Wydarzenia


Ekipa forum
Brzeg rzeki Lune
AutorWiadomość
Brzeg rzeki Lune [odnośnik]05.08.20 1:49
First topic message reminder :

Brzeg rzeki Lune

Rzeka Lune łączy swoim nurtem hrabstwa Kumbria oraz Lancashire, jednak jej większa część płynie przez to drugie. Nazwana tak na cześć bóstwa czczonego przez zamieszkujących tutaj kiedyś Celtów, najbardziej malownicze i magiczne widoki ukazuje w należącym do Ollivanderów lesie Bowland. Ma niski brzeg, pozbawiony skarp, raczej brakuje jej żwirowych i piaszczystych plaż, natomiast pod dostatkiem ma tych kamiennych i porośniętych florą, w szczególności w lesistej części.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]25.08.21 21:58
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]29.08.21 18:43
Nawet Jackie, która była przyzwyczajona to grania kogoś, kim nie była, zwodzenia, wyłudzania informacji i oszukiwania, nie pociągnęłaby podobnego teatrzyku w życiu prywatnym, nie tylko w pracy, gdzie po skończonej robocie mogła w końcu być sobą. Zresztą, zdarzyło jej się w życiu kryć z uczuciami i nie wyszła na tym najlepiej, a echa tego wydarzenia nawiedziły ją nie tak dawno. Nie zamierzała się jednak tym chwalić, szczególnie że o całej sprawie wiedział mało kto. I nie chciała obarczać innych problemami. Tym bardziej gdy mieli swoje, z którymi trudno było im się pogodzić.
- To jest najgorsze, że planujemy sobie życie, jak gdyby nigdy nic, a tu bum, coś nas uderza, burząc nasz scenariusz, który przecież tak ciężko pisaliśmy jak domek z kart. A najgorsze, że czasem sami wpadamy w ten nasz utopijny krajobraz jak jakieś wielkie monstrum i wszystko rozwalamy w drobny mak, bo czemu nie, dajmy ponieść się chwili. Nie mówię, że zawsze wyjdzie nam to na gorsze, czasem rzeczywiście, okazuje się, że to, co planowaliśmy można tylko o kant gobliniej dupy rozbić i teraz jest pięknie i cudownie, ale… - zmarszczyła nos, znów znajdując trudność w ubraniu myśli w słowa - ...sama widzisz po sobie - poprawiła kaptur i wzruszyła ramionami. - Tak czy siak, nie wiem, czemu wszystko musi być takie skomplikowany, już taki jest parszywy los i tyle, trzeba go wziąć na klatę. I być silnym - usmiechnęła się, mówiąc słowa, które sama w podobnych sytuacjach powtarzała jak mantrę, aż w nie w końcu nie uwierzyła. Zaśmiała się, słysząc przeprosiny Prudence, kiwając na nie głową. Nie była pomocna, ale to nie znaczy, że nie mogła posłuchać zwierzeń.
- Spokojnie, wiem, że czasem po prostu ktoś musi się wygadać i już jest trochę lżej. Nie rozwiązuje to problemów, ale może chociaż wiesz, że masz wsparcie, nieważne co się stanie. Pamiętaj tylko, że jak rozstaniesz się z Gabrielem, to chusteczki muszę podawać zarówno tobie jak i jemu. Po prostu byłam szczęśliwa, że dwoje moich przyjaciół może być razem, a tu chuj kryształowe kule strzelił - kopnęła w złości jakiś niewinny kamyk. Żałowała, że nie mogli być po prostu wspaniałą parą bez problemów i żyć długo i szczęśliwie bez jakichś dramatów.
Prudence na pewno była lepsza w transmutacji niż Jackie, która mogłaby co najwyżej zmienić nieboszczykowi kolor ubrań, dlatego pozostawiła koleżance rozwiązanie tego problemu. Co prawda myślała, że tej uda się transmutować martwego czarodzieja w jakąś lalkę lub inny przedmiot. Nie królika.
Patrzyła na martwe zwierzę przez parę chwil, a jej umysł nie potrafił stwierdzić, czy cała sytuacja bardziej ją bawi, czy czuje żal lub konsternację. Wzięła głęboki oddech, zanim nie wzięła królika na rękę, jeszcze chwilę się na niego patrząc, nie potrafiąc ani na chwilę poczuć, że trzyma zwłoki czarodzieja. Przynajmniej dobrze, że miała kuszę. Będą wyglądać, jakby wracały z polowania, gdyby ktoś je zobaczył.
- Wiesz, nie do końca o to mi chodziło, ale na pewno łatwiej nam będzie go przenieść - stwierdziła, w myślach nadając trupowi imie Puszek, czego na głos nie powiedziała, z szacunku do poległego. Głupi umysł. Zły umysł.
Jej twarz jednak nie zdradziła dziwnych myśli, nadal pozostając w stanie głębokiej powagi, skupiając się na tych, których da radę jeszcze uratować.
- W takim razie pójdziemy - skinęła głową. - Zawsze możemy próbować się zawinąć, gdyby coś poszło nie tak. A raczej, gdyby coś poszło nie tak, mamy obowiązek uciekać, bo szkoda większej ilości trupów, tym razem o naszych twarzach. Najwyżej, gdy nie uda nam się ich uratować, będziemy mogły bardziej szczegółowo opowiedzieć, co się wydarzyło - stwierdziła, zanim nie wyruszyły w drogę.
Szły przez topiący się śnieg jakieś kilkaset metrów, zanim wokół nich nie dało się usłyszeć dziwnego dźwięku. Jackie zatrzymała się momentalnie, dając znak Pru, by zrobiła to samo. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, by w razie niebezpieczeństwa móc sobie poradzić z tym, co mogło wyskoczyć z krzaków. Czujna, była gotowa rzucić zaklęcie, obojętnie jakie.

|co by było ciekawiej, rzucam k100 na to, co się przed nami pojawi
100 -> ocalały z łodzi
99 - 67 -> 2 widmołaki
66 - 34 -> 5 widmołaków
33 - 2 -> 10 widmołaków
1 -> 2 szmalcowników

Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]29.08.21 18:43
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]30.08.21 11:20
Prudence była u kresu wytrzymałości, nie dość, że nie mogła sobie ostatnio pozwolić na wyprawy badawcze, to teraz spotkało ją jeszcze to. Jakby już wystarczająco się nie dusiła. Musiała podjąć decyzję, musiała przegadać to z kimś, kto potrafiłby jej pomóc. Nie chciała za chwilę żałować, że źle wybrała. Ceniła sobie spontaniczność, jednak w tym przypadku zbyt wiele od tego zależało. Chciała mieć to już za sobą, bo zjadało ją to wszystko od środka.
- Nawet nic nie mów. Właściwie to najchętniej bym do tego nie dopuściła, wiesz. Szczególnie teraz. Jednak los chciał sobie ze mnie zażartować, najprawdopodobniej, jakbym już nie miała w swoim życiu wystarczającej ilości komplikacji. Najgorsze jest to, że mam świadomość, że nie mogę dać się ponieść, wiesz Jackie? Zresztą wydaje mi się, że jak na siebie i tak na zbyt wiele sobie pozwoliłam, ten jeden jedyny raz i już żałuję. Mogłam jak zawsze podejść chłodno do tematu.- Nie lubiła się kierować uczuciami, wiedziała, że zazwyczaj nic pozytywnego z tego nie wychodzi. Wszystko się wtedy rozpieprzało, miała jakieś dziwne masochistyczne tendencje do pakowania się w trudne sytuacje. Niemalże bez wyjścia. Zawsze musiała się wpierdolić w jakieś gówno. Cała panna Mamcillan, jakby ktoś specjalnie za każdym razem jeszcze jej dokładał.
Prudence ostatnio chyba nazbyt otwierała się przed wszystkimi. Wcześniej była zdecydowanie bardziej zamknięta, trochę jej było przez to głupio. Uśmiechnęła się do Jackie dziękując jej za zrozumienie. Powinna wziąć się w garść i podjąć męską decyzję, jak najszybciej dla dobra siebie i otaczających ją osób, w końcu ile będą mięli ochotę słuchać o jej problemach, które przy tym, co działo się na świecie wydawały się być zupełnie nieznaczące.
- Tak, wszystko się musiało skomplikować, mam nadzieję, że decyzja, którą podejmę będzie słuszna, nie chciałabym nikogo skrzywdzić, jednak czego bym nie zrobiła, to nie uszczęśliwię wszystkich. Jest to jedyne, czego jestem pewna.- odparła jeszcze. Czas zakończyć te smęty i zająć się czymś konkretnym.
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy zaklęcie się jej udało. Może wcale nie była znowu taka najgorsza w tym wszystkim. Ciało mężczyzny zamieniło się w królika, zdechłego, no ale dużo łatwiej jest go teraz przenieść niż w prawdziwym wcieleniu. Nie miała innego pomysłu, ten królik jakoś tak pojawił się znienacka.. może nie było to najlepsze, co mogła wymyślić, no ale działało. Czyż nie? Nic więcej nie potrzebowała. - Nie do końca o to Ci chodziło?- powtórzyła po przyjaciółce nieco rozczarowana. - Ja Ci tu króliki czaruje, niczym prawdziwy magik, a Ty mówisz, że chciałaś coś innego! Jak możesz.- przewróciła oczami, liczyła na nieco większy entuzjazm z jej strony.
- Oczywiście, jakby robiło się gorąco, to uciekamy, nie możemy ryzykować. Wtedy poprosimy o pomoc, póki co możemy zobaczyć same, co się właściwie dzieje. Nie możemy być lekkomyślne, chyba skończył się ten czas, w którym mogłyśmy sobie pozwolić na ryzyko. Warto jednak spróbować, może akurat nam się uda.- zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji, nie mogły zachowywać się jak kiedyś, podejmować spontanicznych decyzji, często nie do końca przemyślanych. Szczególnie, że ostatnio Prue podjęła kilka takich i nie skończyło się to dobrze, nieco się sparzyła, nie chciała znowu skończyć bez zębów, chociaż to był najmniejszy problem, dużo bardziej irytowało ją gadanie Anthony'ego na temat jej nieodpowiedzialności.
Szły przed siebie, całkiem szybkim tempem. Prue nasłuchiwała, musiały się skupić, żeby przypadkiem nie wpaść na tą osobę, która tak załatwiła tego nieszczęśnika przed nimi. Nagle jej towarzyszka się zatrzymała. Macmillan zrobiła to samo i rozejrzała się uważnie po okolicy, wtedy je zauważyła. Dwa widmołaki, jeszcze tego brakowało im do szczęścia. Nie zamierzała zwlekać, machnęła różdżką, którą trzymała w dłoni. LUMOS MAXIMA- trochę światła powinno je odstraszyć.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]30.08.21 11:20
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]31.08.21 21:06
Jackie naprawdę się jej nie dziwiła. To wszystko było skomplikowane, sama konieczność wyboru była dla niej nieludzka, bo Rineheart, choć pewnie wielu ją by wyśmiało, marzyła o prawdziwej, szczerej miłości i prawdziwym związku opartym na uczuciu, zaufaniu, przyjaźni i tych innych bzdetach. Wiedziała, że było to cholernie trudne, głównie dlatego, że wiele osób zatrzymywało się z nią na etapie przyjaźni, nie patrząc na nią nawet jak na kobietę, z którą można iść na randkę. Przynajmniej takie miała wrażenie. I w sumie tak się skończyła historia z Lyallem.
A tu? Tu można było liczyć tylko na dobry hajs z małżeństwa i to, że podczas jego trwania się nie pozabijasz z partnerem. I do tego musiało się znaleźć miejsce na cielesność. Bo trzeba spłodzić potomków. Jackie robiło się niedobrze, jak myślała o tym wszystkim, o tym, ile w tych małżeństwach przymusu.
- Mówiłam ci kiedyś, że szlachta jest popierdzielona? - wydusiła w końcu, nie wiedząc, czy powinna mówić swoje myśli na głos, bo cos jej mówiło, że nie wypadało. Dziękowała w duchu, że jej nikt nie pchał w małżeństwo, akceptując fakt, że zrobiła się z niej stara panna. Jeszcze. Może nie zauważyli galopującego czasu, albo mieli ją po prostu gdzieś? Cóż, byle by za szybko sobie o niej nie przypomnieli.
- Też mam nadzieję, że to będzie ta właściwa decyzja - mówiła to szczerze, bo pomimo tego, że wiedziała, że musi przygotować co najmniej jeden komplet chusteczek, to miała nadzieję, że potem wszystko się ułoży i Prudence będzie szczęśliwa. Zasługiwała na to. - Wierzę w ciebie i to, że jeszcze będziesz mieć super życie. Wiesz, powinno ci wynagrodzić to całe zamieszanie - zaśmiała się.
Co miała powiedzieć na temat królika? Widać Prudence nie widziała całego absurdu tej sytuacji, który dojrzała Jackie. Powiększonego przez ewidentną radość blondynki z udanego zaklęcia. Nadal w końcu miały do czynienia ze świeżo znalezionym ciałem jakiegoś czarodzieja, który dostał zaklęciem czarnomagicznym. Rineheart naprawdę musiała to sobie cały czas powtarzać, patrząc na Pusz… Królika.
Królik może być, nie będę wybrzydzać, pięknie udane zaklęcie, teraz już idźmy, zanim nie zmienisz go w pasztet, jak to zaklęcie przestanie działać - mówiła, ruszając się z miejsca z wraz z królikiem, widząc przewracającą oczami Pru.
- Mam nadzieję, że się uda i uratujemy tych nieszczęśników, bo znaleźli się w naprawdę kiepskiej sytuacji - westchnęła, przeczesując włosy ręką trzymającą różdżkę.
Zmysły Jackie ich nie zawiodły. Z krzaków wyskoczyły dwa, duże widmołaki, które zapewne nie miały zbyt miłych intencji i jak Jackie naprawdę lubiła wszelkie psowate, to te akurat, gdy tak szczerzyły na nich kły, nie wyglądały zbyt uroczo. Pru zareagowała tym razem szybciej niż Rineheart, która w ostatniej chwili przysłoniła oczy ramieniem, dzięki czemu jasne światło nie zdołało jej oślepić. Widmołaki zniknęły, pozostawiając znów pusty brzeg rzeki, który miał je w końcu doprowadzić do rozbitków.
- Ruszajmy, zanim zleci się ich więcej - stwierdziła, poprawiając królika w ręce, i tym razem trochę szybszym tempem zaczęła iść w obranym przez nie kierunku. Po kolejnych kilkuset metrach w końcu na horyzoncie zaczęła majaczyć sylwetka statku. Jackie zatrzymała się w bezpiecznej odległości od niego, ukrywając się w przybrzeżnych szuwarach i obserwując go.
- Jest - rzuciła cicho do Prudence, starając się zauważyć, czy ktoś przypadkiem się wokół niego nie kręci. - Homenum Revelio - spróbowała rzucić zaklęcie, chcąc lepiej rozeznać się w sytuacji.
Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]31.08.21 21:06
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 85
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]01.09.21 22:03
Prudence w zasadzie nigdy nie miała takich marzeń. Wiedziała, że nie będzie jej dane wyjść za mąż z miłości. Od dziecka była przygotowywana do tego, aby w odpowiednim wieku zostać oddaną najbardziej odpowiedniemu mężczyźnie, oczywiście w oczach jej rodu. Miała świadomość, że nie ma nic do powiedzenia w tym temacie, chyba, że przekreśli wszystko, te dwadzieścia sześć lat życia i zacznie wszystko od nowa. Bez nazwiska, które przecież tak jej ułatwiało życie. Nie wiedziała, czy jest gotowa dla takich poświęceń. W końcu dzięki temu, skąd pochodziła mogła sobie pozwolić na robienie w życiu tego, co lubiła. Mogła podróżować, badać magiczne stworzenia. Co zrobi, gdy wyrzeknie się swej krwi? W jaki sposób będzie kontynuować swoją naukową karierę? To był zawsze jej największy priorytet, a teraz miała porzucić do wszystko dla mężczyzny. Nie do końca rozumiała uczucie, którym go obdarzyła, nie miała pojęcia, dlaczego pozwoliła sobie w tej relacji na tak wiele? Być może było to spowodowane stagnacją, która pojawiła się w jej życiu. Chyba potrzebowała nieco adrenaliny.. Musiała się jeszcze nad tym wszystkim zastanowić, jednak chyba powoli zaczynała podejmować decyzję. Musiała ponownie chłodno podchodzić do takich spraw, wrócić na dobrą drogę.
- Żeby to raz..- zaśmiała się słysząc słowa Jackie. Szlachta, czy nie. Każda rodzina była popierdzielona na swój sposób, chyba nie znała żadnej idealnej.
- Zobaczymy, muszę to wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć.- tak naprawdę nie chciało jej się już o tym wszystkim rozmawiać. Zbyt wiele nerwów ją to kosztowało. Chciała, aby dzisiejszy dzień choć przez chwilę był przyjemniejszy, móc na moment zapomnieć o trapiących ją problemach.
Zaśmiała się słysząc kolejne słowa przyjaciółki, nie zabrzmiały one zbyt dobrze, no ale przynajmniej chciała ją pocieszyć. - Na pewno tak będzie!
Prudence nie do końca potrafiła panować nad swoim zachowaniem. Może nie powinna się cieszyć, że zamieniła trupa w królika.. no ale radość z udanego zaklęcia.. nie umiała ukryć entuzjazmu. Nareszcie jej się poprawił humor, może nie była to idealna sytuacja.. ale zmarłemu pewnie to nie przeszkadzało.
- Tak, nie najlepiej dla nich, musimy im jakoś pomóc. Mogą tam zejść z głodu, nie chciałabym, żeby przez nas umarli..- powiedziała do przyjaciółki. Nie to, żeby miały specjalnie dużą odpowiedzialność na swoich barkach, skądże, co to dla tych dwóch młodych dam..
Dosyć szybko zareagowała, kiedy zobaczyła widmołaki. Udało jej się ich całkiem szybko pozbyć, jak widać nie była wcale w takiej złej formie. Jeden problem z głowy, zobaczymy, co dalej stanie im na drodze. Nie spodziewała się, że będzie gładko, była w końcu Prudence Macmillan, zawsze pakowała się w kłopoty, a że u boku miała Jackie.. nie spodziewała się fajerwerków, wiedziała, że musza być czujne, bo jak tylko na moment się zagapią, to wszystko bardzo szybko może się skomplikować.
Dotrzymywała kroku przyjaciółce. Nawet lepiej, że przyspieszyły kroku, dzięki temu zrobiło jej się cieplej i rozpięła nawet górny guzik swojego płaszcza.
Udało im się dojść do miejsca, z którego widać było statek. Wcale nie tak daleko. Zobaczyła, że Jackie rzuca zaklęcie, sama również nie zamierzała zwlekać. - Subeo!- machnęła różdżką, aby zrobić im przejście w wodzie i jakoś dojść do statku.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]01.09.21 22:03
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]05.09.21 19:45
Mimo kroczącego za lady Prudence widma nieszczęśliwych przypadków, tego dnia dopisało jej szczęście. Nie tylko udało im się wraz z Jackie odpędzić widmołaki, ale i zlokalizować statek, na którego odnalezieniu tak bardzo im zależało. Podbudowana sukcesami Macmillan włożyła w czar większą niż zazwyczaj ilość mocy, entuzjazmu i wiary we własne siły. Wody rzeki Lune rozstąpiły się na boki niczym rozgarnięta ziemia, tworząc śliski, pokryty kamieniami i glonami korytarz. Po każdej ze stron ograniczała go wodna ściana, w której pływały nieświadome zagrożenia ryby. Jedna z nich musnęła ścianę nieco zbyt blisko, wypadając na pozbawione wody przejście i niemrawo podrygując ogonem.

Interwencja Mistrza Gry w związku z wyrzuceniem krytycznego sukcesu. Zaklęcie użyte przez Prudence jest wyjątkowo potężne, więc potrwa dwa razy więcej tur (4). Dodatkowo Prudence, jeżeli chce podnieść i zachować rybę, może rzucić kością k3 na to, jaka ryba wpadła jej w ręce: 1. Okoń, 2. Leszcz, 3. Łosoś. Rybę można dopisać do zaopatrzenia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]07.09.21 22:31
Cóż, jej rodzina była ostatnią, którą można było dawać za dobry przykład, więc nie powinna się za dużo odzywać w tej sprawie, musiała jednak skomentować to, co od początku ich rozmowy chodziło jej po głowie. Dla niej po prostu było kompletną abstrakcją, całe to zamieszanie z czystością, byle by tylko utrzymać się w jakimś chorym skorowidzu, który napisał jakiś człowieczek, co by podbudować ego swoje i tych, którzy poklepywali go po ramieniu.
Jej przemyślenia jednak wiele teraz nie dawały, ba, pewnie dolałyby oliwy do ognia do bieżącego konfliktu. Mało to potrzebne. W końcu mieli szlachtę i po swojej stronie.
- Przemyśl dobrze, tak, by później nie żałować. Choć pewnie i tak będziesz, bo nie ma idealnego wyjścia z tej sytuacji - wzruszyła ramionami. Ona co prawda często leciała z prądem, miała jednak w swoim życiu, poza zdolnością oddychania, całkiem mało do stracenia.
Cóż, w sumie na dobre wyszło, skoro humor Prudence się poprawił, bo nie powinna się ciągle przejmować całą tę sprawę ze związkiem, o ile nie chciała przedwcześnie osiwieć. Jakkolwiek nadal by wyglądała pięknie, tak jednak Jakcie nie polecała takiej metamorfozy. Stres nie służył zdrowiu, a chwile radości były na wagę złota, gdy wokół szalała wojna i zniszczenie. Choćby miała to być radość w zmianę martwego człowieka w puchate zwierzątko.
- Skoro mają zejść z głodu, to lepiej powiedzieć, że to co mam w rękach to ich kolega, bo inaczej go wrzucą na ruszt - mruknęła, nie zdając sobie sprawy, na jaki poziom zeszły jej żarty i że zaczęła już swobodnie mówić je na głos.
Cóż, odpowiedzialność, którą niosła na barkach, nie była czymś nowym, jako Wiedźmi Strażnik miała wiele różnych misji, w tym takie, od których zależało istnienie sporej ilości osób. To, czego się dowiedziała i co przekazało dalej, zawsze miało duże znaczenie. Rozumiała jednak, że dla Prudence to mogła być nowość. Dlatego starała się kontrolować sytuację.
Widok statku był zarówno dobrą informacją, jak i taką, która kazała Jackie być o wiele czujniejszą. Zaklęcie pozwoliło jej ocenić, że znajdowało się na nim kilkanaście osób. Wszystkie siedziały skulone, blisko siebie, zapewne próbując się od siebie grzać. Zapewne nie byli w najlepszym stanie, ale żyli. Chociaż część z nich.
- Są tam ludzie, wątpię, że to szmalcownicy, ale nigdy nie można być pewnym. Trzymamy ręce na różdżce i pomagamy ich wyprowadzić, długo nie pociągną na statku - mówiła cicho, tak, by jej głos dotarł jedynie do Prudence. Naciągnęła mocniej kaptur na głowę, by za chwilę usłyszeć, jak przyjaciółka rzuca zaklęcie.
Patrzyła na rozstępującą się rzekę, mrugając oczami, jakby się upewniając, że to, co widzi to nie iluzja. Gwizdnęła cicho w uznaniu, patrząc na ściany wody, po czym spojrzenie zwróciła ku Pru.
- Ładnie, ładnie. Polecam nam podczas trwania zaklęcia iść po naszych rozbitków i po prostu z nimi wrócić na dugi brzeg, zanim zlecą się szmalcownicy, co zobaczyli to zaklęcie. Z widmołakami sobie poradzimy, nie było w końcu trudno. Powinnyśmy dać radę - mówiąc to, ruszyła przed siebie, ściskając mocno różdżkę w dłoni, zbliżając się do pokładu. Dopiero gdy nie napotkała ognia, już w odpowiedniej odległości, od brzegu, odłożyła królika na miejsce, unosząc ręce w górę w geście, który miał wskazać, że nie jest tu by walczyć.
- Jesteśmy tu by wam pomóc! - krzyknęła. - Znalazłam list, wiem, że wasza sytuacja jest kiepska. Wasz kumpel zginął pod atakiem szmalcowników, jak zakładam. Zaprowadzimy was gdzieś, gdzie będzie bezpiecznie, stamtąd wyślecie list do przełożonego. Wiem, że pewnie trudno wam zaufać, ale nie macie za dużo lepszych opcji - mówiła głośno i wyraźnie, wyjaśniając ich intencje, chcąc by ktoś, chociaż wyszedł i z nimi się skontaktował. Przy okazji czujnie czekała na oznaki tego, że wpadły w pułapkę. Nie była to bezpieczna sytuacja, ale skoro powiedziały a, to musiały powiedzieć b.
- Kim jesteście? - w końcu ktoś wyszedł, wychudzony człowiek w średnim wieku, widocznie przerażony. - Kto zginął? - widziała ból w jego oczach, wyczerpanie, ale i wolę walki.
- Rineheart - odsłoniła kaptur, pokazując twarz, która widniała na plakatach, z dopiskiem, współpracuje z Haroldem Longbottomem. - Z listu wynika, że Twigs - stwierdziła, patrząc na królika, jakby się czegoś spodziewała.
Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]08.09.21 14:10
- Nie ma, pozostaje się pogodzić z tym, jak sytuacja wygląda. - Prue wiedziała, gdzie jest jej miejsce i jak powinna się zachowywać. Podjęła już pewne decyzje, będzie musiała poinformować o nich zainteresowanych. Pocierpi trochę, ból pewnie minie. Życie niestety nie było zbyt proste, czasem trzeba podjąć decyzje, które nie do końca uszczęśliwiają. Miała tego świadomość.
Macmillan dobrze zrobiło wyjście z Jackie. Może nie do końca takiej sytuacji, jaką zastały się spodziewała, jednak zaabsorbowało to jej myśli. Zupełnie przestała się przejmować przyziemnymi problemami, które ostatnio ją męczyły. Jak widać inny mieli dużo gorzej.
- Musimy im przekazać, że to on.. Zresztą zaraz zaklęcie przestanie działać, muszę je ponownie rzucić. - powiedziała jeszcze. Zdawała sobie sprawę, że musi ponownie rzucić czarny, żeby nie zostały tutaj z trupem. Machneła zgrabnie różdżką i powiedziała pewnie - Lapifors! - nawet nie dopuszczała do siebie sytuacji, w której miałoby się jej nie udać.
- Musimy ich wyprowadzić i zapewnić im schronienie, mam nadzieję, że się nad nie wystraszą, zapewne będą nieufni, ale sobie poradzimy. Wierzę w to. - miała świadomość w jakich czasach przyszło im żyć. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego w ogóle dzieje się to wszystko. Czy naprawdę czystość krwi była aż tak istotna? Szkoda, że niewielu szlachciców potrafiło się postawić. Może wtedy jakiś szybciej udałoby się przywrócić porządek. Miała nadzieję, że uda im się zapewnić tymczasowe schronienie ludziom ze statku. Gdyby tylko mogła przygarnęłaby ich wszystkich w Puddlemere, będzie musiała porozmawiać z rodziną na temat jakiegoś miejsca, w którym mogliby choć na trochę zostawać ci, którzy potrzebowali pomocy.
Zaklęcie, które rzuciła okazało się być skuteczne i to jak. Ostatnio wiele czasu poświęcała na szkoleniu swoich umiejętności, najwyraźniej przynosiło to efekty, gdyż to co udało jej się wyczarować przerosło jej oczekiwania. Może faktycznie jej umiejętności się rozwijały i mogła być ich coraz bardziej pewna! Uśmiechnęła się do siebie.
Dostrzegła rybę, którą postanowiła złapać, szkoda żeby się zmarnowała. - Mam dla Ciebie obiad! - obejrzała rybę, coby zobaczyć, co udało jej się złowić.
- Plan brzmi dobrze, musimy jak najszybciej do nich dotrzeć i ich przeprowadzić. - Prue szła obok Jackie, zbliżały się do statku. Wzięła głęboki oddech, rękę zacisnęła mocniej na różdżce. Przystanęła, kiedy zobaczyła, że jej towarzyszka robi to samo.
Teraz musiały negocjować, miała nadzieję, że im zaufają i dadzą sobie pomóc. - Zrobimy wszystko, abyście byli bezpieczni. Damy Wam schronienie. Nie bójcie się nas. Musimy działać szybko, żeby nie ściągnąć tutaj szmalcowników. - zależało jej na tym, aby jak najszybciej ich stąd wyciągnąć. Miała nadzieję, że nie będą mieć wątpliwości o ich zamiarach.
Ktoś się do nich odezwał, czyli nie było tak źle. Nie miała wyjścia, musiała powiedzieć kim jest. - Prudence Macmillan, oferuję Wam swoją pomoc. - nie opuszczała różdżki. Nie wiedziała, jak zareagują na to, kim jest. Liczyła na to, że nie wzbudzi w nich żadnych negatywnych emocji. Pozostawało czekać na decyzję, nie mieli zbyt wielu możliwości. - Musimy działać szybko, nie ma czasu na wahania. - dodała.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]08.09.21 14:10
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 48

--------------------------------

#2 'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]10.09.21 18:36
Cóż, przyjemniej nosić martwego królika, niż martwego człowieka. Nie narzekała więc, gdy Prudence znów rzuciła zaklęcie. Puszek pozostał Puszkiem, a ona wyglądała mniej głupio, niż tachając ciało. Przynajmniej w swoich oczach.
- Na pewno będą nieufni, z drugiej strony ja nie będę ufać im, raczej naturalna reakcja w tych czasach. Nikt nie chce zakończyć swojego żywotu przedwcześnie, a na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Nie wiadomo, czy szmalcownicy nie mają w swoich szeregach metamorfomagów. Nie wiadomo, czy nie zaatakowali już statku i nie siedzą tam zamiast rozbitków - wypowiedziała swoje myśli na głos. Chciała, by Pru wiedziała, że muszą spodziewać się wszystkiego, nawet jeśli miały dobre intencje i naprawdę chciały pomóc. Wystraszeni ludzie nie zawsze myśleli trzeźwo. Pomoc w ich oczach mogła być jedną wielką pułapką.
Najlepiej było po prostu dać im tymczasowe schronienie i pozwolić działać samym. To do załogi należała decyzja, czy chcieli dotrzeć do oazy, czy może skończyć w punkcie docelowym swojej misji.
Otaczające je ściany wody musiały wyglądać imponująco, nie mniej jednak było z rybą, którą dostała od Prudence.
- Darowanemu jedzeniu nie zaglądała w zęby, szczególnie jeśli było kawałkiem mięsa.
Dziękuję, przygarnę, może nawet zjemy dziś na kolację, o ile zdążymy oczywiście wrócić tego dnia do mojego mieszkania
- mówiła, trzymając okonia za ogon, za pomocą dwóch palców ręki, która trzymała też królika. Cóż, niedługo będzie musiała trzymać coś w zębach, jak tak dalej pójdzie. Byle kolejna rzecz była lepszą alternatywą niż zwłoki i surowa ryba.
Plan brzmiał dobrze, musiały się jednak śpieszyć, by nie zmyła ich opadająca woda, a podejrzewała, że nie dadzą rady zbyt łatwo wszystkich wynieść. Wśród załogi i mugoli mogli być ranni i chorzy, a także wycieńczeni. Sam człowiek, który do nich wyszedł, wyglądał raczej mizernie. Patrzył na nie, z coraz większą paniką w oczach. Widziała, że nie wiedział, co miał ze sobą zrobić, widząc twarze i słysząc nazwiska. Cóż, lady i poszukiwana listem gończym rebeliantka, dziwne połączenie, sama musiała to przyznać.
Zniknął na chwilę, powodując w jej ciele spięcie. Czekała jednak cierpliwie, aż ponownie ktoś z nimi porozmawia, lub zacznie w nie rzucać zaklęciami. Obie opcje były równie prawdopodobne. Po dłuższej chwili dwójka ludzi, widać, co by czuli się pewniej, wyszła przed statek, mierząc Jackie i Pru przeszywającymi spojrzeniami, a następnie niepewnie zerkała na rozstąpione wody rzeki, które mogły łatwo doprowadzić ich do brzegu…
- Twigs… - jeden z nich zaczął, słabym głosem.
- Mamy jego transmutowane ciało przy sobie, jak się stąd wyniesiemy, to opowiem dokładniej - mówiła spokojnie, podkreślając, co powinni zrobić.
- Mamy zapasy, nie możemy ich tak po prostu zostawić - drugi, ten, który pierwszy do nich wyjrzał, zaczął dyskusję, która Jackie szybko ucięła.
- Później możemy próbować je odzyskać, na razie myślcie o swoich życiach. Jesteśmy dwoma wypoczętymi i zdrowymi czarownicami, które ratują wam cztery litery, zbierajcie się, zanim nie dopadnie nas coś, przed czym trudno nam się będzie obronić - mówiła dalej spokojnie, nie przyjmując jednak sprzeciwu. Tonu tego nauczyła się od ojca. Nie lubiła go, ale był przydatny.
- Mamy jednego, który nie da rady się ruszać… - tego Jackie się spodziewała. Kiwnęła głową.
- Zostań tu i pilnuj, czy nikt nie nadchodzi - powiedziała do Pru, w myślach dodając, by pilnowała też wychodzących rozbitków. Zostawiła przy niej królika i rybę, po czym z tym bardziej nieśmiałym załogantem ruszyła na statek. Weszła na dolny pokład, cały czas trzymając rękę na różdżce schowanej teraz w płaszczu. Śmierdziało, jedna lampa naftowa ledwo się tliła, na nią patrzyły zaś przerażone i wyczerpane twarze. Przygryzła wnętrze policzka na ten widok, zaraz jednak wzięła oddech, raczej płytszy, bo zapach niemytych ciał za przyjemny nie był i skinęła na mężczyznę, który ją prowadził.
- Powoli wychodźcie, pomożemy tym, który nie będą w stanie, jak reszta już będzie na zewnątrz, mamy mało czasu. Mobilicorpus - rzuciła zaklęcie na czarodzieja, który nie mógł wstać o własnych siłach, gdyby jednak się jej nie udało, zawołała Prudence do środka. Nie umiała leczyć, musiały więc jak najszybciej ich stamtąd po prostu wydostać, by móc poszukać lepszej pomocy. Innej opcji nie widziała.
Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]10.09.21 18:36
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg rzeki Lune - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 13 Previous  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Next

Brzeg rzeki Lune
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach