Wydarzenia


Ekipa forum
Mulberry Hall
AutorWiadomość
Mulberry Hall [odnośnik]05.11.16 22:40
First topic message reminder :

Mulberry Hall

Jedną z bardziej znanych kawiarni w Yorku jest Mulberry Hall. To tutaj wypiekane są najlepsze yorkshire puddings - które według właścicieli zostały zresztą wymyślone przez ich przodków. Lokal prowadzi małżeństwo w podeszłym wieku, które każdego podróżnego przywita miłym uśmiechem, ale w trakcie spożywania posilku nie odpuści - szczególnie pan Mulberry, bardzo żywo interesujący sie polityką, będzie się dopytywał co i jak z twoimi pogladami. Strzeż się!


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 14.01.21 21:21, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Mulberry Hall [odnośnik]09.06.19 7:53
Hesperos przypomniał jej o tym, o czym mówili jej wszyscy - powinna dbać o dziecko i o swoje zdrowie. A jednak to jego słowa, może ze względu na zatroskany i szczery ton, a może ze względu na ich relację, poruszyły w niej czułą strunę. Spuściła wzrok, nieco zawstydzona. Powinna zachowywać się odpowiedzialnie dla dziecka, szczególnie żyjąc ze swoją chorobą. A jednak spotkała się z Percivalem pod osłoną nocy, w burzy...i nieustannie zamartwiała się o niego.
Jego ciepłe słowa uspokoiły ją nieco, pomogły wykrzesać z siebie upokarzające (dla niej) i niezręczne (dla niego) pytanie.
-Gdyby to było łatwe pytanie, nie byłoby mi tak trudno go zadać. - zażartowała niepewnie, uśmiechając się blado. Odbyła już z wujkiem Hesperosem wiele poważnych rozmów na przeróżne tematy, ale ta zapowiadała się na najtrudniejszą.
Pokiwała w zadumie głową nad jego pytaniem.
-Wiem, że Percivala wydziedziczono w głównej mierze za zamanifestowane publicznie poglądy i zapewne nic innego nie mogło pogorszyć jego sytuacji... - przyznała smutno. Sytuacja jej i jej męża byłaby znacznie prostsza, gdyby nestor zdecydował się wydziedziczyć go za zwykłą zdradę małżeńską. Zdrada ideałów rodu, zdrada tajemniczej organizacji Rycerzy (o której Isabelle postanowiła nic nie wspominać Hesperosowi przez wzgląd na sekrety Percivala...i nawet nie śniło się jej, że zaufany wujek Crouch może im sprzyjać), zdrada własnego nazwiska - to wszystko było jeszcze gorsze niż ludzka strata głowy dla jakiejś kobiety.
Ale to świadomość istnienia kogoś innego najmocniej łamała Isabelle serce. Byłaby gotowa wybaczyć Percy'emu jego ideały, chciała nawet wybaczyć mu miłość...ale nie potrafiła. Dlatego łamała postanowienie milczenia, dlatego desperacko szukała rady u wuja, z którym łączyły ją nie więzy krwi, a zaufanie. Zaufanie, którego Hesperos nigdy nie złamał, więc liczyła na to, że rozmowa pozostanie między nimi.
Hesperos kontynuował odpowiedź, a ona mrugała gwałtownie, by się nie rozpłakać. Percy zapewniał, że nie zhańbił jej w trakcie ich małżeństwa, ale czy zdradą nie były same oświadczyny - propozycja młodej szlachciance złożona ze świadomością, że kochał jeszcze kogoś innego? Wszystko mogłoby się ułożyć, gdyby przedłożył obowiązek nad miłość, gdyby został przy niej. Ale nie został i chronił kochankę tak bardzo, że nie chciał nawet powiedzieć Belle jej imienia. Może pomimo wiary w dobre serce Belle, już wtedy widział w niej ciemność zazdrości - zazdrości mącącej wszystkie dobre wspomnienia?
-Czy żony są bardzo głupie, jeśli nic nie zauważają? - wydusiła, spoglądając w swoją herbatę. Czy Hesperos mówił z teorii czy z doświadczenia? Nie chciała wiedzieć. Chciała ufać w przyzwoitość choć jednej osoby po tym, gdy Percy okazał się zdrajcą, a jej ojciec tchórzem. Była zagubiona i miała wrażenie, że na nikogo w tym świecie nie można już liczyć.
Potem przyszło nieuniknione pytanie. Mogła je zbyć, ale przecież - poruszając temat - sama podała już Hesperosowi odpowiedź.
-Jeśli to wyjdzie kiedykolwiek na jaw, będę jeszcze bardziej upokorzona niż teraz... - szepnęła, przygryzając pełne wargi. Hesperos zdawał sobie sprawę z beznadziei jej sytuacji - szlachcianki wypchniętej z małżeństwa i pozbawionej perspektywy na ponowne zamążpójście; noszącej pod sercem dziecko odarte z nazwiska i szlacheckiej godności. Teraz sprawa była polityczna, jeśli na jaw wyjdzie jeszcze małżeńska zdrada, to Isabelle - i tak będąca już obiektem plotek o tym, jaka była ślepa i naiwna - stanie się pośmiewiskiem.
-...nie wiem, czy zhańbił mnie w trakcie małżeństwa, ale wiem, że kochał kogoś innego. Podejrzewam, że o nieczystej krwi, podejrzewam, że to...ona zasiała w nim te zdardzieckie idee, które wygłosił w Stonehenge. - wykrztusiła z goryczą i pogardą. Zaślepiona miłością do własnego męża, nie chciała wierzyć, że mógłby zdradzić szlachtę i porzucić rodzinę w pełni wolności wyboru - wolała widzieć za jego działaniami manipulancką, podłą kochankę.
Zdziwiona własną szczerością, podniosła smutne spojrzenie na Hesperosa. Wydawała się zrozpaczona, ale i wściekła.
-Nic o niej nie wiem i jako kobieta niewiele się dowiem. - powiedziała powoli, z nagłym naciskiem i niedopowiedzeniem. Spojrzała wujowi prosto w oczy, zastanawiając się, czy mógłby użyć swojej wiedzy, swoich wpływów. Czy w Ministerstwie, czy wśród własnej służby lub ludzi od czarnej roboty Crouchów - nie obchodziło jej to. Chciała tylko poznać tożsamość tamtej ladacznicy i utrzymać upokorzenie z dala od własnego ojca i całej rodziny Carrowów.


Stal hartuje się w ogniu


Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Mulberry Hall [odnośnik]09.06.19 20:58
Zdecydowanie wcześniej poruszane w rozmowach tematy, wydawały się o wiele prostsze, chociaż nadal wzbudzały powagę, gdy dochodziło do wymiany zdań. Tym razem, było ciężej z wielu powodów i cały czas nie potrafił pozbyć się wrażenia, że nie jest odpowiednią osobą do tej rozmowy.
- Pogorszyć na pewno nie mogło, a przynajmniej w tamtej chwili – przyznał jej rację, bo z tym nie można było się kłócić, jeśli patrzeć jedynie na pobieżne konsekwencje. Strata rodu, a przy tym pozycji, były pozornie najgorszym obrotem sytuacji, ale Hesperos nie miał wątpliwości, że kłopoty byłego męża Isabelle są o wiele większe. Wystarczył fakt, że poszukiwano go dość zacięcie i próbowano dotrzeć do jakichkolwiek informacji.
Widział, jak dziewczyna walczy, aby powstrzymać łzy, jednak musiała być świadoma, że usłyszy prawdę obojętnie, jak okrutna ona by nie była. Nie mniej czuł się dość podle znów w życiu lądując na pozycji tego, który brutalnie ściągał na ziemię i uświadamiał, jak cholernie niesprawiedliwe są pewne rzeczy.
- To nie kwestia głupoty – odparł, milknąc na chwilę po wypowiedzeniu tych słów. Zastanowił się nad tym, gdy pod wpływem impulsu spojrzał na taką sytuację nieco z boku.- A prędzej zaufania? – dodał, lecz nie było w tym pewności. Bardziej sam szukał odpowiedzi na tę specyficzną myśl.- Ufacie, tym których kochacie… więc nie szukacie zdrady? – nie znał żadnej odpowiedzi, a przynajmniej żadnej sensownej, dlaczego kobiety czasami nie zauważały zdrad. Zwłaszcza tych nieumiejętnie ukrywanych. Kiedy myślał o sobie i zmarłej żonie, wcale nic się nie wyjaśniało. Ufała mu, aż tak bardzo? Nie była głupią ani ślepą damą, potrafiła przejrzeć ludzi, więc nigdy nie dostrzegła, co robi on… czy zwyczajnie nie wyciągnęła tego na wierzch, wiedząc, że finalnie i tak wróci do niej. Tych kwestii nigdy nie wyjaśni, ale to może lepiej.
Skupił na spojrzenie Isabelle, gdy podjęła się odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. Po części nie musiał pytać, miał już potwierdzenie w tym, o czym rozmawiali wcześniej, ale chciał usłyszeć więcej informacji z czystego przyzwyczajenia.
- Naprawdę myślisz, że twój były mąż jest tak podatny na sugestię innych? – ciężko było mu wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, bo nie znał Percivala jakoś szczególnie. Oczywiście kojarzył go z widzenia, może kiedyś zamienili kilka zdań, których teraz nawet nie umiałby sobie przypomnieć, ale był mu raczej jedną z wielu osób w tłumie. Dlatego wszystko, co teraz słyszał, musiał rozważyć i dopytać, może też dodatkowo skłaniając lady Carrow do analizowania sytuacji.
Kącik jego ust uniósł nie minimalnie, gdy pojął, czego właśnie chce od niego Isabelle. Nie miał pojęcia czy jest w stanie czegokolwiek się dowiedzieć, raczej nie było to coś, czym się zajmował i nie koniecznie wiedział, dlaczego miałby to zmieniać, nawet dla Isabelle.
- Zobaczę, ile mogę się dowiedzieć, ale najprawdopodobniej niewiele.- tylko tyle mógł jej powiedzieć, nie mógł zapewnić, ale nie chciał też od razu skreślić sprawy. Co prawda istniała jedna osoba, która mogła pomóc jej o wiele bardziej, lecz nie był pewny co do niego i póki co wolał chyba nie pchać lady Carrow bardziej w jego kierunku.
- Kiedy widziałaś się z Percivalem? – spytał nagle, bo chociaż z rozmowy i emocji, jakie zdradzała dziewczyna, można było wywnioskować, że niedawno to jednak znów chciał czegoś konkretniejszego, bo równie dobrze mógł wyciągać błędne wnioski.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mulberry Hall [odnośnik]17.07.19 16:58
-Czy głupota i naiwność bardzo różnią się od siebie? - zadała Hesperosowi pytanie retoryczne, uśmiechając się gorzko. W jej oczach błyszczały łzy, ale mrugała intensywnie, chcąc się opanować. Nie kwestia głupoty, lecz zaufania. Ufała Percivalowi bezgranicznie, nigdy nie podejrzewałaby go o zdradę... i tak bardzo się myliła. Kochał kogoś innego i nie zakochał się w trakcie trwania ich małżeństwa, ale już wcześniej. To bolało najbardziej. Wolała nie dopytywać o zdrady dalej, wolała nie
Na powątpiewające pytanie o podatność na sugestie Percivala, zacisnęła gniewnie usteczka. Pytanie całkiem zasadne, bo Hesperos wiedział przecież, że Percy nie był głupi. Sama wiedziała, że jego decyzja była przemyślana, ideologiczna i nieodwołalna - powiedział jej to przecież osobiście. Tyle, że zaakceptowanie tej wiedzy równało się z przyjęciem do wiadomości, że mąż zostawił ją i dziecko w imię "wyższych" idei, dla swoich przyjaciół mugoli. Wolała już wierzyć w to, że był na przykład zakochany w kimś innym, zaślepiony i zmanipulowany. Ponadto, lepiej aby reszta świata też w to wierzyła. Percivalowi groziło niebezpieczeństwo - czy byłoby ono mniejsze, gdyby przedstawiać go jako idiotę, a nie zdrajcę? Nie wiedziała, ale musiała spróbować chronić go tak, jak umiała.
-Jeśli zakochał się w kimś innym, to pewnie jest. Ja byłam tak głupia, że byłabym podatna na jego sugestie. - wzruszyła ramionami w obronnym geście. Westchnęła i spojrzała na Hesperosa łagodniejszym wzrokiem. To przecież nie jego wina, że Percival złamał jej serce. Sam wypowiadał się rozsądnie, logicznie i szczerze - tak jak zawsze. Przynajmniej on jeden traktował ją tak, jak dawniej. Tak, jak przed tym wszystkim. Bez fałszywego współczucia, obłudnych uśmiechów, czy irytującej troski o jej zdrowie.
-Dziękuję. Za szczerość i próby... i wszystko. Jeśli dowiesz się coś więcej o jego dawnej sympatii, będę bardzo zobowiązana. - spróbowała uśmiechnąć się blado, ale jej usta wygięły się tylko w smutnym grymasie.
Próba uśmiechu i tak była prostsza niż utrzymanie pokerowej twarzy na kolejne pytanie Hesperosa. Spodziewała się takich pytań, ale zdołał ją zaskoczyć. A ona sama nie chciała kłamać przybranemu wujowi, ale nie mogła przecież powiedzieć prawdy. Przełknęła ślinę, usiłując nie spuścić wzroku. Nie mogła się speszyć, głos nie mógł jej zadrżeć.
-Nie widziałam go od Stonehenge. Zdradę podejrzewam z powodu poszlak z preszłości i...jego milczenia. - powiedziała, wkładając w swój ton całą gorycz, jaką odczuwała na myśl o enigmatycznej miłości byłego męża. Nie mogła przyznać się do tego, że wysyłał jej listy, że się spotkali. Tak było bezpieczniej.
Miała tylko nadzieję, że Hesperos jej uwierzy.


Stal hartuje się w ogniu


Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Mulberry Hall [odnośnik]20.07.19 1:07
Słysząc pytanie, nawet nie zamierzał odpowiadać, bo jedyne co teraz cisnęło mu się na usta, zahaczało o brutalną szczerość, której chciał jej oszczędzić mimo wszystko. Mógł przedstawiać wiele poglądów, skłaniać ją na spojrzenie na sytuacje z innej strony, ale pewne słowa i myśli, zachowywał dla siebie tak jak teraz.
Zauważył jej złość, gdy wyraźnie zacisnęła wargi, a wcześniej widoczne w oczach i powstrzymywane łzy, wydawały się zniknąć na rzecz silniejszej emocji. Może to dobrze, wolał obserwować ja, kiedy była rozdrażniona czy rozgniewana niż stojącą na granicy płaczu. Łatwiej było poradzić sobie z tym pierwszym stanem Isabelle i wiedział to już z doświadczenia, niestety.
Słuchał jej, zastanawiając się nad kilkoma kwestami; między innymi czy mogła mieć rację? Ocenienie tego było ciężkie, może nawet fakt, braku konkretnej odpowiedzi zniechęcał go do analizy, gdzie tu jest prawda.
- Kogo próbujesz teraz przekonać siebie czy mnie? – spytał, może nieco zbyt bezpośrednio. Podatność była jakimś wyjaśnieniem, ale nadal wątpił, aby była tą odpowiedzią, która rozwiąże problemy lady Carrow. Stawiał bardziej na łatwość zgonienia całokształtu na coś tak prostego.
Nie sądził, że traktowanie jej jak skrzywdzonej istotki, dało jakikolwiek pozytywny rezultat i dla niej samej i dla otoczenia. Dlatego właśnie, starał się toczyć z nią rozmowę tak jak zawsze, spychając na bok zmiany, jakie zaszły w ostatnim czasie. Chciał też, aby poczuła się pewniej i odzyskała w pewnym stopniu swoja dawną odwagę w rozmowach.
- Nie dziękuj, nie musisz – odparł. Była jedną z tych niewielu osób, które zwyczajnie nie chciał, aby dziękowały, gdy tak naprawdę niewiele zrobił.
Odpowiedź jaką dostał, wzbudziła pewne rozczarowanie, którego najpewniej nie ukrył tak, jak planował. Emocje raczej rzadko go zdradzały, ale nad pewnymi nawet on nie panował. Spoglądał na nią, widząc jak sama próbuje się opanować. Na niekorzyść Isabelle działało to, że znał ją w jakimś stopniu i wiedział kiedy, coś kręci. Poza tym nie wierzył, że kobieta która podejrzewa coś poszlakowo, wysyła tak chaotyczny list z prośbą o spotkanie. To nie trzymało się całości w logiczny sposób.
Spuścił wzrok, na filiżankę kawy, która stała przed nim przez większość rozmowy i zdążyła wystygnąć. Zastanowiło go, jaki naprawdę sens ma ta rozmowa, ale zaraz zepchnął ten cień zwątpienia na dalszy tor.- Milczenie jest najbardziej logicznym zachowaniem, co innego można zrobić, gdy zdradzasz tyle osób – mruknął, unosząc spojrzenie ponownie na swoją rozmówczynię. Miał zamiar powiedzieć coś innego, ale powstrzymał się.- Kłamstwo również niekoniecznie popłaca – dodał spokojnie.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mulberry Hall [odnośnik]22.07.19 1:12
Gniew bywał jak tarcza, łzy okazywały zaś słabość. Jako dama, Isabelle nie powinna jednak sięgać nawet po tarczę. Jej orężem miały być uśmiech i spokój ducha. Nie powinna zdradzać emocji, nie powinna wprawiać rozmówców w zakłopotanie. Hesperos stanowił wyjątek - choć nie łączyły ich więzy krwi, był przecież jak rodzina. W pierwszej kolejności myślała o nim jak o zaufanym wujku, a dopiero potem jako o lordzie Crouch. Jego rodzina niewątpliwie popierała ideały zdradzone przez Percivala, ale Belle uparcie chciała przedłożyć własną rodziną z Hesperosem ponad politykę. Nie chciała wierzyć, by mógł być wrogiem jej męża.
Ale może się myliła? Hesperos był zbyt mądry, łagodny i taktowny, aby dać jej jakiekolwiek podejrzenia. Jednak samo to, że przejrzał przez jej kłamstwo, zasiało w niej ziarno wątpliwości. Nie powinna była otwierać się przed kimś tak bliskim. I choć łaknęła męskiej rady, może powinna była wylewać żale przed służącymi i przyjaciółkami? Wtedy nad rozmową nie wisiałaby groźba polityki. Isabelle mogłaby zaufać komuś naprawdę, bez obaw. Bez kłamstw - tym łatwiejszych do wykrycia, im lepiej znał ją rozmówca. Niegdyś myślała, że najlepiej znał ją Percy, ale przecież znali się tylko kilka lat. Oszukała byłego męża bez trudu w ruinach mugolskiej katedry - w końcu nigdy wcześniej przy nim nie kłamała, a może nigdy nie był na nią na tyle uważny, by zwrócić uwagę na subtelność jej mimiki i mowy ciała. Hesperos znał ją od dzieciństwa, troszczył się o nią, a może nawet kochał na swój sposób.
Poczuła ukłucie wstydu, gdy mówiąc o kłamstwach, spojrzał jej prosto w oczy. Wytrzymała jego spojrzenie, ale na twarz wpełzł jej lekki rumieniec.
Może była niesprawiedliwa wobec Hesperosa, zatajając przed nim kontakt z Percivalem? Nie chciała krzywdzić wuja, ale nie mogła się przecież przyznać.
-Kłamstwo może złamać serce, ale czasami jest jedynym sensownym rozwiązaniem. - odpowiedziała, siląc się na spokój. Przepraszam. - nie mogła wypowiedzieć przeprosin na głos, jedynie w sercu. Jedynym, co mogła zrobić, była próba ratowania własnej dumy i fasady, brnięcie w kłamstwo dalej.
-Wolałabym usłyszeć jakiekolwiek kłamstwo niż milczenie, ale widać nic już dla niego nie znaczy, że noszę jego dziecko. Całkiem to logiczne, jeśli ma kogoś innego. - dodała więc, by rozmyć podejrzenia. Słowa były okrutne dla Percy'ego, na swój sposób okrutne dla okłamywanego Hesperosa, okrutne dla niej samej. Któż jednak nie miał sekretów, które musiał ukryć? Kontakt z mężem był zbyt ryzykowny, by przyznawać się do niego otwarcie. Nawet jeśli Hesperos by zrozumiał, nawet jeśli sam miał jakieś sekrety, nawet jeśli dla niego rodzina była ważniejsza niż polityka.
Biedna Belle przyszła na to spotkanie szukając ratunku, szczerości i ciepła, ale w ostatnich miesiącach przekonała się boleśnie, że nikomu nie można ufać. Ta nieufność odzywała się w niej teraz, nie pozwalając - może zresztą rozsądnie - zbliżyć się do wuja. I kolejny raz łamiąc jej serce.


Stal hartuje się w ogniu


Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Mulberry Hall [odnośnik]23.07.19 19:53
Nie miał jej tak do końca za złe, że nie okazała zaufania względem niego, jedynie dlatego, że sam nie ufał ludziom i może zwyczajnie ją rozumiał? Nie mógł jednak powiedzieć, że domyśla się co młoda lady może teraz czuć, jak duże poczucie lojalności albo strach przed konsekwencjami, skłania ją do kłamania w żywe oczy i brnięcia w to uparcie. Nie zamierzał nad tym gdybać. W obecnej sytuacji jednak bardziej ruszył go fakt, że próbowała go oszukać w tak nieumiejętny sposób i to wzbudziło rozczarowanie jej osobą. Miała możliwości, aby wybrnąć z tego lepiej i odepchnąć podejrzenia, a zamiast tego upewniła go w tym co podejrzewał. Pozostawało jednak kilka pytań, których nawet nie próbował zadawać, wiedząc, że znów nie usłyszy nic konkretnego.
Spoglądał na nią uważnie, widział rumieniec, który pojawił się na policzkach młodej kobiety. Oszczędził jej jednak dalszych powodów do tego stanu i nie komentował ponownie tego co próbowała zrobić Isabelle. Wystarczyło, że najpewniej była świadoma popełnionego błędu oraz własnej nieumiejętności, gdy tylko ktoś znał ją lepiej.
- Cokolwiek robisz, uważaj na siebie, Isabelle – odparł w końcu. Odsunął na bok filiżankę z kawą i nieco pochylił się w jej stronę, aby móc jeszcze bardziej ściszyć głos.- Nie mam prawa mówić ci co masz robić, ale jeśli już podejmujesz takie decyzje… naucz się kłamać tak, aby nikt się nie domyślił co ukrywasz – patrzył na nią z pewnym spokojem, a przy tym czystą powagą. Nie chciał, aby lady Carrow skupiła na sobie zbytnią uwagę, jeśli już wyjdzie na jaw to co on właśnie zrozumiał. Miał świadomość, że nie powinien tego mówić, ale nic nie mógł na to poradzić. Martwił się, co było nawet dla niego niepojęte, zwłaszcza, że z dziewczyną nie łączyły go więzi krwi.
- Jeśli coś będzie się działo, wiesz, że wystarczy krótka wiadomość – dodał, nawiązując też do tego jak dziś się spotkali. W końcu również starczyła wysłana sówka, aby znalazł dla niej czas i słuchał tego co chciała powiedzieć oraz wyłapując to co już próbowała ukryć.
Odchylił się w końcu ponownie, siadając bardziej prosto.
- Wracaj do domu, lady Carrow. Odpocznij i dbaj o siebie.– może niezbyt taktownie, ale chciał, aby wróciła w bezpieczne mury rodowej posiadłości. W jej obecnym stanie, musiała stawiać własne dobro ponad wszystko inne.- Do zobaczenia, Isabelle - dodał nieco łagodniej.


/zt x2
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mulberry Hall [odnośnik]28.12.19 23:00
22 I 1957

Wyobrażał sobie, że to będzie miły dzień, o bardzo nieskomplikowanym splocie wydarzeń. Miał dzień wolny, jednak czekało go spotkanie, które znów miało krążyć wokół sztuki. Tym razem to prywatne intencje skłoniły go do przeprowadzenia rozmowy z młodą artystką. Cała ta znajomość, mająca swój fundament we wspólnym zamiłowaniu do sztuki, rozpoczęła się przez przypadek. Listopadowego południa na jednej z londyński ulic w pobliżu Pokątnej młódce wypadł z ręki szkicownik, który Valerian podniósł i wręczył właściciele z powrotem, przy okazji ratując mokre strony przed marnym końcem. Zarazem miał okazję przyjrzeć się lepiej szkicom młodej czarownicy, uznając je za obiecujące. Choć nie mógł obiecać jej wielkiej kariery, chciał przekonać się, jak jej umiejętności wypadają na płótnie. Miała dużą wiedzę o malarstwie, znała nurty, pociągnięcia pędzlem w różnych technikach nie sprawiały jej wielkiej trudności, choć widać było, że bliski jest jej sercu impresjonizm. Myśl o udzieleniu pomocy na początku kariery osobie dopiero otwierającej się na salony była mu miła, budziła w nim ekscytację. Zdecydował się wesprzeć dążenia Dorothy Tremaine do zostania zawodową malarką. Był gotów udać się z tym celu nawet do eleganckiej restauracji położonej w Yorku, dość daleko od Londynu, w którym osiadł.
Subtelnym uśmiechem powitał czekającą już na niego przy stoliku młodą czarownicę. Od razu wyczuł jej niepewność, kiedy uścisnął jej dłoń, a ta w odpowiedzi zadrżała, przez co musiał wycofać się z zamiaru pochylenia się i złożenia na jej wierzchu suchego muśnięcia ust. Bardzo ostrożnie zasiadł naprzeciw niej, rozpoczynają rozmowę od wymiany zdań na temat twórczości Moneta, którego czarownica wydawała się bardzo sobie cenić. W jasnym wnętrzu nie byli sami, nie musieli czuć się skrępowani, kiedy nie czynili nic zdrożnego, zachowując zdrowy dystans i racząc się herbatą. Ale stercząca z boku jedna sylwetka nie dawała mu spokoju. Czuł na sobie czyjeś spojrzenie, lecz bardzo długo zajęło mu odgadnięcia, do kogo ono należy. Musiał przyznać, że obserwator był dyskretny i to na tyle, aby jego towarzyszka niczego nie zauważyła. Kiedy przeprosiła go, sygnalizując chęć opuszczenia stolika na kilka chwil, nie zatrzymywał jej, jedynie przytaknął. Dopiero gdy zniknęła w wąskim korytarzu prowadzącym do łazienki również powstał ze swojego miejsca i zatrzymał przy oddalonym o kilkanaście metrów stoliku przy ścianie.
Czy mógłby pan wreszcie przestać tak się przyglądać mnie i mojej towarzyszce? – spytał jawnie zirytowany tym dziwacznym zachowaniem całkowicie obcego mu jegomościa.


Art, like morality, consists in drawing the line somewhere
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Mulberry Hall [odnośnik]29.12.19 9:07
22 I 1957

Monsieur Tremaine, osiadły w Yorku z małżonką, chuchał i dmuchał na swoją jedynaczkę. Może jego obawy wynikały z własnej, rozpustnej młodości, a może to była typowa nadopiekuńczość kochającego taty - Daniel nie miał ani siostry ani zrównoważonego psychicznie ojca, więc nie mógł tego ocenić. W wynajęciu zbira do obserwowania własnej córki było chyba coś nienormalnego, ale Wroński nie wnikał. Grunt, że dostawał swoje pieniądze za banalną w gruncie rzeczy i niewymagającą bicia się po pysku robotę. Ba! Pan Tremaine nie kazał mu nawet być specjalnie dyskretnym!
Jeśli Dorothy się zorientuje, to nawet dobrze - niech wie, że jestem mądrzejszy niż myśli!
Wątpienie w intelekt własnego pracodawcy również nie leżało w obowiązkach Wrońskiego, więc posłusznie udał się do wskazanej mu karczmy. Pan Tremaine wynajął go, bo znalazł w śmieciach nieumiejętnie podarty list z Londynu, który Dorothy dostała po swojej wycieczce na zakupy u Madame Malkin. Złożywszy fragmentu papieru, dodał dwa do dwóch i wywnioskował, że jego córka ma spotkać się w Mulberry Hall z nieznajomym mężczyzną. Daniel miał mieć na nich oko, zameldować zmartwionemu ojcu o tym, co zobaczył i interweniować w razie wszelkich nieobyczajności (lub, speszyć młodych natarczywym spojrzeniem na tyle, by nieprzyzwoitości nie były im w głowie).
Tajemniczy wielbiciel okazał się wcale nie taki młody. Był elegancki i chyba mógł podobać się kobietom, ale wydawał się niezainteresowany młodziutką Dorothy w ten sposób. Ona zaś patrzyła na niego z trzpiotkowatym uwielbieniem, a po jej reakcji na samo uściśnięcie ręki było widać, że zainteresowanie starszego przystojniaka budzi w niej jakieś głupie marzenia. Samego Daniela zainteresowała jego twarz - wydawał się znajomy, ale Wroński nie miał teraz czasu, by przeglądać w głowie katalog starszych od siebie Ślizgonów.
Zamówił ciepłą herbatę i udawał, że czyta gazetę (aby uniknąć bycia zagadywanym przez natrętów, takich jak nazbyt gadatliwy właściciel), co jakiś czas zerkając w stronę Dorothy i jegomościa. Starał się być dyskretny, ale nie przesadnie, usiłując odnaleźć balans między sprzecznymi instrukcjami pana Tremaine. Kilkukrotnie złowił błądzące po sali spojrzenie mężczyzny, ale spodziewał się, że swoim zachowaniem wywoła co najwyżej dyskomfort. Facet zaskoczył go, zrywając się z miejsca, gdy tylko Dorothy udała się na stronę. Wroński nie zdołał powstrzymać ironicznego uśmieszku. Co za rycerz!
-Czy mógłby pan nie przerywać mi lektury? - podjął grę, unosząc wzrok znad nudnawego "Walczącego Maga." Chętniej poczytałby polskie romanse, ale w pracy starał się być nikim, a już na pewno nie Polakiem o charakterystycznym nazwisku.
-Zresztą... czy to grzech zawiesić wzrok na pięknej pani, panie...? - urwał, chcąc wydobyć od nieznajomego jego nazwisko i zarazem wybadać jego reakcję na leciutką prowokację. Zgrywał nienagannego gentlemana, ale Dan musiał wybadać, czy żywi wobec panienki Tremaine jakieś niecne zamiary.
-Damien Wood, do usług. - dodał, podtrzymując pozory uprzejmości.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Mulberry Hall [odnośnik]29.12.19 19:21
W swoim mniemaniu Valerian nie mógł postąpić inaczej. Ktoś inny być może zignorowałby problem i tym samym zrezygnował ze stanowczej reakcji, jednak jemu cudze spojrzenie nie dawało spokoju. Przed czarownicą próbował robić dobrą minę do złej gry, przy okazji przez kilka pierwszych minut starał się przekonać, że męczy go tylko złudne wrażenie. Ile jednak takie poczucie obserwowanym może trwać, jeśli nie jest zasadne? Łudził się jeszcze, że obserwator potulnie odpuści wgapiania się w zajęty stolik, kiedy subtelnie da mu znać, że wie o jego poczynaniach. Tak się nie stało, wpatrywał się dalej, więc Blythe czuł się w obowiązku ukrócić ten chory proceder.
Jeden rzut oka na pozornie zaczytanego w gazecie mężczyznę całkowicie Valerianowi wystarczył, aby nie uznać go za zakochanego głupca. Musiałby być całkowicie ślepy, żeby nie zauważyć tego podłego uśmieszku czającego się w kącikach ust nieznajomego. Od razu nabrał więcej wiary w to, że ten nie może mieć przyzwoitych zamiarów względem obserwowanej dziewczyny. Toć ona ledwo skończyła szkołę, dopiero co weszła w dorosłość, a jakiś podejrzanie wąsaty mężczyzna czynił w jej stronę dziwne podchody. A może rozglądał się za eleganckimi czarodziejami, aby takich ograbić z sakiewek? Zacisnął z niechęci usta, gdy na swoje pytanie otrzymał inne pytanie.
Wydawało mi się, że nie jest pan do tej gazety zbytnio przywiązany – odparł śmiało, nie prezentując jednak w pełni swojej wrogości, próbując zachować jak najwięcej kultury, kiedy nie wiedział, z kim ma do czynienia.
Zmarszczył brwi, nie zamierzając dzielić się swoimi personaliami, póki nie upewni się co do intencji Damiena Wooda. Nie czuł się zobowiązany do zwrócenia mu takiego samego przejawu uprzejmości, jaki on sam zaserwował dobrowolnie. – Nie pozwolę nagabywać tej damy – zadeklarował śmiało, posyłając surowe spojrzenie mężczyźnie, od razu sygnalizując, że swojego stanowiska nie zmieni. – To młoda dziewczyna, która chce się w spokoju rozwijać artystycznie, więc nie jest to żaden łakomy kąsek – po wypowiedzeniu ostatnich słów skrzywił się jawnie, nie mogąc znieść tego, że jakikolwiek mężczyzna mógł w takich kategoriach rozmyślać o kobietach. – Chyba, że jest pan jej znajomym, wówczas proszę się dosiąść i wybaczyć mi moją przesadną troskę – zaproponował niby niedbale, lecz z niecierpliwością czekał na decyzję podejrzanego czarodzieja.


Art, like morality, consists in drawing the line somewhere
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Mulberry Hall [odnośnik]30.12.19 3:24
Omiótł wzrokiem rycerza, rejestrując idealnie ułożone włosy, wyprasowaną koszulę oraz delikatne dłonie o szczupłych palcach. Gardził takimi wzorcami (nie)męskości, nie uświadczywszy ich ani w rodzinnym domu, ani na ulicy Śmiertelnego Nokturnu.
Wybór gazety okazał się przemyślany, pozwalając Wrońskiemu zachować przewagę w rozmowie, albo przynajmniej pozwolić sobie na lekką kpinę.
-Obawiam się, że źle się panu wydaje. Chyba, że nie uważa pan "Walczącego Maga" za najlepsze źródło informacji w dzisiejszych czasach? - uśmiechnął się wilczo, wlepiając w elegancika przenikliwe spojrzenie. Może był jednym z ważniaków, którzy czytają nudne "Horyzonty"? Albo szlamolubem, który wciąż zdobywa nielegalnego "Proroka"?
Podsłuchując urywki ich nudnawej rozmowy o sztuce, prawie dał się nabrać co do tego, że rozmówca Dorothy nie jest zwykłym podrywaczem. Jego rycerski zryw dał mu za to do myślenia. Chyba trzeba będzie przekazać panu Tremaine, że jego córka ma zazdrosnego adoratora.
-Nie pozwoli pan? - powtórzył, a w jego oczach zaiskrzyło rozbawienie. -Pozwolę sobie zatem spytać, czy jest pan jej krewnym, opiekunem, a może narzeczonym? - z upodobaniem grał nieświadomego, doskonale bawiąc się tym zleceniem. Cenił trochę humoru w pracy. A przy okazji, może uda mu się dowiedzieć, jak elegancki rycerz zapatruje się na własną rolę w życiu Dorothy. Cóż miał przekazać o nim jej ojcu?
-Artystycznie? Słyszałem, że w Londynie choćby ponętny taniec nazywa się sztuką. - musiał się dowiedzieć, dlaczego ten amant z Londynu zawraca głowę Dorothy, więc postanowił go sprowokować, niby mimochodem wplatając nazwę miasta w ich rozmowę. Zrobił wymowną pauzę, czekając na odpowiedź nieznajomego.
Słysząc jego gotowość do pojednania się, zrozumiał jednak, że może lepiej chwycić tę przynętę. Mimo, że przed chwilą zgrywał nieświadomego, postanowił przyznać się do znajomości z panem Tremaine i przepłoszyć tym samym natręta. Nie chciał tutaj robić ani scen ani szermierki słownej, a rzadko miał okazję wykonywać zlecenia, w których dyskrecja nie była bezwzględnym wymogiem.
-Tak się składa, że jestem tu na polecenie ojca Dorothy i z powodu jego... przesadnej troski. - pozwolił słowom wybrzmieć, zawieszając spojrzenie na mężczyźnie i czekając aż doda dwa do dwóch.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Mulberry Hall [odnośnik]07.01.20 0:00
W dzisiejszych czasach wrażliwym ludziom trudno czytać gazety – odrzekł spokojnie, dość lekko podchodząc do czającej się za niby uprzejmym pytaniem pułapki. Rzeczywiście nie czytywał żadnych artykułów, Walczącego Maga pobieżnie przeglądał, dzięki temu dobrze sypiał.
Czemu tak bardzo pana interesuje, co łączy mnie z tą młodą damą? – odparł zuchwale, wyczuwając, że uważne spojrzenie drugiego czarodzieja nosi w sobie znamiona podejrzliwości. Przynajmniej zechciał łaskawie powstrzymać się od wysuwania otwarcie zarzutów. Do czasu. Nie spodobało mu się to, co mężczyzna zasugerował swoim kolejnym komentarzem, dlatego bez wahania rzucił mu jak najbardziej pogardliwe spojrzenie. – Na całe szczęście malarstwo uznawane jest za pełnoprawną dziedzinę sztuki w każdym zakątku świata – odparł z lekką irytacją, czując się zmuszonym do zdradzenia szczegółu, który w innych okolicznościach nie wybrzmiałby tak szybko, bez gorliwej walki. Każdy miał prawo do prywatności, Valerian nie był zbyt skory do wyjawiania cudzych aspiracji, to Dorothy powinna w pełni otwarcie chwalić się swoim talentem. Na razie brakowało jej śmiałości, ale na początku artystycznej drogi wiele osób mocno się waha, to normalne.
Uniósł brwi w przejawie zdumienia, w pierwszej chwili nie chcąc wierzyć, że ojciec mógłby posłać za swoją córką szpicla. To było proszenie się o to, aby sama wpadła w łapy jakiegoś zbira, wynajętego co prawda, ale to nie znaczy, że mniej podejrzanego. Jego zdaniem to nie była troska, ale chęci kontroli każdego aspektu życia dorosłej już czarownicy, choć dobrze wiedział, że wiek nie musi iść w parze z dojrzałością. W czasie wojny śledzenie poczynań córki może było pełnoprawnym działaniem, ciężko oceniać zatroskanego rodzica, kiedy samemu się nim nie jest. Sytuacja jednak zmieniła się całkowicie, musiał zacząć zachowywać się inaczej.
Nazywam się Valerian Blythe i jestem kuratorem wystaw w prywatnej galerii sztuki lady Avery – na potwierdzenie swych słów sięgnął do wewnętrznej kieszenie marynarki i wyjął wizytówkę, którą podał mężczyźnie elegancko, głęboko w sobie kryjąc wszelką niechęć do jegomościa. – Udzielam porad młodym twórcom, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie wielkiej sztuki.


Art, like morality, consists in drawing the line somewhere
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Mulberry Hall [odnośnik]07.01.20 3:48
Uniósł brwi, kwitując milczeniem większość z pierwszych słów lalusiowatego rycerza. Znał ten ton, tę pogardliwą minę. Panicz chciał podkreślić swoją wyższość, zapewne mając się za kulturalnego gentlemana, niegodnego rozmów z wąsatym nieznajomym. Ale to on sam rozpoczął rozmowę z Danielem - chciał poczuć się lepiej, poważniej? Wroński uśmiechnął się ironicznie, słuchając, jak mężczyzna próbuje przedstawić swoją znajomość z Dorothy w platonicznym świetle. Nie oszukuj mnie i samego siebie, widziałem przecież jej figurę.
-Ach tak, każdy szanujący się gentleman ceni sztukę. Czy jednak młodzieńcy z dobrych domów cenią panny, które trwonią młodość na malowanie, a nie na obowiązki przyszłych żon i matek? - uśmiechnął się ironicznie, mierząc Valeriana przenikliwym spojrzeniem. Samemu rozważał przez moment własne pytanie, zastanawiając się nad reakcją ojca Dorothy. Monsieur Tremaine był porywczy, ale Wroński wyczuwał w nim słabego i niezdecydowanego ducha. Zapewne jego reakcja zależy od tego, jak przedstawi się mu wynik śledztwa, jakich słów użyje się na opisanie tego mecenasa sztuki, samozwańczego łowcy talentów...
Z satysfakcją zauważył zdumienie Valeriana. Bezpośredniość zaowocowała owocami - zdobył imię i nazwisko, a nawet profesję tego tajemniczego adoratora. Tremaine będzie zadowolony, a Wroński postanowił kuć żelazo póki gorące. Galeria sztuki, lady Avery, czystokrwiste nazwisko... chyba nie warto robić sobie wroga z takiego człowieka, choćby był niewiadomo jak irytujący (elegancja Valeriana przypominała Danielowi o manierach wpojonych mu w jego własnym domu, o życiu, którego wyrzekł się na własne życzenie).
-Bardzo dziękuję za szczerość, obaj na niej skorzystamy. - odparł, siląc się na podobną uprzejmość. Wziął wizytówkę i obrócił ją w palcach, kalkulując coś przez moment.
-Brzmi jak zyskowny interes, w którym Dorothy jest inwestycją. - zauważył, nazywając rzeczy po imieniu. -Niestety, nie jestem pewien, czy pan Tremaine będzie zadowolony z takiego stanu rzeczy. - dodał, wzdychając. -Obawiam się, że nie rozumie on jak działa obecnie mecenat sztuki, a niewiedza może go pchnąć do zwietrzenia w tym wszystkim niebezpieczeństwa dla perspektyw małżeńskich swojej córki. - pozwolił słowom zawisnąć w powietrzu, aby Blythe zrozumiał, że Dorothy to żadna łatwa zdobycz.
-Oczywiście, gdyby ktoś, komu ufa, lepiej wytłumaczyłby całą sytuację, pewnie zapatrywałby się na to wszystko przychylniej. - uśmiechnął się wilczo, wbijając w Valeriana chciwe spojrzenie. -Pięć galeonów za przyjacielską przysługę, panie Blythe. - nazwał swoją cenę. -To zapewne niewielki procent w budżecie tak znamienitej galerii.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Mulberry Hall [odnośnik]08.01.20 19:54
Wiedza z zakresu sztuki i obycie w towarzystwie to niezwykle cenne przymioty dla młodych panien, jeśli chcą stać się w przyszłości godnymi uwagi kandydatkami do objęcia roli żon i matek – nie kłamał, nawet nie musiał, bo jego słowa w pełni pokrywały się z rzeczywistością. Fundamentem czarodziejskiego społeczeństwa wciąż pozostawał patriarchat, nawet jeśli w historii zasłynęło wiele inspirujących czarownic, którym nie brakowało talentów i ambicji. Panny ze szlachetnych rodów najczęściej były kierowane ku artystycznym dziedzinom, aby brylować na salonach. Takim tropem szły również panny z czystokrwistych rodziny, tych bardziej majętnych i wpływowych, a Valerian właśnie do takiej należał. Jego dziadek nie ustępował w swych działaniach, aby wżenić do jednego ze znakomitych rodów jedną ze swoich córek, a później jedną z wnuczek. W ostateczność mógłby przygarnąć szlachciankę, co została wzgardzona przez lordów, takie rozwiązanie też wchodziło w grę. Rodziny, które nie miały większych aspiracji wolały skupiać się na tym, aby swe córki kształcić w konkretnych dziedzinach, zapoznając je z zawodami, jakie były bliskie rodzinnym tradycjom. Nie był pewien, jakie poglądy ma w tym aspekcie rodzina Tremaine, ale Dorothy, pomimo wieku, posiadała całkiem sporą wiedzę o malarstwie, wyznała mu też podczas jednej z rozmów, że grywa na fortepianie. Ktoś musiał udzielać jej lekcji w domu, ktoś musiał też za nie płacić, jeśli nauki nie były podejmowane w rodzinnym gronie.
Podziękowanie za szczerość szybko straciło na znaczeniu, gdy wybrzmiały kolejne słowa. Rozmówca położył zbyt mocny nacisk na słowo inwestycja, aby można było je zignorować. Valerian poczekał chwilę ze swoją reakcją, pragnąc najpierw dowiedzieć się, czego ten jegomość tak naprawdę chce. I w końcu, po całym wprowadzeniu, wyszedł wreszcie z propozycją.
Pan raczy sobie kpić – odparł kategorycznie, nawet nie rozważając wejść w jakiekolwiek spiski z tym podejrzanym typem. – To ja jestem tym, który wyświadcza przysługę młodej malarce. Nim jej talent zostanie uznany i przyjdą z tego pierwsze korzyści, potrzeba wiele pracy i wysiłku, aby talent oszlifować i zaprezentować – wytłumaczył spokojnie, dumnie wyprostowany, nie bojąc się tego, co zuchwały szpieg zechce wyjawić zaniepokojonemu ojcu. To Dorothy będzie musiała zawalczyć o swą przyszłość, nikt tego za nią nie zrobi. – Wiem, że prawa, którymi rządzi się świat sztuki, nie są dla wszystkich zrozumiałe, ale pan pozwala sobie na zbyt wiele, próbując przeinaczać zwykłą pomoc w rozwoju kariery w coś obrzydliwego. Nikogo nie wykorzystuję, to uczciwa wymiana. Udzielam pomocy na poczet przyszłych osiągnięć – tymi słowami zdecydował się zakończyć prezentację swojej perspektywy na znajomość z panną Tremaine, następnie złożył jasną deklarację: – Nie pozwolę, aby budżet tak znamienitej galerii doznał najmniejszego uszczerbku z powodu czyjejś bezczelności.
Stał przed mężczyzną bez strachu i pełen dumy, mając go za nic. Cóż to za drań. I stałby w tym swoim niewzruszeniu dalej, gdyby nie pojawienie się przy stoliku czarownicy, o którą spór się toczył. Zrobiła kilka kroków od stolika i ruszyła ku nim, nieświadoma niczego.
Panie Blythe, czy coś się stało?


Art, like morality, consists in drawing the line somewhere
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Mulberry Hall [odnośnik]09.01.20 1:19
-Wydaje mi się, że błyszczenie w towarzystwie przyjaciół rodziny to coś innego niż regularne zadawanie się z podejrzanymi koneserami malarstwa. - odparował Dan, szczerząc zęby w ironicznym uśmiechu. Valerian był dla niego jedynie pionkiem w zadaniu, które Wroński miał do wykonania. Drwienie z elegancika było być może nieco sprowokowane jego pewnością siebie, ale bardziej wykalkulowane niż personalne. Przy okazji Daniel miał szansę poznać jego strategię obrony (ciekawe, czy będzie w ogóle miał szansę użyć tych argumentów przy starym Tremaine?) i przećwiczyć własny scenariusz tego, co przekaże ojcu Dorothy. Sam również pochodził z patriarchalnej, czystokrwistej rodziny, choć Wrońscy poważali znamienite rody nieco mniej niż ojciec Valeriana. Jako imigranci wiązali się głównie aby wspomóc własne interesy, więc gdyby Dan nie uciekł z domu, to córka rosyjskiego handlarza drogimi ingrediencjami byłaby dla niego lepszą partią niż zhańbiona szlachcianka bez majątku i perspektyw.
Przez krótką chwilę miał nadzieję, że uda mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - pomóc Valerianowi i Dorothy, a przy okazji zarobić na własny napiwek. Szybko pozbył się złudzeń - Blythe okazał się zbyt zadufany w sobie i przekonany o własnej nieomylności, by przyjąć jego propozycję. Jego strata.
Daniel wzruszył lekko ramionami, nie dając się zbić z tropu.
-Oczywiście, doceniam bezinteresowną troskę o tak piękną panienkę. - zakpił. -Nie będę się już mieszać do waszej dyskusji, radzę tylko pamiętać o ewentualnych wątpliwościach ojca Dorothy. - coś zimnego i wrednego błysnęło w zielonych oczach Wrońskiego. Już on zadba o to, by stary Tremaine usłyszał odpowiednią wersję wydarzeń.
Był już właściwie gotów zakończyć tę rozmowę, zyskał już w końcu wszystkie potrzebne mu informacje i nie zdołał wynegocjować zasłużonego bonusu. Nagle przy stoliku zjawiła się jednak Dorothy, słusznie zatroskana tym, że Valerian opuścił
swoje dawne miejsce by porozmawiać z kimś nieznajomym.
-Mademoiselle Tremaine, jakże mi miło. Pan Blythe opowiedział mi właśnie o panienki talencie w... wielu dziedzinach. - uśmiechnął się uprzejmie, zanim Valerian zdążył wtrącić się do rozmowy. Nie uznał za stosowne się przedstawić, grał w końcu na czas.
-Jestem dawnym znajomym pani rodziny, co za nieoczekiwane spotkanie! Pamiętam panienkę jako dziecko, a tu wyrosła panna na piękny kwiat. - kontynuował, kłamiąc jak z nut, a potem wbił w Dorothy natarczywe spojrzenie. -Przyznam tylko, że jestem nieco zdziwiony... pan Blythe wydaje się wspaniałą partią, ale myślałem, że ktoś panny pokroju musi wszędzie chodzić z przyzwoitką? - z lodowatą grzecznością wytknął pannie Tremaine jej mały grzeszek, chcąc zasiać w dziewczynie ziarno niepewności.

zastraszam Dorothy! (II, +30)


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Mulberry Hall [odnośnik]09.01.20 1:19
The member 'Daniel Wroński' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mulberry Hall - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Mulberry Hall
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach