Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]30.07.15 19:07
First topic message reminder :


zdjęcie jeszcze będzie nanana


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery

Re: Salon [odnośnik]30.03.17 19:00
Zamrugała kilkakrotnie, jeszcze pierwszą część zrozumiała i była ona całkiem logiczna, tak dalsza część trochę zbiła ją z tropu i dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Faktycznie, zaczęła tłumaczyć magomedykowi, starszemu od siebie i wyższemu rangą to, jak działają zaklęcia, które na niego rzucała. Mogła się zarumienić, speszyć swoim zachowaniem, może tak zachowałaby się inna magomedyczka, ale ona tylko uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową.
- Jesteś, ale teraz jesteś również pacjentem. Wybacz lordzie, to lekkie przyzwyczajenie, pacjentom się zazwyczaj tłumaczy takie rzeczy - odpowiedziała mu lekko.
Tak skupiła się na jego ranach, że na chwilę zapomniała gdzie jest i kogo leczy, a owe słowa wyszły z jej ust niemal automatycznie. Avery chyba jednak to zrozumiał, może uznał jej słowa jako chęć podtrzymania rozmowy. A skoro Marianna już tu była, to mogli zamienić z sobą kilka zdań, bo czemu by nie?
- Proszę nie wchodź teraz w moje zadanie, nie zabandażuję nadal nie złożonej kości, źle się zrośnie i będziesz miał dodatkowe niepotrzebne problemy z tym związane - dodała od siebie spokojnie.
I nie interesowało ją w tym momencie czy chciał czy nie, ale wzywając magomedyka musiał liczyć się z tym, że skazuje się na jej metody leczenia. A ona robiła wszystko swoim tempem, dokładnie i na spokojnie i naprawdę nie lubiła działania pod presją. Ale nic więcej już nie powiedziała, jedynie przyłożyła swoją różdżkę do jego obojczyka rzucając jedno z podstawowych zaklęć, dzięki któremu będzie mogła ocenić w jakim stanie jest złamana kość Avery’ego.
- Oculio Tertia - rzuciła po czym przymknęła oczy. - Nie jest źle.
Kilkoma ruchami nadgarstka i zaklęciem leczącym proste złamania szybko nastawiła jego złamaną kość. Uśmiechnęła się lekko widząc efekt swojej pracy. Przechyliła głowę i spojrzała na niego lekko zwężając oczy.
- Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że jeszcze przez jakiś czas powinieneś lordzie odpoczywać i nie narażać się na zbytnie przeciążenia? - Zapytała. - Szkiele-wzro nie będzie potrzebne, złamanie nie było poważne.


/Bo miało być Fosilio, źle skopiowałam. Trzeba było mi powiedzieć, że jest coś nie tak. Poprawiłam już w poprzednim poście!


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Salon [odnośnik]07.04.17 12:48
Mógł ją poniżyć i wprawić w zakłopotanie jeszcze większe; miał w tym doskonałą praktykę, obchodząc się szorstko tak ze stażystami, jak i z młodszymi uzdrowicielami. Ci co prawda zdążyli udowodnić już swój potencjał, acz Avery i tak był przekonany, iż mniej niż jedna czwarta nadaje się do wykonywania zawodu, więc dokonywał swoistego odsiewu. Jeśli biedacy, okazywali się nieodporni na stres i złośliwe docinki przełożonych, tym bardziej nie posiadali żadnych szans w starciu z pacjentami. Skinął głową, darując już sobie kolejny komentarz, nie zwykł wdawać się w dyskusje z kobietami, zawsze jałowymi i prowadzącymi donikąd. Już zwłaszcza, jeśli miała to być czysto towarzyska pogawędka, utrzymująca wizytę w dobrym tonie. Marianne znajdowała się w pracy, a Avery czuł się wręcz zobowiązany sypnąć mieszkiem złotych monet. Albo ewentualnie wysłać rachunek na koszt szpitala, nie był w żaden sposób spoufalony z Goshawk, by ubierać to w szatki przyjacielskiej przysługi. Machnął ręką - nieco zbyt energicznie, natychmiast pożałował gwałtownego ruchu i skrzywił się nieznacznie, całe szczęście hamując syknięcie bólu, już mające wydostać się spomiędzy zaciśniętych warg. Pozwolił kobiecie robić swoje, samemu niemalże sztywniejąc na fotelu. Każda kolejna inkantacja była znajoma, finezyjny ruch nadgarstków prawidłowy, czego doglądał spod wpółprzymkniętych powiek, nie chcąc się przez przypadek narazić na amputację ramienia przez czyjąś niekompetencję.
-Jak długo? I co znaczy zbytnie przeciążenie? - spytał zmęczonym głosem, bo przecież czuł się już prawie doskonale. Nie uśmiechała mu się zbyt długa rekonwalescencja, Goshwak znakomicie wiedziała, że Avery nie może pozwolić sobie nie nieuzasadniony urlop. Pal licho pracę, aczkolwiek niemobilność na służbie Czarnego Pana... cóż, nie kończyła się najlepiej. Nie zapomniał, że wciąż czekało go ważne zadanie, które powinien wykonać jak najszybciej. Bez ociągania, jeśli chciał zadowolić Lorda Voldemorta, nie narażając się przy okazji na jego gniew. Trudna opcja, jakiej na pewno nie osiągnie, gnijąc w swej rezydencji z powoli zrastającym się ramieniem.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Salon [odnośnik]07.04.17 15:59
Uśmiechnęła się delikatnie, widząc jego skrzywienie z bólu, szybko jednak przywołała się do porządku, aby absolutnie nie uznał, że śmieje się z niego. Przybrała dość pogodny wyraz twarzy, tak aby wynikało to z, no nie wiem, zadowolenia z dobrze wykonanej pracy? Tak właśnie postanowiła i miała nadzieję, że tak to właśnie zostanie odebrane. Kość została dobrze zrośnięta, rana zagoi się sama, a skamielina w odpowiednim momencie odpadnie. Cóż chcieć więcej? Słysząc jego pytanie, uniosła wzrok i na chwilę się zamyśliła. Przed chwilą ganił ją za to, że tłumaczy mu niepotrzebnie zasadę działania jakiegoś zaklęcia, a teraz sam dopytywał o tak, zdawałoby się, dość prymitywne rzeczy? Mariannę ciągle zaskakiwał jego tok rozumowania. Miała zamiar mu odpowiedzieć, oczywiście, coby nie dać mu powodu do kolejnego strofowania.
- Gdybyś się, lordzie, ograniczył z gwałtownymi ruchami przez najbliższy tydzień, to sądzę, że byłoby optymalnie. Zaklęcia zaklęciami, ale ciało również musi zregenerować się samo, rana musi dobrze się zagoić - poinformowała go.
Zostało jej już właściwie tylko jedno. Sięgnęła po jego zadrapane i posiniaczone dłonie, które oglądała na początku, kiedy tu przyszła, kiedy to postanowiła, że tymi najmniejszymi obrażeniami zająć się na samym końcu. Do każdej większej rany przykładała różdżkę i zaklęciem Episkey pozbywała się te najbardziej widoczne, mogące powodować pieczenie lub pytania obcych ludzi, dlaczego to lord ma tak posiniaczone i podrapane ramiona. Marianna nie zdawała sobie sprawy z tego, że Avery nie posiada różdżki i nawet nie byłby w stanie sobie teraz sam z tym poradzić, raczej uznała, że skoro już tu jest i go leczy, to wykona swoją pracę poprawnie, choćby miała zostać posądzona o nadgorliwość. Chciała dobrze, jako magomedyczka czuła odpowiedzialność za innych członków swojej organizacji. Gdy skończyła, schowała różdżkę i skierowała na niego swoje spojrzenie.
- Czy to wszystko? - zapytała.
Jeśli mężczyzna ma jeszcze do niej prośbę lub jakieś polecenie, to była to właśnie ta chwila, kiedy mógł jej o tym powiedzieć. Jeśli nie, to już za chwilę Marianna miała się zbierać i wychodzić. Prawdę mówiąc to nie chciała spędzać tu więcej czasu niż było to konieczne.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Salon [odnośnik]15.04.17 20:02
Tydzień. Tyle czasu potrzebował według niej. Zgodziłby się, gdyby tylko ten werdykt dotyczył kobiety, stetryczałego starca lub chuderlawego dziecka. Na Salazara, był przecież postawnym mężczyzną; drobne zranienie i pęknięcie kości nie mogły stanowić aż tak poważnych urazów. Nie wytknął jej, że po konfrontacji z Czarnym Panem dokładnie siedem dni spędził w Mungu, choć otrzymał dużo rozleglejsze i groźniejsze obrażenia. Kwestia szybkości regeneracji organizmu odpadała, więc zostawała do rozważenia... kompetentność uzdrowiciela? Dużo chętniej przyznawał ją i tak nielubianemu Nottowi niż pannie Goshawk, aczkolwiek wybierając ją wykazał inicjatywy na tyle wiele, by powstrzymać się przed zbyt dosadnymi określeniami.
-Niech będzie - rzekł obojętnie, zdawałoby się niezbyt przejęty zaleceniami, ale i również nienastawiony z góry na ich łamanie. Bzdura: doskonale wiedział, że kiedy kobieta zniknie z dworu zapewne rozpocznie serię fizycznych ćwiczeń. Typowo męski punkt widzenia, wypierający ze świadomości fakt poważnego urażenia ciała. Dopóki nie straci tej ręki, przysięgałby, że czuje się świetnie - a gdyby już jej nie miał, prawdopodobnie i tak zarzekałby, że jest w pełni sprawny i nadal ma identyczne możliwości, jak wcześniej.
Usuwanie zadrapań z dłoni było dla Avery'ego mocno niekomfortowe: ostatnio dotykała go tam matka, całując wierzch ręki ozdobiony rodowym pierścieniem, zsuniętym z chłodnego palca martwego Reagana. Niwelowanie tych drobnych ranek nieco łaskotało, odrobinę piekło, lecz finalnie, kiedy już nie było po nich najmniejszego śladu ani żadnego zaczerwienienia, Samael wręcz wyrwał dłonie z uścisku Marianny.
-Tak - przytaknął, nie siląc się nawet na powstanie z wygodnego fotela i odprowadzenie kobiety do drzwi w ramach okazania szacunku oraz podzięki za pomoc - napiszę do Munga... może uznają twe zasługi - rzekł wielkodusznie, po czym machnął ręką, że może już iść. W momencie, kiedy już jej nie potrzebował, stała się zbędna. Mogła się cieszyć, iż pozwolił jej odejść, zamiast wzorem swych dziadów przemienić ją w gustowny kamienny pomnik.

|zt Avery


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Salon [odnośnik]15.04.17 21:59
Nie interesowało ją to, czy zgadzał się z jej oceną. Skoro ją o nią zapytał, to powinien wziąć ją pod uwagę, a przynajmniej udawać, że tak właśnie się stanie. Teraz to on był pacjentem, to on powinien robić to co ona mu kazała i wykonywać jej polecenia, a nie, niemal próbować ją zgnieść jak małego robaczka swoim wzrokiem. Wiedziała, że nie miał do niej szacunku i wiedziała na co się pisze, wybierając taki a nie inny zawód. Dlatego starała się nie okazywać tego, że ją to dotyka. Że w jakiś sposób ją to rani, przeszkadza. Wykonywała swoją pracę, tak jak teraz, z szacunkiem oczywiście ujmując jego dłonie. Tego wymagała sytuacja i chociaż szacunku do niego nie miała, to udawała, że tak właśnie jest. Czy dobrze udawała? Nie jej to ocenić. Zdziwił ją nagły gest mężczyzny, gdy prawie że wyrwał swoje ręce z jej uścisku, w momencie gdy skończyła. Spojrzała na niego zdziwiona, ale nic nie powiedziała, nie chcąc narobić sobie biedy. Nawet nie wiedziała, że już niedługo mężczyzna nie będzie ani dla niej, ani dla nikogo innego żadnym problemem.
Kiwnęła lekko głową, a po jego słowach spojrzała na niego krzywo. Zero wdzięczności, czegokolwiek. Liczyła chociaż na to, że naprawdę zapłacą jej z Munga za tę fatygę. Przyda się jej wynagrodzenie za zmuszenie do przebywania w jego towarzystwie, co już było samo w sobie dość sporą katorgą. Nie odpowiedziała nic, może liczył na jakieś słowa podzięki za jego wspaniałomyślność i łaskę, ale grubo się przeliczył. Nie miała zamiaru się przed nim płaszczyć, nie po tym, jak ostentacyjnie machnął na nią ręką, jak do służby. Nawet nie dygnęła.
- Do widzenia - rzuciła tylko.
Opuściła pomieszczenie sama, następnie w asyście służby kierując się w stronę z której przyszła. Korzystając z sieci Fiuu zdecydowała się na powrót do domu, pracę już na dzisiaj miała skończoną i nie musiała wracać do Munga. Stając w zielonych płomieniach znikała z nadzieją, że już nigdy nie będzie musiała postawić stopy w tymże miejscu, nawet nie spodziewała się, że jej prośba zostanie wysłuchana.

zt


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach