Wydarzenia


Ekipa forum
Iris Moore
AutorWiadomość
Iris Moore [odnośnik]09.12.23 15:08
Forgive me, for all the things I did but mostly for the ones that I did not DZIECIŃSTWO

Urodziłem się w okolicach Cardiff w Walii

Moi rodzice...
nigdy nie byli razem. Nie, żebym to pamiętała. Mój ojciec jest więc wielką plamą, wyciętym fragmentem rodzinnej fotografii. Główną bohaterką mojego dzieciństwa zawsze byla moja mama, Vera Bell z Bellów. Niegdyś robiąca karierę jako jedna z tancerek w zespole tańca ludowego w Cardiff, następnie pani domu oraz matka, która robiła wszystko, by samodzielnie wychować i wykarmić trójkę dzieci.
Lubiłem się bawić...
w okolicach domu, przede wszystkim z rodzeństwem. Czasami próbowaliśmy wyciągnąć ręce do innych dzieci, lecz niechęć ich rodziców do naszej mamy przelewała się na niechęć ich do nas. W domu i jego pobliżu byliśmy jednak bezpieczni, tak w ekspresji naszych osobowości, jak i w zabawach.
Wychowałem się wśród...
czarodziejów, w dominującej większości magicznej klasy średniej. Ludzie niezbyt nas lubili, uznając, że musimy być bękartami, bo nigdy nie było przy nas ojca. Nie pasowaliśmy do obrazka idealnych walijskich przedmieść lat 30 i 40, ale jakoś musieliśmy dać sobie radę.
Uchodziłem za...
dziecko, które potrafiło postawić na swoim. Momentami bardzo problematyczne. Moja mama nie zawsze lubiła tę pewność siebie, czasem musiała przekierowywać mój zapał gdzieś indziej. Inni rodzice mogli i pewnie uznawali mnie za dziecko z problemami ze złością, skrajnie niegrzeczne, skoro zdarzało mi się stawać w obronie młodszej siostry, nie szczędząc przy tym środków, aby ukarać tę czy inną smarkulę, która wciąż nam dokuczała.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1944 szczególnie pamiętam...
samą wyprawę na Pokątną. Był to właściwie pierwszy raz, gdy opuściłam Walię i musiałam naprawdę posługiwać się wyłącznie językiem angielskim, ktory zawsze był dla mnie obcy. Oczywiście, wizyty w sklepach również były fascynujące, możliwość zobaczenia tak wielu książek jednocześnie w Esach i Floresach była cudowna, ale bardzo denerwowałam się, gdy miałam coś zamówić.
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
trzymałam się przede wszystkim starszego brata, przynajmniej przez czas podróży pociągiem. Już wtedy byłam zrażona względem nowych osób, zawsze pamiętając to, jak oceniali nas nasi sąsiedzi. Wiedziałam, jak okrutne potrafią być dzieci, ale gotowa byłam walczyć o swoje. To chyba dlatego pierwszych swoich przyjaciół zapoznałam już po ceremonii przydziału, a nie w trakcie podróży.
Kiedy byłem mały, marzyłem o...
pójściu w ślady mamy. Nie matrymonialne, ale zawodowe. Marzyła mi się kariera tancerki, z łatwością łapałam kolejne skomplikowane sekwencje układów i kroki, lecz nigdy nic szczególnego z tego nie wynikło. Może nie miałam talentu, a może było mi pisane co innego.
DORASTANIE

Uczęszczałem do Ravenclaw W latach 1944-1951

W szkole byłem uczniem
pilnym i ciekawskim. Byłam wszak Krukonem, a to zobowiązuje do przynajmniej pewnego poziomu ciekawości świata. Starałam się wyciągać jak najwięcej ze szkolnych zajęć, chociaż zdarzały mi się momenty, pewnie jak każdemu, gdy wolałam trochę bardziej się polenić.
W szkole najbardziej interesowało mnie
to, jak różne mogą być ludzkie relacje. Dość prędko zauważyłam, że nowe środowisko może pozwolić mi na posiadanie innych relacji, na bycie postrzeganym w inny sposób niż w rodzinnym mieście. Dlatego też starałam się aktywnie poszukiwać nowych znajomości, przyjaciół, momentami nawet zauroczeń. Kto by się spodziewał, że mogłabym zostać duszą towarzystwa?
Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
obrona przed czarną magią, przede wszystkim dlatego, że zawsze mogłam liczyć na pomoc starszego brata. Zawsze lepiej uczyło mi się w towarzystwie.
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
starożytne runy. Chociaż jako Krukon powinnam mieć dobrą pamięć i nie przysypiać na zajęciach, te były dla mnie szczególnie niezrozumiałe, a przez to także nudne.
W szkole trzymałem się z...
ze sporym gronem podobnych mi dowcipnisiów. Głównie Krukonami, chociaż zdarzały się jeszcze osoby z innych domów, zazwyczaj rodzeństwo innych członków grupy.
W szkole byłem odbierany jako...
osoba charyzmatyczna, flirciarska, świadoma swojego uroku, ale także bardzo śmiała w swoich żartobliwych przedsięwzięciach. Starałam się być otwarta na wszelkie kontakty, jednakże dalej niełatwo było mi zaufać komuś nowemu.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
padł ofiarą mojego żartu, przede wszystkim młodsi Krukoni. Jestem przekonana, że nie lubiła mnie także przynajmniej jedna prefektka, bo swym urokiem osobistym potrafiłam namówić raz czy dwa pana prefekta na odpuszczenie mi kary.
Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby...
przede wszystkim dobrze się bawić. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że traktowałam szkołę jako przestrzeń na wynagrodzenie sobie takiego, a nie innego dzieciństwa. W następnej kolejności jednak starałam się wykorzystywać swe dobre, czy też mocne strony do tego, aby rozwijać się w wybranych przez siebie gałęziach nauki i zaspokajanie ciekawości. Wszak na tym polega bycie Krukonem, czyż nie?
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban...
zdarzyło mi się, nawet więcej niż raz. Przede wszystkim wiązało się to z moim umiłowaniem do żartów oraz brakiem zdrowego rozsądku przy przyjmowaniu zakładów. Najbardziej jednak pamiętam szlaban, który dostałam razem z moimi przyjaciółmi za wyjście nocą z pokoju wspólnego i urządzenie wyścigów na miotłach niedaleko błoni.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
to nie przypominam sobie takiej sytuacji. Moja mama chyba była spokojniejsza wiedząc, że mój brat, a następnie także moja siostra, mają na mnie oko i wiedzą, co się ze mną dzieje.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
to dobrze wiem, że nie. Kuchnia znajdowała się zdecydowanie za daleko od wieży Ravenclawu, a wracanie po schodach na siódme piętro w ciągu nocy nie jest warte nawet najsłodszego z dyniowych ciastek!
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
to również wiem, że mi się nie zdarzało. Co prawda Krukoni powinni wykazywać się pędem do wiedzy, ale jeden szlaban za dużo zdecydowanie mógł przeważyć nad tym, czego dowiadywała się mama, a jej ostatecznie nie chciałam denerwować!
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
to pamiętam wyłącznie wyprawy na Błonia. Dalej niż one nigdy nie wybierałam się bez wiedzy nauczycieli, obawiając się, że sama sobie nie poradzę.
Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
wesołe i momentami głośne rozmowy. W moim dormitorium byłam duszą towarzystwa i nie bałam się zaczepiać innych dziewcząt, zapraszając je do rozmowy. Przy tym starałam się jednak utrzymać względny porządek, ale jak to ostatecznie wyglądało, zmieniało się przez lata. Na pewno w ostatnich latach nauki byłam bardziej spokojna i uporządkowana niż na początku.
DOJRZAŁOŚĆ

Zająłem sięsprzedażą kosmetyków w ekskluzywnym butiku Madam Primpernelle, niedługo po zakończeniu szkoły aż do Bezksiężycowej Nocy. Następnie, jesienią 1957 roku rozpoczęłam pracę jako jeden z zaopatrzeniowców w oddziale Niuchaczy Podziemnego Ministerstwa Magii.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
całą rzeszę różnorodnych ludzi. Moje obowiązki zawodowe popychają mnie przede wszystkim do ludzi handlu - sklepikarzy, kupców, przewoźników, marynarzy, paserów i przemytników.
Odpoczywam...
głównie w domu, chociaż ostatnimi czasy coraz częściej pozwalam sobie na eksplorowanie Plymouth.
Obracam się w towarzystwie...
innych pracowników Podziemnego Ministerstwa Magii, przez to można również rozszerzyć to grono na sojuszników i członków Zakonu Feniksa. Staram się trzymać blisko klasy średniej i niższej, chociaż gdy arystokraci wyciągają pomocną dłoń, nie zwykłam im odmawiać.
Jeśli chodzi o moje poglądy...
zdecydowanie wspieram działalność Zakonu Feniksa. Wiedzą o tym wszyscy, którzy są pracownikami Podziemnego Ministerstwa. Staram się utrzymywać tę informację w tajemnicy tak długo, aż nie jest ona istotna do zdradzenia dla lepszego utrzymywania moich kontaktów zawodowych.
Mieszkam...
w Menażerii Woolmanów w Plymouth, od bardzo niedawna. Zdecydowaliśmy się wynająć z mężem pokój zaraz po chabrowym ślubie. Nie stać nas jeszcze na dom, ale chcemy rozpocząć nowe życie razem. Może żyjemy skromnie, lecz staram się robić wszystko, aby niczego nam nie zabrakło i byśmy prezentowali się godnie.
Podziwiam...
przede wszystkim swoją mamę, ale także wszystkie matki świata. Niezwykle doceniam trud, który włożyła w nasze wychowanie, to, jak pomimo przeciwności losu i ludzkich uprzedzeń udało jej się doczekać trójki prawych obywateli jako swych dzieci. Darzę też głębokim szacunkiem przede wszystkim aurorów, duża w tym zasługa mojego brata, który także wykonuje ten zawód. Ponadto bohaterowie, Zakonnicy. Bez nich przecież nie byłoby komu pomagać.
Budzę niechęć wśród...
egoistów, a przynajmniej tak chciałabym twierdzić. Moja praca bardzo często polega na przelewaniu z pustego w próżne, niemalże siłowym wyciąganiu towarów od kogoś, kto ma ich ustaloną nadwyżkę, aby rozdysponować je dalej. Wiem, że takim działaniem, zwłaszcza w trakcie wojny, mogę narobić sobie wrogów. Ale jest to niestety wpisane w specyfikę zawodu i przyjmuję to ryzyko z pełną świadomością.
Sprawiam wrażenie...
kobiety pewnej siebie, świadomej tego, kim jest i jak potrafi zadziałać na swoje otoczenie. Pomimo zmęczenia wojną staram się utrzymywać wizerunek osoby otwartej, uśmiechniętej — dzięki temu znacznie prościej liczyć na ludzką pomoc i uzyskać zaufanie osoby trzeciej.
Prowadzę się...
gdzieś na granicy obyczajowego skandalu. Pamiętając o tym, że jestem potencjalnym bękartem, przeciągające się staropanieństwo mogłoby być postrzegane dodatkowo negatywnie. Niemniej jednak, całkiem niedawno ustatkowałam się wreszcie. Mam dobrą pracę, kochającego męża, trochę za mało pieniędzy, ale chyba wychodzę na prostą obyczajową!
Zwiedziłem...
różne części Wielkiej Brytanii. Domem dla mnie na zawsze pozostaje Walia, lecz uczyłam się w Szkocji, a po szkole mieszkałam w stolicy Anglii. Poza granicami Wysp Brytyjskich nie miałam okazji bywać.
POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
osobą od zawracania chmur, robotną i przedsiębiorczą, taką, która byłaby w stanie sprzedać śnieg Eskimosom. Bardzo cieszy mnie ta opinia, jest ona bowiem świadectwem tego, że dobrze wypełniam zawodowe obowiązki.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałem...
mogą o mnie wiedzieć, jeżeli współpracują z moimi kontrahentami. Mam nadzieję, że przekazali im informację o tym, jak opłacalna może być znajomość ze mną. Inną grupą osób mogą być pracownicy Podziemia, ci z kolei zapewne znają moje nazwisko z raportów, pokrzykiwań dochodzących z siedziby Niuchaczy; czasami bywają nieco krępujące, ale efekty naszych starań mówią same za siebie!
W moim życiu pomawiano mnie o...
zbyt frywolne zachowanie. Nie mogę bronić się przed tym zarzutem inaczej, niż wyższym dobrem, które zawsze przyświecało mi przy uwodzeniu kogoś dla uzyskania korzyści. Nigdy nie brałam niczego dla siebie, to wbrew kodeksowi honorowemu Niuchaczy. Zdarzało mi się jednak balansować bardzo blisko granicy moralności, aby dostać to, co chciałam.
DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Iris Moore
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach