Wydarzenia


Ekipa forum
Ogrody
AutorWiadomość
Ogrody [odnośnik]09.07.16 10:41
First topic message reminder :

Ogrody

Pałacowe ogrody nie są typowymi ogrodami, które można spotkać dookoła innych arystokratycznych posiadłości. Dzikie i pozbawione ingerencji człowieka idealnie oddają charakter zamieszkałych w pałacu Yaxley'ów. Pełne trolli i zwierzyny stanowią dla nich kwintesencję piękna i siły natury, której nie powinno się ujarzmiać. Członkowie rodu mogą swobodnie poruszać się po ich terenach, ale nawet mile widzianych gości przerażają nieposkromione i tajemnicze zakątki ogrodów.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Morgoth Yaxley dnia 06.07.18 11:44, w całości zmieniany 4 razy
Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Re: Ogrody [odnośnik]04.09.19 9:16
Taka była kobieca natura, a Rosalie nigdy nie kryła się ze swoją delikatnością. Nie oznaczało to, że nie posiadała w sobie pokładów siły, bo i o nich Morgoth doskonale wiedział, lecz stan błogosławiony wyciągał z niej o wiele więcej dozy rachityczności. A jej kuzyn pragnął, żeby to właśnie odporność pozwoliła jej cierpliwie czekać na rozwój wypadków, nie zaś strwożone serce łaknące zrozumienia, bliskości. I nie tej siostrzanej, nie tej nawet mężowej, lecz tej, która wychodziła od niego. Przez lata nie potrzebowali siebie nawzajem i nawet nie ukrywali się z dystansem, który pojawił się między nimi jeszcze w młodym wieku. Gdy oboje jeszcze nie mieli pojęcia, co przyjdzie im czynić w następnych, krótkich okresach czasu. Bo czy rocznikowo nie byli bliżej hogwarckich korytarzy aniżeli dorosłości? Nie w porównaniu z tymi, z którymi mieli się teraz równać? Yaxleyowi zdawało się, że szkolne mury działy się w odmiennym życiu. Że minęły długie dekady, od kiedy znajdował się w ławce i kładł wielką wagę do nauki. Łagodność tamtejszych dni nigdy nie miała powrócić, podobnie zresztą jak zamartwianie się błahostkami wtedy wydającymi się stać na pierwszym planie. Ale czy można go było winić za zanurzenie się w brutalnych realiach i odrzucenie wspomnień? Przez cztery lata w jego życiu wydarzyło się tak wiele. Jak jeszcze nigdy u żadnego innego, szlacheckiego dziecka. Zaraz po zakończonych naukach ojciec wprowadził go do Rycerzy Walpurgii, odsłaniając nowy, inny świat walki za czystą krew; szybko stał się Śmierciożercą, niosąc na swoim przedramieniu Wieczystą Przysięgę; z wnuka nestora stał się synem następnego, aż to jemu nadano ów tytuł; małżeństwo i szybkie wdowieństwo. Te wszystkie fakty spisane w jedną linię mogłyby tworzyć dziesięciolecia czyjegoś życia, podczas gdy Morgoth miał niecałe dwadzieścia trzy lata. Czy należało od niego oczekiwać beztroski, czy może przyspieszonego okresu dorastania? Czy nie widziano w nim od urodzenia silnego pierworodnego, w którym pokładano nadzieję? Zawsze interesowała go kwestia oczu zwróconych ku niemu — wszak miał starszych kuzynów, silniejszych od niego, nieskażonych plagą choroby. Czy już wcześniej planowano dla niego coś, co wychodziło poza standardy? Ojcowskie nauki dobrze wprowadziły go w początek skomplikowanego życia szlachty, lecz resztę musiał zrozumieć sam. Nikt też nie przygotował go do roli nestora, ale im dłużej piastował to stanowisko, tym bardziej rozumiał słowa ojca o tym, że liderzy rządzili samotnie. Czy w takim razie, czy to nie Rosalie była naiwna, sądząc, że nic się między nimi nie zmieni? Posiadając jego wiedzę, która została przed nim odsłonięta wraz z byciem nestorem, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, nie kwestionowałaby tego, co aktualnie się działo. Zmartwienia nie odchodziły wraz z ich odosobnionym spotkaniem, Morgoth nie odsuwał od siebie ważnych kwestii.
Nie zrozum mnie źle, nie chcę byś pomyślał, że nie szanuję cię jako nestora.
- Więc uszanuj moją wolę - uciął, dając wyraźnie wypłynąć swoim odczuciom względem jej buntu. Nie znała, nie widziała tego, co działo się za kulisami ich rodziny i tego, co robił, żeby zapewnić im bezpieczeństwo oraz dostatnie życie. Yaxleyowie byli starym, silnym rodem, lecz jeśli cały magiczny świat przeżywał kryzys, oni również trzęśli się w posadach. Ona jednak widziała jedynie jego odsuwanie się względem niej. Czy nie był to kaprys młodej szlachcianki? Egoizm? Nie skomentował jej słów odnośnie jego odsunięcia się od rodziny. Od rodziny czy może od niej? - Czego ci potrzeba, Rosalie? - spytał w końcu, wpatrując się wciąż przed siebie, chociaż dobrze wiedział, że kobieta nie opuszczała miejsca za oparciem kamiennego tronu. Czego od niego oczekiwała? Co jeszcze miał zrobić, żeby zrozumiała, że czasy spokoju już dawno przeminęły? Że czasy, w których mogli sobie pozwolić na większą zażyłość nie miały powrócić? Teraz była żoną innego i fakt, że jej mąż był jego kuzynem i przyjacielem, nie oznaczał, że mieli mieć taką samą swobodę w relacji. Mogli mieszkać pod jednym dachem, lecz posiadali własne życia. Morgoth miał je zbudować z Marine, Rosalie z Cynericiem. To współmałżonkowie mieli być najważniejsi, nie ktoś pomiędzy. On mógł utracić żonę, jednak ona wciąż miała męża. - Za mało masz służby? Za mało sukien? Za mało ksiąg? - Musiała przywyknąć. Tak jak on musiał dostosować się do nowej rzeczywistości, tak i ona musiała. Czy tego chciała, czy też nie. Właśnie to ich odróżniało od ludzi słabych — że znosili trudy pomimo wewnętrznych pragnień. Zawsze tak było i zawsze miało być.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Ogrody [odnośnik]04.09.19 21:09
Podczas dzisiejszej rozmowy miałam wrażenie jakbym dostała w twarz. Nie tak sobie wyobrażałam tę rozmowę, nie w tę stronę miała ona pójść. Z każdą minutą miałam wrażenie, że brnę coraz głębiej w coś, z czego nie ma już potem odwrotu. Dawał mi do zrozumienia, że mimo mojego starania się i tak nie osiągnę zamierzonego celu. I miałam się z tym pogodzić? Tak po prostu pozwolić mu, aby się w tym wszystkim zatracił? Zacisnęłam mocno usta. Myślałam, że jeśli zauważy, że ma we mnie wsparcie, że może na mnie polegać i przy mnie sobie odpuścić, to przyniesie mu to ulgę. Ale najwyraźniej myliłam się bardzo. Morgoth nie był dla mnie kimś pomiędzy, nie stał na równi czy też powyżej mojego męża, jeśli chodzi o uczucia, jakimi darzyłam ich obojga. To było coś innego, coś czego prawdę mówiąc sama nie potrafiłam określić. Może dlatego tak bolała mnie jego zmiana? Nie potrafiłam, a może bardziej nie chciałam, zaakceptować dystansu jaki się między nami wytworzył. Bałam się tego, bo to oznaczało koniec czasów, które tak dobrze znałam i w których czułam się bezpieczna. Dlatego z taką ulgą przyjęłam fakt, że mogę pozostać wraz z mężem w Yaxley’s Hall, ponieważ tu był mój świat, do którego się przyzwyczaiłam. Chociaż, może lepiej by było gdyby mnie tu nie było? Może z większą łatwością przyszłoby mi się wtedy pogodzić z tymi całymi rewolucjami, jakie miały ostatnio miejsce?  
Spuściłam wzrok i odsunęłam się lekko. W mojej głowie krążyło tyle różnych myśli, ale na wierz zdecydowanie wybijało się jedno z nich - może to nie ja powinnam być tą, która znajdzie szczelinę i przebije mur? A gdy ta myśl tak naprawdę do mnie dotarła, aż wzięłam głębszy wdech powietrza. Obeszłam go i wróciłam na ławkę, na którą usiadłam, w momencie, gdy w moją stronę popłynęły pytania o moje potrzeby. Brakowało mi wielu rzeczy. Męża przede wszystkim, spokoju ducha i czystego, niezaprzątanego żadnymi troskami umysłu. Ale nie o to mnie chyba pytał, dlatego pokręciłam głową.
Przez chwilę siedziałam w ciszy. Już nie wiedziałam co powiedzieć i czy w ogóle powinnam coś mówić. Z drugiej strony nie chciałabym, żebyśmy w takim tonie zakończyli naszą dzisiejszą rozmowę. Mam wrażenie, że pozostałby pewien niesmak, którego potem trudno byłoby się pozbyć. Dlatego też zdecydowałam się pociągnąć rozmowę, trochę będąc w tematyce, a trochę za nią wykraczając. Dlatego też odwróciłam się lekko w stronę kuzyna.
- Tak po prawdzie - zaczęłam, delikatnie się uśmiechając. - To nawet nie miałam okazji, aby ci powiedzieć, że jestem dumna z tego, że twój ojciec zdecydował się oddać ci nestorstwo. I cieszymy się, że będziemy mieli wujka nestora, prawda?
Mój wzrok mimowolnie powędrował w dół, a dłonie same zacisnęły na materiale płaszcza. Nie mogłam ukrywać i walczyć z faktem, jak bardzo cieszyłam się ze swojego stanu. I miałam nadzieję, że i moja rodzina się cieszyła. W końcu to było pierwsze dziecko, które pojawi się w Yaxley’s Hall od czasów naszego dzieciństwa. Jak sobie przypomnę jakimi byliśmy dziećmi, to chyba sobie współczuje. Moje samotne wyprawy do trolli, zapuszczanie się w trójkę w głąb lasu bez wiedzy rodziców. Wtedy to były czasy, beztroskie, kiedy niczym mnie musieliśmy się martwić. Minęło tak mało czasu, a miałam wrażenie, że wydarzyło się więcej niż powinno. Nie sądziłam, że tak będzie wyglądać nasze dorosłe życie, że przyjdzie nam żyć w takich czasach. Jeszcze rok temu nic takiego nie zapowiadało, a przynajmniej ja tego nie widziałam. Może byłam ślepa, a może chciałam być? Jeszcze niedawno łudziłam się, że będziemy żyć w idyllicznym świecie, że Fenland zapewni nam bezpieczeństwo, a granice naszego terenu staną się barierą dla otaczających nas dookoła zmian. Liczyłam na to, że to wszystko nas ominie. A jak widać, dotarło do nas od środka.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Ogrody - Page 6 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Ogrody [odnośnik]28.10.19 3:03
Lily biegła przez pałacowe ogrody zdyszana i nieco przestraszona. Pracowała w Yaxley Hall dopiero kilka miesięcy i chociaż zdołała zapracować na pewną sympatię lady Rosalie, to wciąż lękała się o swoją posadę. W dodatku czuła się niepewnie, gdy sama poruszała się poza murami zamku. Nie znała jeszcze dobrze posiadłości i niezmiernie bała się trolli. Bardzo nie chciała dzisiaj na żadnego wpaść, szczególnie, że jej sprawa wymagała pośpiechu.
W końcu dojrzała na końcu jednej z alejek elegancką blondynkę oraz młodego nestora. Przystanęła, przygładziła włosy i ruszyła w ich stronę żałując, że nie potrafi zmazać rumieńca z własnych policzków. Gdy podeszła bliżej, skłoniła się nisko.
-Lordzie nestorze, lady Yaxley... proszę o wybaczenie za przerwanie waszej rozmowy. - wydukała, nie podnosząc wzroku. Nie była nieśmiałą dziewczyną, ale podświadomie lękała się lorda Morgotha. Próbowała sobie wmówić, że jej strach to w istocie szacunek, ale nie działało.
-Lady Rosalie, przychodzę, bo powinna lady o czymś wiedzieć... - zaczęła, mając nadzieję, że nie rozgniewa nikogo swoją sprawą. Lord Morgoth z pewnością miał ważne sprawy do omówienia, co jeśli błędnie oceniła wagę problemu, z którym przychodziła? Z drugiej strony, wiedziała, jak lady Rosalie zależało na tym, by wszystko toczyło się bezproblemowo. A obawiała się, że problem w garderobie mogła rozwiązać tylko lady Yaxley.
-Przybył szewc z Londynu, z nowymi satynowymi pantofelkami, wykonanymi na zamówienie. Zgodnie z prośbą lady odebrałam pantofelki i byłam gotowa go odprawić, ale... buciki wydają mi się za duże. Szewc mógłby naprawić je nawet na poczekaniu, bo ma ze sobą narzędzia, ale obawiam się, że potrzebujemy... stopy lady. Znaczy, samej lady. Znaczy, żeby lady pofatygowała się do garderoby i zmierzyła te buciki... - pośpieszyła z wyjaśnieniem, nieśmiało podnosząc wzrok.
-Normalnie nie chciałabym przerywać rozmowy, ale nadchodzi zmrok i wydawało mi się, że najlepiej będzie załatwić sprawę od razu, póki nasz gość jest na miejscu i gotów do pracy. - dodała aby usprawiedliwić swoją impertynencję. Podejrzewała, że lady Yaxley potrzebuje tych pięknych bucików na jakąś ważną okazję i nie chciała, aby szewc zabierał je z powrotem do Londynu i opóźnił tym samym dostawę o kilka dni. Zresztą, może wcale nie były za duże?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ogrody - Page 6 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Ogrody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach