Wydarzenia


Ekipa forum
Brama główna
AutorWiadomość
Brama główna [odnośnik]09.07.16 10:22
First topic message reminder :

Brama główna

Brama główna do pałacu Yaxley'ów nie jest jedną z okazalszych, ale niechciani goście nie powinni tego bagatelizować. Wierne trolle przepędzą każdego, kto ośmieli się przekroczyć jej próg bez zgody domowników. Od części zewnętrznej droga nie jest utwardzana, ale po drugiej stronie zmienia nawierzchnię, a wzdłuż niej do samej posiadłości biegną oddalone od siebie w identycznej odległości ławki. Brama główna często stanowi cel rodzinnych spacerów.
Na pomieszczenie nałożone jest: bubonem



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Re: Brama główna [odnośnik]16.01.19 17:20
Dorosłość przychodziła powoli, skrupulatnie, wraz z mijającymi latami, ale wciąż nadchodziła w zaskoczeniu. Każdy budził się nagle z nieprzyjemną myślą, że oto nadszedł koniec beztroski. Choć życie arystokratów nigdy takim naprawdę nie było. Dziecięcy umysł chłonął więcej, rozwijał się dając owoce dopiero w przyszłości. Dlatego byli jak glina, z której lepiono upragniony kształt nim zaschła całkowicie, kruszejąc wraz z nieuchronnym procesem starzenia się. Wtedy najprościej jest wychować sobie dziecko tak jak rodzice chcieli ich widzieć. Na szczęście nie zabraniali nam tak absolutnie niczego i dane nam było przechowanie kilku przyjemnych wspomnień z dzieciństwa. Bieganie po lasach, a nawet drobne utarczki walecznych chłopców miało w dorosłości zupełnie inny wydźwięk. Przyjemny, słodki i nostalgiczny. Może obecne czasy również zasłużyłyby na miano cudownych, gdyby nie przewroty oraz trawiące nas kataklizmy. Wszystko działo się zupełnie nie tak jak powinno być. Mugole zepchnięci na margines, ich obrońcy zgładzeni lub zamknięci w dyby, czysta krwi u władzy. Tak, jak powinno być, a jak poniekąd nigdy nie było; wprowadzenie Kodeksu Tajności był pierwszym przełomem zagrażającym tej utopijnej wizji. Później wszystko burzyło się systematycznie, dopadało jak dorosłość i to było przerażające.
Jednak mogliśmy coś z tym zrobić. Wspierać się oraz trwać niezmiennie, na przekór wszelkim wrogom. Zawiązywać nowe sojusze, pielęgnować tradycje, pomagać sobie nawzajem. Tworzyć siłę, której nikt nie zdołałby ruszyć. Tworzyć broń, która zgładzi wszystkich butnych, a całą resztę przerazi na tyle, by zrezygnowali z bezsensownej walki. Liczebność oraz siła wcale nie były bez znaczenia w boju, choć nie byłem ani żołnierzem, ani strategiem. Od zawsze istniałem jako pomoc medyczna, ale polityką interesowałem się także. Chłonąłem dyplomatyczne powietrze odkąd się urodziłem, cała kamienica Blacków była nim przesiąknięta. Tak jak dwór przyjaznych nam Malfoyów, którzy także pławili się w tej wysublimowanej dziedzinie wiedzy. Zmienianej później przez barbarzyńców na toporną, brudną zagrywkę w celu zburzenia trwałych, odwiecznych fundamentów szlacheckiego dziedzictwa.
Ale przecież także zasady takiej gry były nam znane.
Wystarczyło teraz rozsądnie rozejrzeć się po dostępnych graczach i stworzyć przymierze jakie wyrośnie na potęgę wzbudzającą strach oraz szacunek. Niestety słabe ogniwa nie do końca wywiązywały się ze swojej obronnej roli wsparcia, a Alphard, choć wiele razy pomógł Blackom, wiele razy nadłupywał lekkomyślnością stabilne kondygnacje. Ostatni atak miał miejsce na festiwalu lata, ale miałem nadzieję, że to był koniec. – Mam nadzieję, że nestor uważa tak samo – mruknąłem w smutku. Kochałem brata i jego los leżał mi na wątrobie, nie chciałem dla niego przykrości ani okrutnego końca. Jednak musiał wreszcie dorosnąć. Tak jak my wszyscy.
- Jedność jest bardzo ważna – przytaknąłem, jak najszybciej oddalając od siebie przykry temat. Wolałem oddać się rozmowom o czymś innym, a dostatek wujostwa cieszył mnie niezmiernie. Tak jak rozmyślałem o tym wcześniej, musimy budować, nie niszczyć. Chyba, że wrogów dawnego porządku.
- Czasem mam wrażenie, że znalezienie odpowiedniej żony to jak szukanie igły w stogu siana – westchnąłem ciężko. Morgoth miał o tyle szczęścia, że wszystko wskazywało na to, że poślubi swoją pierwszą narzeczoną. Nie mogłem powiedzieć tego samego. Wciąż byłem sam i jak dotąd sytuacja nie miała się zmienić. – Tym bardziej jestem rad, że trafiła ci się perła wśród mułu – dodałem z lekkim uśmiechem. – Wuj na pewno wybrał mądrze – stwierdziłem pewny siebie. Nawet nie wiedząc, że akcja zaręczynowa była zaplanowana na dużo wcześniej niż wybranie lorda Leona na stanowiska seniora.
Skinąłem głową, nie chcąc angażować się w wewnętrzne sprawy Yaxleyów, to była ich decyzja. Choć Parkinsonowie uderzyli jedynie w Rycerzy Walpurgii, nie bezpośrednio w lordów Cambrigeshire, to i tak nie miałem zamiaru o tym mówić. W stronę Blacków rozwiązanie narzeczeństwa przebiegło pomyślnie, ale osobista uraza nie pozwalała mi spojrzeć na sytuację trzeźwo.
Właściwie myślałem, że wciąż będziemy rozmawiać o polityce oraz narzeczonej kuzyna, ale wkrótce okazało się, że zaproszenie do Yaxleys Hall naprawdę miało w sobie drugie dno. Aż przystanąłem zaskoczony na wyrzucone z ust stwierdzenie. Nie wiedziałem co powiedzieć, myśli zbyt szybko wirowały w głowie, by oddzielić te najbardziej trafne. To dobre posunięcie polityczne, mające na celu rzeczywiste przypieczętowanie sojuszu między naszymi rodzinami, ale obaj wiedzieliśmy też, że nie tylko o to w tym chodziło. – Byłbym… niezwykle zaszczycony – wydusiłem wreszcie, po czym ponownie ruszyłem do przodu. – Przepraszam, to przez zaskoczenie – wyjaśniłem powód, dla którego nie odpowiedziałem od razu. – Byłby to dla mnie najwyższy dowód zaufania. I wuja i twojego – dorzuciłem. Wiedziałem jak wielka więź łączyła rodzeństwo i jak trudno Morgothowi przyszło podjąć tę decyzję. Byłem pewien, że ja w stosunku do Walburgi nie miałbym tylu sentymentów. Choć może wcześniej, kiedy nie była jeszcze starą panną, może wyglądałoby to inaczej? Nie wiedziałem. To nie był czas na tego typu dywagacje. – Czy to jest jeszcze… nieoficjalne? – spytałem właściwie z czystej ciekawości. Czy lord Acrux wiedział, ale trzymał to w sekrecie przede mną czy ta rozmowa była dopiero zapowiedzią możliwej przyszłości.
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Brama główna [odnośnik]05.03.19 16:15
Nigdy nie zaznał prawdziwej beztroski, z którą tak wielu kojarzyło się dzieciństwo. Wychowywany pod batutą surowego spojrzenia ojca, z odpowiedzialnymi nauczycielami za plecami nie mógł pozwolić sobie na swobodę bycia pełnoprawnym dzieckiem. Chwalono go za dojrzałość, którą wykazywał się już od najmłodszych lat. Nie chciał więc stawać się jak inne dzieci, które nie miały pojęcia o tym, czym była odpowiedzialność, czym był honor, polityka czy rodzina jako całościowa instytucja, o którą należało dbać. Patrzono na niego, mając wielkie oczekiwania i równie spore wymagania jakby chłopiec był jedynym z męskich potomków, chociaż tych nie brakowało. Dwójka starszych Yaxleyów rosła w siłę i przecierała szlaki młodszemu - łączyło ich jednak nie tylko nazwisko, a idee oraz wiara w jedność, którą reprezentowali. Każdy z nich był wychowywany w ten sam sposób, jednak nikt inny nie niósł ciężaru za dwóch. Dopiero po latach Morgoth dowiedział się o Berenie Festusie i fakcie, że wraz z nim w łonie matki znajdował się jeszcze jego brat. Dlaczego nie powiedziano mu o tym od razu, nie miał pojęcia i chociaż początkowo jego wnętrze paliła gorycz w stosunku do rodziców, zdołał pojąć, chociaż ukrywanie przed nim prawdy tak długo miało swoje wady. Mimo to wierzył, że ojciec wraz z matką postąpili tak jak uważali w tamtym czasie za słuszne. Ich autorytet był dla niego zbyt istotny, żeby udowadniać ich błąd. Nie wątpił w to, że Lupus również posiadał wymagających opiekunów i dostrzegał w decyzjach starszych od siebie mądrość. Nawet jeśli nie od razu, to z czasem miała się ona wyklarować w zupełnie innym świetle niż początkowo. Sam wszak dopiero teraz patrzył na wiele spraw inaczej. Przed nim miało stać jeszcze wiele wyzwać, o których istnieniu czy możliwości zaistnienia nie miał najmniejszego pojęcia, lecz każdego dnia pobierał naukę. Nestorat w tak młodym wieku miał go zmienić, uhardzić, pokazać inną perspektywę niż dotychczas. Sięganie po władzę nigdy nie leżało w jego ambicji, jednak to ona pragnęła jego, o czym wkrótce wszyscy mieli się przekonać. Teraz jednak wciąż pozostawał synem i żaden tytuł ponad to mu nie przysługiwał - nie pragnął tego nawet. Przechadzając się przez ogrody u boku uzdrowiciela, Morgoth wspominał ich młodzieńcze lata, zupełnie jakby należało do innej ery. Bardziej zapobiegawczy, stroniący od lasów Black wyróżniał się mimo wszystko na tle swych krewniaków. Potrafił dać namówić się innym młodym czarownicom i czarodziejom, by nieco spuścić z tonu. I tak właśnie zdarzały się momenty zapomnienia w towarzystwie kuzynostwa i siostry, jednak szybko, zarówno on jak i Yaxley, byli naprostowywani na właściwą ścieżkę ostracyzmu i powściągliwości.
- Alphard wkrótce zrozumie, że Blackowie nie uznają słabości. - Głos opiekuna smoków był pewny i niezachwiany. Wiedział, że tak się stanie, a przystępując do szeregów Rycerzy Walpurgii jego starszy kuzyn nie mógł pozwalać sobie na brak pomyślunku. Lupus nie musiał się martwić - ojciec nie zamierzał w żaden sposób potępiać całego rodu za czyn jednego, ekscentrycznego od lat członka. Wkrótce miał odbyć się szczyt nestorów, gdzie podobne afirmacje miały zostać wyplenione, dlatego Morgoth dawał Alphardowi tę szansę. Chciał wierzyć, że zadziała ona na mężczyznę budująco. Wszyscy na to liczyli. Małżeństwo z odpowiednią osobą uszlachetniało lub plugawiło - jak miało być w tym przypadku? Gdy tylko o tym pomyślał, Lupus wspomniał jego narzeczoną, a jego słowa natychmiast pognały wyobraźnię Yaxleya w odpowiednie miejsce. - Czy to nie ironiczne, skoro ziemie moich przodków otaczają bagna? - spytał nieco prześmiewczo, chociaż nie czuł się w żaden sposób urażony komentarzem kuzyna. Black wiedział również, że opiekun smoków nie mówił tego ze złośliwością. Potrzebowali chwili odsapnięcia, otaczając się tematami zwyczajnie ciężkimi. Szczególnie że Morgoth niósł w sobie jeszcze jedną kwestię, którą uzewnętrznił dopiero po jakimś czasie kuzynowi. Czy to wcześniejsze rozładowanie napięcia, miało jakoś wspomóc ów rozmowę? Miał nadzieję, bo samemu było mu ciężko. W końcu miał przyjść ten dzień, w którym Leia miała opuścić Yaxley's Hall, ale w głowie jej brata to wszystko było tak odległe. Nie sądził, że sam przyczyni się do tej zmiany. A przynajmniej chciał to tak postrzegać. - Chciałem spytać cię jako pierwszego - odpowiedział na pytanie Lupusa, po czym uchylił mu rąbka tajemnicy całego zajścia. - Po wstępnym rozeznaniu się i rozmowie z lordem Acruxem, uzyskaliśmy odpowiedź pozytywną. Nie były to jednak decyzje ostateczne ani tym bardziej oficjalne. Zostawiłem sobie luksus poruszenia tego z tobą i wybadania jak się na to zapatrujesz. To nie jest przymus, Lupusie - wyjaśnił, chociaż obaj wiedzieli, że sojusze na tym właśnie polegały - oddawali swą wolność dla lepszego, większego dobra. - Jesteś mi przyjacielem i ufam ci. - Wiesz, co to oznacza, prawda, drogi kuzynie?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Brama główna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach