Wydarzenia


Ekipa forum
Chiddingfold
AutorWiadomość
Chiddingfold [odnośnik]27.11.23 13:46

Chiddingfold

Sporych rozmiarów wieś, której ludność od setek lat para się przede wszystkim wytwórstwem drzewnym. Niska zabudowa i gęsta sieć drobnych uliczek kontrastuje w okolicznymi, bujnymi lasami Surrey. W 1908 roku Chiddingfold straciło swoje prawa miejskie z powodu licznego spadku ludności, co stopniowo ulegało poprawie w ciągu ostatnich lat.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Chiddingfold Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Chiddingfold [odnośnik]27.11.23 14:10

koniec naszego swiata jest blisko

piętnasty sierpnia pięćdziesiątego ósmego


Nie było nas wielu tych, którzy mogliby podejmować kontrolę nad zespołami operacyjnymi. Większość zajmowała się Londynem, strzegła granic przesiewu między hrabstwami, trzymając na smyczy uciekinierów z Kornwalii i innych, utraconych hrabstw. W obliczu klęski nie było miejsca na dysputy, siedzenie w gabinecie, rozdawanie pobożnych próśb do spełnienia — sytuacja wymagała obecności na miejscu, podjąłem się więc Surrey, niepewny działań niżej postawionych urzędników. To nie była moja rola, a jednak zostawiwszy szefa w punkcje dowodzenia w Ministerstwie, sam zająłem się kontrolą stref kryzysowych, namacalnie tkniętych kataklizmem. Nie spodziewałem się, że w ciągu mojego życia wydarzy się coś tak paskudnego, a śmierć będzie wylewać się z czary goryczy i podtapiać nawet najlepiej wykute buty, te z jagnięcej skóry. Młody Crouch szedł obok mnie, widziałem jego niepokój — naturalny, wszakże hrabstwo jego rodu tknięte było tak ogromną skalą kataklizmu, że ból trzewi dotykał jego dziadka i nestora. Rozmawiałem z nimi, obiecując pomoc, ale to jego trzymałem u boku, kontrolując młodzieńczą werwę do działania w sidłach doświadczenia, którego jeszcze mu brakowało. Nie mniej, zaplusował swoją chęcią działania, zarówno w Ministerstwie, jak i w terenie, co skwitowałem krótką, ledwie słyszalną pochwałą. Nie darowałem szczodrych słów przed finalnym rozliczeniem, sytuacja — tak na rynku, jak i społeczna — mogła ulec zmianie diametralnie, a młody lord winien pojąć, że dopiero efekt jest tym, co powinno się cenić.
Nie tędy droga, Bartemiusie. — Skwitowałem jedno z jego słów, kiwając stanowczo głową w celu wzmocnienia przekazu. Świst płaszcza był ledwie słyszalny pośród płaczu, setki ludzi trafiło tu z owładniętego zgliszczami Guildford.
Potrzebujemy obstawić granice schronu, jeśli ktoś wejdzie, nie powinien opuścić terenu. Wtedy zdołamy zrobić spis zgromadzonej ludności. — Przed nogami wyrosło mi młode dziewczę, jej płacz korelował ze zniszczonym ubraniem, gdy ciało poślizgnąwszy się na błocie, niemalże upadło nam przed nogami. Wyciągnąwszy rękę, pomogłem jej wstać, rzucając krótkie. — Nic się nie stało? — A gdy ta przeprosiła i zaprzeczyła, zatrzymałem się, by podprowadzić ją w stronę kolejki po chleb, do której najwidoczniej zmierzała. Dopiero wtedy powróciłem do Croucha, kontynuując swój wywód.
Załatw transport wody, najlepiej z tej rzeki, w której świadomi jesteśmy braku zanieczyszczeń. Kiedy oddział sprawdzi tą pobliską, możemy dostarczać wodę z niej. Po drugie, patrole. Strzeż się wśród nich ochotników, ich przerzucaj do zaopatrzenia, gdzie mamy Bertmana, on przypilnuje by, nie było kradzieży. W patrolach wrzuć chłystków poniżej trzydziestki piątki, najlepiej tych z fabryki. Będą potrzebni do przepychania tłumu, gdy będziemy zwozić zapasy. — Kroki przyśpieszyły, nie rzuciłem młodemu mężczyźnie ani jednego spojrzenia, momentalnie skupiając się na kolosalnej kolejce po zupę. Jej zapach musiał wodzić za nos, trzech podlotków pilnowało, by kolejka się nie pchała. Wojna była zaborcza, zawłaszczała wszystko po drodze, a jednak dało się jej uciec. To, co teraz tknęło naszą ojczyznę, wydawało się większe niż cokolwiek, co zdołałem doświadczyć. Niepokój sięgał tym mocniej, im dłużej czekałem na informacje od córek, ale prywatne powódki chowałem za pazuchą maski stanowczości. Walił się kraj, rujnowały życia tysięcy ludzi, a ja — mimo swej samolubności, wszak nie wierzyłem w altruizm i nigdy nie określiłbym się dobrodziejem — musiałem działać tu, gdzie mnie rozliczano. Wśród ludzi, dla ludzi. Taką rolę, pod każdymi dotychczasowymi rządami, winno pełnić Ministerstwo.



prawda jest jak dobre wino
często znajduje się je w najciemniejszym kącie piwnicy. co jakiś czas trzeba je odwrócić. a także delikatnie odkurzyć, zanim wyjmie się je na światło dzienne i spożytkuje.
Maerin Scorsone
Maerin Scorsone
Zawód : znawca prawa magicznego, zastępca kierownika służb administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 52 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
kłamałem więcej
niż kiedykolwiek chciałbym przyznać
a w moich żyłach płynęła krew
zimniejsza niż stal
OPCM : 15 +3
UROKI : 8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +2
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11770-maerin-scorsone https://www.morsmordre.net/t11896-gufo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11898-skrytka-bankowa-nr-2553#367831 https://www.morsmordre.net/t11897-maerin-scorsone
Re: Chiddingfold [odnośnik]12.12.23 23:09
Najgorsze były dźwięki.

Przerażająco bliskie, ludzkie, przepełnione odwiecznym strachem śmierci. Głośny lament matek, które błagały o pomoc na ulicy; dewastujący płacz dzieci, które nie pojmowały co się dzieje, przerażenie wypełniało ich ciała. Krzyki, gwar głosów oskarżających świat o zapomnienie o sprawiedliwości. To cisza jednak była niebezpieczna, zwiastowała spotkanie ponurego Charona, który poprowadzić miał zdradzone duszę do swego pana. Czekał na nich Ereb, jak dla pospolitych tego świata przystało, choć istniał zaszczyt dostąpienia Pól Elizejskich po tragicznym końcu tego odcinka ich wędrówki dusz.
Gdy wieczorem stanął na środku placu, obserwując jak ogień pożerał kolejne domy porzucił wszelkie nadzieje, że będą mogli zapomnieć o tym dniu. Dantejska podróż do siódmego kręgu, gdzie jarzył się ognisty deszcz. Nie mógł poddawać się emocjom, nawet jeśli to beznadzieja i pasywizm gwałtowanie żądały jego osoby. Nigdy nie należał do przesadnie wrażliwych, jego królestwo należało do chłodnej kalkulacji, czystej metodyki i kryształowego planowania. Gdy inni zatracają się w szaleństwie rozpaczy, on poświęcił się celom i zadaniom, gdyż chaos był przyjacielem śmierci, dezorganizacja katastrofy. Nie można tworzyć rewolucji organizacyjnej w momencie, gdy apokalipsa odwiedza twój dom; należy stworzyć plan działania oparty na starych fundamentach, gdyż tylko tak każdy uczestnik będzie znał swoją rolą.
Powołał zespół zarządzania kryzysowego, składający się z liderów społeczności, którzy zidentyfikowali zagrożenia oraz stworzyli środki zaradcze. Następnie określone były krytyczne punkty, stanowiące największe ryzyko eskalacji problemów. Grupy operacyjne działały w terenie, w szaleńczej współpracy między służbami departamentu katastrof, medykami oraz mieszkańcami, którzy zebrali się do pomocy.
Obserwował na placu jak działają, jak próbują ratować życie, lecz ogień nie odpuszczał. Bramy piekieł zostały otwarte, potwory były wśród nich. Czasem dołączył do grup aktywnie biorących w poszukiwaniach, schodząc do poziomu prostego parobka w histerycznej próbie walki z żywiołem.
Dwa dni później to cisza zawładnęła tym miejscem, wydając ostateczny wyrok. Nadal niektórzy tkwili w nadziei, zapadnięte domy przeszukiwane były w celu znalezienia oznak życia, lecz coraz rzadziej radość wiwatowana była w powietrzu. Zamiast tego odnajdywał w ich oczach apatie i stagnacje, pogodzenie się z złem, które ich spotkało. Dobrze, tym szybciej byli gotowi wrócić do normalności, nawet jeśli w tej sytuacji wszystko było nienormalne. W ministerstwie, w którym spędził połowę nocy i dnia również nie znali przyczyn tych tragedii, zrozumienie czemu spotkał ich ten los było poza ich zasięgiem. Wziął głęboki oddech, nadal w powietrzu wyczuć można było dym. To jednak słowa Maerina paliły mocniej niż dym w płucach, naprawdę był zmęczony.
Zgadzam się co do potrzeby zrobienia spisu. Musimy wiedzieć, ile mamy ludzi, ile racji żywności przygotować, ilu zaginęło — wyliczył, dotrzymując kroku starszemu mężczyźnie. — Rodziny są jednak rozdzielone, ich lament powoduje dezorganizacje. W szaleństwie chcą szukać bliskich.
Maerin był człowiekiem biura, z długoletnim doświadczeniem, lecz marnym dorobkiem pracy w terenie. Znał się na dokumentach, pismach, rozprawach, lecz nigdy nie ponosił odpowiedzialności za grupowy byt. Ludzie byli nieszczęśliwie głupi, potrafili czynić największe przestępstwa dla szansy odnalezienie ukochanych. Oszukiwali, płakali i śmiali się o wiele żywiej niż kartki papieru, który zwykli obydwoje przekładać. Wysłuchiwał kolejnych porad, zbliżając się w stronę obozu,
Woda już jest załatwione, jedyne czego nam jeszcze brakuje to zatruć oraz chorób. Nie mamy jednak wystarczającej ilości żywności oraz eliksirów, potrzebujemy więcej — podkreślił odwracając się w kierunku czarodzieja. Magia nie dawała im możliwości stworzenia czegoś z niczego, zawsze wymagała zapłaty. Głód był częścią codzienności dużej części społeczeństwa, a był on najgorszym z doradców. Odnotował w głowie zadanie utworzenia ochrony dla żywności, gdy już dotrze na miejsce. Obawiał się efektu wąskiego gardła, problemów infrastrukturalnych z rozdysponowaniem pomocy. Na każdym kroku można było odnaleźć lepkie ręce, trzeba będzie pilnować, by nie zabrały za dużo, a czarny rynek nie rozkwitł na ich terenie.
Dzisiaj popołudniu rozpocznie się identyfikacja zmarłych, jutro rano powinny odbyć się pierwsze pogrzeby. Powinniśmy zastanowić się nad ideą grobów masowych, również tego jak przekazane zostanie to rodzinom — zakomunikował przypominając sobie jedną z notatek, którą dostał od medyków. Dostawał krótkie raporty, skromne informacje od każdej istotnej osoby w hrabstwie. Spływały do niego informacje o brakach, potrzebach, zadaniach i pragnieniach. Na niektóre odpowiadał od razu, inne przekazywał do wyższych instancji w postaci nestora. Pogrzeby mogą być ciche, lecz mogły również przybrać formę manifestu. Trzeba było godnie zaplanować ostatnie pożegnanie, przystanek przed wędrówką.

Beatrycze, czy słyszysz wołanie?
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
As humanity gazed upon stars and proclaimed if heavens would not come to us, we would reach heavens ourselves.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Chiddingfold [odnośnik]30.12.23 1:29
Swoiste Treny można było spisywać na kolejnych wypowiedzianych tutaj historiach. Kłamliwe przeświadczenie o niedotkliwości ludzkiego żywota pękało, rozbierało człowieczeństwo na czynniki pierwsze i czyniło weń zasadzkę instynktów. Ponurość Charona mogła być bliższa narracji Kochanowskiego, w tym konkretnym momencie spoglądaliśmy bowiem na istne Treny wylewające się spod złaknionych ulżenia rąk. Każdy to po raz, jeden za drugim, pragnęli ujrzeć nazwisko odnalezione, nazwisko bezpieczne, dziecko zdrowie i nakarmione. Wtem jednak rozlegał się krzyk, rozpaczliwy; Jak sercu powiedzieć: nie płacz, kiedy rozpacz serce przeżarła, a to serce wyrwać i zdeptać. Każdy toczył wojnę o bezpieczeństwo swojego gniazda, miast tego stali tu — brudni, zmęczeni, głodni, wykończeni. Mógłbym się użalać, współczuć i unosić żalem w kierunku niebiańskiego skłonu, ale nader płacz byłby mój wznoszony, gdy ja to płakałbym w garniturze, nie w pasiastej koszuli. Ale nawet, ja, choć zabezpieczyłem niesiony na barkach dobytek rodziny i zadbałem o ich przyszłość — mógłbym być na ich miejscu, mógłbym cierpień z rozwarstwiającym się osierdziem od pozostałych składniowych serca. Lekkie pękanie struny, ścięgno po ścięgnie, błona po błonie. Pod nogami trzeszczą zwłoki tych, których nie znaleźliśmy.
Dlatego siła, młody człowieku. Siła. — Bezwzględność, oschłość w traktowaniu. Potrzebowaliśmy ludzi, nie pierdolonego mięsa. — Za niesubordynację karać, wszelkie akty desperacji tępić. — Byłem, otóż to, człowiekiem biura, więc mój pogląd był bezwzględny. Rozumiałem ich panikę, rozumiałem wzniesiony ton, którym sam się kierowałem, ale nie mogłem pozwolić, by to rozlęgło się niczym wszawica w szkolnej łazience - my, ci sprawujący kontrolę, choć nawet nie leżało to w naszej kwestii, winniśmy kierować ludzi i temperować. W chaosie nie odnajdzie się nawet najwybitniejszy umysł, a to młody lord powinien jeszcze ukazać światu, nie pomysłami, a momentem próby.
Groby masowe to słuszny pomysł. Jak macie problem z pożywieniem, może powinniście skontaktować się z pobliskimi hrabstwami. Ród Black nie doniósł o drastycznych stratach, podsuń ten pomysł szanownemu dziadkowi. — Odpowiedziałem szczerze, świadom napiętej atmosfery. Zdawałem sobie sprawę z ubytków w relacjach tych dwóch rodów, ale w momencie katastrofy, nie było mowy o dawnych niesnaskach. — Jakby się wam udało, na ich ziemiach można by było stworzyć schroniska. Potrzebujecie też szpitali polowych, wysłałem już informację do Munga o potencjalne zapotrzebowanie na mniej wykwalifikowaną kadrę. Miałeś tu jakiś szpital? — Pierwsze pytanie mogło go zbić z tropu, drugie było prostsze — nie pytałem, oczekiwałem. — Zagarnij młode kobiety do pomocy jako wolontariuszki. Mycie ran to nie filozofia, możecie się też spodziewać fali innych... kobiecych problemów. Zadbaj o miejsce na kobiet z dziećmi, z dala od mężczyzn i najlepiej, by oddelegować na tyle dużo personelu, aby zastosować pomoc zmianową. Ostatnie co tu chcemy, to szerzenia się patologii. — Nawet w obliczu końca świata, w ludziach tkwiły instynkty. Byłem tego świadom bardziej boleśnie, niż kiedykolwiek mogłoby się wydawać. Nie jedna sprawa spoczęła na moim biurku z głębokim niesmakiem, nie raz widziałem zeznania i choć świadom byłem dwustronności obarczeń o winie, to córki uświadomiły mnie nader znacząco o skali problemu. Coś, co wydawało się naturalnym mechanizmem ochrony przed zhańbieniem, było tym, co winniśmy zastosować i teraz. Nie potrzebowałem mówić nic więcej, wiedziałem, że młody Crouch zrozumie.
Podążaliśmy kolejnymi alejkami, kolejne krzyki rozlegały się za nami. Zbliżaliśmy się do centrum zgromadzenia, tłumy dobijały się do kolejek po żywność, inni podbiegali, aby wypytać o zmarłych. Tłum wpychał się na ustawione stoliki z listami, inni wyrywali sobie pajdy chleba z rąk. Organizacyjnie wszystko wydawało się w należytym porządku, tłum potrzebował jednak okrzesania. Przybliżywszy różdżkę w stronę gardła, dwukrotna inkantacja Sonorus, pozwoliła mi wreszcie na podniesienie tonu, bo choć nadal musiałem krzyczeć, to przy podniesionym tonie zaklęcie wznosiło mój głos szerzej.
Obywatele!! Pozwólcie nam na krótkie ogłoszenie!! — Skupiwszy uwagę, skinąłem głową do młodego Croucha, jednym krokiem wkraczając na kilka schodków będącego obok wejścia do budynku, z takiej perspektywy mogąc spoglądać na choć większą połać rozlegającego się armagedonu.
— Jesteśmy tu z lordem Crouchem i z tego miejsca obiecujemy, że Ministerstwo Magii dołoży wszelkich starań, aby zadbać o wasze bezpieczeństwo! Do teraz nie znamy szczegółów tego, co się wydarzyło, ale zespół już nad tym pracuje. Najważniejsze jest w a s z e bezpieczeństwo! Nawołujemy, aby stosować się do zasad panujących w miejscu zbiórki! Tylko spokój i organizacja pozwolą nam odnaleźć wszystkich zaginionych i pomóc wszystkim potrzebującym! Niesubordynacja będzie surowo karana!
— Chwilę po tym odsunąłem na moment różdżkę od gardła, by po odchrząknięciu kontynuować. — Cały czas oceniamy skalę zniszczeń... — W tle rozległ się krzyk kobiety, rozpaczliwe błaganie o pomoc, którego nie mogłem olać, bo choć powielało się, to przeszkadzało w tym wszystkim. — Szanowna pani! Zrobimy co w naszej mocy, by odnaleźć pani syna... — Tutaj spojrzałem na powrót na Bartemiusa, próbując zauważyć, czy i młodzieży ma coś do dodania.

Sonorus częściowo udany, mam rozpoznawalność II, stąd część społeczeństwa zna mnie jako polityka.



prawda jest jak dobre wino
często znajduje się je w najciemniejszym kącie piwnicy. co jakiś czas trzeba je odwrócić. a także delikatnie odkurzyć, zanim wyjmie się je na światło dzienne i spożytkuje.
Maerin Scorsone
Maerin Scorsone
Zawód : znawca prawa magicznego, zastępca kierownika służb administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 52 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
kłamałem więcej
niż kiedykolwiek chciałbym przyznać
a w moich żyłach płynęła krew
zimniejsza niż stal
OPCM : 15 +3
UROKI : 8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +2
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11770-maerin-scorsone https://www.morsmordre.net/t11896-gufo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11898-skrytka-bankowa-nr-2553#367831 https://www.morsmordre.net/t11897-maerin-scorsone
Re: Chiddingfold [odnośnik]10.01.24 21:02
Poprzedniego dnia starsza kobieta zapytała go czym sobie zasłużyli na ten los? Na to cierpienie, które rozrywa ich środka i zostawia rany, które nigdy nie będą mogły być zaleczone. Docierały wręcz do samych kości, podstawy serce i każdego atomu budującego ciało. Były to rany szarpane, wyjątkowo trudno do opatrunku i wydłużające czas gojenia. Mimo, że posiadał talent do słów, a ich piękno często samo wybrzmiewało z jego ust, to nie potrafił wymyśleć zadawalającego kłamstwa. Przypadek wydawał się wyjątkowo okrutną odpowiedzią, a los mało satysfakcjonującą. Siły wyższe wydawały się śmiesznie żałosne w ich świecie, bogowie rzadko kiedy obcowali między nimi. Nie mógł również zdradzić, że nie wiedział, gdyż politycy nigdy nie chwalą się swoimi brakami i niewiedzą, ukrywają każdy niedostatek charakteru. Może uczłowieczyłoby go w jej oczach, lecz on nigdy nie chciał być człowiekiem między nimi, zawsze pragnął być pierwszym z nich. Nazwać można było to nazwać arogancją, żądzą, lecz Bartemius preferował nazywać to odpowiednim zrozumieniem historycznej analizy społecznej.
Siła, powiadasz — powtórzył cicho za Scorsone, badając struktury tego słowa i jego znaczenie, pojmując wszelkie prawdy i kłamstwa zawarte w tak prostym komunikacie. — Uznaje się, że to nieodzowność kary, a nie jej wysokość zniechęca do samego aktu. Metodyczność i nieułomność systemu, karać każdego kto się odważy. Jakie kary byś zaproponował?
Maerin był starszym pracownikiem Wizengamotu, znał się na penologii i jej praktycznym elemencie. Nadzorował wielkie zbrodnie i równie wielkie wyroki, śledząc jak system sprawiedliwości próbuje pełnić swoją rolę. Posiadał również autorytet, jego słowa będą miały duże znaczenie dla kierowników ośrodka, decydentów, którym ministerstwo nakazało wariacki ratunek. Parsknął słysząc kolejne słowa, brak było w tym jednak pospolitej wesołości. Był to krótki moment frustracji, niepotrzebny wykaz emocji, które rzadko kiedy znajdywały drogę do zaistnienia.
Oczywiście, że nie ponieśli drastycznych strat — jego słowa były ledwo słyszalne, prawie porwane przez wiatr i niesione w głuchą ciszę. — Przekażę dziadkowi Twoje słowa, obawiam się tylko jakiej zapłaty będą wymagać w przyszłości. Prócz jedzenia jednak mają również pod swoim patronatem sierociniec. Można by im wcisnąć dodatkowe żołądki do wypełnienia.
Pozbywając się problemu, lecz tego nie powiedział już na głos. Z każdych stron odnaleźć można było wrogów, wyjątkowo niebezpieczna sytuacja, gdy samemu traciło się siły na walkę z żywiołem. Krwawili, wiedział to zarówno Bartemius, jak i Maerin. Fortuna opuściła jego rodzinę, ślepa losów szaferka musiała śmiać się z nich z daleka. Część była skutkiem przypadku, inna decyzji, które doszczętnie dotknęły rodzinę. Niezależnie jak znaleźli się w tej sytuacji, byli mocno osłabieni. Wewnętrznie i zewnętrznie, na skraju decyzji, które niedługo trzeba będzie podjąć.
Pewien czas temu nestor robił spis budynków na terenie hrabstw. Przekażemy listę ministerstwu, skonsultują się z uzdrowicielami. Będą wiedzieć, gdzie będzie najlepsza lokalizacja — poinformował w myślach od razu punktując najlepsze według niego miejsca, lecz wiedział, że jego słowa nie będą mieć decydującej roli. Zamilkł na moment słysząc o kobiecych problemach. Przypomniał sobie swój artykuł poświęcony anomii w społeczeństwie u progu wojny, teraz mógłby podjąć kolejny raz temat. Wraz z nowym trzęsieniem ich podstaw życie codziennego groziło im częstsze występowanie zachowań o charakterze dewiacyjnym i przestępczym. Największymi ofiarami tych zmian będą osoba słabsze, kobiety i dzieci, niepełnosprawni. — Mężczyzn oddelegujemy do przekopywania gruzów, początkowych prac porządkowych. Trzeba zacząć już myśleć o dniu jutrzejszym, jeśli sami nie zadbają o swoje hrabstwo, nikt tego nie zrobi. Prócz tego jeśli będą zmęczeni, mniej głupot będzie w ich głowie.
Ludzie w obliczu tragedii wracali do instynktu, buntowali się przeciwko prawu i zachłannie pojmowali tylko decyzję silniejszego. Ludzie to nadal zwierzęta, tylko ładniej ubrane i chodzące dwunożnie. Nawet oni, Ci najszlachetniejsi z nich wszystkich mieli pierwotne dzikości, po cichu bytujące nawet w jego domu, brutalnie skażając całe wnętrzności, wręcz ich krew. Nie mógł teraz o nim myśleć, zbyt często był głównym bohaterem jego myśli. Podążył za Scorsone, zwracając się w kierunku zebranych ludzi. Niektóre twarze rozpoznawał, niektóre były mu zupełnie obce. Oni jednak ich rozpoznawali, przecież był paniczem tych ziem. Dzieckiem krwi, która rządziła tymi terenami tysiące lat. Niektórzy próbowali wymazać to dziedzictwo, lecz nikt nie zabierze im chwały przodków. Miał przemówić tutaj nie tylko jako pracownik ministerstwa, ale również człowiek tych terenów i członek rodu Crouch. Nie zdecydował się na sonorusa, wszyscy milcząco wpatrywali się w jego osobę, każda nadzieja i smutek widoczny był w ich oczach.
Jutro zostaną przygotowane listy, na które każdy z was zobowiązany będzie się wpisać. Kobiety będą potrzebne do opatrywania rannych, pomocy sierotom. Mężczyźni do prac porządkowych, poszukiwań, przeczesywaniu ruin. Każdy z was będzie potrzebny, a przedstawiciele ministerstwa przekażą wam dalsze informacje jutro — oznajmił, podając najważniejsze ogłoszenie, które miało zorganizować ich bytowanie na najbliższe dni. Wziął jeszcze jeden oddech, pozwalając słowom, które tłumiły się w jego klatce piersiowej, zaistnieć w świecie. — Ród Crouch zdaję sobie sprawę z ogromu tragedii, która was spotkała. Rozumiemy i cierpimy wraz z wami. Teraz jednak bardziej niż kiedykolwiek wcześniej musimy być wspólnotą. Pomagać sobie, wydawać resztki energii dla społeczności. To nasze ziemie i to my jesteśmy za nie odpowiedzialni, to od nas zależy jak sobie z tym poradzimy.
Polityk zawsze musi odpowiednio dobierać słowa do odbiorców. Wystarczająco proste, by zrozumieli; dostatecznie emocjonalne, by mogli się z nimi identyfikować. Czasem kłamliwe, czasem prawdziwe, lecz zawsze powinny być skuteczne. Można by rzec, że został stworzony właśnie do tego, tych małych i wielkich przemówień, przełomowych momentów historii. Był jednak na początku swoich dziejów, lecz jak pospolity oportunista wszędzie znajdywał okazję, by posiąść serca i rozumy.

Rozpoznawalność na II poziomie, perswazja na II poziomie
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
As humanity gazed upon stars and proclaimed if heavens would not come to us, we would reach heavens ourselves.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Chiddingfold
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach