Wydarzenia


Ekipa forum
Dmitriy Karkaroff
AutorWiadomość
Dmitriy Karkaroff [odnośnik]01.08.22 12:59

Dmitriy Igorevich Karkaroff

Data urodzenia: 18 V 1914
Nazwisko matki: Wrońska
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód:Handlarz dziełami sztuki (i wszystkim wartościowym, co wpadnie mu w ręce)
Wzrost: 194 cm
Waga: 87 kg
Kolor włosów:siwe kosmyki przeplatają się z nieco zmatowioną czernią
Kolor oczu: niemalże czarne i wciąż bystre spojrzenie
Znaki szczególne: cienka linia biegnąca przy łuku brwiowym; siwizna wplatająca się w elegancko przystrzyżony zarost oraz włosy; biała laska znajdująca się nierzadko przy jego boku


Dmitriy Igorevich Karkaroff -
Дмитрий Игоревич Каркаров



божественная месть -
divine vengeance


Niektórzy rodzą się namaszczeni boskim prawem do brutalności i zemsty. Ta wartko płynęła w żyłach Karkaroffów i nie mógł jej ostudzić nawet ostry chłód mroźnej północy, ni gorycz porażki. Zemsta - kapryśna dama, która rozgrzewała policzki, zdzierała kłykcie i brudziła dłonie szkarłatem. Mateczka Rosja z zadowoleniem przyjmowała krew ofiarowaną przez swoich wiernych poddanych, którzy pokornie przed nią i tylko przed nią padali na kolana, bijąc pokłony. Jej ramiona otuliły kolejnego z nich, Dmitriya Igorevicha Karkaroffa.
Dima, szeptała, przynieś mi dumę.
Dumę, której nie przyniósł jego ojciec - Igor Sergeyovich Karkaroff.
Plama na rodzinnym honorze.
Skaza, której nie mogła przykryć kornie składana ofiara.
Tchórzostwo - to stało się esencją bycia pana ojca. Odpowiedzialność była ciężarem zbyt ciężkim na jego ramiona. A może tak chcieli go widzieć? To on podjął niechlubną decyzję o opuszczeniu ojcowizny. Bowiem Dima przeżył niespełna cztery rosyjskie zimy, nim ojciec spakował swą żonę, dzieci i seniora rodziny w podróż na odległe wyspy brytyjskie. Gdzieś na granicy świadomości majaczyły mu obrazy rewolucji - krew wsiąkająca w śnieżną biel, szkarłatem zalewając kraj. A gdy dotarli do brzegu - zamglony obraz we wspomnieniach Dimy zdaje się być jedynie wyobrażeniem zbudowanym na podstawie snutych opowieści - nic nie było takie samo. W oczy zaglądała im bieda - bo chociaż dzieje świetności rodziny były zaledwie dziecięcym wspomnieniem seniora, a życie w Rosji utrzymywali na poziomie średniozamożnym to nie martwiono się o chleb, stojący na stole. Teraz było inaczej. Zakotwiczyli się w dzielnicy portowej - małe mieszkanie nad starym sklepem. A Igor? Wiecznie nieobecny, trudnił się zajęciem jubilera w sklepie o wątpliwej reputacji, w końcu ze swojego fachu Karkaroffowie słynęli już od dawna. I zdecydowanie zbyt często zaglądał na dno butelki wódki - dziadek niejednokrotnie rzucał serię obelg wobec niego, gdy siadali wieczorem przy palenisku, a miejsce Igora Sergeyovicha pozostawało puste. Mateczka, kobieta o słomianych włosach, gładziła wtedy ciemne włosy swego syna, wlewając w jego uszy błogosławieństwo przyjęte wraz z nazwiskiem, ale i obowiązek, którego jego ojciec nie umiał udźwignąć.
Przynieś mi dumę.
Te same słowa, inne głosy.
Matuszka, pan dziadek i ona, Rosja, chociaż tak odległa.
Wszyscy powtarzali te same słowa, zmieniała się jedynie barwa głosu. Różnica tkwiła w jego tembrze, w intonacji. A młody umysł przesączony matczyną ambicją, namaszczony bystrością swego dziadka i nieskalany ojcowską tchórzliwością, chłonął te słowa. Krwawym atramentem wypisał je na ściankach umysłu, aby te mogły wgryźć się w sens jego istnienia. Niechęć względem persony pana ojca zakorzeniła się w jego świadomości. Kilkuletnie dziecko z nieprzejednanym chłodem patrzyło na majaczącą w stanie alkoholowej błogości głowy rodziny i pana domu. Krzyki, groźby wykrzykiwane w gniewie i prośby zdawały się na nic. Igor stracił swego syna zanim mógł go wziąć pod swoje połamane skrzydła. W ich cieniu gnił już jego starszy brat - Aleksey.
Patrz i milcz.
Nauczył się obserwować - para młodych oczu stała się cieniem, chwytała każdy, nawet najmniejszy detal. Notowała go, wtapiała w swoją świadomość, porządkowała w kartotece wspomnień.
Obserwacja nauczyła go świata - nauczyła poruszać się między subtelnymi różnicami wśród jego szarości. Obserwował: matkę, która głowę nosiła pewnie i wysoko, chociaż jej wychudzone dłonie drżały, ojca, którego twarz nabiegła już odstraszającą purpurą i dumnie prężącą się mimo bagażu lat sylwetkę dziadka. Oddzielał to, co świadczyło o sile i to, czego należało się pozbyć. Dlatego głowę nosił głowę zadartą wysoko, dumnie wypinał pierś do przodu i ganił się za jakikolwiek okruch tchórzostwa, na które nie było miejsca w drodze do wielkości.
Uzbrojony w złość, buzującą w jego żyłach i pancerz wykuty z ambicji wszedł w świat magicznej edukacji. Przestąpił próg mrocznego zamczyska - tak jak jego ojciec, dziad i pradziad - z dużo większą pewnością siebie niżeli większość młodych adeptów sztuk magicznych. On wiedział, że jego czoło namaszczone jest boskim prawem do świetności, zmierzając do niej ścieżką brutalności w całej rozpiętości jej gamy.
Durmstrang przynosił siłę - surowość wychowania w akademii, wystawienie młodych, kształtujących się jeszcze umysłów na brutalną rzeczywistość sprawiał, że młodzi adepci magii wychodzili z murów szkoły wyposażeni w wachlarz umiejętności niby w oręż. Słyszał, że w innych szkołach czarna magia traktowana jest jak coś zakazanego, na co jego usta wyginały się w nieco pobłażliwym uśmiechu. Sam Dima - pod wpływem podszeptów swojej matki - twierdził, że nie ma czegoś takiego jak zakazana magia. Były jej różne odcienie i należało poznać je wszystkie, aby nie ograniczać swojej perspektywy. Aby lepiej ją zrozumieć, należało zmierzyć się z całą prawdą o niej, a nie jedynie wybranym skrawkiem kiedyś wybranym przez czarodzieja pozbawionego imienia. Już wtedy kierowała nim ambicja, która pozwalała chłonąć wiedzę. Trudno natomiast jednoznacznie określić co sprawiało, że rzesza uczniów szła za nim korowodem - charyzma czy strach?



Dima nabył wiedzę najważniejszą, opanował umiejętność, która miała być brutalniejsza niż najmroczniejsza klątwa, najostrzejsze ostrze. Nauczył się oddzielać pył od ziarna.
Nauczył się odróżniać głupców od słabych i wśród szarej masy wyławiać jednostki wybitne.
Głupcy - ci ignorowali siłę intelektu, na piedestale stawiając siłę mięśni, ponieważ ich ograniczone umysły nie potrafiły podążać za krętymi ścieżkami wielowymiarowej rzeczywistości. Słabi - ci z lekceważyli siłę mięśni, bojąc się ubrudzić wiotkich, delikatnych dłoni szkarłatem, który wnikał głęboko w skórę.
Dima nie był człowiekiem słabym - nie obawiał się zdartych do czerwoności kłykci, słodko-metalicznego smaku tańczącego na końcu języka, nawet jeżeli nie odznaczał się spektakularną siłą, nie bagatelizował jej skuteczności, nie obawiał się starcia. Nie był też głupcem, pozbawionym umiejętności wdzięcznego posługiwania się słowem, nad którym pracował od najwcześniejszych lat. Otaczał się ludźmi, którym brakowało jednego bądź drugiego, otaczał się słabymi bądź głupcami, odpowiednio pociągając za sznurki władzy, nawet jeżeli ta ograniczała się do grupy szkolnych znajomych. Bo osobą ograniczoną łatwiej było sterować. Dlatego pozwalał starszemu bratu na mówienie, chociaż jego słowa były puste - los pokarał go słabością jego ojca. Popadł w tę samą obsesję, rozpoczętą przez wygórowaną ambicję podszytą widmem dawnej, zapomnianej przez ówczesne pokolenia - teraz już legendy o kopalniach ociekających szlachetnymi kruszcami - chociaż jego myśli biegły ku wielkości, ku nadaniu ich nazwisku odpowiedniego znaczenia, to pozostawał jedynie w sferze marzeń. Żadne działanie nie zostało z jego strony podjęte. Dima wiedział, że marzeniami żyją jedynie ci, którzy nie zdołali wejść na drogę ku ich realizacji. Nawet jeżeli droga ta miała zostać utorowana krwistym szkarłatem.
Przynieś mi dumę.
Te słowa szumiały w uszach wraz z buzującą krwią, kiedy zakasuje rękawy. On miał zamiar przekuć marzenie w rzeczywistość. Nadać mu odpowiedni kształt i rozmiar. Szkolił się - obserwował działanie magicznego portu i z determinacją chciał wejść na Nokturn (bo tam czekały prawdziwe pieniądze); te miejsca przychylniej spoglądały na wysokiego Rosjanina, który aparycją nie różnił się od większości czarodziejów przemykających przez okolicę. I przyświecał mu cel - tak jasny, że kuł w oczy - już nigdy nie zaznać biedy, jaka zaglądała im w oczy. Pozwalał ojcu na złudne poczucie posiadania kontroli, kiedy on zręcznie poruszał się uliczkami brytyjskiego półświatka, realizując swój własny plan. Nie mając wiele, roztropnie dysponował tym, co miał. Dotąd nie zwracał uwagi na matczyne obrazy, których nie wyobrażała sobie pozostawić za sobą. Magiczne pejzaże zimowej odsłony magicznej części Petersburga - jeszcze zanim stał się Lenningradem. Znalazł malarza, który wykonał przekonywującą replikę - i to właśnie sprzedał jednemu z handlowców średniej klasy, kiedy oryginał wciąż wisiał na ścianie w odstraszającym wnętrzu mieszkania. W ten sposób zaczął handlować początkowo sztuką i biżuterią, które dotknięte były chłodem rosyjskiej ziemi. Czasem wracał do domu z kłykciami pokrytymi szkarłatem i strużką krwi ściekającą z rozciętego łuku brwiowego. Bo gdy zawodził umysł, czasem trzeba było sięgnąć po rozwiązanie bardziej dosadne i jednoznaczne w swoim przekazie. Takie, które wymagało od niego poświęcenia - jak mówią moraliści - skrawka własnej duszy. Jednakże Dmitriy miał wrażenie, że gdy z oczu ucieka życie, on odzyskuje siłę. Powoli wdrapywał się po szczeblach do góry - po plecach swoich przeciwników. Oprócz handlowania sztuką, zaczął handlować przysługami - wypełnił w społeczeństwie lukę, zaczął działać w szarej strefie. Czasem sąsiadka - staruszka, która handlowała amuletami (chociaż większość z nich przynosiła pecha temu, który go włożył) miała problem z młodym jegomościem, który połasił się na pieniądze tejże kobiety. Za drobną opłatę - z pewnością mniejszą niż to, co straciła - sprawiał, że problem znikał. I nikt nie zadawał zbędnych pytań. Powoli nadawał swojemu nazwisku znaczenie.
Przynosisz nam dumę.
Słowa dziadka - seniora rodu, ostatniego naocznego świadka upadku ostatniego bastionu ich pozycji, wybrzmiały w końcu głośno, nie kryjąc się w gestach, w myślach młodego Dimy. Starzec, któremu brakło już sił wciąż zadziwiał tęgością umysłu. Wysiłki młodzieńca sprawiły, że przygaszone spojrzenie znowu rozbłysło nadzieją. Kiedy rodzina mogła wynieść się z portu, ponieważ Dima mógł zapewnić im wynajem lepszego mieszkania, on sam przeniósł się na Nokturn. Początki nie należały do najłatwiejszych, ale zaciskał zęby i nie pozwalał przeciwnościom przyćmić jasno zarysowanego celu. Senior dbał oto, aby jego wnukowie nie wyrośli na ludzi o słabych kręgosłupach
Strzeż swych myśli.
W cichej, zimnej wojnie o ekonomiczną władzę, gdzie informacja była najcenniejszą walutą, najważniejszym było zachować najważniejsze karty blisko siebie. Zaczął zamykać swój umysł, doprowadzając do swojej samotności - zupełnie jakby sam jeden znajdował się na szczycie góry. Okazała się to być umiejętność niezwykle przydatna - ponieważ z czasem Dima miał coraz więcej sekretów, które należało skryć nawet przed wzrokiem rodziny. Szczególnie jeden, który miał parę bliźniaczopodobnych do niego oczu oraz imię. A wszystko zaczęło się od dobrej inwestycji, bo tak nazywał zaaranżowane małżeństwo najstarszego brata, dumy Karkaroffów z córką przedstawiciela rodziny czystej krwi z rodziny o ugruntowanej pozycji na brytyjskiej ziemi, Lisą. Kobieta o równie pięknej urodzie co zachwycającym umyśle oczarowała swą nową rodzinę, wspólny język odnajdując szczególnie ze swoim szwagrem. Zdołała wywołać nawet cień uśmiechu na wiecznie stężałej w skupieniu twarzy swego szwagra, zaintrygować jego myśli i przyspieszyć bicie serca. A przecież w ostatnim czasie wszystko szło dobrze. Bracia zawiesili broń - Aleksy podobnie jak ojciec stał się rzemieślnikiem, do tego świetnym rzemieślnikiem, dzięki czemu od kilku lat jego zakład jubilerski prosperował naprawdę dobrze, zyskując popularność poza ich kręgami społecznymi.
Nie miał pojęcia co sprawiło, że opuścił gardę - chociaż na chwilę stracił czujność. Moment słabości - jedyny, na który chciał sobie pozwolić. Jeden wieczór wystarczył, by nić porozumienia, która zawsze między nimi istniała, przekroczyła akceptowalną granicę. Złość buzująca w żyłach Lisy i chaos w głowie Dimy sprawił, że postąpili o krok za daleko, odnajdując swoją bliskość nie tylko w słowach, ale także we własnych objęciach. Jeden błąd - ostatni błąd.
Gdy Igor - nadzieja splugawiona imieniem tchórza - przyszedł na świat on już wiedział - a może poczucie winy podsunęło mu to, co chciał widzieć - że w żyłach tego chłopca płynęła krew jego, nie Alekseya, chociaż to właśnie on widniał we wszelkich dokumentach jako ojciec dziecka. Początkowo czuł złość - na nią i samego siebie - a później poczucie ulgi, może nawet bezpieczeństwa. Nawet jeżeli kobieta, której pożądał była wciąż poza jego zasięgiem, nawet jeżeli jego syn nigdy nie dowie się, że jest jego. I - jeżeli wszystko miało iść zgodnie z dalekosiężnym planami - nigdy nie powinien być. Jednocześnie nie był spętany obowiązkiem. A to otwierało możliwości.

Potencjał - oraz kusząca wizja spełnienia własnej ambicji - Dimy spostrzegł jeden z brytyjskim kolekcjonerów sztuki. Potrzebowali świeżej krwi, która sprowadzi do ich kolekcji prawdziwe perły. Dima zdawał się być idealnym kandydatem - posługiwał się wieloma językami co miało podnieść szansę na zdobycie dzieł poza granicami Wielkiej Brytanii, nie posiadał żadnych zobowiązań na terenie Wielkiej Brytanii; żadnej żony, do której musiałby wracać czy dziecka, które mógłby nazwać swoim. Miał za to prezencję, śladowe doświadczenie oraz ambicję.
Miał w końcu przynieść dumę.
Przetarcie sobie szlaków na europejskiej ziemi, wśród zamkniętej na niższe klasy społeczności, stanowiło wyzwanie, do którego Dima podchodził z subtelnym uśmiechem malującym się na twarzy. Podróżując, nauczył się chodzić i mówić tak, jak oni. Podstawy savoir vivre wpajała mu matka - jako panienka należała do polskiej rodziny, która wiele znaczyła w lokalnej społeczności. Wśród polityków, możnych, koneserów sztuki, pretensjonalnych dżentelmenów i artystów szukał punktów zaczepienia i odnalazł je w postaci znajomych jeszcze ze szkolnych lat. W Wielkiej Brytanii jego oknem na świat początkowo był Crabbe, z kolei w rodzimej Rosji zwrócił się do Poliakova. A gdy wracał na wyspy z zapasem dzieł sztuki, wracał również na Nokturn, gdzie handlował dalej przedmiotami, które niekoniecznie znajdowały się na liście przywiezionych przedmiotów. A raczej opatrzone były inną nazwą. Znalazł dla siebie miejsce, w którym czuł się dobrze, czuł się jak w domu. I przez cały czas ćwiczył, budował swoją pozycję, aby w końcu zaczepić się jako prywatny łowca dzieł sztuki dla najbogatszych w Wielkiej Brytanii. Sztuka go nie zachwycała - a raczej nie czuł, że jest jego przeznaczeniem. Nauczył się jej, nauczył się wyławiać ciekawe okazy i robić na nich interes. Nie było obrazu-legendy, zagubionej rzeźby, czy skrawka artystycznej biżuterii, której nie umiał znaleźć. Z czasem wyniósł się z Nokturnu, chociaż nadal wpadał tam z wizytą, ilekroć coś, co mogło zaciekawić tamtejszych, lokalnych przedsiębiorców.
Gdy Dolohov stanął przed nim, po części sprawiedliwie, po części z ostrożnością ważąc to słowo, określił go mianem diaboła, czorta. Bowiem Dima pokornie słuchał przez lata próśb - wraz z rosnącą wątpliwą sławą pojawiło się zainteresowanie. Zatem jeżeli ktoś potrzebował podpisu na ekspertyzie potwierdzającej rzekomą autentyczność dzieła, czy też wsparcia Karkaroffa w zdobyciu przedmiotu znajdującego się poza granicami wyspy, ten spełniał je z pokornością wiernego sługi, biorąc jedynie - przecież stosunkowo małą - opłatę za swoją usługę i milczenie. Wszystko, byle sakiewka była ciężka. I nieważne, czy złote żyły marmuru rzeźby pulsowały wzburzoną krwią. Równoległym torem chciał zaspokoić swoją ambicję względem wzbogacenia rodziny - bo nigdy nie miał dość, zawsze chciał więcej i więcej, dlatego szukał pomysłu na nowy biznes, który pojawił się wraz z podróżami po świecie. Pozornie elegancki lokal, kasyno, w którym - za odpowiednią opłatą - można dać upust swoim największym pragnieniom i mieć pewność, że zostanie to w czterech ścianach pokoju z dębowymi drzwiami.
To w składzie swojej kolekcji - tej prawdziwej - przyjął Dolohova, który rozpoznało w nim mężczyznę z ambicją i potencjałem. Dima pamiętał, że Nikolaj mówił dużo i mówił kwieciście, ubierając swoje intencje w motyw wspólnego celu. Wszakże jego carskie marzenie zbiegało się z historią zapisaną na kartach kronik rodziny Karkaroff w postaci carskiego klejnotu, który jakoby miał pochodzić ze szwedzkich kopalni, a jednak trafił w ręce carycy spod rzemieślniczych dłoni Karkaroffów przez pośrednictwo Dolohovów. Kiedyś żyjący w wielkiej komitywie, pogrzebani pod gruzami razem z carską rodziną i pazernością przodków, na wieki została zapomniana. I to właśnie na brytyjskiej ziemi przyszła możliwość pojednania się rodzin za pomocą interesu, który zwieńczony miał być najtrwalszą z handlowych umów - aktem ślubu. W dłonie Dimy, potomka carskich jubilerów, miał trafić klejnot koronny Dolohovów, Tatiana Nikolaevna Dolohova. W zamian Dmitriy otworzył przed rodakiem drzwi do brytyjskich sakiewek. Użyczył mu kanałów, którymi płynęły dzieła sztuki, klejnoty, nieoszlifowane diamenty świata sztuki i piękna.
Młoda narzeczona, o rosyjskiej krwi, jedynie śladowo naznaczona brytyjskim pochodzeniem, które jednak sprawiało, że stopa Dimy w końcu pewniej mogła stanąć na drodze zatrzaskujących się drzwi. Wcześniej niczym wygłodniały wilk krążył wokół najbardziej smakowitej ofiary - brytyjskiej arystokracji. Wcześniej zadowalał się zamożniejszymi przedstawicielami rodzin o niższym statusie, których nazwiska również liczyły się w społeczeństwie, politykami, którzy niejednokrotnie stanowili część arystokracji, ale nigdy nie wszedł między nich, nawet jeżeli na przestrzeni lat próbował zasymilować się z brytyjską społecznością - uprościł nawet pisownię swojego nazwiska, oficjalnie zmieniając ją z Karkarov na Karkaroff.
Wtedy też kuluary mówiły o pewnym czarnoksiężniku, który miał zmienić oblicze magicznej Brytanii. Podążył tym tropem - Dmitriy lubił stawiać na stronę wygraną, a kształtująca się społeczność wokół tego enigmatycznego czarnoksiężnika miała ambicję do stania się wygraną stroną w konflikcie pożerającym niczym zaraza brytyjską społeczność.
Współpraca nawiązana z Dolohovem sprawiła, że jego pozycję czekała zmiana. A przede wszystkim obiecana współpraca i posag panny Tatiany sprawiał, że marzenie o lokalu miało się ziścić. Co prawda ostatnie lata były wciąż zajmujące - lawirował między własnymi biznesami, a zakładem jubilerskim dbając, żeby kruszce dostarczane do rąk rzemieślników wyglądały jak najwyższej jakości. Coś ciągle odciągało go od brytyjskich włości, odkładając przygotowania do ślubu, na które zresztą naciskała jego narzeczona. W końcu jednak musiał położyć temu kres. Oczekiwanie na ożenek zostało przerwane. Obecna sytuacja sprzyjała rozkwitowi biznesu, którą miał zamiar wykorzystać, jednakże żeby na dobre zagościć w głowach arystokracji musiał naznaczyć Tatianę swoim nazwiskiem, wykorzystać krew upadłej szlachcianki, jaką nosiła w sobie niepokorna narzeczona.

без ограничений -
no limitations


-->
Patronus: jasna mgła - Dima nie posiada fizycznej formy patronusa

Statystyki
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 15+4 (różdżka)
Uroki:70
Czarna magia:7+1 (różdżka)
Uzdrawianie:00
Transmutacja:00
Alchemia:00
Sprawność:60
Zwinność:50
Reszta: 0
Biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
rosyjskiII0
angielskiII2
norweskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia MagiiI2
KłamstwoII10
PerswazjaII10
ZastraszanieII10
Zręczne ręceI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
EkonomiaII10
Odporność magicznaI5
Savoir-vivreI2
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Neutralny--
RozpoznawalnośćI-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)I0.5
Sztuka (wiedza)III25
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
PływanieI0.5
Walka wręczI0.5
Biegłości pozostałeWartośćWydane punkty
szachyI0.5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: -12.5


Ostatnio zmieniony przez Dima Karkaroff dnia 28.01.23 13:27, w całości zmieniany 13 razy
Dima Karkaroff
Dima Karkaroff
Zawód : człowiek interesu, handlarz dziełami sztuki
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Comes a tall handsome man
In a dusty black coat with
A red right hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
 red right hand
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11316-dmitriy-karkaroff-budowa#348154 https://www.morsmordre.net/t11532-weles#357660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f438-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t11533-skrytka-2471#357661 https://www.morsmordre.net/t11534-dmitriy-karkaroff#357663
Re: Dmitriy Karkaroff [odnośnik]28.01.23 23:02

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam PW lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia
Psychiczne
Pełnia zdrowia
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dmitriy Karkaroff  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dmitriy Karkaroff [odnośnik]28.01.23 23:03


KOMPONENTYlista komponentów

BIEGŁOŚCIhistoria PB

HISTORIA ROZWOJU[28.01.23] Rozwój początkowy -775PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dmitriy Karkaroff  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Dmitriy Karkaroff
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach