Wydarzenia


Ekipa forum
Wendelina Selwyn
AutorWiadomość
Wendelina Selwyn [odnośnik]16.12.23 12:54
Wszechświat wybrał właśnie mnie, bym zawsze stała u Waszego boku

DZIECIŃSTWO

Urodziłem się w Boreham, Essex, Anglia

Moi rodzice...
są arystokracją z krwi i wychowania. Moja matka pochodzi z rodziny dzielnych Nottów. Nie wiem, czy łączy ich miłość, ale na pewno wzajemny szacunek. Są wymagający, dumni i gotowi zrobić dla rodziny wszystko – właściwie tak, jak ja.
Lubiłem się bawić...
na terenach naszego rodzinnego pałacu. W Beaulieu nie brakowało zakamarków, które mogłam odkrywać, szukając nowych przygód. Byłam jednak dzieckiem chorym, słabszym, niż większość, toteż moje możliwości ruchowe były nieco bardziej ograniczone. Zawsze miałam słabość do sów i książek, spędzając w ich otoczeniu zdecydowanie zbyt dużo czasu. Zdarzało mi się nawet uciekać do sowiarni, aby obserwować te wyjątkowe stworzenia, co było mi łaskawie wybaczane, bo wszak był to jeden z niewielu moich wybryków, nieszkodliwy zresztą. Moje zabawy były raczej spokojne, nie wychodzące poza dobry smak. Wolałam, aby matka zwracała uwagę na mnie, jej idealne dziecko, niż po raz kolejny krzyczała i kłóciła się ze zdecydowanie mniej posłuszną Lucindą.
Wychowałem się wśród...
czarodziejskiej arystokracji, spędzając czas na salonach, grając rolę idealnej córki idealnych rodziców, w kontraście dla mojej starszej, zmarłej już siostry, Lucindy. Takie wychowanie nie dało mi zbyt dużo czasu na realizacje dziecięcych pasji i marzeń, wielokrotnie czułam zmęczenie tym, kim jestem. Rodzina była jednak dla mnie zbyt istotna, abym mogła świadomie ją zawieść.
Uchodziłem za...
najlepszą córkę, gwiazdę wśród młodzieży Selwynów, wyjątkową młodą damę, o nadzwyczajnych umiejętnościach, choć nigdy nie w pełni zdrową. Ze służbą na zawołanie i niemal nieograniczonymi finansami, mogłam prosić o wszystko, więc to robiłam; w granicach rozsądku rzecz jasna. Matka nie mogła przecież uznać mnie za zbyt rozpieszczoną, to nie łączyłoby się z jej obrazem idealnej córki, który musiałam i pragnęłam realizować.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1943 szczególnie pamiętam...
zgubiony oddech, który nie chciał się odnaleźć w tłumie krążących wokół nas ludzi. Z salonów trafiłam na ulicę pełną pospólstwa, które było zdecydowanie zbyt głośne, źle wychowane i pachnące jak coś zepsutego. Pamiętam też sowy, które spoglądały na mnie zza witryny menażerii i choć pragnęłam mieć je wszystkie, matka zgodziła się tylko na jedną. Tak trafiła do mnie Shaula, która towarzyszy mi do dzisiaj.
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
bałam się, że sobie nie poradzę. Że moja wiedza i pasje okażą się niewystarczające, że nie będę odpowiednim wsparciem dla rodziny. Jako jedyna z mojego rodzeństwa zostałam wysłana do Beauxbatons. Hogwart najwyraźniej nie spełniał wymogów moich rodziców, być może obawiali się, że wciąż ucząca się Lucinda będzie miała na mnie zły wpływ. Byłam więc zupełnie sama, nie znając tam nikogo, posługując się jedynie topornym francuskim wyuczonym w trakcie prywatnych lekcji. Wiedziałam, że przede mną stoi duże wyzwanie i obawiałam się, że może mnie przerosnąć.
Kiedy byłem mały, marzyłem o...
szczęśliwej rodzinie, która nie kłóci się z moją starszą siostrą, która wspiera się i idzie do wspólnie obranego celu. Marzyłam o własnej sowie, której odmawiano mi do dziesiątego roku życia. Pragnęłam tworzyć i projektować fajerwerki, na co niestety wówczas mi nie pozwalano, a później odnalazłam się w nieco innej, choć zbliżonej dziedzinie, wciąż wspierając rodzinny biznes swoją wiedzą i umiejętnościami.
DORASTANIE

Uczęszczałam do smoków w Beauxbatons W latach 1943-1951

W szkole byłem uczniem
pilnym, utalentowanym, skupionym. Nie mogłam zawieść mojej rodziny, musiałam ją godnie reprezentować i to z jak najlepszej strony. Z podniesioną głową realizowałam wszystkie powierzane mi zadania, starając się ze wszystkich sił być lepsza, niż inni. Musiałam taka w końcu być, to ja byłam przedstawicielką brytyjskiej arystokracji na moim roku. Z czasem jedna zaczęło brakować mi sił na wszystkie dziedziny i zaczęłam skupiać się na tych, które naprawdę mnie interesują.
W szkole najbardziej interesowało mnie
przyniesienie dumy moim bliskim i własny rozwój. Spełnione marzenie o posiadaniu własnej sowy sprawiało, że spędzałam długie godziny w bibliotece, skupiając się na nauce moich ukochanych dziedzin. To one, w oddaleniu od rodziny i w ogólnej samotności, która przypisana jest członkini arystokratycznego rodu, dawały mi spokój ducha i pozwalały poczuć się jak w domu, niezależnie od otaczających mnie okoliczności.
Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
astronomia i alchemia, które są moją największą miłością do dzisiaj. To moja pasja, moja duma, moje Rzymskie Imperium, do którego myślami wracam każdego dnia. Moje talenty w tych dziedzinach bez wątpienia przerastały innych, wzbudzając podziw moich krewnych, co podobało się również i mi. Poznałam również podstawy literatury, krasomówstwa i kłamstwa, co pomagało mi za każdym razem, gdy w wakacje wracałam na arystokratyczne salony.
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
numerologia, której nauczyciel nie potrafił wyjaśnić mi zawiłości magicznej nauki, przez co nigdy nie byłam w tym najlepsza, mimo że obliczenia astronomiczne nie sprawiały mi przecież żadnych problemów. Być może więc, gdyby uczył mnie ktoś inny, to da dziedzina należałaby do moich ulubionych. Dziś żałuję, że nie poświęciłam jej więcej uwagi.
W szkole trzymałem się z...
dobrze urodzonymi damami, głównie z Francji, tworząc rodzinne koneksje za granicą. Do dziś z niektórymi z nich utrzymuje kontakt. Starałam się mądrze dobierać znajomości, traktując je rzeczowo, nie oddając im swojego serca, choć mogło się wydawać, że tak robię. Wszak manipulację faktami i zamiłowanie do sztuki aktorskiej mam we krwi, czyż nie?
W szkole byłem odbierany jako...
elegancka dama, która nie odzywa się do tych, których uzna za niegodnych swego towarzystwa. Być może trochę ekscentryczna, zważając na swoje zamiłowania do nauki. Gdy inne damy plotkowały na temat nowych strojów, ja wolałam spędzić czas w bibliotece. Oczywiście dla zachowania pozorów zdarzało mi się rozmawiać z nimi również na tematy proste i codzienne, jednak nie sprawiało mi to aż takiej przyjemności.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
nie rozumie wyjątkowości brytyjskiej arystokracji. Któremu brakowało dumy, wiedzy, a także odpowiedniego urodzenia, które pozwalałoby mu zamienić ze mną słowo. Zwracałam uwagę na to, kto pochodzi z jakiej rodziny i nie rozmawiałam z tymi, którzy nie spełniali wymogów moich rodziców. Nie zawsze było to proste, czasem musiałam grać wbrew sobie i wbrew swoim uczuciom, ale wiedziałam, że przecież właśnie taka jest ścieżka damy.
Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby...
rozwijać swoje pasje i miłości; budować rodzinne koneksje, być taką damą, na jaką zasługuje ród Selwyn. Nie pozwalałam sobie na chwile słabości, narzuciłam sobie swój własny reżim, który miał doprowadzić mnie na szczyt, a wraz ze mną moją rodzinę.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban...
nie przypominam sobie takiej sytuacji. Dama nie może pozwolić sobie na szlaban.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
to nie przypominam sobie takiej sytuacji. Moja matka nigdy nie ośmieszyłaby naszej rodziny w taki sposób.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
to nie przypominam sobie takiej sytuacji. Dama musi trzymać odpowiednią linię, a chodzenie nocą po szkolnej kuchni raczej nie jest ku temu odpowiednią drogą.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
to przypominam sobie, że pewnego dnia zapragnęłam podjąć taką próbę w poszukiwaniu zakazanej, alchemicznej książki. Ostatecznie jednak zrezygnowałam, o ten sam tytuł prosząc wujka na Jule. Nie wahał się ani chwili, spełniając moją prośbę.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
to nie przypominam sobie takiej sytuacji. Nie mogłam ryzykować skandalu.
Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
uczennicę, która zawsze odziewała się w barwy i symbole rodu, gdy tylko była taka możliwość. Osobę uporządkowaną, pilnującą porządku wokół siebie, zaangażowaną w świat nauki ze wszystkich swoich sił, która nie pozwala sama sobie na ani chwilę zabawy, bezustannie walcząc o oceny i koneksje. Bystre oczy mogły zauważyć, że nie pozwalałam sobie ani na chwilę czasu wolnego, nawet w trakcie rozmów z przyjaciółmi.
DOJRZAŁOŚĆ

Jestem damą poszukującą męża. Niemal zostałam żoną, jednak zmiana polityki rodzinnej odwróciła mój los o sto osiemdziesiąt stopni. Cały czas oddaje się też mojej pasji, poszerzając wiedzę z zakresu alchemii i astronomii. Wspieram rodzinny biznes, pomagając tworzyć bazy pod fajerwerki i angażując się w działania związane z mecenatem nad Muzeum Magicznej Pirotechniki w Essex.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
wybornie urodzonych i wykształconych ludzi, którzy jednak często są głupsi, niż można się tego po arystokracji spodziewać. Obracam się w kręgach osób o dobrym rodowodzie, unikam tych, którzy mogliby wywołać na mój temat nieprzyjemne plotki. Wiem, że w każdej sekundzie swojego życia reprezentuje moją rodzinę.
Odpoczywam...
niemal wyłącznie kiedy śpię. Nie mam na to zbyt dużo czasu, łącząc reprezentowanie rodziny z pracą naukową. To niestety pochłania mnie tak bardzo, że brakuje mi czasu na nic nie robienie.
Obracam się w towarzystwie...
arystokracji o antymugolskich poglądach. Nie znam zbyt wielu osób o krwi czystej, przynajmniej nie prywatnie. Otaczam się tymi, którzy mogą pomóc mi i mojej rodzinie w osiąganiu ich celów.
Jeśli chodzi o moje poglądy...
uważam, że rodzina jest najważniejsza, a brytyjska arystokracja nie ma sobie równych. Cieszę się z tego, że Londyn został oczyszczony z mugoli, tworząc przestrzeń dla tych, którzy władają prawdziwymi, magicznymi talentami. Wspieram Rycerzy Walpurgii, choć to akurat robię przez prośbę ze strony mojej rodziny. Angażuje się jednak, pragnąc cały czas bardziej zadowalać lady doyenne.
Mieszkam...
w pałacu Beaulieu, który jest moim domem od dnia moich narodzin. To piękne miejsce, które uwielbiam, którego każdy zakamarek znam, które jest moim bezpiecznym miejscem. W jego przepychu odnajduje piękno i spokój, nie chcę zamieniać go na żadne inne miejsce.
Podziwiam...
moją ciotkę, lady doyenne Morgane Selwyn. To jedyna kobieta stojąca na czele magicznej, arystokratycznej rodziny. Jest też jedyną osobą z mojej rodziny, która stanęła na jej czele, w końcu nadając jej polityce odpowiedni ton. Nie ma osoby, którą cenię na tym świecie bardziej, choć zdaje sobie sprawę z tego, że ciotka, jako osoba wyjątkowo zapracowana, nie ma dla mnie takiej ilości czasu, jaką chciałabym, aby mi poświęcała.
Budzę niechęć wśród...
osób, które nie rozumieją siły kobiecego charakteru. Wśród przedstawicieli arystokracji promugolskiej oraz wśród tych, którzy są jej zupełnie przeciwni. Świat pięknych dam oraz doskonale urodzonych lordów nie należy też do tych najbardziej przyjaznych, toteż nawet wśród pozornych przyjaciół nie brakuje mi osób, które tak naprawdę żywią do mnie niechęć.
Sprawiam wrażenie...
osoby dumnej, nieprzystępnej, spoglądającej na świat z góry. Profesjonalnej w swojej dziedzinie, choć czasem zdecydowanie zbyt ostrej. Jeśli ktoś przyłapał mnie w zły dzień może mieć świadomość tego, że tak naprawdę dość szybko potrafię stracić swój trzymany na wodzy temperament.
Prowadzę się...
obyczajnie, odpowiednio dla damy. Nigdy nie bywam w towarzystwie mężczyzn bez towarzystwa służki. Dobrze wiem, że kolejny skandal jest czymś, co może zniszczyć moją rodzinę na politycznej arenie.
Zwiedziłem...
Francję, w której odbywałam nauki. Poza tym nie podróżowałam zbyt dużo, wiedząc, że moje zdrowie jest zbyt cenne, aby narażać je na zbędne, męczące wyprawy.
POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
dumna, czasami niezbyt przyjazna, przytłaczająca swoją osobą. Zawsze jednak gotowa pomóc tym, którzy poszukują wiedzy profesjonalisty.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałem...
mogą mówić o mnie niezbyt przyjazne rzeczy. Moja rodzina nie ma najlepszej historii, lady Morgana Selwyn również jest postacią kontrowersyjną, a plotki w świecie arystokracji roznoszą się szybko. Dlatego też nie da się ukryć, że nie mam wcale najlepszej prasy.
W moim życiu pomawiano mnie o...
wiele rzeczy związanych z arystokratycznym światem. Uznawano, że wspieram świat mugolii, choć nie była to prawda. Niektórzy uznawali, że udaje swoją chorobę dla własnych korzyści. Według innych spędzam tak dużo czasu w pracowni alchemicznej, aby uniknąć spotkania z potencjalnym kawalerem, przez którego musiałabym opuścić moje rodzinne progi. Plotki są niestety nieodłączną częścią tego, czym jestem.
DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Wendelina Selwyn
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach