Wydarzenia


Ekipa forum
Westybul
AutorWiadomość
Westybul [odnośnik]25.03.21 12:09

Westybul

Przedsionek jest na tyle okazały, aby przewyższyć oczekiwania gości łatwo zwiedzionych widokiem średniowiecznych murów obronnych. W marmurowej posadzce można aż się przejrzeć, biało-czarne kolumny, na których oparto ciężar balkonu, nie sprawiają wrażenia, aby ograniczały przestrzeń. Wyłożone materiałem stopnie prowadzą do drzwi skrzydłowych, za którymi kryje się sala balowa. Znajdujące się po obu stronach schodów paradnych przejścia do mniej reprezentatywnych korytarzy wieńczą schody prowadzące do wyższych kondygnacji, prowadząc do komnat usytuowanych we wschodnim lub zachodnim skrzydle zamku.
Na parterze i pierwszym piętrze zamku znajdują się komnaty do wspólnego użytku, w których domownicy mogą dzielić się swoim czasem oraz przemyśleniami. Najwyższa kondygnacja, drugie piętro, wydziela pomieszczenia przeznaczone na użytek własny - sypialnie, garderoby, mniejsze bawialnie, saloniki lub pracownie w zależności od potrzeb.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Westybul Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Westybul [odnośnik]09.10.21 1:42
11 stycznia '58
sypialnia Catriony

Głęboką czernią rozkwitła noc, która zapadła nad Cheshire. W ciemności eleganckiej komnaty świetlistą łuną migotał jedynie czworonożny duch kota o ustach rozciągniętych w nienaturalnym uśmiechu, gdy ten zalegał pośród miękkiej, chłodnej pościeli, spoglądający na pogrążoną we śnie złotowłosą niewiastę; na jej twarz opadała smuga lunarnego blasku dumnie wdzierająca się pośród cienie komnaty, a smukłe wskazówki leciwego zegara przesuwały się na tarczy w rytmie cichych szeptów niespełnionej jeszcze misji. Rytmiczne ich tykanie rozbudziło służącą spieszącą teraz korytarzem do hebanowych drzwi pomieszczeń Catriony, do których wślizgnęła się ze zmęczeniem roszącym długie rzęsy oraz świecą dzierżoną w dłoniach. Intencją jej płomienia zapłonął lont tej, która blisko stała szerokiego łoża, równo o godzinie trzeciej nad ranem kładąc kres spokojnemu odpoczynkowi, jakiego doznać dziś miała dama Rowle. Czekało na nią zadanie, czekała namiętność i koncentracja, a delikatna, blada dłoń dotknęła nieśmiało jej ramienia, podczas gdy cichy głosik nawoływał lady do zbudzenia się, bo oto nadeszła odpowiednia pora. A gdy tylko powróciła do niej świadomość, Catriona odtrąciła od siebie nieproszony gest młodego dziewczęcia, z pomrukiem ni to wciąż śpiącym, ni rozbudzonym podnosząc się na materacu do pozycji siedzącej - czym uśmiech poltergeista zachęciła do wyraźniejszego zamigotania. Był jej przychylny, obecny zawsze pośród nocy lepkich od klątw, i patrzył nań teraz przy zsuwaniu kobiecych stóp na lodowatą posadzkę. Obserwował lekki ruch dłoni odprawiającej zaspaną wciąż służącą za drzwi z komunikatym wypełnionym ledwie ciszą. Catrionie nie w smak byli świadkowie.
Guziki białej koszuli rozpinała powoli, niespiesznie delektująca własne zmysły wzbierającym w niej podnieceniem. Przyświecał cel jasny, a i ona znała jego założenia od lat, choć proces za każdym razem udowadniał kapryśną nieprzewidywalność efektu nie zawsze współmiernego do starań; ostała się więc naga w szkarłatnym blasku świec, kroki zwróciwszy do ukochanego kąta sypialni, gdzie też zamierzała oddać się magii tak czarnej, tak brudnej, jak tylko było to możliwe. Na toaletce oczekiwała papierośnica przygotowana przez drogą lady Alzinę. Popaść w jej niełaskę było przekleństwem, bo stara wieszczka nie poprzestawała na jego metaforze, skrupulatnie, z premedytacją wykorzystując do podłych zabiegów podległą sobie krewniaczkę. Panująca między nimi komitywa zabezpieczała interesy ciotki Rowle, ta wiedziała przecież, że Catriona nigdy nie wyszłaby jej naprzód z niesubordynacją na ustach, gotowa zdradzić - i tym razem także miała rację. Blondwłosa przyjrzała się przedmiotowi w ciszy. Eleganckie puzderko miało odebrać zdolność swobodnego formowania słów, jego przeznaczeniem było język wypełnić fantomowym kamieniem, a klątwa Demostenesa wcale kobiecie nie była obca.
Sprowadzała ją na ten świat już wcześniej.
Machnięcie różdżki opatrzone niewerbalnym zaklęciem ujawniło istnienie szafek niewidocznych dla byle odwiedzającego, by spośród zgromadzonych fiolek Catriona mogła dosięgnąć tę, która akurat cieszyła się jej zainteresowaniem. W szklanym pojemniku widoczna była ludzka gałka. Tęczówka zielonkawej tinty spoglądała na nią karykaturalnym, nieobecnym spojrzeniem, z delikatnością charakterystyczną słodkiej kochance wrzucona do kociołka, który już podgrzewał ciecz na palniku od kilku wcześniejszych minut. Szpic magicznego drewna wężowego regulował buchający pod nim płomień, chuda dłoń poruszała natomiast chochlą; po ośmiu głębokich wydechach szlachcianka chwyciła żądło osy i w całości zatopiła je w wywarze - niech zaczarowanym w sobie jadem kłuje język chętny plugawić rozmowy kłamstwem i ułudą, niechże wymierzy sprawiedliwość, skoro obdarzono ją przesłaniem takim a nie innym. Niebawem do żądła dołączył kwiat męczennicy oraz ludzkie paliczki, a wszystko to zalane zostało porcją krwi menstruacyjnej dziewicy. Mieszanina zrodzona z piekieł - ambrozja, która bogom zwrócić mogła śmiertelność, zamiast ją zapewniać. Catriona nie pochylała się nad kociołkiem zanadto, była uważna, by gestem nie narazić siebie na szkodę, jednocześnie całą swą pogardą sycąc miksturę. Ta niebawem zawrzała na tyle, by stać się atramentem, a to znaczyło, że nadszedł czas.
Zasłony uchylonego okna zadrżały pod wpływem zimowego powietrza, kiedy to naga jak niemowlę lady sięgnęła po zwój pergaminu, wraz z jego szpulą, kociołkiem i papierośnicą klękając na posadzce. Chłód kamienia drażnił skórę, lecz od środka rozpierał ją płomień trudny do nazwania i poskromienia - jakby zewsząd wszedł w nią kochanek wypełniający swym żarem każdy centymetr ciała. Czuła się jak w gorączce, jak w delirium, przy tym jednak skoncentrowana i poukładana jak zawsze, pozwoliwszy, by runiczne pismo zaczęło spływać z niej w natchnionej inspiracji. Proces ten był długi, nieprzeznaczony dla duszy, której bliska była niewinność, toteż kot z Cheshire zamruczał w zadowoleniu, uniósłszy się w powietrzu po to, by lewitować ponad głową Catriony. Pierwsze zgłoski skropione przygotowanym przez nią wywarem osiadły na pergaminie, nim pracę przerwała, po to, by chwycić za drobne dłuto o ostrzu tak wyraźnym jak grot miniaturowej strzały; to za jego pomocą Ansuz wyryła na samym spodzie papierośnicy. Odwrócony symbol był niewielki, na pierwszy rzut oka przypominać mógł niefortunne zadrapanie drogiej, zdobionej powierzchni, niż cokolwiek pozostawione tam z intencją - tym bardziej tą destrukcyjną, a i to dla obu dam Rowle było fortunne. Dopiero wówczas arystokratka przymknęła na chwilę oczy, pochyliwszy się nad rozłożonym przed sobą pergaminem, z obiema już dłońmi sunącymi wzdłuż jego krawędzi. Prężyła przy tym plecy jak kotka przeciągająca się w leniwym grymasie, zwinna, smukła i jędrna mimo upływających lat oraz dzieci wydanych na świat; pozwalała na to, by posępna obietnica klątwy napełniła ją ekstazą, a potem powróciła do swej niemal męczenniczej pozycji, by kontynuować pismo zrodzone z pradawnych symboli. Przelewała je na swoje płótno jak malarz sztuki klasycznej, z idealnym odwzorowaniem światło-cienia i dobrze dobraną tonacją barw, po to, by zrodzić tej nocy potwora. Czarna magia przepływała przez jej dominującą dłoń, gdy ta poruszała stalówką pióra po coraz bardziej zapisanej powierzchni papieru, sprawie tej poświęcając długi czas - bo każda niedoskonałość mogła sprowadzić na nią zgubę. Runy wypływały więc z niej w skupieniu, tak długo, dopóki na horyzoncie nie objawił się pierwszy karmin budzącego się słońca, a i nawet wtedy nie była w pełni gotowa do domknięcia formuły. Pozostały wówczas do spisania jeszcze trzy wiersze, przy których Catriona nie stała się niecierpliwa. Każdy znak kreślony był z szacunkiem i perwersją, aż do momentu, kiedy z piersi wydostał się oddech ukontentowania, a plecy wyprostowały nieznacznie, by swoje dzieło mogła ocenić z bezpiecznego dystansu. Oko doszukiwało się w symbiozie run niedociągnięć, niepoprawnych sekwencji, nieodpowiednich znaków - jednak nie odnalazło ich, ku swemu zadowoleniu, rekonesans powtórzywszy raz jeszcze, dla absolutnej pewności. Z potęgą równą klątwom Catriona nie przepadała ryzykować. Miała dawno za sobą lata, kiedy organizm goił się właściwie samoistnie dzięki nastoletniemu wigorowi, toteż nie zamierzała bezmyślnie go nadwyrężać, choć nic nie wskazywało na to, by przy tym zaklinaniu miała tego doznać.
Z cichym jęknięciem Rowle podniosła się z zastygniętych kolan, by dosięgnąć jednego z woreczków stworzonych ze skóry widłowęża. Zawsze selekcjonowała te sztuki, które wykorzystywały większą część czarnych pasów na cielsku zwierzęcia, by swoją prezencją nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń - taki też ostał się wśród jej kolekcji, więc Catriona wsunęła do jego wnętrza papierośnicę, po czym uważnie zawiązała zwieńczenie materiału, by ani ciotki, ani przede wszystkim siebie nie narazić na kontakt z przeklętym przedmiotem.
To już. Niech się stanie.
- Ordior - wyszeptała z lubieżną przyjemnością, szpic różdżki przytknąwszy do zakreślonego pergaminu, a magia szarpnęła jej ciałem, plecy wygiąwszy w łuk; klątwa niniejszym zyskała moc, magią zawartą w miksturze specyficznego atramentu, w piśmie runicznym i intencji samej Catriony napełniwszy wybraną przez lady Alzinę papierośnicę. I dokonało się - niefortunny podarunek już niebawem trafić miał w dłonie wroga mściwej wieszczki, obdarzony póki co intensywnym spojrzeniem Catriony i kota z Cheshire, który dźwięk wydał z siebie podobny salwie podłego śmiechu. Ją natomiast ogarnęło zmęczenie. Klątwotwórstwo zadaniem było trudnym, niebezpiecznym, wiecznie wymagającym od niej później pokaźnego odpoczynku, toteż szlachcianka roztropnie sakiewkę schowała w szafce zamykanej na klucz posiadany wyłącznie przez siebie samą, a ten przekręciła w zamku i zabrała, skora wieczorem wręczyć ciotce esencję wypełnionego zadania. Nim jednak to nastąpi - rozejrzała się dokoła, uspokoiwszy oddech, dowody swego grzechu odsyłając z powrotem do czeluści piekielnych kilkoma zaklęciami i do łóżka powróciła naga, zbyt zaspokojona magicznie, by przejmować się koszulą nocną pozostawioną po drodze do posłania. Musiała odpocząć. Zregenerować się fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie.

zt


something borrowed
must be returned, flowers in bloom will wither, my dream began with your glance. for whom did i look beautiful then? for whom do i sigh today? i do not wish to waste what you have given me, so i will go all the way, all for fate.
Catriona Rowle
Catriona Rowle
Zawód : jejmość ziem Cheshire
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
her chest filled with diamonds and gold.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10485-catriona-rowle#317948 https://www.morsmordre.net/t10663-naudhiz#323255 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t10664-skrytka-nr-2320#323256 https://www.morsmordre.net/t10665-catriona-rowle#323257
Westybul
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach