Wydarzenia


Ekipa forum
Charlotte Burke
AutorWiadomość
Charlotte Burke [odnośnik]24.05.21 23:30

Charlotte Burke

Data urodzenia: 18 marca 1929r.
Nazwisko matki: Crouch
Miejsce zamieszkania: Durham
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Wytwórca eliksirów
Wzrost: 167 centymetrów
Waga: 56
Kolor włosów: Blond
Kolor oczu: Błękitne
Znaki szczególne: Zawsze nosi misternie dopasowany kok, na odstępstwa pozwala sobie jedynie przy mężu i dzieciach.
Ogranicza się do dwóch elementów biżuterii: obrączki i kolejnego według uznania. Najczęściej przypada na naszyjnik.


Wychowała ją guwernantka. Przykład zaś dawała starsza siostra, która od zawsze zachwycała całą rodzinę Avery i za co Lotta była jej niezmiernie wdzięczna. Szczególnie gdy zaczęła pojmować swoje miejsce w hierarchii rodzinnej jako młodsza siostra Tej Idealnej czy pozycję w społeczeństwie jako kobieta. Całość jednak to wieloletni proces, na który wpływ miały wydarzenia z całego życia Charlotte. Zaczynając zaś opowiastkę o jej życiu należy zacząć od lat najmłodszych, gdzie na światło dzienne przebijały się terror oraz okrucieństwo. Oczywiście żadne z powyższych nie zostało wymierzane wobec członków rodziny, a jedynie Państwo Avery pokazywali swoim córkom wartości rodzinne, zaszczepiali w córkach nienawistne idee wobec mugoli czy rodzin czarodziejów, którzy chętnie oddawali się mezaliansom i brukaniu czystości krwi.


Młoda Lotta zdawała się to rozumieć, co więcej – aprobować. Starsza, zatem też mądrzejsza siostra, która wtedy zaczęła już uczęszczać do Beauxbatons zachwalała sobie magiczną szkołę jak i Francję. Lubiła się dzielić z młodszą opowiastkami z uczniowskiego życia, jak i chwalić się mnogością przedmiotów, których się uczy i których uczyć się będzie w kolejnych latach. Lotta zawsze wysłuchiwała wszystkich słów z namaszczeniem.  O ile z guwernantką uczyła się już pewnych rzeczy z zakresu historii magii, pochłaniała informację o trollach rzecznych czy pokornie szkoliła się na rolę żony arystokratki to właśnie Beauxbatons zdawało się być tym wyśnionym miejscem, gdzie kobieta zyskiwała nową rolę. Miejscem, gdzie dziewczynki dowiadują się, że jeśli mają zostać wartościową żoną to powinny czuć się wartością dla samej siebie. Tak przynajmniej wynikało z tych wszystkich opowieści starszej siostry Avery, która rozumiała czym jest bycie kobietą. Bycie spełnioną wobec siebie. Dlatego Charlotte uwielbiała szereg czynności, typowych dla pań domu – gotowanie, haftowanie. Uwielbiała całą szlachecką kurtuazję, dworskie wychowanie, posiadanie władzy, pozycji. Kochała mieć poczucie wyższości, a jej aspiracją było życie z rodową maksymą: Niech nienawidzą, byleby się bali.


Z takim nastawieniem dumnie wyczekiwała przyjęcia do Beauxbatons, gdzie chciała pójść w ślad za siostrą. W końcu to kolejna możliwość poszerzenia wpływów Avery, a pozycja rodziny w samej Anglii zdawała się nie mieć problemów z żadnym naruszeniem, o co dbali jeszcze niestarzy rodzice Lotty oraz senior rodu.
A jak to często bywa – zaraz po pierwszym sukcesie, przyszedł czas na pierwsze porażki. Lotta niekiedy miała wrażenie, że magiczne czynności czy cała magiczna edukacja idzie jej najlepiej w miejscach, gdzie nie trzeba tak wiele machać różdżką. Eliksiry? Oczywiście! Magiczne stworzenia? Zapraszam! Historia magii? Proszę więcej! Oh, ale a nieszczęsna transmutacja czy inne uroki, w których jej siostra brylowała niczym stuletnia wiedźma – zdawało się to deprymujące. Szczególnie, że nigdy nie miała poczucia nie dość dobrej wobec siostry, cieszyła się z bycia jej siostrą, ale ciągłe porównywanie to rzecz, na którą się nie pisała.
Lekarstwem na to było wyrobienie sobie własnej opinii w szkole, zapracowanie na własne nazwisko. Pomysł przeszedł od guwernantki podczas świątecznych ferii w posiadłości Avery. Wtedy to Lotta od swojej dziecięcej opiekunki usłyszała przepiękne słowa: Wyśmienicie gotujesz, jeszcze lepiej warzysz eliksiry. Możesz to połączyć, tworząc obiady, których reputacja cie wyprzedzi. Gotować kolacje, na które twoi oponenci będą bać się przyjść, równocześnie bojąc się odmówić.
Oczywiście słowa były wielkie, czyny już nie tak bardzo. Jednak rozmowa wniosła wiele do jej życia. Charlotte odkryła, kim chce być w życiu: żoną kogoś wielkiego, rozpieszczać mężowi podniebienie i ewentualnie truć jego kochanki na koleżeńskich podwieczorkach. Odkryła też, że jej kariera edukacyjna nie może skończyć się na francuskiej szkole i należy zainwestować w siebie więcej.


Ze szkoły wyszła jako dumna arystokratka z ogólnymi ocenami gorszymi niż siostra kilka lat przed nią, jednak zaliczone owutenty Lotty pozwalały jej ubiegać się o staż w katedrze alchemicznej Świętego Munga. Te trzy lata ją kompletnie pochłonęły i poza nauką gonioną chęcią posiadania własnej marki eliksirów pojawił się jej wybranek. Ot, jedno spotkanie na zimowym Sabacie, a już dała się oczarować szlachcicowi wiedzą w tak uwielbianej niegdyś przez nią historii magii. Jeden taniec, drugi taniec. Wymienienie się wymaganymi grzecznościami, aż w końcu mogli zelżeć z tonu, zdejmując z siebie arystokratyczne maski – odsłonić przed sobą swoje człowieczeństwo. Jeden wieczór, a skutki jego hucznie obchodziła ze swoim Xavierem już w 1949 roku, kiedy to miało miejsce wesele.
Jej wielki dzień, na który szykowała się sporą część życia i wielce cieszyła się, że nie przypadło jej brzemię siostry, która nie mogła wyjść za mąż z miłości. Lotta mogła i to właśnie ten dzień otworzył przed nią najpiękniejszą drogę życia.  


Ze skończonym stażem  nie zrobiła wiele, ciągle gotowa otworzyć własną działalność, woli oddać się rodzinie i dumnie przysłużyć się mężowi, wychować ich dzieci. Pokazać, że na nazwisko Burke zasługuje równie bardzo, co na Avery. Lotta miewała nawet dni, w których myślała czy przypadkiem nie zaprzepaściła pewnej szansy. Staż w końcu stanowił w jej życiu okres najcięższej pracy umysłowej, a także emocjonalnej. Każdy dzień był walką nie tylko z samą sobą, wobec rosnącej presji. Ciągłe uszczypliwości w jej stronę względem ukończenia stażu były deprymujące. Charlotte? Oczywiście, że ukończy straż. Chyba, że już dawno zrezygnowała i to przed nami ukrywa. Fraza niczym straszna pętla nawiedzała ją w koszmarach przed każdym nowym tygodniem nauki. Nawet jeśli chciała siedzieć ciągle w książka - nie przyniosłoby jej to sukcesu. Niektóre ingrediencje należało poznać praktycznie, niektóre eliksiry należało zrobić błędnie, by z ów niepowodzenia wyciągnąć znaczną naukę. Nieraz podchodziło się do egzaminów z myślą, że może być to ten ostatni i po oblaniu zostaje jedynie mokry kawałek burku pod katedrą. Niekiedy Lotte to motywowało, a niekiedy odejmowało kompletnie siły do nauki. Ten okres określiłaby mianem spaceru po Piekle bez czasu na oglądanie się za siebie. Jednak jak pokazał czas - miłość do dzieci to najlepsze, co potrafi.


Od pewnego czasu niepokoiła się poczynaniami Grindelwalda. Dostał on pod swoje skrzydła Hogwart, a Lotta zaczęła żyć z lichą nadzieją, że stan rzeczy niedługo się odmieni. W końcu jej dzieci, gdy pójdą w ślady ojca, trafią do Hogwartu a kobieta chciała być jedynie spokojna i pewna, że renoma dyrekcji nie będzie miała negatywnych skutków na ich edukację. Obawy zaś nasiliły się, gdy domniemany dyrektor miał okazać się sprawcą śmierci nestora rody Avery. Lotta przeżywała wtedy wewnętrzną tragedię, którą dzieliła się jedynie z mężem. Xavier zaś odnalazł swoje zamiłowanie z lat szkolnych, gdy to w Anglii zaczęło być głośniej o Czarnym Panu. Lotta bardzo wspierała męża w tym temacie, zupełnie nie ograniczając męża w działaniach. Co więcej! - zawsze była ciekawa coraz to nowszych jego poczynań, gdy sama była zajęta prowadzeniem domu, wychowaniem dzieci oraz tworzeniem planów na kiełkujący biznes związany z eliksirami.



Patronus: Nie każdy zdaje sobie sprawę, jakie jeże są i nierzadko ich rozczulający urok czy też niewinny rozmiar zamiast dawać do myślenia to wręcz odejmuje rozum. O ile nie można odmówić im wdzięku, tak też nie można im odmówić samoświadomości. Jeże nie dość, że zdają sobie sprawę z posiadania kolców to również starają się je maścić fermentującymi owocami, by w obronie mógłby nie tylko się kłóć, ale i truć swoich napastników. Z takim spojrzeniem na jeże Lotta się utożsamia.
Gdy przywołuje Patronusa, myśli o dniu ślubu i uśmiechu męża, kiedy wspólnie do nich dotarło, iż prawdziwie uczucie, a nie presja społeczna, doprowadziło ich do tego miejsca.

Statystyki
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 80
Uroki:00
Czarna magia:00
Magia lecznicza:00
Transmutacja:00
Eliksiry:220
Sprawność:5Brak
Zwinność:6Brak
Reszta: 0
Biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
AngielskiII0
FrancuskiI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaII10
Historia MagiiI2
KokieteriaI2
ONMSII10
ZastraszanieI2
ZielarstwoII10
Zręczne ręceII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Savoir-vivreII0
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Neutralny--
RozpoznawalnośćI-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)II7
Rzeźba (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
Taniec balowyII7
Taniec klasycznyII0.5
GotowanieI0.5
HaftowanieI0.5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: 6.5


Ostatnio zmieniony przez Donna dnia 26.05.21 1:50, w całości zmieniany 6 razy (Reason for editing : Malutkie poprawki)
Gość
Anonymous
Gość
Re: Charlotte Burke [odnośnik]26.05.21 1:49
Podbijam <3
Gość
Anonymous
Gość
Charlotte Burke
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach