Wydarzenia


Ekipa forum
Poddasze
AutorWiadomość
Poddasze [odnośnik]02.04.19 20:34

Poddasze/Pokój Wróżb

Prawdopodobnie najbardziej intrygujące pomieszczenie w całym domu, znajdujące się na szczycie krętych schodów. Prowadzą do niego dwa różne wejścia - jedno dostępne jest on wnętrza posiadłości i wykorzystywane jedynie przez samą Esther. Drugie znajduje się na zewnątrz, a dostęp do niego jest możliwy dzięki krętym, metalowym schodom doczepionym do jednej ze ścian domu. To właśnie tego wejścia używają klienci, którzy poznać pragną swoją przyszłość z rąk samej pani Trelawney. Przez zawód męża, z jej usług korzystają zarówno damy ze szlacheckich rodów, jak i czarownice oraz czarodzieje, którzy nie boją się spojrzeć w twarz swojemu przeznaczeniu. Wśród nich większość posiada jednak czystą krew. Czarodzieje półkrwi wciąż są mile widziani, czego jednak nie można powiedzieć o mugolakach.
Wnętrze poddasza w pełni oddaje osobowość jego właścicielki; okna przysłonięte są zasłonami, a jedynym źródłem światła są palące się wokoło świece. W powietrzu unosi się zapach ziół oraz kadzidła, a wszędzie wokoło poustawiane są magiczne artefakty. Wchodząc na poddasze goście proszeni są o zdjęcie obuwia, a wróżenie odbywa się na podłodze, na której poukładane są różnorakie poduszki oraz koce.
Oprócz tego, pomieszczenie jest ostoją Esther, do której udaje się gdy potrzebuje chwili samotności.  


Saw the stars out in front of you
Too tempting not to touch but even though it
shocked you something's electric in your blood
Esther Trelawney
Esther Trelawney
Zawód : wróżbitka
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
but in all chaos, there is calculation
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6445-esther-trelawney https://www.morsmordre.net/t7399-lilith https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f173-eyemouth-berwick-east-dom-nr-13 https://www.morsmordre.net/t7308-esther-trelawney
Re: Poddasze [odnośnik]17.04.19 20:47
Borgin starała się nie przywiązywać dużej wagi do swojego prywatnego życia. Skupiała się na pracy, na działaniach w Rycerzach, w walce w wojnie, którą zapoczątkowali i zamierzali skończyć. Właściwie nigdy nikomu o sobie nazbyt nie opowiadała nie widząc w tym żadnego sensu. Wiedza jest bronią, która mogła zranić i to o wiele dotkliwiej niż można by się było tego spodziewać. Jej dom rodzinny był miejscem, do którego wcale nie chciało się wracać chociaż z perspektywy innych ludzi prawdopodobnie mieli z bratem wystarczająco dużo by nie narzekać. Antonia nie narzekała. Nauczyła się żyć własnym życiem i przede wszystkim w zgodzie z samą sobą i własnymi potrzebami. Jej brat widział to trochę inaczej, ale i tak dla brunetki nie miało to żadnego znaczenia. Nie mieli nikogo prócz siebie. Tylko na siebie mogli liczyć. I choć Borgin nigdy o dzieciach nie myślała, w ogóle nie wyobrażała sobie założenia rodziny to gdyby tak się kiedyś stało to chciałaby tego właśnie dla nich. By mieli siebie nawzajem jak nikogo innego. Teraz brunetka nie wiedziała co działo się z jej bratem. Wiedziała, że musiał wyjechać i nie wypytywała go dlaczego to wszystko było takie nagłe i niespodziewane. Ona też nie chciałaby zadawania miliona pytań o cel jej podróży. Nie chciałaby go martwić, ale też nigdy nie musieli się sobie z niczego tłumaczyć i Antonia naprawdę to szanowała. Teraz jednak minęło już wystarczająco dużo czasu by mogła zacząć się o niego martwić. Gdyby wszystko było w porządku na pewno wysłałby sowę w końcu dlaczego nie miałby tego zrobić? A jednak porzucił Rycerzy, porzucił Londyn by udać się w podróż, która mogła kosztować go nazbyt wiele. Nawet wszystko.
Antonia długo zwlekała z poszukiwaniem informacji o bracie. Starała się nie popadać w paranoje, a w takich sytuacjach potrafiła być naprawdę cierpliwa. Szala goryczy w końcu się przelała i brunetka chcąc dowiedzieć się czegokolwiek postanowiła poprosić o pomoc jasnowidza. Nie kogoś przypadkowego. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że większość chce wykorzystać wnętrze sakiewki. Borgin zależało na prawdziwych informacjach bez względu na to jakie one będą. Chciała znać prawdę i móc z nią coś zrobić. W takich sytuacjach nieświadomość była najgorszym z koszmarów. Nie chciała się już dłużej zastanawiać. Nie chciała się martwić jeśli nie było takiej potrzeby, a jeśli takowa istniała to zwyczajnie wolała o tym wiedzieć.
Na widok kobiety uniosła kącik ust w leniwym uśmiechu. Zawsze robiła dobrą minę do niekoniecznie dobrej gry. - Wybacz, że musiałaś na mnie czekać – odparła. Nokturn w ostatnim czasie był jeszcze bardziej tajemniczy. Nawet dla niej.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Poddasze [odnośnik]19.04.19 22:31
Esther była dumna z przestrzeni, którą stworzyła dla siebie na poddaszu domu. Miejsce to, wcześniej służące za przechowalnie bezużytecznych przedmiotów, dla których nie można było znaleźć położenia gdzie indziej, teraz miało swoje zastosowanie, przeznaczenie, które kobieta zamierzała dobrze wykorzystać. Od zawsze uważała, iż kobieta, nie tylko zamężna, choć może w szczególności ona, potrzebowała odrobiny przestrzeni, która mogłaby należeć tylko i wyłącznie do niej. Pani Trelawney traktowała swoje małżeństwo raczej jako obowiązek i niedogodność, której prędzej czy później zamierzała się pozbyć, jednak tak długo jak miała trwać w tym związku, zamierzała posiadać chociaż skrawek podłogi, gdzie nieproszeni goście nie mieli wstępu. Ku jej zadowoleniu jej mąż-idiota nie przejmował się za bardzo tym, co robiła pod jego nieobecność, ani nawet tym co robiła niemalże bezpośrednio pod, a raczej nad, jego nosem. Był ślepy na wszystko, co czyniła, będąc zarówno zbyt zajętym swoją pracą i ciągłymi staraniami dorównania ludzi o wyższym mu statusie, jak i postrzeganiem Esther jako delikatnej i pełnej niewinności kobiety, która przez większość swoich dni siedziała w domu doglądając ich dziecka i wyczekując jego powrotu. Rzeczywistość nie mogła być dalsza jego wyobrażeń - w przeciwieństwie do tego, jaką ją widział, Esther z pewnością nie była delikatna, a już na pewno nie była niewinna. Być może sam fakt przynależności do Rycerzy Walpurgii był tego potwierdzeniem, jednak były również inne znaki, o których gdyby tylko wiedział z pewnością nie patrzyłby na nią w ten sam sposób. Jeden z nich nosił imię pewnej poznanej nie tak dawno kobiety, i choć Esther nie mogła powiedzieć niczego z całą pewnością, przeczucie podpowiadało jej, iż w najbliższym czasie ich znajomość jedynie się rozwinie.
Na obecną chwilę nie mogła jednak narzekać - wbrew pozorom małżeństwo dawało jej dość dużo swobody, głównie przez fakt, iż jej małżonek pozostawał ślepy, i ślepo zakochany - jeśli nie dokładnie w niej, to przynajmniej w fakcie, iż był w stanie wziąć za żonę kobietę taką jak ona.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi podniosła się z miejsca, powoli podchodząc do wejścia. Miała na sobie ciemnozieloną, zwiewną suknię sięgającą do ziemi, a włosy wyjątkowo pozostawiła spuszczone, być może idealnie wpasowując się w wizerunek lekko ekscentrycznej wróżbiarki, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że kroczyła boso. Bez wahania otworzyła drzwi, wiedząc, kogo może się spodziewać. Odwzajemniła uśmiech, bez słowa wpuszczając swojego gościa do środka.
- Nic się nie stało - odpowiedziała w końcu, mierząc kobietę wzrokiem. Znała ją z widzenia, głównie ze spotkań Rycerzy, jednak tak naprawdę nie miała wcześniej okazji poznać jej bliżej - Jeśli to nie problem, proszę o zdjęcie butów. Herbaty? - dodała, sama wchodząc głębiej do pomieszczenia, w którym unosił się delikatny, ale nie przytłaczający, zapach ziół. Bez względu na odpowiedź Antonii zabrała się za przygotowanie ciepłej wody, przez chwilę krzątając się po poddaszu wyjmując z szafek filiżanki, talerzyki oraz puszki z różnorakimi herbatami oraz przedmioty - Zanim zaczniemy, poproszę cię również o przybliżenie mi kilku szczegółów. Wróżby są zazwyczaj wyraźniejsze, gdy mam pewną wiedzę odnośnie osoby oraz tego, czego chciałaby się dowiedzieć - rzuciła, spoglądając przez ramię na kobietę, która w między czasie mogła zająć miejsce na ułożonych po jednej stronie niewielkiego stolika poduszkach.


Saw the stars out in front of you
Too tempting not to touch but even though it
shocked you something's electric in your blood
Esther Trelawney
Esther Trelawney
Zawód : wróżbitka
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
but in all chaos, there is calculation
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6445-esther-trelawney https://www.morsmordre.net/t7399-lilith https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f173-eyemouth-berwick-east-dom-nr-13 https://www.morsmordre.net/t7308-esther-trelawney
Re: Poddasze [odnośnik]23.04.19 20:49
Borgin nie lubiła się zwierzać nikomu. Właściwie nie mówiła o sobie dużo i pozostawiała wiele w sferze domysłów. Bo niby po co miałaby mówić ludziom o sobie i o tym jakim człowiekiem była? Nie potrzebowała tego i szczerze mówią trochę się tego bała. Przychodząc jednak do Esther wiedziała, że będzie musiała się w jakimś stopniu otworzyć i nawet jeśli nie będzie musiała zdradzać swoich sekretów to będzie zmuszona zdradzić tajemnice swojego brata. Tylko czy miała jakiekolwiek wyjście? Jej bliźniak nie dawał znaków od dobrych kilku miesięcy. Równie dobrze mógł bezpiecznie zajmować się ważnymi dla siebie sprawami, ale z drugiej strony czy wtedy nie znalazłby nawet chwili by wysłać do niej sowę? By dać znać, że żyje? To Antonia zwykle nie potrafiła okazywać takich uczuć. To zwykle ona wychodziła z domu by wrócić po kilku dniach nie dając w ogóle znaku życia. Jej brat do tego typu ludzi nie należał bo choć byli bliźniakami to jednak z charakteru różnili się naprawdę bardzo.
Kobieta słysząc prośbę o ściągnięcie butów właśnie to zrobiła. Potrafiła uszanować czyjąś prywatność. W końcu zapraszała ją do swojego domu, a Antonia nigdy by sobie na takie coś nie pozwoliła. No może do domu w głównej części Londynu. Nokturn to był jej dom nawet jeśli dla innych to zwyczajna nora. Sama czasami miała takie wrażenie, ale prócz krzyków, pijaństwa i bójek było w tym coś co pozwoliło jej traktować to miejsce jako dom. Tam nie musiała nikogo udawać, była po prostu sobą. Nie przyznawała się tego nawet przed sobą, ale to ojciec pokazał jej plusy Nokturnu nawet jeśli ona nie do końca na początku je widziała. - Dziękuje – odpowiedziała kiedy kobieta zaproponowała jej herbaty. Już i tak nie czuła się zbyt komfortowo przychodząc tutaj. Wiedziała, że jest tutaj w jednym celu i potrzebowała uzyskać te odpowiedzi.
Antonia przez chwile się nie odzywała zastanawiając się co tak naprawdę mogłaby powiedzieć kobiecie. - Jesteśmy bliźniakami – zaczęła, bo niejednokrotnie słyszała, że nie ma niczego silniejszego od bliźniaczej więzi. - Mój brat z zawodu jest łowcą smoków i właśnie pod pretekstem polowania na smoki opuścił Anglię. Od dwóch miesięcy nie mamy ze sobą kontaktu. Jeżeli potrzebujesz jakichś konkretnych informacji to zapytaj. Wtedy będzie mi łatwiej ci coś opowiedzieć. -dodała spoglądając na kobietę. Wierzyła, że to zostanie między nimi. Przede wszystkim wierzyła, że nie będzie musiała konfrontować się z Esther na żadnym podłożu. W końcu były po jednej stronie, ale Borgin się nauczyła, że tutaj każdy grał dla samego siebie.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Poddasze [odnośnik]24.04.19 22:00
Jej praca, a raczej zajęcie, którym czasem się trudniła i z którego otrzymywała niewielkie dochody, pozwalające jej zachować skrytkę bankową osobną od tej, którą dzieliła z mężem, była doskonałą możliwością do poznania nowych osób, które obdarzały ją swoim zaufaniem i otwierały przed nią własne puszki Pandory, w których skryte były ich najgłębsze sekrety.
Esther nie potrafiła zajrzeć w ich dusze; patrząc na ludzi czasem umiała wyczuć ich energię, głównie dlatego, iż wyostrzone zmysły, które wytrenowała zarówno przez swój dar jak i praktykę obserwowania i zauważania rzeczy, które były niewidoczne dla zwyczajnego obserwatora. Nigdy nie uważała się w tej zdolności za wyjątkową - poznała wiele osób, które wyuczyły swoje ciało i umysł do patrzenia poza to, co dostępne dla ludzkiego oka. I chociaż nie raz było to dla niej przydatne, Esther o wiele bardziej ciekawiło to, co ludzie mogli jej o sobie powiedzieć, nawet wtedy, gdy tak naprawdę nie otwierali ust. Podczas czytania często przemawiali jej głosem, dziwiąc się jak trafnie potrafiła ubrać w słowa to, czego sami nie byli w stanie powiedzieć.
Krzątając się po pomieszczeniu i zalewając wsypane do filiżanek zioła ciepłą wodą, pani Trelawney uważnie wysłuchiwała słów przybyłej kobiety, zwracając uwagę nie tylko na to, co mówi, ale również jakiego używa tonu i jakie emocje towarzyszą jej, gdy mówi o swoim bracie. Wróżenie dla osób trzecich, szczególnie tych zaginionych, było wyjątkowo skomplikowane, głównie dlatego, iż nie mogły podzielić się z nią swoją energią i przekazać czy też jej, czy kartom, tego, co chciałyby się dowiedzieć.
Antonia była jednak w uprzywilejowanej pozycji - jako jedna z bliźniąt, przed narodzeniem dzieląca łono ze swoim bratem, była niemalże połową jego osoby; powiązani byli nie tylko rzeczami tak oczywistymi jak krew czy data urodzenia, ale również duszą. Pod niektórymi względami można było uznać, że są jak dwie połówki jednej osoby, i bez względu na dzielący ich dystans to połączenie zawsze miało pozostać tak samo silne.
Esther w ciszy postawiła filiżanki herbaty na stoliku, samej siadając naprzeciwko kobiety i uśmiechając się do niej lekko. Upiła powoli łyk naparu, sięgając po swoją ulubioną talię kart. Mówiąc, zaczęła powoli tasować je w swoich dłoniach, nie będąc jeszcze pewną, czy to właśnie z nich dzisiaj skorzysta.
- Chcesz więc dowiedzieć się, co dzieje się z twoim bratem - powiedziała melodyjnym głosem, bardziej jako stwierdzenie niż pytanie - Bliźnięta mają między sobą pewną więź, która pomimo okoliczności zawsze pozostaje tak samo silna, niemalże nierozerwalna. Być może kiedyś sama mogłaś to odczuć - dodała, uśmiechając się lekko; sama dość dobrze znała podobne uczucie, nie tyle związane z jej rodzeństwem, zwłaszcza iż tak naprawdę sama takowego nie posiadała, ale łączące ją z kimś, kogo kiedyś nazwałaby bratnią duszą. Przyjrzała się uważnie Antonii, wiedząc już, jaka metoda będzie dla niej najlepsza - Zanim zaczniemy, muszę wytłumaczyć, na czym będzie polegać proces. Wiem, że zazwyczaj wróżbiarstwo kojarzy się z kryształowymi kulami czy kartami tarota - uśmiechnęła się pod nosem, bo w końcu to właśnie te rzeczy były najbardziej widoczne w jej otoczeniu - Jednak uważam, że w twoim przypadku potrzebujemy czegoś, co pozwoli mi dokładniej odpowiedzieć na twoje pytania - wstała z miejsca, nalewając do miski z czarnego szkła odrobinę wody. Następnie sięgnęła po niewielki nożyk oraz materiałową chusteczkę. Usiadła z powrotem na miejscu, układając przedmioty na stoliku między nimi - Miska wypełniona wodą działa podobnie jak szklana kula, jednak często daje o wiele wyraźniejszy obraz tego, co ma się wydarzyć, lub już się dzieje. Aby osiągnąć nasz cel, muszę wprowadzić się w stan przypominający hipnozę. Przez ten czas nie będziesz miała ze mną kontaktu, cała moja energia oraz uwaga skupione zostaną na wizji, którą będę chciała osiągnąć - wytłumaczyła, rozkładając serwetkę i biorąc do dłoni nożyk, przejeżdżając palcem po jego ostrzu - Zazwyczaj nie zdradzam szczegółów swojej techniki, ale w tym wypadku istnieje ryzyko, iż nie będę w stanie sama wybudzić się z transu - dodała, przesuwając nożyk rękojeścią w stronę Antonii - Gdyby coś poszło nie tak - uśmiechnęła się, spoglądając w powierzchnię wody w misce, która teraz jedynie odbijała jej własne oblicze, ale już wkrótce miała okazać się oknem do wydarzeń, które zdawały się być poza ich zasięgiem - Gotowa?


Saw the stars out in front of you
Too tempting not to touch but even though it
shocked you something's electric in your blood
Esther Trelawney
Esther Trelawney
Zawód : wróżbitka
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
but in all chaos, there is calculation
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6445-esther-trelawney https://www.morsmordre.net/t7399-lilith https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f173-eyemouth-berwick-east-dom-nr-13 https://www.morsmordre.net/t7308-esther-trelawney
Re: Poddasze [odnośnik]30.04.19 12:59
Niełatwo było wierzyć wróżbom. Oczywiście znała ludzi, którzy mieli do tego prawdziwy talent i było to coś co dano im z racji urodzenia. Ich świat był jednak pełny naciągaczy. Ludzie udawali, że widzą przyszłość znajdując w tym dobry sposób na szybki zarobek. Nie było to przecież takie trudne. Jeżeli ktoś potrafił czytać z ludzi jak z otwartej księgi, manipulować ich emocjami i uczuciami, jeżeli wiedziało się czego ludzie oczekują i co chcąc usłyszeć to tak naprawdę pomachanie dłońmi nad kryształowa kulą było tylko formalnością. Może właśnie dlatego tak długo wzbraniała się przed skorzystaniem z oferowanych przez Esther usług. Może bała się, że dowie się tego czego się obawiała, a nie prawdy bez względu na to jaka ona by była. Może wolała czekać, aż brat sam się odezwie rozwiewając jej wątpliwości. Nic nie mogła poradzić na to, że do ludzi podchodziła tak niepewnie. Życie i tak weryfikowało wszystkie plany. Była tego żywym przykładem.
Nie wiedziała jakich Esther potrzebowała informacji aby móc dotrzeć do jej brata i sprawdzić co się z nim aktualnie działo. Nigdy nie korzystała z usług jasnowidza, ale obserwowała ich pracę i wiedziała, że potrafią czynić cuda. Pokazywać przyszłość, ostrzegać przed niebezpieczeństwem i dawać człowiekowi wgląd w to na co zwykle nie miało się żadnego wpływu. Zmienić niezmienialne. Sprawić, że zapisany gdzieś tam los będzie odkryty i gotowy na wszelkie modyfikacje. Antonia wierzyła jednak, że to dar i przekleństwo w jednym. Nie można być całkowicie zdrowym lawirując między przyszłością, przeszłością a teraźniejszością. Nie bez powodu mówiło się, że za każdym razem gdy jasnowidz uaktywnia swoje trzecie
oko to tym samym pozbawia się części duszy. Bezpowrotnie oddaje ją dla kilku symboli i nieznanej treści. - Czułam - odparła zgodnie z prawdą. - Chociaż prawdopodobnie to mój brat czuł ów więź bardziej. Odkąd wyjechał odczuwam tylko taki... przeraźliwy chłód. Niepokój, którego nie umiem niczym wytłumaczyć. - dodała. Nigdy nie zastanawiała się nad natura relacji. Było w jej życiu ich tak mało, że tak naprawdę wcale nie musiała rozkładać ich na czynniki pierwsze. Wierzyła, że kobieta będzie w stanie zrobić pożytek z tego co udało jej już powiedzieć. Postanowiła zaufać, że doskonale wie co robi w końcu Borgin nie była pierwsza osoba której przyszłość przepowiadała. Mogła już teraz tylko czekać na informacje.
Rozumiała, że trans, w który planowała wprowadzić się kobieta wymagał od niej wiele poświęcenia, a dodatkowo był bardzo niebezpieczny. Antonia nie chciała jej w żadnym stopniu od tego ociągać, ale tez jakoś nie wyobrażała sobie, że siedząca przed nią czarownica wpadnie w trans tak silny, że będzie potrzebować sztyletu by kobietę ocucić. Skinęła jednak głową na znak, że się zgadza i przesunęła rękojeść bliżej siebie. Co jeśli to wszystko nie było warte świeczki? Albo co jeśli prawda będzie tak straszna, że na zawsze zmienić brunetkę i jej postrzeganie świata? Musiała się na to przygotować. - Jestem gotowa - odparła mrużąc delikatnie oczy z powątpiewaniem. Prawdą było, że nigdy nie miała być tak naprawdę gotowa na to by na głos usłyszeć kreujące się w jej głowie myśli. Musiała jednak sprawiać pozory. Teraz i cały czas później. - Powiedz mi co się z nim dzieje - dodała jeszcze w skupieniu. Skłamałaby mówiąc, że w tym wszystkim nie było intymności, którą zwykle chroniła. Było jej bardzo dużo, ale nic już nie mogła na to poradzić.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Poddasze [odnośnik]12.05.19 23:09
Na wiele sposobów Esther chciała wierzyć w to, że jest nieustraszona. Brzydziło ją przyznawanie się do własnych słabości; wolała widzieć siebie jako kobietę silną, zawsze sięgającą po to, czego pragnęła oraz, co więcej, na co zasługiwała. Mimo wszystko była jedynie człowiekiem, a częścią człowieczeństwa było również odczuwanie strachu. Jej lęki często wywodziły się ze stylu życia, który prowadziła, z energii, którą się otaczała oraz, trochę mniej racjonalnie - z własnej przeszłości, która niekiedy wciąż ją nawiedzała. Koszmary o tych, których kochała i których utraciła prześladowały ją niczym zjawy, które nie zamierzały odstąpić jej nawet na krok. Wiedziała, że igrając z siłą tak potężną jak los, maczając swoje dłonie w czarnej magii oraz energii, która przez wielu nie została jeszcze opisana i do samego końca zgłębiona, ryzykowała wiele. I chociaż stawiała na szali życie swoje, tak naprawdę miała poczucie, iż była to dość niska cena za wszystko to, co mogła uzyskać. Nie obawiała się utracić kawałków swojej duszy, czy nawet zaprzedać jej siłom, które były o wiele potężniejsze niż ona sama. na dłuższą metę w jej życiu nie pozostało jej tak naprawdę zbyt wiele rzeczy i osób, na których jej zależało i dla których ryzyko wiążące się z jej poczynaniami byłoby naprawdę niebezpieczne. Czas oraz przestrzeń oddzieliły ją od tych, których kochała. Niekiedy pozwalała sobie zanurzać się w marzeniach, rozmyślać nad tym co by było, gdyby nie wyjechała z Francji, uparcie stojąc przy boku pierwszej kobiety, którą pokochała prawdziwą miłością. Zastanawiała się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby jej matka nie umarła, ojciec nie poślubił jej macochy, a ona nie została odesłana do szkoły na kontynencie, jednocześnie odkrywając, że jedyną osobą, na której mogła polegać, była ona sama.
Czy czuła się samotna? Czy towarzystwo, z którego korzystała, gdy jej męża nie było w domu, było jedynie sposobem na wypełnienie pewnej pustki, której tak naprawdę nigdy nie była i nie będzie w stanie załatać? Być może. Nie lubiła postrzegać tego jako słabości. Nie chciała przyznać się do tego, że brakowało jej uczucia, które towarzyszyło jej w młodości - połączenia dusz, zrozumienia, wsparcia. Chciała być samowystarczalna, nie polegać na nikim i niczym poza samą sobą.
Rytuał, który zamierzała przeprowadzić dla Antonii był z rodzaju tych, których nie dopuszczała się zbyt często. Ryzyko, które się z nim wiązało, często było określane mianem niewartego efektów, które mogły nie być do końca zadowalające. Gdyby miał się nie powieść, konsekwencją mogło być coś gorszego od śmierci i chyba tego obawiała się najbardziej. Śmierć nie była jej straszna, jednak zagubienie się w czasie, zatracenie części własnej osobowości oraz niepewność odnośnie tego, co miało się wydarzyć, napawały jej niemożliwym do ubrania w słowa lękiem.
Zamierzała jednak zaryzykować, nie okazując swojej klientce ani lęku ani zwątpienia, które nagle zaczęły się w niej gromadzić. To nie była ani odpowiednia pora, ani odpowiednie miejsce.
Nie odpowiedziała na słowa kobiety, kiwając jedynie głową i nabierając głęboki oddech. Na chwilę przymknęła oczy, zaciskając dłonie na krawędzi stolika do tego stopnia, iż jej palce wypełniły się jeszcze większym odcieniem bieli, po czym uniosła powieki, pochylając głowę nad stojącą przed nią miską. Wypełniona wodą zdawała się nie mieć dnia.
Początkowo wszystko wyglądało tak. jakby zupełnie nic się nie działo. To, co Antonia mogła zobaczyć, wyglądało zupełnie tak jak chwilę wcześniej - Esther siedziała nieruchomo na swoim miejscu wpatrując się w stojące przed nią naczynie. Po kilku minutach jednak zdawało się, jakby temperatura w pomieszczeniu nagle spadła - być może naprawdę tak się stało, a może jedynie patetyczny nastrój całej chwili sprawiał takie wrażenie. Oczy Esther stały się pozbawione wyrazu, jej twarz zamarła w miejscu, a oddech spowolnił się do tego stopnia, iż na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że zupełnie przestała oddychać.
Sama kobieta zagłębiona została w wizji, którą pragnęła dojrzeć, skupiając całą swoją uwagę na energii bijącej od siedzącej naprzeciw Antonii, na jej myślach oraz uczuciach do brata oraz, co dziwniejsze, na własnych emocjach. Starała się przywołać wspomnienia bezinteresownej miłości i oddania, które mogłyby pomóc jej podążyć w stronę odpowiednich obrazów.
Początkowo te wydawały się być niewyraźne oraz oddalone. Potrafiła ujrzeć zarysy postaci, jednak ich twarze były zbyt zamazane, a otoczenie wciąż za bardzo przypominało poruszającą się w misce wodę. Wraz z mijającymi minutami wizja stawała się jednak coraz jaśniejsza, aż w końcu Esther była w stanie ułożyć w logiczną wszystko to, co ujrzała.
Gdy była pewna, że jej trzecie oko pokazało jej wszystko, co było do zobaczenia, starała się ponownie skupić swoją energię na otoczeniu. Wszystkie zmysły skierowała w stronę tego, co znajome - przywoływała zapachy jej poddasza, uczucie gładkiego drewna pod stopami i twardość stolika, którego wciąż kurczowo się trzymała. Przypominała sobie sposób, w których podłoga trzeszczała w niektórych miejscach, wyobrażała sobie ułożenie mebli widok za oknem. Stopniowo postacie z jej wizji zaczynały znikać, rozpływać się w wodzie, a ona sama odzyskiwała zmysły.
Zamrugała gwałtownie, prostując się w miejscu i przez moment wydając się dość rozkojarzoną tym, gdzie się znajdowała i kto siedział naprzeciw niej. Utrzymała spojrzenie Antonii, z wyrazem twarzy który był ciężki do odgadnięcia i nie zdradzał zbyt wiele.
- Będziemy potrzebować więcej herbaty - powiedziała znikąd, odchrząkując chcąc pozbyć się suchego odczucia w gardle. Pozostawiając swojego gościa w chwilowej niepewności odnośnie tego, co zobaczyła, podniosła się z miejsca i w ciszy zabrała się do przygotowania herbaty, tym razem w porcelanowym czajniczku. Nie chodziło jedynie o wytworzenie atmosfery niepokoju oraz oczekiwania, bo była pewna, iż w czasie gdy ona oglądała to, co czeka brata panny Borgin, ona sama siedziała jak na szpilkach, oczekując na otrzymanie odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Esther potrzebowała chwili na to, by poukładać w swojej głowie to, co zobaczyła i na nowo połączyć się ze światem doczesnym, zanim będzie w stanie w logiczny sposób przekazać swoje odkrycia.


Saw the stars out in front of you
Too tempting not to touch but even though it
shocked you something's electric in your blood
Esther Trelawney
Esther Trelawney
Zawód : wróżbitka
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
but in all chaos, there is calculation
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6445-esther-trelawney https://www.morsmordre.net/t7399-lilith https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f173-eyemouth-berwick-east-dom-nr-13 https://www.morsmordre.net/t7308-esther-trelawney
Re: Poddasze [odnośnik]23.05.19 19:53
Antonia nigdy nie brała udziału w tego typu seansach. Nie potrzebowała tego. Była człowiekiem nauki, spędzała czas nad książkami i to w ich treść wierzyła. Ciężko o takie słowa kiedy jednym ruchem różdżki można przenieść przedmiot z jednego końca pokoju na drugi, ale tak właśnie było. Właściwie nie tylko to trzymało ją w ryzach, ale także przeświadczenie, że niektórych rzeczy po prostu nie powinno się wiedzieć. Teraz jednak wewnętrznie czuła, że potrzebuje tego by spokojnie dalej funkcjonować. Nigdy zbytnio nie przejmowała się ludźmi. Merlin jeden jej świadkiem, że nie potrafiła utrzymać żadnej zdrowej relacji dłużej niż kilka miesięcy. Szybko się wycofywała, szukała pretekstów do tego by tym co zbudowała rzucić o ścianę. Była przykładem osoby, która destrukcje witała jak starego przyjaciela i wcale nie było jej z tym źle. Może to jednak ona wybrała swoją ścieżkę wiedząc do czego ją zaprowadzi, a nie ścieżka ją tak jak myślała jeszcze jakiś czas temu. Rozgrzebywanie tego oczywiście nie miało jej w żadnym stopniu pomóc, ale jednak chwile jak ta prowokowały do refleksji jaka by ona nie była.
Wiedza była potrzebna. Borgin uważała, że sprawy nie giną kiedy się o nich nie rozmawia. O swoim bracie nie miała z kim tak naprawdę porozmawiać. Rodziców już nie mieli, nie miała też męża ani dzieci. Nie przeszkadzało jej to bo i tak większość rzeczy wolała przeżyć w samotności, ale chęć poznania prawdy była po prostu w tym momencie zbyt duża. Nie mogła już dłużej uparcie przekonywać się, że wieści dotrą do niej same jeżeli znajdzie w sobie jeszcze trochę cierpliwości. Naprawdę nie należała do najcierpliwszych osób na świecie. Kiedy wiedziała, że warto jest czekać to zmuszała się do tego, ale w takich sytuacjach jak ta nie potrafiła wykrzesać z siebie więcej cierpliwości. Już i tak było jej nazbyt dużo.
Kiedy kobieta zaczęła wchodzić w trans, Antonia przyglądała jej się z zaciekawieniem. Nigdy nie widziała podobnego sposobu spoglądania w czyjeś losy. Zastanawiała się nad tym co kobieta zobaczy na samym początku i czy będzie w stanie wyczytać z jej twarzy jak zabarwione te wizje będą. Czy zobaczy tylko śmierć? Czy jej brat jest cały i zdrowy? Czy powinna spakować najpotrzebniejsze rzeczy i zacząć go szukać? Siedziała jak na szpilkach wyczekując końca, ale ten nie przychodził. Zastanawiała się czy będzie w stanie zauważyć jeżeli z kobietą zacznie dziać się coś niepokojącego, ale zanim doszła do jakiegokolwiek wniosku wróżbitka podniosła się znad naczynia i wspomniała o herbacie. Trunek był ostatnim czego teraz potrzebowała, ale postanowiła dać kobiecie czas. Potrzebowała go? A może zobaczyła tyle złych rzeczy, że przekazanie ich wymaga wcześniejszego przygotowania się. Borgin zacisnęła mocniej rękę na sztylecie, który podała jej kobieta. Całkowicie mimowolnie. Kiedy kobieta wróciła na poddasze, Antonia rozluźniła dłoń i spojrzała z wyczekiwaniem na kobietę. - Co zobaczyłaś? - zapytała, bo w końcu to pytanie musiało paść.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Poddasze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach