Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]24.10.15 13:01
First topic message reminder :

Salon

Do salonu można dostać się tuż po przekroczeniu drzwi wejściowych mieszkania. To tutaj Daniel przyjmuje gości, albo zwyczajnie odpoczywa, ucinając sobie na kanapie drzemkę lub czytając książkę. Wszystko jest tutaj poukładane; Krueger nie znosi braku porządku. Ani niespodziewanych wizyt, co również warto mieć na uwadze.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Daniel Krueger dnia 11.01.16 8:47, w całości zmieniany 3 razy
Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger

Re: Salon [odnośnik]22.01.16 22:36
Bardzo dobrze.
Cudownie.
Mógł to sobie wmówić, łgać, powtarzać jak mantrę, zaklinać się, modlić, wyznawać, zakrawać na skrajną dewotę. Mógł robić cokolwiek, byleby znajdował się jak najdalej, byleby po prostu w y s z e d ł z jego własnych progów, oddając kradziony przez ten cały czas spokój. Nie wiedział, jakim cudem się powstrzymuje; czy to przez obecną mimo wszystko sympatię do jedynej osoby z rodziny, do której miał możliwość się odezwać (choć akurat niekoniecznie z tej możliwości korzystał), czy może przez resztki samokontroli, która nakazywała dać się stłamsić w formie szacunku, wciąż utrzymując w pozorach neutralnego zachowania. Obecność wuja gryzła go, była elementem niepasującym do jego układanki, skrupulatnie stworzonego świata, utkanego odkąd udał się na londyńską banicję. On wkraczał w różne schematy, kruszył podwaliny dawnej rzeczywistości, rutyny, sposobność oddania się wewnętrznemu światu, różnym zajęciom, zanurzeniu się w s a m o t n o ś c i skwitowanej przez opustoszały teren ograniczony czterema ścianami. Naprawdę chciał być sam. Czasami to uczucie wydawało mu się niezwykłe. Piękne. Manifestujące wszystkie jego pragnienia, kiedy mógł w spokoju poukładać nadmiar plączących się po głowie myśli.
- Słusznie - odpowiedział jednym słowem, wyraźnie ociągając się z jakąkolwiek kontynuacją. W końcu, kiedy zdołał przełknąć rozgryzany z trudem kawałek chleba, zdecydował się dopowiedzieć: - Przynajmniej ja tak uważam. Nie wiem jak inni - starał się być m i ł y. Choć odrobinę miły. Tylko to go uspokajało; ale, jak się przekonał, nie hamowało dostatecznie. Nie, nie przeczuwał, co się stanie, nawet w najmniejszym stopniu. Z nieziemskim wręcz spokojem kontynuował rytuał powolnego posiłku, bezwiednie patrząc, bez żadnych reakcji, na nagłe wyjście z kuchni mężczyzny. Przez ułamek sekundy zdołał się nawet ucieszyć. Potem jednak nastąpiła cała kaskada emocji, z których jedne były gorsze od poprzednich - złość, niezadowolenie, zażenowanie, w s t y d, skrajna rozpacz, wrażenie wbitego noża gdzieś w same plecy, ciosu zadanego zupełnie z zasadzki, druzgocąco niemożliwego do przewidzenia. Znowu wszystko zepsuł. Znowu.  
Nie.
N i e.
Kurwa, nie.
Wiedział doskonale, do k o g o należał ten przedmiot; delikatny, zapewne wciąż noszący wspomnienie stykania się z powierzchnią jej skóry, teraz jednak trzymany przez wuja jak przez heretyka, niszczyciela, albo - parodię śledczego, który nagle natarł na jeden z dowodów zbrodni. Wiedział, że musi być spokojny; wewnętrzne rozchwianie było jednak niemal niemożliwe do stłumienia, zachowanie obojętności przychodziło mu z okrutnym trudem, nawet w całych podejmowanych grach, kompletnie nienaturalne, sztuczne, będące szczytem hipokryzji. Ale nie miał innego wyjścia, musiał stać się do bólu u d a w a n y m sobą, w kilku krokach niwecząc dzielący ich dystans, chcąc jak najszybciej porwać rękawiczkę, zanim stanie się przyczyną kolejnych rozważań i myśli.
- Owszem - odpowiedział krótko, sucho, t w i e r d z ą c o na pozornie banalne pytanie. Ale atmosfera zdawała się jeszcze bardziej zagęścić, oplatać jego szyję, niemal dusząc go w swoich ciężkich splotach. - Już ją zabieram - oświadczył, wyciągając ku przedmiotowi rękę. Wkraczając w bagna fałszu aż po samą szyję; zgrywał się, że ślady, które przy bystrzejszym spojrzeniu mogły niemal wrzeszczeć i nawoływać do podejrzeń, w rzeczywistości nie mają w ogóle miejsca.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]24.01.16 14:46
No i co miał zrobić z tym grobowym nastrojem? Nie pozostało mu nic innego jak jakoś go przezwyciężyć. Odezwij się! Podejmij temat! Jeśli Daniel miał wyrzuty sumienia, to niesłusznie. No dobra - zostawił ich i poszedł nie wiadomo dokąd, nie wiadomo z kim i nie wiadomo w jakim celu - ale to już nie było takie ważne. Może podczas uspokajania Polly, czekania i szukania Vincent bardzo chciał się tego dowiedzieć, ale teraz już nie. W sumie nic takiego się nie stało. Wszyscy byli cali i zdrowi, o ile tak można było nazwać Daniela, któremu ewidentnie odbiło, ale to był raczej normalny stan w jego przypadku. Niepotrzebnie się martwił. Może Vincent w którymś momencie przesadził i teraz jego bratanek wypominał sobie zbyt wiele? Musiał więc jakoś go pocieszyć. Najlepiej zaczynając pozytywnie zabarwiony temat o minionej nocy. Dał mu do zrozumienia, że nie żałuje tego przedsięwzięcia, ale Daniel i tak wyraził swoją niepewność w dość dziwnej formie, zwracając się do wuja w sposób... (jakby to powiedzieć, żeby nie użyć słowa niemiły?) pośredni.
- Inni również są tego zdania - odparł nieco zniechęcony i pewnie próbowałby z powrotem nawiązać rozmowę, gdyby nie ta rękawiczka, która go rozproszyła, a nawet zaintrygowała.
Do kogo należała? Od jak dawna znajdowała się na tej komodzie? Dlaczego ktoś... jakaś kobieta zostawiła tu tylko jedną rękawiczkę? Może druga leżała gdzieś niedaleko? Sądząc po reakcji Daniela, coś było na rzeczy, tylko Vincent nie był pewien co. Wyglądał zwyczajnie jakby to znalezisko nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia. Jednak z jego zachowania wynikało co innego, bo wyrwał wujowi jedwabną rękawiczkę niemal natychmiast, tak, że Vinc miał okazję trzymać ją zaledwie pięć sekund. Przez to wszystko mogłoby się wydawać, że Daniel obawia się zniszczenia bądź przywłaszczenia sobie przedmiotu. Rzucił się jak jakiś głodny zwierz na zdobycz, a równocześnie emanował grobowym spokojem: ciekawe zjawisko spotykane chyba wyłącznie u Daniela Kruegera. To było takie nienaturalne! Jak w końcu jest naprawdę? Czujesz spokój czy wręcz przeciwnie? Vincent jak zwykle był skołowany i nie miał pojęcia o co chodzi. Większość ludzi byłaby przejęta lub niewzruszona, Daniel zdawał się być równocześnie taki i taki.
Naprawdę coś tu było na rzeczy. Znaleziona rękawiczka wprowadziła nie mały niepokój i zamieszanie, choć z zewnątrz mogłoby się wydawać, że wcale nie. Statyczność gestów oraz słów była jednak myląca. To się czuło, ten dziwny zgrzyt. Vincent nawet się nie odezwał, lustrował bratanka wzrokiem. Nie był zdziwiony, raczej lekko zdezorientowany i równie spokojny. Opuścił rękę, w której już nie trzymał swojego znaleziska. Przestał zastanawiać się nad właścicielką zaginionej części garderoby i nad samym kawałkiem materiału. Jego myśli krążyły wokół Daniela, wokół uczuć i panującej dookoła ciężkiej atmosfery.
Vincent Krueger
Vincent Krueger
Zawód : bezrobotny
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Oh, wie schade, oh, wie schade
Nur noch Trockenbrot und keine Schokolade
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 MEOW
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1611-vincent-krueger http://morsmordre.forumpolish.com/t1664-roxanne#17012 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f174-long-acre-14-8 http://morsmordre.forumpolish.com/t1676-wspominki-vincenta#17422
Re: Salon [odnośnik]24.01.16 17:07
Jego twarz była maską; maską grubą i nieprzeniknioną, twardą opoką dla rozchwianych we wnętrzu emocji, które chciały w niej - niby ostrym dłutem - wyżłobić szereg świadczących o niestabilności zmarszczek. Myśli wiły się wewnątrz, wiły się w konwulsjach, korzyły błagalnie przed następstwami czasu, chcąc nadać im wyłącznie zmyślony charakter, wydumany, wykreowany, chcąc wmówić sobie, że owa chwila tak naprawdę n i e  i s t n i e j e. Stojąc naprzeciw wuja sam zdawał się kurczyć, marszczyć w pokraczną, obrzydliwą postać, która chwytała w szpony znalezisko, usiłowała pożreć niemego świadka, jaki w spokoju przypominał swoją obecnością o niezwykle zwodniczym kłamstwie. Był kłamcą, kłamcą pokracznym, groteskową postacią próbującą wmówić sobie kontrolę nad sytuacją; insynuującą zachowywanie równowagi, podczas gdy upadała z każdą chwilą coraz głębiej, w otchłań stworzonej przez samą siebie przepaści. Nie widział dla siebie ratunku, a wzrok wuja zdawał się go przeszywać na wylot; pełne nowych rozważań tęczówki wbijały się w niego w geście niepadającego zapytania - lecz jednocześnie próbując wymusić jakąkolwiek odpowiedź, która przybliżyłaby historię całego znaleziska.
Nie, nie miał zamiaru mu pomagać.
Nie miał zamiaru się tłumaczyć.
Nie miał zamiaru nawet udawać.
Był p u s t y. Jak naczynie, z którego uleciała cała zawartość, wraz z jednym poruszeniem sytuacji, która odbijała się nieprzyjemnym skurczem po wszystkich jego narządach; która przechodziła przez całe ciało, wżynała się boleśnie, wciąż przypominała, że j e s t, nie ustępowała jak trawiąca, przewlekła zaraza. Nie wiedział, co powinien dokładnie zrobić, nie miał pomysłu na pozorne zatuszowanie całej sprawy, odwrócenie się od niej, by nigdy więcej nie musiał już jej poruszać. Nic nie wiedział. Absolutnie nic. Zabrał rękawiczkę do swojego pokoju - wciąż czując piętrzące się w atmosferze pytania, niemal rejestrując na skórze jej lepkość, połączoną ze skierowanym na jego sylwetkę wzrokiem.
- Nie patrz tak na mnie - wydusił z siebie, ponownie pojawiając się w progu pomieszczenia. Ani to prośba, ani rozkaz; ani przepełnione nerwami, ani wyłącznie obojętnością. Dziwnie splecione w całość zdania słowa, które niemal odruchowo przeszły przez jego gardło.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]26.01.16 22:19
Dzień tłumaczenia się przed wujem. Tak wyszło, choć Vincent wcale tego nie zamierzał. Miał tę świadomość, że osaczył Daniela i co chwilę zmuszał go do wymyślania nowych wymówek i pogrążania się w dziwnej... rozpaczy? Po prostu szybciej działał niż uświadamiał sobie, jakie czekają go konsekwencje kolejnego wypowiedzianego zdania, kolejnej pytającej miny. Jego dociekania były takie naturalne, że zwyczajnie działał automatycznie, a wyszło na to, że wrócił do domu tylko po to, żeby gnębić bratanka. Choć może znowu wyolbrzymiał i były to jedynie jego niepotrzebne obawy?
Był właśnie w trakcie podobnej akcji. Patrzył na Daniela z tą swoją wymowną miną i najwyraźniej oczekiwał jakiegoś wyjaśnienia. Po co? Z ciekawości? Znowu? Bardziej skupiające uwagę Vincenta nie były jednak przyczyny własnego zachowania, tylko to, co robił bratanek. Nawet sama rękawiczka nie była tak ciekawa jak reakcja Daniela. Oświadczył, że już zabiera przedmiot, jakby Vincent wyraził wcześniej jakieś niezadowolenie z jego powodu, i poszedł do pokoju. Wuj odprowadził go ciągle zdumionym wzrokiem. Po chwili mężczyzna z powrotem pojawił się w salonie. Zwrócił Vincowi uwagę, a ten poczuł się naprawdę nieswojo. Czyli jednak miał rację, był zbyt nachalny. Spuścił wzrok, odwrócił się i uciekł do łazienki. Spokojnym krokiem, ale uciekł od kontaktu z Danielem. Zrezygnowany i zdołowany. Jedynym przebłyskiem dobrej nadziei była dzisiejsza wizyta u Polly. Tam mogło być nieco weselej. Pomimo fatalnego początku, dzień zapowiadał się dobrze.

zt
Vincent Krueger
Vincent Krueger
Zawód : bezrobotny
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Oh, wie schade, oh, wie schade
Nur noch Trockenbrot und keine Schokolade
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 MEOW
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1611-vincent-krueger http://morsmordre.forumpolish.com/t1664-roxanne#17012 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f174-long-acre-14-8 http://morsmordre.forumpolish.com/t1676-wspominki-vincenta#17422
Re: Salon [odnośnik]02.03.16 19:13
Dziwne.
Jedna myśl - tysiące odbić, niezliczenie malujące się przed oczami wcielenia. Rozlana na niebie ciemność, zwalczana migoczącymi światłami latarni. Powrót doskonale znaną drogą - pamiętaną niemal z każdym szczegółem, włącznie z tonem echa, jakim odbijały się stawiane wewnątrz klatki schodowej kroki. A jednak - inne zupełnie, nieprzypominające nic rutynowego. Mimo tego, otwierając drzwi do mieszkania, poczuł pewną ulgę. Nieodparte uczucie, że jeden etap się kończy, jakoby najgorsze miał już zostawić za sobą. I w pewnym sensie cieszył się z tego, z drugiej strony zaś rozważał kolejne obawy.
Wpuścił Polly do środka, sporządzając w tym momencie na szybko plan działań. Dlaczego to zrobił? Powinien odprowadzić dziewczynę do jej mieszkania - choć mógł tam być Billy, któremu streszczanie całego zdarzenia wolał zgoła odpuścić - tym razem, jak zaznaczył wcześniej w wypowiedzi. Teraz poczeka chwilę i... Pomyśli co dalej. Musiał sobie wszystko ułożyć, gdyż powstały w głowie mętlik stawał się już nie do zniesienia. Nie licząc tego, że stracił mnóstwo energii na odciąganiu dziewczyny od zamkniętych sklepowych wystaw oraz próbie wybicia jej z głowy budzenia całej kamienicy. Świetnie. Nie dość, że ich unikał - bo unikanie sąsiadów było równoważne z unikaniem kłopotów  a więc czynnością nade wszystko istotną i potrzebną - to jeszcze doprowadzając ich do szału, pewnie gadaliby o nim jeszcze przez kilka miesięcy. Kręcił się tak przez chwilę po salonie z zamyśloną miną, to - wodząc wzrokiem po najbliższych ścianach i elementach, to spoglądając na samo okno. Nie umiał znaleźć sobie miejsca; był zarówno rozbudzony jak i zmęczony, chciał iść spać, jednocześnie wiedząc, że nie umiałby teraz tego uczynić. Siedzieć, stać chodzić. Wypuścił powietrze z ust, ledwie powstrzymując się od westchnienia. Powinien to przemyśleć. Teraz. Na spokojnie.
- Usiądź sobie - oświadczył na dobry początek, wskazując niejako spojrzeniem na kanapę. Wszystko jakoś sobie poukłada.
Całe szczęście, że wuj często chodził (i prawdopodobnie chlał, by tradycji stało się zadość) z kolegami. Przynajmniej w tym nie istniały komplikacje.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]02.03.16 20:46
Czy jestem jedną z tych niespodziewanych wizyt, które tak denerwują Daniela? Czy będzie miał mi to za złe, czy będzie zły, czy obrazi się i nie będzie chciał odpisywać na moje listy? Nie przeżyłabym, gdyby Daniel się tak okropnie na mnie obraził.
Jestem jednak dobrej myśli, kiedy oferuje mi swoją wannę i mówi, że zaraz już będziemy u niego w domu. Najświetniej. Zabrania mi pukać do drzwi innych ludzi, musi mi dłonie skrępować i trzymać mnie, bo mu się na korytarzu wykręcam i chcę sie dowiedzieć wszystkiego. Który sąsiad ma najładniejszego psa, który nie pali papierosów, a który robi imprezy. Ale Daniel od drzwi do drzwi za mną biega i w odpowiedniej chwili unieszkodliwia mnie. I tak trafiamy do jego nory. Przy drzwiach przestępuję z nogi na nogę i mówię: - A masz coca colę, Daniel? A masz słomkę? A masz czekoladę? A masz pomarańczki? Zrobimy sobie piknik, dobrze?
Jestem jak to dziecko, które ożywia się wtedy, kiedy chcesz iść najbardziej spać. Wchodzimy i prawie wybuchłam z dumy, która mnie rozpiera. Odwracam się i patrzę jak zamyka drzwi. Później idę w tył i dalej pytam: - Od dawna tu mieszkasz? Wincenta nie będzie jeszcze jak długo? A może już jest?
Wchodzimy do salonu, Daniel wskazuje mi kanapę, ale mi się wcale nie chce siedzieć na kanapie. Najchętniej chodziłabym po ścianach, suficie i wyszłabym na balkon. Tam mogłabym tańczyć z Danielem romantyczne tańce, których zazdrościliby nam wszyscy sąsiedzi. Tak myślę, myślę, że to byłoby coś. Rozglądam się i oceniam, że Kreuger ma całkiem elegacko w pokoju.
- Dobrze - posłusznie zasiadam jednak na kanapie. Układam spódniczkę wokół siebie tak, żebym wyglądała z j a w i s k o w o. Mam nadzieję, że Danielowi się podoba. W każdym razie, nie chcę być niespodziewanym, niechcianym gościem. Wyciągam z torebeczki przewieszonej przez ramię papierośnicę.
- Daj mi popielniczkę Daniel - proszę go i spoglądam w górę, tam gdzie stoi. No, trochę otrzeźwiałam od tego spacerku. Ale to nie zmienia faktu, że wciąż myślę, że powinien mnie w końcu uwolnić z tej smutnej roli bycia siostrą kolegi.
Mówił mi kiedyś, że nie jestem tylko tym.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Salon [odnośnik]02.03.16 21:58
Miała tyle energii. Niezwykłą ilość, jakby obdarowano ją zamiast kilka osób naraz - i nie pomagały częste mówienia, zapewniania, nie pomagała godzina, późna pora, absolutnie nic nie pomagało. Pozostała jedynie uwaga, ciągła czujność zapewniająca mu kontrolę nad sytuacją. Przynajmniej względną kontrolę, jak zdołał zauważyć. Nie mógł obecnie skupić myśli, zastanowić się i trzeźwo przedstawić sytuację. Rozważyć sposób wyjścia - rozwiązania zaistniałych komplikacji. Ale mimo tego wcale nie był poirytowany, niezadowolony; jedynym negatywnie towarzyszącym mu uczuciem, był ten rodzaj niepokoju, owej niewiedzy przemawiającej tonem mądrym wewnątrz umysłu - że nic nie wiadomo. Nic nie wie, jak się potoczy. I tym bardziej nie ma pojęcia, w jaki sposób powinien to rozwiązać.
- Nie mam, nie... - próbował zaprzeczyć, lecz oto jedno zaprzeczenie stawało się zaraz nieaktualne, stłamszone kolejnym pytaniem - ...mam.
Zacisnął na moment w wąską linię usta, znowu - usiłując to rozważyć. Nie było jednak nic do rozważania, nic do tworzenia dywagacji. Paradoksalnie jednak, w całym swoim impulsywnym i źle znoszącym jakiekolwiek zakłócenia spokoju zewnętrznego czy to wewnętrznego usposobieniu, miał do niej wręcz nieograniczoną cierpliwość. I sam nie do końca jej źródła pojmował, nie rozumiał, nie potrafił określić, skąd właściwie się bierze - ta więź, dziwna więź utworzona już od lat wielu, chciałoby się powiedzieć, choć kiedyś widzieli się jedynie przelotnie. Teraz zaś narastała ona, wymykała się spod kontroli, jakby chciała wyrwać się ku czemuś zupełnie nowemu - jednocześnie zarazem nie zmieniając się w swojej formie, przybierając wyłącznie na samym natężeniu. Co chciała osiągnąć? Jak wyglądała jej ostateczna postać? Nie wiedział.
- P o l l y. - Znowu, powoli wymówił jej imię. - Nie jesteś w stanie po prostu odpocząć? - Zerknął na nią wyczekująco. Przecież nie chciał, by na nowo się nakręcała. Choć brak entuzjazmu był u niej zjawiskiem kolejno - nieprawidłowym; i już sam nie umiał stwierdzić, czego właściwie od niej oczekiwał. - Około czterech lat. Nie wiem, kiedy wróci. Przychodzi o różnych porach - wyjaśnił. Zwłaszcza, po ostatnim naszym spotkaniu, wspomniał odruchowo w myślach.
- Może lepiej odłóż to na później. - Nie patrzył na to do końca przychylnie. Papierosy jednak miały działanie, choć tak, rzecz jasna - nie szkodziły jak to się zwykło mówić o innego rodzaju rzeczach. A one wiązały się z dymem, należało wyjść na balkon bądź wyglądać przez samo okno i cały czas, owszem, być uważnym. Wciąż nie było żadnych konkretnych spostrzeżeń. Czekając na odpowiedź, usiadł.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]03.03.16 11:59
Lubię, jak mówisz do mnie tak powoli, jakbym nierozumiała. Jakbym była przyglupia - może trochę jestem. Na pewno w porównaniu do Daniela. On jest taki mądry, ze nawet Billy chce z nim się pzyjaznic.
- No, zaraz, zaraz odpoczniemy- moze powinno to to zaniepokoic? Ja macham ręka i czekam aż Daniel sie przysiadzie do mnie na kanapę. - A pozwolilbys mi sie wloczyc z wujaszkiem Wincentem? On chyba bardziej lubi to niż ty, co?- smieje się i patrzę jak on chodzi z miejsca na miejsce. Kiedy proponuje przesunięcie palenia na inną okazję, wywracam oczami i chichocze. Och, Daniel, co ty. Przecież po to tu przyszłam. A poza tym, ze palenie odchudza, to nie tylko o takie palenie mi chodzi.
- Danielu, daj mi popielniczke, przecież nie będziemy smiecic w twoim czystym salonie- przysuwam sie do właściciela mieszkania i tak się kiwam w przód i w tył, żeby byc blizej i bo jest zabawniej, skoro tak czasami jestem zaraz obok niego, ale nim zdąży się zdenerwować, ja już siedzę prosto z uśmiechem łobuzicy.
Kiedy to zrobiłam, sięgam do torebeczki i wyjmuję ziele diabelskie, ktore niepewnie chce pokazać Danielowi. Sama nie wiem, czy powinnam. Ale już dawno chodziła mi po głowie taka myśl, że chciałabym z nim sie zatracic. Wygląda na takiego zestresowanego, a ja chciałabym sprawdzić czy umie się wyluzować. Czy mówi wtedy o glupotach i czy umie tańczyć.
Unoszę spojrzenie na Pana Kruegera.
- Zostalo mi jeszcze troche, moze chcesz zebym sie z toba podzielila- mam ogromną nadzieję i trochę jestem chyba naiwna, skoro wierzę w to, ze Daniel zaraz się obok mnie rozlozy i będziemy opowiadać sobie o swoich marzeniach najskrytszych. - Paliles To już kiedyś?


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Salon [odnośnik]03.03.16 18:42
Przez moment odnosił wrażenie, że wszystko jest wyłącznie snem, jednym z wielu wyobrażeń widzianych po zamknięciu zmęczonych powiek. Czymś - niemożliwym. Nierzeczywistym. Miast zastanawiać się nad rozwiązaniem całej sytuacji, musiał poświęcać się czynnościom na zasadzie tu i teraz; domyślał się, iż umysł Polly aż kipi od kolejnych pomysłów, które tylko czekają na swoje spontaniczne spełnienie, których - musiał niekiedy się wystrzegać, chcąc możliwie najbardziej dyplomatycznie uzyskać stan spokoju i równowagi.
- Jak pojawi się bratanek, u którego będziesz mogła mieszkać - odparł pół żartem, pół serio, słysząc uwagę dziewczyny o chodzeniu na eskapady z jego własnym wujem. Jeszcze czego; brakowało by ona włóczyła się po podejrzanych miejscach, siadała z podejrzanymi, cuchnącymi alkoholem ludźmi, którzy w jednej chwili mogą obskubać cię nie tyle z majątku - co z samej godności, wieńcząc wszystko wyłącznie szyderczym uśmiechem. Tak, bardzo zabawne. Nie wiedział, jakie do końca miała pojęcie o wuju, lecz on sam znał doskonale p r a w d ę na jego temat. I mimo żywionych pozytywnych uczuć, nie umiał wyzbyć się również negatywnych spostrzeżeń, które trawiły go od momentu, kiedy Vincent Krueger pojawił się - zupełnie niezapowiedziany - w progach tego oto mieszkania. Prosząc o pomoc - i ją od razu otrzymując.
Względna neutralność jednak przeminęła szybko, niemal natychmiastowo, wraz z kolejną uwagą wywołującą szereg kaskadowych reakcji. Złość, która czaiła się w oczach, usiłujący być stłumionym wybuch. Naprawdę nie lubił się powtarzać. Nienawidził.
Cholera, co on sobie myślał, zabierając ją tutaj?
- Mam do ciebie dużą cierpliwość. - Przymknął na moment oczy, próbując jakoś odetchnąć. Spokojnie. Tylko spokojnie. - Ale nawet ona kiedyś się kończy. - Otworzył je, czując, jak powoli odzyskuje kontrolę nad całością poczynań.
- Zostaw to - oświadczył stanowczo. Dopiero wtedy zrozumiał, że nie może być w stosunku do niej przesadnie agresywny. Tak nic nie zdziała. O ile w ogóle może cokolwiek zdziałać - lecz to już inne pytanie. - Naprawdę tyle z tego wszystkiego zrozumiałaś? - Miała o d p o c z ą ć, nie ten stan pogarszać. Powinien odprowadzić ją do jej mieszkania. - Jeśli coś się dzieje, możesz mi powiedzieć. - W końcu i tak wystarczająco ze sobą przeszli. Nie uważał siebie za dobrego psychologa, choć słuchaczem akurat był dobrym - niech lepiej mówi, niech lepiej robi cokolwiek, byleby tylko nie chciała dalej odpływać.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]05.03.16 12:37
- Masz na myśli siebie? Mogłabym tu mieszkać? - rozglądam się i stwierdzam dość niezadowolona - Nie, trochę tu zbyt sterylnie - warto wspomnieć tylko mój pokój, gdzie zdjęcie na zdjęciu i kamienie z ubraniami się mieszają. - To wyglada jak szpital - dodaję, wcale niewiem teraz czy już jestem bardzo niemiła, czy mówię prawdę i właśnie to co myślę powinnam mówić. W każdym razie oprzeć się pięknemu Danielowi nie chciałam i patrzę na niego i mrugam oczętami. Czemu on nie chce ze mną palić? Jestem dla niego dzieckiem, na pewno dlatego!
- Jestem już blisko granicy? - pół żartem pół serio, śmieją się moje oczy, kiedy chcę go sprawdzić, kiedy straci cierpliwość. Jak dotknę jego dłoni i całować będę go wbrew jego woli? Rozrywkowy humor mnie powoli napędza do działania. Myślę, że tak, że to ten moment. Nim jednak cokolwiek robię, on mówi inne rzeczy. Te, które mi się nie podobają.
Oczy moje trzeźwieją. Bo patrzę błagalnie na Daniela. Po co wspominał nasze smutne chwile. To jak siedziałam na białej podłodze w łazience i nie wiedziałam co robię, brałam kawałki szkła do rąk i powoli przesuwałam nimi po skórze. Wbijałam, ciekawa ile siły trzeba, by coś poczuć. Rozryte żyły ryczały krwią najczystszą (chociaż nie błękitną), a woda w którą wsadzała ręce, obmywała je i pomagała czerwieni płynąć sprawniej. Kap kap kap. W pewnej chwili nie myślałam już o tym jaką krew mam, liczyło się bardziej czy czuję się jeszcze, czy już nie czuję. Nie czułam, a później czułam, jak ktoś mnie podnosił. Daniel, Daniel, Daniel. Po co wspominasz tamte godziny, kiedy w ciszy siedzieliśmy. Ja na łóżku, ty w fotelu. Bez słowa, bo słowa mnie bolały.
Rozszerzają mi się źrenice, znów odpływam, mam ciężkie powieki i mamroczę:
- No to jak nie chcesz, to ja idę do wanny - i mając to na uwadze, to, że on jest tak bardzo na nie jeżeli chodzi o palenie Diabelskiego Ziela, to sobie zamierzam je spalić leżąc w gorącej kąpieli. Nim się jednak zdołam podnieść, to zdejmuję z siebie jeden sweterek i rozpinam włosy, które mam upięte spinkaami stoma.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Salon [odnośnik]05.03.16 15:00
- A czy jestem twoim bratankiem? - zapytał niemal natychmiast. Choć jedno musiał przyznać, zgodnie z ostatnimi obserwacjami - przydałaby się jej większa opieka. Chodziła, gdzie chciała, robiła, co chciała i wynikało z tego, że na to robienie składało się mnóstwo rzeczy nieprzemyślanych, niedobrych, które mogły stać się przyczyną kłopotów. Tak, poza jednym jedynym problemem. Ona jest dorosła. Spojrzał na nią jeszcze raz, by uświadomić sobie wydźwięk własnych myśli. Nie była dzieckiem, za którym należało biegać i ciągnąć je wszędzie za rękę. Kobiety w jej wieku miały mężów, niekiedy także dzieci. Tylko, że ona... Ona...
No właśnie. Nie potrafił konkretnie ocenić, za kogo ją uważa, choć odpowiedź zdawałaby się banalnie prosta. Wymawiana tyle razy, powtarzana jak wyuczona na pamięć regułka.
- Nie lubię nieporządku - odparł jedynie, widząc jej nieprzychylność. Nie podobało jej się? A co podobało jej się w takim razie? Bałagan? W innych warunkach nie dałoby się mieszkać. Tak, nie znosił obecności brudu, kurzu, tych drobin dostrzegalnych przy najmniejszym ruchu powietrza. Źle porozstawiane książki kłuły w oczy, nie licząc nawet faktu, że trudno się było pośród nich odnaleźć.
- Nie powinno ci na tym zależeć - mruknął. Jakie były jej dążenia? Czy sprowadzenie jego na skraj było jakimś celem, który sobie wyznaczyła większość mijanych przezeń ludzi? Irytujących go każdym zachowaniem i gestem, niemożliwych do zaufania nawet w najmniejszej czynności. Cały czas, podobnie jak teraz. Nawet nie miał sił już się denerwować, może to o n robił coś niewłaściwego? Zamyślił się na moment, widząc zmianę zachowania Polly. Zamyślił i chciał oderwać wzrok - spuścić go, gdzieś zniknąć, lecz zarazem nie mógł, zatapiając się w tej melancholii zaklętej we wnikliwych tęczówkach.
- Idź - oznajmił, niemal czując, jak wielką trudność sprawia mu wypowiedzenie prostego słowa. - Tylko... - urwał. Nie rób niczego głupiego. Wstał, najwyraźniej nie chcąc dokańczać poprzedniej wypowiedzi. I nie chcąc poniekąd sprawiać wrażenia, że patrzy się nadto nachalnie, kiedy jedna część garderoby nie znajduje się już na jej ciele.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]06.03.16 9:01
- Myślałam o bratanku Vincentowym. Ale ja nie mam bratanka, chyba? - dziwię się i patrzę na Daniela zdezorietowana -A może wiesz coś o czym Billy mi nie powiedział? - oczy moje robią się ogromne i nie wierzę w to, co może właśnie mi Daniel zasugerował. Billy ma dziecko? Ależ to nie ma sensu wcale, bo niby z kim, musi mieć do tego kobietę! Chyba, że sobie je zaprojektował i wychowuje w pokoju do którego nie mam wstępu! A Daniel się wygadał, więc musi umrzeć. Och nie, nie przeżyję śmierci Daniela. Jak on zniknie, to zostanie mi już tylko Billy. Bo Vincent, szkoda mi to przyznać, też pewnie umrze. Jest trochę starszy. Trochę bardzo.
Po co te etykietki. Uporządkowane życie Daniela wymaga nazywanie każdej rzeczy. Naszej relacji także. Kim dla niego byłam. Ja sie nie zastanawiam kim on dla mnie jest. Lubię jego uśmiech, chociaż jest trochę zbyt rzadki. Lubię kolor jego oczu. Lubię to, że się o mnie martwi i że wszystko co robi jest mądre. Na przykład ja zostałabym w tym pubie do rana, to nie byłoby mądre. A kiedy wróciłam do niego, czuję się śpiąca i najchętniej już zaległabym w łóżku.
Marszczę brew i zauważam z przekąsem. - To musisz mnie bardzo nie lubić - bo nie należę do uporządkowanych dziewcząt. Nie umiem się nawet ogarnąć w swoim domu, żeby było tam względnie ładnie.
Mrugam do niego, kiedy mówi, że nie powinnam chcieć szukać granicy jego cierpliwości. Jeżeli tak bardzo tego nie chce - to nie muszę jej szukać. - To jeden z elementów poznania Ciebie - zauważam i już szłam do tej łazienki (gdzie on ma łazienkę), kiedy znów mnie zatrzymały jego słowa. Uśmiecham się pod nosem i odwracam powoli.
- Tylko co? Nie mów, że chcesz mi umyć plecki - odważnie powiedziane, ale zaśmiałam się i odwracam, żeby iść do wanny.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Salon [odnośnik]06.03.16 14:27
W karierze swojego ponad trzydziestoletniego życia - z licznymi etapami i dużą ilością rozegranych, tym samym zakorzenionych w odmętach pamięci sytuacji - zdołał się nauczyć pewnej prawdy o wypowiadanych słowach. Jedną z najgorszych rzeczy głoszonej przez nią było właśnie niezrozumienie i pewnym momencie pożałował swojej połowicznie żartobliwej wypowiedzi (co go podkusiło, do jasnej ciasnej?), która sprowadziła zamieszanie kilkakrotnie większe, niż sama była warta. Tak, jeszcze brakowało dzieci Billego; no nie, aż takiej wiedzy nie posiadał i jeśli jakieś istniały, możliwe, że jego przyjaciel nie wiedział o nich również. O d o r o s ł y c h dzieciach Billego, które miały mieszkanie, pracę i ojca, który nim został w wieku lat dziesięciu czy jedenastu, na dodatek nie wychylając nosa spoza biblioteki.
- Wiem tyle, co ty, Polly - odpowiedział, być może nieco zdawkowo, lecz nie chciał jeszcze bardziej zabełtać owej interpretacji. Była już wystarczająco nieskładna, żeby dokładać jej dodatkowych zawiłości, przekształcając powoli w jeden wielki chaos.
I znowu, po raz kolejny.
- Przecież cię lubię - zaprzeczył bez większej chwili zawahań. - To co innego.
Wątpił, czy byłby zdolny na dłuższą metę żywić do niej negatywne uczucia. Nawet po tym wszystkim, nawet po tym, co mogło nastąpić i czego mógł się obawiać - nie, nie umiałby wyobrazić sobie siebie w roli przeciwnika, który mówi na jej temat wyłącznie złe rzeczy, który w swojej zawiści nie jest w stanie już nawet na nią patrzeć. I nie umiał - tak samo - sobie wyjaśnić, dlaczego odczuwa to w sposób taki a nie inny; zresztą, często miewał problemy ze zrozumieniem siebie samego, tych zasianych we wnętrzu sprzeczności, które dziwnym trafem zdołały obok siebie istnieć. Ostatnia wypowiedź w zamian, nieco go rozbawiła - rozwiewając tym samym fale wątpliwości, które niemile gnieździły się w pozostałych myślach.
- Bez przesady - stwierdził, choć tonem pozbawionym wyrzutu czy jakiejkolwiek oznaki obrażenia. - Łazienka jest właśnie tam - upewnił ją tylko, odnosząc wrażenie, że nie ma sensu niczego więcej tłumaczyć, bo wszystko było tam na swoim miejscu, dobrze ponadto widoczne. Kiedy sylwetka Polly zniknęła za skrzydłem drzwi, które zamknęły się również w tej samej chwili, sam udał się w kierunku kuchni. Czując zmęczenie - zmęczenie bezsenne, odczuwalne z świadomością, że jeszcze nie przyszła pora jego zwalczenia, wrócił ze szklanką pełnej wody, usiadł i zamarł, wpatrzony w jeden punkt - lecz owym razem nie tocząc przy tym specjalnie wielkich rozmyślań.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Salon [odnośnik]18.03.16 13:18
Daniel chyba bardzo długo siedział i patrzył się w ten punkt, bo od kiedy zniknęłam w jego łazience minęło już czterdzieci minut. Na początku lałam wodę i podśpiewywałam sobie pod nosem jakąś wyliczankę. Później wskoczyłam do wody i leżałam w niej aż prawie nie wystygła. Chyba słyszał, musiał słyszeć, jak dalej podśpiewywałam sobie, no chyba że usnął.
Ja w każdym razie nieco wytrzeźwiałam. Wyszłam z łazienki zawinięta w ręcznik i ręcznik na głowie trzymając. Postarałam się, żeby mi makijaż nie spłynął, w końcu nie chciałam nastraszyć Daniela. Wciąż przecież wierzyłam, że kiedyś przejrzy na oczy i zostanie moim ukochanym. A nie mogłam mu się pokazać w brzydkim stanie w takim razie. Liliana by mnie zamordowała, gdybym wszystko zespuła od tak jedną kąpielą. Znalazłam go tam gdzie go zostawiłam. Chyba usłyszał, że idę. Odwrócił się, czy uniósł wzrok i nie mogłam obserwować go, tak żeby on o tym nie wiedział. Więc powitałam go uśmiechem i powiedziałam: - Masz super łazienkę Daniel. Jak tylko u nas zabraknie kiedyś wody, to obiecuję, że przejadę pół miasta, żeby się u ciebie umyć - oświadczyłam i nie przejmując się za bardzo tym, że zamiast bezpiecznej sukienki mam na sobie niebezpieczny ręcznik podeszłam do miejsca na którym siedział.
I właśnie w takich momentach najbadziej żałowałam, że nie umiem być taka pociągająca i dorosła jak te wszystkie piękne kobiety, które zawsze obracają się pośród najpiękniejszych twarzy. I pewnie gdybym była przynajmniej ćwierćwilą, albo jak Liliana, to on patrzyłby na mnie inaczej. Ale kim ja jestem, żeby patrzył na mnie tak jak ja chcę. Dlatego zamiast być odważną i spełnić projekcję, która w mojej głowie doprowadzi do naszego pocałunku (w końcu!), kapituluję i po raz kolejny bawię się w dziecko, za które woli mieć on mnie, mieć mnie wujek Vincent.
- Zrobisz mi kawy? A później wrócę do domu
No pewnie, do domu. Tam mi się nic nie stanie. I będę żyła tą nicością przez kolejne kilka lat.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Salon [odnośnik]19.03.16 16:04
Nie-myśląc, wyłącznie siedząc w bezruchu, wsłuchiwał się w mieszankę wibrujących w przestrzeni dźwięków. Owego - tykania zegara, brzmiącego z okrutną systematyką i równie okrutnie odbierającego mijane chwile w niepamięć; szumu wody przelewającej się za drzwiami łazienki, niemal splatanego wraz z cichym widmem nuconych wyrazów, które rozmywało się, niemożliwe do wyodrębnienia na pojedyncze głoski. Przeniósł swój wzrok na szklankę - wody ubyło niewiele, drżała lekko we wnętrzu przezroczystego naczynia. Minęło trochę czasu, zanim usłyszał kroki i po raz kolejny odczuł czyjąś obecność; odwrócił się więc natychmiast, dopiero teraz dostrzegając pracę wykonywaną przez poszczególne partie mięśni. Zmrużył nieco oczy, odwodząc w tym momencie spojrzenie.
- Ubierz się - oświadczył krótko i niemal sucho. To była długa noc. Naprawdę, cholernie długa i niemożliwa - noc, która potrwa najprawdopodobniej znacznie dłużej, kiedy w końcu uśnie (lub chociaż się położy i stwierdzi, iż nie jest w stanie uczynić nic więcej). Powieki jednak nie zdawały się nadto ciążyć.
Nie posłuchała go. Ledwo powstrzymał się od westchnienia, rozważając w głowie różne układy prawdopodobieństw - czy jest dobrym nie patrzeć w ogóle, czy powinien jednak patrzeć; co, jeśli popatrzy się zbyt intensywnie, jak nie wyjść na patrzenie nachalne, bowiem wzrok zwykł mieć dość uważny i niemal się zagłębiający. Nie umiał jednak tego kontrolować. Oraz - skąd te chmary niepożądanych myśli? Więź łącząca go z przyjacielem, co za tym idzie - związane z tym aspekty - były niezwykle silnymi, były niczym mur pozornie zdolny do przekroczenia, lecz przy trzeźwym myśleniu nieosiągalny. Czasem jednak odpowiedzialność wydawała mu się większa niż dotychczas. Na przykład teraz, mimo tego - że i tak najgorsze wydawało się już minąć. Wydawało.
- Kawy? O tej porze? - spytał ze zdziwieniem - choć czy powinno go coś dziwić w ten wieczór? - Wtedy już w ogóle nie zaśniesz.
Miał wrażenie, że nie może zostać dłużej w tym samym miejscu.
- Mogę ci zrobić herbaty - oznajmił, gotów po odpowiedzi od razu skierować się do kuchni. - Odprowadzę cię potem.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 4 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach