Wydarzenia


Ekipa forum
Long Acre
AutorWiadomość
Long Acre [odnośnik]03.10.16 0:43
First topic message reminder :

Long Acre

Long Acre jest wiecznie zatłoczoną ulicą znajdującą się w samym sercu dzielnicy Covent Garden; mimo że łatwo można trafić stąd na ulicę Pokątną, znaczną większość przechodniów stanowią pochłonięci codziennymi obowiązkami mugole. Przy 10-12 Long Acre od przeszło pięćdziesięciu lat można znaleźć Stanford's, przepełniony wszelkiego rodzaju mapami sklep. Nieco dalej umiejscowione są budynki należące do jednego z najbardziej popularnych mugolskich wydawnictw. Chociaż wśród gwaru Long Acre nie sposób odnaleźć spokój, z jakiegoś powodu często ta ulica staje się miejscem spacerów dla niezliczonych niemagicznych rodzin.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Long Acre - Page 19 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Long Acre [odnośnik]25.01.23 21:28
Oczywiście, że zirytował ją swoim pytaniem, choć tym razem to nie ta intencja nim kierowała. Był zwyczajnie ciekaw co sprowadziło ją do kraju targanego wojną. Chaotyczna sytuacja polityczna dla jednych była przyczyną upadku, innym z kolei dawała szansę na zysk, jeśli tylko było się skłonnym do kombinatorstwa. Jej sytuacja była korzystna – czarownica czystej krwi, która nie była pozbawiona protekcji. Nazwisko, które od zawsze dumnie nosiła, zostało rozsławione w Anglii za sprawą jednego czarodzieja. Domniemywał pokrewieństwa, swoje własne woląc przemilczeć, uznając je za mniej wiążące. Nie czuł, aby jego rolą było przypominanie kim była matka powołanego namiestnika. Ktoś mógł skłonić ją do przyjazdu różnymi argumentami, czego jednak ona sama oczekiwała po przybyciu na brytyjską ziemię? Nie mógł spytać wprost, ona zaś nie zamierzała bawić się w żadne podchody. Istnym błogosławieństwem było to, że pozostała tą samą hardą Rosjanką jak za dawnych lat. Pomimo braku wylewności bardzo łatwo okazywała niechęć. Wciąż w prawdzie ze sobą, co? Uśmiechem mógł ją bardziej rozdrażnić, jednak w tym momencie nic nie mógł poradzić na to, że bawiła go jej stała czujność. Sam nigdy nie zrezygnowałby z dozy ostrożności w jej towarzystwie, ale nie byli dla siebie wrogami, tych było pełno poza Londynem – zgraja szlam i szlamolubów do wybicia.
Powiedzmy, że cieszę się z naszego spotkania – odparł na jej twarde coś jeszcze, jakby widział dalszy ciąg dla ich rozmowy. Nie chciał rozejść się po ledwie kilku kąśliwych docinkach, gdy mieli okazję ujrzeć się wzajemnie w nowym świetle. Musiało minąć kilka lat od zakończenia szkoły, aby mógł oddać jej sprawiedliwość i ujrzeć w niej wreszcie potencjał, którego niegdyś uparcie nie dostrzegał. Kto jak kto, ale Varya Mulciber z pewnością nie zginie w wojennej zawierusze. Tym bardziej chciał wiedzieć jakie ambicje mogły nią kierować, jeśli już z racji pochodzenia miała szansę stać się znaczącą personą. Będzie to wymagało czasu i ogromnego wysiłku, ale było to możliwe. Właśnie z tego powodu, pomimo wzajemnych animozji jeszcze ze szkolnych ław, Rowle nieco spuścił z tonu.
Odkrywanie Londynu warto zacząć od Pokątnej – odpowiedział bez zawahania, ale jedno spojrzenie na nią wystarczyło mu, aby zrozumieć, że tam z pewnością już była. Wszak nie był ignorantką, na pewno też ktoś inny pokierował ją właśnie tam, gdy tylko po raz pierwszy zjawiła się w stolicy. – Niedaleko znajduje się lokal, w którym można dotrzeć do czarnomagicznych ksiąg. To jedno z miejsc, w którym ostatnio bywam częściej. Teraz nad wejściem wisi pozłacany szyld.
Cóż, jego ostatnio ciągnęło do opasłych tomiszczy skrywających w zapisanych stronach wszelką wiedzę. Ona mogła mieć inne upodobania. – Kilka przecznic dalej znajduje się kwitnący las. Krzewy nieznanej nikomu rośliny tak po prostu przebiły się przez beton. Pamiątka po anomaliach. Wartym uwagi miejscem jest też Zielona Wróżka. To w innej dzielnicy, ale właśnie tam możesz nawiązać pożyteczne znajomości i zdobyć informacje. Rzecz jasna wszystko ma swoją cenę.
Był ciekaw czy poprosi go o dalsze rekomendacje rzucane na oślep, czy może jednak wyjawi mu swoje preferencje. W tym mieście pełno było miejsc, do których można trafić w zależności od rodzaju potrzeb.
Barnabas Rowle
Barnabas Rowle
Zawód : praktykant w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
what a shame we all became such fragile, broken things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11448-barnabas-rowle https://www.morsmordre.net/t11452-morana#353985 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t11453-skrytka-nr-2504 https://www.morsmordre.net/t11454-b-m-rowle
Re: Long Acre [odnośnik]28.01.23 17:25
Wątpiłam. Wątpiłam, by mówił językiem serdeczności. Podejrzewałam, że były to te ich lordowskie maniery, tworzenie eleganckiej wizytówki, zewnętrzna etykieta zlepiona mocno ze starannie wypastowanym obliczem wielkiego pana. Tu jego prezencja zdawała się być nienaganna, szlachetna postawa, pozdrowienie wytkane na wargach. Marszczyłam tylko nieufnie brwi, czekając na atak, czekając, aż mnie pokąsa. Lata temu dojrzewaliśmy w nieładzie, pod musztrą, w nieustannym treningu ciała i woli. Nie zawsze tam był bogatym lordem, zdarzało nam się przedzierać przez surowe krainy, brudzić błotem i krwią. Gubić się i odnajdywać na nowo zgodnie z ideami surowego wychowania norweskiej twierdzy. W tym obliczu wydawał mi się zbyt czysty, przylizany, pokazowy. Nieszczery i dziwnie obcy, a jednak znajomy. Przygryzłam jednak ostro własne myśli, łapiąc się na tym, że poświęcam mu zbyt wiele czasu, a przecież wcale tego nie potrzebowałam.
Stałam przed ważną tutaj personą. Nie odpowiedziałam wcale na przychylne dla mnie słowo. Ani myślałam! Spoglądałam tylko wciąż nieporuszona. Zakamuflowana w wygodnym, zagadkowym milczeniu. Chciałam mieć spojrzenie, z którego precyzyjnie dało się wymordować cała namiętność. We mnie zawsze królowało opanowanie. Nawet gdy musiałam się mierzyć z takim… towarzyszem. Cieszyłam się, że znam odpowiedzi na jego niewypowiedziane pytania. Śmiało zawierzyłam bowiem, że doskonale wiem, co sobie teraz myślał i nad czym się głowił. Choć na swojej ziemi pozostawał bardziej pewny, nie zamierzałam opuszczać nerwowo głowy. Nigdy.
Zatem wciąż pozostawał wierny tajemnicom czarnej magii. Chyba nawet wiedziałam, co to za lokal. Nie miałam jednak dotąd czasu na lekturę. O wiele bardziej pragnęłam aktywności, pracy i szybkiego oswojenia z tutejszą mapą. Obietnica wiedzy z tej dziedziny czarodziejstwa była jednak dość zachęcająca. Trwałam w wielkiej pewności, że znajdę właściwe księgi w salonie mieszkania kuzyna. Potęga, którą posiadł zapewne przeraziłaby niejednego czarodzieja obcującego z mroczną magią. Jak daleko zaszedł Barnabas? Jego słowa wciąż przyjmowałam w ciszy, jedynie ponownie rozejrzałam się po okolicy, jakbym właśnie tak mogła za słowami odnaleźć właściwy punkt w otoczeniu. Nie do końca jednak tak to działało. – Chodźmy tam – odparłam pewnie, mając na myśli lokal, o którym wspomniał. Zieloną wróżkę. Znajomości i zlecenia mocno mnie interesowały. Rozwijanie zdolności czarnomagicznych również. – Chciałabym zobaczyć to miejsce. Lubisz je? Widuje się tam ciebie? – zapytałam, wahając się nieco, czy właściwym było pokazywanie się tam z nim. Poglądy miał właściwe, urodzenie także. Powinien być pomocny. Czy jednak chciałam właśnie z nim kręcić się po stolicy?
Nie czekając na jego aplauz dla mojego pomysłu wyruszyłam w kierunku, który wydawał mi się zgodny z jego wskazówkami. Wciąż dusiłam ewentualną ciekawość wobec jego osoby. We wspólnej osi czasu mieliśmy pustą plamę. On był gdzieś tu, a jak zapuszczałam korzenie na Syberii. Te kilka lat temu zakończyła się znajomość, przerwały męki. On jednak twierdził, że dobrą oznaką pozostawało nasze spotkanie. Ścisnęłam dłonie w pięści i ani myślałam, by się obrócić i sprawdzić, czy zdołał dotrzymać mi kroku. Słońce przygrzewało coraz mocniej. Schronienie się przed nim w jakimś lokalu wydawało się wystarczająco dobrym pomysłem. Tęskniłam za zimnym powiewem.
Anomalie. Nie miałam pojęcia, o czym mówił. Zamierzałam jednak zapytać gdzieś po drodze, jakie katastrofy sponiewierały wielkie europejskie miasta.
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Long Acre [odnośnik]27.09.23 10:30
Było gorąco, potwornie gorąco, okropny żar lał się z nieba i to było nieprawdopodobne jak na angielski maj. Pewnie ściśnięta architektura miasta miała z tym coś wspólnego, bo znikąd nie było widać ratunku w postaci zrywów wiatru czy też roślinności mogącej wchłonąć to ciepło w siebie. Londyńskie kamienice rzucały zbyt krótkie cienie i pewnie większość ludzi nie zdecydowałaby się opuszczać ich dobrowolnie bez poważnej ku temu konieczności. Cóż, młody Runcorn nie był z kolei skory do dobrowolnego pozostawania w czterech ścianach, bo i te najgrubsze wcale nie chroniły przez niezmiernym upałem. Chyba żaden rodowity Anglik nie mógł być przygotowany na taką pogodę.
Życie w stolicy podobało mu się coraz bardziej, szczególnie od Bezksiężycowej Nocy, kiedy wreszcie pozbyto się stąd mugolskiego tałatajstwa. No naprawdę, ileż to swobody zyskał on, młody i aktywny czarodziej niemuszący bać się ciągłych kontroli ze strony władzy! Znacznie łatwiej było też spotkać osoby godne poznania, ponieważ po londyńskich ulicach chodziły osoby z zarejestrowanymi różdżkami albo na tyle dobrze urodzone, aby nie musieć różdżek rejestrować. Właściwie wcześniej nigdy nie miał problemu z rozpoznaniem kto jest swój a kto nie, wszak przez wszystkie lata nauki spędzone w Hogwarcie dobrze się wyuczył tej sztuki. Im bardziej eleganckie szaty i wyniosły ton, tym szlachetniejsza krew płynie w żyłach jegomościa.
Krocząc jedną z ulic natrafił na dwie sylwetki, a po kolejnych kilku krokach jedną z nich uznał za znajomą. Czy to nie Rowle, z którym parę razy zdarzyło mu się wypić po lufie? Nie byli sobie bardzo bliscy, ale mogli się kojarzyć z różnych zgromadzeń, do jakich Runcornowi pozwalano dołączać, gdy towarzystwo czystokrwistych o niższym statusie bywało pożądane. Wiedział, że ten uczęszczał do Durmstrangu, ale mieli wspólnych znajomych pomiędzy absolwentami Hogwartu. Zwłaszcza młody lord Nott lubił zwoływać szeroką gawiedź, kiedy miał zamiar dłużej bawić w londyńskich lokalach o wysokiej renomie.
Barnabasie! – zawołał z dala, a potem nad wyraz dynamicznie zbliżył się do dwójki gawędzących osób. – Cóż to cię sprowadziło do Londynu w ten upalny dzień?
Pełno było w nim entuzjazmu, a w oczach zaiskrzyła ciekawość, kiedy zerknął na czarownicę towarzyszącą szlachcicowi.
Gdzież moje maniery. Dzień dobry, Arthur Runcorn, kłaniam się.
I rzeczywiście całym ciałem jakby dygnął, najbardziej pochylając głowę. Dobrze wiedział, ze czasem należy zachowywać się cholernie usłużnie, skoro z młodym lordem Rowle wcale nie miał niewiadomo jak silnej więzi. Zresztą, był od niego niższy o głowę i w ogóle gorzej zbudowany, jakby ulepieni zostali mimo wszystko z innej gliny.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Long Acre - Page 19 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Long Acre [odnośnik]03.10.23 11:38
Po kilku ostrożnych, mniej płynnych głoskach próbujących naśladować mowę Brytyjczyków, moje spojrzenie długo wwiercało się w Barnabasa. Oczekiwałam odpowiedzi, choć tak naprawdę była mi ona obojętna. Rozmowy winny być motywowane wzajemną wymianą informacji, ciekawością tego, co druga strona mogła chcieć przekazać i wreszcie własnym pragnieniem stworzenia opowieści. To wszystko było mi znane, jak formuła, o której każdy przecież wiedział. Nie rwałam się jednak żarliwie do wkładania ambicji w te kilka dość mdło brzmiących zdań. Być może energię deptało słońce wczepiające się napastliwie między kosmyki włosów i upierdliwie parzące myśli. Albo sam Barnabas, który budził we mnie dziwaczne, częściowo niechciane odruchy. Czekałam z ustami zaciśniętymi, z oczami wypalającymi się w żarze, ze sztywną, nawet nienaturalną posturą.
Wtedy też znikąd zjawiła się postać. Charakterystyczny stukot obijanych kamieni zdawał się już kilka metrów temu alarmować mnie, że coś się wydarzy. Szedł do nas, bez wątpienia. Obróciłam mechanicznie głowę w jego stronę, a potem spojrzenie przeniosłam na Rowle’a. Miarowy oddech, powieki bez drgnięcia i tylko składająca dotyk na moim ramieniu chęć odejścia, wyjścia z mało komfortowej sytuacji. Nie zareagowałam znacząco na widok mężczyzny, który nagle wciął się w spotkanie dwójki ludzi, zagrabiając lorda dla siebie. Nie otrzymałam już odpowiedzi. Zamiast tego czułam natrętną postać odgradzającą mnie od rozmówcy aż nader wyraźnie. Czy mnie nie zauważył? Musiał być zupełnie ślepy i nierozgarnięty. A może jego postępki napełniała aura bezczelnego ignoranta? Cofnęłam się o krok z zamiarem odejścia, podsumowując krótko w myślach, że byłam już tutaj niepotrzebna.  
Dopiero wtedy nieznajomy zorientował się, że w tym towarzystwie był ktoś jeszcze. Obserwowałam to zbędne skiniecie, nie czując, by gest ten był nam do czegokolwiek teraz potrzebny. Czy leczył tym wyraz wcześniejszego zlekceważenia? Gdy jego głos ucichł, zatrzymałam go w niepewnej klatce ciszy. Kłaniam się. Szorstki dreszcz przejechał po moich plecach. – Dzień dobry – wygłosiłam tylko krótko, nie odwzajemniając tej jego skąpej wizytówki. Potem uwagą swoich oczu objęłam Barnabasa, sądząc, iż jeżeli jest w tym jakaś wartość i jest to człowiek mu zaufany, on sam przedstawi mnie należycie. Podświadomie jednak wolałam odejść, zanim szata zlepi się z moją skórą i skisnę w torturze letniego przekleństwa. Raczej nie pozostawiłam zbyt serdecznego wrażenia. – Zostawię was – zakomunikowałam krótko, zbierając się do odejścia. Wątpiłam, by Rowle zechciał mnie przy sobie zatrzymać.
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Long Acre [odnośnik]03.10.23 12:20
Pomiędzy dwiema ciemnymi głowami jego włosy o mysim blondzie zdawały mocniej odbijać blask promieni słonecznych. I nie był do końca pewien czy bycie tego samego wzrostu co przedstawicielka płci przeciwnej mimo wszystko mu nie urąga. Tak, tak, stopniowo zaczynał dostrzegać coraz więcej szczegółów, aczkolwiek próbował nie wpatrywać się w czarownicę zbyt nachalnie. Gdyby wiedział, że przyjdzie mu spotkać kogoś być może ważnego, to ubrałby się znacznie lepiej! Co jak co, ale głupi nie był, to musiała być osoba istotna, inaczej lord Rowle nie przystanąłby z nią na środku ulicy w upał.
Musiał przyznać, że młoda czarownica miała w sobie coś intrygującego. Była urodziwa w kompletnie inny sposób niż angielskie panny. Nie wyróżniała się niewinną mimiką czy aż przesadnie filigranową budową i z pewnością nikt nie posądziłby ją o bycie potomkinią wili, ale było coś oryginalnego w jej stoickim wyrazie twarzy i tych szerokich, gęstych brwiach. Oj tak, brwi w jego mniemaniu miała imponujące i prawdopodobnie mogły stanowić najbardziej ekspresywny element na jej twarzy. Jej spojrzenie również było bardzo przenikliwie, jakby wywiercało mu dwa otwory w czole, na co chyba jeszcze sobie zbytnio nie zasłużył. Szczerze wierzył, że swoim zachowaniem nie zdołał nikogo urazić. Może był zbyt przyjazny dla tej dwójki? Ciężko trafić w preferencje każdego.
Szlachcic zdawał się ignorować obecność Runcorna, dopiero słowa jego towarzyszki na nowo nim poruszyły. Najwidoczniej nie chciał dać jej szybko odejść, Arthur zaś liczył na początek nowej znajomości.
Varyo, oto Arthur Runcorn – lord zaczął jakby niechętnie formalne zapoznanie ich ze sobą, na co czystokrwisty czarodziej nie tyle nie zważał, co zwyczajnie nie dostrzegał oczywistych sygnałów. – Arthurze, przedstawiam ci pannę Varyę Mulciber.
Pewnie w innych okolicznościach rozstrzygałby pochodzenie jej imienia czy głowił nad stanem cywilnym, jednak to jej nazwisko wydało mu się najważniejszą informacją. Mulciber – powtórzył w myślach całkiem spokojnie, a sekundę później otworzył oczy szeroko z jawnego zdumienia. Co?!
Jak namiestnik Mulciber?! – wypalił nagle, bez pomyślunku, po czym jego twarz stała się czerwona od emocji. – Przepraszam, nie chciałem być niegrzeczny. Bardzo miło mi cię poznać.
Przez jej ostre spojrzenie pomyślał, że nie ma co liczyć na wzajemność z jej strony, gdy zaczęła do niego docierać powaga sytuacji, wreszcie zauważyły, że zwyczajnie przeszkodził we wcześniejszej rozmowie. Nie chciał skończyć za kratami tylko z powodu kiepskiego pierwszego wrażenia.
Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłem – wydukał z siebie niepewnie, zerkając to na lorda, to na prawdopodobną krewniaczkę ważnej persony, samego namiestnika Warwickshire.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Long Acre - Page 19 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Long Acre [odnośnik]03.10.23 12:59
A jednak. Barnabas wypędził mnie z wygodnej anonimowości, niemal protokolarnie przedstawiając  obcemu paniczowi. Ściany, drzwi i okna londyńskich kamienic podsłuchały, podpisując wizerunek odbijającej się w szkle sylwetki czarownicy. Wolałam, gdy ten drugi nie wiedział. Wolałam snuć się swobodnie, bez objawiania światu moich tajemnic. Tym bardziej, że nazwisko wiązało się z dumą i pozycją, a to sprawiało, że ludzie obdarowywali mnie dodatkową uwagą, a ja ledwo wczoraj przybyłam do stolicy. Nieoswojona, dzika, chłodna i nazbyt czujna. W krwi arystokracji rozpuszczone były jednak złote zasady, a Barnabas wcale z nich nie rezygnował. Musiałam to przyjąć, bo nawet nie myślałam, by jakkolwiek wyprzeć się lub skryć przed chwałą mojego rodu. Przed tym, kim byłam.
- Ma się doskonale, dziękuję – wygłosiłam dość mechanicznie, nie wiedząc nawet, czy tak właśnie powinno się odpowiadać. Daleko mi było do zręcznego, płynnie lawirującego w sztuce zmyślnego operowania językiem mówcy. Pozostało mi jedynie trzymać własną naturę na wodzy i pilnować, by żadne moje zachowanie nie okryło hańbą mojego namiestnika i pozostałych członków rodziny. Nie wiedziałam, co w tym świecie znaczył Arthur Runcorn, jakie zajmował stanowisko i komu mógłby opowiedzieć o naszym przypadkowym spotkaniu. Pilnowałam się, choć wewnątrz coś nieprzyjemnego kłuło mnie nieprzerwanie. Wolałam odejść. Nie skomentowałam następujących po jego pytaniu słów. Czy był niegrzeczny? Czy mnie było miło go poznać? Zasznurowane niewidzialną nicią wargi pozostawiały te pytania bez odpowiedzi. Zastygła twarz nie podsuwała jasnych wskazówek. Kryłam to dla siebie. Nie pierwszy raz.
- Nie, panie Runcorn – odpowiedziałam skąpo, dość beznamiętnie. W swoich myślach nie dawałam mu pola nadinterpretacji, nie podejrzewając, że w obcym umyśle taka odpowiedź mogłaby budzić więcej niepokoju, niż przynosić rozważaniom spokój. Rozmowa moja i Rowle’a właśnie się zakończyła. – Czas, bym odeszła – powtórzyłam jeszcze raz, prezentując dwójce mężczyzn swe zamiary. – Do widzenia, panie Runcorn – zwróciłam się poprawnie do znajomego mojego…. znajomego. Następnie uniosłam nieco głowę, by ostatni raz spojrzeć Barnabasowi prosto w oczu. Żegnaj, Barnabasie wymówiłam posępnie po norwesku i zanim tylko zdołał wziąć kolejny wdech, ja już obrócona do nich plecami zmierzałam w głąb ulicy, a drażniące promienie lata ostro wbijały się w dobrze kryjącą mnie ciemną tkaninę szaty. Bezszelestne kroki zupełnie znikały w miejskim poruszeniu, a wkrótce i ja całkiem rozpłynęłam się w powietrzu, uznając, że tej dwójce nie byłam do niczego potrzebna. Oni mnie również.

zt
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Long Acre [odnośnik]03.10.23 14:21
Podszedł do znanego mu lorda i jego towarzyszki z nadzieją dołączenia do ciekawej dyskusji, tymczasem jego przybycie zdawało się uciąć chyba niezbyt udaną pogaduszkę, jakby to sama wcześniejsza wymiana zdań pomiędzy dwójką cierpiała na pierwsze bolączki. On zaś stał się ostatnim gwoździem do trumny dla prowadzonej konwersacji. Miał nawet ochotę napomknąć o pogodzie, która mogła mieć wpływ na brak kolejnych tematów do rozwinięcia. Doprawdy, niewielu lubi upały, szczególnie do grona takich stroniących od gorąca osób zdawał się należeć Rowle – wysoki, smukły i bardzo blady. Gdyby jego postura nie sprawiała wrażenia zdrowej, pewnie wszyscy przez pryzmat przeraźliwie jasnej skóry współczuliby mu z powodu poważnej choroby. Co prawda jego towarzyszka też należała do panien nieco bladych, ale jej akurat było z tym bardzo do twarzy!
Ciekawość wręcz go zżerała, bardzo chciał wiedzieć o co tej dwójce chodzi i jakie łączą ich ze sobą relację, lecz nie ośmieliłby się otwarcie o to spytać. Może lord Nott będzie skory do plotek? Po opróżnieniu kilku butelek dobrego trunku każdemu rozwiązuje się język. Runcorn jednak nie zamierzał stawiać, wolał korzystać ze szczodrości innych. Knutem nie śmierdział, z ministerialnego stażu był w stanie jakoś przeżyć, ale ekstrawaganckie wypady zazwyczaj były sponsorowane przez młodych reprezentantów szlachty, czasem przez młodzież z tych czystokrwistych rodzin, co w jakiś sposób wybiły się finansowo i przy okazji politycznie na trwającej wojnie.
Ach, do widzenia, panno Mulciber – pożegnał się uprzejmie, choć poczuł lekki zawód na myśl, że jednak nie uda mu się nawiązać ciekawej relacji z krewną samego namiestnika. To i tak za wysokie progi jak na jego nogi, mimo to często podchodził bardzo optymistycznie do poszerzania swojej siatki znajomości. Może w przyszłości pomoże mu fakt, że z jednym szlachcicem pił za młodu, a drugiemu pożyczał podręczniki podczas zajęć. – Może jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję porozmawiać – rzucił za odchodzącą już czarownicą, chcąc wykazać się inicjatywą, ale nie otrzymał żadnego komentarza czy choćby jednego spojrzenia. Niskim mężczyznom zawsze jest trudniej. Skupił więc szybko całą swoją uwagę na osobie Barnabasa.
Znam świetny lokal niedaleko, więc jeśli chciałbyś…
Nie dokończył, Rowle ruszył już w swoją stronę, jawnie zostawiając go z tyłu. Po minie lorda widział, że lepiej mu się w tym momencie nie narzucać.
Jasne, innym razem!
Tak oto Arthur Runcorn również poszedł w tylko sobie znanym kierunku, obiecując sobie w duchu, że nigdy więcej nie zaczepi żadnego wysoko urodzonego czy postawionego znajomego, póki ten nie przywoła go do siebie sam.

| z tematu


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Long Acre - Page 19 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 19 z 19 Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19

Long Acre
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach