Wydarzenia


Ekipa forum
Główne pomieszczenie
AutorWiadomość
Główne pomieszczenie [odnośnik]16.01.20 11:32

Serce domu

Tu coś będzie

Tutaj łóżko a tam szafa,
tutaj dzieje się zabawa
Kilka słów i zdanek kilka
i opisu jest linijka
nie bądź gałgan dodaj opis,
Daj nam wyobraźni popis


[bylobrzydkobedzieladnie]


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me




Ostatnio zmieniony przez Francesca Borgia dnia 07.03.20 17:18, w całości zmieniany 2 razy
Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 19:34
18 maja

Zbierała się powoli do spania, gdy przez zupełny przypadek zwróciła uwagę, że ciężkie kroki na klatce schodowej niepokojąco ucichły na wysokości jej mieszkania. Wytężając słuch, dobyła różdżki, gotowa do stoczenia nawet i pojedynku, jakże atrakcyjnego, skoro była ubrana właściwie w nic, poza narzuconym po kąpieli długim szlafrokiem. Pomijając kwestię tego, że mieszkała w centrum, gdzie wojna zbierała chyba największe żniwa, oraz tego, że jej mikroskopijna posiadłość wciąż nie była chroniona żadnymi zaklęciami, zdawała sobie sprawę, że chociaż z pozoru na pierwszy rzut oka nie wydawało się ono szczególnie cenne, to, co było najdroższe i trudne do zdobycia przez byle łajzę, było skrzętnie pochowane w niezauważalnych skrytkach. Chociaż przekonana do pewnego czasu Włoszka czuła, że tylko skończony idiota porwałby się z motyką na słońce, każdy kolejny miesiąc udowadniał jej w jak wielu rzeczach się myliła. Nie tylko nabyła nowych wrogów, ale także pojawili się również ci starzy, których obawiała się trochę bardziej.
Po pierwszym stuknięciu w drzwi niemal odskoczyła, z początku nie wiedząc czy jednak lepszym wyjściem nie byłoby zabranie tego, co ważne, i narzucenie na siebie zaklęcia kameleona, skoro jedyną możliwą drogą ucieczki był w tej chwili tylko spacer po parapecie za oknem i w najlepszym wypadku połamanie sobie kilku żeber. Po drugim i trzecim, układającym się w znajomy rytm – ustalony niby dawniej dla zabawy szyfr – wiedziała raczej, że nie ma się czego obawiać. Oddychając ciężko, mimo wszystko do drzwi podeszła nadzwyczaj ostrożnie, z sercem na dłoni, kawałek magicznego drewna trzymając za plecami; w razie, gdyby los postanowił spłatać jej figla.
Widok, czy raczej smród portowego, taniego alkoholu uderzający jej wyczulony nos w pierwszej sekundzie po uchyleniu drzwi, szybko rozwiał wszelki wątpliwości czarownicy. Kuląc się i poprawiając źle zapięty szlafrok, udała, że lord zaskoczył ją przy toalecie. Skórę miała jeszcze wilgotną po kąpieli, w oprawie zdobionego kwiatami jedwabiu wydawała się nieco zmęczona i rzeczywiście przestraszona niezapowiedzianymi odwiedzinami.
Nie poinformowałeś mnie o swojej wizycie – powiedziała na powitanie, kiedy przepuszczała mężczyznę w drzwiach a potem zamknęła je na trzy spusty. Chociaż lubiła niespodzianki i odwiedziny bez wcześniejszego umawiania się, te nie zawsze były jej na rękę. Szczególnie teraz, gdy dowiedziała się o kilku interesujących wybrykach swojego lorda – w ich obliczu blakło nawet to, że podczas zgadzania się na warunki postawione przez niego na moście nad Wensum, trzymała skrzyżowane za plecami palce, podobnie tak jak teraz różdżkę. Wykazując się całkowitym brakiem manier nie zaproponowała mu niczego do picia ani nie wskazała miejsca do przycupnięcia, bo zdołał poznać dość dobrze jej cztery ściany, sama zaś usiadła w fotelu. Założywszy nogę na nogę, zdawała się również ignorować to, że cienka warstwa materiału obnażyła łabędzią szyję a szczupłe kolana wyprężone pod tkaniną uwypuklały linię ud. Czekała spokojnie na choćby jedno wyjaśnienie dlaczego tego wieczoru postanowił zaprzątać jej głowę.

[bylobrzydkobedzieladnie]


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me




Ostatnio zmieniony przez Francesca Borgia dnia 11.06.20 22:30, w całości zmieniany 1 raz
Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 22:11
W zasadzie nie był pewien, co podkusiło go, aby udać się do Londynu. Widmo jutrzejszego spotkania oraz następującej tu po nim, kilkudniowej wyprawy sprawiło, że zapragnął zobaczyć ją. Długie dni rozłąki oraz natłok obowiązków sprawiły, że nie mieli dla siebie wiele czasu, a postać charakternej  Włoszki coraz częściej gościła w jego myślach. Wszak oboje posiadali proste potrzeby, których z pewnością nie byli w stanie zaspokoić na odległość, czyż nie?
Z cudzą twarzą (wszak lordowi nie wypadało włóczyć się po portach i przytulnych mieszkankach kobiet) siedział przy jednym z barów, popijając dość kiepską whisky ( o wiele lepszą serwowano w Cromer) gdy naszła go myśl, aby zrobić panience Borgia niespodziankę pewien, że ta na pewno ucieszy się na jego widok. Bo jakże mogłaby nie być zadowolona z jego osoby, po tak długiej rozłące? No właśnie, był pewien, że plan jaki pojawił się w jego głowie był całkiem dobry.
Swoje kroki skierował wpierw do kilku, otwartych jeszcze sklepów, następnie kierując się wprost do znanego mu mieszkania. Kto wie, może powinien pomyśleć nad tym, aby zabezpieczyć jej mieszkanie, jakąś prostą pułapką na niechcianych gości? Nadal nie chciał, aby cokolwiek złego się jej stało, nawet jeśli jego kawalerskie lata zdawały się powoli dobiegać końca. Nie chciał jednak jeszcze czegokolwiek jej mówić, pewien, że mogłoby to zakończyć się w różnoraki sposób. Nie dziś, nie jutro i z pewnością nie w tym miesiącu.
Wziął głęboki wdech, stając przez doskonale znanymi mu drzwiami. Kilka puknięć, układających się w obmyślony wcześniej rytm, by niezależnie od twarzy jaką przybrał mogła wiedzieć, że to on. Wszak nie chciał jej w żaden sposób wystraszyć, zwłaszcza w tak niepewnych czasach jakie nastąpiły, nadal niezadowolony z tego, że ta nadal mieszka w centrum zamieszek.
A gdy zobaczył jej śliczną buzię łobuzerski uśmiech od razu pojawił się na jego ustach. Nie potrzebował wielkich zaproszeń, aby wejść do środka, jednak słowa, jakie padły z jej ust sprawiły, że uniósł z zaciekawieniem brew ku górze.
- Już nie mogę po prostu chcieć Cię zobaczyć? - Mruknął, nie rozumiejąc postawy Francesci. W głowie jego plan był prosty: pojawia się, daje kwiatki, kobieta cieszy się i resztę wieczoru spędzają w swoim towarzystwie robiąc to, na co najdzie ich ochota. - To dla Ciebie, moja droga. - Dodał, wyciągając w jej kierunku bukiet kwiatów. Nie było to wiele, o tej godzinie ciężko było jednak nawet o taki podarek.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi na trzy spusty, metamorfomag powrócił do swojej prawdziwej twarzy, tym samym subtelnie dając dziewczynie znać, że nie wpadł jedynie na filiżankę herbaty, lecz przewidział dłuższą u niej wizytę.  Nie wiedział, czego przyszło się jej dowiedzieć, nie zakładał więc, że opuści to mieszkanie wcześniej niż jutro późnym porankiem. I nie chodziło jedynie o możliwe zbliżenia - po prostu, najzwyczajniej w świecie chciał spędzić z nią czas, niezależnie od tego, co przyszłoby im robić.
Przeszedł do głównego pomieszczenia niewielkiego mieszkanka, by bez większego zastanowienia bądź pytania ściągnąć marynarkę i rzucić ją gdzieś na kanapę. Następnie zdjął niewygodny krawat, rozpiął dwa guziczki koszuli pod samą szyją, by w ślad za nimi rozpiąć i guziczki przy mankietach. Niewielki rytuał jaki popełniał za każdym razem, gdy chciał poczuć się swobodniej, rozluźnić zmęczone mięśnie oraz odsunąć troski codziennych dni. Intensywnie niebieskie spojrzenie powędrowało w kierunku Włoszki. Wodził wzrokiem po jej ciele okrytym szlafrokiem, dokładnie przyglądając się każdemu skrawkowi jej ciała, by w końcu jego spojrzenie spoczęło na jej buzi. W tęczówkach mężczyzny dało się dostrzec czysty zachwyt. Coś jednak w wyrazie jej twarzy mu nie pasowało. Ostrożnie podszedł do dziewczyny, by przykucnąć obok fotela, nie odrywając od niego spojrzenia. Szorstkimi palcami przejechał w czułym geście po jej policzku. - Coś się stało? - Zapytał miękko, niemal ciepłym tonem chcąc zrozumieć co też się wydarzyło, że wydała mu się być... jakaś nieswoja.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 22:29
Jednym z groźniejszych stworzeń na świecie była ponoć siedząca w ciszy i uśmiechająca się pod nosem włoska kobieta, lecz Francesca nie planowała żadnej spektakularnej kłótni, rzucania talerzami czy dania mu w twarz, chociaż nad tym ostatnim zastanawiała się nim jeszcze Haverlock zjawił się na klatce schodowej.
W ostatnim czasie nasze spotkania nie kończą się tak, jakbym tego chciała – odparła z przekąsem i chwyciła w dłoń podarowany bukiet, zanurzając czubek nosa pomiędzy pachnącymi, delikatnymi płatkami kwiatów. Doceniała te gesty, jednak ani kwiaty ani żadna inna materialna rzecz nie była w stanie poprawić dziwnej mieszaniny uczuć i sprzecznych emocji, które w niej wywoływał. To, jak zachowywał się w ostatnich dniach wprost wołało o pomstę do nieba, chociaż była świadoma, że w odczuciu Traversa nic przecież się nie stało, nic nie zmieniło i nic takiego nie zrobił a to tylko dodatkowo zniechęcało ją do podejmowania dyskusji na ten temat; dyskusji, prowadzącej właściwie donikąd. W tej kwestii działali bardzo podobnie. Słuchali, kiwali głową na znak zrozumienia i obiecywali poprawę, jednocześnie trzymając skrzyżowane za plecami palce, co od niepamiętnych czasów stanowiło tarczę ochronną przed składanymi obietnicami i krótkotrwałymi wyrzutami sumienia.
Zerknęła na jego twarz, po czym skopiowała ruch i ujęła szorstki policzek w chłodną dłoń, przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad wcześniejszym planem odbicia mu pięciu palców na skórze. Może to by sprowadziło szalejącego kapitana na ziemię?
Nic się nie stało – zaczęła wreszcie, porzucając policzkowanie na rzecz ostatniej, werbalnej próby; jego nastawienie zdawało się być całkiem w porządku – po prostu, następnym razem jeśli chcesz sobie sprowadzić... przerzucić przez ramię i zabrać siłą, w zasadzie – poprawiła się, uznając to za istotną różnicę – kobietę na swój statek, to rób to tak, żeby nikt tego nie widział – szanowany lord, który w ten sposób porywa jakieś obce, młode pannice był dobrym tematem do plotek i podkopywania dobrego nazwiska rodu, chociaż to obchodziło ją najmniej. Szlacheckie powinności zdecydowanie utrudniały życie.
Nie udawaj zdziwionego, kochany, takie wiadomości dziwnym trafem lubią do mnie szybko trafiać – zabrała rękę i wyprostowała się – niestety znacznie potem wpływają na mój nastrój, przez co staję się nie do wytrzymania, dlatego proszę, staraj się chociaż bardziej ukrywać takie wybryki; im mniej wiem, tym lepiej śpię – pominęła fakt, że ostatnio nie spała prawie wcale, ze zmęczenia i stresu, i tego, że jej interesy nie szły tak, jak powinny. Zgrabnie podniosła się z miejsca, przesuwając udem o ramię klęczącego Haverlocka, a potem skierowała się do kuchni, gdzie odszukała wazon, szklanki i whiskey.
Napijesz się, czy portowy alkohol wystarczająco cię upił? – spytała, ale nie czekała specjalnie na odpowiedź, wracając na swoje miejsce z dwiema szklankami bursztynowego alkoholu na lodzie. Nim zdołała wyrzucić z siebie złośliwe, podszyte zazdrością, pytanie, czy przed odwiedzeniem jej spędzał czas w towarzystwie tamtej, przytknęła szkło do ust.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 22:32
Ostatnie ich spotkania nie kończyły się również tak, jak on mógłby chcieć. Wiele wydarzyło się w ostatnich tygodniach, padło jeszcze więcej słów oraz pojawiło się jeszcze więcej napięcia, zwłaszcza w życiu młodego lorda. Coraz więcej portowych obowiązków, zbliżające się widmo małżeństwa i sprawy powiązane z jego rodziną sprawiały, że jego głowa była pełna innych spraw, niż włoska pani kapitan, do której czasem wracał myślami. Może nie poświęcał jej ostatnio tyle czasu ile powinien, wiedziała jednak z czym będzie wiązać się ta relacja. Po za tym był pewien, że jego sumienie względem kochanki jest czyste niczym łza, a on nie dopuścił się ani jednego, haniebnego czynu. Czekał więc, mając nadzieję, że Francesca wyjawi mu, co było powodem jej dziwnego zachowania. W końcu, po tak długiej rozłące powinna rzucać mu się na szyję, zamiast, nawet chociażby na jedną krótką chwilę, nie pozwalać mu posmakować jej ust.
Ciche westchnienie wyrwało się z jego ust, gdy dziewczyna ułożyła dłoń na jego policzku. Sam zsunął dłoń na jej łabędzią szyję oraz ramiona, by zatrzymać się gdzieś, w okolicach jej łokcia. A korciło, by przesunąć palce trochę w bok… Ona jednak zaczęła mówić. I to rzeczy o których był pewien, że ta nie ma najmniejszego pojęcia. Uważnie wysłuchał jej słów i już miał coś odpowiedzieć, gdy ta po prostu wyszła. Ech, kobiety… Z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej.
- Napiję się. - Kto jak kto, ale Haverlock Travers od butelki nie stronił. Zwłaszcza w chwilach takich jak ta, gdy zmuszany był to tłumaczenia swoich działań. Tak, jakby kiedykolwiek się nad nimi zastanawiał, co z pewnością nie było prawdą. Travers jako pełnoprawny członek swego rodu był człowiekiem czynu nie myślenia, a logika nigdy nie była jego mocną stroną.
Nie pozwolił jej wrócić na miejsce, gdyż gdy tylko wstał wziął ją na ręce. Z dziewczyną trzymaną w ramionach zasiadł na fotelu, zmuszając ją do siedzenia na jego kolanach. Nie bacząc na możliwe sprzeciwy zamknął ją w swoich silnych ramionach upewniając się, że teraz panna Borgia z pewnością mu się nie wymknie.
- Który z chłopaków Ci o tym powiedział? - Zapytał, ciekaw który z jego marynarzy wykazuje się większą lojalnością względem innego kapitana… bądź przydługim językiem, który zapewne będzie musiał uciąć. - Jeśli mnie choć trochę znasz, a pewnie tak jest, powinnaś wiedzieć, że nigdy nie dopuszczam się takich… Zaproszeń, ze swoją prawdziwą twarzą. - Ród pozostawał w jego sercu najważniejszy, niezależnie od możliwych uczuć, jakimi darzył pannę Borgię bądź planów związanych z uroczą Lisbeth. To wszystko było niczym, wobec dobra jego rodu.
- Nie dąsaj się, kochanie. Dobrze wiesz, że jeśli czegoś chcę zrobię wiele, aby to dostać. - Uśmiech pojawił się na jego ustach, a dłoń przesunęła po plecach dziewczyny. Był niemal pewien, że jeśli nie wyjaśni jej tej sprawy, będzie się na niego dąsać do końca świata. I zapewne jeszcze jeden dzień dłużej. - Lisbeth jest bardzo utalentowaną córką Borgina, posiada ogromną wiedzę w dziedzinie nakładania oraz zdejmowania klątw, przypomina jednak słowika zamkniętego w klatce. Słyszałem plotki, że ojciec nie pozwala jej opuszczać Londynu. - Zgrabnie i pobieżnie nakreślił sytuację, w jakiej znajdowało się biedne dziewczę, chcąc, aby Francesca miała pełniejszy pogląd sytuacji. - Chcę, aby dla mnie pracowała. Potrzebuję dobrego oraz zaufanego klątwołamacza a o takich ciężko. Niestety, innych zaproszeń dziewczę nie przyjmuje i ciągle mi odmawia w kwestii pracy. A dobrze wiesz, że mi się nie odmawia. - Zakończył tłumaczenia pewien, że więcej nie będzie musiał mówić. Panna Borgin, choć piękna i utalentowana, miała pozostać przyszłym pracownikiem, aby jednak tego dokonać, lord Travers musiał się trochę nagimnastykować, różnymi podchodami próbując zmusić dziewczę do współpracy.
Mężczyzna uważnie przyjrzał się twarzy Włoszki.
- Jesteś wspanialsza, niż największy sztorm Francesco, a świat straciłby wiele piękna, gdybyś po nim nie stąpała. - Czule skomplementował kobietę na swój specyficzny sposób, winna jednak wiedzieć, że te słowa padające z jego ust znaczą wiele. Haverlock czule ucałował jej czoło, mając nadzieję, że dzisiejszego wieczoru sztorm się jednak nie rozpęta.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 22:34
Nie protestowała tym razem, gdy wziął ją na ręce a potem szczelnie zamknął w swoim uścisku, bezwiednie poddając się czułości ów gestu; już po chwili ułożyła się wygodnie, zmarznięte stopy wsuwając gdzieś pomiędzy nogę Traversa a obicie fotela, a dłonie – pod jego koszulę. Poczuła, jak mięśnie mężczyzny napięły się pod wpływem nagłego, lodowatego dotyku i uznała to w swojej dzisiejszej logice za niezwykle zabawny, złośliwy gest. To i tak wciąż było niewielką karą za to, jak często w ostatnim czasie zdołał nadepnąć jej na odcisk i wyprowadzić z równowagi do tego stopnia, że w głowie tworzyła wszelkie możliwe scenariusze zemsty, ale żaden z nich nie był wystarczający.
Zimno – zakomunikowała jednak dla usprawiedliwienia, jednocześnie bokiem wtulając się w tors mężczyzny i spierając głowę o jego ramię. Chyba nie zamierzał teraz jej zrzucić na ziemię? – Nieistotne który – odpowiedziała stanowczo, nie zamierzając wkopywać życzliwej duszy, chociaż podejrzewała, że prędzej czy później lord i tak się sam wszystkiego dowie, a dobra dusza pożałuje swojego gestu. Tak czy inaczej, ona sumienie miała czyste i to liczyło się dla niej w tej chwili najbardziej, zaraz po wyjaśnianiach, których wysłuchała uważnie.
Historia, którą przedstawił, wydawała się Włoszce w miarę prawdziwa i niewymyślona na boku, ale dla swojego wewnętrznego spokoju odnotowała w głowie nazwisko panienki z zamiarem późniejszego dowiedzenia się więcej na jej temat. Może i była utalentowana, może i wywodziła się ze znanej Borgii rodziny, zapisała się jednak w jej głowie jako ta, którą porwał siłą, więc już z zasady stała się dla niej nieprzychylna. Mimo tego, że nie pisali sobie nigdy wierności i w gruncie rzeczy mogli spotykać się z innymi, w pewnym stopniu czuła się zazdrosna o każdą kręcącą się w pobliżu lorda kobietę. Paradoksalnie portowymi dziewczynami martwiła się najmniej; dobrze znała jego stosunek do nich.
Wystarczyło mnie poprosić o radę, znam kilku – wzruszyła ramionami, jednocześnie rzeczywiście dziwiąc się, że nie wpadł na ten pomysł – swoją drogą, po co ci klątwołamacz? – o ile pamiętała, w przeciwieństwie do niej nie przywoził potencjalnie zagrożonych produktów, ingrediencji, kamieni, czy artefaktów, dlatego nie była w stanie powstrzymać zwykłej ciekawości. Nawet czuły gest i niewybredny komplement nie odwrócił uwagi Włoszki do tego stopnia, by zapomniała o zadanym pytaniu. Uśmiechnęła się jednak szczerze, ale lekko – wciąż pozostawała urażona całokształtem sytuacji, w której ją postawił, i paroma innymi rzeczami, których nie chciała w tej chwili wyciągać na światło dzienne, by długo wyczekiwany moment czułości potrwał dłużej.
Nie próbuj mnie czarować – odchyliwszy nieco głowę, przyglądnęła się męskiej twarzy spod zmęczonych, przymrużonych powiek – opowiedz mi nad czym pracujesz – poprosiła znowu, łagodniej, nie mogąc rozdzielić dzisiaj czasu prywatnego od pracy. Odkąd zadecydowała częściowo przenieść się z Londynu do traversowego portu, ta cienka granica zatarła się i powodowała, że czarownica czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż dotychczas, i niemal cały czas swoje myśli kierowała ku interesom.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]11.06.20 22:37
Wzdrygnął się gdy zimne dłonie dotknęły jego ciała. Na morzach niestraszne mu były sztormy czy zimno, teraz jednak, w zaciszu mieszkania panny Borgia chłód jej dłoni zdawał się nieprzyjemnie nie pasować do jakże przyjemnej otoczki. Nie zrzucił jej. Za bardzo stęsknił się za bliskością Francesci, aby teraz ją odrzucać, nawet jeśli rozmowa póki co nie sprzyjała nadrabianiu zaległości. Delikatnie odsunął kosmyk jej włosów za ucho, kątem oka zerkając na jej twarz.
- Dobrze. - Odpowiedział jedynie dziwnym tonem. Nie było dwóch zdań - z pewnością dowie się, kto dostarczył kobiecie wiadomości aby porozmawiać z nim… na swój własny oraz niepowtarzalny sposób. Nie miał nic przeciw, by Francesca wiedziała o pewnych sprawach, wolał jednak mówić jej o wszystkim sam - wtedy unikali takich właśnie sytuacji, gdy panna ciemnowłosa opacznie rozumiała sytuację.
- Chcę ją. Jestem niemal pewien, że zdejmowanie klątw nie jest jej jedyną umiejętnością, nie rozszyfrowałem jeszcze, o co dokładnie chodzi. - Westchnienie wyrwało się z jego piersi. Nie sposób było dyskutować z uporem kapitana. Travers od zawsze należał do tych mężczyzn, których odznaczał ośli upór - jeśli coś sobie wymyślił, dokładnie tak miało być a pozycja lorda, jedynie ułatwiała mu pielęgnowanie tej cechy. Mężczyzna wywrócił niebieskimi oczami, wyraźnie niezadowolony, że tematy schodzą na te, zawodowe. W ostatnim czasie miał dość pracy, na tyle dość, że nie chciał o niej rozmawiać z Francescą. - Zaklnę Cię, żebyś była tylko moja. - Mruknął z rozbawieniem w głosie, skradając dziewczynie słodkiego całusa. Doskonale wiedział, że Borgia nie jest typem kobiety, którą da się zamknąć w klatce niczym piękny słowik. I chyba to najbardziej go w niej pociągało, gdyż w tym wszystkim nie przypominała mu tych wszystkich, innych kobiet jakie stawały na jego drodze.
- Z uwagi na sytuację, od kwietnia przeprowadzamy dokładne kontrole towarowe. Coraz częściej znajdujemy przedmioty nielegalne bądź… dziwne. Ostatnio dwóch moich chłopaków wylądowało u uzdrowicieli po dotknięciu zaklętych przedmiotów po za tym… wiele rodów nie popiera działania Ministerstwa tak, jak mój ród. Traversowie od zawsze byli potęgą handlu morskiego i obawiam się, że ktoś może próbować wprowadzić zamieszanie w Cromer. - Zmęczenie pojawiło się w głosie ekscentrycznego lorda. Mężczyzna posiadał łeb na karku i był w stanie domyślić się różnych możliwości - on sam, gdyby stał po drugiej stronie barykady z innym nazwiskiem z pewnością celowałby w potęgi handlowe.
Męskie dłonie leniwie rozpoczęły wędrówkę po jej ciele, głaszcząc jej ramiona, plecy oraz zgrabne uda. Haverlock przekręcił głowę tak, by oprzeć brodę o jej włosy, wdychać do nozdrzy przyjemny zapach jej włosów. - Nie mówmy o pracy, kochanie. - Zaczął, przerywając na chwilę, aby musnąć ustami czubek jej głowy. Ramiona Traversa zacisnęły się mocniej na jej ciele, jeszcze bardziej przyciągając kobietę do siebie. Bywały dni, że brak Borgii u boku wyjątkowo mu dokuczał i miał zamiar nadrobić wszelkie zaległości dzisiejszego wieczoru. - Powiedz mi lepiej, jak się czujesz? - Zapytał z troską w głosie. Chwilę później, niewiele myśląc wstał z fotela, by z kobietą na rękach powoli przejść do jej sypialni. Nadwyrężony w ostatnich dniach kręgosłup dawał mu się we znaki, dlatego postanowił przenieść się w wygodniejsze miejsce. Borgia została delikatnie ułożona na materacu, Travers ściągnął buty by już po chwili ponownie owinąć ramiona wokół pięknej Włoszki, przyciągając ją do siebie tak, aby nie dzielił ich choćby centymetr. Głęboki pomruk zadowolenie wydobył się z jego ust, gdy delikatnie przejechał nosem po jej szyi. Nie musieli się kochać, by Travers uznał wieczór za udany.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]12.06.20 23:26
Temat nielegalnych towarów, zaklętych przedmiotów przemycanych na statkach nie był jej obcy. O ile znaczna część oficjalnych interesów Borgii była czysta, zarejestrowana i z właściwymi papierami, o tyle znajdowała się wśród nich cząstka rzeczy nielegalnych, przez które miałaby problemy. O nich jednak nie wiedział nikt, poza nią i zainteresowanym, czy Giovanną, jeśli dany towar należał do niej. A przynajmniej tak sądziła, nie wiedząc jak bardzo niespodziewane pojawienie się Cilliana w Anglii może jej zaszkodzić. Włoszka zacisnęła usta w wąską kreskę, odwracając spojrzenie gdzieś na ścianę. Jak bardzo rozzłościłaby lorda wyjawiając mniej szlachetną stronę swojej pracy?
Nie wydaje mi się, żeby przemyt tych rzeczy był związany z uderzeniem w Cromer, dotychczas kontrole odbywały się tylko w Londynie, więc szukali sposobu na obejście – odparła z niewymuszonym spokojem. Nielegalne towary od zawsze znajdowały się na wpływających do portu statkach, tylko dzięki wojnie teraz ktoś zaczął zwracać na nie uwagę – co nie oznacza, że nie warto zachowywać ostrożności, masz rację – dokończyła, mogąc się jedynie cieszyć, że kontrole na wodach należących do rodu omijały chociaż ją. Kwestię utalentowanej dziewczyny pozostawiła niedopowiedzianą; nie czuła się w nastroju do rozprawiania na temat magicznych uzdolnień kogoś, kogo w życiu nie widziała na oczy, skoro już z marszu miała do niej negatywne nastawienie i urywając temat, oplotła szyję Haverlocka chudymi rękoma. Nie miała nic przeciwko zmianie miejsca na te, do którego docelowo zmierzała.
Francesca uśmiechnęła się na myśl, jak przewrotna stała się ich znajomość w przeciągu minionych dwóch lat. Chociaż na początku kierowały nią określone zasady, jak obustronna przyjemność bez zobowiązań, z czasem nastawienie włoskiej czarownicy uległo zmianie. Pojawiło się przywiązanie, które zaznała wcześniej w życiu tylko raz i gorzko go pożałowała, pojawiły się emocje, dorosłość, a chęć zaspokajania naturalnych potrzeb nie była już tak ważna jak wcześniej. Teraz za zdecydowanie ważniejsze uważała poczucie bliskości z drugim człowiekiem czy potrzebę zapomnienia o ciężkich czasach, którą odnajdowała w silnych, męskich ramionach. To do nich powróciła niemal natychmiast, gdy zdołała ułożyć się wygodnie w miękkiej pościeli. Za równie istotną uważała też potrzebę rozmowy, w której druga strona rzeczywiście słuchała. W zadanym przez Haverlocka pytaniu widziała więc szansę na wyrzucenie tego, co tkwiło głęboko w niej od początku maja, choć żałowała, że nie zadał go wcześniej wybierając słowne potyczki i złośliwości.
Nie ukrywam, że jestem zmęczona – odpowiedziała szczerze, po krótkiej chwili ciszy – przemieszczanie się pomiędzy Londynem a Cromer bez teleportacji bywa uciążliwe, podobnie jak prowadzenie interesów w obu miejscach na raz – jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że sama wybrała tę drogę i ponosiła konsekwencje swoich czynów, a teraz wkraczała na wyjątkowo grząski grunt. Znała bowiem podejście lorda do tego pomysłu i chociaż liczyli się ze swoim zdaniem, wyczekiwała rychłej krytyki za nabranie na siebie tylu obowiązków. – Na szczęście moje migreny trochę odpuściły, ale najchętniej wypłynęłabym znowu gdzieś daleko stąd – pominęła z łatwością kwestię rodziny, problemów, które wyskakiwały jak królik z kapelusza od dwóch miesięcy, i wojny, która skrupulatnie utrudniała wszystkim pracę, zamiast tego odchyliła nieco głowę, biorąc głębszy oddech.
A ty? Widzę, że masz niezmiennie dobry humor, ale niechętnie się nim dzielisz – spytała bez cienia złych intencji, najzwyczajniej stwierdzając fakt. Odnosiła wrażenie, że zaistniałe okoliczności w żaden sposób nie wpływały na leżącego u jej boku mężczyznę i była ciekawa, czy poza wpływowym nazwiskiem, wpływało na to coś jeszcze.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]15.06.20 0:05
Ciężkie westchnienie opuściło pierś ekscentrycznego lorda.
- My również przeprowadzaliśmy kontrole, jednak nie tak często. Przeszukiwano regularnie magazyny oraz stoiska, teraz dodatkowo przeszukujemy każdy statek, jaki dobija do naszego portu. Nigdy nie mam pewności, że ktoś nie obierze sobie Cromer za cel, a ja nie mam zamiaru dopuścić do tego, aby cokolwiek złego stało się z naszym portem oraz naszymi statkami. - Wyjaśnił. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego rodzina posiadała coś, co w przypadku wojny było niezmiernie istotne - pieniądze, międzynarodowe znajomości oraz flotę. Gdyby on był jednym z rebeliantów, z pewnością celowałby właśnie w takie potęgi, jak Traversowie, zapewne na różne mniej, bądź bardziej przebiegłe sposoby…
Nie, nie powinien teraz o tym myśleć. W ostatnim czasie praca za często gościła w jego myślach oraz kalendarzu, nie pozwalając nacieszyć się towarzystwem pięknej Włoszki. Tak, zdecydowanie mieli ostatnio zbyt mało czasu dla siebie - czasu, którego brak doskwierał mu w ostatnim czasie. Spokojnie, leniwymi ruchami wodził dłońmi po miękkich plecach Francesci w kojącym geście, uważnie słuchając kierowanych w swoim kierunku słów. Nie chciał, aby Borgia się przemęczała… Jednocześnie nie chcąc również, aby stacjonowała w tak niebezpiecznym miejscu, jakim był Londyn, najzwyczajniej w świecie martwiąc się, że coś mogłoby się jej stać.
Haverlock wodził niebieskim spojrzeniem po buzi kobiety, uważnie przyglądając się każdemu jej szczegółowi. Wyglądała na zmęczoną, temu zaprzeczyć z pewnością nie mógł. Męska dłoń powiodła od jej bioder, wzdłuż linii kręgosłupa by ostrożnie przebiec przez ramiona i szyję Francesci do swojego celu, jakim był jej policzek. Delikatnie odsunął zagubione pasemko ciemnych włosów za jej ucho, by równie delikatnie przejechać szorstkim kciukiem po jej skórze. - Możesz deportować się w Cromer i aportować się przed przejściem do Londynu. Ja czasem tak robię, to zawsze jakieś ułatwienie. - Miękkim, trochę przyciszonym tonem głosu podzielił się z nią swoją sztuczką, ułatwiającą mu przedostawanie się do Londynu, gdy nie chciał robić tego oficjalnie, tak jak dzisiejszego dnia.  - Mogę Ci jakoś pomóc? - Brew mężczyzny powędrowała odrobinę ku górze. Nie mógł zdziałać wiele jeśli chcieli, aby ich relacja pozostała sekretem jak do tej pory, miał jednak nadzieję, że znajdzie się sposób, by mógł trochę odciążyć barki ukochanej kobiety. - To dobrze, że trochę odpuściły, bardzo mnie to cieszy. - W głosie lorda na próżno było szukać jakiejkolwiek nuty nieszczerości. Poprawienie stanu zdrowia Borgii faktycznie go cieszyło. Męskie ramiona mocniej zacisnęły się wokół miękkiego, kobiecego ciała. Nie byłby sobą, gdyby jego dłoń nie powędrowała pod kusy szlafrok, ciesząc się dotykiem nagiej skóry. - Mhm, też chciałbym wypłynąć.  Praca za biurkiem mnie nuży i chyba jeszcze nigdy nie bolał mnie tak kręgosłup. - Mruknął z cieniem rozbawienia w głosie. Czyżby zaczynał się starzeć? Mózg Haverlocka jakoś nie potrafił przyswoić do siebie tej informacji.
Kolejne westchnienie opuściło lordowskie usta.
- Udaję, że problemy nie istnieją, moja droga. I ja jestem zmęczony tym, co dzieje się wokół mnie, nie chcę jednak zamęczać Cię moimi problemami… - Po tych słowach, Haverlock zatopił twarz w ciemnych głosach, składając delikatnego całusa na czubku jej głowy. Nie miewali dla siebie wiele czasu, wolał więc odłożyć rozmowy o możliwych problemach na później. Męskie ramiona owinęły się mocniej wokół kobiecego ciała, przyciągając ją jeszcze bliżej do siebie. - Stęskniłem się... - Wyszeptał do kobiecego ucha, przejeżdżając nosem po jej łabędziej szyi, by złożyć na niej kilka drobnych pocałunków.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]23.06.20 0:57
Pokiwała głową na znak, że zrozumiała jego punkt widzenia, chociaż dalej w głębi duszy była zdania, że jeśli ktoś zechce zaatakować Cromer, to nie zrobi tego ze statku a z lądu. Sensu w ataku z wody nie widziała; jeśli potęgą była flota a celem port, potencjalny przeciwnik musiał mieć na uwadze zaostrzone kontrole w każdym pobliskim Londynowi porcie i wybór drogi do statków wydawał się jej oczywisty – zwłaszcza, że samo Cromer nie było raczej kontrolowane tak, jak to miało miejsce w stolicy. Rozważania na ten temat wolała jednak przełożyć na inny dzień, nie czując się na siłach ani tym bardziej upoważniona do wysuwania podobnych rozmyślań. Z wybuchem wojny tak naprawdę nie miała zbyt wiele wspólnego i również wiele dzięki niej traciła.
Zdumiewający brak wiary ze strony lorda nawet w tak błahej kwestii nie umknął uwadze Włoszki, lecz przyzwyczajona do tego i nie chcąc zepsuć wieczoru, darowała sobie komentarz. Jego sposób na przemieszczanie się nie był ani wybitny ani nie odkrywał nowego kontynentu, i istniało duże prawdopodobieństwo, że znaczna część magicznego towarzystwa podróżowała dokładnie tak, jak polecił skoro żadna inna, poza miotłą, metoda nie działała w obrębie Londynu.
Problemem jest przejście z granicy do centrum, Londyn jest duży i aktualnie niebezpieczny dla każdego, ale... poradzę sobie – odparła z przekąsem, lecz swoim tonem dała mu jedynie do zrozumienia, że nie chce dalej kontynuować tego tematu. Z góry nastawiona na niezrozumienie nie widziała sensu w dalszych wyjaśnieniach i lekkich sugestiach, że ten pomysł w pewnym stopniu ją przerósł, i że w ostatnich dniach wolała sypiać na statku, w ten sposób przywołując odrobinę znanej normalności. Zamiast dalszego zgorzknienia i biegania myślami po wszystkich gryzących jak pluskwy problemach, pod wpływem delikatnego dotyku uśmiechnęła się i wróciła na ziemię. Nie pozostając wcale dłużna, sięgnęła jedną z dłoni do koszuli, żeby uporać się z trzema guzikami, wsuwając dłoń pod materiał.
Rozmasować? – zaproponowała, przesuwając paznokciami po torsie a potem układając dłoń na męskim ramieniu. Czuła wyraźnie twarde i spięte mięśnie pod palcami, i nie dziwiła się temu w ogóle; ciało kapitana nie było przyzwyczajone do wykonywania statycznej pracy w jednej i tej samej pozycji. Jego następne słowa zdawała się zignorować, wzdychając przeciągle. Pomimo tego, że zatapiali się w swoich częściowo odmiennych światach od dawna, dalsza ilość różnic wyskakująca przy każdej okazji nie przestawała Włoszki zadziwiać – mogła mu jedynie pozazdrościć beztroskiego udawania, gdy świat stanął na głowie i powoli się rozpadał, i pewności, że wojenne zawirowania raczej nieznacznie wpłyną na jego ród. Wykorzystując okazję, złączyła ich wargi w pocałunku, jednocześnie z tym rozpinając do końca koszulę Haverlocka, i w zwinnym – choć nieco leniwym – ruchu zmusiła go do obrócenia się na plecy. Ale na tym poprzestała, ze złośliwym uśmiechem podnosząc się do pozycji siedzącej. – Zmyj z siebie smród portu, wiesz, że tego nie lubię – nakazała łagodnie, wiedząc, że była jedyną osobą, która mogła mu coś kazać bez ponoszenia konsekwencji, przynajmniej tu.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]27.06.20 0:06
Ciężkie westchnienie wyrwało się z piersi Haverlocka. Gdyby tylko mógł schowałby Borgię w Corbenic Castle - pośród błękitu jego komnat, tuż nad morzem które oboje tak ukochali… Z racji jego pochodzenia oraz szlacheckiej krwi płynącej w jego żyłach nie mógł tego zrobić. Z pewnością wzbudziłoby to wiele plotek, na które jego ród nie mógł sobie pozwolić. A to on winien być najważniejszy, czyż nie?
- Pomyślę o tym. - Obiecał, swoją obietnicę pieczętując czułym muśnięciem ustami czoła kobiety. Nie chciał, aby doznawała aż tak wielkich niewygód, związanych z obecną sytuacją, jednocześnie nie chcąc, aby przypadkiem padła martwa na brukowaną ulicę. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby pozostawała cały czas w Cromer, nie sądził jednak, aby była skora do zmiany swojego zdania. W kwestii upartości, oboje byli siebie warci.
Na szczęście dzisiejszego wieczoru żadne nie dążyło do jakiejkolwiek kłótni bądź sprzeczki co przypadło do gustu młodemu lordowi. Uwielbiał ognisty temperament Borgii oraz to, jak błyszczała na tle innych kobiet dzisiaj jednak miał ochotę na cichy wieczór oraz nacieszenie się jej cudowną obecnością, której brakowało mu w ostatnim czasie.
Zamruczał z zadowoleniem gdy poczuł dotyk delikatnej dłoni pod swoją koszulą.
- Mhm… - Przytaknął. Ach, masaż był czymś, na co z pewnością w ostatnich dniach zasłużył! Z zadowoleniem przyjął słodkiego całusa, zaserwowanego mu przez Francescę tym chętniej przekręcając się pod wpływem jej dotyku…  Po to by wydać z siebie parsknięcie pełne niezadowolenia.
Diabeł, nie kobieta!
- Nie masz w sobie litości, prawda? - Mruknął z odrobiną rozbawienia w głosie, by niechętnie zwlec się z miękkiego łóżka. Tylko ona po za nestorem oraz ojcem była w stanie sprawić, że ekscentryczny lord posłucha jej słów… Z czego Haverlock nie do końca zdawał sobie sprawę. Z łobuzerskim uśmiechem na ustach podszedł do Francesci, by bezpardonowo przerzucić sobie kobietę przez ramię w taki sposób, że jej piękna twarz znajdowała się niedaleko jego zgrabnych pośladków. Lekka niczym piórko Francesca nie stanowiła dla niego większego ciężaru niż te, do których przywykł. A jeśli sądziła, że pójdzie kąpać się sam była w wielkim błędzie - dzisiejszy wieczór w głowie Haverlocka jawił się, jako wieczór wspólnie spędzonego czasu i chyba nic nie było w stanie zmienić jego myślenia.
Gdy tylko przekroczył próg łazienki odstawił Borgię na ziemię, leniwie odkręcając kurki wanny, by ta mogła zapełnić się gorącą wodą. Dopiero wtedy swoją pełną uwagę poświecił kochance, czule pozbywając się jej szlafroka. Niebieskie tęczówki z zachwytem wodziły po kobiecym ciele, za każdym razem nie mogąc wyjść z podziwu jej piękna.
A później zaniósł ją do wanny by rozpocząć wspólną kąpiel, będącą wstępem do pełnej czułości, wspólnie spędzonej nocy o której śnił od dawna.


/zt x2


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]20.07.20 20:14
|20 czerwca

Może coś w tym co Bertie mówił coś było. Londyn się zmieniał. Szybciej i w bardziej brutalny sposób niż początkowo. Dziś ulice nie były opustoszałe, a przysypane gruzem powalonych zaklęciami kamienic. Może nie wszystkie tak wyglądały, lecz ta składająca się na mój ulubiony skrót już tak. Szczęśliwie leciałem na miotle nie korzystając z nóg tak więc wątpliwa przyjemność z przedzierania się przez resztki kamienicy mnie ominęła. Sunąłem po niebie dalej trzymając się niebezpiecznie nisko linii dachów budynków, które wciąż trzymały jakikolwiek pion. Nie chciałem rzucać się w oczy ani patrolowi chodzącemu po ziemi, ani sunącym nieco wyżej dementorom z powodu braku zarejestrowanej różdżki i ostatnimi czasy bardzo pożądanego przez wszystkich nazwiska. Szczęście w nieszczęściu było takie, że Bottów było mimo wszystko jak mrówków, a z drugiej strony mało kto właściwie uwierzyłby, że Bertie to mój kuzyn. Mimo wszystko starałem się jednak być uważniejszy, nie narażać się za bardzo i w miarę możliwości trzymać z dala od Londynu do którego dziś przyciągnęła mnie bardzo konkretna prośba kogoś równie konkretnego.
Zatrzymałem się w chwili w której odnalazłem poszukiwaną kamienicę. Ostrożnie, zwisając do góry nogami na miotle wychylałem swoją głowę poza górną krawędź okien w których jarzyło się światło w poszukiwaniu dawnej znajomej, a może nawet przyjaciółki z którą relacja mi się urwała z powodu sił wyższych. Nie pomyślałbym, że to miało się w tym momencie zmienić, a jednak zapukałem w jej okno w charakterystyczny rytm znany jej jeszcze za czasów, kiedy to potrafiłem łobuzować przed sklepem jej rodziny.
- Odsuń się troszkę - szepnąłem po tym, jak uchyliła okno, a ja trzymając trzonek miotły zacząłem opuszczać się tak, by stanąć stopami na parapet. Zgarbiłem się by w kolejnej chwili zgrabnie i zwinnie wsunąć się do środka zamykając za sobą okno i poprawiając zasłony. Sapnąłem z ulgą, a potem zerknąłem na nią - Kopę lat, co - powitałem ją nonszalancko podpierając miotłę o ścianę i zaczynając przechadzać się po mieszkaniu, jak po muzeum - Mam to o co prosiłaś. W zasadzie są to bardziej moje prywatne zapasy bo się nie spodziewałem listu z taką prośbą akurat od ciebie - po takim czasie - więc nie do końca byłem przygotowany ale jakbyś była zainteresowana regularniejszymi dostawami to wiesz, mogę ci pośredniczyć i dostarczać co byś sobie zażyczyła - zaczynam poprawiając nieco swoją szatę i przyklejając swoje spojrzenie raz jeszcze na nią. Tak uważniej i wolniej oglądając sobie ją całą


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]29.07.20 23:54
To, co z pewnością doceniała u osób, z którymi robiła interesy – nawet te małe, błahe – była nie tylko lojalność, ale i prędkość, z jaką dostawała to, czego potrzebowała w danej chwili, i chociaż wiedziała, że mogła o porcję diablego ziela poprosić kogokolwiek, w ostatnim czasie zastanawiała się co działo się z człowiekiem, z którym prawie się wychowywała w dzieciństwie. Wojna nie oszczędzała przecież nikogo – nawet tych, którzy znali Nokturn i półświatek czarodziejski jak własną kieszeń – więc nie miała nawet pewności, czy jej list trafi w odpowiednie ręce. Ku zdziwieniu Włoszki, trafił, a odpowiedź nadeszła zaledwie po kilkunastu minutach.
Kiedy usłyszała pukanie w okno, jej twarz ozdobił rozbawiony grymas – ze wszystkich rzeczy najmniej spodziewała się podniebnej dostawy, nawet jeśli podejrzewała z czego to wynikało. Już dawno sama zastanawiała się nad tym środkiem transportu, który w czasach niemożliwej, swobodnej teleportacji i zablokowanych kominków wydawał się najlepszym rozwiązaniem, jednak niespecjalnie pokładała wiarę w swoich umiejętnościach latania. Odbicie się od ziemi i trzymanie się mocno miotły było wszystkim, co zdołała wynieść ze szkoły. Otworzyła okno, by potem zgodnie z poleceniem odsunąć się i skrzyżować ręce pod biustem. Chyba nie musiała wspominać, że gdyby tylko sobie coś zrobił, to nie za bardzo wiedziałaby jak udzielić mu pierwszej pomocy?
Zawsze doceniałam twoją kreatywność, ale nie spodziewałam się współczesnej wersji Romea i Julii – przyznała i pokręciła głową. Matthew niemal w ogóle nie zmienił się od ich ostatniego spotkania; być może wydoroślał, zmężniał, ale zawsze w oczach Włoszki miał to coś, co sprawiało, że postrzegała go jako atrakcyjnego. Lubiła zresztą jego specyficzne poczucie humoru i to, że po pewnym czasie durne pytania przestawały ją irytować, a wręcz przeciwnie, poprawiać nastrój. Był w tym momencie jedyną osobą, której nigdy nie miała ochoty utopić w śmierdzącym porcie. – Co to znaczy akurat ode mnie? – udała oburzenie – na razie sprawdzę to, co przyniosłeś – wiedziała jednak, że nie przyniósłby byle czego, nie jej i nie po takim czasie, chociaż diable ziele było tego wieczoru kwestią drugorzędną. Potrzebowała chwili rozluźnienia, ale bardziej interesowała się tym, co porabiał teraz w życiu Bott. Gdy odpuściła sobie udawanie rozeźlenia, bez słowa uścisnęła Matthewa; tak po prostu, po włosku i przyjacielsku.
Ne zmieniłeś się prawie wcale... no, poza tym, że zniknął ci koperek spod nosa a powstał prawdziwy zarost – parsknęła złośliwie, a potem wskazała ruchem dłoni na salon. – Rozgość się, napijesz się czegoś? – zaproponowała, odwzajemniając spojrzenie swojego towarzysza.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]30.07.20 14:33
- Romea i Julii...? - prychnąłem - Z tego co wiem, nie żyjemy w tak odmiennych znów światach, a tobie bliżej do gorącej niż letniej - a w zasadzie nieletniej. Zauważyłem, a łobuzerki uśmieszek nie schodził mi z twarzy. Może nie wyglądałem, lecz co nieco w książkach lubiłem przesiedzieć, a skoro nadarzyła się okazja by z tego powodu zabrylować nie zamierzałem tak łatwo dać jej przemknąć niezauważenie przed moim nosem. Pozwoliłem sobie wpleść do tego wywodu pochlebstwo skierowane do pani domu bo taki to jestem też spostrzegawczy - czas działał zdecydowanie na jej korzyść.
Pozwoliłem by zaaplikowała mi swoją otwartość odwzajemniając gest powitania, a potem zgodnie z sugestią poruszyłem się w głąb pomieszczenia. Przesunąłem po oparciu kanapy, o którą oparłem się biodrem.
- No wiesz. Nie odzywasz się tak długo, właściwie latami, a potem nagle dostaję wiadomość, że potrzebujesz czegoś na rozluźnienie. Nie żeby mi to przeszkadzało - bo naprawdę, nie miałem za grosz wyrzutu. Znałem życie. Ścieżki nieraz się rozwidlały, każdy skupiał się na sobie, swoich problemach. Jak dla mnie czas nie niszczył relacji, a jedynie je zamrażał po to by ktoś mógł je wstawić sobie do piekarnika w razie potrzeby tylko właściwie jaka zmusiła Borgię do tego by sobie o mnie przypomnieć? - ...ale portowy gracz twojego kalibru z pewnością ma wiele kontaktów mogących załatwić bardziej egzotyczne frykasy niż diable ziele, a jednak pomyślałaś o mnie. Schlebia mi to, serio, ale co jest grane, hm? Jakieś kłopoty na horyzoncie...? A może potrzebowałaś wyselekcjonowanego, wytrawnego towarzystwa zaklętego w mojej fenomenalnej osobie...? Jeżeli to drugie to nie ma co się czaić za sztucznymi potrzebami, kocie. Mówisz i jestem. Chętnie zorganizuję ci chwilę czy dwie wytchnienia czy też rozrywki jeżeli potrzebujesz i nie potrzebuję za to galeonów - od tak, po ludzku. Zdawałem sobie przecież sprawę z tego co się działo w Londynie, jak to wpływało na ludzi, na mnie. Sam chętnie bym się od tego syfu odciął i znikną na tydzień, miesiąc lub na zawsze.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Główne pomieszczenie [odnośnik]30.07.20 22:48
Z uznaniem pokiwała głową, bo bardziej spodziewała się pytania czym właściwie był Romeo i Julia, najwidoczniej jednak nie było z Matthewem tak źle, jak jeszcze za czasów szkolnych. Chociaż raczej starała się go unikać na hogwarckich korytarzach, izolując się wtedy właściwie od każdego – co nie zawsze było możliwe, zwłaszcza w przypadku chłopaka, który podczas jednej próby wciągania makaronu nosem doprowadził ją niemal do palpitacji serca – nie szczędziła sobie potajemnych obserwacji, z których płynął prosty wniosek – za młodu Bott myślał nie tym, co trzeba i uganiał się za dziewczętami niż zdobywaniem wiedzy. Tego, że być może się myliła, nie wiedziała; raczej wtedy się tym niespecjalnie interesowała, poza szkołą, podczas spotkań w dzielnicy portowej omijając tematy z nią związane. Tych mieli o wiele więcej i każdy z nich był sto razy bardziej interesujący niż miniony rok. Nie odpowiedziała jednak na jego uwagę, która miała być raczej komplementem. Specyficznym, jak zwykle.
Zapytana teraz, nie potrafiłaby powiedzieć kiedy dokładnie ich drogi się rozeszły a ich kontakt się urwał. Nie było konkretnego powodu, poza oczywistym: jej praca była pełna wyrzeczeń. Częste, długie wyjazdy nie sprzyjał ani relacjom ani związkom, o czym przekonała się już wielokrotnie i dzięki temu żyła w przekonaniu, że tylko osoba o tej samej profesji była dlań partnerem idealnym. Chociaż z jednym właściwie żyła w dość dziwacznej relacji od blisko dwóch lat, w ostatnim czasie zaczynała chcieć czegoś więcej niż sporadycznych, niezapowiedzianych spotkań co jakiś czas.
Sprawdzałam czy żyjesz – przyznała bez ogródek, opadając na miękką sofę. Ruchem różdżki przywołała z otwartej kuchni wino oraz dwie szklaneczki, bo kieliszków jeszcze się nie dorobiła – nigdy nie gardziłam twoim towarzystwem, mio caro – tylko troszkę w szkole, ale to się przecież nie liczyło – jeśli poprawi ci to samopoczucie, to masz rację, trochę o tobie ostatnio myślałam... – uśmiechnęła się dwuznacznie i trzepocząc zalotnie rzęsami, zerknęła na Matthewa – ale ziela też potrzebowałam; powiedzmy, że rzeczywistość zaczęła mnie przygniatać a alkohol nie zadowala tak, jak wcześniej – nie zamierzała popaść w alkoholizm, wiedząc, że istnieją o wiele milsze i lepsze w skutkach używki. Po spaleniu diablego co najwyżej zachce się jej jeść albo pójdzie spać, po winie często ściągała na siebie gniew migreny. A przy tym wcale nie pomagał, pogarszając wielokrotnie sprawę.
Albo palimy albo mieszamy, co wolisz? – dawno nie paliła, tym bardziej nie paliła i nie piła wina w tym samym czasie. – Jak się miewasz, Matt? – było wiele pytań, które chciała mu zadać w tym momencie.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Główne pomieszczenie
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach