Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]17.09.18 22:04

Salon

Przestronne pomieszczenie utrzymane w ciepłych barwach, ozdobione milionem niemagicznych dekoracji i roślin, które są znakiem rozpoznawczym Sproutów. Ze względu na usytuowanie oraz duże okno wychodzące prosto na ogród, salon wymaga oświetlenia jedynie podczas wieczorów. Najważniejsze miejsce w domu, centrum dowodzenia zarówno babci a od pewnego czasu Primrose, poza kuchnią rzecz jasna. Graniczy z wyjściem do ogrodu i otwartą kuchnią.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]17.09.18 23:22
Longbottom nie przewidział takiego mentalnego zmęczenia przed spotkaniem ze znajomą z Hogwartu, właściwie nie spodziewał się, że czeka go dzień i noc pełne trupów i odciętych przez anomalię kończyn. Z lekka zirytowany zamętem, który wprowadza tajemnicza siła oraz brakiem ewentualnego rozwiązania podczas gdy problem cały czas się pogłębiał, wrócił do domu i ledwie zdążył się przygotować, kiedy musiał wyruszać do Doliny Godryka. Z lekka rozczochrany, ze zmęczonymi oczyma sugerującymi nieprzespaną noc i spojrzeniem też jakimś takim odległym, jak gdyby jego myśli nadal uciekały w kierunku pracy, w kierunku całego tego bałaganu, którego nikt nie potrafił porządnie sprzątnąć, ponieważ ten nawarstwiał się z każdym kolejnym dnie. Bez ustanku i w kółko, walka bez odpowiedzi, potyczki bez końca – czy będzie mu dane umrzeć na starość z pytaniami bez rozwiązania? W nieprzerwanej drodze? Sumienie nie pozwalało mu zejść ze ścieżki, którą kroczył, mimo że nie była łatwa, a cały ten dziwaczny nastrój i poczucie niebezpieczeństwa kroczyły za nim dzień w dzień, nawet wówczas, kiedy starał skupić się na czymś lepszym. Właściwie to powinno dawać jakąś nadzieję – spotkanie po latach, oderwane od wojennej rzeczywistości, od tej zawieruchy i chaosu, który wprowadził pożar. Dokąd jednak nie wyruszał, czuł na plecach czyiś oddech, a znaczona bliznami ręka cały czas przypominała mu o grożącym zewsząd niebezpieczeństwie, które na nich czyhało. W na pozór miejscach bezpiecznych, na merlina, gdzie nikt nie spodziewałby się rozlewu krwi, bo któż... któż miałby tyle odwagi, żeby podnieść swą plugawą łapę na samo Ministerstwo Magii? I czy ten ktoś właśnie jest w stanie bać się czegokolwiek i obawiać kogokolwiek, kiedy zniszczenie serca czarodziejskiej Anglii było dla niego tak proste?
Zły na siebie, zły właściwie w jakiś sposób na tę nienazwaną siłę, która sprawiała świat, takim jaki jest, przemknął ulicą, aby czym prędzej znaleźć się u drzwi panny Sprout. Szata wydawała się taka nie do końca wyprasowana, generalnie prezentował się – jak zwykle ostatnimi czasy – niezbyt elegancko, loki opadały na twarz w nieładzie, jak gdyby walczyły o miejsce na jego twarzy, a zmęczony wzrok...
...padł właśnie na dziewczę, które otworzyło mu drzwi. Dziewczę które tak trochę z twarzy było podobne do Primrose Sprout, ale w sumie to było jej mniej o razy dwa. Z uśmiechem przywdzianym na usta zamarł na ułamek sekundy, ale prędko się zreflektował.
-Panienko Sprout – ukłonił się lekko, próbując zachować pozory przyzwoitości i dobrego wychowania, chociaż ostatnio myślał o nich nadzwyczaj rzadko. Praca przytłaczała go, zajmowała większość myśli i właściwie była trochę jak niewdzięczna kochanka, która nękała wiecznie o czas i uwagę, a w zamian darowała mu tylko nerwy i tę niepewność, której nie chciał doświadczać – Jako że w gości nie należy przychodzić z pustymi rękoma, przyniosłem kilka babeczek od Bertiego Botta, nie za dużo, bo większość zjadłem sam w domu, ale to jakaś nowa receptura i nigdzie takich nie znajdziesz! - trochę słabo, że mieli jeść jej słodkości, a przyniósł wypieki jakiegoś szalonego konkurenta, chyba zrobił małe foux pas, ale nie stracił rezonu, nie zwykł sprawiać wrażenia zakłopotanego, chociaż był trochę zdziwiony tym, co ujrzał w drzwiach. Lub kogo – dziewczynę, którą równie dobrze mógł spotkać na ulicy i gdyby nie otworzyła mu drzwi pod wskazanym adresem, nie rozpoznałby w niej Primrose Sprout. Na pierwszy rzut oka, chociaż z twarzy i oczu wydawała się w jakiś sposób znajoma, chociaż... spodziewał się ponurego, pogrążonego w głębokim zamyśleniu spojrzenia, którego nie potrafił odgadnąć, a właściwie dotrzeć do sedna jego smutnej natury. Zawsze wydawała się odległa, w pokrętny, niesamowity sposób, jak gdyby nie chciała, żeby jej pomagał, żeby wykazywał się nienaturalną, może zbyt nachalną troską. Tamtego dnia faktycznie mógł zachować się zbyt odważnie i brawurowo, może wręcz niewłaściwie – zapraszając ją na bal z myślą o marnym pocieszeniu, nie oferując nic więcej i będąc tylko namiastką tego, co mogłaby przeżyć, gdyby była jak inne dziewczyny – w sumie zapomniałem, że jesteś kucharką i wziąłem to co miałem pod ręką, bo ledwo co wróciłem z pracy, bo nie uwierzysz niespałemprawiedwadzieściaczterygodziny, bo cały czas coś się dzieje – powiedział niemal na jednym wydechu, aby na końcu dodać buntowniczym tonem – na psidwaka – odetchnął, znów z lekka się uśmiechnął.
Rufus Longbottom
Rufus Longbottom
Zawód : ratuje świat!
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I czy jest tak właśnie
W innym królestwie śmierci?
Budzimy się samotni
W chwili kiedy ciało
Przenika czułość
I wargi co chcą pocałunków
Do strzaskanego modlą się kamienia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6317-rufus-longbottom https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6390-rufus-longbottom#162493
Re: Salon [odnośnik]18.09.18 0:00
28 sierpnia

Sproutówna nie wspominała z utęsknieniem czasów szkolnych, nie powracała do zbioru wspomnień, skrzętnie uzbieranych w jednej z szufladek w głowie, nie zastanawiała się, czy gdyby coś wtedy zrobiła inaczej, to rzuciłoby to światło na jej aktualne życie, lecz w ostatnim czasie w dłonie czarownicy wpadł list sprzed kilku lat, o którym nie mogła tak po prostu zapomnieć. Zaproszenie do Miodowego Królestwa, wysłane przez bliską w tamtym okresie osobę, zmotywowało ją do przerwania długiego milczenia, którego była winna i odkurzenia wartościowej dlań relacji. Zmotywowały ją również tegoroczne wianki, gdy zupełnie przypadkowo dostrzegła, jak Rufus zbierał proch, pyłek po pyłku, sprzed długich nóg nieznajomej lady.
Otworzyła drzwi z tym samym szerokim uśmiechem, którym obdarzała każdego, a widok głupkowatej miny Rufusa utwierdził ją w przekonaniu, że wciąż potrafiła zrobić dobre pierwsze wrażenie.
Lordzie – ukłoniła się, bardziej w żartobliwym geście, niż rzeczywistym zważaniu na podział klasowy, pamiętając, że Longbottom raczej nigdy nie okazywał roszczącej postawy ze względu na swoje nazwisko i za to darzyła go sympatią najbardziej. – Wejdź dalej, nie stój w drzwiach. Wyglądasz tak, jakbyś ujrzał trolla – ponaglającym gestem niemalże wciągnęła biedaka do środka domu, kierując się w stronę salonu. Gdy napisała do niego list, nie spodziewała się właściwie żadnej odpowiedzi. Nie po dniu, w którym urażona duma skutecznie odsunęła ją od jednej z najbardziej życzliwych osób w szkole; sądziła, że zapomniał o jej istnieniu lub kto wie, może już zdążył wsunąć zaręczynowy pierścień na smukły palec arystokratki, niewiele później mówiąc sobie sakramentalne "tak" i rzucając się w wir rodzinnych obowiązków? Kiedy jednak odpowiedź nadeszła, poczuła ulgę, zaraz po której zaczęła się zastanawiać czy dalej byli w stanie rozmawiać ze sobą tak, jak jeszcze kilka lat temu i czy Rufus zmienił się choć trochę. Po początkowej obserwacji nie zauważyła, żeby w jego wyglądzie zaszła jakaś zastraszająca zmiana – wciąż był przystojnym chłopcem z uroczymi blond lokami – czego nie mogła powiedzieć o sobie; brzydkie kaczątko w końcu kiedyś musiało dojrzeć.
Ruchem dłoni wygładziła opiętą w talii i rozkloszowaną u dołu sukienkę w grochy, przerobioną własnoręcznie ze skrawków znalezionych w babcinym kufrze, a potem postawiła babeczki na stoliku doceniając gest i kunszt wykonania swojego sąsiada, na którym już znajdował się imbryk z herbatą i korzenne herbatniki.
Jesteś głodny? – Spytała na wstępie, w każdej chwili gotowa do upichcenia pachnącego świeżymi warzywami, zerwanymi prosto z ogrodu, obiadu posyłając mu spojrzenie pełne troski, a jednocześnie nieznoszące sprzeciwu. Odkąd sama zaczęła o siebie troszkę bardziej dbać, próbowała wyrobić podobny nawyk u osób ze swojego otoczenia. Uciążliwa, jak latająca koło nosa mucha, w końcu dopinała swego i podobny efekt zamierzała osiągnąć i w tym przypadku, niezadowolona z informacji o braku snu.
Opowiedz mi co u ciebie słychać. Pewnie dużo się zmieniło? – Poprosiła, naprawdę ciekawa jak potoczyły się losy obrońcy uciśnionych. Opadła na krzesełko, po chwili rozlewając herbaty do kolorowych filiżanek.

[bylobrzydkobedzieladnie]


* * *like a flower made of iron




Ostatnio zmieniony przez Primrose Sprout dnia 18.09.18 0:30, w całości zmieniany 1 raz
Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]18.09.18 0:26
Był dziwnie sentymentalny, w tej sentymentalności porywczy. Prim kojarzyła się z latami Hogwartu, gorącymi, pełnymi emocji i beztroski. Była zapachem piernika, półmroku kuchennego i skrzatów krzątających się między nogami, była odmową, dziwną i gorzką, niemal upokarzającą, lecz również smakiem przyjaźni: tej nieskalanej zasadami, tej spokojnej i ślepej. Tymczasem w starciu z rzeczywistością ujrzał kobietę, której nie rozpoznawał, odległy uśmiech, ciasno spięta suknia i spojrzenie jakby te same, ale miał wrażenie, że coś nie tak. To wspaniale, chciałby rzec, zmieniłaś się!, wyglądasz pięknie. Lecz żadne ze słów nie przeszło mu przez gardło, bo cieszył się, że ją widzi, rozdygotane serce zabiło odrobinę mocniej, lecz otępienie pożarem wokół zabijało w nim pozytywne emocje.
-Czytasz mi w myślach – przyznał łagodnie, z lekkim uśmiechem, obarczając ją swoim z lekka zmęczonym spojrzeniem – Słyszałem, że świetnie gotujesz, jakże miałbym przegapić okazję, żeby się o tym przekonać? - jakże miałby przegapić okazję na jakiś stały i nieszybki posiłek w ciągu dnia? Na chwilę wytchnienia od ciągłej gonitwy za czymś, czego nie potrafił nawet nazwać? Za duchem niemal – siłą, której nigdy nie pochwyci.
Miał wrażenie, że znajduje się na krawędzi. Że znajduje się w bańce, popękanej, porysowanej, która zaraz pęknie. Powoli świat, który znał, zmieniał się. Oczywistym było, jaką drogę będzie wiódł, lecz poczynania jego wuja zdawały się mierzyć w jego samego: uderzał w szlachtę, w berło ich czarodziejskiego świata. Był przerażony konsekwencjami, był również wściekły: Fawleyowie odwrócili się, wzgardzili wieloletnią przyjaźnią tym samym stawiając go naprzeciw jego starym przyjaciołom.
-To prawda – niesprecyzowana, dziwna odpowiedź, spojrzenie smutnych oczu skupione na jej własnym i to dziwne rozedrganie, nerwowość dłoni, nierówność oddechu.
Kim był, aby wprowadzać do jej życia własny bałagan? Był tutaj, aby odetchnąć prawda? By powrócić na chwilę do świata, który przeminął. Świata zaginionego, ostałego w jego wspomnieniach jako smak rodzinnego ogniska, przyjacielskich przepychanek i tej niewinnej walki o to, co słuszne. Ślizgoni wydawali mu się wówczas realnym zagrożeniem, przebrzydłe gady stające na drodze jego gryfońskiego bohaterstwa. W murach bezpiecznej szkoły łatwo było mu zapomnieć o śmierci bliskich, o zaginięciach i szalejącej wokół wojnie.
-Wszystko oscyluje wokół mojej pracy, wszystko, szaleje jakaś burza, właściwie jestem przerażony, nie wiem dokąd to w ogóle zmierza i jak długo będzie się ciągnąć. Cała ta polityczna przepychanka, walka z samozwańczym lordem Voldemortem. Nic poza tym, ale, moja lady, wszystkie okropności tego świata nie są przeznaczone dla twego delikatnego uszka, prawda? - do jego głosu wkradła się lekka, rozpoznawalna drwina – Kobiety nie powinny mieć zdania na temat polityki – uśmiechnął się porozumiewawczo.
Żył w świecie hołdującym tym wszystkim zasadom, regułom i wizji, że niewiasty służą powabowi i delikatności, winny błyszczeć i pięknieć z każdym dniem, rozwijać się pod czujnym okiem mężczyzny. Lecz do jego serca coraz częściej wkradała się wzgarda dla przestarzałych, zdawałoby się, obyczajów.
-O, właściwie to prawie wygrałem wyścig! - przypomniał sobie. Cóż to było za olśnienie! - Ale tylko prawie. Byłem pierwszy na mecie – wyprostował się dumnie, jednocześnie wcinając herbatnika i mierząc j smutno-wesołkowato-gniewnym wzrokiem -  Ale jak się okazało, pierwszy nie znaczy najlepszy. - cóż to za nowina - A ty? Jak się czujesz? - od tego pytania winni zacząć tę rozmowę.
Rufus Longbottom
Rufus Longbottom
Zawód : ratuje świat!
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I czy jest tak właśnie
W innym królestwie śmierci?
Budzimy się samotni
W chwili kiedy ciało
Przenika czułość
I wargi co chcą pocałunków
Do strzaskanego modlą się kamienia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6317-rufus-longbottom https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6390-rufus-longbottom#162493
Re: Salon [odnośnik]30.09.18 1:33
Zmieniła się, zmienił się on, zmienił się świat, ich charaktery i pogląd na niektóre sprawy, taka była kolej rzeczy, czy tego chcieli, czy nie, lecz nieskromnie sądziła, że w jej przypadku wszystko wyszło raczej na plus. Poza charakterem, który chociaż ukształtował się, dalej zmuszał ją do tłumienia w sobie problemów i rzucanych pod nogi kłód. Tak było prościej, wygodniej.
Wypijemy herbatę i się zastanowię czym cię uraczyć – wiedziała, że wejście do kuchni było o tyle niebezpieczne, że całą swoją uwagę poświęciłaby przygotowywane potrawie a nie towarzyszowi, dlatego postanowiła odwlec w czasie ten moment.
Spodziewała się, że ich pierwsze po latach spotkanie nie powinno odbywać się w słoneczne popołudnie przy ciastku i herbacie, a bliżej wieczora przy szklaneczce dobrej whiskey, lecz już nie było odwrotu; podejrzewała jednak, że wizyta Rufusa faktycznie może przedłużyć się i zmienić scenerię.
Na szczęście, mój drogi – zaczęła spokojnie, łapiąc filiżankę w dłoń – nie jestem lady i sięgnął cię zaszczyt poznania mojej opinii o polityce już dawno – Longbottom był jedną z nielicznych osób, którym zaufała na tyle, żeby poznał jej opinię o polityce i o arystokracji, za którą nieszczególnie przepadała; o nierówności, która miejsca nie powinna mieć, lecz nie o ostatnich wydarzeniach, które wstrząsnęły całym ich światem. Poniekąd mu współczuła, wszak jako pierwszy widział i słyszał o tych okropnościach, z drugiej zaś strony sam był sobie winien wybrania takiego zawodu. Musiał więc dźwigać brzemię, które za sobą niosło aurorstwo, uodpornić się i przyzwyczaić się do tego, co mogło go spotkać. Lub mógł zmienić zawód, po prostu. Brakowało lekarzy, uzdolnionych i z pasją, i nie tylko; sama zastanawiała się, czy nie powinna przypadkiem zająć się czymś pożytecznym i potrzebnym w razie absolutnej katastrofy, szybko jednak dochodziła do wniosku, że każdy jeść musiał. Zły, dobry i neutralny.
Nie ma na to rady, Rufus, wiedziałeś na co się piszesz a ja jako twoja przyjaciółka cię nie pocieszę i nie powiem, że będzie dobrze. Nie to robią prawdziwi przyjaciele – powiedziała, wyjawiając część swoich myśli na głos, a zaraz po tym skupiła się na festiwalu. – Wyścigu nie widziałam, ale widziałam jak płaszczyłeś się przed jakąś damą. To takie wasze szlacheckie damsko-męskie gry? – Zignorowała pytanie o samopoczucie, czując, że najpierw musi wyprostować tę kwestię, niż przechodzić do następnej; liczyła, że po tylu latach Longbottom zmądrzał choć trochę, by nie dać się wodzić za nos kobietom, ale najwidoczniej się przeliczyła.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]26.12.18 19:55
20 września

Naprawdę nie miała humoru. Tak zwyczajnie, po prostu i po ludzku wstała lewą nogą, czując, że dzisiejszy dzień z pewnością nie należał do niej i najlepiej by było, gdyby pozostała pod cieplutkim, dzierganym kilka tygodni kocem, jednak wizja spędzenia wieczoru w samotności wcale jej nie pasowała. Szanowna Bunia na jakiś czas zmieniła miejsce zamieszkania, uznając, że musi doprowadzić rodziców gromady Sproutów do porządku, z kolei rodzeństwo – jak zwykle zresztą – miało ważniejsze sprawy na głowie, niż wpadnięcie na ciepłe jedzenie i rozmowę z nią, jednostką, która jeszcze trzymała ich wszystkich razem jak klamerka do bielizny trzymająca skarpety na sznurku do prania. Zazwyczaj nie miała im tego za złe; zazwyczaj, bo dzisiaj wszystkim miała coś do zarzucenia i pomysł zaproszenia Hagridówny wydał się jej całkiem rozsądny. Wiedziała bowiem, że Tang nie da sobie wejść na głowę ani nie obrazi się za pierwszy, drugi ani nawet trzeci wybuch złośliwości, tak rzadko spotykany u kogoś takiego jak ona, a przy okazji naprawdę przyzwyczaiła się do specyficznego nastawienia swojej przyjaciółki (chociaż na początku nie wróżyła im zbyt wiele).
Zgodnie z zapowiedzią miała bardzo dużo przyszykowanego jedzenia, skoro zazwyczaj gotowanie poprawiało jej humor, ale z każdą kolejną potrawą wcale nie czuła poprawy. Dlatego teraz tonęła w słodkościach, ciasteczkach, pasztecikach warzywnych i zapiekankach, frytkach, właściwie we wszystkim co mogłaby sobie tylko wymarzyć w danym momencie i czym mogłaby wykarmić całą szkołę. Lub co najmniej cały jeden dom w Hogwarcie. Mimo to sama niewiele zjadła – i być może to właśnie tu popełniła błąd? – czekając na swoją towarzyszkę. Kiedy więc się zjawiła, w podskokach znalazła się przy drzwiach, na dzień dobry wręczając jej szklaneczkę z winem.
O nic nie pytaj – zastrzegła, mając świadomość swojego marnego wyglądu; powyciągane ubranie, nieco nawet pobrudzone, potargane włosy i poszarzała cera, brak przymilnego uśmiechu – to całkiem dobrze podkreślało powagę jej słów zapisanych na pergaminie. Przepuściła Tang przodem a potem zamknęła drzwi i wróciła na kanapę, pod koc, ruchem ręki wskazując na kuchnię. – Czuj się jak u siebie, do wyboru do koloru, z mięsem i bez mięsa, słodkie i słone, więcej wina jest na blacie – cóż, perfekcyjna pani domu.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]06.01.19 22:09
Trudno było jej odgadnąć dokładny nastrój jaki towarzyszył Prim, ale też nigdy nie była w tym mistrzem - w czytaniu ludzkich emocji. Właściwie trudno czasem przychodziło jej zrozumienie tych własnych, a co dopiero tych, które nie należały do niej. Dlatego też nie zawsze wiedziała, kiedy pohamować słowa nim wydostały się z ust, ale nigdy znów nie żałowała, że coś powiedziała. Bo to tak, jakby żałować rozlanego serca. Bo niby można - ale po co? Mleka nie dało się odwylać. A raz rozlane miało wsiąknąć w dywan, lub zostać starte przez ścierkę. Tak już było, trochę szkoda, że się wylało, ale można było jedynie próbować naprawić szkody, których się samemu dokonało.
Gdy już skończyła - czyli napisała ostatnią linijkę raportu dla Bones, bo dzisiaj nie robiła nic, poza pisaniem raportów, podniosła się do wyjścia. Ruszyła, zgodnie ze swoimi planami i tym co napisała najpierw do ojca, do Munga, jednak dzisiaj jedynie na krótką chwilę. Usiadła, by wmasować w skostniałe dłonie maść. Przez chwilę narzekała nie irracjonalność pisania raportów, ojciec zawsze zdawał się rozumieć - wszak sam niegdyś musiał takie pisać, chociaż Tangie nigdy nie słyszała, by kiedyś na nie narzekał. Ona za do narzekała za siebie i pewnie za niego. I możliwe, że za kilka innych osób. Ale jedynie na narzekaniu się kończyło, bo później siadała z zmarszczonym nosem i pisała i poprawiała według poprawek do poprawek, które dostała. Cicho, jedynie w towarzystwie dźwięku które wydawało pióro i zgrzytanie zębów.
Gdy już wyszła od ojca zgodnie z obietnicą ruszyła w kierunku domu Sprout. Obiecała, że się zjawi, choć wielogodzinne pisanie sprawiło, że piekły ją o czy, a nadgarstek pulsował bólem. Obietnic jednak nie łamano w domu Hagridów, dlatego niewiele później była już przed jej domem pukając do drzwi.Przekrzywiła lekko głową na słowa kobiety, jednak bez słowa weszła do środka. Nie zauważyła subtelnych różnic - Prim była Prim, wyglądała jak ona i miała ten sam głos. Zerknęła w kierunku jedzenia, stwierdzając, że w sumie to jest głodna. Dlatego też nałożyła sobie trochę tego i owego zasiadając na jednym z foteli. Wcisnęła sobie do ust kawałek trochę jedzenia.
- Mogę o nic nie pytać. Ale to znaczy też, że nie będziemy rozmawiać? - zapytała marszcząc pokaźne brwi. Postawił talerz przed sobą i wychyliła kieliszek wina na raz. Podniosła się, by dolać sobie go więcej.
Tangwystl Hagrid
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6463-tangwystl-hagrid https://www.morsmordre.net/t6471-ansuz#165284 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6472-skrytka-bankowa-nr-1634#165285 https://www.morsmordre.net/t6837-tangie-hagrid
Re: Salon [odnośnik]17.01.19 15:13
Wychyliła nos zza koca, kierując spojrzenie na swoją przyjaciółkę, bo doprawdy, czasami nie rozumiała jej toku myślenia. Nie powiedziała przecież, że nie będą wcale rozmawiać, tylko, żeby nie dopytywała dlaczego wygląda tak, jakby zjadł ją smok, przeżuł, wypluł i dodatkowo na koniec zdeptał. Ale z drugiej strony szybko sobie przypomniała, że to właśnie przez tą specyficzność tak bardzo ją lubiła; skłamałaby, gdyby powiedziała, że Tang nie wyróżnia się niczym, poza wyglądem. Cała była wyjątkowa.
Możemy nie rozmawiać – odparła wylewnie, po dłuższej chwili taksowania sylwetki Hagridówny przytrzymanym wzrokiem – chyba, że nie umiesz przy mnie milczeć, to wtedy będziemy – wyprostowała się, ręką sięgając po leżącą na ziemi szklaneczkę z winem – albo ty będziesz mówić a ja posłucham, tak dla urozmaicenia – dodała. Zawsze odnosiła wrażenie, że w tej relacji to ona była bardziej rozmowna, zawsze miała coś do powiedzenia, do dodania, podzielenia się choćby najgłupszym pomysłem, z kolei Tang stanowiła jej przeciwieństwo: nie marnowała słów na bezsensowną i niepotrzebną paplaninę. W zasadzie, stanowiły na tym polu swoje idealne przeciwieństwa: idealnego słuchacza i cudownego mówcę, który jednak nie miał na tyle charyzmy, by wciągnąć słuchacza w zaciekłą dyskusję.
Co robiłaś w pracy? – spytała z ciekawości, wreszcie też wyplątując się spod koca i gdy tylko postawiła stopy na ziemi, opatuliła się ciepłym materiałem jak ochronnym murem wokół. Pokonując drogę od kanapy do kuchni, przystanęła obok dziewczyny a jej uwagę na kilka sekund przyciągnęły słodkości znajdujące się na blacie. Może ciasto marchewkowe? Gdy je robiła, pachniało aromatycznie i chociaż dalej jego zapach unosił się w powietrzu – choć teraz bardziej zmieszany z resztą potraw – ochota towarzysząca przy pieczeniu zniknęła. Czekoladowe muffiny? Prawie sięgnęła ręką po jedną z wyrośniętych babeczek, póki nie przypomniała sobie jak jakiś czas temu wyglądała Pomona po podjadaniu czekolady; chyba nie chciała tego powielać. Migdałowe ciastka wydały się jej najlepszym rozwiązaniem, lecz po pojedynczym ugryzieniu, westchnęła niezadowolona.
Sama już nie wiem co zjeść – wyrzuciła bardziej do siebie, niż do dziewczyny, zauważając, że już dawno nie miała takiej niechęci wobec jedzenia. Je–dze–nia. W tym przypadku oznaczało to śmiertelną chorobę albo inny koniec świata.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]07.03.19 19:49
Tangie spoglądała z uniesioną brwią na Primorise, przekrzywiła lekko głowę mierząc ją uważnym spojrzeniem, ale zaraz wzruszyła do siebie lekko ramionami, jakby nie bardzo wiedząc co w ogóle się dzieje. Zwróciła się jednak zaraz w kierunku jedzenia, żeby na niewielkim talerzyku znalazło się zdecydowanie zbyt wiele jedzenia. Głupi nawyk, ale nie miała na co narzekać tak po prawdzie. Jeść dużo nauczyła się na wspólnych obiadach z Rubeusem. Cóż, tak samo jak nauczyła się szybko zapełniać sobie talerz na zaś. Czasem jeden obiad dla nich wszystkich, to było za mało, choć kochała kuzyna to nie raz ją strasznie rozsierdził zjedzeniem całego tortu nim ona skończyła pierwsze danie. Dlatego nakładała szybko i sporo, jadła tak samo, nie bardzo przejmując się ubrudzonym nosem. Wszystko zapijała jakąś cieczą i jeśli była głodna jadła dalej. Miała szczęście, jedzenie nie szło jej ani w cycki ani w boczki - choć w to pierwsze może nawet powinno. Podniosła się i dolała wina do pustego kieliszka, który przed chwilą całkowicie opróżniła. Uniosła się by je odnieść, ale po chwili stwierdziła, że jednak zostawi je obok, żeby nie musieć znów wstawać. Usiadła znów na fotel i złapała za talerz z którego zdjęcia pasztecik i wsunęła do ust. Przeżuwając spojrzała na Sprout, która w końcu zaczęła jej się jakaś marudna zdawać.
- To nie rozmowa, jak tylko jedno mówi. - zwróciła jej uwagę z pełnymi ustami. Uniosła kieliszek i tym razem upiła z niego tylko trochę. Westchnęła zadowolona powracając do jedzenia. Złapała za widelec i zabrała się za zapiekankę, która również znalazła się na jej talerzu. Wygodniej oparła plecy i zadowolona nuciła sobie coś pod nosem. Nie miała potrzeby mówienia, mogły milczeć jeśli tak wolała. Gadanie bez sensu wychodziło jej tylko czasami. Niebieskie tęczówki uniosły się jednak, gdy padło pytanie. Wzruszyła ramionami spoglądając gdzieś w prawo do góry, jakby próbując sobie przypomnieć co właściwie dzisiaj robiła.
- Poprawiałam raporty dla Bones, chyba coś ją kuje, że tak się o nie upomina. - stwierdziła tym samym kończąc przedstawianie swojego jakże interesującego dnia w pracy. Tak naprawdę, to ciągnął się jak ciągutki karmelowe. Ale wzruszała na takie dni ramionami. Trochę żal, że nie wyrwała się z biura, ale znów dzień bez zdejmowania klątwy znaczył, że nikt nie padł żadnej ofiarom.
- Zjedz wszystko. Nie będziesz musiała się zastanawiać. - poleciła, przeżuwając kolejny kęs zapiekanki z którą nadal walczyła. Co jak co, ale Prim zdecydowanie potrafiła gotować lepiej od niej. A darmowe obiady zawsze były cóż… darmowe. I dobre. Same pozytywy.
Tangwystl Hagrid
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6463-tangwystl-hagrid https://www.morsmordre.net/t6471-ansuz#165284 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6472-skrytka-bankowa-nr-1634#165285 https://www.morsmordre.net/t6837-tangie-hagrid
Re: Salon [odnośnik]18.03.19 17:06
Sproutówna była marudna, nie ulegało to żadnej wątpliwości, ale przecież każdy czasem musiał mieć zły dzień. Nawet ona; nawet człowiek wiecznie uśmiechnięty i pogodny a Primrose takim człowiekiem na co dzień była. Z drugiej strony jednak dzięki takim dniom jak ten uświadamiała sobie, że wszystko było z nią w porządku, bo osobie, która nigdy nie zaznała ani złego humoru ani zwyczajnie spadku formy, osobiście by nie zaufała. Przecież nienaturalnym było szczerzenie się bez przerwy, jak i nienaturalnym był permanentny brak humoru. Dziwiła się zresztą po dziś dzień, że w jakiś sposób udało się jej porozumiewać z Tangwystl, skoro ta była właśnie tym drugim przypadkiem, bez humoru albo doskonale udającym tenże brak. Tak naprawdę dalej nie rozgryzła charakteru Hagridówny, ale nie miała z tym szczególnego problemu: przynajmniej z każdym spotkaniem była w stanie odnaleźć w niej coś nowego, ciekawego, zaskakującego.
Nie skomentowała uwagi dziewczyny, śląc jej jedynie spojrzenie w stylu, że no przecież zna definicję rozmowy i że wzięła jej słowa za bardzo do siebie, skoro każdy inny by zrozumiał o co chodzi i nie wytykał jej tego drobnego błędu. Szybko jednak zastosowała się do jej porady; nałożyła na talerzyk porównywalną ilość jedzenia co jej pokręcona koleżanka, ledwie zresztą go tam upychając, a potem chodem przesuwnym w stylu gąsienicy powróciła na swoje miejsce, obleganą od rana kanapę.
Lubisz swoją pracę? – spytała, wciskając zaraz po tym do ust dwie czekoladowo–kokosowe kulki na raz – dlaczego w ogóle wybrałaś taki zawód? – była ciekawa. Szczerze i autentycznie interesowała się zawodami swoich bliskich, czy nie tak bliskich, ale przyjaźnie nastawionych osób, bo zauważyła, że całkiem od niedawna gościła w takim gronie całkiem silne kobietki. Na przykład Hagridównę, która nieodłącznie związana była z zaklęciami, czy Figgównę, która biegała w spódnicy za złoczyńcami. Z tych dwóch zawodów jednak zawód Tang wydawał się jej bezpieczniejszy, przynajmniej jeszcze przed wybuchem zaburzeń magii. Odkąd ta stała się kapryśna i zwyczajnie nieprzewidywalna w skutkach cieszyła się, że na swoją życiową drogę wybrała gotowanie. Mogła robić wielkie rzeczy w kuchni, każdy musiał jeść a jedzenie nie dość, że poprawiało humor, to też było potrzebne każdemu człowiekowi. A przy okazji nie groziło jej nic, poza oparzeniem czy ucięciem palca. Zawijając się z powrotem w kokon, ułożyła się na poduszkach i uniosła wzrok znad talerza na towarzyszkę, bez skrępowania napychając buzię jedzeniem. Nie zamierzała się przy niej krępować.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]20.03.19 21:14
Nie zastanawiała się. Właściwie, to nie. Zastanawiała się, ale czasem - a nawet często - dopiero po fakcie. Hagrid należała do tego grona osób, które najpierw robiły i mówiły, a dopiero potem myślały. Tak funkcjonowała od dawna, taka też była. Prosta i szczera - aż do bólu. Pewnie to też poniekąd sprawiało, że niektórzy omijali ją. Ale i z tego nic sobie nie robiła. Utrzymując, że ludzi na siłę się nie jest w stanie zatrzymać. A ona nawet nie zamierzała próbować. Bo co miałoby jej to dać? Zmuszanie kogoś do tego, by przebywał w jej towarzystwie. Z tej sprawy nikt nie czerpały korzyści. Ani ona, wiedząc, że komuś się narzuca. Ani ten ktoś, musząc znosić jej towarzystwo, którego widocznie nie lubił. Może nie miała nigdy gromadki roześmianych koleżanek, a jej poczucie humoru było w stanie wysuszyć nawet najgłębszy akwen. Ale dobrze jej było ze samą sobą i nie zamierzała w sobie nic zmieniać. Bo zmiany powinno dyktować doświadczenie, a nie inni ludzie. Nie rozumiała też spojrzenia, które rzuciła jej Primorise, musiało należeć do grona tych coś znaczących, których znaczenia Tangie nawet nie próbowała zrozumieć. Jeszcze odczytałaby coś źle i dopiero byłby amabras. Jeśli ktoś chciał jej coś powiedzieć, powinien użyć do tego słów - nie oczu. Skupiła się na paszteciku, który wsadzała do ust kiedy Sprout zadała pytanie. W pół gestu z otwartą buzią i na wpół włożonym jedzeniem uniosła na nią spojrzenie i zmarszczyła brwi. Patrzyła tak na nią przez kilka sekund, a gdy ta pytała dalej ugryzła kęs i zajęła się jedzeniem marszcząc pokaźnych rozmiarów brwi i przeżuwając dając sobie chwilę na znalezienie odpowiedniej odpowiedzi. Bo mówienie z pełnymi ustami w sumie nigdy jej nie przeszkadzało. W końcu wzruszyła ramionami unosząc kieliszek z winem.
- Rozumiem Runy i umiem z nich czytać. Potrzebowałam pracy w Londynie w której będe robić to co umiem. - wzruszyła jeszcze raz ramionami. Nigdy mocniej nie zastanawiała się na tym. Kariera Łamacza Klątw na ministerialnej posadzie zdawała się dla niej odpowiednia. Łączyła wszystko, czego potrzebowała i dawała jej dość czasu, by mogła zajmować się ojcem. - Przydaję się aurorom, a nie muszę skakać i wyginać się w różne strony jak oni. - widziała kiedyś jeden z ich treningów. Nie miała pojęcia, że ludzkie ciało jest w stanie tyle zrobić. Uniosła dłoń i podrapała się po nosie. - Bones jest trochę upierdliwa z tymi raportami, ale tak to w sumie dobry zawód. - zakończyła nie bardzo rozumiejąc co skłoniło Sprout do zadania tego pytania. Ale też niewiele się nad tym zastanawiała. - Skąd to pytanie? - zapytała więc wprost, zamiast rozmyślać nad tym nie wiadomo jak długo.
Tangwystl Hagrid
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6463-tangwystl-hagrid https://www.morsmordre.net/t6471-ansuz#165284 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6472-skrytka-bankowa-nr-1634#165285 https://www.morsmordre.net/t6837-tangie-hagrid
Re: Salon [odnośnik]21.03.19 22:42
Pokiwała głową na znak, że rozumie, jednak dłuższą chwilę zajęło jej przeanalizowanie tych słów. Z jednej strony rozumiała; sama przecież należała do grona osób, które bardzo długo nie miały na siebie pomysłu i dopiero zauważenie, że coś, co towarzyszyło jej niemal od dziecka jest dobrą drogą życiową okazało się kluczem do sukcesu. Przynajmniej na razie, bo Sproutówna należała też do grona osób średnio stabilnych i trzymających się jednej rzeczy na dłużej. Była człowiekiem orkiestrą, szyła, gotowała, pielęgnowała zioła, przerabiała je w następnej kolejności na domowe specyfiki na różnego rodzaju schorzenia, czy pielęgnujące – nie miała więc żadnej pewności, że za jakiś czas dalej będzie gotowała. Kto wie, może sama zajmie się tak ambitnym zawodem, jak Tangie? Z drugiej strony podejście Hagridówny wydało się jej całkiem zabawne. Poważna, odpowiedzialna praca, nie byle jaka praca, bo na ministerialnej posadzie i taka, która była teraz chyba całkiem przydatna wybrana trochę z przypadku, trochę z konieczności. Szybko odrzuciła od siebie rozważania, czy kiedykolwiek któryś uzdrowiciel poszedł podobną drogą, ale chyba nie chciała wiedzieć. Wolała wierzyć, że każdym kierowały pobudki do ratowania drugiej osoby. Wypiła wino, wzruszyła niedbale ramionami zaraz po.
Ostatnio spotykam coraz więcej niezwykle ambitnych kobiet – nie dodała, że oczywiście czasy raczej niekoniecznie sprzyjały rozwojowi zawodowemu kobiet ani niezbyt mile widzianym były w zawodach typowo męskich, jak na przykład aurorstwo – policjantkę, uzdolnione uzdrowicielki, alchemiczki, ciebie – wyliczyła spokojnie, zastanawiając się czy nie pominęła któregoś odkrycia z ostatnich dni – dlatego się zastanawiałam co wami kieruje i co ze mną jest nie tak – nie miała naturalnie nic przeciwko, ba, troszkę nawet zazdrościła, skoro sama wykonywała zawód z przypiętą kobiecą łatką i była pewna, że ów pracę wykonują lepiej od swoich kolegów po fachu; tak po prostu już było, kobiety były – jeszcze – niedocenione – a koledzy z pracy? Nie patrzą dziwnie? Nie dogryzają? – kontynuowała nawiązując wreszcie do jednej ze swoich myśli i wspomnień z rozmowy z Rowan, która opowiedziała raz historię pacjenta oburzonego kobietą uzdrowicielką. Zakopując się jeszcze głębiej w koc, sięgnęła kolejnego smakołyku i odwróciła w końcu spojrzenie od swojej towarzyszki.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]23.03.19 18:15
Nie rozumiała dlaczego Primrose nagle zaczęła wypytywać ją o pracę, ale nie kwestionowała tego. W sensie, nie robiło jej to w sumie różnicy, czy o niej mówi, czy nie. Hagrid nie miała tematów o których nie mogłaby rozmawiać, choć na niektórych zwyczajnie się nie znała. Zapytana odpowiadała szczerze, chociaż nie wszystkim ta szczerość odpowiadała. Jednak ona zdawała się zazwyczaj tego nie dostrzegać. Cisza zaległa między nimi, ale ta wcale jej nie peszyła. Nie mówiła, gdy nie chciała, albo nie miała nic do powiedzenia. Zresztą miała jedzenie, które odpowiednio zajmowało jej uwagę. Dlatego też spokojnie zajmowała się tym, dając Sprout czas na przemyślenie jej odpowiedzi czy zrobienie tego, co tam właściwie zrobiła.
Gdy ta zaczęła mówić zatrzymała dłoń z alkoholem w środku drogi do jej ust i nawet odsunęła go odrobinę unosząc do góry brwi a potem marszcząc je. Ambinta - w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiała, czy taka była.
- Policjantkę? - powtórzyła po niej zdziwiona. Widziała w Biurze Aurorów kilka kobiet, ale zdawało jej się, że trochę chyba to kwestia sama nie wiedziała czego. Ryzykować życiem w walce, której cóż, ciężko były wygrać siegając przeciwnikowi do brody. - Dlaczego coś miałoby być? - zapytała kompletnie nie rozumiejąc. Przekrzywiła głowę w bok mierząc od góry do dołu przyjaciółkę. - Masz dwie ręce, nogi, głowę. Trochę zdecydowanie za bardzo lubisz się znęcać nad moimi włosami, ale poza tym zdajesz się całkiem taka. - wzruszyła ramionami. Nie mając pojęcia, że może chodzić jej o przydatność zawodów, czy coś co w jej głowie się działo, a Tangwystl nie dostrzegała. Na kolejne z pytań wzruszyła ramionami i rozwaliła się wygodniej w fotelu.
- Czemu mieliby? Znaczy, jest taki jeden Marwin, ale on zwyczajnie jest głupi i nikt go na poważnie nie bierze. Chyba ma takie poczucie humoru. Ale no, nie chodzę po ulicach i nie wymachuję różdżką. - uściśliła spokojnie upijając odrobinę ze szkła, które trzymała. - Zostaję wezwana, jeśli jest problem. Zjawiam się, ściągam klątwę, mówię im że są głupi - jak są i wchodzą, albo próbują ją łamać sami nie wiedząc jak - a potem wracam do Biura i spisuję raport. Częściej jestem w katedrze zaklęć obronnych i testuję nowe uroki, bo czasem przez całe dzień nie ma wezwania i bym jedynie siedziała. - uściśliła spokojnie. Znów przekrzywiając głowę.
Tangwystl Hagrid
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6463-tangwystl-hagrid https://www.morsmordre.net/t6471-ansuz#165284 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6472-skrytka-bankowa-nr-1634#165285 https://www.morsmordre.net/t6837-tangie-hagrid
Re: Salon [odnośnik]25.03.19 22:32
Miała gorszy moment, jak każdy normalny człowiek na tym świecie. Moment, w którym dodatkowo powróciła myślami do nieszczególnie przyjemnych wspomnień, przeżyć. Stwierdzenie więc, że być może to z nią jest coś nie tak nie wzięło się bez powodu; w szkole miała wyjątkowo niską samoocenę, miała ją dość długo po ukończeniu Hogwartu, to, co osiągnęła i to, jak wygląda, czy kim jest zawdzięczając babci. Ale o tym Tangie wiedzieć nie mogła. Traktowała ją jak bliską, jak przyjaciółkę, jedną z niewielkiego grona – o ile nie jedyną, jeśli miałaby się dokładniej zastanowić – jednak nie dojrzała wcale do dzielenia się takimi rzeczami z otoczeniem. W gruncie rzeczy nie była pewna czy ktokolwiek z rodziny, poza babcią i mamą, w ogóle zdawał sobie z tego sprawę, skoro w szkole rodzeństwo miało swoje sprawy i niejednokrotnie to lekkie poluzowanie więzi odczuła. Westchnęła cicho, wciskając w siebie kolejny smakołyk a jednocześnie słuchała uważnie słów towarzyszki.
Są nieokrzesane – wtrąciła z pełną buzią, rzucając krytyczne spojrzenie na włosy dziewczyny. Dzisiaj i tak ułożone, we względnym ładzie, choć i tak miała wobec nich plany. Niejednokrotnie zastanawiała się jak Hagridówna prezentowałaby się w prostych włosach, ale wiedziała, że w tym celu musiałaby ją uśpić albo skutecznie unieruchomić w inny sposób: ledwo co dawała się przecież dotknąć, nie wspominając o tak drastycznej zmianie.
Nie wiem, żyjemy w dziwnych czasach – wzruszyła ramionami – może twój zawód też był męską domeną albo twoi koledzy czują się zagrożeni? – co byłoby oczywiście całkowicie uzasadnione; kobiety bywały zdecydowanie wytrzymalsze; kobiety raczej niezwiązane ze szlacheckimi rodami, jednak nad tym nigdy się głębiej nie zastanawiała – tak po prostu pytam, jestem ciekawa i nigdy nie pytam o oczywiste rzeczy, jak nie wiem, na przykład jak ci minął dzień w pracy – chociaż na to pytanie też wiele razy uzyskała odpowiedź, postanowiła w końcu podpytać Tangie o jej pracę z innej perspektywy. Lubiła jej słuchać i wcale tego nie zamierzała kryć. Kiedy jednak uznała, że uzyskała wystarczająco dużo satysfakcjonujących odpowiedzi, podniosła się z buritta do pozycji siedzącej, stykając stopy z podłożem. – Chcesz dzisiaj przenocować? Jest późno i nieprzyjemnie na zewnątrz – a tutaj miały jedzenie. I wino. I cieplutkie koce, łącznie z wygodnymi łóżkami.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Salon [odnośnik]31.03.19 19:20
Nie bardzo rozumiała co działo się z Prim, ale w sumie sądziła, że jeśli działoby się coś nie tak, ta by jej powiedziała. No i w sumie mówiła, ale Hagrid nadal nie rozumiała wątpliwości, które zdawały się dręczyć jej przyjaciółkę. Nie rozumiała kompletnie dlaczego ten nagły spadek wiary we własne możliwości czy własną przypadłość.
- Są. - zgodziła się spokojnie, przytakując głową. - I takie je lubie. - powiedziała spokojnie, bo w sumie i to było prawdą. Hagrid nie przywiązywała wagi do swojej powierzchowności. Wiedziała, że jej włosy robią dokładnie co chcą, a brwi ma zdecydowanie większe niż większość ludzi, których spotykała. Ale uznawała, że zwyczajnie i po prostu taka była i nic nie trzeba było w związku z tym zrobić. Bo niby po co? Jej było tak dobrze, a to sobie najbardziej powinna się podobać. Czasem, odnajdując w sobie coś w rodzaju zrozumienia, czy cholera wie czego, pozwalała Sprout zbliżyć się do włosów bardziej i zrobić z nimi jakieś znane tylko sobie szmery bajery, których Tangie i tak nie zamierzała kontynuować. Bo niby dla kogo miałaby się stroić? Nie wiedziała ani czym jest miłość, ani dlaczego miałaby zmieniać siebie, żeby polubił ją ktoś - czy to wtedy nie kłamałaby nie tylko siebie, ale też tego, którego by chciała żeby ją polubił? Zmarszczyła mocniej pokaźne brwi i wzruszyła do siebie ramionami by zaraz podnieść spojrzenie na kobietę.
- Szybciej bym powiedziała, że niebezpiecznych, niż dziwnych. - mruknęła nie spuszczając spojrzenia z Prim i słuchając kolejnych słów, które padały z jej ust. Brwi znów się zmarszczyły mocniej marszcząc też przy okazji nos. - Są silniejsi, odważniejsi, więcej potrafią. - wzruszyła ramionami. - Nie wiem czym mogłabym im zagrozić. Jakby się jakiś uparł to jedną ręką unieruchomiliby mnie całkowicie. Nie wiem, skąd masz te wątpliwości  Primorise. Jakieś bez podstaw i sensu. - zawyrokowała łapiąc za kolejny pasztecik i wciskając go sobie do ust. Uniosła kieliszek w winem i pociągnęła z niego trochę alkoholu. - Może wiesz, że moje dni raczej bez zmian wielkich mijają. - zaśmiała się lekko, podciągając nogi na fotel w którym siedziała. Na kolejną propozycję zmierzyła uważnym spojrzeniem kobietę i wydęła lekko usta.
- Mogę zostać. Ale nie tykasz moich włosów. - zadecydowała, wysuwając w jej stronę jedno wymaganie, którego miała nadzieję ta się podejmie.
Tangwystl Hagrid
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6463-tangwystl-hagrid https://www.morsmordre.net/t6471-ansuz#165284 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f211-harley-street-1-2 https://www.morsmordre.net/t6472-skrytka-bankowa-nr-1634#165285 https://www.morsmordre.net/t6837-tangie-hagrid
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach