Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia alchemiczna
AutorWiadomość
Pracownia alchemiczna [odnośnik]01.10.17 13:04
First topic message reminder :

Pracownia alchemiczna

Serce mieszkania,
epicentrum życia Cyrusa - niewielka klitka zamieniona na alchemiczną pracownię.
Zawalona jest ona księgami traktującymi o eliksirach oraz ingrediencjach, samymi składnikami potrzebnymi do uwarzenia mikstur i fiolkami z przygotowanymi już specyfikami. Powietrze w środku jest gęste, ciężkie, wypełnione wonią trudną do zdefiniowania. Po lewej stronie ma miejsce palenisko z kociołkiem i dwie osoby nie mają szans się zmieścić w tym pokoju - druga musi stać w progu.
Niestety zdarza się, że sąsiedzi narzekają na drobne trzęsienia ziemi czy nieznośny swąd przedostający się do ich mieszkań...
Na pracownię nałożone jest zaklęcie Muffliato, Tenebris.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Love ain't simple
Promise me no promises



Ostatnio zmieniony przez Cyrus Snape dnia 30.11.17 12:54, w całości zmieniany 1 raz
Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177

Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]02.10.18 0:43
Kiedy nadchodzi ten czas, jedyne co pozostaje to srebrne nici pajęczyn piętrzące się pod sufitem, żółtawe firanki trzepocące na wietrze wpadającym poprzez uchylone okno oraz otwarta rubryka towarzyska. Podkreślone zielonym atramentem nazwiska zostają skreślone w księdze leżącej tuż obok, opatrzone stosowną datą narodzin oraz śmierci, nierzadko również uwieczniano weń przyczynę, choć zdarzało się to głównie, gdy była ona nad wyraz intrygująca i zabawna. Pożarcie przez smoka bądź wysadzenie siebie samego nigdy przecież nie mogło się znudzić. Nad pracą jadowicie błękitnego samopiszącego pióra, dzielnie zamieszczającego niezbędne informacje, czuwa para szarych oczu otoczonych siateczką zmarszczek — ostrych, chłodnych i nieruchomych. Jak u gada — stwierdził kiedyś z niegasnącą pogardą Robert Watkins, z dłońmi zaciśniętymi w pięści oraz wkradającym się na piegowate policzki rumieńcem. Cóż, nigdy nie była największą fanką mugolskich naleciałości, ale karma dopadła sukinsyna w najbardziej komiczny sposób z możliwych. Wystrzelony w powietrze przez własną wnuczkę, a mówią, że anomalie nie przyniosły od pierwszomajowego wybuchu nic pożytecznego. Wąskie wargi zaciskają się wokół cygara, zatrzymuje dym przez chwilę w gardle, by następnie mogła ze świstem wypuścić powietrze, obserwując leniwie jak zielona mgiełka, układa się w postać gryfa majestatycznie poruszającego masywnymi skrzydłami. Rozwiewa się równie prędko co młodość, pozostawia po sobie gorycz oraz narastający niedosyt przemijania. Nie zaciąga się jednak po raz kolejny, bowiem Temperance Jones nie jest niewolnicą kaprysów, jest królową samej siebie i nie mogły zmienić tego lata osiadające na nieco przygarbionych ramionach, mężczyźni roszczący sobie szumnie prawo do wiedźmy (ci sami mężczyźni, będący ledwie pyłem, falą omiatającą nieruchome klify jej jestestwa, pozostawiali ją z równie szumnym tytułem wdowy), bądź rodzina jakże dobrotliwie udzielająca jej wskazówek odnośnie życia (ta sama rodzina sprowadzona do iście zezwierzęconego stanu, rzucająca się na każdy ochłap wspominanego mimochodem testamentu, który lubowała rzucać i w satysfakcji obserwować krwawą walkę. Głupcy pojedynkujący się o słowa nigdy nie zajdą daleko — uznawała, choć nie przeszkadzało się to pani Jones cieszyć z zaistniałego chaosu). Czeka cierpliwie — bo cóż poza czekaniem pozostało? — aż pragnienie słabnie, niemalże zanika i wtedy dopiero zaciąga się ponownie. Któż by pomyślał, że jej trwanie sprowadzone zostanie do porannego cygara oraz wieczornej szklaneczki ognistej? Zawsze to dobry powód do obudzenia się i przetrwania dnia uznawała dobrodusznie, choć uśmiech, jaki jej przy tym towarzyszył, porównywalny był do ciepła, jakim zwykli emanować w najlepsze dni Dementorzy. Odchyla głowę, wsłuchując się w bicie własnego serca oraz klekot naczyń za ścianą, gdyby nie tytoniowy dym, zapewne instynktownie mogłaby poczuć aromat spalenizny unoszący się w powietrzu — Ha! To też było swego rodzaju codziennym rytuałem: cygaro, rubryka oraz marne popisy kulinarne sąsiada. Jeżeli starość nie zaciśnie na jej szyi szponiastych palców, to z pewnością uczyni to zaczadzenie oraz języki ognia dobywające się z mieszkania obok. Zawsze to jakaś odmiana od statecznej śmierci we śnie. Temperance przewraca kolejną stronę, unosząc do góry idealnie białą brew.
Spójrz na to Haroldzie, Arabeusz Lyon zginął przygnieciony przez trolla, którego sam unieszkodliwił — marszczy lekko szpiczasty nos, nieco wyczekująco spoglądając w stronę leciwego kuguchara, leniwie kierującego ucho ku swej właścicielce — Nigdy nie uważałam tego chłopaka za zbyt bystrego, więc rozbryzg z głowy nie mógł być szczególnie wielki — stwierdza, gasząc w popielniczce resztkę cygara. Bartolomeus jako jej drugi mąż był całkowicie bezużyteczny, ale popielniczka z jego czaszki nie należała do najgorszych, nauczyła się więc z czasem go doceniać — Cóż, spłaszczony przynajmniej zmieści się do każdej trumny — dodaje, wstając powoli, otrzepuje czarną spódnicę. W planach ma zaparzenie herbatki oraz skosztowanie kawałka przygotowanej dzień wcześniej szarlotki, gdy od strony korytarza dobiega jakiś hałas. Zaintrygowana — bo chociaż ciało niemłode, tak zmysły ma równie ostre co umysł — przysuwa się bliżej, przez dziurkę w drzwiach dostrzegając niewieścią postać. Hm. Hm hm hmmm. Młody Snarpeusz nie wydawał się osobą, lubującą się w spraszaniu panien do domu, a sądząc po ruchach za ścianą, panna nie mogła być z magicznego pogotowia (któregoś dnia ten smutny dzieciak się zatruje, jeśli niedane mu będzie poznać sztuki kulinarnej. Cóż, kolejna osoba do wykreślenia z księgi znajomości, przykre). Nie słyszy dokładnie, o czym jest mowa, ale uprzejmość oraz dyskrecja wyparowały z niej po ukończeniu dziewięćdziesięciu lat, tak też bez krzty wstydu przytyka ucho do pstrokatej tapety w irytujące kwiatki. Nic. Żadnego klekotania, dźwięków świadczących o chęci ugoszczenia rzeczonego gościa. Czyżby młody człowiek od razu przechodził do rzeczy? Szare oczy kierują się w stronę patery z ciastem, wąskie wargi układają się w prawdziwie paskudny uśmiech — wszak nic tak nie wzniecało żaru w związku, jak odrobina zażenowania nieprawdaż? Kiedy nadszedł ten czas, jedyne co pozostawało Tempie Jones były srebrne pajęczyny pod sufitem, żółte firanki w oknach, otwarta rubryka towarzyska oraz uprzykrzanie życia sąsiadom.
Dlatego też nie dziwota, że wkrótce rozległo się dosyć mocne stukanie o Cyrusowe drzwi, a sam Snape mógł ujrzeć swą ulubioną sąsiadkę spod czwórki, patrzącą nań wyczekująco.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia alchemiczna - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]23.01.19 13:06
Rozmowy z Pandorą wydawały się Cyrusowi przyjemne, zwłaszcza, że przy okazji mógł uwarzyć kilka eliksirów. Z wielką chęcią opowiadał jej o tych żmudnych procesach, wszystkich ingrediencjach oraz zasadach jakie obowiązywały każdego dobrego alchemika. Wbrew pozorom drobne niuanse miały znaczenie - tak wielkie, że drobna pomyłka mogła doprowadzić do wybuchu. Lub zalania sąsiadów. Lub zasmrodzenia całej klatki schodowej. Sąsiedzi znali możliwości Snape'a pod tym kątem - często działy się u niego rzeczy niewytłumaczalne. Nie dlatego, że był beznadziejnym alchemikiem, a raczej rzadko udawało mu się osiągnąć pełnię skupienia podczas tworzenia kolejnych wywarów. Zwykle zdarzało mu się odlatywać myślami do innych tematów, dużo bardziej frapujących w danej chwili. Niestety. Pewnie dlatego nie wygra w nadchodzącym konkursie alchemicznym - z powodu przesadnego bujania w obłokach. Musiał wziąć się w garść jeśli chciał otrzymywać nieprzerwany strumień zleceń, bowiem bez zleceń nie było pieniędzy, zaś musiał utrzymać przecież siebie i mieszkanie. To wcale nie było takie proste.
Tym razem wszystko szło niemalże jak z płatka, przynajmniej do momentu, w którym szalone pykostrąki zaczęły podskakiwać tak mocno, że aż wyleciały nie tylko z pracowni, lecz również z sypialni. Aż potoczyły się na korytarz, z którego po krótkiej chwili rozległo się pukanie do cyrusowych drzwi. Brwi mężczyzny powędrowały do góry, zaś on sam na moment zapomniał o skaczącej ingrediencji. Otworzył lekko drzwi pozostawiając dość wąską szparę między skrzydłem, a framugą. Widok sąsiadki spod czwórki naprawdę go zadziwił.
- Dzień dobry pani Jones - mruknął zdezorientowany. Zerknął na paterę trzymaną w dłoni, potem znów na kobietę. - Nie mam dziś urodzin - zauważył jakże bystrze. Poznać się już się poznali, zatem Snape nie odnajdował powodów, dla których staruszka powinna atakować go dzisiaj ciastem. - Zaprosiłbym panią do środka, lecz mam gościa. Może spotkamy się innym razem? - zaproponował ugodowo, jednakże zanim oboje zdążyli jakkolwiek zareagować, krnąbrne pykostrąki znalazły drogę ucieczki z mieszkania Cyrusa. Alchemik zdziwił się, lecz nie namyślając się długo otworzył drzwi szerzej, zaś sam padł na kolana na klatce schodowej i zaczął zbierać ruchliwe fasolki. Co nie było zadaniem prostym - te małe, zdradzieckie piłeczki co jakiś czas lubiły wypadać mu z dłoni.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pracownia alchemiczna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach