Wydarzenia


Ekipa forum
Zaczarowany młyn
AutorWiadomość
Zaczarowany młyn [odnośnik]17.07.17 2:14
First topic message reminder :

Zaczarowany młyn

Pochodzenie Zaczarowanego młyna jest właściwie zagadką - legenda mówi, że przed wieloma laty znikąd po prostu zmaterializował się nad wodą w obrębie przestrzeni ukrytej przed mugolami. Zwolennicy teorii spiskowych wierzą, że jego nagłe pojawienie się ma coś wspólnego z eksperymentami Ministerstwa Magii nad istotą czasu - pragmatycy przekonują, że młyn jest bardzo stary i jego historia po prostu została zatarta. Znajduje się na uboczu, w zacisznym zakątkiem otoczonym gęstą zielenią, gdzie rzeka wydaje się znacznie czystsza niż w innych częściach miasta. Gdzieniegdzie pną się w górę łodygi białej jak śnieg gryki.
To sporej wielkości drewniany budynek, przy którym nieustannie obraca się podsiębierne koło wodne. Wydaje się opuszczony - ktokolwiek wejdzie do środka dostrzega jedynie puste pokoje wypełnione workami z kaszą o dziwnej, jaskrawozielonej barwie i słodkawym zapachu. Nazywają ją kaszą życia - ponoć, o ile nie trafi się na zepsute ziarna, jest w stanie dodać sił i wigoru. Przy młynie pracują niewidzialne ręce skrzatów, które bardzo rzadko pojawiają się przy wizytujących czarodziejach - nigdy nie oponują, kiedy ktoś chce poczęstować się kaszą. Chyba, że gości gubi pazerność i chcą zawłaszczyć jej dla siebie zbyt wiele, wtedy wyrzucają aroganckich czarodziejów za drzwi.

Weź garść zaczarowanej kaszy: możesz schować ją do lnianego worka. Postać może przyjrzeć się kaszy od razu po jej zebraniu i spróbować określić jej efekt. W tym celu należy wykonać test na zielarstwo, którego stopień trudności wynosi 70. Możliwa jest tylko jedna próba. Jeśli postać nie osiągnie wyznaczonego pułapu, może rzucić kością k10 na efekt dopiero po spożyciu kaszy - przez nią lub przez inną postać. Jeśli postać przezwycięży test, może określić działanie kaszy przed jej podaniem i rzucić kością k10 od razu. Zaczarowaną kaszę, tak jak eliksir, można przekazać innej postaci przy pomocy sowy, lecz postać, która ją przygotuje, musi posiadać biegłość gotowania.

1: Kasza okazała się zatruta - postać, która ją zjadła wymaga pilnego podania antidotum na niepowszechne trucizny. Do tego czasu na stałe traci 70 punktów żywotności.
2: Kasza okazała się zatruta - postać, którą ją zjadła, wymaga pilnego podania podstawowego antidotum. Do tego czasu na stałe traci 50 punktów żywotności.
3: Kasza okazała się zatruta - postać, która ją zjadła, będzie cierpieć przez najbliższe kilka dni na dokuczliwą biegunkę.
4: Kasza okazała się zatruta - postać, która ją zjadła, natychmiast zwymiotuje.
5: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem.
6: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem, czujesz się po jej zjedzeniu bardzo dobrze. Leczysz 10 punktów obrażeń zadanych w dowolny sposób.
7: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem, czujesz się po jej zjedzeniu bardzo dobrze. Leczysz 15 punktów obrażeń zadanych w dowolny sposób.
8: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem, czujesz się po jej zjedzeniu bardzo dobrze. Leczysz 20 punktów obrażeń zadanych w dowolny sposób.
9: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem, czujesz się po jej zjedzeniu bardzo dobrze. Leczysz 25 punktów obrażeń zadanych w dowolny sposób.
10: Kasza okazała się smacznym i pożywnym posiłkiem, czujesz się po jej zjedzeniu bardzo dobrze. Leczysz 30 punktów obrażeń zadanych w dowolny sposób.
Lokacja zawiera kości.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 22:34, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany młyn - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zaczarowany młyn [odnośnik]13.08.21 4:23
Abraxas Malfoy & Elaine Avery ruszyli w podróż Ekspresowym Zwrotkiem, zaprzęgniętym przez dwie siwe klacze.
W obliczu Czarodziejskiej Wojny odpoczynek był przywilejem szlachetnych dam, przedszkolnych dzieci i niegodziwych bumelantów. Z dniem wprowadzenia obowiązkowego poboru, również oni mieli go stracić, bowiem miganie się od pracy było teraz srogo karane. Malfoy w swej profesji był niezastąpiony, nie mógł zaprzątać sobie głowy relaksem. Miał zbyt wiele obowiązków, by swawolnie trwonić czas na urlopy i nieznaczące spotkania. Opracowanie strategii promującej przestrzeganie nowych dyrektyw Ministerstwa to kropla w morzu projektów do realizacji na wczoraj, a nie były przecież jego jedynym zmartwieniem. Odkąd jego rodziciel został Ministrem Magii, Abraxas trzymał pieczę nad sprawami całej arystokratycznej familii z Wiltshire, która ostatnimi czasy nie dawała mu wytchnienia. Właśnie z tego powodu, choć spotkanie z Lady Avery miało charakter towarzyski, polityk miał w nim ukrytą intencję i zamierzał zwrócić się do niej po prośbie.
Stukot dostojnych klaczy wybrzmiał na tle wichrowej zamieci, gdy elegancki powóz wyruszył w podróż po skutej lodem Tamizie. Przez okna widniał malowniczy krajobraz okrytego białym puchem londyńskiego jarmarku, tłumnie goszczonego przez czarodziejki i czarodziejów - tych dumnych statusem, jak i bardziej posępnych, poszukujących odrobiny normalności w tych trudnych czasach.
- Przyszłość czarodziejskiej wspólnoty jawi się przed naszymi oczyma. - nie nawiązywał do propagandy o wspaniałomyślnym powrocie do korzeni z inicjatywy Cronusa Malfoy. Pił do gromady bawiących się dzieci w wieku przedszkolnym, która wyrosła wesoło z mijanej alejki między straganami. - Spójrz na tę beztroskę, niegdyś skrępowaną okowami strachu przed gniewem niemagicznych. Gdybyśmy nie zadali sobie trudu wyzwolenia społeczeństwa spod ich jarzma, ci młodzi ludzie nie syciliby się swoim prawdziwym obliczem w naturalnym środowisku. Zbyt długo żyliśmy w iluzji prosperującego systemu, przyzwalając na dominację mugoli i zwolenników Kodeksu Tajności. Londyn i odzyskane hrabstwa to pierwsze konstrukty nowego, wspaniałego świata. Świata, który mamy zaszczyt współtworzyć, Elaine. - wybrzmiał dostojnie, wypowiadając słowa z zacięciem prawdziwego pasjonaty dumnego ze swojego dzieła. Podkreślał tym samym szczere oddanie wyższej idei, ale i nutkę zboczenia zawodowego - jej wszakże oczu mydlić nie musiał, wierzył, że ma ją po swojej stronie. Poprawił ułożenie kołnierza podszytego lisim futrem, taksując spojrzeniem mijane miejsca i twarze za oknem.
- Przed kilkoma dniami poczyniliśmy olbrzymie postępy na drodze do zajęcia sąsiednich ziem Waszego rodu, co z pewnością odbiło się echem po całej Wielkiej Brytanii. Pokładam głęboką wiarę w sukces kampanii styczniowej, czyniącej Staffordshire miejscem wolnym od mugoli. - nawiązał do sugerowanych przez nią dążeń, jak gdyby chciał podkreślić, że ambicje sojuszu antymugolskiego sięgają jeszcze dalej, a lordowie tamtejszych ziem stanowią nieznaczną przeszkodę do osiągnięcia celu.
Gdy wspomniała o odpoczynku, doznał swoistego deja vu; czy naprawdę aż tak było po nim widać przemęczenie, o którym tyle wszyscy mówią?
- Jestem wdzięczny za szczerą troskę, lecz ze smutkiem przyznaję, że niemal każdy wśród prawdziwie zaangażowanych, jest też zastępowalny. Nie znam jednakże osoby w kompetencji do wyręczenia mnie w roli propagandysty, syna Ministra Magii i głowy rodu, choćby na jeden dzień. - a gdyby znał, Walczący Mag dawno opowiadałby o niej w nekrologu. Tym uzasadnieniem stanowczo zaprzeczył, jakoby miał w planach odpoczynek dłuższy niż przejazd karocą wzdłuż zamarzniętej rzeki. - Jest jednak rzecz, z którą chciałbym się do Ciebie zwrócić po prośbie. Mniemam, że otrzymałaś list z Ministerstwa Magii i zdołałaś podjąć decyzję w sprawie własnego zaangażowania w komisję?
Abraxas Malfoy
Abraxas Malfoy
Zawód : polityk propagandysta
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Złotą, nie żółtą koroną się rządzi, inaczej Kingdoms Divided
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10189-abraxas-malfoy https://www.morsmordre.net/t10220-vaesen https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10222-skrytka-bankowa-nr-2296 https://www.morsmordre.net/t10221-abraxas-malfoy
Re: Zaczarowany młyn [odnośnik]01.09.21 17:52
Ponoć czas leczył wszelkie rany i kiedyś Oleander uważał to za okrutny żart. Paplaninę osób, które nie wiedziały co powiedzieć w obliczu cudzej tragedii. Subtelna niepewność, wewnętrzne spięcie, mentalne zagubienie. Nigdy nie przeżył czegoś podobnego. Śmierć wyciągnęła swe macki w kierunku jego rodziny dostatecznie wcześnie - na tyle, żeby po prostu wiedzieć. Żadne słowa nie przyniosą ukojenia, nawet te należące do najznamienitszego oratora na świecie. Nic nie tłamsi bólu oraz poczucia niesprawiedliwości. Nic nie powstrzyma tego trzęsienia ziemi pod stopami, gdy powoli usuwa się z nich grunt. Teraz o tym wiedział. O niemocy słów i leczniczym działaniu czasu. Wspomnienia zmywają się, tracą kształty, zapachy… aż wreszcie emocje. Przestał już czuć tamtą gorycz. Dziś też nie rozrywał go smutek, a złość. Złość z powodu bezsilności, braku rozwiązania. To winien robić całe swe życie - wynajdywać rozwiązanie na każdy problem. Szukać dróg nieprzetartych ludzkimi stopami, odnajdywać niezbadane zakątki. Tymczasem znów marnował każdą minutę życia na rozmyślania, z których nic nie wynikało. Na emocje, które nie miały żadnego znaczenia. Dla nikogo. Nie winił ich; każdy istniał w miękkim kokonie egoizmu. Niby słusznie, niby tak powinien ustawiony być świat, na wypełnieniu potrzeb każdego człowieka z osobna, ale… to z nich narodził się w społeczeństwie upadek. Z egoizmu narosły niespokojne, okrutne czasy, bezlitosne dla większości Brytyjczyków. Chwilowo wolał myśleć o nich oraz ich tragedii niż o tym, że ponownie stracili członka rodziny. Pomimo, że obie sprawy okazały się niebezpiecznie powiązane, to dzisiejszego dnia Flint postanowił to zignorować. To nie był czas na tak głębokie refleksje, na snucie ponurych myśli oraz przekuwanie ich w równie ciężką atmosferę. Dziś obiecał sobie spędzić miło czas, chwilowo zapomnieć o rzeczywistości - i to wszystko przelać na osobę kuzynki. Tak urokliwie wesołej, wręcz poruszonej całą ideą śnieżnego kuligu. Żałował, że nie mogli mieć znów po kilka lat, że nie ganiał jej po polanie z solidną porcją śniegu w dłoniach; że nie groził jej atakiem lodowego potwora wsypującego biały puch za kołnierz niezbyt szybko uciekających dziewcząt. Mimo, że tak bardzo go wtedy nie znosiła, to on czuł się prawdziwym sobą. Pozbawionym wszelkich ciężarów naciskających na plecy, pozbawiony skrupułów. Skoncentrowany wyłącznie na zabawie. I chociaż obecnie nie mieli przyzwolenia na podobne wybryki, mężczyzna z całego serca liczył, że te nowe realia okażą się dla nich owocne. Że uda znaleźć im się coś innego, może nie tak beztroskiego jak słodkie chwile dzieciństwa, ale mimo wszystko uda im się odnaleźć w zawierusze dorosłości.
W końcu jeśli mieli siebie to czy potrzebowali czegokolwiek innego?
Taka myśl coraz częściej pojawiała się w głowie Oleandra; delikatnie zmieniający się krajobraz poza obrębem sań pozostawał ledwie zauważalny, gdy cała uwaga koncentrowała się na drobnej blondynce. Czuł jej obecność, która dodawała siły oraz odwagi w walce z wewnętrznymi demonami. Sycił się tymi upływającymi minutami, pochłaniał każdą uncję ciepła wibrującą z miejsca obok. Przenikała przez mroźne powietrze, poły szat; wreszcie osadzała się na skórze, wnikając głębiej, płynąc z krwią oraz rozlewając się po każdym atomie ciała. Może to wywołało we Flincie większą niż zwykle zuchwałość, a może odzyskał wreszcie to, co utracił - nie odważył się wyciągać pochopnych wniosków. Zwyczajnie zatracał się w niezwyczajności tych krótkich momentów wiedząc, że niebawem dotrą do mety.
- A ja uważam, że jesteś w stanie dokonać wszystkiego, jeśli tylko tego zechcesz - odpowiedział cierpliwie, przekuwając rozbawienie w powagę. Nie chciał, żeby Eurydice kiedykolwiek w siebie wątpiła. Owszem, istniał szereg paskudnych ograniczeń, ale ponownie wybrał bycie optymistą. Ponownie wybrał wiarę w to, że oboje potrafią stworzyć coś z niczego. Im mniej daje im świat, tym dobitniej oni pokazują mu, że są ponad to.
Z bezczelnym uśmiechem na ustach obserwował reakcję lady Nott na jego błazeńskie słowa. Roześmiał się; szczerze oraz głośno. - Powiem ci w tajemnicy… - Nachylił się konspiracyjnie do kobiecego ucha. - …że bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. - Zakończył, niemalże czule, nim roześmiał się ponownie. - Z przeznaczeniem nie można wygrać - dodał do całej swojej paskudnie złośliwej wypowiedzi. Ten cały upadek to chyba była powracająca do niego karma, zemsta za dręczenie biednej kuzynki, ale… coś tu nie pasowało. Dlaczego kara pachniała tak dobrze? Dlaczego czuł się tak dobrze? Pomijając oczywiste zawstydzenie nieoczekiwaną sytuacją, to… jak dla niego mogliby posiedzieć tak dłużej. Bliżej.
… wyłącznie ze względu na ciepło, oczywiście. Przecież jest zimno. Tak. To jedyny powód.
Całe szczęście, że pojawiające się w dłoniach kielichy z grzanym winem odwróciły jego myśli całkowicie od minionego zdarzenia. Oraz natrętnych myśli, których sensu jeszcze nie pojmował. Niestety, alkohol zniknął z naczynia szybciej niż powinien, zdradzając ogólne zmieszanie, które Flint usiłował wcześniej zatuszować powrotem do uprzedniego tematu. Niestety, ostatnie słowa towarzyszki nie ułatwiły niczego, ale on odważnie postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom. I… własnym chęciom? - Najjaśniejsza z wszelkich gwiazd, najdelikatniejsza pośród kwiecia tego świata, najbystrzejsza spośród wszelakich ksiąg, lady Nott, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wybierzesz się ze mną na noworoczny sabat? - I jakkolwiek chciał zażartować, nie potrafił. Wyprostował plecy i wyciągnął ku czarownicy dłoń, jakby prosił ją do tańca. I w istocie, w tamtej chwili w jego głowie grała jakaś przedziwna melodia; grająca do taktu z donośnym dudnieniem serca.


posłuchajcie opowieści liści: jak liściowi liść
szaleństwo wróży.

Oleander Flint
Oleander Flint
Zawód : uzdrowiciel, botanik
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
to korzeń fiołkowy
może to sny nasze
pogrzebane
wzruszyły korzenie?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9284-oleander-flint#282747 https://www.morsmordre.net/t9298-cykoria#283083 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f327-leicestershire-charnwood https://www.morsmordre.net/t9325-skrytka-nr-2153#283830 https://www.morsmordre.net/t9324-oleander-flint#283826

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Zaczarowany młyn
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach