Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia Cynerica i Rosalie
AutorWiadomość
Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]21.09.18 16:31

Sypialnia Cynerica i Rosalie

Sypialnia małżeńska, którą otrzymali w dniu swojego ślubu.Jest to bogato zdobione pomieszczenie, oczywiście zachowane w dworskim stylu. Głównym atutem tej sypialni są ogromne okna, z których rozpościera się widok na lasy otaczające dworek. Znajdziemy tu również ogromne małżeńskie łoże, a także między innymi kominek i toaletkę. Głównym motywem kolorystycznym jest ciemna zieleń połączona z ciepłym drewnem, którym wyłożona jest podłoga i ściany.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Cynerica i Rosalie Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]22.09.18 21:33
25.07

Siedziałam przy toaletce. Za dużymi oknami nie było nic widać, ciemność ogarnęła pobliskie tereny i nawet księżyc nie był w stanie przebić się przez ciężkie chmury, aby oświetlić dzisiejszą noc. Nie było więc widać nic ciekawego co mogłoby przykuć mój wzrok, dlatego wpatrzona byłam w swoje własne odbicie w pokaźnym lustrze, w którym obserwowałam jak po kolei moje włosy rozczesują się pod szczotką z naturalnego włosia. Czynność ta była niezwykle odprężająca, dlatego z taką przyjemnością do niej podchodziłam każdego wieczora. Moje myśli mogły dzięki temu uwolnić się z mojego ciała, odlecieć gdzieś daleko i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy dając mi świeże spojrzenie na rzeczywistość. Powoli przyzwyczajałam się do roli mężatki, prawdę mówiąc wejście w nią nie było zbyt trudne, chociaż nie miałam matki, którą mogłabym w tej czynności podglądać i czerpać wiedzę. Naśladowałam więc swoją ciotkę, która zawsze z taką troską i miłością odnosiła się do świętej pamięci już wuja. Była dla mnie wzorem do naśladowania i miałam nadzieję, że w tych moich pierwszych miesiącach jako żony chociaż odrobinę byłam podobna do niej. Cyneric chyba nie mógł narzekać. Byłam gdy mnie potrzebował, płakałam dnie i noce gdy bez słowa zniknął, a potem wrócił słaby i poraniony. Nie sądziłam, że tak szybko zadrżę o wspólne życie, o jego zdrowie i naszą przyszłość. To co czułam z powodu tego, że nie powiedziano mi prawdy dlaczego i gdzie mój mąż zniknął już przeszło, nie było już żalu czy złości, bo nie było w tym najmniejszego sensu. Wszakże i tak nic by to nie zmieniło. Widocznie bycie żoną to nie same przyjemności, ale i ciężkie chwile gdy najbliższa ci osoba ukrywa przed tobą tak ważne rzeczy. Starałam się już jednak o tym zapomnieć, po wspólnym spacerze w parku było mi zdecydowanie lepiej.
Z zamyśleń ocknęłam się słysząc skrzypnięcie drzwi. Wróciłam myślami do ciała ponownie czując pod palcami kosmyki blond włosów i zapach słodkiej soli do kąpieli na mojej skórze. Do pomieszczenia właśnie wszedł mój mąż i obserwowałam go w odbiciu lustrzanym uważnie. Przez ten już ponad miesiąc wspólnego życia zauważyłam, że ja zaczynam przygotowywać się do odpoczynku zdecydowanie szybciej niż Cyneric, w sypialni potrafił być równie milczący co w ciągu dnia, ale na brak jego atencji narzekać nie mogłam, bo zawsze odpowiadał na moje pytania od razu pokazując, że zawsze mnie słucha. Zauważyłam także, że zdecydowanie łatwiej przychodzi mu uśnięcie i mogę to poznać po drgnięciach jego ciała. Budził się za to zawsze szybciej niż ja, ale nigdy nie odsłaniał zasłon zanim się nie obudziłam, aby promienie słoneczne mi nie przeszkadzały. Uśmiechnęłam się do niego.
- Mogłabym cię poprosić o pomoc? - zapytałam, gdy przechodził akurat obok łóżka.
Odłożyłam szczotkę i odgarnęłam z szyi włosy odsłaniając wisiorek, który nadal znajdował się na mojej skórze. Należał kiedyś do mojej matki, ja bardzo chętnie nosiłam biżuterię, która do niej należała. Ojciec nigdy nic nie powiedział, chociaż byłam pewna, że zauważył i poznał. Miałam nadzieję, że tym samym sprawiałam mu ogromną przyjemność.
- Czy mógłbyś mi pomóc z odpięciem? Zapomniałam to zrobić wcześniej i teraz nie mogę sobie poradzić - dodałam wyjaśniając.
Oczywiście, że mogłam o to poprosić służbę. Mogłam też przejść się korytarzami do sypialni siostry i ją poprosić o pomoc. Ale po co? Po co skoro miałam męża, którego dotyk był mi tak miły, a muśnięcia jego palców na mojej szyi tak ogromnie przyjemne? Czekałam cierpliwie mając nadzieję, że podejdzie. Liczyłam, że miał dzisiaj dobry dzień i dzisiejszy wieczór spędzimy przyjemnie. Uwielbiałam spędzać z nim czas i odganiać złe myśli, które czasem go nachodziły albo dbać o jego odpoczynek po ciężkiej pracy.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sypialnia Cynerica i Rosalie DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]08.12.18 17:51
Nie oszczędzał się. Nie teraz, kiedy minęły długie tygodnie rekonwalescencji oraz chuchania nań jak na kruchą, porcelanową zastawę. Nie był nią, wszakże zajmował się trudną sztuką siłowej pertraktacji z trollami - do tego musiał posiadać ogromną siłę, nie tylko umysłu, lecz przede wszystkim siłę fizyczną. Silna wola Cynerica mogła stanowić powód zazdrości słabszych czarodziejów, bowiem wszelką wytrzymałość pielęgnował w sobie od najmłodszych lat. Zaczął kształtować się najpierw pod czujnym i surowym okiem ojca, zaś kiedy go zabrakło - kontynuował kolejną rodzinną tradycję, nie pozwalając trudowi zaprzestania nadaremno. Z tego powodu Yaxley wreszcie wstał z łóżka i dziękując za fachową opiekę najlepszych uzdrowicieli wziął się do roboty. Czas oszczędzania sił minął, miał przecież całą masę obowiązków jaką musiał wykonać. Od arystokratycznych powinności nie było wakacji ani przerw, bowiem każdemu członkowi rodziny zależało na wywyższenie swego nazwiska ponad wszelkie inne. Jednakże prestiż oraz szacunek nie przychodziło samo, należało na nie ciężko zapracować, chociaż praca szlachcica różniła się od znaczenia pracy każdego innego, niższego stanu czarodzieja. Przede wszystkim nie była uwłaczająca i nie oscylowała wokół prawdziwej fizyczności z jaką musieli borykać się przeciętni pracownicy tego społeczeństwa. Nie było to natomiast problemem właścicieli włości Cambrigeshire, zatem Cyneric robił to, czego odeń wymagano - i to, do czego sam się poczuwał. Na pewno nie do lenistwa zakopanego w drogiej pościeli wyściełającej małżeńskie łoże.
Pracował od rana, bez wytchnienia - z krótkimi pauzami na pożywienie i potrzeby fizjologiczne. Wykąpał się przed wspólną kolacją zrzeszającą wszystkich członków rodu, lecz nie poszedł za żoną na górę kiedy spotkanie dobiegło końca. Miał kilka tematów do poruszenia z Morgothem oraz wujami, przez co zasiedział się nieco przy jadalnianym stole. Z jednej strony blondyn czuł podenerwowanie na wspomnienie zbliżającego się szczytu politycznego, z drugiej otrzymane, dobre wieści dotyczące pomysłów starszego Yaxley'a na poprawę efektywności tresury trolli, znacząco poprawiły mężczyźnie nastrój.
Wchodząc do sypialni czuł przede wszystkim zmęczenie napiętych mięśni, nie rozdrażnienie czy smutek. Zresztą, widok promieniejącej Rosalie zawsze działał na Cynerica kojąco, dlatego widok siedzącej przy toaletce półwili pozwolił mu się rozluźnić. Była tutaj - z nim, szczęśliwa i bezpieczna, spokojna. Nienawidził patrzeć na jej lęki, rozpacze lub złości, to uśmiech drgający na jasnej twarzy rozganiał wszelkie mroki codzienności. Czarodziej uśmiechnął się przelotnie do Rosie, po czym opadł ciężko na łóżko. Siedząc zdążył zdjąć buty i poluzować kołnierz nim słodki głos lady Yaxley wypełnił pomieszczenie. Obejrzał się na złotowłosą kobietę, po czym bez słowa pokonał dzielący ich dystans. Miał silne i szorstkie dłonie, a do tego szerokie palce, przez co rozpięcie tak drobnego mechanizmu nie należało do najprostszych zadań. Poradził sobie i z nim, niby przypadkiem muskając skórę szyi małżonki. Nachylił się do niej w celu ułożenia naszyjnika na blacie toaletki i nim minęła chwila, powrócił dłońmi do karku czarownicy. Zaczął go masować - delikatnie, przecież nie chciał wyrządzić jej krzywdy. - Dobrze znów być w domu - powiedział zachrypniętym głosem. - Jak ci minął dzień? - spytał spokojnie, z zainteresowaniem. Zachowywał się zupełnie, jak gdyby to ona spędziła cały dzień na pracy, nie on. Jednakże Cyneric nie zwykł narzekać; to jego żona była kruchym kwiatem, który przysiągł chronić, nie na odwrót.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]08.12.18 19:24
Nie mogłam nic poradzić na fakt, że mój mąż wrócił już do pracy. I nie była to lekka praca, tak na wdrożenie się po dłuższym odpoczynku, ale od razu przystąpił do działania w pełni i absolutnie się nie oszczędzał. Uwielbiałam w nim tę siłę, zaparcie i niepoddawanie się. Nigdy nie marudził, nie narzekał na swój los i otaczał mnie bezpiecznym kokonem chroniąc przed każdym złem. Może nie tak wyobrażałam sobie początek mojego małżeństwa, nie od takiego wydarzenia, ale co złe już na szczęście minęło i wszystko wróciło do normy dzięki czemu mogliśmy znowu cieszyć się w spokoju swoim towarzystwem. Tak jak teraz, gdy przyszedł do naszej sypialni i z chęcią zdecydował się poświęcić mi chwilę swojego czasu mimo zmęczenia i zapewne ochoty położenia się już na odpoczynek. Jego zapach rozniósł się w mojej okolicy, gdy tylko pojawił się obok mnie. Bez słowa zabrał się za pomoc mi w kłopocie i mimo że również i dla niego nie było to zbyt łatwe zadanie udało mu się rozpiąć mój wisiorek, a ten po chwili wylądował na mojej toaletce.
Bycie żoną miało swoje przywileje, dotyk mężczyzny na swojej skórze był jednym z nich. Uwielbiałam gdy kładł mi dłonie na szyi, nie przeszkadzała mi szorstkość jego skóry, wręcz uważałam to za bardzo męskie. Wypucowane dłonie innych szlachciców nie były tak silne i nie zapewniały takiego bezpieczeństwa, gdy różdżczka nie była dostępna. Poddałam się jego masażowi, z chęcią odchyliłam głowę umożliwiając mu dostęp do swojej szyi i pozwalając, aby świeżo rozpylone perfumy dotarły do jego nozdrzy.
- Dobrze jest mieć cię znów w domu - odparłam. - Mój dzień? Spokojnie. Za to ty ciężko dzisiaj pracowałeś. Na pewno jesteś bardzo zmęczony.
Słyszałam to po jego zachrypniętym głosie, po jego posturze podczas kolacji i wyrazie twarzy. Nie byłam w stanie zrobić mu masażu, ponieważ ani nie umiałam, ani moje dłonie nie były na tyle silne by podołać napiętym mięśniom. Nie chciałam jednak pozwolić mu od razu zasnąć, może to samolubne, ale chciałam mieć chociaż przez chwilę podczas dnia swojego męża tylko dla siebie.
Z tym też wiązały się obowiązki jakie spoczywały na moich barkach z racji bycia żoną. Które czułam w spojrzeniach rodziny, dającej mi ciągle znać, że oczekują szczęśliwej nowiny. A jak miała ona nadejść, gdy mój mąż pierw odpoczywał po urazach które doznał, a teraz całymi dniami go nie ma? Jest tylko wieczorem i tylko co jakiś czas miałam okazję, aby to wykorzystać. Przecież musi też kiedyś spać i odpoczywać, źle bym się z tym czuła gdybym codziennie zabierała mu ten cenny czas.
Nie chciałam być jednak zbyt nachalna, chciałam pozwolić mu decydować o tym jak będziemy spędzać nasze wieczory i tylko małymi sygnałami, ale wyraźnymi dla mężczyzny, miałam zamiar dać mu znać, że dzisiejszy wieczór chcę spędzić u jego boku. Dlatego po chwili pieszczot jakich doznałam z jego strony odwróciłam głowę i ucałowałam go w obrączkę. To jakby było wczoraj gdy przysięgałam mu swoją wierność, swoją miłość i swoje posłuszeństwo. Czy przez ten krótki okres czasu wywiązywałam się ze swojej obietnicy? Czy byłam dobrą żoną, z której mógł być zadowolony?
- Mężu mój - szepnęłam. - Czy zechcesz mnie zanieść do naszego łoża?
Spojrzałam na niego w lustrzanym odbiciu. Na moich ustach tańczył delikatny uśmiech, a oczy iskrzyły się. W napięciu czekałam na jego reakcję.
Bycie żoną to obowiązki, ale kto powiedział, że obowiązek nie może być równocześnie przyjemnością?


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sypialnia Cynerica i Rosalie DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]24.12.18 0:26
Praca była częścią tego, kim był on sam. Dziedzicem ziemi, jaką władali. Na tej ziemi istniały trolle, chociaż większą część należało odnajdywać na innych terenach. To tutaj pracował na dobre imię wszystkich Yaxley'ów. Nie pobłażał sobie, nie miał tego w zwyczaju, wszakże nadal był zapatrzony w chlubną historię przodków. Czuł się zobowiązany - i jednocześnie zaszczycony - do wynoszenia ich nazwiska ponad wszelkie inne. Szczególnie nie mogli pozwolić sobie na spoczęcie na laurach kiedy ród Avery rywalizował z nimi o miano najlepszych sprzedawców oraz treserów trolli. Mijanie się z obowiązkami nie mogło przynieść niczego dobrego, zatem Cyneric posłusznie oddał się powinnościom nie zwalniając przy tym tempa. Bardzo pragnął, żeby nie przynosił nikomu wstydu - ani nestorowi, ani bliskim. Zwłaszcza Rosalie. Będąc od niego w pełni zależną, pokładającą w mężu nadzieję czy zaufanie, oczekiwała od niego siły, bycia dlań opoką będącą w stanie przetrwać każdy kataklizm. Z tego powodu arystokrata budował samego siebie, rzeźbiąc ciało oraz umysł gotowe na starcie ze wszelką przeciwnością losu. Samodoskonalił się, nie mogąc pozwolić sobie na pozostanie z tyłu, chociaż ostatnio odnosił wrażenie, że tak się już działo. Zwykle nie godził się łatwo ze smakiem porażki. Gorzkim, odrętwiającym.
Dzisiaj zmęczenie przysłoniło wszelkie negatywne myśli, zaś połowiczny sukces okraszony dobrym humorem małżonki przyniosło upragnione ukojenie. Sprawiało, że treser nie myślał o przerażających rzeczach. Zresetował się, zaś bolesność w mięśniach nie była tak dokuczliwa jak mogłoby się zdawać. Dzień mógł zaliczyć w poczet tych całkiem udanych. Uśmiechnął się. - Przyjemnie jest wracać do domu kiedy w nim jesteś - odparł na jej słowa, nie przestając rozmasowywania kobiecych ramion. Musiała wiedzieć o co chodziło, wszakże zawsze była w Yaxley's Hall, lecz nigdy całkowicie dla niego. Wcześniej jej uwagę skradało wielu mężczyzn, wobec których Yaxley pozostawał zazdrosny. Wreszcie nadszedł czas, kiedy to oni powinni zazdrościć jemu. Pięknej, utalentowanej i mądrej żony, odznaczającej się lojalnością oraz słodyczą; z gracją łączyła w sobie krew dwóch przeciwstawnych sobie rodów, które gdyby nie koligacje rodzinne nigdy nie zdołałyby się ze sobą zmieszać. Ich interesy czy zachowania prezentowały się skrajnie odmiennie - Rosalie udowadniała, że dwa bieguny można było zespolić tworząc najpiękniejszy na świecie kwiat. Lilię z domieszką róży. Chyba tak pachniała skóra kobiety - Cyneric lubił wyobrażać sobie w ten sposób tę rozkojarzającą woń jaką wokół siebie roztaczała, doprowadzając tym samym zmysły na sam skraj istnienia.
- Nie tak bardzo - zaprzeczył do razu, wciąż pogodnie. - Dzięki twojej obecności nabieram energii, zaś wszelkie troski od razu odchodzą w zapomnienie - dodał po chwili. Zdjął ręce z ciała żony zamierzając powrócić do przerwanej uprzednio czynności, lecz pytanie Rosie odwróciło odeń te myśli. - Dla ciebie wszystko, moja pani - odpowiedział. Krótką chwilę wpatrywał się w rozpromienione oblicze blondynki, jakie odbijało się w tafli lustra, aż wreszcie uniósł ją w swoich ramionach. Od razu skierował się do łóżka, na którym ułożył delikatnie lady Yaxley. Ułożył się obok; dłoń ułożył na jej talii, na drugiej podpierał ciężar swojego ciała kiedy zawisnąwszy nad półwilą wpatrywał się w jej gładką, rumianą twarz. - Jesteś taka piękna - wychrypiał. Mówił jej to chyba każdego dnia, lecz bał się, że powinien zapewniać ją o tym jeszcze częściej. Widział ją jako ten delikatny kwiat, który pod wpływem silniejszego wiatru mógłby odlecieć w siną dal. Zdjął rękę z kobiecej kibici i musnął palcami przyjemny w dotyku policzek. Odgarnął blond kosmyki z lica żony, po czym złożył na ustach pocałunek. Pełen pasji, tęsknoty, chociaż była tuż obok. Jego i dla niego, na wyciągnięcie ręki. Kochał ją, tak po prostu - nie umiał tego wypowiedzieć, może też okazać w sposób, w jaki powinien. Mało w nim było romantyzmu francuskich amantów, lecz ogień płonął w nim żarliwy. Płomień ten spalał go od środka za każdym razem, kiedy była w pobliżu. Rosalie; ta, którą znał całe życie, a teraz przez resztę życia miał poznawać ją na nowo. W całkowicie odwrotny sposób niż do tej pory. Wywracała jego istnienie do góry nogami tak, że nie wyobrażał sobie, żeby mogło być inaczej.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]08.01.19 18:54
Uwielbiałam gdy Cyneric obdarowywał mnie taką ilością słodkich słów. uwielbiałam gdy mnie adorował, wpatrywał się we mnie jak w największą piękność i za taką mnie uważał. Byłam jego żoną, jego kobietą i nikt ani nic nie mógł tego zmienić. Jego obecność sprawiała, że i ja przestawałam myśleć o wszystkich troskach. Nagle wszystkie zmartwienia odchodziły na bok, gdy mój mąż pojawiał się w zasięgu mojego wzroku. W sumie to nic dziwnego. U jego boku czułam się bezpiecznie. Nie mogłam do końca tego zrozumieć, ale gdy tylko się oddalał, to miałam wrażenie, że całe zło tego świata nagle zaczyna mnie otaczać i sprawiać, że patrzenie w przyszłość staje się trudniejsze. Obecność Cynerica wszystko zmieniała.
- Tak cudownie do mnie mówisz - zauważyłam. - Cieszę się, że mogę być dla ciebie ostoją, gdzie znajdujesz spokój i ukojenie po ciężkim dniu.
Mógł znaleźć nie tylko spokój i ukojenie nerwów. Chciałam być dla niego wsparciem w każdej trudnej sytuacji. Może wyglądałam na kobietę kruchą, może nie byłam stworzona do wielkich rzeczy, zmieniania świata czy stawania w jednym rzędzie z mężczyznami, co próbowały uczynić inne lady. Nie zmieniało to jednak faktu, że dla ukochanej osoby byłam w stanie znieść wszystko, być dla niego podporą, dobrą radą, brać na swojego barki jego zmartwienia. A wieczorami sprawiać, że zapomni o całym świecie, by mimo tego wszystkiego co dzieje się na świecie, był w stanie zapomnieć o tym, że istnieje przestrzeń poza naszą sypialnią, poza naszym łożem. Czy nie taka była rola żony? Mogłam jedynie podpatrywać od ciotek, mogłam wyczytywać w swoich ukochanych powieściach romantycznych. Dopiero nabierałam doświadczenia i miałam nadzieję, że moje początki bycia żoną wypadły dobrze.
Nie musiałam czekać długo, aby znaleźć się w jego ramionach i po chwili znaleźć się na naszym wspólnym łożu. Położył mnie niczym najcenniejszy skarb, a mnie wręcz zdziwiła jego delikatność, w momencie gdy dłonie miał szorstkie i silnie od ciężkiej pracy. Rozluźniona leżałam i pozwoliłam się objąć. Ciężar męskiej ręki na boku był wręcz przyjemny, a jego zapach działał pobudzająco. Na tyle, że ośmieliłam się sięgnąć dłonią do jego podbródka i wsunąć palce pomiędzy włosy jego brody masując to miejsce delikatnie. Być może nawet sprawiłam mu tym przyjemność. Tak często mówił mi, że jestem piękna. Powtarzał to chyba każdego dnia i nie mogłam się nadziwić, że jeszcze mu się nie znudziło. Jakby myślał, że o tym zapomnę, albo że jeśli chociaż raz tego nie powie, to uznam, że tak nie uważa. Zaśmiałam się lekko.
- Wiem o tym, mówisz mi to codziennie - odparłam.
Z chęcią odwzajemniłam pocałunek, który złożył na moich ustach. Odwzajemniłam go z równą pasją, jakby było to coś, czego doświadczyłam po raz pierwszy. A przecież całował mnie już i to nie raz podczas naszego małżeństwa. Jednak dzisiaj bardzo pragnęłam tego typu czułości. Wstyd było mi się przyznać, nawet przed samą sobą, ale chciałam czuć dzisiaj jego ciało tak blisko swojego, jak najbliżej tylko można było. Nie mogłam być bardziej szczęśliwsza niż w tej chwili.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mogłabym nie wypuszczać go ze swoich ramion, trzymać dłoń na jego karku tak jak teraz i nie wypuszczać, choćby nie wiem co się działo. W tej chwili istnieliśmy tylko my i nic więcej.
Nie wiem czy to było odpowiednie, ale w pewnej chwili urwałam pocałunek. Dłonią zjechałam z karku na koszulę do guzików, które zaczęłam rozpinać jeden po drugiej. Trochę mnie to zawstydziło, więc skupiłam swoje spojrzenie na owych guzikach starając się bardzo, aby rozpinać je odpowiednio i nie pozwolić, by wkradła się tu jakakolwiek nieporadność. Mój mężczyzna na pewno na mnie patrzył, a ja czułam jak rumienią mi się policzki. Przecież to nie była nasza pierwsza wspólna noc. Czy do bliskości można się przyzwyczaić i przestać się wstydzić? Liczyłam, że tak. Powoli się otwierałam, pozwalałam na coraz śmielsze ruchy. Rzeczywistość wyglądała trochę inaczej niż te same sceny zapisane na kartkach powieści.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sypialnia Cynerica i Rosalie DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]31.01.19 11:42
Nie był romantykiem. Nie potrafił wygłaszać kwiecistych mów, lecz zależało mu na Rosalie. Dlatego dla niej starał się wykrzesać z siebie coś więcej niż ciche pomruki oszczędnych słów. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze, na każe piękne słowo jakie tylko mogło pojawić się w jego umyśle. Na pełne emocji szepty, deklaracje oraz komplementy - lubił ją nimi obdarowywać, zapewniać, że nic się nie zmieniło, chociaż od ślubu minęło raptem kilka długich tygodni. Cyneric wciąż czuł się jak na początku tej drogi, którą wspólnie obrali. Nie zdążył nasycić się obecnością żony, jej ciepłem i zapachem, miłym słowem - tym razem skierowanym wyłącznie do niego. Nie przyzwyczaił się jeszcze do wspólnego łoża, do snu tuż obok. Nadal te wszystkie drobne gesty wydawały się mężczyźnie nowe, świeże, jakby nie do końca realne. Wszakże czekał na nie tak długo, że powoli zaczął wątpić w ziszczenie się swoich pragnień, lecz los nareszcie uśmiechnął się do przyćmionej rodzinną tragedią duszy. Cieszył się tym, co było i chociaż praca pozostawała bardzo ważnym aspektem jestestwa Yaxley'a, to rodzina zawsze będzie na pierwszym miejscu. Zamierzał robić wszystko, co w jego mocy, żeby Rosie była bezpieczna. Może przerażała go myśl jak wciąż niewiele umiał, jednakże wszystko wymagało czasu. Tego prawdopodobnie nie miał, lecz nie zamierzał o tym myśleć teraz. W domu, w ramionach ukochanej, w ciszy i spokoju. Z błogością podchodził do wspólnych chwil odprężenia, kiedy nie wisiało nad nimi żadne przerażające widmo zagrożenia. Ono gdzieś czyhało, jednakże będąc poza murami Yaxley's Hall nie mogło wyrządzić realnej krzywdy - zatem pozostała ulga. Mężczyzna chciał ją przelać na słodką półwilę drobnym masażem, lecz ona miała inne potrzeby. Nie oponował, rad mogąc spełniać wszystkie zachcianki małżonki - wszakże od tego właśnie był, od zapewnienie jej wszystkiego, na co miała ochotę.
Trzymanie Rosalie w ramionach, zaś później obejmowanie jej na łóżku sprawiało przyjemność również i jemu. Lubił być tak blisko, czuć oszałamiający zapach i jedwab skóry pod szorstkimi palcami. To w pewien sposób uspokajało, karmiło wyczulone zmysły. Na twarzy pojawił się nieobecny uśmiech - faktycznie tym dla niego była. Ostoją, portem w który mógł się oddać po dalekiej podróży. Odpłynąć w wiotkie ramiona oraz spokojną toń jasnych oczu. Miał nadzieję, że był dla niej kimś podobnym.
Odwzajemnianie czułych gestów działało pobudzająco; Cyneric zachłannie kradł kolejne pocałunki z ust żony, pokręcił też głową na odpowiedź Rosie. - Jeszcze zatęsknisz za tym jak zapomnę ci o tym powiedzieć - mruknął pozornie urażony, lecz cały czas na surowej twarzy błąkał się delikatny uśmiech. Nie umiał się na nią gniewać, nie w tak błahych sprawach. Obecność półwili zawsze działała nań kojąco, nie zaś deprymująco lub rozdrażniająco. Przy niej mógł się wyciszyć oraz rozluźnić, nie przejmować się niemalże niczym - oddychał pełną piersią. Tak jak teraz, wdychając słodki zapach jej ciała, czerpiąc przyjemność z pozornie drobnych, subtelnych dotyków. Uśmiechnął się zauważalnie bardziej, gdy palce jego żony zaczęły rozpinać koszulę, a policzki zapłonęły rumieńcem. Wciąż wydawało mu się to na pewien sposób urocze, chociaż nie zamierzał peszyć lady Yaxley. Pomógł jej ściągnąć z siebie górę stroju, ponieważ chciał powrócić do urwanych pocałunków. Nie lubił tego całego rytuału ściągania ubrań, zwykle był niecierpliwy; pomimo własnych widzimisię powziął jakże tytaniczny trud pozbawienia Rosalie halki czy cokolwiek miała na sobie - czas kładzenia się spać potrafił być łaskawy w pozbawionych gorsetach sukniach, co bardziej irytowało niż ostatecznie cieszyło oko. Zresztą, odurzony nastrojem zanurzył się w chwili całkowicie, nieodwołalnie i nieodwracalnie. W mig zapominając o wszystkich troskach, problemach i wątpliwościach. Właściwie na planecie istnieli tylko oni, ich dwoje.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Sypialnia Cynerica i Rosalie [odnośnik]07.04.19 20:45
Niezwykle doceniałam to, że starał się dla mnie być bardziej rozmowny i towarzyski, chociaż niekoniecznie było to zgodne z jego osobowością. Nic w tym dziwnego, Yaxley’e mają z zasady to do siebie, że nie są zbytnio kontaktowymi osobami i ciche pomruki były wręcz cechą charakterystyczną mojego męża. Nie kazałam mu się zmieniać, broń mnie Merlinie, ale lubiłam gdy do mnie mówił, adorował i podziwiał. Tego mi było trzeba i w tym miejscu w swoim życiu chciałam się znaleźć. Także nie miałam zamiaru niczego zmieniać i tkwić w miłości do Cynerica przez resztę mojego życia. Miałam szczerą nadzieję, że nic w tej kwestii się nie zmieni także i z jego strony.
Nie zdawałam sobie sprawy jakie myśli krążyły po jego głowie, nie wiedziałam jaka realnie jest sytuacja poza murami Yaxley’s Hall i co, tak naprawdę, się dzieje. Dlatego żyłam w błogiej nieświadomości myśląc, że to co wiem to wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie jakiś pogląd i zdanie. A nie miałam pojęcia, że tyle mnie omija.
Jednakże, będąc teraz tu z nim w łóżku i delektując się jego dotykiem miałam całkowicie w nosie resztę świata. Z radością przyjmowałam każdy jego pocałunek, a słowa skwitowałam delikatnym skinieniem głowy.
- Zapewne, i wtedy będę domagać się, abyś ponownie zaczął obdarowywać mnie tymi słowami - uśmiechnęłam się z dumą, jakby był to najcudowniejszy plan na świecie.
Nie zawracałam sobie więcej głowy wypowiadaniem jakichkolwiek słów. Gładziłam swego męża po jego nagim już torsie, odchylałam głowę, aby schodził pocałunkami niżej, na moją łabędzią szyję. Chciałam dzisiaj poczuć jego bliskość, miałam przeczucie, że dzisiaj jest ten odpowiedni moment, aby spędzić wspólnie trochę czasu.
Żałowałam, że nie dane było mi wyjść za mąż wcześniej, już dawno byśmy z Cynericiem byli wspólnie w związku i cieszyli się życiem i, zapewne, już dziećmi. Życie żony, mimo że na pewno bardzo ciężkie i wymagające, miało swoje plusy. Jednym z nich było spędzanie czasu we wspólnym łożu. Zawsze w takich momentach było mi niezwykle żal kobiet, dla których nie było to przyjemnością. Które zmuszane były do tego tylko z obowiązku. Dla mnie on nim również był, to prawda, ale przyjemność jaką z tego czerpałam zdecydowanie dawała mi satysfakcję. Cieszyłam się, że nasza wspólna miłość jest przez nas konsumowana z zadowoleniem dla obu stron. Nim się obejrzymy w naszej sypialni zagości płacz młodego potomka naszego rodu.
Leżąc naga przed swoim mężem nie czułam wstydu, wręcz przyjemność, że może zachwycać swój wzrok tak pięknym widokiem. Wtulona w jego ramię do moich nozdrzy docierał niezwykle przyjemny i pociągający męski zapach. Zataczając okręgi na jego skórze wpatrywałam się w niego odważnie, bo jak już mój mąż zdążył zapewne zauważyć, jego kobieta nie była szarą myszką, a pewną siebie kobietą, która zdecydowanie znała swoją wartość. A na pewno znała ją w tym momencie.
- Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór umilił ci trudy dnia - stwierdziłam. - Dziękuję, że poświęciłeś mi swój czas.
Ale to, że znałam swoją wartość nie znaczy, że nie znałam swojego miejsca, bo tak nie było. Doskonale wiedziałam gdzie znajduje się moja pozycja obok mojego męża, że nie musiałby poświęcać mi swojego wieczoru i gdyby chciał, to zamiast spędzać go ze mną to istnieje milion innych miejsc z innymi kobietami, które mogły go zadowolić. Być może nawet lepiej ode mnie, wszakże posiadały większe doświadczenie zdobyte w niezbyt… stosowny sposób. Ale, skoro tak zapewniał mnie o swojej miłości, to czy mogłam mieć powody, aby w to wątpić? Skądże. Widziałam jak na mnie patrzy i to jego spojrzenie spokojnie mi wystarczyło.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sypialnia Cynerica i Rosalie DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Sypialnia Cynerica i Rosalie
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach