Wydarzenia


Ekipa forum
Hol wejściowy
AutorWiadomość
Hol wejściowy [odnośnik]02.02.16 21:52

Hol Wejściowy

Obszerny hol wejściowy, niemal zawsze oświetlany z powodu braku okien, wyłożony jest w całości ciemnym drewnem. Majestatyczne, ozdobnie rzeźbione schody znajdujące się u dołu pomieszczenia, prowadzą do innych części dworu.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Hol wejściowy [odnośnik]03.06.16 19:04
11 grudnia

Może wypadało napisać jakiś list, wysłać sowę i bombonierkę czekoladek nasączonych Bańkami Pierwszej Miłości; może należało uprzedzić o wizycie i zbadać grunt, upewniając się, że za drzwiami nie przywita go stado ochroniarzy gotowych wyrwać mu trzewia przez tyłek; może lepiej byłoby siedzieć w domu, patrząc w płomienie w kominku i zadręczać się, zadając sobie raz za razem to jedno, jedyne pytanie.
- Dlaczego, na Merlina, nie powiedziałaś mi, że jesteś metamorfomagiem?! - wyżalił się na dzień dobry, gdy tylko drzwi skrzypnęły i pojawiła się w nich rozczochrana czupryna panny Greengrass, nieco chyba oszołomionej nagłym (niezapowiedzianym gościem), ale przecież to niezapowiedziane wzajemne odwiedzanie się im weszło w nawyk. Nagle wszystkie cudowne przemówienia złożone z idealnie dopasowanych zdań, na które składały się starannie wybrane słowa poszły się yyy kochać; zaplanowane przeprosiny (za co zresztą miałby ją przepraszać, przecież s-a-m-a c-h-c-i-a-ł-a) odeszły na dalszy plan, a Colin wbił świdrujące spojrzenie w dziewczę, które wcale nie wydawało się zrażone jego brakiem manier i absolutnie niedopuszczalnym zachowaniem. Postanowił je więc natychmiastowo poprawić, razem ze swoimi włosami, które rozwiały się na wietrze, a które teraz gorączkowo przygładzał dłonią. - Dzień dobry? - przywitał się więc na próbę, bezceremonialnie wchodząc do wielkiego holu z równie wielkimi schodami (czyżby lord Greengrass miał jakiś kompleks?), rozglądając się dookoła z ciekawością. Wyglądało na to, że tylko on w swojej głuszy w Inverness hołduje ponurym i nieprzyjemnym wnętrzom rozświetlanym świecami wyłącznie wtedy, gdy było to koniecznie. Tymczasem dwór w Derbyshire wręcz płonął światłem nieco podobnym do gniewu, którym dwa tygodnie wcześniej płonęła Lilith Greengrass.
- Wiesz jak się p r z e s t r a s z y ł e m?! Myślałem, że cię zabiłem pocałunkiem, że się dusisz, krztusisz i umierasz, że masz jaką reakcję alergiczną na moje usta i dlatego się pokolorowałaś! - wypalił na jednym wydechu, mierząc dziewczynę spojrzeniem wyjątkowo oskarżycielskim i doskonale wpasowując się w rolę skrzywdzonej ofiary. Całości powinien dopełniać tylko obraz Lilith z patelnią w ręku, ale niestety Colin zapomniał zaopatrzyć ją w ten niezbędny rewizyt, dlatego nadrabiał swoją krzywdę robiąc zranioną, oburzoną minę. Teoretycznie przyszedł ją tu przeprosić za swoje nieodpowiedzialne, bezczelne, szowinistyczne, wulgarne, niedopuszczalne, szczeniackie, chłopięce, prostackie, aroganckie, zuchwałe, obcesowe, nonszalanckie, nieuprzejme, tupeciarskie, impertynenckie, obraźliwe, niegrzeczne, nietaktowne, niekulturalne, nieokrzesane, beztroskie, ryzykowne, niepoważne, lekkomyślne, głupie, nierozważne, bezmyślne zachowanie, ale wystarczyła chwila, aby przypomniał sobie o tym, jak postąpiła ona. Odwzajemniła pocałunek, a potem trzasnęła go w pysk jak jakiegoś mugola i jeszcze na domiar wszystkiego zmieniła kolor włosów! To chyba oczywiste, że to właśnie Colin b a r d z i e j zasługiwał w tej chwili na wyjaśnienia?!
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Hol wejściowy [odnośnik]03.06.16 19:49
Obudziło mnie rozległe walenie(?) - bo pukaniem tego nazwać nie można - do głównych drzwi wejściowych. Kogo mogło nieść o tak wczesnej porze? Niechętnie wysunęłam się z ramion Perseusa a następnie bardzo powoli i ostrożnie zwlekłam się z łóżka, co by nie obudzić mojego królewicza. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że w tej sytuacji raczej nikt zastawać nas nie powinien ale winą za to obarczać będę wczesną godzinę i fakt, że jeszcze nie do końca zdążyłam się rozbudzić. Sięgnęłam po jedwabny szlafrok, jednak zanim wciągnęłam go na siebie - przykrywając tym samym jasną koszulę nocną obszytą koronkami - obdarzyłam śpiącego Avery'ego przeciągłym spojrzeniem, zwieńczonym drobnym uśmiechem.
Teleportowałam się prostu przed ogromne drewniane drzwi i niewiele myśląc, pociągnęłam za klamkę by uchylić je zniecierpliwionemu... Colinowi?! Zamarłam. Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki a ręce natychmiast powędrowały do kusego materiału w celu mocniejszego oplątania się nim - jak gdyby miało mi to jakkolwiek pomóc.
- Dzień dobry. Widzę, że jesteśmy na "Ty". - Zauważyłam tylko, kiedy Lord Fawley, bez najmniejszych ogródek przekroczył próg dworku. Wyjrzałam jedynie na zewnątrz by upewnić się, że nikt nas nie obserwuje po czym zamknęłam drzwi, dając mu tym samym pozwolenie na pozostanie w środku. - Niezapowiedziane wizyty to chyba kwintesencja naszej znajomości. - Rzuciłam nieco złośliwie, splątując ręce na wysokości klatki piersiowej. - Dlaczego miałabym informować o tym fakcie każdego spotkanego na swojej drodze czarodzieja? - Spytałam, nie kryjąc swojego oburzenia jego dość głośnym wyrzutem, choć to następne słowa które padły z jego ust spowodowały, że na moich jasnych policzkach wykwitły różowe rumieńce. Czy to nie zaledwie kilka dni temu miała miejsce, ta choć przyjemna to równie niezręczna sytuacja na pomoście? Zerknęłam w górę schodów, jakbym chciała się upewnić, że nie ma tam Perseusa i że nie słyszał tego co Colin wykrzyczał mi w twarz.
- Nonsens. - Odparłam jedynie na jego pełne rozżalenia wyznanie, po czym gestem ręki dałam mu do zrozumienia by się uspokoił. - Może przejdziemy do salonu? Porozmawiamy na spokojnie? - Spytałam, choć wcale nie zamierzałam czekać na jego odpowiedź a tym bardziej zgodę na przemieszczenie się do innego miejsca, bo zaraz potem odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę schodów a następnie korytarzem w kierunku salonu. Sama nie wiedziałam, co tak naprawdę powinnam mu powiedzieć. Niby z czego miałam się tłumaczyć? Przecież to on doprowadził do tej sytuacji i to on powinien składać wyjaśnienia mi, nie ja jemu.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Hol wejściowy [odnośnik]05.06.16 17:03
Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, Colin poczuł się przez chwilę jak w pułapce. Było to uczucie nie tylko dziwne, ale i zupełnie od niego niezależne, szczególnie że wydawało mu się w pewien sposób... nowe. Powiedzmy sobie bowiem szczerze, że dość rzadko zdarzało mu się tak impertynencko wpadać do rezydencji szlachcianek, uprzednio nawet nie sprawdzając, czy są w domu same, czy też towarzyszą rodzicom podczas śniadania (chociaż jak na śniadanie to dziesiąta godzina była zdecydowanie za późna). Jednocześnie jednak gwoli usprawiedliwienia należało dodać, że dość rzadko którakolwiek szlachcianka budziła w tym aż takie emocje i wzburzenie, które nakazywało mu krążyć z irytacją po pokoju i zastanawiać się nad tym, jaki cel miał los łącząc ich tak burzliwymi, drgającymi nićmi znajomości. Krótkiej przecież, bo trwającej... miesiąc? a przecież już naznaczonej tyloma szczerymi aspektami, których nigdy nie doświadczył nawet w dłużej trwających znajomościach.
- Całowaliśmy się - podkreślił wyraźnie, aby dać jej do zrozumienia, że ona również brała w tym udział, nawet jeśli pod koniec wykazała się skrajną głupotą, grzmocąc go prosto w zęby. - Nie znam się na etykiecie, ale dla mnie to wystarczający powód, aby pominąć wszelkie konwenanse - dopiero teraz ochłonął na tyle, aby się jej dokładnie przyjrzeć i zauważyć niecodzienny strój, w jakim go przyjęła. Jedwabny szlafrok mógłby jeszcze puścić w niepamięć, w końcu i jemu zdarzało się chodzić tak po własnym domu, jeśli był sam i nie spodziewał się gości; ale wystający zza materiału kawałek koronki był już zbyt poważnym dowodem zbrodni, aby Colin mógł go zignorować. Spojrzał z wyrzutem na Lilith, jakby dopuściła się jakiejś wyjątkowo okropnej zbrodni. - Nie mów, że spałaś - powiedział z niedowierzaniem, ostentacyjnie wyciągając z kieszeni zegarek na złotym łańcuszku i stuknął palcem w szklaną tarczę. - Jest dziesiąta zero osiem, moja panno! - pokręcił głową, nie mogąc zrozumieć, jak ludzie są w stanie marnować przynajmniej c z t e r y godziny dnia na spanie, skoro równie dobrze można je przeznaczyć na nieco ambitniejsze zajęcia.
Posłusznie ruszył za nią do salonu, nieprzyjemnie człapiąc ociekającymi roztopionym śniegiem buciorami. W tej całej swojej rodowej niezależności i swobodzie szlacheckich obyczajów, jakim hołdowali Greengrassowie, zapomnieli najwyraźniej o położeniu przed drzwiami wycieraczki. Co było niedopuszczalne, skoro n a w e t Colin, który ze stanem szlacheckim chciał mieć jak najmniej wspólnego, a etykieta i zasady były dla niego najczęściej pustymi słowami, postarał się o położenie przed swoimi drzwiami tego niezbędnego wyposażenia każdego domu. Specjalnie sprowadzana z Egiptu wycieraczka cechowała się prawie 95% chłonnością, a przy tym wykrzykiwała piskliwie imię każdego gościa, który na niej stanął. Doskonała ochrona przed kąśliwymi żmijami-akwizytorami, którzy po raz dziesiąty w miesiącu próbowali mu sprzedać eliksiry na trądzik.
- Oczywiście, że nie każdego- prychnął nagle, zatrzymując się w drzwiach salonu i odprowadzając dziewczynę wzrokiem. Szlafrok jak na złość nie chciał się rozchylić, wprawiając Colina w stan wyjątkowego zawodu. - Ale na przykład tych, z którymi spędzasz miło czas w loży, praktycznie wchodząc im na kolana, potem odwiedzasz ich dwukrotnie w ich posiadłościach, za pierwszym razem o mało ich nie zabijając, przy czym uroczo się rumienisz i brakuje ci słów, gdy ściągną swoje zakrwawione koszule - wyliczał kolejno, stopniowo podnosząc głos, ale jeszcze nie krzycząc. - I których wpuszczasz do swojego domu w kusym szlafroczku i koronkowej koszuli nocnej - zakończył, automatycznie kierując wzrok w rozcięcie szlafroka na piersiach, spod którego znów uśmiechała się do niego kusząca koronka. Specjalnie czy przypadkowo?


z/t x2 -> salon
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Hol wejściowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach