Wydarzenia


Ekipa forum
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
AutorWiadomość
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]20.06.19 14:31

Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"

★★
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" była w rodzinie Thorne'ów od pokoleń. Pomimo zmiany właściciela dalej skupia się ona - jak sama nazwa wskazuje - bardziej na wyrobach czekoladowych niżeli na żelatynowych. Na zewnątrz często wystawiane są stoliki dla tych, którzy chcą cieszyć się słodkościami na świeżym powietrzu. Dla tych jednak, którzy decydują się na posiłek na wynos, produkty pakowane są w urocze paczuszki nie tylko dla zabezpieczenia, ale i dla estetyki.
Na samym progu klienta wita słodka woń i brak gwaru. Z miłą chęcią odbywa się rozmowy w towarzystwie rozmaitego jedzenia. Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Oprócz tej mieszczącej się na Pokątnej, na świecie istnieje również wiele innych cukierni pod tą samą nazwą, między innymi w Rosji. Nic więc dziwnego, że linia tych cukierni jest nie tylko uwielbiana przez wzgląd na jakość towarów czy atmosferę, ale i dość znana wśród przeciętnych czarodziejów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:20, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]18.07.19 19:56
28 grudnia, 1956 r.

Dzień nie kończył się dla niej jak dla innych wraz ze wschodem słońca. Wbrew pozorom nie brało się to z budzenia się późno, bo o to dbała aż za bardzo. O szóstej wstawała i pędziła do sklepu, nie spała do dwunastej. Pracując nieraz do pierwszej czy drugiej nad ranem, spędzała naprawdę dużo czasu na nogach.
Przez to bywała naprawdę senna, a konieczność patrzenia na to, jak rodzinny spadek figuruje w dalszym ciągu jako cudza własność, wcale nie dodawało jej sił. Wręcz przeciwnie - męczyło ją to i powodowało wzbierające się łzy. Czemu jej najbliżsi zostali potraktowani w tak okropny sposób? Przecież tak ciężko na to wszystko harowali!
Korzystając z tego, że zarządcy nie było w pobliżu, westchnęła ze zrezygnowaniem. Zabrała się za sprzątanie, używając chwili, póki jeszcze żadnego klienta nie przywiało do jej nieszczęsnego domu.
Wtedy niebo przeszyła błyskawica. Clementine stwierdziła, że to nic nowego, w końcu ostatnio zawsze coś szło nie tak. Najpewniej znowu ktoś postanowił się odważyć rzucić zaklęcie przywołujące burzę i wywołał przy okazji coś więcej. Wzruszyła ramionami, kontynuując sprzątanie.
Jej spostrzeżenie jednak okazało się błędne - po chwili tuż za witryną sklepową miała okazję zobaczyć przedziwne gradobicie. Miała jedynie nadzieję, że cukiernia to przeżyje - po remoncie trzymała się dość dobrze, ale sam deszcz, choć niezaprzeczalnie piękny, mógł uszkodzić znacznie nawet najmniejszą źle załataną dziurkę. Zdecydowała się pójść na większe zaplecze do góry, by sprawdzić zabezpieczenia.
Wszystko wyglądało w porządku, włącznie z dachem. Otworzyła okiennice, nie chcąc ryzykować spotkania z gradem z bliska. Opady naprawdę wydawały się niecodziennie błyszczeć. Czyżby były przepełnione magią?
Wystawiła dłoń, w której wkrótce potem wylądował mały kryształ. Jarzył się bardziej jak ogień niż sopel. Być może faktycznie był jakoś powiązany z magią. Oby tylko nie powodował anomalii, to miejsce już wystarczająco przeszło.
Schowała klejnot do sakiewki, uznając za potencjalnie cenny (może jest wart tyle, ile sklep i mogłaby dokonać wymiany?) i zeszła pospiesznie na dół. Chyba nikt nie zauważył jej nieobecności, prawda? Wcześniej wszystko było pięknie wysprzątane, nie można jej było nic zarzucić, co to to nie!

[bylobrzydkobedzieladnie]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]18.07.19 22:48
Ta część Londynu wyglądała dużo lepiej od zakątków portowych. Ucieszyła się, kiedy pani Boyle, właścicielka Parszywego Pasażera, powierzyła jej to zadanie. W nowym roku w tawernie odbyć się miała impreza urodzinowa. Kapitan Byron kończył okrąglutkie pięćdziesiąt lat. Był to jeden z naczelnych chojraków pośród żeglarzy odwiedzających ten lokal. Filipa znała dobrze jego uwielbienie dla niesmacznych i niestosownych żarcików. Pani Boyle jednak bardzo ceniła sobie jego humor i również towarzystwo, podobno znali się jeszcze ze szkolnych lat. Oczywiste stało się więc miejsce świętowania. W tawernie chętnie gromadziły się okoliczne wilki morskie, a barmani dobrze wiedzieli, jak ugasić pragnienie zmęczonego długimi podróżami marynarza. Wieść o szykowanym przyjęciu szybko rozniosła się po porcie. Przygotowania ruszyły zaraz po świętach, zaczęto dość prężnie uzupełniać opustoszałe po grudniowych tłumach piwniczki. Ów Byron to człowiek bardzo łasy na słodkie, a więc oprócz bogatego, tłustego jadła i całych beczek z rumem należało zadbać także o słodkości. Czymże byłyby urodziny bez tortu? Właścicielka nakazała Filipie udać się do centralnej części miasta w poszukiwaniu cukierni, która zdąży na czas upiec tort godny takiego żeglarza. Dorothea wyobrażała sobie, że będzie on wielki i może nawet ozdobiony jakimś morskim motywem. Lista zaproszonych gości była dość imponująca, więc to nie mógł być żaden mały kawałeczek ciasta. Tu chodziło o prawdziwy tort – dlatego też kobieta nie szczędziła środków.
Philippa słyszała o pewnym czekoladowym królestwie, ale nigdy tam wcześniej nie była. Postanowiła więc sprawdzić, czy byłoby to odpowiednie miejsce. W Londynie cukierni było mnóstwo, ale wiele z nich to naprawdę skromne, maleńkie lokale, które mogłyby nie podołać temu zadaniu. Zawsze wydawało jej się, że prawdziwym cukrowym sercem jest właśnie czekolada, chociaż sama rzadko kiedy jadała słodycze. W dzieciństwie prawie w ogóle, czasem tylko Bojczuk podrzucił jej jakąś czekoladową żabę. To nie było pierwsze takie zadanie, ale cieszyła się, mogąc wysunąć od czasu do czasu nos z Parszywego Pasażera. Dodatkowo po drodze rozglądała się po sklepach i obserwowała przeróżne manekiny. Moda zmieniała się błyskawicznie, ale ona wciąż mogła liczyć jedynie na stare, znoszone szmatki z drugiej ręki. Może kiedyś też otworzy swój pub i będzie mogła awansować na społecznej drabinie. Wciąż jednak nie była pewna, czy właśnie tego chce od życia.
Weszła do środka, lekko mokra. Mimo to wcale nie czuła zimna. Ten deszcz już od rana wydawał jej się podejrzany. Kiedy o świcie wracała z targu, czuła dziwne przejęcie, a te okropne lodowe kryształy o mało co nie uszkodziły jej głowy. Niemniej teraz była w pracy i to właśnie o niej powinna myśleć.
– Dzień dobry – odezwała się, rozglądając niemal natychmiast po wnętrzu. Naturalnie jej spojrzenie skupiło się na wystawionych ciastach. – Chciałabym zamówić tort – zaczęła konkretnie, spoglądając w oczy młodej pracownicy.
Miała nadzieję, że trafiła do właściwego miejsca.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]18.07.19 23:39
Komuś, komu nigdy nie przyszło pracować w swojej dawnej własności, mogłoby się zdawać, że Clem aż za bardzo dbała o cukiernię. W końcu to tylko sklep ze słodkościami, w którym musiała codziennie pracować, prawda? Dla niej jednak było to coś więcej.
Dlatego sprzątała, ile tylko się dało, a gdy już kończyła porządki, zabierała się za następne zadanie. Robota paliła jej się w rękach, gdy ustawiała wszystkie łakocie w rzędach, a ona dzielnie ją wykonywała. Tak i było tym razem.
Klienci nieraz zostawiali w kompletnym bałaganie niekupione rzeczy, a do obowiązków Clementine należało doprowadzanie ich do ładu. Zwłaszcza dzieci miały tendencję do robienia bałaganu, ale nie miała im tego za złe. Były przecież tak uroczymi kruszynami, że ciężko obwiniać je o cokolwiek.
Właśnie kończyła odkładać na miejsca lizaki czekoladowe, kiedy do cukierni wszedł niespodziewany klient. Pomyślała, że to dość dziwna godzina na zakupy, ale – z racji że sklep nadal był otwarty – nie mogła zrobić nic innego jak przyjąć zamówienie.
Podniosła się z klęczek, wygładzając biały fartuszek.
Dzień dobry. Cukiernia "Czekoladowa Rzeka", w czym mogę służyć? – powiedziała standardowy zwrot używany przez lata w cukierni. Znała go już na pamięć, w końcu tyle czasu tu przepracowała.
Zamrugała w oczekiwaniu na odpowiedź klientki, uśmiechając się lekko. W duchu miała nadzieję, że uda jej się szybko obsłużyć kobietę, a ta prędko sobie pójdzie. Thorne zaczynał powoli doskwierać ciężar opadających powiek, to zdecydowanie był męczący dzień.
Skinęła głową na słowa nieznajomej. Nie musiała nawet pytać nieznajomą o większe szczegóły, najwyraźniej wiedziała mniej więcej, czego chce, za co Clementine była jej skrycie wdzięczna. Niezdecydowani klienci bywali naprawdę problematyczni.
Będzie wielowarstwowy czy jednowarstwowy? Ze świeczkami? Jaki smak i jakie wymiary? – odparła od razu. Przypomniało jej się jednak coś istotnego, więc przerwała niemalże wydający się nieustannym ciąg pytań. – A, tak właściwie... Oczywiście przyjmę zamówienie, ale niestety muszę uprzedzić, że dopiero jutro będzie do odbioru, prawdopodobnie gdzieś po południu, mamy straszne urwanie głowy.
Z pieczeniem radziła sobie całkiem nieźle, ale nie potrafiła się rozdwoić. Żałowała, ale niestety tak było – gdyby mogła pracować w dwóch wersjach, już dawno zmieniłaby życie swoje i swoich bliższych na lepsze.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]19.07.19 0:45
Przemknęła wzorkiem po czekoladowych lizakach, popatrzyła później z nieco dłuższym zainteresowaniem na kolorowe praliny, a dopiero potem mogła lepiej przyjrzeć się pracującej tutaj dziewczynie. Była zwyczajna, nie wyróżniała się specjalnie i raczej pasowała do tego miejsca. Philippa nie analizowała jej osoby jakoś szczególnie, ale nie wydawało się, by to spotkanie należeć miało do tych mniej przyjemnych. Chyba miała do czynienia z osobą obeznaną z własnym zawodem, a to bardzo ceniła. Sama nie czułaby się tutaj dobrze i zapewne zemdliłoby ją na dłużej, gdyby miała stać tyle godzin pośród intensywnych, czekoladowych zapachów. Tak samo też nie widziała jej za barem w Parszywym Pasażerze, ale akurat na przykładzie własnych początków wiedziała, że pozory bardzo potrafią mylić, a człowiek jest w stanie wyjść ze swojej wygodnej skóry.
Tak, Phils miała konkretny plan i jasną wizję, chociaż nie znała się na cukiernictwie i z chęcią przyjęłaby uwagi. Jednak instrukcje pani Boyle były jasne, a wszystko to, czego nie zawierały, zamierzała dogadać z pracowniczką w zgodzie z własnym gustem. Właścicielka jej zaufała i świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że to zadanie nie było dla Moss specjalnie wymagające. Mimo to Filipa musiała się skupić. Znała jubilata – zresztą środowisko marynarzy wcale nie było takie skomplikowane. Odpowiedni motyw, zgrabna dekoracja, szczypta alkoholu w cieście i każda żeglarska głowa była zadowolona. Oni i tak przede wszystkim czekali na wódkę i mięsiwo. Tort miał zrobić dobry efekt, towarzyszyć pieśni i długim, głośnym życzeniom.
– Jedna warstwa. Tutaj są wymiary. – Podała dziewczynie karteczkę pokreśloną przez szefową – Jednowarstwowy, dość obszerny. – Świece załatwimy we własnym zakresie. Najważniejszy jest motyw tortu. Potrzebujemy go na urodziny żeglarza, kapitana o imieniu Byron. Myślę, że odnoszący się do okazji napis na torcie byłby dobrym pomysłem. Liczę, że dobierzecie państwo właściwe barwy i ozdoby, najchętniej coś związanego z morzem. To wielki pasjonat – zaczęła podawać wszystkie szczegóły, jakie przychodziły jej do głowy.  Przed oczami stanął jej obraz wesołego Byrona. Nie była jednak pewna, czy żartobliwe elementy były na miejscu. Mimo wszystko to ważna impreza, a niektórzy goście mogliby nie zrozumieć.
– Nie potrzeba na jutro, właściwie to proszę zapisać, by przygotowano go dopiero na 4 stycznia, w dniu przyjęcia – oznajmiła jasno. Nie musieli się spieszyć z pieczeniem, przyszła odpowiednio wcześniej, by mieć pewność, że tort przygotują bez pośpiechu i zadbają o odpowiednią dekorację. – A jeśli chodzi o smak… Chyba coś uniwersalnego, jak pani myśli? – zapytała, poszukując porady. Umiała powiedzieć, co żeglarz zjada na obiad, ale słodycze to już wyższy poziom trudności. Miejmy nadzieję, że dziewczyna będzie mogła jej nieco więcej powiedzieć o smakach.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]19.07.19 14:02
Nie zapowiadało się na katastrofę. Klientka wydawała się wiedzieć, czego chce i to komunikowała. Clementine nie miała się czym martwić – wychodziło na to, że jej zmiana szybko się skończy.
Wyjęła z szuflady pióro i kawałek pergaminu i zaczęła posłusznie notować. Zawsze była odrobinę naiwna i gapowata, ale tyle przepracowanych lat w cukierni nauczyło jej, że warto zawsze jest mieć do pisania pod ręką. Klient nie złościł się, gdy się czegoś zapomni, bo wystarczyło spojrzeć na notatki i już znajdowało się rozwiązanie.
Odebrała kartkę i przystąpiła do spisywania wymiarów. I – trzeba było przyznać – trafił jej się niezły kolos. Czasem robiła jeszcze większe, ale ten do najmniejszych również nie należał. Zastanawiała się, co za szczęściarz dostanie go w swoje ręce. Z tego, co mówiła nieznajoma, załatwiają sami świeczki, więc prawdopodobnie chodziło o jubilata.
No właśnie, "jubilata". Tylko czego? Urodzin, małżeństwa, a może jakiegoś święta. Ostatnio coraz to nowsze tradycje wchodziły do czarodziejskiego świata. Słyszała nawet wiedźmie wyprawiającej swojemu kotu rocznicę śmierci, to dopiero piękny gest! Gdyby to Clementine potraktowano jak tego kotka, nie mogłaby posiąść się z radości!
Dość pokaźny, zastanawia mnie, z jakiej to okazji, pewnie musi być ważna, haha! – skwitowała, nie ze wścibskości, lecz ciekawości. Miała już w głowie mniej więcej, jak ciasto będzie wyglądać, ale czekała na dalszy opis.
Okazało się, że ma być tortem urodzinowym dla niejakiego "Byrona", żeglarza. To mogło być dla Thorne trudne wyzwanie, w końcu z takiej okazji nigdy dotąd nie robiła tortu, ale hej! To wciąż nowe doświadczenie i nowa przygoda, nie było co martwić się na zapas.
Gotowanie zresztą to ewidentnie był jej konik. Czy to w domu, czy w sklepie, niemal większość rzeczy, którymi się zajmowała, można było zaliczyć do pichcenia. Nic dziwnego, że tak dobrze sobie z tym radziła – praktyka czyni mistrza, jak to mówią.
Rozumiem, wydaje mi się, że coś wymyślimy. Czy jubilat lubi może lukier? – zapytała, myśląc o białej górze tortu. Jeżeli lukier byłby w porządku, na pewno odjęłoby to połowę zmartwień. – Białoniebieska stylistyka powinna pasować do motywu. Może do tego jakiś maszt zrobiony z orzeszków i powinno być cudnie!
Co prawda ojciec Clementine ozdabiał zawsze słodycze dwa razy cudowniej od niej, ale osobiście uważała, że jest na bardzo dobrej drodze, by go przegonić. Czuła się prawie tak, jakby dalej przy niej był, choć zmarł wiele, wiele lat temu. To takie przyjemne.
Dobrze, już zapisuję. – nakreśliła kolejne litery w notatkach, "4 stycznia - gotowy tort marynarski". – Na jakie nazwisko?
Musiała o to spytać, choć niektórym się coś takiego niezbyt podobało. Jasne, anonimowy prezent bywał naprawdę słodki, ale takie były zasady. Nie mogła ich naruszać, inaczej straciłaby pracę. A to – w jej obecnej sytuacji – naprawdę kiepskie.
Hmm, smak... – pokręciła ustami w zamyśleniu. – Może czekoladowy i śmietankowy? Mamy najlepszą czekoladę w mieście!
Nie kłamała. Kiedyś ten sklep był światem czekoladą płynącym, który stworzyli Thorne'owie. Nadal słynął z czekolady, choć Thorne'owie go utracili.


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]19.07.19 14:43
Ostatecznie to tylko tort. Niby nic wielkiego, ale pani Boyle zależało na tym, by zrobić na kapitanie jak najlepsze wrażenie. Dwa tygodnie temu zacumowali i powrócili na ląd po kilku miesiącach pływania. Załoga Byrona zawsze najpierw wędrowała do zaprzyjaźnionej tawerny (o ile nie szli od razu do burdelu), żeglarze hojnie wysypywali zawartość swoich grubych sakiewek na bar. Utargi rosły, więc należało dbać o dobre samopoczucie wszystkich morskich podróżników. Lokal funkcjonował już od ładnych paru lat i, choć pokolenia się zmieniały, potrzeby i pieśni pozostawały takie same, a przyjaźnie wciąż trwały – silniejsze z roku na rok i wzmacniające się w chwili, gdy czasy były coraz mniej pewne.
– Musi być większy. Szykuje się naprawdę wielka impreza – rzuciła nieco zawadiacko i posłała dziewczynie znaczący uśmiech. – Czymś trzeba wypełnić te marynarskie brzuchy – skwitowała, przywołując w myśli sylwetki typowej klienteli Pasażera. To byli ludzie, którzy przez cały rok siedzieli na tej jednej łajbie i objadali się do zarzygania za każdym razem, gdy tylko stanęli w jakimś porcie. Nie wątpiła, że praca na statku nie jest łatwa i wymaga olbrzymiej siły, ale chyba jednak większość żeglarzy nie dbała specjalnie o kondycję. Wystarczyło sobie przypomnieć, jak głośno potrafili sapać, kiedy kazała któremuś pomóc jej z beczką rumu chłodzącego się w ciemnej piwniczce. Chociaż część z nich faktycznie dbała o swoje mięśnie i czasami wręcz musiała powstrzymywać łakomą dłoń, aby ich nie dotknąć.
Lukier? Takiej wiedzy chyba nie miała, ale to przecież Byron….
– Można dodać lukier, ale niezbyt dużo. – Kiwnęła głową i popatrzyła, jak dziewczyna robi notatki. Phils miała nadzieję, że ta cukiernia nie zawiedzie ich oczekiwań. Dobrze wiec, że dziewczyna zapisywała sobie te wszystkie szczególiki. – Brzmi znakomicie – rzuciła raczej neutralnie, bez wielkiego wylewu entuzjazmu. Wierzyła, że przedstawione przez nią szczegóły wystarczą, aby wiedzieli, jak udekorować tort. Sama miała bardzo niewielkie pojęcie o sztuce i raczej brakowało jej zdolności w zakresie szkicowania czy malowania. Te ręce stworzone były do nieco innych i nie tak wdzięcznych praktyk jak ta.
– Niech pani zanotuje, że tort na zlecenie tawerny Parszywy Pasażer, to powinno wystarczyć. Nie mam pewności, kto z nas go odbierze – wyjaśniła szczerze. Chciała i sobie i jej oszczędzić niepotrzebnych zawiłości formalnych. Phils nie wiedziała, czy tego dnia nie będzie zbyt zajęta przygotowaniami. Może Billy skoczy do cukierni? Albo Ro? Ciężko jej było stwierdzić, ale na pewno nie zapomną o odebraniu słodkości. – Czekoladowo-śmietankowy? To chyba całkiem neutralny smak, niech będzie. Czy dodajecie alkohol do swoich ciast? – dopytała, pamiętając uwagi swojej szefowej. Zresztą nawet i bez nich wiedziała, że należało uwzględnić ten składnik. Delikatny, słodkawy posmaczek alkoholowej nuty pasował do gustów zaproszonych gości.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]19.07.19 19:12
Zaśmiała się w odpowiedzi. "Czymś trzeba było wypełnić te marynarskie brzuchy" – tak, to najprawdziwsza prawda! I nie tylko marynarskie, a już na pewno nie tylko męskie! Sama uwielbiała łakocie i ogólnke była niezłym łasuchem, zwłaszcza gdy mogła spróbować jakiejś niecodziennej mieszanki. Takie ogórki w dżemie albo makaron z lukrecją... to wszystko brzmiało świetnie, no nie?
Raaacja – odpowiedziała, dalej się śmiejąc, ale nie przerywając notowania.
Przerwała na chwilę pisanie i uniosła oczy na klientkę, wyczekując odpowiedzi. Lukier czy bez lukru?
Po usłyszeniu potrzebnych informacji pokiwała głową i zabrała się za dalsze pisanie.
Dobrze, zapisane. "Lukier w małych ilościach." – Zwróciła oczy na nieznajomą i stuknęła wesoło w kartkę, jakby dla potwierdzenia swojej wypowiedzi.
Szczerze mówiąc słabo znała się na typowym malowaniu, ale z pomocą drugiego pracownika zwykle jakoś jej się udawało. Miała nadzieję, że się kiedyś w tym poprawi, na razie jednak nie mogła pracować przy ręcznym zdobnictwie sama. Z pianinem też przecież zaczynała od zera, a obecnie całkiem dobrze grała.
Zapisała posłusznie na kartce "Tawerna Parszywy Pasażer". Swoją drogą, jaka dziwna nazwa tawerny! Jak klient może być parszywy? Jasne, wielu czasem bywało uciążliwych, ale bez przesady. Nigdy się z taką nazwą nie spotkała, zwaliła to jednak na karb tego, że raczej nie zapuszczała się w tego typu rejony. Prócz okolic lasu i Pokątnej nie buszowała po zakątkach Londynu jak szalona.
Zapisane!
Odłożyła na chwilę pióro na drewniany blat. Co teraz?
Jej, czyli mamy tort czekoladowo-śmietankowy! Będzie naprawdę pyszny! – oznajmiła energicznie. Może i była trochę zmęczona, ale póki klientka składała zamówienie, jako sprzedawczyni musiała zachować pozory. – Mm, dodajemy na życzenie klienta. Mamy różne rodzaje.
Na zapleczu mieli zdecydowanie trochę tego za dużo. Nigdy nie piła i nie zagłębiała się szczególnie w to, co było najlepsze. Gdyby tak zapytać ją o najlepszy trunek spośród wszystkich, musiałaby improwizować.
Udała, że myśli przez chwilę, po czym dodała czarująco:
Niechaj zgadnę: Rum? Tort z rumem idealny dla każdego żeglarza?
Wiedzę czerpała jedynie z własnego doświadczenia. Nie wiedziałaby tego, jeśli nie przychodziłoby tu czasem kilku marynarzy. Zawsze brali czekoladki z rumem, które życzliwie im podawała.
A co z opakowaniem? Zapakować tort jakoś specjalnie czy po prostu bezpiecznie? – rzuciła, z powrotem zatapiając wzrok w notatkach.


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]20.07.19 1:17
O tak, z tymi łotrzykami bywało zabawnie. Nikt nie znał równie paskudnych dowcipów, nikt też nie potrafił w jednym spojrzeniu całkowicie jej zniesmaczyć. Z tymi prostymi żeglarzynami żyło się różnie, bywały momenty kryzysowe, kiedy miała ochotę złapać za ucho i wytargać na próg. Jednak chyba więcej odnajdywała tych milszych wspomnień. Pasażer to lokal o dosyć niezachęcających opiniach, ale tłumaczyła to tym, że przypadkowy człowiek z ulicy nie potrafił zrozumieć tego, co tam się działo, nie potrafił wyłapać, o czym oni tam tak gadali, o co się kłócili i kto komu za co mordę zlał. Filipa jako młoda, debiutująca pracownica z początku przeżywała męki, nie rozumiejąc, że jeden zbereźny dowcip wcale nie zwiastuje gwałtu gdzieś na tyłach tawerny. Oni tak mieli, po prostu lubili mówić brzydko, a jeszcze bardziej lubili jeść jak świnie i jak świnie kwiczeć o byle pierdołę. Dopiero lata spędzone za barem, ilość wspólnych toastów, przeżyte wypłynięcia i powroty z morza – dopiero one pozwoliły jej dostać się do głębi. Tam, jak nietrudno zgadnąć, nie kryło się nic specjalnego, ale przynajmniej mogli o niej powiedzieć, że to jest ich Filipka. Tak jak i ona mówiła o nich jak o swoich. Wszystko działało, interes się kręcił dalej.
Poza dzielnicą portową i poza środowiskiem nieszlachetnych złodziejaszków i okolicznych oprychów tawerna nie była raczej znana. Ktoś, kto kręcił się wyłącznie po bezpiecznej i czystej okolicy centrum, raczej nie mijał nigdy kołyszącego się z rdzawym wrzaskiem szyldu z syreną. Wcale nie zdziwiłaby się, gdyby okazało się, że dziewczyna słyszy taką nazwę po raz pierwszy.
– Mam taką nadzieję – rzuciła w odpowiedzi na entuzjastyczne zapewnienia pracownicy cukierni. – Wciągną wszystko, co pachnie im rumem z trzykrotnie większym apetytem – zauważyła, jednocześnie też wyrażając aprobatę dla jej propozycji. Chociaż to nie było tak, że środowisko wilków morskich zapijało się jedynie rumem. Podróżowali po wielu krajach, byli testerami zagranicznych trunków. Czasami przywozili jej jakąś butelkę. Musiała znosić te szczerbate uśmiechy i nędzne zaloty. Wiedzieli jednak, że Filipa mogła im wlać do kufla sikacza, jeśli tylko była w kiepskim humorze lub czymś jej podpadli. Dlatego warto było zachować dobre relacje z barmanem.
– Bezpieczne. Zdecydowanie bezpieczne. To jednak kawałek i nie chcielibyśmy, aby przy tej niepewnej pogodzie tort się uszkodził – stwierdziła, odruchowo odwracając się w kierunku okna. Ten dzisiejszy deszcz wydawał się inny, wciąż miała wrażenie, że ta niebieska poświata to jakiś znak.
Oby tylko nie był to zwiastun jeszcze gorszych czasów.
– Czy mam wpłacić zaliczkę? – spytała jeszcze, domyślając się, że omówiły już wszystkie istotne szczegóły.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]20.07.19 9:48
Wyglądało na to, że jej praca zbliżała się do końca. Musiała poznać tylko odpowiedzi na pozostałe pytania i już mogła zbierać się do domu. Niemal czuła zapach jedzenia, jaki zastanie i niemal smakowała tego, co przyjdzie jej zjeść. No, oczywiście jeżeli nie padnie na łóżko od razu po przekroczeniu progu. Wtedy zadowoli się po prostu miękką pościelą.
Zanotowane, będzie z rumem – oznajmiła energicznie, choć w duchu przymierała. Grunt palił jej się pod nogami, już dawno miała skończyć zmianę i wrócić do rodziny!
Pokiwała głową w zrozumieniu i dopisała do wszystkiego "Bezpieczne opakowanie". Jeżeli zamierzała z tym iść, choćby teleportować się na drugi kraniec miasta to faktycznie lepiej było postawić na praktyczność. Ładne opakowania były ładne, ale służyły bardziej oczom niż rękom.
Podsumowała pod kreską wszystkie dotychczas zanotowane informacje. Kiedy wyszła jej suma, odezwała się do klientki:
Tak, to już będzie wszystko. Poproszę zaliczkę.
Pokazała na kawałek pergaminu z obliczeniami. Miała raczej pewność, że się nie myli, ale w razie czego nieznajoma mogła zwrócić jej na coś uwagę. Wiadomo że co dwie głowy to nie jedna, a przy dodawaniu najlepiej sprawdzić dwa razy, zanim powie się wynik!
Zaczekała, aż poda jej potrzebną sumę (i na ewentualne sprostowania), a potem wzięła ją od niej. W zależności od tego, czy była to odliczona suma, czy Clementine musiała wydać klientce resztę, to właśnie zrobiła. Po co miałaby ją oszukiwać bądź okradać? Była uczciwa, kłamanie niezbyt było w jej stylu.
I jasne, potrzebowała pieniędzy, ale bez przesady – miała jeszcze resztki godności. Poza tym mamusia zawsze mówiła, by nie ruszać cudzych rzeczy bez pytania. A Clem starała się jej, jak tylko mogła, słuchać.
Dziękuję – odparła i zakończyła swoje obowiązki. – Zatem miłego dnia i do zobaczenia czwartego stycznia, do widzenia! – Uśmiechnęła się na odchodne.
Z niecierpliwością czekała, aż klientka wyjdzie, by móc zakończyć swoją zmianę. Czuła się już kompletnie wypompowana z sił.
Widząc wreszcie znikającą za drzwiami klientkę, sama również postanowiła nie tracić czasu na przebywanie w sklepie. Pozamykała wszystko, co potrzebowała i wyszła przez drzwi od zaplecza. Ale, ale, zaplecze też zamknęła, nie zapomniała!
Teraz mogła już swobodnie ruszyć na skraj lasu. Kierunek: Dom!

[z/t]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]20.07.19 12:00
W duchu odetchnęła. Nie musiała się męczyć z żadną rozdygotaną dziewczyneczką. Ta tutaj wydawała się znać na swoim fachu. Poszło szybko i profesjonalnie. Przyszła do niej jak pracowniczka do pracowniczki. Znała trudy pracy z jedzeniem i przede wszystkim z marudzącymi ludźmi. Rozumiała również, czym było wielogodzinne stanie za ladą, doglądanie pieca i, nie oszukujmy się, ciągłe babranie się z lukrem, polewami i całym tym cholerstwem, o którym nie miała bladego pojęcia, ale i tak umiała sobie wyobrazić. Dziewczyna była zmęczona, Merlin jeden wie, ile się narobiła na tej dzisiejszej zmianie, a przecież to był dopiero poranek.
Skinęła z nieznacznym uśmiechem i zaraz sięgnęła do swojej sakiewki. Suma była odpowiednia, ale jeśli tort zawiedzie oczekiwania odbierającego, to zawsze można było negocjować. Patrząc jednak na kunsztowne przygotowanie innych dostępnych na półkach słodkości, Filipa mogła założyć, że wszystko pójdzie z planem i cukiernia zadba o przygotowanie odpowiedniego tortu, a kapitan Byron zasłodzi się po uszy, a potem umorusany i jeszcze przed ostatnim kawałkiem ciasta zamówi zimną wódkę, bo przecież nie spotkali się na dziecięcej imprezce i mieli się bawić jak dorośli. Z wódką, pieczonym prosiakiem i syrenimi pieśniami w tle.
Podała kobiecie odpowiednią sumę i rzuciła jeszcze kilka ostatnich spojrzeń na pozostawione wypieki. Nie budziły jej zachęty, ale wcale nie dlatego, że nie wyglądały apetycznie. Wyglądały, ale Filipa mimo wszystko nigdy nie nauczyła się ich jeść, ich pragnąć. Słodycze mogły na chwilę rozbudzić w niej pożądliwe smaki, ale to ulatywało, nim na dobre zdołała się nimi nasycić.
– Zatem wszystko załatwione. Do zobaczenia – rzuciła tylko, poruszeniem głowy odnajdując z nieznajomą kobietą porozumienie i dziękując jej niejako. Nie zabierała jej już więcej czasu, wcisnęła sakiewkę znów do kieszeni płaszcza i skierowała się do wyjścia.
Na ulicy wciąż padał deszcz, wydawał się jednak dość łagodny, przyjemny. Mimo to pragnęła jak najszybciej wrócić do Pasażera, donieść o wszystkim szefowej i przeczekać te kilka godzin w pracy. Chyba poczuła upierdliwe zmęczenie. Gdy sobie to uświadomiła, na twarzy pojawił się nieznośny grymas. Od rana latała we wszystkie strony, załatwiając przy okazji wiele różnych spraw. Dzień jednak dopiero miał się rozpocząć, a ona już miała go dość. Dobrze, że chociaż jedna sprawa wydawała się zakończona.

zt
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]22.07.19 23:27
20 grudnia, 1956 r.

Dzień jak co dzień. Może trochę mroźny, kiedy w cukierni palił się jedynie jeden kominek, ale nie było wcale tak źle. W takie chłodne dni przychodziło znacznie mniej klientów, więc Clementine miała czas na przerwę. Nie chciała się obijać, to było jasne, ale hej! – kiedy był czas na odpoczynek to nie mogła nim wzgardzić, prawda? To była prawdziwa rzadkość w jej pracy, bo zwykle robiła nawet nadgodziny. Już nie wspominając o tym, że cukiernię jej rodziny miał w garści ktoś, kto nie powinien, a do tego ewidentnie dziewczynę wykorzystywał, zasłaniając się długiem.
Cofnęła ręce od ognia i potarła ręce, żeby zrobiło jej się trochę cieplej. Pomyślała sobie, że kiedy przyjdzie do domu, musi pomyśleć nad obszyciem peleryny jakimś cieplejszym materiałem, najlepiej imitacją futra albo piór. Może jakiś miejscowy myśliwy zastrzelił ostatnio jakiegoś wilka albo co innego? Trochę było tych zwierząt szkoda, ale przecież jeżeli umarły to na pewno w dobrej sprawie, nie wyłącznie dla tego, co na sobie miały.
Przeczesała włosy ręką i usiadła na krześle za ladą. Postanowiła, że dla zabicia czasu sprawdzi ostatnie rozliczenia. Może to już kwestia fioła na punkcie pracy, a może zasługa wieloletniej nauki wpajanej przez matkę: "Bez liczenia nic nie zdziałasz kochana!".
Otworzyła tylną szufladę i wyjęła z niej kawałek pergaminu. W poprzednich miesiącach – to jest we wrześniu, październiku i listopadzie – mieli spore zapotrzebowanie na czekoladę, która cieszyła się sporym zainteresowaniem. Była popularna zwłaszcza wśród dzieci. Ale w sumie co się dziwić? Nastała jesień, a po niej zapanowała zima, więc czarodzieje z każdej dzielnicy rozpaczliwie szukali czegoś słodkiego w ramach pocieszenia na czerwone policzki i nos. Czekolada może nie leczyła przeziębienia, ale służyła wszystkim od pokoleń. Tylko ona potrafiła przywrócić uśmiech na ustach zgorzkniałej czy zapłakanej osoby.
Wsunęła przedmiot z powrotem do szuflady. Gdy tak siedziała w sklepie sama, było naprawdę cicho. Brak zgiełku wręcz dziwił i powodował zaniepokojenie. Nie tak ten sklep pamiętała.
Korzystając z tego, że nie było nikogo w pobliżu i w ogóle się na to nie zanosiło, wyciągnęła swoje drugie śniadanie i przystąpiła do jego łakomego konsumowania. Była głodna już od dłuższego czasu, ale martwiła się, że ktoś zechce jej przeszkodzić. Aktualnie za witryną sklepową nikogo nie widziała, więc... Chyba jeden mały kęs nie zaszkodzi? W końcu ta bułka z ogórkami, masłem i czekoladą wyglądała tak pysznie!


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]23.07.19 21:29
| 20 XII 1956
#3 Czkawka teleportacyjna

Upiorną dzielnicę portową również opuściła z nagłym czknięciem, które przemieniło się w głośne jęknięcie, kiedy wylądowała z trzaskiem na czymś twardym. Jęknęła ponownie - czy ta czkawka kiedyś się skończy? Najgorsze było to, że nie potrafiła tego kontrolować i nawet nie czuła, że nadchodzi coś złego prosto z jej... żołądka? Albo gardła? Gdy otworzyła oczy, z ulgą spostrzegła, że tym razem magia postanowiła wrzucić ją do jakiegoś pomieszczenia. Miała tylko nadzieję, że nie znajdowała się w salonie jakiegoś barona, który za wtargnięcie do jego posiadłości będzie kazał ją wychłostać. Nie zdawała sobie raczej sprawy z tego, że czarodzieje nakładali na domy solidne zaklęcia ochronne i do niektórych nawet nie dało się teleportować z zewnątrz. Wewnątrz zresztą też nie. W każdym razie, z rozmyślań wyrwał ją czyjś zduszony okrzyk; podźwignęła się do góry, a z jej cynamonowych włosów momentalnie wypadł... plasterek ogórka. Rozdziawiła usta i jeszcze większym zaskoczeniem zmierzyła otoczenie dookoła - przewrócone krzesła i stolik, kanapka z czekoladą leżąca nieopodal oraz... damskie uda, na których siedziała Arabella. Zerwała się na równe nogi, otrzepując swój przemoczony płaszcz z okruszków i odwracając się w kierunku drobnej dziewczyny, którą - jak się okazało - przygniotła swoim cielskiem podczas lądowania z podróży międzymiastowych. A może nie? Może nadal była w Londynie? - Na Merlina, tak bardzo cię przepraszam, ja nad tym nie panuję! - zawołała i momentalnie podała dłoń dziewczynie. - To już trzeci raz dzisiaj, mam tego dość, zabierz ode mnie tę przeklętą czkawkę! - jęknęła, pomagając zszokowanej dziewczynie podnieść się z podłogi. - Najpierw wpadłam w zaspę śnieżną i przywaliłam głową w latarnię, potem wylądowałam w porcie, gdzie prawie mnie nie napadnięto, i co z tego mam? Widzisz mój płaszcz? - zawyła Arabella i zaczęła zawodzić głosem w momencie, gdy zza jej kołnierza wypadł kolejny plasterek ogórka. - Jejku, popsułam ci posiłek. Na dodatek przeszkadzam ci w pracy, przepraszam - dodała, gdy rozejrzała się po pomieszczeniu. W oczy rzuciła jej się ogromna lada ze świeżymi wypiekami, czekoladami, czekoladkami, batonikami i tortami. Kojarzyła to miejsce. Zaraz, czy to była... - Czekoladowa Rzeka? Siostra przywoziła mi czekoladki waszej roboty. Uwielbiam je - wtrąciła nagle, zapewne nawet nie pozwalając Klementynce dojść do słowa. Arabella zatarła chłodne ręce, coby je trochę rozgrzać, a następnie rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku dziewczyny. - Posprzątam - oznajmila. - Gdzie jest miotła? - spytała zaciekawionym tonem, przechylając głowę na bok i dziwiąc się samej sobie, że przez ostatnie trzydzieści sekund przez jej umysł przeszło tak wiele emocji.
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]24.07.19 18:47
Jadła spokojnie mały posiłek, kiedy nagle wszystko zmieniło swoją pozycję i w ciągu jednej chwili świat wywrócił się do góry nogami. A raczej to ona znalazła się głową na ziemi. Jak to w ogóle możliwe? Słyszała, że są substancje podobne eliksirom, mające taki efekt, ale czy faktycznie powinna się tak czuć? Zresztą, chyba nic nie brała... wolała zachować trzeźwe myślenie w pracy, więc miała przynajmniej taką nadzieję.
Co... co się stało? – Zamrugała, rozglądając się wokoło. Dopiero teraz podniosła się do siadu i zauważyła, że na jej kolanach ktoś siedzi. Zarumieniła się odruchowo. – Hej, co ty robisz!
Bardziej wykrzyczała to niż zapytała, ale naprawdę interesowało ją, co takiego robiła ta dziewczyna i to na jej nogach. Nie pojawiła się tu ot tak, inaczej na pewno Clementine by ją zauważyła! Chyba że...
Coś zaświtało w Thorne'owej głowie. Kolejna ofiara nieudanej teleportacji? Już na jedną wpadła na cmentarzu. Clementine miała ochotę strzelić sobie solidnego plaskacza w łeb. Naprawdę zaczynała się martwić o tych wszystkich czarodziei, którzy używali teleportacji, bo obstawiała, że jeśli tak dalej pójdzie to trafią na naprawdę gorszy czas i miejsce niż te podczas spotkania z nią. Znalezienie się tuż przed paszczą wilkołaka mogło skończyć się dla nich tym samym co dla ojca Clem – czyli śmiercią.
Kiedy wreszcie dziewczyna się podniosła, Clementine również mogła to zrobić. Ostrożnie złapała się lady, ale niechcący poślizgnęła się na biednym plasterku ogórka – który tak na marginesie musiał być smaczny jak jego poprzednik! – i wylądowała z powrotem na podłodze. Poobijała sobie cały tył, aczkolwiek nie uroniła ani jednej łzy. Była dużą dziewczynką, to tylko mały siniak, zniknie!
Gdy dziewczyna podała jej rękę, Clementine ją podjęła. Tym razem jeszcze ostrożniej spróbowała wstać, uważając na to, co ścieliło obecnie podłogę. Udało jej się w końcu, mogła zatem otrzepać się z resztek jedzenia. Jasne, później będzie musiała to posprzątać, ale – choć wyglądała niezaprzeczalnie uroczo i smacznie – wolała jednak nie mieć czasem ogórków za bielizną.
Uchm, nic nie szkodzi. – wymamrotała, dalej mając zawroty głowy. Nie stała pewnie na nogach, musiała więc podeprzeć się lady, żeby przypadkiem nie upaść. – Nie jesteś pierwszą osobą z tego typu problemem, na którą wpadam. – wyznała szczerze.
Nie miała jej tego za złe. Odgarnęła niesforną grzywkę, która opadła jej na oczy. Będzie musiała spiąć włosy jeszcze raz, jeśli miała kontynuować pracę.
Jej rozmówczyni najwidoczniej była wulkanem energii i nie mogła wybaczyć sobie tego, co się stało. Clementine miała ochotę się ciepło roześmiać – w końcu nie było o czym mówić, to tylko kanapka, miała dużo takich! A jeśli dziewczyna chce, to Clementine może ją nawet poczęstować!
Oj, nie denerwuj się tak... – Machnęła dłonią, uśmiechając się zakłopotana. Naprawdę nie było się czym przejmować. – To tylko jedzenie, a kanapek mam kilka.
Na wzmiankę o rodzinnej cukierni, oparła ręce na biodrach i zaśmiała się wesoło. Tak! To właśnie cukiernia Thorne'ów. Może i według aktu zakupu to kto inny nią teraz zarządzał, ale wciąż była ich spuścizną rodową!
To prawda – odezwała się pełna dumy. – Miło mi słyszeć, że nadal ktoś o nas pamięta.
Spostrzegła, że nieznajomej musiało być zimno, ale niestety nie mogła w tej kwestii nic zrobić. Nawet gdyby chciała, nie mogła wyczarować kolejnego kominka. Mieli tylko jeden na wiele izb i palący się w nim ogień musiał wystarczyć.
I o ile raczej nie miała złych przeczuć co do przybyszki, słysząc propozycję pomocy, zmieszała się nieco. Zostawianie komuś samemu sporego pola do działania w sklepie mogło skończyć się strasznie – mogła okraść ukochaną cukiernię Thorne'ów albo co gorsza ją zdewastować! Clementine nie mogła na to pozwolić. Postanowiła więc zaproponować pewną ugodę:
Hm, może posprzątamy we dwójkę? Na pewno pójdzie nam wtedy sprawniej. Zacznijmy od biurka i idźmy w kierunku tego kąta.
Wskazała palcem na swoje lewo i zwróciła się w kierunku dziewczyny w oczekiwaniu na jej reakcję. Miała nadzieję, że na to przystanie. W ten sposób łatwiej byłoby kontrolować Clementine, co nieznajoma robi. Co za tym idzie – przy czujnym oku sprzedawczyni do żadnej kradzieży czy dewastacji spuścizny rodziny Clem by dojść po prostu nie mogło.


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]25.07.19 21:38
Problemy z teleportacją zwykle nie dotyczyły Arabelli. Pierwszy raz teleportowała się pół roku temu, ze swojego pokoju do pokoju Marcelli, tuż za ścianą - Arabella myślała, że zwymiotuje prosto na jej nowy, bordowy dywan w paski. Niespodziewane szarpnięcie, zniknięcie i pojawienie się z rumorem na podłodze nie należało do jej ulubionych zajęć w sobotnie wieczory. Hitem był dzisiejszy dzień - już trzeci raz przeniosła się w jakieś inne miejsce z powodu czkawki. Była zła, zdezorientowana i nie podobało jej się to, że nie miała żadnej kontroli nad przenosinami. Gdyby mogła, teleportowałaby się nad Morze Śródziemne i zaznała trochę słonecznej pogody - chociaż ciężko było mówić o słonecznej pogodzie w środku grudnia. - Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że to problem na szeroką skalę - westchnęła, mimo że wcale nie chciała, aby tak było. Owszem, chętnie nauczyłaby się teleportacji, a następnie zdała egzamin w wieku siedemnastu lat, ale teraz... teraz już było za późno na naukę magii. Nie była czarownicą i nigdy nie będzie, co trudno było jej zaakceptować. Jednak dała radę, ułożyła sobie życie i teraz przyszła pora na to, aby ten skrawek magii, który jej pozostał, zapamiętała najlepiej jak potrafiła. Dziewczyna, na której wylądowała Arabella, okazała się bardzo wyrozumiała - nie krzyczała, nie miała pretensji i wiedziała, czym jest empatia. Najwyraźniej sama niejeden raz znalazła się w takiej sytuacji, zanim zaprzestano codziennych teleportacji. - Powinnam ci odkupić kanapki, ale nie mam ze sobą nawet jednego knuta. Szkoda, bo naszła mnie ochota na czekoladki z nadzieniem różanym - zaskomlała Arabella, przyglądając się ladzie, za którą piętrzyły się czekoladki o różnych smakowitych nadzieniach, torty z kremem i inne czekoladowe wyroby. Clementine była cukiernikiem - żeby nie powiedzieć, cukierniczką? - Trudno o was nie pamiętać. Siostra najczęściej przysyłała mi miętowe pastylki czekoladowe w czasie ferii zimowych, po zakończeniu pierwszego semestru - rozmarzyła się Arabella i przypomniała sobie te dni, podczas których wypatrywała sowy ze sporym pakunkiem, siedząc w oknie. Gdy nie czatowała na parapecie, spędzała czas na zamarzniętej rzece, jeżdżąc na łyżwach ze swoim przyjacielem. - Możemy tak zrobić, ty tu rządzisz, szefowo! - odparła Arabella. Tak łatwo jej się nawiązało kontakt z tą dziewczyną, mimo że widziała ją pierwszy raz na oczy; pewnie byłyby przyjaciółkami, gdyby dziewczyna dorastała w Aberlour.
Albo Arabella trafiła do Hogwartu, podpowiedział jej cichy głosik w głowie.
Zignorowała niesympatyczny szept i zaczęła spełniać prośbę dziewczyny; zaczęły od biurka, później ustawiły krzesła, zamiotły podłogę i pozbyły się resztek kanapki z podłogi. Kiedy pomieszczenie zaczęło lśnić, Arabella podeszła do kominka, aby się nieco rozgrzać. Zdjęła płaszcz i przewiesiła go przez oparcie krzesła, aby nieco wysechł; sama stanęła blisko ognia z wyciągniętymi przed siebie dłońmi. Zerknęła w kierunku dziewczyny, która nadal uwijała się za ladą. - Hej, a ty tylko tu sprzedajesz? Czy też przygotowujesz słodycze? - spytała głośno, bardzo zainteresowana tematem. Sama potrafiła jedynie upiec pierniczki cynamonowe w towarzystwie Marcelli.
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach