Wydarzenia


Ekipa forum
Salon na III piętrze
AutorWiadomość
Salon na III piętrze [odnośnik]21.02.19 17:35

Salon na III piętrze

Jedno z pomieszczeń na trzecim piętrze, które przypadło do użytku Alphardowi. Niezbyt obszerny pokój, jednak o wystarczających wymiarach, aby prezentował się jak najbardziej godnie a nie jak jakaś ciasna, ciemna klitka. To elegancki i zadbany salon. Beżowe ściany z jasnobrązowymi ornamentami czynią całe pomieszczenie ciepłym i przyjaznym dla oka. Tylko jedno duże okno, wychodzące na tyły kamienicy, przez które można podziwiać niewielki ogródek, pozwala dobrze oświetlić pomieszczenie słonecznym promieniom. Na ścianach znajdują się ciężkie i ciemne świeczniki, aby móc także wieczorową porą zapewnić dobre oświetlenie. Ważnym elementem jest kominek, przy którym postawiono stolik kawowy, skierowaną ku niemu kanapę ze skórzanym ciemnobrązowym obiciem oraz dwa fotele. Na komiku postawiono zegar, powieszono też nad nim spore lustro  utkwione w precyzyjnie wyrzeźbionej ramie. Przy jednej ze ścian ciągną się gabloty z pochowanymi w nich przedmiotami, kredensy oraz ten jeden największy, który pełni rolę barku.
Nałożono zaklęcie Muffliato.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]22.02.19 12:53
14 IX

Tak jak zapowiedział w liście do Rinnala, czekał na przyjaciela od wybicia godziny piętnastej w piątkowe popołudnie. Termin piątkowe popołudnie dopiero po wysłaniu listu wydał mu się za mało precyzyjny, lecz błędu nie miał już jak naprawić, za to miał przynajmniej okazję do ćwiczenia własnej cierpliwości. Oczekiwanie było zresztą stanem całkiem miłym, bo wyrwało go z letargu, który już od dłuższego czasu męczył go niemiłosiernie. Czas paradoksalnie wreszcie się dla niego ruszył, gdy siedział w fotelu i po prostu czekał na przybycie gościa. Tyle chciał mu powiedzieć, choć czuł, że zatrzyma się bardziej na osobistych dylematach. Choć dywagacje na temat zbliżającego się szczytu mogły ciekawić ich obu. Nie wiedział też, czy czasem przyjaciel nie zechce zdradzić mu czegoś ze swojego życia, próbując tym samym nakreślić szarą rzeczywistość, bądź na zdarzenia niezwykłe, wyróżniające się znacząco na tle innych swym kolorytem. Mógłby nawet słuchać o Ericu. Może powinien był wprosić się do Gerrards Cross, aby ponownie ujrzeć tego szkraba? Niewiele wiedział o dzieciach, jednak ich widok wcale go nie przerażał. przez ostatni tydzień miał okazję pomyśleć i o własnym potomstwie – na chwilę obecną tylko potencjalnym.
Początek września przyniósł tak wiele zmian w jego życiu, że w pewnym momencie nie potrafił nawet wybrać, jakim torem myśli ruszyć najpierw. A ciągów myślowych miał wiele, właściwie to za wiele i każdy już po kwadransie rozrastał się do niebotycznych rozmiarów, rozgałęział niekontrolowanie i stanowczo uciekał spod kontroli zdroworozsądkowych pojęć. Za wiele się działo i za wiele z tego powodu czuł. Problemy polityczne mieszały się z osobistymi rozterkami. Chciał się od tego oderwać, pozwolić sobie na chwilę swobody. Nagle potrzeba porozmawiania z kimś bez zobowiązań stała się wręcz paląca.
Wsłuchiwał się w dźwięki domu. Próbował dosłyszeć otwierające się drzwi frontowe, powitanie wypowiedziane lekko skrzekliwym głosem skrzata już na samym progu, ruch na schodach, poruszenie na korytarzu na trzecim piętrze. Rozsiadł się wygodnie i przymknął oczy, skupiając się na bodźcach. Dopiero pukanie w drzwi prowadzące do salonu nakazało mu unieść powieki. Szybko poderwał się z miejsca i spojrzał ku otwierającym się wrotom. Widok Rinnala, sprowadzonego od wejścia do salonu przez skrzata, szczerze go ucieszył. Krzywy uśmieszek wpłynął na jego twarz. Zbliżył się do druha i nie zważając na konwenanse poklepał go ochoczo po ramieniu w ramach powitania. W międzyczasie skrzat wycofał się, zamykając za sobą dokładnie drzwi.
Dobrze, że już jesteś – rzucił z zadowoleniem Black. – Siadaj, czuj się jak u siebie – zaproponował szybko, całkiem dobrze wchodząc w rolę gospodarza, choć niezbyt dystyngowanego. – Napijesz się czegoś? – Alphard zbliżył się do jednego z kredensów i otworzył go, aby ukazać światu całkiem przyzwoity zbiór trunków. Głowił się nad wyborem trunku najbardziej odpowiedniego, a ostateczny bój toczył się między lżejszym Magicznym Laudanum a zdecydowanie mocniejszym, a więc i szybciej uderzającym do głowy, Toujours Pur. Innych rodzajów alkoholi rzecz jasna nie brakowało. Cóż, może Rinnal go wyręczy z tą decyzją. Złapał obie butelki i zaprezentował je przyjacielowi, unosząc je do linii wzroku. – Co wolisz? – uniósł prawą brew z rozbawienia. Mimowolnie przypomniały mu się czasy, gdy ukradkiem popijali skrzacie wino, próbując sobie udowodnić, ze wcale nie są takimi młokosami. Szkoda, że te beztroskie czasy nie mogły wrócić.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]13.03.19 12:15
Zawsze wydawało mu się, że te wszystkie stereotypy o rodzicach ciągle rozmawiających o swoich dzieciach nie są prawdziwe. Jakaś kolejna bajeczka, którą ludzie się dzielili. A nawet jeśli było w niej ziarenko prawdy, wydawało mu się, że wyrwie się z objęć jakiegoś głupiego stereotypu. Przecież był wyjątkowym człowiekiem, wyjątkowi ludzie zawsze wyrywają się stereotypom. Życie jednak szybko zweryfikowało jego podejście. Dorosłość przybyła, nie tak jak się spodziewał. Nie wbiła się przez uchylone okno nagle, nie było to jak pstryknięcie jakiejś nieoczekiwanej iskry w głowie. Przyszła powoli, niczym niespodziewany gość, do którego nieświadomie wyszedł naprzeciw. W pewnym momencie zorientował się w bardzo przykrym fakcie. Jego skostniałe palce już nie pamiętały jak grać na pianinie, plecy przyblokowały go w łóżku na kilka dni. Czasem miał wrażenie, że w końcu rozrosną się do tego stopnia, że staną się korzeniami, które zapuści w Gerrards Cross. Na szczęście magimedycy doskonale radzili sobie z jego dolegliwościami, a przynajmniej z objawami choroby. Bo jasnym było, że nie zostanie w pełni zdrowy nigdy i zawsze będzie uzależniony od interwencji medyka.
Dom na Grimmuald Place dziwił go jak żaden inny. Ród taki jak Black żył w ukryciu w samym środku wielkiego miasta. Dom był większy w środku niżeli na zewnątrz i nadal prezentował się elegancko, ale przyznać trzeba było całkiem obiektywnie - to nie to samo co otoczony ogrodami zamek w Bulstrode Park. Mimo to ten dom był dla niego w pewnym sensie bliski. Bywał w nim często, odbył wiele rozmów, długich i krótkich. Teraz jednak pojawiał się rzadziej, a gdy przychodziło do rozmów, mówił ni mniej ni więcej niż o swoim drogim synu, powoli wpadając w wir myśli o tym, jak nudne jest jego życie. Nie miał innych tematów.
Otworzył mu skrzat domowy, gdy przebył drogę od świstoklika pod drzwi. Samotnie, nietypowo dla niego, nie towarzyszył mu ni kuzyn, ni brat. Te ulice były mu bliskie i choć gdyby było to możliwe wolałby kominek... Nie potrzebował eskorty.
Otworzył mu skrzat domowy Blacków, który zaprowadził go do salonu niczym cień. Tak przynajmniej postrzegał do Bulstrode. Nie powiedział nic do skrzata, ni jednego małego słowa. Jakby ten nie istniał. Wprowadzony do salonu, obdarował od razu przyjaciela ciepłym spojrzeniem i jeszcze cieplejszym uśmiechem. Ile to lat minęło? A może to tylko miesiące, bo Alphard wciąż wyglądał tak, jakby ostatnim razem widzieli się wczoraj. Za każdym razem spojrzenie na tego człowieka, choć niewątpliwie się zmienił, uderzało zapachem starych murów Hogwartu. - Dziękuję za zaproszenie. - Powiedział tylko. Słowa były skąpym odwzorowaniem tej znajomości, znaczyły tyle co nic. Więcej znaczyły gesty i spojrzenia. Lekkie klepnięcie w ramię, szczery uśmiech, tak rzadko goszczący na ich twarzach.
Zerknął w stronę znamienitych trunków, które proponował mu Black, jednak wybór był trudny, zwłaszcza dla człowieka, który mając wybór, najchętniej powiedziałby po prostu - kawę. Czarną i gorzką. - Spróbuję tego, co wybierzesz dla siebie. - Po tych słowach bezceremonialnie już, ciężko usiadł na jednym ze zdobionych foteli. Odetchnął cicho. - Słyszałem o Twoich zaręczynach. Serdeczne gratulacje, przyjacielu.
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]01.04.19 22:58
Dopiero po przybyciu Rinnala zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebował niezobowiązującej rozmowy z kimś bliskim. Nagle poczuł tak ogromną wdzięczność za jego obecność w eleganckim salonie na trzecim piętrze kamienicy położonej w tym tłumnym i hałaśliwym Londynie. Anomalie utrudniały przemieszczanie się, a mimo to lord Bulstrode przyjął listowne zaproszenie i zjawił się na miejscu punktualnie. Nawet jeśli jakimś cudem ich przyjaźń nie była wielce głęboka z perspektywy Rinnala, to Alphard i tak bardzo ją sobie cenił, ciesząc się ze sposobności zamienienia z kimś pozytywnie do niego nastawionym choćby kilku zdań. Coraz rzadziej gościł w rezydencji przyjaciół. Każdy lord prędzej czy później staje się człowiekiem zajętym pracą i rodziną. Ostatni raz widzieli się kilka miesiąc temu na jednym z przyjęć. Chociaż pewnego razu mijali się na jednym z ministerialnych korytarzy. To musiało być akurat jeszcze przed spaleniem Ministerstwa Magii. Aż tyle czasu minęło? Jak mogli do tego dopuścić? Koszmarna ta dorosłość. Właśnie dlatego Black rozpaczliwie w tej chwili unikał myśli o bardziej złożonych problemach, spychał na bok wszystkie wewnętrzne rozterki. Zero polityki, ten jeden raz mogą całkiem od niej odejść.
Bez zaproszenia to byś nawet nie pomyślał o złożeniu mi wizyty – odparł śmiało na jego podziękowania, posyłając mu łobuzerki uśmieszek, jakimi chętnie raczył go do dziś. Przyjazna postawa dobrego druha, od którego biło jedynie ciepło, tylko dodawała mu więcej śmiałości, jak i pobudzała skłonność do czynienia żartów. Lecz wybór odpowiedniego trunku do okazji był sprawą poważną, dlatego pochylił się nad tą kwestią bez nadmiernej wesołości, wciąż jednak z optymizmem. Chyba jednak nie wypadało upijać przyjaciela. – Czyli Magiczne Laudanum – stwierdził po chwili. Odłożył butelkę z mocniejszym trunkiem na miejsce i napełnił przy barku dwie szklanki. Szybko ruszył z nimi w stronę kominka odstawiając oba naczynia na blat stolika.
Na Merlina złotego, czemu przemawiasz tak grzecznie i oficjalnie, jakbyś to nie mnie widział, a mego ojca? – spytał żartobliwie, nieco kpiąc sobie z kompana ze szkolnych lat, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem. Jednak zaraz spoważniał i spojrzał na przyjaciela z pewnym niepokojem. – Chyba nie spotkałeś go po drodze, co? – spytał z dużą dozą zwątpienia. Jego entuzjazm przygasł, odpłynęła część wcześniejszej swobody, a spojrzenie ciemnych oczu skierowało się na drzwi salonu. Wizja wpadającego do środka Polluxa budziła niepokój i wcale nie wydawała się wielce nierealna. To byłby istny powrót do przeszłości, do tych nastoletnich lat, kiedy Alphard zapraszał do rodzinnej siedziby szkolnych przyjaciół z innych szlachetny rodów, aby urozmaicić sobie przynamniej kilka wakacyjnych dni.
Wolę nie dziękować, żeby nie zapeszyć – chyba wszyscy już wiedzieli o jego zaręczynach, wielu też komentowało formę wyznania uczuć na Festiwalu Lata. – Najwyższa pora – rzucił niby nonszalancko, jednak do pozornie błahej wypowiedzi wdarła się poważna nuta. Miał przecież skorzystać na tym małżeństwie, poprawić swoją reputację, wreszcie stać się pełnoprawnym, szanowanym lordem. – Nie żałuj mnie, przyjacielu, nie spotkało mnie wszak nic złego.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu, po czym chwycił wreszcie za szklankę wypełnioną alkoholem, aby zmoczyć nim usta. Zaraz potem odetchnął z ulgą, mrużąc nieco oczy.
Co słychać u mojego ulubionego trzylatka? – spytał z pewną czułością, również syna Rinnala otaczając swą przyjaźnią. – Mam nadzieję, że anomalie nie nękają żadnego z mieszkańców Gerrards Cross – tymi słowami wyrażał życzenie nie tylko stabilnego rozwoju Erica, ale subtelnie pytał o samopoczucie swojego przyjaciela. Chciał wierzyć, że jego problemy zdrowotne nie nasiliły się z powodu magicznych incydentów.
Z ulgą wysłuchał wieści o tym, że małemu Ericowi nic złego się nie przytrafiło, zaledwie kilka niegroźnych incydentów, które co najwyżej zmieniły mu kolor włosów lub magia podpaliła jakiś przedmiot w pobliżu. Tak jak większość dzieci z czarodziejskich rodzin pojony był eliksirami osłabiającymi lub sennymi, aby nie zagrażały mu większe niebezpieczeństwa w niespokojny czas szalejących anomalii.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]12.07.19 0:24
Dorosłość rzeczywiście jest czymś koszmarnym i choć jednocześnie sprawia, że zaniedbuje się przyjaźnie to równie mocno je buduje. Nagle cała masa listów i długich rozmów już nie była potrzebna, by pokazać się w zaprzyjaźnionym domu po prostu powiedzieć dawnośmy się nie widzieli, potraktować to nie ze złością, nie jako zaniedbanie, choć rzeczywiście takowym było. Jednak jak pamięć i możliwość odnalezienia w tłumie jakiejś przyjaznej twarzy, cieplejszej i łagodniejszej niż kolejny partner biznesowy, kolejny problematyczny urzędnik. I choćby rozmowa miała być zupełnie zwyczajna, pełna niuansów czy może nawet była głupim opowiedzeniem co u nas, nadal była ważna. Zapełniała pustkę i zapewniała, że ktoś tam jednak wspomina nasze imię z nostalgią. I może wspomni kiedyś, kiedy ich dni będą już zupełnie zapełnione obowiązkami.
- To byłoby wybitnie niegrzeczne, przyjacielu. - Wykręcił się zgrabnie. - Aczkolwiek na zaproszenie do Gerrards Cross mógłbyś liczyć już niedługo. Ile to już miesięcy? - Sam nie wiedział jak to liczyć, kiedy się ostatni raz widzieli. Czy to był festiwal lata, a może ostatnie przyjęcie u Nottów? Wydawało się, że obecność przyjaciela wyzwoliła w Alphardzie tego zupełnie niedorosłego mężczyznę, widać było to w jego oczach, jego uśmiechu i spokojnej aurze, aurze swobody, tak bardzo nieobecnej dzisiaj. A zawirowany w niuansach magicznej szlachty Rinnal nie pamiętał już kiedy ostatnio ktoś uraczył go taką nieprzeniknioną szczerością. - Wybacz mi, wydaje mi się, że weszło to już w moją krew. Mamy się dobrze z Ericiem oraz resztą rodziny. A jak wygląda u was sytuacja? - Wydawało mu się, że Cygnus miał już dzieci, które mogły być źródłem psot magii, która się teraz tak bardzo panoszyła. Był zaskoczony, że pomimo nawet wizyt lady Elaine oraz jej syna Juliusa incydentów były niewiele oraz były niegroźne, choć tak naprawdę więcej niebezpieczeństwa niosła za sobą jego kuzynka wiedziona nieodpowiedzialnością swojego młodego wieku. Dziewczę ledwo weszło na salony, a już psociła niemożliwie, jednak póki jej zachowanie zachowywało się w granicach, pozwolono jej choć chwilę cieszyć się młodością. - Wydaje mi się, że nie ma już miejsca, którego nie nękają anomalie. Doprawdy, jeszcze trochę i zupełnie zaczniemy bać się magii, której przecież nie powinniśmy się bać! Prawdziwe błędne koło.
Wychylił szklaneczkę whiskey, delektując się jej lekkim korzennym smakiem, w którym namoczył usta. Zaśmiał się po chwili z rozbawieniem szczerym jak nigdy. - Nic złego mówisz? Powiedziałbym co innego! Ostatnie chwile wolności, przyjacielu. Po tym poczujesz tak silne uderzenie czasu jak ja i skostniejesz zupełnie jak skostniały jestem ja!
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]12.07.19 22:16
Na Festiwalu Lata ledwo się minęliśmy tak naprawdę – podjął się próby odpowiedzenia na pytanie rzucone przez Rinnala, samemu próbując dociec, jaka jest prawda. – W czerwcu nie uczestniczyłem w sabacie, więc nawet nie wiem, czy chociaż ty się na nim zjawiłeś – zmarszczył bardziej brwi, wręcz zaniepokojony stanem faktycznym dla ich ostatnich spotkań. – A więc ostatnia nasza dłuższa rozmowa miała miejsce jakoś na początku maja? – niby stwierdzał, lecz zabrzmiał bardziej tak, jakby z najprawdziwszą trwogą pytał o to przyjaciela. Pamiętał, że wtedy obaj wyrazili wdzięczności wszelkiemu losowi za to, że żaden z nich nie teleportował się niespodziewanie z własnego łóżka w nocy z trzydziestego kwietnia na pierwszego maja. I dyskutowali o pierwszych niepokojących oznakach, które zagrażały życiu i zdrowiu, a Alphard bardzo ostrożnie podchodził do kwestii mówienia o anomaliach, które dotykały dzieci.
Naprawdę tak dużo czasu minęło od ich ostatniej przyjacielskiej rozmowy, która zajęła im więcej niż kilka minut wyrwanych w ciągu większego wydarzenia towarzyskiego? To było przerażające, jak przez dorosłość ich drogi zaczęły się rozchodzić. Wcale mu się to nie podobało, ale nie mógł też tego niepokojącego procesu zatrzymać. Pozostawało im jedynie umawiać się raz na jakiś czas na jedno popołudnie co miesiąc lub dwa, a może i nawet co trzy miesiące. Kiedy Alphard założy rodzinę, może to stać się jeszcze rzadziej celebrowane.
Rozumiem twój niepokoju, naprawdę – zaczął spokojnie, dobrze wiedząc, że wzburzenie umotywowane jest przede wszystkim ojcowską troską. Lord Bulstrode musiał teraz myśleć nie tylko o siebie, odpowiedzialny był także za los swojego dziecka. – Ale sądzę, że niedługo wszystko wróci do normy – wiara w rozwiązanie kwestii anomalii nadal go nie opuszczała, a wszystko dzięki Rycerzom Walpurgii, którzy wiedzieli, jak niespokojne rzez anomalie miejsce naprawiać i wykorzystywać do własnych celów. Było przed nim jeszcze wiele pracy, a Black zamierzał dołączyć do tych działań z jak największym zaangażowaniem. Tylko nie mógł wyjawić tych szczegółów przyjacielowi, nie chciał też tych kilku wspólnych godzin poświęcać dyskusji o polityce i szlamie. – U nas wszystko pozostaje w najlepszym porządku. Cygnus z rodziną gości bezpiecznie we Francji, bo tam też go przegnały sprawy zawodowe – wcale nie zazdrościł bratu tego przywileju, choć był on dowodem budowania przez niego pozycji w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Duma Blacków godnie reprezentowała nie tylko ród, ale całą czarodziejską społeczność Wielkiej Brytanii i Irlandii poza granicami.
Zrobiłeś się taki skostniały, ponieważ nie odnajdujesz już nawet chwili czasu dla przyjaciół, którzy mogliby cię z łatwością rozruszać. Przed nami jeszcze wiele lat życia! Zobaczysz, nasi synowie będą bawić się razem, a my będziemy przyglądać im się z boku i wymyślać własne szaleństwa, gdy nikt nie będzie się przyglądał.
Uniósł swój napełniony kieliszek i natychmiast go opróżnił w tym niezbyt uroczystym toaście, jaki zdecydował się wykonać. Kiedy przywyknął już do myśli o małżeństwie, nawet się łudząc, że jednak uda mu się w pewnym stopniu Aurelię uszczęśliwić, dość chętnie zaczął myśleć o własnych dzieciach. Ślub był organizowany w dużej mierze po to, aby jego małżonka, przyszła lady Black, wydała na świat jego potomstwo. Ojcostwa nie chciał jednak traktować jedynie jako obowiązku, do którego został zmuszony, naprawdę chciał pokochać własne dzieci. Nigdy nie był przykładnym synem czy bratem, ale wciąż istniała szansa na to, że stanie się dobrym ojcem. W murach rezydencji Blacków przy Grimmauld Place 12 nie gościła zbyt często czułość, ale zdecydowałby się przemycić jej trochę w to miejsce, jeśli to miałoby wywołać uśmiech na twarzy jego potencjalnych pociech. Marzył o synu, ale gdyby jednak miały mu się rodzić same córki, z równą radością witałby je na świecie co męskiego potomka.
Będę zaznawał wolności pod twoim dachem, gdy będę z dala od spojrzenia drogiej małżonki. Dlatego oczekuj, ze jednak będę częstym gościem w Gerrards Cross – zagroził kompanowi żartobliwie, po czym znów napełnił szkło alkoholem. – Słyszałem plotki o wydaniu za mąż młodej lady Burke – rzucił swobodnie, zerkając zaraz badawczo na przyjaciela, ponieważ w kuluarach wymawiane było również jego imię w tej sprawie. Był jeszcze młody, miał więc prawo ponownie się ożenić. Czas żałoby minął, a mały Eric nadal potrzebował matczynej troski. Postać matki w życiu dziecka odgrywa ogromne znaczenia nawet w konserwatywnych rodach szlacheckich. Trzeba było wierzyć, że macocha zdoła jednak zapewnić odrobinę ciepła chłopcu.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]17.07.19 22:06
- Czas biegnie tak szybko, że już za nim nie nadążamy. Naprawdę okropne wieści. - Westchnął głośno, jednak uśmiech pokazywał, że wcale nie przytłacza go to aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. - Wydaje mi się, że ostatnio dłuższy czas rozmawialiśmy jakoś na koniec maja dokładnie, przyjacielu. Minęło tak wiele czasu, że aż miło jest zobaczyć ponownie Twoją twarz. - Mówił tak, jakby zawsze nie było miło, jednak co zrobić. Nie był przepiękną kobietą, której lico można byłoby podziwiać jak obraz, a jednak wywoływał w przyjacielu gamę pozytywnych, ciepłych uczuć bardziej niż niejedno dzieło sztuki wystawione w najbardziej wystawnych galeriach w Wielkiej Brytanii. A Rinnal potrafił doceniać dzieła sztuki.
Majowe przypadki rzeczywiście w tamtym czasie spędzały mu sen z powiek, ale w pewnym momencie się przyzwyczaił. W pewnym momencie była to już ich normalność, rutyna, każdy prosty dzień uwzględniał te dziwne zjawiska, które pierwszy raz w historii dotknęły magiczne społeczeństwo.
- Chciałbym w to wierzyć przyjacielu, aczkolwiek niektóre sprawy ktoś musi wziąć w swoje ręce, by nastąpiła poprawa. - Trudno jest tu siedzieć i czekać na cud, prawda, jednak wierzył, że Ministerstwo ma dosyć wykwalifikowanych numerologów, że poradzą sobie oni z tym problemem w miarę szybko. Jednak sprawa się przedłużała i przedłużała w nieskończoność. Czasami wątpił w to, co Ministerstwo pod wodzą Longbottoma tak naprawdę robi. Nic dziwnego, że coraz częściej słyszał głosy o wymuszeniu zmiany. Cieszył się, że rodzina Alpharda była bezpieczna, on sam również rozważał wyjazd z kraju przodków, jednak zatrzymywała go tutaj tradycja. Bulstrode stali w tym miejscu twardo i nieugięcie od wieków i tak powinno pozostać. - Cieszę się, że nie dotknęło was to paskudztwo. Mnie niekiedy okropnie męczy. Mam wrażenie, że anomalie źle wpływają na moje starte kości. Naprawdę nieprzyjemne uczucie, nieraz budzę się z okropnym bólem pleców. - Westchnął. Alphard pewnie tego nie wiedział, jednak niewielki ból pleców u Rinnala wiązał się z wezwaniem całej hordy uzdrowicieli i magimedyków. Dbał o swoje zdrowie w możliwie najbardziej odpowiedni sposób!
Roześmiał się wesoło i ciepło, kiedy tylko przyjaciel przedstawił mu ten scenariusz.
- Potrzebuję kolejnych dzieci w takim razie. - No i wtedy Alphard wspomniał o panience Burke, na co Rinnal zareagował uśmiechem tajemniczym, schowanym dla siebie, aczkolwiek nie do końca oczywistym. - Z chęcią Cie przyjmę tak długo jak tylko będziemy w stanie razem balować pod moim dachem! - Kiwnął głową łagodnie.
Panienka Burke była istotą niezwykłą, interesującą, przykuwała jego spojrzenie, aczkolwiek nie słyszał jeszcze o jej planach zamążpójścia. Nie spodziewał sie, że Edgar Burke będzie się spieszył z wydaniem swojej córki za mąż. Rinnal nie rozważał jeszcze Laetitii jako swojej przyszłej żony, był w końcu wdowcem, ona zaś siostrą nestora. Choć była w jego zasięgu, musiał zdecydowanie częściej widywać się z Edgarem i zaskarbić jego większe zaufanie.
- Co takiego słyszałeś?
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]18.07.19 15:02
Życie pędziło nieubłaganie do przodu i żaden z nich nie mógł tego powstrzymać. Musieli pogodzić się z tym, że obowiązki wobec rodu, jak i te zawodowe, znacząco ograniczają chwile wolności, w których mogliby po prostu być sobą – bez zbędnego nadęcia, nie tak sztywni, dumni i wrażliwi na cudze słowa. Rinnal mógłby powiedzieć Alphardowi wszystko, a ten po prostu przyjąłby każde słowo, zarówno najbardziej przyjazne, jak i boleśnie szczere.
Zazwyczaj niemiło jest ją oglądać? – dopytał zuchwale, nieco prowokacyjnie, lecz wcale nie oczekiwał odpowiedzi, sam właściwie ją podał, gdy zaśmiał się szczerze i swobodnie, jeszcze bardziej rozluźniając w zajmowanym fotelu. Niby przy kim mógłby wypowiadać się w taki sposób, jeśli nie przy przyjacielu ze szkolnych lat? W tym ponurym domu nie było nikogo, kto byłby skory do podobnych żartów. Kamienica Blacków miała w sobie coś, co sprawiało, że atmosfera stawała się ciężka. O tak, to musiał być wpływ tego miejsca, bo jednak otarli się w swojej rozmowie o politykę.
Są ludzie, którzy podjęli zdecydowane działania – wyjawił przyjacielowi tę prawdę, nie wchodząc jednak w szczegóły. Chciał go uspokoić i dodać mu otuchy, jak również zalecić mu pośrednio jeszcze chwilę cierpliwości. – Wszystko odmieni się na lepsze i wtedy wspomnisz moje słowa z łezką w oku – dodał z chytrym uśmieszkiem, chcąc odejść o poważnego tonu rozmowy. Ale powaga znów w niego uderzyła, gdy Rinnal wyjawił prawdę o przypadłościach, które męczyły go nocami. – Mam nadzieję, że to nic poważnego. Gdybyś jednak potrzebował jakiejkolwiek pomocy, możesz śmiało dać mi znać – zmartwił się prawdziwie, lecz nie zamierzał nastawać na temat tyczący się zdrowia drugiego lorda. Ale odrzucił od siebie zaraz nawet tę troskę, chcąc nieco rozweselić swojego towarzysza, zamiast biadolić nad dręczącymi go rozterkami.
Jeśli najpierw urodzi mi się córka, możesz ją od razu uznać za swoją przyszłą synową – drobne przyrzeczenie przypieczętował toastem, gdy uniósł szkło, aby chwilę później wypić dwa solidne łyki trunku. Byliby znakomitymi teściami, blisko ze sobą związanymi, jak również staliby się świetnym dziadkami dla wspólnych wnucząt. Najpierw jednak powinni postarać się jeszcze o własne potomstwo, bo to one było podwaliną dla ich dalekosiężnych planów.
Czyli rzeczywiście to tylko plotki – rzekł bardziej do siebie, nieco zamyślony i może odrobinę rozczarowany tym, że jego przyjaciel wykazywał niewiedzę w tym obszarze tematycznym. A może tylko udawał, nie chcąc jeszcze wyjawić żadnych planów konstruowanych w ramach ponownego ożenku? Wstępne rozmowy pomiędzy nestorami to bardzo delikatna sprawa. – Na razie typowani są najlepsi kandydaci, ale to normalna sprawa – młoda lady Burke dorosła już wystarczająco do ożenku, nie był też szpetna, chora, lecz wiele panien bardziej od niej błyszczało na salonach. Sam Black postrzegał ją w kategorii nieoszlifowanego diamentu. W świecie wyższych sfer już tak było, że to małżeństwo ujawniało w pełni prawdziwy potencjał każdej lady. Częściej jednak go tłamsiło lub skrywało w wielkiej tajemnicy, jeśli aspiracje damy nie był do końca odpowiednie dla jej płci. Nie było w tym żadnej sprawiedliwości, na całe szczęście Alphard miał jeszcze na tyle rozumu, aby nie dzielić się podobnymi przemyśleniami głośno. – Plotki jednak zawierały też Twoje nazwisko, więc byłem ciekaw, czy wiesz na ten temat coś więcej. Być może lady Burke wcale nie jest szykowana do narzeczeństwa jak twierdzą spragnione wrażeń gaduły.
Życzył staremu druhowi jak najlepiej. Był jeszcze młody, powinien więc dostać kolejną szansę na szczęśliwe życie w małżeństwie, najlepiej jak najbardziej zgodnym. Obecność kobiety przy jego boku mogła przynieść mu wiele radości.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]29.09.19 0:33
Stworek był pokornym sługą i zawsze wysłuchiwał poleceń w całkowitym milczeniu, a potem wypełniał je skrupulatnie, również zachowując ze swojej strony ciszę. Przede wszystkim wiedział, że w rezydencji Blacków przy Grimmauld Place 12 nikt nie powinien się nigdy wychylać, jeśli chciał przetrwać. Czasem trudno było mu manewrować pomiędzy dumnymi czarodziejami szlachetnej krwi, zwłaszcza, że każdy domownik, choć mocno przywiązany do tradycji, pozostawał na swój sposób temperamentny. O ile wybuchy pani Walburgi stawiały cały dom na nogi, tak gwałtowne zachowania panicza Alpharda doprowadzały go do ruiny, kiedy niektóre pomieszczenia – zwłaszcza te na trzecim piętrze – stawały się istnym pobojowiskiem, prawie zgliszczami po wielkiej bitwie przynajmniej dwóch zaprawionych, ciężkozbrojnych armii. W ciągu ostatnich kilku lat tych incydentów, po których musiał doprowadzać wszystko do porządku, było coraz mniej, mimo to dalej zdarzały się destrukcyjne sytuacje. Tłuczone talerze przez kobiece dłonie były wręcz niczym wobec płonących szaf czy rozpryśniętych i wbitych w ścianę przez moc zaklęcia Reducto odłamków z różnych przedmiotów. Raz nawet z różdżki wypadła Bombarda, lecz niezbyt silna, jakby połowicznie udana. Panicz potem wyjechał i wrócił dopiero po czterech latach, ale Stworek wiedział, że ten czas tak naprawdę został zaprzepaszczony. Pani Walburga właśnie tak wielokrotnie twierdziła. Panicz też potrzebował jeszcze trochę czasu, aby się wyszumieć.
Miłościwy lord Pollux kazał mu mieć baczenie na humory swoich dzieci. Również i to zadanie realizował z pełnym oddaniem. To przez niego oddelegowany został na trzecie piętro. Ostrożnie otworzył drzwi salonu i przekroczył jego próg.
Paniczu Alphardzie – przemówił skrzat jak najbardziej uniżonym tonem, niepewnie zerkając na członka znakomitego rodu Blacków, jakby spodziewał się początku wielkiej awantury wywołanej nagłym wybuchem niezadowolenia. Stworek nauczył się, że powinien uważać na każdym kroku, kiedy pod jednym dachem żyło tak wiele jednostek mogących poszczycić się indywidualizmem oraz bardzo – nawet za bardzo – wyrazistym temperamentem. Znosił jednak wszystkie próby, na jakie były wystawiany. Na całe szczęście drugi syn pana Polluxa był w dobrym nastroju. Czy jednak wieści, które mu przynosi, nie zmienią tego stanu w mgnieniu oka? Przekona się już za chwilę. – Pan Pollux prosi na rozmowę – przekazał życzenie starszego z domowników, pozwalając sobie zachować dużą pewność co do wypowiadanych słów. Póki należycie wykonywał swoje obowiązki, nie musiał bać się kary. Mimo wszystko pod tym dachem rezygnowano z fizycznych kar, wszak donośne lamenty domowego skrzata były wręcz obrzydliwe. – To pilne, sir – dodał jeszcze, bo i to kazano mu powiedzieć, niezależnie od tego, czy nastąpi jakiś opór ze strony potomka rodu.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon na III piętrze 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]29.09.19 1:32
Uniesieniem jednej z brwi powitał skrzata, który zdecydował się wejść do salonu i przekazać mu wiadomość. Nie miał innego wyboru, musiał być posłuszny, lecz zdaniem Alpharda jego zachowania nie cechowała odpowiednia służalczość. Ale głupotą byłoby liczyć na odrobinę galanterii ze strony skrzaciego sługi. Wysłuchał tego, co miał do powiedzenia, wykazują się cierpliwością i spokojem wystarczająco długo.
– Możesz odejść, Stworku – polecił stworzeniu z lekką irytacją, która była słyszalna w jego głosie. Emocje nie wybrzmiewała zbyt donośnie i wyraźnie, jednak mogła być wyłapana przez wieloletniego przyjaciela, z którym tak wiele zdążył już przeżyć od czasów szkolnych. Skrzat szybko dostosował się do polecenia i zamknął za sobą drzwi salonu, jednak Alphard nie usłyszał po tym ruchu cichego odgłosu, coś jakby pstryknięcia. Czyli Stworek czekał na korytarzu, aby upewnić się, że rzeczywiście kłopotliwy panicz udał się od razu do gabinetu ojca.
Był niezadowolony z tego, że przerwano mu przyjacielskie spotkanie, a tego typu wizyty były dla niego bardzo ważne, wszak składane były tak rzadko. Gdy bliski był już rozluźnienia, znów wszystko runęło i musiał zacząć nakładać na twarz maskę beznamiętności i powagi. Żadna frywolność nie będzie dobrze widziana przez Polluxa Blacka. Odłożył szklankę z alkoholem i spojrzał na lorda Bulstrode’a z nieskrywanym żalem. Naprawdę liczył, że jego wizyta potrwa zdecydowanie dłużej i zdążą opowiedzieć sobie chociaż kilka ciekawych historii o wydarzeniach z ostatnich miesięcy. Chętnie wysłuchałby również historii dotyczących potomka Rinnala. Ale to wszystko znów musiało zostać odłożone na inny dzień. Może nawet na inny miesiąc i inny rok.
– Wybacz, przyjacielu, ale musimy się już pożegnać – rzekł bardzo niechętnie i wyczuwalnym smutkiem. – Życzenie ojca jest dla mnie rozkazem – próbował się jeszcze jakoś wytłumaczyć i wierzył w to, że Rinnal zrozumie i wybaczy mu zamieszanie. Nawet nie zdążyli się porządnie nacieszyć dobrym trunkiem, ledwo go posmakowali.
Przyjaciel poderwał się z fotela, gdy i Alphard to uczynił, dzięki czemu na równo mogli uścisnąć sobie dłonie w pożegnalnym geście. Black jako pierwszy zbliżył się do drzwi i otworzył je, nie musząc zbyt długo szukać spojrzeniem Stworka. – Sam odprowadzę gościa – po tych słowach skrzat zniknął, zaś Alphard skierował się na schodach, którymi zeszli na parter.

| z tematu
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]05.07.20 20:59

12 maja 1957

W drzwiach Grimmauld Place numer dwanaście zjawiła się punktualnie. Z zewnątrz posiadłość być może nie prezentowała się tak majestatycznie jak inne rodowe włości w dalszych częściach kraju, jednak w oczach Wren zawsze odznaczała się dziwnym urokiem; w pewien sposób sprowadzała skojarzenia angielskiej historii, dziedzictwa czarodziejów zgromadzonego wśród wypolerowanych antyków i ciemnego drewna, była w końcu ostoją jednej ze znamienitych rodzin ich społeczności. I dobrze płacących zleceniodawców. Jedno z drugim często szło w parze; gdy tylko nowe zamówienie wpływało do rejestru za pomocą listu, wiedziała, że nie mogła pozwolić sobie na bylejakość - usługi o niewyszukanym standardzie nie zaproponowałaby nikomu, tym bardziej nie Blackom. Bo i po co? To przecież wzorowość powodowała hojność, hojność z kolei powodowała wzorowość i jeden z jej ulubionych cykli trwał nieprzerwanie.
Wizyta nie mogła różnić się treścią od każdej poprzedniej: Chang ponownie stanęła na wysokości zadania i była przekonana, że z czół, z pola wokół warg i spod oczu zniknie każdy ślad wczesnych zmarszczek, każdy ubytek w pięknie ściągnięty biegiem czasu.
Do środka wpuścił ją skrzat domowy, wskazał drogę do salonu znajdującego się na trzecim piętrze. Magiczne schody poruszyły się same, gdy tylko wypowiedział numer pożądanej kondygnacji, a te podryfowały w górę zgodnie z oczekiwaniem służącego szlachetnie urodzonych; za każdym razem ten sposób wzniesienia przypominał jej Hogwart i niezliczone pokłady irytacji, gdy schody w zamczysku wycinały jej psikusy. Jak często musiała zmieniać przez nie plany, dopasowywać ścieżki, głowić się nad prostszym dotarciem do celu? Nie pamiętała dokładnie, ale z lat szkolnych wiedziała tyle, że stopnie żywiły do niej swego rodzaju uraz. Osobistą wendettą był zatem ich kaprys.
- Oczywiście, zaczekam - skinęła głową w kierunku skrzata, gdy ten zapowiedział poinformowanie panicza o jej przybyciu. W salonie przyszło jej gościć w przeszłości przynajmniej dwa razy. Każdy z Blacków wydawał się mieć przypisane sobie komnaty, które mógł użytkować na wyłączność, bez przeszkadzania reszcie krewnych, bez wchodzenia sobie w drogę, nie widziała w końcu nikogo innego prócz lorda Alpharda; wygodne życie wśród gwiazd i bogactwa, jak zakładała, musiało smakować przesłodko. Nawet standard pomieszczenia, choć względnie nieprzepastnego, był niepomiernie wyższy niż jej własnej klitki na ulicy Pokątnej, skóry okalające siedziska musiały kosztować więcej niż całe wyposażenie pomieszczeń należących do Wren. Kiedyś też będę takie miała.
W ciszy podeszła do jedynego okna otwierającego widok na ogródek posiadłości, dłoń zacisnęła delikatnie na pasku torby zawieszonej na ramieniu. To jej zawartość była powodem wizyty. Do tej pory osobiste dostarczenie dóbr było pewnego rodzaju fenomenem, zwykle szlachcice zadowalali się sowią pocztą lub posłańcami wynajętymi na ich usługi, lecz w czasach wojny bezpieczeństwo takiej formy nie było już tak pewne jak wcześniej, gdy świat pozostawał względnie normalny i nudny. Zmiany nowego porządku dotykały wszystkiego, każdej dziedziny - nawet jej własnego zajęcia.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]13.07.20 22:41
Tonął w ciszy otoczenia i gwarze własnych myślach, równowagi jak zwykle poszukując pomiędzy wiekowymi księgami. Palcami przesuwał po drewnianych regałach, stukał w skórzane grzbiety, z niektórych wydobywając w ten sposób rozdrażnione odgłosy, a ciężka magia zdawała się osadzać na skórze dłoni. I dziś przyszło mu w końcu spojrzeć na swoje dłonie i zadziwić się nad własnymi zgrubiałymi opuszkami, za których stan odpowiadało przewracanie szorstkich i grubych stronic już od lat najmłodszych. Znał zapach i fakturę wielu woluminów, a wciąż musiał uczyć się kolejnych, głód wiedzy pozostawał w nim wielki. Odkrywanie tajemnic przeszłości dawało mu dużo satysfakcji.
Celebrowanie samotności przerwał głos pokracznej istoty. Alphard niechętnie przeniósł spojrzenie z utrwalonych wieki temu treści na wyszarzałą twarz uniżonego sługi. Wieść, którą przyniósł mu do biblioteki skrzat, wcale go nie zaskoczyła, sam przecież ustalił czas wizyty. Po dobiciu transakcji nastąpi kilka dni spokoju, kiedy najdroższa matka i ukochana siostra skupią się wspólnie na swych zabiegach pielęgnacyjnych. Dziewicza krew stanowiła najlepszy środek spowalniający proces starzenia. Black nie miał pojęcia jak wygląda to z anatomicznego punktu widzenia, lecz w zbyt wielu zapiskach odnajdywał dowody skuteczności kuracji opartych w głównej mierze na tym jednym płynnym składniku. Lubił zresztą snuć własne teorie.
Skierował się ku schodom, by zaraz z ich pomocą znaleźć się na oddanym mu w pełni do dyspozycji trzecim piętrze. Dumnie przeszedł do drzwi, które skrzat otworzył przed nim wyuczonym gestem. Z trzymaną w rękach księgą szlachcic wkroczył do gabinetu i zatrzymał się przy kominku, nie zaprzątając sobie głowy wylewnym powitaniem, jakby nie zauważył cudzej obecności. Nic bardziej mylnego. Przelotne spojrzenie zdołało dostrzec zawieszoną na kobiecym ramieniu torbę.
Znalazłem kolejną wzmiankę o celtyckim rytuale wymiany krwi pomiędzy małżonkami, ale jak zwykle opis pozostaje ubogi w szczegóły – wyrzucił z siebie na jednym wydechu, zdradzając swoją ekscytację, lecz nie pozwolił emocjom wypłynąć na twarz. Odłożył gruby tom przy kominku, po czym zastukał palcami o gładką powierzchnię, wreszcie przenosząc swoją uwagę na goszczącą pod dachem Blacków czarownicę. Jej azjatyckie rysy mimowolnie przypomniały mu o kimś jeszcze i zaraz zaczęło mu to ciążyć na duszy. Był śmieszny z tym swoim upartym milczeniem. Na całe szczęście zdołał się opanować i urwać pewne rozważania już na wstępie. Ta wizyta miała konkretny cel.
Liczę na towar najlepszej jakości – oczywiście, że właśnie taki dostanie, w to nie wątpił, jednak dla samej przekory musiał głośno wyrazić cień wątpliwości. Londyn przestał być przyjaznym miejscem dla mugolskich dziewic. Czy po mieście kryły się jeszcze jakieś gotowe darować własną krew? Był tego szczerze ciekaw.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]14.07.20 21:28
Przy zaserwowanej jej od progu informacji bladły wszelkie szlacheckie powitania. Na dźwięk głosu mężczyzny Wren odwróciła się gładko, zmarszczyła brwi przetrawiając w ciszy myśli to, co przekazał od progu. Rytuały krwi wciąż pozostały niedokładnie zbadaną dziedziną, ze względu na szczątkowe informacje zapisane na kartach historii nie cieszyły się przesadną popularnością badaczy mogących rzeczywiście zgłębić ich temat, dlatego tak ważnym było podtrzymywanie płomienia choćby poprzez rozmowy z Alphardem. Pamiętała jak dziś, gdy po raz pierwszy napisała do niego list, zapewne nieskładny i pełen fascynacji, po ukazaniu się spisanego przez niego artykułu na temat magii krwi; niewielu łączyła z nią owa pasja, jeszcze mniej miało o ów zagadnieniach cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Lord Black był inny. Jego mózg pochłaniał spore pokłady wiedzy z przeróżnych dziedzin, a to przyciągało uwagę Wren, sprawiało, że słuchała go chętnie i uważnie, oferowała od siebie własną wiedzę zgromadzonych doświadczeń - praktycznych. Ich dyskusje były dla niej ciekawe, w gruncie rzeczy ciekawsze od przeprowadzanych transakcji.
- W celu wzmocnienia rytuału przysięgi małżeńskiej? - podjęła zamyślona, nim kolejne słowa wypłynęły z jej ust, - Niektórzy członkowie celtyckich społeczności, o ile dobrze pamiętam, zdawali się mieć przeczucia związane z bliskimi im osobami. Potrafili wyśnić śmierć, odniesione rany, zagrożenie... Wszystko, co miało rzeczywiste znaczenie. Czy myśli lord, że jedno z drugim może mieć coś wspólnego? - Spojrzała wówczas na Blacka, żałując, że opis, o którym wspomniał, był wybrakowany. Po głowie od dawna chodziło jej pragnienie odtworzenia starych rytuałów, odwzorowanie ich co do joty na chętnych - lub odpowiednio nakłonionych - jednostkach, podobne badania mogłyby wszak okazać się rewolucją dla całej czarodziejskiej społeczności ich czasów.
- I taki też lord otrzyma, naturalnie - odparła z przekonaniem, sięgnęła do torby. Ostrożnym ruchem wyjęła z jej środka cztery pudełeczka, czarne, ozdobnie żłobione; ich wnętrze skrywało powód wizyty. Fiolki wypełnione krwią spoczywały wśród delikatnie schłodzonej zaklęciem kruczej gąbki, zabezpieczone nią z każdej strony, dodatkowo przewiązane białą wstążką, by całość szczelnie do siebie przytwierdzić na czas podróży. - Cztery porcje, zgodnie z zamówieniem, od najpiękniejszych z moich dziewcząt. - Puzderka położyła na blacie pobliskiego stołu, by wyprostować się znowu i spojrzeć na szlachcica. - Jest jednak jeden szkopuł, lordzie Black, o którym muszę wspomnieć przez pryzmat ostatnich wydarzeń. - Musiał się tego domyślać. Był zbyt inteligentny, by nie przewidzieć nadchodzących zmian rynkowych, których nie sposób było już uniknąć, ni dłużej ignorować. - Londyńskie czystki sprawiają, że fizycznie niewinne, młode mugolki zamieniają się w towar zagrożony. Cenniejszy niż wcześniej. Niektóre z moich źródełek wykrwawiło się w płomieniach, zamiast w imię pielęgnowania urody czarownic. - Jej głos był spokojny, neutralny, jakby słowa nie tyczyły się żywych istot a jedynie pozbawionych tchnienia, głębszego znaczenia ingrediencji. - Dlatego następne dostawy, o ile lord będzie na takowe reflektował, będą musiały być droższe od ostatnich. Liczę na lorda zrozumienie - zakończyła miękko. Nie było wątpliwości, że na wzrost ceny Blackowie mogli sobie pozwolić, Wren niezmiennie dostarczała im również jedne z lepszych zbiorów w swoich zasobach; prawdziwym pytaniem było tylko to, czy mieli kaprys zgodzić się na nowe warunki.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]13.08.20 21:25
Ożywczo było wymieniać z kimś myśl i nie czuć się przy tym do niczego zobowiązanym. W swoim życiu nie znajdował się zbyt często w pozycji, w której musiałby zabiegać o czyjeś zainteresowanie, samo jego nazwisko sprawiało, że spoczywały na nim cudze spojrzenia. Ta sytuacja wcale nie była inna, wszak był ważnym klientem, a jednak czuł się całkiem swobodnie, pozostawał też ciekaw tego, co jego rozmówczyni może mu odpowiedzieć. Nie zawiodła go w żadnym razie, śmiało podzieliła się własnym wnioskiem na poruszony bez bogatego wprowadzenia temat, podrzucając mu przy okazji nowe informacje, mogące pomóc spojrzeć mu szerzej na całe zagadnienie. – Szczerze przyznam, że sam o tym wcześniej nie pomyślałem – wyznał bez zażenowania, przez swą niedomyślność tym bardziej wdzięczny czarownicy za jej przybycie. Mimowolnie więc zerknął z powrotem na księgę, uparcie zwalczając w sobie chęć do otwarcia jej ponownie. Było to trudne, kiedy w ostatnich dniach miał wystarczająco czasu, aby szukać sposobności do oderwania swych myśli od ważkich tematów. Każdy potrzebował krótszej czy dłuższej chwili wytchnienia, a on wykorzystywał je w prowadzeniu poszukiwań pomiędzy księgami. – Czy może to być klucz do zrozumienia jak Celtowie potrafili łączyć dwa odrębne źródła magii? Splecione losy dwojga ludzi nie tylko węzłem małżeńskim, ale także przymierzem krwi, jakoby to w niej płynęła magia – ruszył myślami do przodu, pamiętając o wiedzy zdobytej na przestrzeni lat, szukając różnych elementów do poskładania w logiczny ciąg. – Jedno może wynikać z drugiego, twoja koncepcja wydaje się bardziej niż słuszna.
Był świadom tego, że Chang przybyła do niego z inną sprawą, a jednak jeszcze przez chwilę chciał kontynuować temat. Zaczął krążyć po pokoju, wpierw kierując się do kominka, by zaraz odbić się do niego w stronę barku, gdzie czekały szklanice i trunki. – Może więc magiczne rytuały potrzebują niezmąconej żadną mocą krwi, aby nie wpływała ona na zachodzące w nich procesy? – to by tłumaczyło, dlaczego to właśnie krew mugolskich dziewic najlepiej sprawdza się przy tworzeniu mikstur upiększających. – Napijesz się ze mną? A może należysz do osób, którym w pracy nie wypada cieszyć się alkoholem?
Nie czekał zbyt długo na odpowiedź, bo sam przeszedł do konkretów, gdy nalewał sobie ognistej whisky. Ostatecznie nic jej nie nalał, w każdej chwili mogła obsłużyć się sama, nie miałby nic przeciw temu. Skrzywił się na wzmiankę o śmierci w płomieniach, gdy tak najbardziej od tych wielu mugolskich istnień było mu żal samego miasta. Rozumiał, że przy oczyszczaniu stolicy nie sposób było uniknąć strat, jednak jak Black pragnął władać w majestatycznym Londynie. Z czasem jednak wszystko uda się odbudować, wierzył w to głęboko, jak i w to, że to właśnie jego ród będzie miał najwięcej do powiedzenia w tej kwestii. Crouchowie zdawali się przesypiać ostatnio najlepsze okazje, kiedy nie mieli żadnego aktywnego reprezentanta pomiędzy poplecznikami Czarnego Pana.
Cena nie gra roli, choć nieustanne podtrzymywanie takiego przekonania mogłoby opróżnić każdy skarbiec – stwierdził beznamiętnie, w jego głosie nie pobrzmiewało nic poza powagą, a w ciemnych oczach na próżno było szukać wcześniej rozbudzonej ekscytacji. Ze szklanicą w dłoni przysiadł na jednym z foteli położonych przy kominku. Gdy już bliski był upić łyk whisky, nagle zabrał naczynie od ust i odłożył na blat stolika, spojrzenie skupiając na przygotowanym dla niego towarze. Cztery pudełeczka, w których skryte były fiolki z wyjątkową ingrediencją. Uśmiechnął się lekko i ruchem dłoni wskazał Wren drugi fotel. – Rozgość się. Opowiedz mi, jak radzisz sobie w tych trudnych dla interesów czasach – śmiało przeszedł do kolejnego wątku rozmowy, nie wyciągając zbyt szybko przygotowanej zawczasu skórzanej sakwy z zapłatą. Wykorzystywał też bezczelnie fakt, że kobieta nie ośmieli się go poganiać w tej sprawie. – W jakich kątach chowasz swoje cenne nabytki? Pewnie muszą pozostawać rozproszone, a to utrudnia logistykę. Nigdy też nie wiadomo czy ktoś czasem nie trafi na ich trop. Nie można odmówić niektórym czarodziejom pasji do usuwania brudu.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Salon na III piętrze [odnośnik]14.08.20 18:16
Ostatnie miesiące pokazywały, że Alphard Black był nie tyle ważnym klientem, co także niepomiernym źródłem wiedzy i intrygujących przemyśleń, które spijała z jego wypowiedzi zachłannie, ze szczerym zadowoleniem - niewiele podobnych jemu umysłów kierunkowało myślenie na tor niedokładnie zgłębiony i tak bliski jej własnemu zainteresowaniu dodatkowo stanowiącemu źródło utrzymania. Wren pielęgnowała każdy kontakt, który pozwalał jej puszczać wodze teorii, pomagał zagłębić się w zatarte przez czas i stare mistycyzmy odmęty historii, który smakował zrozumieniem dawnych fascynacji i obrządków. Dlatego też z każdą wizytą o motywie przewodnim dostarczenia kolejnej dawki krwi dla krewniaczek prominentnego jegomościa, miała nadzieję, że ten zaszczyci ją choćby niewielką dawką swoich przemyśleń czy ostatnich odkryć. Najwyraźniej dzisiaj los się do niej uśmiechnął, a Merlin miał ją w swej opiece; nie uniosła się dumą na przyznanie, że podobna myśl nie przecięła wcześniej jego rozważań. Wren skinęła lekko głową i z uwagą wysłuchała jego następnych słów, uważnie analizując je w objęciach własnej kontemplacji, spojrzenie utkwiwszy w przypadkowo obranym punkcie na przeciwległej ścianie pokrytej elegancką tapetą.
- To brzmi jak przymierze absolutne - odezwała się gdy głos Alpharda rozmył się w ciszy i delikatnie zmarszczyła brwi. - Mogło wiązać małżonków nierozerwalną więzią do śmierci, jeśli oprócz słownej przysięgi łączyła ich też magia zawarta w wymienionej między sobą krwi. A jeśli tak było, zastanawiam się jakie konsekwencje musiałaby mieć chęć zerwania takiego połączenia. - Katastrofalne, zapewne, gdy miłość przeradzała się w obojętność, w irytację podjudzaną świadomością istnienia silnej, być może nierozerwalnej koneksji. Czy było to dobrym kierunkiem myślenia - nie wiedziała, decyzję pozostawiała mądrzejszemu i bardziej obeznanemu w historii magii lordowi, którego obecność wręcz zachęcała do snucia teorii. Z jej ust wyrwał się cichy pomruk gdy zaproponował, jakoby arkana magiczne najlepiej współgrały z krwią czystą. - Jak tusz potrzebuje niezapisanego pergaminu, by nakreślić nowe treści - zgodziła się głosem pogrążonym w myślach, odrobinę nieobecnym, podobnym pustemu spojrzeniu; procesy rozważań wyraźnie dominowały nad ciałem, zanim powróciła do rzeczywistości na pytanie szlachcica. Rzeczywiście zwykle stroniła od alkoholu podczas spotkań stricte biznesowych, nauczona przezorności i konieczności zachowania trzeźwości osądów, lecz tym razem skinęła gładko głową i pozwoliła kącikowi ust unieść się nieznacznie. - Wręcz przeciwnie. Trunki nigdy nie smakują tak dobrze, jak w chwili dobijania zadowalającego obie strony targu. Poproszę - odparła i odebrała od gospodarza szklaneczkę wypełnioną alkoholem, czekając, aż ten upije pierwszy łyk. Nie tyle podejrzewała go o zatrucie zawartości butelki - broń Merlinie, po co zresztą miałby to robić? -, co w ten sposób pragnęła okazać szacunek; dziadek uczył ją, że podczas chińskiej ceremonii herbaty niżsi stopniem lub młodsi piją jako ostatni. Wren nieświadomie przekładała to przekonanie na inne dziedziny, szczególnie w obcowaniu z arystokratycznym środowiskiem.
Zgodnie z zaproszeniem zajęła miejsce naprzeciwko mężczyzny i wydała z siebie długie westchnienie na zadane przez niego pytanie. Nie było sensu ukrywać trudności towarzyszących wprowadzaniem do stolicy nowego porządku, skoro sama zakomunikowała jego istnienie koniecznością podniesienia ceny za świadczoną usługę.
- Wbrew pozorom, lordzie Black, problemem nie są tylko czarodzieje poszukujący ostatnich niedobitków, a mugolscy mężczyźni, którzy w ostatnich dniach swojego marnego życia szukają łatwej rozrywki i zaspokajają prymitywne potrzeby na wszystkim, co ośmiela się ruszyć - przyznała szczerze; strach i adrenalina walki o życie budziły w  nich bestie i to częściej po nich musiała sprzątać kryjówki swych dziewcząt, niż po magicznych rewolucjonistach. - Choć działamy w słusznej sprawie, to prawda, że zdarza mi się też wielokrotnie trafić na magiczne pogorzeliska. Na truchła dziewcząt w jasny sposób uśmiercone zaklęciami. Rozszerzyłam liczbę schronień na cały kraj, z daleka od londyńskich okolic, a to skutkuje dłuższą podróżą. - Nie wspominając już o nastrojach samych dawczyń, o ciężkich emocjach opadających na ich wątłe, kruche ramiona i rosnącej podejrzliwości, niepewności. - Ale czego nie robi się dla dobra najpiękniejszych czarownic - dodała już lżej, o wiele miększą melodią głosu.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Salon na III piętrze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach