Wydarzenia


Ekipa forum
Biblioteka
AutorWiadomość
Biblioteka [odnośnik]09.02.21 12:14

Biblioteka

Położona na górnych kondygnacjach biblioteka zajmuje niemalże całe piętro. Jest dumą oczytanych Flintów, którzy uwielbiając kolekcjonować książki na każdy temat. Nie umyka uwadze fakt, że jednak większość z nich traktuje o dziedzinach bliskim sercom mieszkańców - botanice, wszelakich magicznych i niemagicznych stworzeniach, uzdrowicielstwie, astronomii i wróżbiarstwie. Na szczęście każdy znajdzie dla siebie coś interesującego, półek uginających się pod ciężarem opasłych tomiszczy nie brakuje.
A gdzieś tam, za regałami z ciemnego drewna, za odpowiednią powieścią, znajduje się tajemnicze pomieszczenie. Znane tylko członkom rodziny oraz osobom wtajemniczonym niewielki pokój. Nie ma tam zbyt wiele, ot stolik z krzesłami, kanapa oraz wazony - co ciekawsze, kwiaty zdobiące wnętrze nigdy nie więdną. Rodzinna plotka mawia, że to miejsce zostało wybudowane przez jednego z Flintów w celu jego spotkań z kochanką; jednak do dziś nie wiadomo, czy w tej pogłosce jest chociażby ziarnko prawdy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biblioteka Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biblioteka [odnośnik]20.03.21 12:44
10 października.

Pachniał lasem. Ciepłem sarniego włosa, które gładziła po polowaniu. Krwią przelewaną z powalonego łosia. Mchem, porostami, iglastymi drzewami i delikatnością konwalii. Panieński dworek matki przywodził na myśl ograniczenia. Czy zostanie lady Bulstrode było dla niej ratunkiem? Dla idealnie-nieidealnej lady, która tak jak ona - jej córka, jej jedyna córka - nie pasuje do zarysów konwenansów i patriarchatu. Ale gdy już tu przybywały, by promienny uśmiech dawnej lady Flint zagościł wśród chłodnych murów. Piękne, rude włosy powiewały przy ruchach jej ciała, a ona - mniejsza, mniej znacząca kopia, mniej urodziwa i mniej inteligentna - zaszywała się tutaj, odnajdując ratunek i swoje znaczenie w rozmowie. W jego uśmiechu, słowach, sekretach skrytych w każdym ruchu mimiki. W delikatności marszczenia brwi i spuszczania oczu.
Kuzyn był niebywale ciekawą książką. Wertowała go od wielu lat, strona po stronie, wers po wersie. Niedoczekanie, niezrozumienie. Odmienność.
To wydawało się ich łączyć.
- Też lubisz ten zapach? Stron, atramentu, zużycia. - Jeden z będących pośród murów kotów przypałętał się do nogi, wydając głębokie serenady z głębi drapieżnego gardła. Uwagi, uwagi. Domagał się uwagi, tak jak ona domagała się tego jednego kroku na planszy. Jednego ruchu ze strony lorda Flinta, który finalnie mógłby smakować osobistym zwycięstwem.
Wygrywała pojedyncze bitwy, nigdy jednak nie wygrała wojny. Nie dotarła do głębi jego myśli i sekretów. Tylko kawałek, malutki puzzel pośród wszelkich wypowiedzianych słów. Tylko tyle było w niej z niego. Malutka, zakorzeniona ciekawość.
- Od dzieciństwa tu przychodzimy. Pamiętasz, jak rozbiłam sobie kolano, sięgając po książkę? - Nie wypadało tego robić, a on - wtedy starszy, bardziej nastoletni - był głęboko niezadowolony z obrotu spraw i małego, rudego chochlika krążącego wokół niego. Ciekawskiego, zbyt dziewczęcego i chłopięcego jednocześnie.
Dokładnie tak to pamięta, dokładnie to pamięta. Oczy, które ukazywały gram dezaprobaty i niezadowolenia.
Jej oczy od zawsze były ciekawskie, choć też rozwydrzone. Chłodno błękitne, pokryte szklistą poświatą tajemniczości. I choć jej była cechą natury - emocji, które dzierżyła w zaciśniętych pięściach - to współdzieliła ją z nim. Po Flintach, czy po skrytych darach magii.


and just in time, in the right place

steadily emerging with grace

Vivienne Bulstrode
Vivienne Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
shuffling the cards of your game
and just in time
in the right place
suddenly I will play my ace

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
skryta pośród szarości.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8796-vivienne-l-bulstrode https://www.morsmordre.net/t8813-listy-do-vivienne#262276 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8814-vivienne-bulstrode
Re: Biblioteka [odnośnik]24.03.21 17:29
Pachniał domem - jakkolwiek zwyczajnie to brzmiało. Prawdopodobnie określenie nie pasowało do obszernego dworu pełnego przepychu, złotych zdobień, licznych waz oraz posągów za miliony galeonów. W pewnym momencie przestał dostrzegać podobne dysonanse, ufał uczuciom, te zaś oscylowały wokół komfortu oraz poczucia bezpieczeństwa. Pamiętał jedynie zdarte podczas pościgu kolana, siniaki na łokciach powstałe od przepychania się z krewnymi we framugach drzwi, miękkie materace, po których wspólnie skakali. Nie patrzył na dumne portrety, chociaż niektóre uwielbiały go zagadywać; nie zwracał też uwagi na drogie zastawy, gdy po prostu w milczeniu spożywał z rodziną posiłek. Istniało wiele podobnych niuansów, o których nie wiedział każdy, których nie czuł każdy, bo nie miał jak. To on nazywał Charnwood swoim azylem, bezpieczną przystanią i rzadko kiedy współdzielił podobne odczucia z osobami o odmiennym nazwisku - nieważne jak wiele razy Vivienne odwiedzała to miejsce, nie potrafił go z nią spójnie połączyć. Kiedyś owszem, jeszcze za czasów dziecięcych igraszek naiwnie wierzył, że domowe królestwo należało właśnie do nich. Dziś nie odnajdywał w tej myśli sprzymierzeńca, nie koiła jego nerwów drżących za każdym razem, gdy lady Bulstrode znajdowała się w zasięgu wzroku lub słuchu. Niegdyś garnął się do tworzenia wspomnień, do czasu spędzanego w swoim towarzystwie, teraz zaś uciekał od nieuchronności wydarzeń. Nie szukał rudawej czupryny w zasięgu wzroku, nie nasłuchiwał miękkości głosu, właściwie dążąc do smutnej separacji. Bał się, zwyczajnie się bał - nieprzystosowania do fałszu. Miał go aż nadto na arystokratycznych salonach, w domowym zaciszu poszukiwał odpoczynku oraz relaksu, nie kolejnych kajdan krępujących ruchy.
Była właśnie tym - linami, łańcuchami, sztywnymi ramami, których bał się tak jak bał się śmierci. Zwłaszcza ostatnio, gdy pożegnali Alpharda bezpowrotnie; myśli w kółko wracały do jego sylwetki, usta bezgłośnie zapytywały dlaczego?, zaś oczy straciły na dawnym blasku. Wertował właśnie zaawansowaną książkę o anatomii, która z niewyjaśnionych przyczyn miałaby zesłać na naiwnego Oleandra błogosławieństwo ratowania życia, a może nawet przywracania zmarłych z zaświatów; wizja tak abstrakcyjna, że aż po nią sięgnął. - Hm? - mruknął zamyślony, niespecjalnie zainteresowany miałką pogawędką. Doskonale wiedział, do czego dążyła i jak mocno pragnęła wygrać kolejną, niewerbalną bitwę. Niechęć wzrastała, chociaż mury jeszcze nie wzniosły się na wyżyny, nie objęły całkowicie jego serca ani umysłu. - Ach, tak, tak - przytaknął bezwiednie, dość sztucznie właściwie. Na pewno już w tym banalnym pytaniu zostawiła pułapkę, w którą bezceremonialnie wdepnął - niedługo okaże się, że został bez stopy. Bez podparcia.
Wreszcie uniósł wzrok, błękit spozierał w ten chłodniejszy błękit, doszukując się tam jakichkolwiek informacji. Na próżno, wszystko na darmo. - Pamiętam. - Westchnął ciężko. Znów to robiła, zmiękczała go ckliwymi opowiastkami, bo mózg automatycznie podsunął mgliste wspomnienia. Przez moment nie patrzył na dumną manipulantkę, a na słodką dziewczynkę o psotliwym usposobieniu. - Vivi, nie masz przypadkiem ciekawszych zajęć? Nie wiem, plotkowania o sukienkach z moimi kuzynkami? - Pękł, jak zawsze okazując zniecierpliwienie dla tego przygotowywania gruntu. Nie potrafił być nieszczery i z tego powodu obrywał rykoszetem. Nachmurzył się mocniej, brwi zmarszczyły się w koncentracji, gdy wzrok nieudolnie usiłował śledzić zapisany na pergaminie tekst. Może znudzi się szybciej niż doczyta to zdanie?


posłuchajcie opowieści liści: jak liściowi liść
szaleństwo wróży.

Oleander Flint
Oleander Flint
Zawód : uzdrowiciel, botanik
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
to korzeń fiołkowy
może to sny nasze
pogrzebane
wzruszyły korzenie?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9284-oleander-flint#282747 https://www.morsmordre.net/t9298-cykoria#283083 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f327-leicestershire-charnwood https://www.morsmordre.net/t9325-skrytka-nr-2153#283830 https://www.morsmordre.net/t9324-oleander-flint#283826
Biblioteka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach