Wydarzenia


Ekipa forum
Nicholas Potter
AutorWiadomość
Nicholas Potter [odnośnik]23.02.22 12:34

Nicholas Potter

Data urodzenia: 25.02.1935
Nazwisko matki: Leighton
Miejsce zamieszkania: Dunmere, Kornwalia
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Ubogi
Zawód: Stażysta w św. Mungu na oddziale zatruć eliksiralnych, pomaga rodzicom w szklarni
Wzrost: 174 cm
Waga: 69 kg
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Zielone
Znaki szczególne: Brak


Na uboczu Dunmere, sennego, mugolskiego miasteczka, żyła skromna rodzina czarodziejska prowadząca hodowlę magicznych ziół. Państwo Potter posiadali trójkę dzieci, dwie dziewczynki oraz chłopca, który, po swoim dziadku, otrzymał imię Nicholas. Od matki odziedziczył ciemne włosy, pogodę ducha oraz wieczny optymizm, zaś po ojcu lekko odstające uszy, ostry nos i pracowitość.
Był spokojnym, ułożonym dzieckiem. Mama zawsze nazywała go "małym profesorem", bo gdy dopadał się jakieś książki, to zapominał o wszystkim poza zapisanymi kartkami. Ojciec zaś powtarzał, że był jak Znikacz, który przepadał z pola widzenia za każdym razem, gdy dostawał do ręki szachownicę lub łamigłówkę logiczną. Nicholas lubił spędzać czas sam ze sobą i w sposób naturalny ciągnęło go do aktywności, które nie wymagały towarzystwa.
Miał grupkę znajomych w swoim wieku, bandę mugolskich dzieciaków z okolicy. Jego rodzice nic przeciwko takiemu towarzystwu, wręcz przeciwnie, uczyli go szacunku do nieczarodziejskich osób i poszanowania ich kultury. Powtarzali, że mugole oraz czarodzieje nie różnią się wcale i są sobie równi. Nico starał się zawrzeć przyjaźnie, ale nie był w stanie. Nie uważał ich za gorszych czy głupszych, ale był od nich inny. Było wiele tematów, o których nie mógł z nimi rozmawiać, o innych, dla niego oczywistych rzeczach, nie mieli pojęcia. Za każdym razem, gdy z nimi był, czuł się trochę jak aktor w teatrze odgrywający rolę mugola. Magia za bardzo ich różniła, przez co nie mógł odnaleźć wśród nich bratniej duszy.
Państwo Potter dosyć szybko zaczęli go uczyć zalet płynących z uczciwej i solidnej pracy. Często zabierali go ze sobą do szklarni, gdzie pomagał im w miarę swoich umiejętności. Podlewał rośliny, wyrywał chwasty, przy okazji ucząc się o zastosowaniach i sposobach pielęgnacji poszczególnych magicznych kwiatów. Mama zawsze miała pod ręką jakieś interesujące historie powiązane z hodowanymi przez nich ziołami, dzięki czemu nie tylko rozszerzał swoją zielarską wiedzę, ale także poznawał magiczny świat i jego zwyczaje.
Rzadko kiedy opuszczali miasteczko. Nicholas nie miał wielu okazji do tego, by na własne oczy przekonać się, jak wygląda czarodziejska społeczność. Jedynymi wyjątkami były dni, w których rodzina Potterów wybierała się do Londynu by odwiedzić starszą siostrę Nico. Dziewczyna popadła w obłęd i przebywała na stałe w Mungu. Chłopak bardzo lubił te wizyty. Szpital miał specyficzny klimat, który bardzo mu odpowiadał. Wydawał się miejscem, gdzie królowała życzliwość i chęć niesienia pomocy, a najważniejszy był drugi człowiek. Gdy do niego wchodził, czuł się tak, jakby wkraczał do kryjówki bohaterów ratujących życia innych. Często gdy przesiadywał na korytarzu, wyobrażał sobie samego siebie przebranego za lekarza chodzącego od sali do sali i po kryjomu uzdrawiającego chorych.



List do Hogwartu nie był zaskoczeniem. Nico kilka lat przed przybyciem sowy zaczął przejawiać magiczne zdolności. Za pierwszym razem za pomocą magii ściągnął książkę z najwyższej półki na regale. Było to bardzo dziwne, ale euforyczne uczucie, które powtarzało się kilkakrotnie. Najbardziej zapadło mu w pamięć jak pewnego razu zaczął czytać fascynującą książkę o zielarstwie i dopiero po kilkunastu stronach zorientował się, że jest ona w języku, którego nigdy wcześniej nie widział na oczy! Przez takie wydarzenia był bardzo podekscytowany możliwością nauki magii i już kilka miesięcy przed wyjazdem zaczął odliczać dni do pierwszego dnia w szkole.
Marzył o tym, by trafić do Gryffindoru, domu odważnych i szlachetnych, tak jak jego tata. Tiara przydziału miała jednak zupełnie inne plany wobec młodego Pottera. Doceniła ciekawość i ciągotę do zdobywania wiedzy chłopaka rozważając Ravenclaw, ale ostatecznie przez jego pracowitość i wytrwałość skierowała go do Hufflepuffu.
Był solidnym uczniem, choć bardzo nierównym. Potrafił zabłyszczeć na lekcjach, które pokrywały się z jego zainteresowaniami, zaś na pozostałych prześlizgiwał się z co najwyżej przeciętnymi ocenami. To wystarczało jego rodzicom, którzy w szczególności byli dumni z jego ocen z zielarstwa. Równie dobrze radził sobie na lekcjach eliksirów, które po części wydawały mu się powiązane z zielarstwem. Nie przepadał za to za lekcjami historii, które powinny być wypełnione interesującymi opowieściami o bohaterach z dawnych lat, ale dla niego były tylko nudnym wkuwaniem dat. Uczył się tylko tyle, by zaliczyć, a następnie zapominał większość zaraz po egzaminach. Równie irytującym testem w zapamiętywaniu okazały się być starożytne runy. Nade wszystko nie przepadał jednak za lekcjami latania na miotle, podczas których jedynie się ośmieszał. Zdecydowanie nie był sportowcem. Na szczęście dla niego nie było obowiązku uczęszczania na te zajęcia w latach późniejszych.
Dobrze się czuł wśród Puchonów. W większości otoczony był osobami, dla których czystości krwi i ilość galeonów w kieszeni nie miała znaczenia. Po raz pierwszy poczuł się wśród rówieśników naprawdę dobrze. Nie miał elektryzującej osobowości, nie przyciągał do siebie ludzi jak magnez, był spokojną i trochę wycofaną postacią w klasie, ale to nie przeszkadzało w odnalezieniu kilku dobrych przyjaciół. Nie miał wielu znajomości, ale relacje z tymi, którzy się do niego przekonali, byli naprawdę solidne.
Czas wolny od nauki poświęcał na swoje pasje. Odnalazł osoby lubujące w grach logicznych w szkolnym klubie szachowym, w którym z różnym szczęściem rywalizował. Jednak przede wszystkim czytał. Uwielbiał przebywać w szkolnej bibliotece, w której nie ograniczał się tylko do książek związanych z tematami zajęć, ale pochłaniał również fikcyjne powieści i tomiki poezji. Wiersze wielkich twórców inspirowały go tak bardzo, że samemu zaczął pisać. Chciał przelać swoje myśli na papier, ale z racji nieśmiałości oraz braku wiary w własne umiejętności nie pokazywał swojej twórczości nikomu.
Poezja spełniła jeszcze jedną ważną rolę w jego życiu: pozwoliła naprawdę docenić mugoli. W trakcie przerw świątecznych i wakacji często wypożyczał mugolskie książki w lokalnej bibliotece. Przebywanie z takimi artystami jak Shakespeare, Yeats, Eliot (oraz wielu innych) sprawiło, że zrozumiał jak wspaniali potrafią być mugole, że potrafią być wielcy, że na swój sposób potrafią czarować. Poczuł wielką więź z osobami, które mimo zupełnie innych doświadczeń, życia w zupełnie innym świecie potrafiły go wzruszyć, odczuwały takie same emocje jak on, a czasami w piękny sposób opisywały to, co znajdowało się w jego sercu, a czego nawet on sam nie potrafił nazwać.
Jeden rok przed Sumami, pierwszymi ważnymi egzaminami, postanowił skupić się bardzo mocno na nauce. Marzył o tym, by w przyszłości zostać uzdrowicielem, ale potrzebował do tego znakomitych ocen. Był załamany, gdy dowiedział się, że by dostać się w przyszłości do szpitala będzie musiał kontynuować naukę ONMS. Był to przedmiot, który nie szedł mu najlepiej - zwierzęta nie słuchały się poleceń tak jak figurki szachowe. Po to, by z przeciętniaka stać się solidnym uczniem na tych zajęciach zmuszony został do wytężonej, okupionej trudem nauki przez kilka lat. Zrezygnował z kółka szachowego, ograniczył czas na powieści do minimum, skupiając się na nauce. Ciężka praca popłaciła i na zakończenie szkoły uzyskał wszystkie wymagane oceny, ledwie zaliczając z opieki nad magicznymi stworzeniami na powyżej oczekiwań. Jeden punkt mniej i mógłby pożegnać się z stażem w Mungu.
W trakcie jego obecności Hogwart się zmieniał. Stał się bardziej wymagający dla osób o brudnej krwi. Nicholasa problem ten nie dotyczył z racji tego, że jego rodzice byli czystokrwistymi czarodziejami. Miał jednak mieszane uczucia, gdyż zmiany stały w sprzeczności z tym, w co wierzył i choć łamało mu to serce, to musiał nauczyć się ignorować narastające w szkole niesprawiedliwości. Ostatecznie najważniejsze dla niego było spełnienie swojego marzenia i musiał skupić się na nauce oraz zdobywaniu dobrych ocen.


Ku swojej radości po wysłaniu papierów na staż do szpitala otrzymał pozytywną odpowiedź. Szkolenie okazało się bardzo intensywne i wymagało wielu poświęceń. Często wymagano od niego, by zostawał po godzinach, a po pracy musiał ćwiczyć i doszkalać się na własną rękę. Problemy w kraju, wpierw te wywołane przez anomalie, a później te przez pogarszający się konflikt między czarodziejami i mugolami sprawiały, że w Mungu potrzebna była każda para rąk do pracy, nawet te wciąż się uczące.
Kariera magomedyka w rzeczywistości różniła się znacznie od wyidealizowanego obrazu, jaki wytworzył sobie w głowie, gdy był niedużym chłopcem. Była to ciężka harówka, nie zawsze wypełniona po brzegi sukcesami oraz szczęśliwymi po udanej terapii pacjentami.
Praca nie zostawiała mu dużo czasu na nic innego. Ani na przyjaciół, ani na romanse, ani na rodzinę. Starzejący się rodzice potrzebowali pomocy przy szklarni, a Nicholas nie był w stanie poświęcić na to tyle czasu, ile powinien. Z tego powodu rozważał nawet przerwanie stażu po ukończeniu pierwszych trzech lat szkolenia i pójścia na praktyki do prywatnego uzdrowiciela, ale ostatecznie z powodów finansowych zdecydował się kontynuować naukę w Mungu. Rodzina Potterów utrzymywała szklarnie, łożyła na leczenie siostry Nicholasa w szpitalu - były to spore wydatki, a z powodu wojny ceny wszystkiego rosły, a klientów było coraz mniej. Potrzebowali pieniędzy, jakie dostawał na stażu, nawet jeśli nie były one duże.
Gdy wojna opanowała kraj ciągnęło go do działania. Chciał być uzdrowicielem, bo pragnął pomagać tym, którzy potrzebują. Nie był wojownikiem, bohaterem, który mógłby walczyć na pierwszej linii frontu, ale posiadał umiejętności, które mogłyby przysłużyć się najbardziej poszkodowanym. Zauważył to ojciec Nicholasa, który, gdy dotarła do nich wieść o upadku Londynu, odbył z nim poważną rozmowę. Opowiedział mu o tym, jak dawno temu wyjechał z kraju, by uczestniczyć w Wielkiej Wojnie Czarodziejów i jakich okrucieństw był świadkiem, jak bardzo go to zmieniło, po czym po powrocie, rozczarowany magicznym światem, przeprowadził się między mugoli. W trakcie tej rozmowy wymusił na Nicholasie obietnicę, że cokolwiek by się nie działo, nie będzie narażał się na niebezpieczeństwo, nie zrobi nic głupiego ani ryzykownego. Chłopak do tej pory dotrzymał dane słowo.



Patronus: Nie potrafi wyczarować patronusa.

Statystyki
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 10
Uroki:30
Czarna magia:00
Uzdrawianie:144 (rożdżka)
Transmutacja:41 (rożdżka)
Alchemia:130
Sprawność:60
Zwinność:40
Reszta: 0
Biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
AngielskiII0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaII10
ONMSI2
SpostrzegawczośćI2
ZielarstwoII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
MugoloznawstwoII10
SzczęścieI5
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Neutralny--
RozpoznawalnośćI-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (tworzenie poezji)I0.5
Literatura (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Szachy Czarodziejów:I0.5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: 29.5
Gość
Anonymous
Gość
Nicholas Potter
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach