Wydarzenia


Ekipa forum
Taras
AutorWiadomość
Taras [odnośnik]24.01.16 19:53
Taras F3ae1eaa8805ca0a710b4e3650b3c295

Taras pałacu Bulstrode
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]24.01.16 21:54
Nareszcie wolne odetchnął z ulgą Neil od dwóch tygodni miał istny chaos w ministerstwie, kontrole, papierkowa robota i jeszcze, odzywający się od czasu do czasu ból w klatce piersiowej spowodowany urokiem wykończył psychicznie i fizycznie Bulstroda, nawet nie miał czasu dla swojej żony, widział ją jedynie przed snem i o poranku, gdy jeszcze spała. W jakiś sposób odpowiadało to Neilowi, przez całe życie był samotnikiem skupionym na rodzie i swojej karierze i przez to zamieszanie mógł powrócić do tego wcześniejszego stylu życia, lecz nie czuł się z tym tak dobrze, jak kiedyś. Ktoś w końcu czekał na niego w posiadłości poza nestorem i służbą posiadłość, praktycznie była niezamieszkana, od czasu do czasu ktoś się pojawiał, lecz nie na długo wracając ponownie do swych mieszkań w centrum Londynu lub na przedmieściach co z jednej strony było wygodne, a z drugiej zmniejszało zażyłość rodzinne, bo zebranie rodu odbywało się jedynie w czasie świąt i uroczystości takich jak śluby, pogrzeby, urodziny. Dlatego, gdy w końcu miał dzień wolny usiadł wygodnie na tarasie posiadłości, pomimo jesieni, dzisiejszy wieczór nie był szczególnie chłody, a wręcz przyjemny, jesienny wiatr muskał delikatnie szyje Neila, a żółte liście ścieliły się na ścieżce niczym dywan w tak urokliwym miejscu, mężczyzna popijał koniak, sprowadzony specjalnie dla niego z Francji, był to jeden z tych najlepszych koniaków, dlatego zamiast pić Neil raczył się słodko dębowym smakiem, czekając na wybrankę swojego życia, która powinna się za niedługo zjawić zaproszona przez męża na przechadzkę po jak że wspaniałym parku chlubie rodzinny Bulstrode.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]25.01.16 0:45
Małżeństwo. W końcu miała męża. To pewnie dla nestora jej rodu nie było zbyt wygodne, że Rodos Travers tak długi czas była panną, a to nie świadczyło o niej zbyt dobrze. A jednak, wszystko zeszło ku temu, że wyszła za mąż, zmieniła nazwisko i zamieszkała wraz z mężem w jego posiadłości. Praktycznie się nie widywali. Czy było jej z tym źle? Nie czuła się co prawda najszczęśliwszą osobą, jednak wiedziała, że tak jest lepiej. Ani ona nie należała do szczególnie… rozmownych osób, dlatego widywanie się z nim jedynie wieczorem w małżeńskim łożu było dla niej odpowiednie. Dzisiejszego dnia jednak Neil zaprosił ją na spacer, miło z jego strony, więzi pomiędzy nimi powinny się zacieśniać, jednak nie było ku temu okazji. Przygotowała się odpowiednio do pory i aury panującej na dworze, na ramiona narzuciła sweter, wolała jednak nie zmarznąć przypadkiem, a następnie wyszła na taras, gdzie była umówiona z małżonkiem.
- Witaj. – szepnęła cicho i stając przed nim wspięła się delikatnie na palcach i obdarowała go delikatnym pocałunkiem, a następnie stanęła obok niego w milczeniu. Niestety, Rodos już nie była pełna życia i szaloną nastolatką jak spory czas temu, przez wszystkie wydarzenia jakie ją spotkały, no cóż… Zmieniła się w zamkniętą w sobie, małomówną osobę, która rozmawiała z reguły z ludźmi dlatego, że musiała. Jednak nikt nie powinien się jej dziwić. Teraz jednak była zaskoczona i nie ukrywajmy było jej miło, z tego powodu, że jej małżonek postanowił zabrać ją na spacer i podjąć próbę pogłębienia ich relacji.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]29.01.16 11:15
Dębowy zapach i ostrość alkoholu, koniak był zaprawdę wyśmienity. Wziął mały łyczek napoju, a kontem oka zauważył wychodzącą z posiadłości żonę, spiesznie wstałby przywitać Rodos. Była piękna, lecz w pełnym sensie pozbawiona życia co nie podobało się Neil, sam był samotnikiem dążącym po trupach do swoich celów, ale tu sprawa miała się inaczej, tę piękną kobietę skrzywdzono, nie chciałby dostać tego potwora w swoje ręce, bo musiałby się mocno tłumaczyć dlaczego, oberwał kilkoma dziwnymi zaklęciami, ale mniejsza z tym. Niel odwzajemnił pocałunek, był to miły gest tej milczącej istoty, ale nie przeszkadzało to czarodziejowi.
-Witaj moja droga. Nareszcie możemy odpocząć razem. -Uśmiechnął się, delikatnie ujmując dłoń kobiety i prowadząc nią w stronę parku, uliczki były pokryte liśćmi, a wokół słychać było żyjący park, kątem oka można było zobaczyć nieśmiałki poruszające się po gałęziach drzew, ale i jeże i inną faunę tego miejsca. Gdy przeszli już kilkanaście metrów w głąb parku, Niel zwrócił się w stronę żony. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten tydzień. Spojrzał prosto w oczy.
-Teraz powinienem mieć więcej czasu, dla Ciebie. Może w któryś dzień odwiedzimy Londyn ?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]29.01.16 23:30
To nie jest tak, że Rodos jest pozbawioną życia kobietą. Ono gdzieś w niej jest, tli się małym żarem, a potrzebuje osoby, która będzie w stanie z tego małego płomyka zrobić ogromny ogień i znów sprawić, że będzie pełna pasji i marzeń. Gdyby to tylko było proste. Przez to wszystko co spotkało ją w życiu nie umiała się odnaleźć, w pełni zaufać i znów być taka jak dawniej. Liczyła na zrozumienie ze strony męża, w końcu jak mają być razem szczęsliwi czas będzie na to potrzebny. Spojrzała na niego z uśmiechem kiedy powiedział, że wreszcie mogą razem odpocząć. Chwyciła jego dłoń i ruszyła za nim, obserwując naturę, w której od zawsze odnajdywała spokój i ukojenie. Dobrze, że mieli tutaj spory ogród, gdzie mogła spędzać dużo wolnego czasu, choć szła zima i wiedziała, że będzie z tym coraz trudniej.
- Rozumiem, masz dużo na głowie. – powiedziała spokojnie uśmiechając się delikatnie. Kiedy zatrzymali spojrzała na niego znów uśmiechając się. – Jeśli tylko masz ochotę na wizytę w Londynie. – odpowiedziała tym samym, delikatnym tonem. Oczywiście wyrwanie się z posiadłości i wycieczka w pewnym sensie będzie dla niej sporą rozrywką. – Jeśli wolisz odpoczywać tutaj nie stanowi to problemu dla mnie… – powiedziała znów uśmiechając się. Czy była dobrą żoną? Na pewno wiele jej do tego brakowało, jednak naprawdę się starała i miała nadzieję, że Neil to wszystko docenia. – Cieszę się, że możemy ten czas spędzić razem. –dodała jeszcze. Jej zachowanie i tak już uległo zmianie od czasu ich ślubu, była bardziej otwarta, a jednak wciąż w pewnym sensie odległa, choć z każdym dniem, który spędzali razem było coraz lepiej. Spędzali, no właśnie. Spali w jednym łożu i sporadycznie udawało im się spotkać właśnie w ten sposób.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]31.01.16 13:44
-Tak dużo…- Powiedział pod nosem, życie było prostsze, gdy był jeszcze łamaczem, dostawał zadanie i je wykonywał. Teraz musiał użerać się, z której biurokracją nie lubi, ale była istotna dla
rodu i jej statusu wszystko się kręciło wokół tego, byli znamienitą rodziną, która nie jednokrotnie uratowała świat przed głupotą reszty magów, zawsze za kurtyny jak lalkarze, teraz był czas młodego pokolenia, by dalej podtrzymać ten stan rzeczy i właśnie to robił Neil, lawirował pomiędzy złem i dobrem.
-Tak mam i myślę, że i tobie się spodoba, najpierw jednak muszę się umówić z Isolde by ta sprawdziła, czy już wszystko w porządku z moim lewym barkiem, a potem będziemy mogli iść, gdzie tylko zechcesz sklepy, opera, teatr do wyboru do koloru.- Uśmiechnął się i ruszył w dalszą drogę.
- I ja się bardzo ciesze.- Odparł Bulstrode.
-A jak Ci się podoba posiadłość ? Sir Dagonet mam nadzieje, że odpowiednio się zachowuje, gdy mnie nie ma.- Sir Dagonet był i jest rodzinnym nestorem, może z lenistwa a może po prostu cała rodzina ceni tak bardzo Sir Dagoneta, dla Niela i reszty sir był jak dziadek, który zawsze miał czas dla swoich pociech, bawił się z nimi, uczył i wychowywał, jego obecność była tak normalna, jak słońce na niebie a jego czasem ekscentryczne zachowanie nie robiło wrażenia na rodzinnie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]31.01.16 22:51
Rodos starała się być bardzo miła, w końcu bądź co bądź, ale jej zapracowanemu małżonkowi się to zwyczajnie należało. Była wyrozumiała i wiedziała, że nie ucieknie od wszystkiego co jest związane z pracą, to naturalne, przecież nie miała prawa do urządzania mu scen czy robienia czegokolwiek. Po prostu była w posiadłości i czekała na jego powrót. I tak codziennie. Nie ukrywam było to trochę monotonne, jednak zawsze starała się znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Kiwnęła głową na znak zrozumienia, dla niej to nie był problem, najpierw pójdą sprawdzić co z jego barkiem, a potem będą robić to co ona będzie chciała. Tylko czy właściwie Rodos potrzebowała którejkolwiek z tych rzeczy jeśli nic nie było w stanie jej cieszyć. Oczywiście powinna spróbować i zamierzała to zrobić.
- Myślę, że drobne zakupy i wizyta w teatrze będą odpowiednie. – tak, to chyba dobre rozwiązanie. Niespecjalnie przepadała za operą, więc odwiedzenie teatru było o wiele lepszą możliwością, jak dla niej. Dotrzymywała mu kroku cały czas obserwując otoczenie, było tu pięknie, starała się jednak skupić na rozmowie, bo jeśli mają się zbliżyć powinni dużo rozmawiać.
- Posiadłość jest piękna. – odpowiedziała zgodnie z prawdą i spojrzała przed siebie. – Wszystko jest w porządku, ostatnio pytał tylko o naszego potomka… – tak, dość drażliwy temat przynajmniej dla Rodos, bo nawet nie wiedziała czy jest na to gotowa. Była zbyt zamknięta w sobie, żeby posiadać dziecko, nie umiałaby sobie chyba z tym poradzić.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]31.01.16 23:50
-No to postanowione szpital, teatr i sklepy jeszcze dziś postaram się skontaktować z kuzynką-. Powiedział, uśmiechając się, w obecności Rodos jakoś tak automatycznie uśmiech pojawiał się na twarzy Neila.
-Tak piękna, jak ty- Komplementów nigdy za wiele, jak to mawiał jego ojciec.
- Piękna ko­bieta po­doba się oczom, dobra ko­bieta — ser­cu. Pier­wsza jest klej­no­tem, dru­ga — skarbem.- Dodał, cytując Napoleona i skręcił w boczną uliczkę, która prowadziła do rabat, w których znajdowały się Dalie, jeżówki i inne kwiaty, dla których jesień była czasem kwitnienia. Choć żyje tu już trzydzieści lat, nigdy nie zbrzydł mu ten park i ta posiadłość. Przez całą drogę zastanawiał się nad słowami żony.
- Tak... sir Dagonet ma na celu jedynie dobro rodzinny, więc wybacz mu, jeśli Cię zamęczył tym pytaniem.-  Przeprosił, lecz w sumie, za co za było to dość istotne pytanie.
- Nie ma pośpiechu moja droga, kiedyś nadejdzie ten czas, ale musimy być tego pewni, inaczej może nas czekać tylko rozczarowanie. -Mówił, patrząc kobiecie prosto w oczy i ściskając dłonie. Przez myśl preszła mu jeszcze jedna myśl musiał porozmawiać z domownikami, by zaprzestali takich pytań.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]01.02.16 22:34
Plan był dobry, przynajmniej wiedziała czego może się spodziewać. Dobrze, że mieli możliwość spędzenia większej ilości czasu razem, taki wyjazd na pewno dobrze im zrobi. Nie ukrywajmy, Rodos od czasu do czasu udało się wyrwać i wyjść gdzieś, jednak było to sporadyczne, na całe szczęście posiadłość była przepiękna i odnajdywała się tutaj całkiem dobrze. Uśmiechnęła się delikatnie i szczerze, pierwszy raz od bardzo dawna słysząc komplement od męża.
- Dziękuję. – odpowiedziała grzecznie, w końcu dobrze ją wychowano, a słowa nie były pierwszym lepszym przypadkiem, wiedziała, że Neil cytuje… To i tak było bardzo miłe z jego strony. Spojrzała na piękne kwiaty i z uśmiechem spojrzała znów w stronę męża.
- Wiem doskonale, że chodzi o dobro rodziny… – odrzekła spokojnie i poprawiła kosmyk włosów, który delikatnie opadł jej na twarz. Wiedziała doskonale, że czas leci, niebawem skończy trzydzieści lat, większość kobiet w jej wieku posiadała już dzieci, nawet czasami kilkoro, a ona wciąż nie została matką i nie każdy patrzył na to przychylnie, jednak czuła, że wewnętrznie nie jest gotowa.
- Nie chcę się spieszyć, nie jestem na to gotowa. – powiedziała spokojnie spuszczając wzrok. – Wiem jednak, że będą naciskać, bo według większości jest na to odpowiednia pora, a ja nie młodnieję z każdym dniem, przeciwnie. – dodała jeszcze i znów uniosła wzrok, aby spojrzeć mu w oczy. Miała nadzieję, że ją zrozumie w tym wszystkim, choć na dobrą sprawę Rodos sama się nie odnajdywała jeszcze, a i tak było wszystko na drodze ku lepszemu.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]14.02.16 16:01
-Nie myśl o tym kochana, będziesz gotowa, to się postaramy o dziedzica.- Tak łatwo to się mówiło, ale czas był nieubłagany jeszcze kilka lat, lecz z każdym rokiem będzie to coraz bardziej niebezpieczne, a dziedzic musi być, Neil nie może pozwolić by umarła jedna z gałęzi rodzinny, dlatego będzie musiał działać, jeśli nic się nie zmieni w odległej przyszłości. Długo trwała nim się odezwał. -Rozmawiałaś z matką? Jak się czuje ?- Należało zmienić temat, a ten był dość bezpieczny. Znów skręcili, była to ścieżka pozbawiona kwiatów, lecz znajdowały się tu pomniki i wiekowe dęby, było to miejsce upamiętniające wybitnych Bulstrodów. Niel miał nadzieje, że i jego pomnik tu się kiedyś znajdzie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]15.02.16 22:22
Dziedzic był potrzebny, w każdej rodzinie, oczywiście w rodzinach czystej krwi miało to większe znaczenie tak prawdę powiedziawszy. Rodos miała tego świadomość. Wiedziała tez, że nie może długo zwlekać, a może dziecko dodałoby jej chęci do życia? Chociaż obawiała się, że może mieć to odwrotne skutki. Niestety, Rodos była pełna obaw w tej kwestii.
- Myślę, że powinniśmy się zdecydować niebawem. – odrzekła spokojnie. Jasne, nie mogła walczyć z tym wszystkim, tym bardziej, że niedługo zacznie się prawdziwe dręcznie w tym temacie, wiec podejmie decyzję możliwie szybko.
- Rozmawiałam. Wszystko u niej w porządku. Dziękuję za troskę. – odrzekła z uśmiechem. To miłe z jego strony, że o to pytał. Zaczynała się przyzwyczajać do tego, że jest z nim w związku małżeńskim, początki były trudne jednak teraz i tak było już znacznie lepiej.
- Wracając do tematu Twojej pracy… Naprawdę chciałabym, abyśmy mieli więcej możliwości spędzenia razem czasu niż tylko wieczorem przed snem. – powiedziała prawdę, to co myślała. Też powinna powiedzieć to jak to wszystko odbiera. Uśmiechnęła się delikatnie. – Mam nadzieję, że też tego chcesz… – dodała. Oczywiście, nie chciała go urazić, ani nic, najzwyczajniej w świecie chciała go jeszcze bardziej poznać.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Taras [odnośnik]23.02.16 18:38
- Tak masz racje-Oczywiście, że miała racje, ale właśnie obojga coś powstrzymywało, dlatego postara się coś temu zaradzić w najbliższych dniach czy miesiącach!
-To dobrze, że jest zdrowa.- Praca według Neila był to temat rzeka i nie za bardzo chciał wdawać się w szczegóły, ale nie mógł całkowicie zrezygnować z pracy, to właśnie ona stanowiła o statusie i dobrobycie rodzinny czysto krwistej im więcej masz władzy, tym bardziej Cię poważają, lecz to wymaga czasu za niedługo Bulstrode mógł dostać awans, i to nie o jeden szczebel, lecz o kilka naraz, gdyby się postarał. Pomimo tego, zgodził się z Rodos awans mógł poczekać, ale nie dziedzic, który się marzył Neilowi. -Tak chcę tego i postaram się spędzać mniej czasu w pracy.
Gość
Anonymous
Gość
Taras
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach