Wydarzenia


Ekipa forum
Once upon a time...
AutorWiadomość
Once upon a time... [odnośnik]24.04.20 20:14

Zapyziały port w Rosji, połowa 1954 roku


Pogoda nie dopisywała.
W swojej wieloletniej kapitańskiej karierze nie był w stanie wskazać drugiego roku z tak paskudnie psidwaczą pogodą, jak ten. Sztormy sprawiły, że nawet on, wielki i nieustraszony Haverlock Travers zawinął do pierwszego, lepszego portu woląc nie ryzykować połamanymi masztami przy tak cennym ładunku, jaki zdarzyło mu się wieść. Interesy rodziny stawiał wszak na pierwszym miejscu, a umowa, jaka stała na szali była zbyt ważna, aby narażać się na porażkę.
Z inną twarzą siedział w jakiejś podłej tawernie. Nie zamawiał nawet alkoholu wiedząc, że w takim miejscu jest on z pewnością rozwodniony bądź z jakimiś podłymi dodatkami. Obserwował. Swoich marynarzy, tych którzy pływali na innych statkach… Najróżniejsze języki przewijały się i już miał się zbierać, gdy zaczepił go jeden z zaufanych marynarzy. Ten, którego zadaniem było wynajdowanie odpowiednich informacji. A ta, którą miał dziś dla niego sprawiała, że zainteresowanie odmalowało się na jego twarzy. Nie raz słyszał o włoskich handlarzach kamieniami szlachetnymi, nigdy jednak nie miał okazji osobiście ich poznać, z racji trochę rozmijającego się pola działania…. I faktu, że od dobrych kilku lat schodził na ląd bardzo rzadko, zwykle ledwie po to, by uzupełnić zapasy i wymienić towary.
Decyzja była prosta, choć mokry deszcz nieprzyjemnie spływający po jego ramionach nie zachęcał do wycieczek. Wrócił do swej twarzy jeszcze przed wejściem na pomost. Prosta, acz elegancka i z pewnością wilgotna szata podkreślała zdobyte przez te wszystkie lata mięśnie; rodowy pierścień lśnił na jego dłoni. Nie był już byle marynarzem, lecz lordem, jego postawa również uległa więc zmianie. Pewnym siebie krokiem wszedł na okręt należący do włoskiej rodziny, by pierwszemu lepszemu marynarzowi rozkazać, aby zaprowadzono go do kapitana tego statku. Lordowie wszak nie zwykli prosić, zwłaszcza gdy w grę wchodziło poznanie konkurencji.
Zapukał przed wejściem do kajuty kapitana, nie czekał jednak na słowa zaproszenia, od razu decydując się by wejść do środka - głównie z powodu strug deszczu spływających z nieba oraz braku zaufania do obcych marynarzy. Intensywnie niebieskie spojrzenie powiodło po pomieszczeniu, nie wywarło jednak ono na nim większego wrażenia. Nijak tej kajucie było do tej, należącej do niego na pokładzie słodkiej Lucy Lou II. Spojrzenie lorda zatrzymało się na jakiejś kobiecie. Na Merlina, czy ten Borgia nie wiedział, z jak wieloma problemami wiąże się obecność kobiety na pokładzie? Ech, stare, marynistyczne tradycje zdawały się odchodzić w dal.
- Przekaż kapitanowi, że ma gościa, dziewczyno. - Rzucił do niej tonem, wskazującym na to, że jest kimś. I z pewnością nie będzie zadowolony, jeśli dziewczyna nie wykona jego polecenia. Nie widział sensu, w wożeniu ze sobą dziwki w momencie gdy większość portów była pełna chętnych, ładnych kobiet aż proszących się by kapitanowie spojrzeli na nie przychylniej, zapewne skuszone marzeniami o dalekich podróżach i drogich prezentach. Co kraj jednak to obyczaj, Travers nie chciał oceniać kapitana Borgia jedynie po tym, dziwnym odchyle.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]24.04.20 21:45
Rosja nie była krajem, który Francesca odwiedzała ze szczególnym uwielbieniem, a jeszcze mniejszą miłością darzyła przeciąganie pobytu w miejscach nie oferujących nic, poza szarym, biednym i złowrogim krajobrazem. Kiedy jednak jedna z większych niedogodności – nieprzewidywalna pogoda – utrudniała spokojny powrót do domu, wiedziała, że nie było innego wyjścia poza przeczekaniem. Nie zamierzała ryzykować ani swojego życia ani tym bardziej ludzi, którzy żyli z nią w dość dobrych warunkach i zamiast dokładania wymyślnych obowiązków, dawała im chwilę odpoczynku. Sama za zbyt dużą ilością czasu wolnego z kolei nie przepadała i chociaż miała jeszcze wiele obowiązków przed sobą, zadecydowała się na krótki zwiad okolicy... spacer, zakończony przemoczeniem do suchej nitki zaledwie po kilku minutach od zejścia na ląd.
Włoszka kończyła akurat przebieranie się w suche ubranie i oczekiwała rozgrzewającej ciało mikstury, która w zaistniałych warunkach pogodowych była jednym z lepszych, niemarnujących cennych medykamentów, sposobów chronienia się przed chorobami, kiedy do jej uszu dotarły ciężkie, nieznane kroki dobiegające zza drzwi. Zaraz po tym usłyszała pukanie, nim jednak zdążyła odpowiedzieć, dostrzegła jak te otworzyły się z impetem ukazując dziwnie znajomą i ostatnią na ziemi, której się tutaj spodziewała, twarz. Podskoczyła mimowolnie w miejscu, nie kryjąc zdziwienia, które na moment wymalowało się w zielonkawych tęczówkach. Po pierwsze, spodziewała się zobaczyć za tymi drzwiami swoją kolację. Po drugie, spotykała się z brakiem szacunku wobec własnej osoby, lecz nie tu, nie na swoim statku, w swojej kajucie. Po trzecie, czego, na majtki Posejdona, od niej chciał?
Kapitan raczej nie będzie zadowolony, że wszedłeś tutaj bez zaproszenia podczas sjesty, sir – powiedziała najpierw, uznając w ostatnim momencie, że przynajmniej chwila zabawy i grania na nerwach wstrętnego Anglika będzie miłą odmianą od ponurego klimatu miejsca, w którym się znajdowali. Sama sjesta tego przeklętego dnia trwała niemal od rana. – Czy kapitan się pana spodziewał? – bez skrępowania dopięła zdobne guziki bordowej sukni, wygładzając ruchem dłoni materiał, jeszcze przed chwilą odsłaniający zarys krągłej piersi.
Wieść o nieproszonym gościu zresztą szybko rozeszła się po wszystkich członkach załogi, bo kiedy tylko na moment zerknęła w stronę drzwi, dostrzegła w wejściu, za plecami lorda wyraźnie zaniepokojonego i podirytowanego Antonia – swoją prawą rękę – dzierżącego w dłoni różdżkę. Pokręciła jednak ledwo zauważalnie głową na znak, że wszystko jest w porządku; przynajmniej na razie. Potem podeszła do toaletki i nieśpiesznie chwyciła ozdobny grzebień do włosów, rozczesując ostrożnie wilgotne pukle.
Kim pan w ogóle jest? – spytała siląc się na neutralny ton, zerkając w odbijającego się w lustrze Traversa. Oczywiście, że wiedziała kim jest – któż by nie wiedział, od lat pracując w londyńskim porcie? Daleka od pochopnego oceniania wprawdzie nie miała konkretnego zdania na temat Haverlocka, lecz siłą rzeczy słyszała to i owo, widziała nawet, a to wtargnięcie powoli przechylało ją w kierunku nieprzychylnej opinii. Dziwiła się jednak, że lord jeszcze nie zdołał wywnioskować po ilości przeważających w pomieszczeniu rzeczy z kim może mieć do czynienia: suknie, zdobne szkatuły, perfumy i kadzidła, kwiaty, porządek i unosząca się w powietrzu przyjemna woń tuberozy; nijak nie pasowało to do męskiego kapitana, nawet tego, podchodzącego z tak egzotycznego dla Anglików kraju, jak Włochy.

[bylobrzydkobedzieladnie]


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me




Ostatnio zmieniony przez Francesca Borgia dnia 25.04.20 1:01, w całości zmieniany 1 raz
Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]24.04.20 22:42
Haverlock Travers był jedynym w swoim rodzaju, w to z pewnością nie wątpił nikt, komu przyznało go poznać. Jak każdy Travers był człowiekiem czynu, przywiązującym mniejszą wagę do szlacheckich etykiet oraz zbytecznych konwenansów. Wszak tracenie na nich czasu nie było w jakimkolwiek spektrum jego zainteresowań.  Nawet na tle Traversów, Haverlock błyszczał, ciężko jednak było stwierdzić czy w pozytywnym czy negatywnym tego słowa znaczeniu.  Mimo dość młodego wieku, już zdołał otrzymać łatkę ekscentryka na salonach, a w interesach kogoś, kto prowadził je w sposób okrutny i bezlitosny. Dobrobyt jego rodu był dlań na pierwszym miejscu.
Nic więc też dziwnego, że niewiele robił sobie z oczekiwania na zaproszenie. Wszak kapitan tej łajby winien się cieszyć, że oto lord Travers chce zamienić z nim kilka słów; poznać oraz dowiedzieć się czegoś o jego zakresie prac, by rozważyć możliwą współpracę. W tym świecie, powinno być odbierane to jako swego rodzaju zaszczyt… Którego z pewnością nie zrozumie byle dziewczyna. A o tych Haverlock miał zdanie naprawdę niską opinię, gdyż w jego oczach kobiety przypominały trochę zwierzątka domowe - ładne, lecz zbyt głupiutkie, aby były w stanie funkcjonować same, bądź cokolwiek znaczyć w wielkim świecie. Do tej pory spotykał same takie panny, o których zwykle zapominał jeszcze tej samej nocy. I tylko jednej udało się sprawić, że zapomniał o niej następnego ranka.
Mężczyzna uważniej przyjrzał się dziewczynie, gdy ta wolała gadać, zamiast zająć się tym, czym powinna i co kobietą wychodziło najlepiej - wykonywaniem męskich poleceń.
- Ja nie potrzebuję zaproszeń, a Ty nie powinnaś w to wnikać. - Zaczął, powstrzymując poddenerwowane westchnienie. Na Merlina, jak on nie znosił kobiet, sądzących że pozjadały wszystkie rozumu w momencie, gdy były jedynie ozdobą w pokoju. Co ona w ogóle sobie myślała? Zachowanie dziwki kapitana sprawiało, że lord Travers zapisywał kolejne minusy na liczniku kapitana, co z pewnością było czymś, czego ten winien się obawiać. Niezależnie od charakteru czy poglądów był kimś, kto mógł wiele w jeszcze większej ilości portów.
Jego brew powędrowała ku górze, gdy dziewczę zapytało, kim on jest. Przywykł do rozpoznawalności w świecie magicznej Anglii, jak i rozpoznawalności w portach do których zwykli pływać, jedynie czasem przybierając inną twarz, aby zdobyć interesujące go informacje oraz zaznać odrobiny swobody, o czym nie wiedziało wielu.
- To nie twoja sprawa, przyszedłem do kapitana a nie jego dziwki. - Opowiedział, pewien swojego osądu. W końcu kobiety nie nadawały się do niczego po za uciechami ciała oraz ozdabianiem przestrzeni mieszkalnych. - Bądź więc tak miła i zawołaj kapitana. - Dodał, gromiąc ją niezadowolonym spojrzeniem. Nie połączył wątków, jako typowy facet nie znając się na wystroju wnętrz czy zawartości jaka powinna się w nich znaleźć. Pozostawało mu mieć nadzieję, że obejdzie się bez wyciągania różdżki oraz rzucania czarnomagicznych zaklęć.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]24.04.20 23:45
W majaczącym świetle czarownica dostrzegała na jego pociągłej, chudej twarzy irytację, która zdawała się narastać z każdym kolejnym wypowiadanym przezeń słowem i z trudem ukrywała rozbawienie, które czaiło się gdzieś w jej spojrzeniu. Pomimo tego, że wychowywała się w Anglii od dziecka i myślała, że zdołała poznać angielskie zwyczaje, nie podejrzewała, że te z arystokracji będą się aż tak różnić... Czy do każdego nieznajomego lord wchodził tak po prostu i żądał spotkania natychmiast, bez żadnego umawiania się? Czy każdą kobietę traktował jak dziwkę, nazywając ją tak wprost? Chociaż nie obraziła się, gdy z ust Haverlocka padła obelga – a powinna – próbowała przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek ktoś nazwał ją w podobny sposób. Ale im dłużej się zastanawiała, próbowała sięgnąć pamięcią, tym bardziej dochodziła do wniosku, że chyba jeszcze do tej pory nikt nie określił jej w ten sposób na powitanie. Słyszała jednak wiele dobrego o prowadzonych przez ród Traversów interesach i szczerze to szanowała, skłonna nawet zainteresować się tym tematem bliżej, lecz w tej chwili zaczynała mieć ogromne wątpliwości co do nastawienia swojego gościa. Z początku czarownica była pewna, że nie chodziło o nic, z czego mogliby być niezadowoleni, bo inaczej wszelkie niesnaski załatwiliby przecież w angielskim porcie, nie tu, w miejscu, gdzie nie zapuszczał się nawet pies z kulawą nogą; tymczasem intencje Haverlocka powoli wskazywały na coś innego.
Granica pomiędzy dobrą zabawą a utratą nastroju stawała się coraz cieńsza, zaś zmęczenie i targające jeszcze jej ciałem dreszcze w ogóle nie pomagały w trzymaniu się planu. Czarownica uniosła brew ponownie, wygięła usta do półuśmiechu, przygotowując w pierwszym odruchu słowa pełne przygany, lecz nagle jakby zgubiła wątek. Bliska zdradzenia się, musiała wziąć głębszy oddech. Czuła jednak, że ta zabawa skończy się szybciej, niż myślała.
Obawiam się, że to nie będzie możliwe – odchrząknęła, skupiając się na splataniu włosów. Choć nie była w tym szczególnie dobra, zdołała zapamiętać kilka prostych, nauczonych przez babcię upięć, które niejednokrotnie powstrzymały ją przed drastycznym cięciem w przypływie złości na niesforne, plączące się kosmyki. Wprawnie przeplotła poszczególne pasma, kiedy zaś skończyła, przejrzała się w lustrze; dwa luźne warkocze ujmowały w ramę twarz o mocnych rysach, zupełnie odmiennych oo tutejszej, czy angielskiej urody. Później wsunęła na palce wysadzane akwamarynami pierścionki skryte wewnątrz szkatuły, aż wreszcie wykończyła swój rytuał nałożeniem za uszy i nadgarstki perfum. Zwykle pomijała tę czynność nie przepadając za marnowaniem zwiezionych z daleka pachnideł, lecz teraz okoliczności aż same się o to prosiły. Nie sądziła jednak, że jej gość doceni ten minimalny gest, skoro wydawał się być jeszcze mocniej spięty, niż przed paroma minutami. Gdy skończyła, łaskawie podniosła się i podeszła do Traversa ze skrzyżowanymi pod biustem rękoma.
Zalecam opuszczenie tego miejsca, lordzie Travers – zasugerowała i nim przyłapała się na tym, że za szybko zdradziła się ze znajomością nazwiska, spoglądnęła mu prosto w oczy. Woń perfum, korzenna, ciężka nuta, zdecydowanie przyćmiła unoszący w powietrzu kwiatowy zapach i zgrywała się z nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem, którym go uraczyła. Bez problemu zdołała też wyłapać zmianę w męskiej mimice; czyżby zdołała go zaskoczyć znajomością nazwiska tak wybitnego dżentelmena?


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]25.04.20 0:24
Nie podobało mu się zachowanie czarownicy, o ile w ogóle czarownicą można było ją nazwać. Jej twarz nie była mu znana co w połączeniu ze słowami, jakie padały z jej ust sprawiało, że mężczyzna powątpiewał w czystość jej krwi. Wszak czarownica, z pewnością nie zachowywałaby się jak skończony półgłówek w obecności lorda, otwarcie ignorując jego polecenia. Może i kapitan Borgia lubił takie stworzonka, Travers jednak otwarcie nimi gardził. W tym momencie znajdująca się przed nim kobieta niczym nie wyróżniała się w jego oczach z całego stada innych, głupiutkich kobiet. Jego spojrzenie pozwoliło sobie na omiecenie całej jej postaci. Zapewne gdyby nie okoliczności, w jakich przyszło im się spotkać dziewczę wpadłoby mu w oko. Kto wie, może nawet zaszczyciłby ją swoim towarzystwem podczas jednej z nocy? Teraz jednak powabna sylwetka ani całkiem przyjemna twarz nie były w stanie uspokoić wybuchowego w swej naturze lorda. Irytowała go. Tym pozowaniem na kogoś ważniejszego, niż naprawdę była i rzucaniem rozkazów w jego kierunku. Ciche prychnięcie wyrwało się z jego ust, gdy próbował zapanować nad przemożną ochotą potraktowania kobiety bolesnym zaklęciem bądź siłowego pokazania jej, gdzie też znajduje się jej miejsce. Im więcej mówiła, wym więcej wzgardy względem kapitana pojawiało się w Haverlocku. Jak mógł pozwolić, aby byle dziwka odzywała się w taki sposób do jego gości? W dodatku nie byle jakich, a samego szlachcica? Ręka aż świerzbiła, aby przemówić jej do rozsądku.
Niewiele myśląc zacisnął mocno palce na przedramieniu kobiety, resztkami sił powstrzymując się przed pokazaniem jej z kim zaczęła. Niebieskie oczy błysnęły dziwnym rodzajem szaleństwa informując, że ten mężczyzna raczej nie cofnie się przed daniem jej nauczki.
- A kimże jesteś, by tak się do mnie zwracać? - Syknął nieprzyjemnie. Był przyzwyczajony do usłużności sług, jaką z pewnością dziewczyna była. W jego zamku już dawno ciskałby w nią zaklęciami  za choćby próbę znieważenia. - Naprawdę jesteś aż tak głupia, by znieważać moje słowa wiedząc kim jestem? - Ach, niektóre kobiety były chyba głupsze, niż sądził. Nie jedna historia krążyła o tym, co działo się gdy nadepnęło się lordowskiej mości na odcisk. Sprawa wyglądała o wiele gorzej, gdy ów lord był ekscentrycznym szaleńcem, gotowym posunąć się tak daleko… W zasadzie, jak tylko sam chciał. W jego głowie pojawiło się wiele możliwości, jednak z nich jednak o wiele bardzie zwracała jego uwagę. I już zacisnął mocniej palce na jej ramieniu chcąc przejść do wykonywania planu, jaki przyszedł mu na myśl, gdy rozległo się kolejne pukanie do drzwi.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]25.04.20 0:58
Nie, lordzie Travers – prychnęła, nie ruszając się z miejsca – to ty jesteś tak nierozważny, że wchodzisz na mój statek, do mojej kajuty i grozisz mi, zapominając, że za drzwiami znajdują się moi ludzie – powiedziała, licząc na to, że mężczyzna wróci na odpowiedni tor i przypomni sobie gdzie się znajduje. W pojedynkę. Palce, które zacisnął wokół chudego ramienia wpijały się w skórę coraz mocniej, z taką siłą, że czarownica jedynie wyobrażała sobie pięć niewielkich siniaków pozostawionych tuż po oderwaniu ręki a jednak nie na to zwróciła teraz uwagę. Szczególnie zainteresowało ją to, co ujrzała w jego oczach; dziwne szaleństwo, niechęć wobec braku usłużności, którą zdecydowanie się wykazała, bo zwyczajnie miała do tego prawo. Chociaż rozsądek podpowiadał, że to odpowiedni moment, by ukrócić całe przedstawienie, chęć do utarcia mu nosa była silniejsza. Co by powiedziano, gdyby tylko wieść o ataku szanowanego lorda na bezbronną kobietę, Włoszkę, konkurencję opuściła to pomieszczenie? Może i miał większą moc sprawczą, lecz zapomniał o następnej istotnej rzeczy: nie lekceważyło się przeciwnika. A nawet byle dobrze opłacona dziwka potrafiła podrzucić komuś zaklęty przedmiot; dzięki sprowadzaniu wielu towarów, posiadała w zanadrzu całkiem dobre nośniki, wchłaniające klątwy jak gąbki, jak i prostytutki, które wykonywały polecenia jej siostry.
I co teraz zrobisz? – spytała prowokująco, ze świadomością, że jeden krzyk, odgłos szamotaniny, czy nawet niewybredna inkantacja, ściągnie tutaj wszystkich ludzi, bo ci do głupich nie należeli. Zwłaszcza, jeśli była jedyną kobietą na tym statku, kapitanem, któremu na polecenie ojca nie mógł spaść ani jeden włos z głowy. Sięgała dłonią do męskiej krtani, gdy słysząc pukanie do drzwi zaniechała swojego zamiaru.
Prego – nie podejrzewając lorda o zrobienie głupoty przy otwartych drzwiach, spuściła z niego wzrok, lecz mimo okazji do wyrzucenia go stąd, pomyślała, że lepszym upokorzeniem będzie usadzenie go przy jednym stole i patrzenie na głupkowatą, zdezorientowaną minę. O ile posiadał w sobie resztki wstydu, co też niezwykle ją zaintrygowało. Dłoń, którą zawiesiła w połowie drogi do jego szyi, skierowała na rękę, powoli rozluźniając męski uścisk. Choć skóra zapiekła, czarownica spróbowała nie dać tego po sobie poznać; bolało, i nie było w tym nic dziwnego. Miał na pewno więcej siły, niż rozumu.
Alessandro, przynieś proszę jeszcze jedno nakrycie, lord Travers postanowił zaszczycić mnie swoją obecnością przy kolacji. Prawda, signore? – zwróciła się zarówno do kucharza, jak i mężczyzny, w języku angielskim, żeby zrozumiał dokładnie każde słowo. Zastanawiała się, czy Haverlock dalej miał wątpliwości co do tego, kim rzeczywiście była, podejrzewała jednak, że te zostały rozwiane wraz ze słowami kucharza: nie ma problemu, pani kapitan. – Niezwykle przyjazne powitanie, czy to właśnie w ten sposób pański ród prowadzi swoją politykę? – spytała, po czym zajęła miejsce przy stole. Głód, który dawał o sobie znać wraz z rozchodzącymi się zapachami ciepłego i aromatycznego jedzenia, musiał jeszcze chwilę poczekać. Kiedy lord najpewniej układał sobie w myślach całe to zajście, czarownica zsunęła z ramienia kawałek materiału, rozmasowując czerwono–fioletowe plamy.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]26.04.20 21:34
Uważne spojrzenie nie odrywało się od twarzy kobiety. Nie wyglądała na kogoś, kto mógłby mieć jakąkolwiek władzę, szybko więc wysnuł teorię iż jest jedynie dziwką kapitana, wożoną aby zapewniać rozrywkę jemu... I zapewne również jego gościom. Wychowany w myśl idei, że kobiety pełnią rolę ozdób i z pewnością nie nadają się do bycia kapitanem. W zasadzie, nie nadawały się do wielu więcej rzeczy, niż te związane z męskimi uciechami.
Wbrew pozorom nie potrzebował wiele, aby połączyć fakty, nawet jeśli te wydawały się mu być... Cholernie abstrakcyjne. W jednej minucie to wszystko, co słyszał o rodzinie Borgia oraz niewielki szacunek, jakim darzył porządne rodziny o tradycjach morskich legł w gruzach. Kto normalny pozwala kobiecie prowadzić interesy? I jeszcze pływać jako kapitan, z całą załogą mężczyzn którzy zapewne często gościli w jej kajucie. Nie zdziwiłby się, gdyby jej marynarze regularnie uczęszczali na pielgrzymki, fakt, że kobieta potrzebowała męskiego zniewolenia, aby być w stanie normalnie funkcjonować. A panna Borgia wyglądała na taką, która umiała zaspokoić mężczyznę. Wysunął by nawet teorię, że należała do tych, które zaspokajać mężczyzn lubiły. Nie, aby to przez chwilę stanowiło jakikolwiek temat jego rozważań.
I co teraz zrobisz?
Niespodziewanie, nieprzestraszony jej słowami (wszak jego ludzie kręcili się obok, ot tak, na wszelki wypadek) mężczyzna wybuchł śmiechem. Gromką, czystą i niczym nie pohamowaną salwą śmiechu, jak gdyby kobieta opowiedziała mu najznamienitszy dowcip istniejący na tym świecie. I tak z resztą też było, gdyż kobieta będąca kapitanem wydawała mu się niezwykle zabawnym żartem. I niczym więcej.
I już miał nawet coś powiedzieć, nim ta smukła rączka sięgnęła jego szyi gdy ktoś im przeszkodził. Próbując uspokoić wybuch śmiechu, nie odrywał spojrzenia od twarzy pani kapitan, gdy ta postanowiła zmienić tor ich spotkania. A szkoda, naprawdę szkoda gdyż miejsce, do którego zmierzała ich rozmowa wyjątkowo przypadło mu do gustu.
- Ależ oczywiście panno Borgia, nie byłbym w stanie odmówić takiego zaproszenia. - Odpowiedział z błyskiem w niebieskich oczach. Och, nie zamierzał oddać jej tej chwili! Nie czuł się zmieszany swoimi założeniami wiedząc, że obecność kobiety w kapitańskiej kajucie przywoziłaby na myśl jedno skojarzenie. Łobuzerski uśmiech nie znikał z jego ust, gdyż zanosiło się na to, że zabawa dopiero miała się zacząć. Uwielbiał wszelkiego rodzaju gry, nawet jeśli towarzystwem w nich miała być ładna, lecz niezbyt roztropna dziewczyna.
- Bez urazy, lecz polityki mego rodu z pewnością byś nie zrozumiała. - Zaczął, również zmierzając w kierunku stołu. Nie był jednak niewychowanym chamem, to też grzecznie, w dżentelmeńskim odruchu odsunął pannie Borgia krzesło, aby ta mogła zająć swoje miejsce. - Nie przyszedłem z żadną, oficjalną wizytą. Donoszono mi, że Wasz statek również zacumował w tym porcie, a ja byłem ciekaw kim jest kapitan... - Stwierdził, wzruszając ramionami, jak gdyby wcale nie doszło między nimi do wymiany niezbyt przyjemnych słów. Lord Travers zajął miejsce, ciekaw gdzie zaprowadzi go ta kolacja.





I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]26.04.20 22:34
Praca z takimi ludźmi jak Travers zawsze była wymagająca i ciężka, więc czuła, że dzisiejsze spotkanie było dopiero początkiem ekstrawaganckiej znajomości, która na ten moment zdawała się iść w kierunku odwzajemnionej niechęci. Starała się jednak wstrzymać z ostatecznymi wnioskami do końca wieczoru.
Z całym szacunkiem, sir, ale nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na per ty – przerwała mu, naciągając na zaczerwienione ramię bordowy materiał odzienia – a lord zdaje się wątpić w moją inteligencję – i nie tylko w to. Czuła jego niechęć i nieuzasadnioną wyższość, dostrzegała pozbawioną wszelkich manier bezduszną postawę, czego nie dało rady uratować nawet kurtuazyjne odsunięcie krzesła. Gdy usiadł, ponownie utkwiła spojrzenie w jego twarzy, próbując wyczytać z niej jak najwięcej. Ta jednak nie zdradzała emocji, których spodziewała się dostrzec, właściwie nie zdradzała nic, zapalając w głowie Włoszki czerwoną lampkę – musiała być niezwykle ostrożna w swoich czynach, doborze słów i obserwacji, skoro wciąż nie miała pewności, czy Haverlock poszedł po rozum do głowy, odrzucając myśl o machaniu różdżką.
Napije się lord wina? – spytała i podniosła się, nie oczekując odpowiedzi. Skoro przystał na propozycję kolacji w jej towarzystwie, nie zamierzała mimo wszystko trzymać go tutaj bez jedzenia i picia, jak byle więźnia. Na swój sposób próbowała tym samym dać mu drugą szansę na zreflektowanie się i pokazanie, że – jeszcze – nie żywi do niego urazy po tym niewygórowanym występie. Po wielu naukach płynących z rodziny, ceniła sobie dobre relacje z kapitanami, którzy pracowali w tym samym porcie, nawet jeśli nie prowadzili ze sobą wspólnych interesów. Podejrzewając, że jej gość nie zna się na włoskim alkoholu, wybór trunku pozostawiła sobie; białe, półwytrawne, schłodzone do odpowiedniej temperatury. Idealnie pasowało do dzisiejszej kolacji i próby naprawienia atmosfery, chociaż sytuacja z każdą kolejną minutą robiła się w odczuciu Franceski dziwniejsza. Kiedy już rozlała alkohol do kieliszków, nie omieszkała powrócić na swoje miejsce drogą okrężną, tuż za plecami mężczyzny, ocierając subtelnie ręką o jego ramię.
Oto jestem – rozłożyła ręce w teatralnym geście, sądząc, że tylko nuda usprawiedliwiała jego zjawienie się na tym statku teraz, na totalnym rosyjskim zadupiu, niż w Londynie, kiedy warunki były bardziej sprzyjające – skoro już mnie lord poznał, pozostaje mi tylko spytać, czy pańska ciekawość została zaspokojona? – i ile razy zamierzał jeszcze nadepnąć jej na odcisk?
W międzyczasie w drzwiach kajuty ponownie zjawił się kucharz z nakryciem i drugą porcją kolacji, która znalazła się przed gościem a potem zdążył równie szybko i bez słowa zniknąć.
Smak tej potrawy jest inny, niż te, które już zdążyłeś poznać, signore – zaznaczyła, zdając sobie sprawę, że włoskie jedzenie dla rodowitego Anglika mogło być po prostu inne, niesmaczne, dziwne, tak jak dla niej angielska kuchnia, która była wręcz ohydna. – Sycylijska caponata, słodka i jednocześnie lekko kwaśna, sycąca, pomimo braku mięsa, lecz za to wypełniona owocami morza – alergizującymi jak cholera, lecz tego zadecydowała się już nie wypowiadać na głos. W głębi duszy podjęła decyzję, że gdyby tylko przypadkiem zaczął się dusić, poczekałaby odpowiednio z udzieleniem pomocy dla zwykłej uciechy – i warzywami, głównie bakłażanami, które uznawane są w moich stronach za afrodyzjak – wyprostowała się, sięgając wreszcie po widelec. Była głodna, a głód nigdy nie sprzyjał w robieniu jakichkolwiek interesów.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]27.04.20 10:47
Powstrzymał teatralne wywrócenie niebieskimi ślepiami, nie lubił gdy ktokolwiek zwracał mu uwagę na konwenanse a zwłaszcza ktoś taki, jak ona. Niżej urodzony, a co ważniejsze przeciwnej, tej gorszej płci. Wszak jedynie mężczyźni posiadali jakąś wartość, Haverlock nie dał jednak po sobie poznać tego, że jej słowa choćby odrobinę go podirytowały. Nie sądził, aby ta kobieta byłaby w stanie zaskoczyć go w choć odrobinę pozytywny sposób.
- Naprawdę wydaje się to pannie dziwne? - Odpowiedział, unosząc z zaciekawieniem brew. Był pewien, że nie on jeden poddawał jej inteligencję wątpliwością, tak samo jak umiejętności żeglarskie… I z pewnością miał ku temu powody. - Jasnym jest fakt, że kobiety nie nadają się do żeglugi, z całym szacunkiem oczywiście. - Był pewien swoich słów. Do tej pory wszystkie poznane kobiety wpasowywały się w znany mu schemat - głupiutkich salonowych ozdóbek nie nadających się do wielu rzeczy po za zadowalaniem mężczyzn. W swoim toku myślenia był pewien, że nigdy nie pozna kobiety, która w jakikolwiek sposób go zaskoczy.
Lord Travers kiwnął jedynie głową na słowa, dotyczące wina… Jedynie przez chwilę wahając się, czy przypadkiem nie powinien odmówić. Kto wie, może ta wiedźma dolała mu czegoś do kieliszka? Ukryta w kieszeni fiolka antidotum na niepowszechne trucizny miała zapewnić mu bezpieczeństwo w wypadku właśnie takich kłopotów. Z drugiej jednak strony nie sądził, aby ta miała czas wydać odpowiednie polecenia, coś jednak podpowiadało mu, aby pozostać w jej towarzystwie czujnym.
Niebieskie spojrzenie leniwie przeniosło się na jej postać, gdy nalewała mu wina. Wbrew pozorom Włoskie wina nie były mu obce, tak samo jak te francuskie czy hiszpańskie. Jego rodzina nie pijała byle czego, a dobre trunki byli w stanie zwozić z najdalszych stron. Nie umknął mu dotyk kobiety, który sprawił, że i w jego głowie zapaliła się czerwona lampka. Mężczyzna przyjrzał się jej uważniej, próbując rozwikłać grę, w jaką dziewczyna zaczynała grać, jednocześnie ciesząc oczy ładnym widokiem. Stwierdzenie, że panna Borgia nie posiada urody byłoby kłamstwem, nawet jeśli ta uroda znacznie odbiegała od tej, która zwykle zwracała jego uwagę. Nie tracił jednak czujności, nadal nie wiedząc, co też panna Borgia kombinuje.
- Jedynie częściowo. - Odpowiedział wzruszając ramionami i sięgając po kieliszek z winem, by móc upić z niego niewielki łyk. Jego ciekawość ciężko było w pełni zaspokoić a fakt, że tym statkiem dowodziła kobieta, sprawiał jedynie, że w jego głowie pojawiało się o wiele więcej pytań, niż odpowiedzi.
Kto wie, może część z nich będzie mu dane poznać?
- Sycylijska kuchnia nie jest mi obca, panno Borgia. Pływam po całym świecie i zdarza mi się zawijać do Palermo. - Stwierdził. Wszak jego rodzina wiodła prym w handlu morskim czarodziejskiego świata. Ich interesy zdawały się nie mieć granic, nic więc też dziwnego że Travers przez ostatnie lata miał okazję poznać nie jedną kuchnię. Stwierdzenie kobiety w pewien sposób ubodło jego marynarską  dumę pewien, że zwiedził więcej portów niż była w stanie sobie wyobrazić.  Brew mężczyzny powędrowała ku górze, gdy kobieta wspomniała o afrodyzjaku.
- Czy to właśnie w ten sposób prowadzi panna interesy, panno Borgia? Afrodyzjakiem bądź eliksirem miłosnym? - Zapytał, układając swoje słowa w identycznym szeregu co ona przed chwilą. W jego głosie nie sposób było jednak znaleźć choćby odrobinę złośliwości, nawet jeśli słowa zdawały się być… Co najmniej zaczepne. Był ciekaw odpowiedzi i tego, czy dziewczyna odbierze jego słowa tak, jak powinna, czy uniesie się z powodu tej sugestii.
I on sięgnął po widelec by spróbować potrawy, wodząc spojrzeniem między kieliszkiem, talerzem oraz buzią kobiety.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]27.04.20 22:37
Pasywno–agresywna, prosząca się o kąśliwą ripostę odpowiedź Traversa przywołała na różowawe wargi czarownicy lekki uśmiech, który nie wyrażał ani zażenowania ani zniesmaczenia, za to znajdował się gdzieś pomiędzy tym wszystkim. Gdyby tylko liczyła ile razy w życiu usłyszała podobne słowa, a potem doliczała do tego ile razy pokazała, że kobieta nadawała się do czegoś więcej i była przy tym zwyczajnie lepsza, byłaby w stanie teraz wykupić kilka posiadłości na całym świecie i żyć swobodnie, nie pracując.
Proszę jeszcze dodać, że kobieta nie musi być inteligentna – a zamiast tego pełnić funkcję ozdobną przepchanej dobranymi w złym guście meblami posiadłości. Nie do końca jednak potrafiła zrozumieć skąd brało się podobne podejście mężczyzn, zwłaszcza, że kobiety pracowały normalnie i równie ciężko, choć dostawały niesprawiedliwe i nieproporcjonalne względem mężczyzn wynagrodzenie. A później, po pracy, były w stanie jeszcze zająć się domem i pielęgnowaniem ogniska rodzinnego. Wprawdzie nie sądziła, by coś podobnego miało miejsce w klasie szlacheckiej, i podejrzewała, że to właśnie stąd brał się problem Haverlocka – z kiszenia się we własnym sosie, zamiast zauważenia, że świat powoli ruszał do przodu, i cieszyła się szczerze, że nie urodziła się w żadnym z rodów. Inaczej prawdopodobnie nie miałaby wyboru, co najwyżej mogłaby zajmować się artystycznymi dziedzinami, najbardziej przystającymi damie, a tak w dzieciństwie otrzymywała wykształcenie takie samo, jak jej brat. – Czym w takim razie zajmują się kobiety w pańskim rodzie? Rodzie, który od zawsze związany był z handlem i żeglugą, więc ciężko wyobrazić sobie, że posiadacie wszechstronnie uzdolnione artystki, czy alchemiczki – spytała, choć jedynie przez grzeczność i własną ciekawość, czując w kościach, że uzyska równie nieprzyjazną, nacechowaną pompatycznością, opowieść o cudowności traversowych cór. A może tym razem przeczucie zwyczajnie ją zmyliło?
Nie wątpię – wymruczała ledwo dosłyszalnie pod nosem, unosząc mimowolnie brwi, ale nic więcej poza tym nie dodała. Francesca nie zamierzała dawać mu zbyt wielu okazji do przechwałek, które ledwo i tak mogła znieść o jednym kieliszku wina. Pomiędzy jednym kęsem a drugim pomyślała nawet, że być może w ten sposób rekompensował sobie pewne braki, ale kamienna, zajęta przeżuwaniem caponaty, buźka nie dała poznać jak durne skojarzenie właśnie wyciągnęła.
Nie – uniosła spojrzenie znad talerza – to była ciekawostka, sir, a ja nie prowadzę interesów będąc głodną – rozdzielała czas na pracę i odpoczynek, na interesy i zjedzenie zwyczajnej kolacji, która może i w przypadku innych osób była dobrą okazją do prowadzenia rozmów zawodowych, jednak Borgia nauczona była rozkoszowania się smakiem potraw, które miała przed nosem. I życzyła wielu osobom podobnego podejścia, a przy tym zdrowego żołądka, niezepsutego źle przeżutymi kęsami jedzenia.
Widzi lord, Włosi mają nieco inne podejście do wielu spraw od was, Anglików – pociągnęła myśl, wyraźnie zainteresowana opinią Haverlocka w tym temacie. Z wieloma poglądami na temat włoskiego narodu zdążyła się już spotkać w swoim dość krótkim życiu, nigdy jednak nie miała okazji poznać otwartej opinii od rodowitego angielskiego arystokraty, który zdawał się mieć za nic konwenanse, dobre wychowanie i dobieranie słów tak, by nie urazić jej – chcąc, czy nie – kobiety. – Nie powiem, że lepsze, ale na pewno przystępniejsze – wyprostowała się, jednocześnie ujmując w dłoń kieliszek – jeżeli bywał lord we Włoszech, to niewiele powinno dziwić – choćby to, że dużo mówiła, żwawo gestykulowała, chociaż teraz trochę mniej, niż na co dzień, ani nawet to, że w zwyczajnej, rodowitej otwartości opowiadała o jedynych słusznych afrodyzjakach znajdujących się w jedzeniu. Włoska kuchnia była przecież w czołówce najlepszych na świecie – ale skoro już poruszyliśmy ten temat, a cierpliwość nie jest najmocniejszą stroną Anglików, proszę powiedzieć z czym lord do mnie przychodzi... poza ciekawością – westchnęła, nieprzyzwyczajona jeszcze do popędzania i stawiania spraw jasno, i zamoczyła usta w trunku.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]28.04.20 20:47
Aż nazbyt uprzejmy uśmiech pojawił się na ustach kapitana, gdy usłyszał słowa panny Bogria.
- Teoretycznie, nie ma żadnego nakazu, aby kobiety były inteligentne. Z tego co wiem, a prawo znam całkiem dobrze, nie ma również żadnego przepisu przymuszającego kobiety do inteligencji, można by więc rzecz, że słowa jakie panienka wypowiedziała są prawdą. - Odpowiedział wzruszając ramionami. Sam w środku był z siebie dumny z tego, jak pięknie przyszło mu wybrnąć. Doskonale znał ten typ, upierający się co by kobiety miały wartość równą do mężczyzn i wcale mu nie ufał. Nie miał jednak ochoty w tym momencie kłócić się ze wściekłą kobietą, zwłaszcza jeśli przerwał jej plany wyżycia się na którymś z marynarzy. Każdy wiedział, że kobiety pozbawione miecza bywały co najmniej nieznośne - prawda stara niczym czarodziejski świat.
Niebieskie spojrzenie uważnie przyjrzało się twarzy Włoszki, gdy ta napomniała o jego krewniaczkach. Haverlock, wbrew wszelkim pozorom, był osobą rodzinną a kuzynki, matkę oraz ciotki byłby w stanie bronić własną piersią, zawsze dbając, aby niczego im nie brakowało. Jedno, nieodpowiednie słowo na temat krewniaczek było w stanie sprawić, że ten wybuchnie tracąc nad sobą panowanie. A może po prostu obce były jej szlacheckie zwyczaje?
- Skoro jest pana kapitanem… - Ach, nie mógł sobie odmówić niewielkiej uszczypliwości. - zapewne doskonale zdaje sobie panna sprawę z tego, że to handel oraz żegluga to ciężka, fizyczna praca. - A przynajmniej powinna zdawać sobie z tego sprawę. - Kobietom szlachetnie urodzonym nie przystoi pracować fizycznie, to okryłoby hańbą cały ród. - Dodał. Szlachecki świat różnił się znacznie nawet od świata czarodziejów czystej krwi. Był pewien, że niewielu było w stanie pojąć czemu żyją według wytyczonych zasad, sam jednak był wierny swemu rodowi oraz zasadom, jakie ustalili jego przodkowie. Nie miał zamiaru wchodzić przy niej w szczegóły.
Braków żadnych nie posiadał, nigdy jednak nie umniejszał swoich wpływów ani zasług, nie widząc ku temu najmniejszego powodu. Nosił nazwisko Travers, poszerzał rodowe wpływy i był z tego cholernie dumny.
Kiwnął jedynie głową, nie wchodząc w szczegóły chociaż… Nie do końca wierzył, w jej słowa. Wyglądała na przebiegłą bestyjkę, z pewnością czepiającą się wielu sztuczek aby jakoś pchać do przodu rodzinne interesy. Nie potrafił jej w tej kwestii zaufać, dziwiąc się również jej rodzinie, że pozwalali jej zajmować się tak poważnymi sprawami.  Zajęty jedzeniem, co kilkanaście kęsów popijał wino. Czasem zerkał na towarzyszącą mu kobietę, uważnie słuchając słów jakie wypowiadała, nie pewien czy byłby w stanie się z nią zgodzić. Nie wchodził jednak w głębsze dyskusje na ten temat, pozwając jej robić to, co zapewne umiała najlepiej - poruszać ustami i wydawać różne dźwięki układające się w najróżniejsze słowa. A gdy zadała mu pytanie, wpierw wzruszył ramionami, dając sobie czas na dokończenie kęsu całkiem niezłej potrawy.
- Niestety, będę musiał panienkę rozczarować, gdyż ciekawość była jedyną rzeczą, która sprowadziła mnie na ten statek. - Z początku chciał porozmawiać również o bardziej biznesowych sprawach, teraz jednak ta ochota mu przeszła. Nie robił interesów z byle kim i nie miał zamiaru robić ich z kobietą-kapitanem. Zwłaszcza teraz, gdy wydawała mu się dość dwulicową pannicą, mogącą trzymać w zanadrzu nie jeden nóż. - Niesprzyjająca pogoda zawiała nas do tego zapyziałego portu. Moi marynarze donieśli mi o Waszym statku, uznałem więc, że poznanie kapitana Borgia będzie… interesującym sposobem zajęcia chociaż odrobiny czasu. - Dodał jeszcze, w zasadzie wiele nie odbiegając od prawdy.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]29.04.20 8:07
Czarownica zmarszczyła brwi zdumiona, nie sądząc, że uzyska tak zawiłą odpowiedź na pytanie, na które wystarczyło jedno słowo. Tak lub nie. Czy on naprawdę musiał tak wszystko komplikować? Współczuła jego małżonce.
Zdradzę lordowi jedną tajemnicę i nie wezmę za nią ani jednego knuta – zrobiła stosowną pauzę – kobieta musi być inteligentna, żeby wiedzieć, kiedy powinna udawać głupią, proszę o tym pamiętać następnym razem – zdawała sobie sprawę, że te słowa wpadną jednym uchem, obiją się echem wewnątrz głowy i wypadną drugim uchem, nie zostając z mężczyzną na dłużej, niż to konieczne, skoro najwidoczniej uważał, że pozjadał wszystkie rozumy świata i opanował psychologię płci damskiej do perfekcji – a tego nie opanowały nawet same kobiety. Borgia mimo to nie zamierzała dalej rozmawiać na ten temat, czując podświadomie, że jeszcze jedna obelga, nieprzychylna opinia, niepoparta żadnym faktem poza bo tak i jej cierpliwość rozpryśnie się w powietrzu jak mydlana bańka. A to był dopiero początek.
Nie o to mi chodziło – pokręciła żwawo głową i mimowolnym odruchu przyłożyła szczupłe palce, zdobione elegancką biżuterią, do czoła, udając, że jedynie zgarnia zagubiony kosmyk włosów z twarzy. – Lordzie Travers, handel to nie tylko fizyczna praca. Naprawdę lord sądzi, że moja rodzina pozwala pracować mi fizycznie? Oddio... – odparła retorycznie, spoglądając spod wachlarza rzęs na twarz swojego towarzysza – od fizycznej pracy mamy ludzi, jednak handel to też pozyskiwanie kontaktów, ocenianie ich, omawianie warunków współpracy, utrzymywanie dobrych relacji, pilnowanie, żeby wszystko szło zgodnie z planem i wiele innych elementów... mówiąc o zacnych damach z pańskiego rodu nie miałam na myśli fizycznej pracy – bo wymuskanie dłonie szlachcianek i tak by sobie z nią nie poradziły – bardziej chodziło mi o pielęgnowanie intratnych relacji i sama wiedza na temat tego, czym w ogóle ród się zajmuje; nie rozumiem dlaczego tak potężny kapitan, jak pan, uogólnia to, czym oboje się zajmujemy – w końcu od czegoś przecież te pannice były poza ładnym wyglądem i przedłużaniem czystości krwi? Wyłapała jednak ponowne lekkie podirytowanie Haverlocka, kiedy wkroczyła na temat traversowych kobiet, dlatego rozważnie dobierała słowa. I chociaż w swoim odczuciu nie powiedziała tak naprawdę ani nic złego, ani obraźliwego, nie miała pojęcia jak nielogiczne okaże się tym razem zachowanie jej gościa. Natomiast pewność graniczyła z przekonaniem w przypadku dalszego odbijania postawionych argumentów, co zaczynało się robić męczące, choć w dalszym ciągu pozostawało lepszą alternatywą od wsłuchiwania się w ulewę.
Francesca zdawała się wyczuć myśl, która zaprzątnęła głowę kapitana. Gdy skończyła posiłek i przetarła materiałową serwetką usta, wyprostowała się, przeciągając nieco zastane w jednej pozycji kości. Potem zaś oparła łokcie o blat a dłonie splotła w koszyczek, kładąc na nich szpiczasty podbródek. Ze spokojnie złowrogim uśmiechem przyglądnęła się mężczyźnie i po krótkiej chwili uznała, że przypominał jej poniekąd zmarłego męża. Był równie egocentryczny i gburowaty, poza tym, że tamten szanował wykonywany przez nią zawód – na tym kończąc wachlarz pozytywów, jakie posiadał.
Naprawdę źle mnie oceniasz, sir, przydałoby się więcej wiary i pokory – może zrobiła na nim złe wrażenie, lecz on nie zrobił wcale lepszego. Nie dość, że wpakował się bez pozwolenia do jej kajuty, przywitał obelgami i machaniem różdżką, tak w dodatku w tym momencie sugerował, że z braku laku i nudy lepszym posunięciem będzie poznanie rodziny Borgiów. To ostatnie ukuło czarownicę najmocniej, jednak ugryzła się w język i zatrzymała komentarz dla siebie.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Once upon a time... [odnośnik]30.04.20 13:41
Małżonki na szczęście nie posiadał i miał szczerą nadzieję, że ten stan szybko się nie zmieni. Pasowało mu kawalerskie życie, które sprawiało, że mógł pływać po morzach tyle ile chciał, nie raz unikając przy tym nudnych, towarzyskich wydarzeń.
Westchnienie wyrwało się z jego ust, gdy usłyszał odpowiedź pani kapitan (pomińmy fakt, jak głupio brzmiało stwierdzenie pani kapitan). - Nie rozumiem, czemu potraktowała pani moje słowa w sposób personalny. Jedynie stwierdziłem, że nie ma prawnego wymogu, by kobiety były inteligentne. Może pani bądź pani rodzina posiada inne zdanie, jestem jednak pewien, że oboje znamy naprawdę sporo przypadków, potwierdzających moją nieśmiałą teorię. - Tym razem jej nie atakował, jedynie zwrócił pannie Borgia uwagę na to, że sformuowała swoją wypowiedź w sposób który można było zrozumieć na wiele sposobów.
Ostrożnie upił łyk wina, na dłuższą chwilę skupiając się na twarzy pani kapitan.
- Nie sądzę, aby zrozumiała panna świat, który jest jej w pełni obcy. - Zaczął, pewien swoich słów. Szlacheckie sfery rządziły się swoimi prawami. - Handel nie jest czymś, co przystoi szlacheckim damom. Owszem, moje kuzynki oraz matka doskonale wiedzą, czym zajmuje się nasz ród, dbają jednak o jego interesy, a nie tylko handel do nich należy, z bezpiecznych murów naszego zamku. - Po raz kolejny kieliszek wina powędrował do jego ust. - Osobiście uważam, że nasz zawód jest zawodem ciężkim, nawet jeśli posiada się ludzi do pracy. Od kapitana wymaga się wiele, zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia. - Mężczyzna wyprostował ręce, by ukazać swoje dłonie, pokryte od spodu wieloma głębszymi i płytszymi rozcięciami. Sam zawsze łapał ster gdy sztorm pojawiał się za horyzoncie, czując się odpowiedzialnym za bezpieczeństwo swoich marynarzy. - Od wieków w moim rodzie to lordowie zajmują się tą pracą, żaden z nas nie wybaczyłby sobie gdyby nasze damy ucierpiały w jakikolwiek sposób. - Dodał, pewien jednak, że dziewczyna nie zrozumie zasad, panujących w jego świecie. Nie silił się więc na wykładanie jej wszystkich zasad oraz zwyczajów, panujących w szlacheckim świecie. Z jego twarzy dało się jednak wyczytać, że bezpieczeństwo rodziny było dla niego sprawą naprawdę ważną. Wszystkie kuzynki były oczkiem w głowie lorda Traversa, który był w stanie bronić ich własną piersią oraz zwozić nawet gwiazdki z nieba, jeśli by sobie tego życzyły.
I on dokończył posiłek, nim jednak wytarł usta serwetką upił kolejny łyk wina, które przyjemnie rozgrzewało jego zmarznięte ciało. Wszak szaty lorda nadal pozostawały wilgotne. Psotny uśmiech zagościł na jego ustach, słysząc słowa, jakie opuściły usta pani kapitan. To on był tutaj tym, posiadającym większe wpływy. Nigdy również nie ubiał interesów z tymi, których nie był pewien, a ona właśnie taką osobą była.
- Przyznaję, wiara nie jest moją mocną stroną. Jestem człowiekiem czynu i to czyny najbardziej cenię. Dodam też, że nie łatwo jest wzbudzić moją ciekawość. - Nie widział sensu dłużej ciągnąć tej dyskusji. To on był tym, będącym w pozycji do rozdawania kart - wszak Borgia nie posiadali nawet połowy tego, co posiadała jego rodzina.
Niewiele myśląc wstał od stołu, uznając kolację za skończoną.
- Dziękuję za posiłek, panno Borgia. - Skłonił się lekko, w swoim zwyczaju dość niedbale. - Ponoć ta pogoda ma utrzymać się jeszcze dwa tygodnie, kto wie, może przyjdzie nam się spotkać ponownie. - Z tymi słowami na ustach, będącym swego rodzaju pożegnaniem ruszył w kierunku wyjścia.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Once upon a time... [odnośnik]30.04.20 14:20
Cóż, niezaprzeczalnie jestem kobietą – wzruszyła ramionami – Może też z tego powodu, że zaczęliśmy mówić na temat mojej inteligencji, a dopiero potem przeszliśmy do kobiecego ogółu, więc to chyba oczywiste, że poniekąd odebrałam te słowa personalnie – nie zamierzała jednak dłużej dyskutować na ten temat. Wystarczyła zaprezentowana próbka możliwości lorda i tyle potrzebowała, żeby wyrobić sobie pewną opinię na jego temat. Nie oceniała wprawdzie ludzi po wyglądzie, lecz po pierwszych kilku minutach rozmowy i uważała to za wystarczające – czasami opinia ulegała zmianie po kolejnych spotkaniach, często pozostawała niezmieniona a nawet gorsza, i tego drugiego przypadku starała się unikać. Tak, jak lorda zaprzątającego jej głowę dzisiejszego wieczoru. Przeczuwała, że ani nie dadzą rady dojść do porozumienia ani dobić jakiegokolwiek interesu, bo Travers najwidoczniej był taki jak reszta, skamieniały i konserwatywny do tego stopnia, że prędzej nauczyłaby żabokrólika mówić ludzkim głosem. Następnych słów dżentelmena również nie chciała komentować. Temat wychowania szlachcianek, tego co mogły, a czego nie, był tematem niezwykle szerokim, o ile miało się do tego odpowiedniego partnera,
Nie sądzę, że lord zrozumiał o co chodzi – przedrzeźniała go subtelnie, tracąc ochotę na kontynuowanie tej konwersacji. Niezaprzeczalnie ich zawód był ciężki, wciąż jednak składało się na niego wiele elementów, które nie były niebezpieczne, czy ciężkie, i dało wykonywać się je na lądzie, czy nawet bez opuszczania bezpiecznych murów szlacheckiej posiadłości. To, że ona dostąpiła zaszczytu zarządzania ludźmi, statkiem faktycznie było niespotykane i wiedziała, że nieprędko spotka na swojej drodze drugą kobietę. Ale taka właśnie była jej rodzina. Nie rozróżniano pracy na damską i męską, na zajęcia, które przystają kobiecie, a które tylko mężczyźnie, w zasadzie, w pewnym stopniu poza domem zacierała się granica pomiędzy damskim a męskim. W dzieciństwie wraz z siostrą otrzymywały wychowanie niemniej rygorystyczne, niż ich brat, z kolei później nie przypominała sobie, by ktokolwiek płakał nad nimi, choćby wtedy, kiedy były zmęczone, czy coś im po prostu nie szło.
Gdy o tym myślała, niejednokrotnie doszła do wniosku, że poza włoską rodzinną miłością i zżyciem, jej rodzina nosiła cechy patologicznej i bezuczuciowej, skoro całe dzieciństwo spędzali w porcie, rodzinnym sklepie, na wakacjach poza Anglią, podczas których zwykle nie odpoczywali, ale Francesca miała świadomość, że rodzice chcieli dla nich dobrze. I gdyby nie to, to nie byłaby w tym punkcie życia, w którym teraz – innego zawodu dla siebie właściwie sobie nie mogła wyobrazić. Uśmiechnęła się do swoich myśli, błędnie sugerując, że to słowa Haverlocka przywiodły ten lekki grymas na jej twarz.
Odnoszę wrażenie, że już to zrobiłam – ale jako człowiek małej wiary najwidoczniej potrzebował czasu, żeby do tego dojrzeć i oswoić się z tą myślą. Zachowując resztki dobrego wychowania podniosła się, z zamiarem odprowadzenia swojego gościa do drzwi. Tam z kolei oparła się plecami o framugę, zaś dłonie wsunęła pod dolny odcinek pleców.
Zapewniam, że nie gryzę, sir – odparła, choć nie miała najmniejszej ochoty powtarzać spotkania z tym człowiekiem; kiedy jednak lord znalazł się jedną stopą poza kajutą, cała kultura rozmyła się w powietrzu jakby za sprawą silniejszego, chłodnego podmuchu wiatru – a jeśli już, to całkiem przyjemnie – była pewna, że deszcz nie zagłuszył jej słów na tyle, by odchodzący mężczyzna je przeoczył, lecz nie oczekiwała już żadnej reakcji. Zamiast tego wróciła do swoich obowiązków.


ztx2 rolling


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Once upon a time...
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach