Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój kąpielowy
AutorWiadomość
Pokój kąpielowy [odnośnik]05.12.15 22:55

Wanna

To jedno z najczystrzych pomieszczeń w całym mieszkaniu. A z białych kafelków na podłodze można jeść. Naprzeciwko stoi wielki lustro, mozna przeglądać się w sobie podczas mycia się.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]05.12.15 23:55
Był taki teatralny. Stanał przed lustrem w czarnym ubraniu z kwiatem
w butonierce. Włożył do ust narzadzie, czekał, aż lufa ociepli się
i usmiechajac się z roztargnieniem do swego odbicia - strzelił.
Spadł jak płaszcz zrzucony z ramion, ale dusza stała jeszcze jaki
czas potrzasajac głowa coraz lżejsza, coraz lżejsza. A potem
ociagajac się weszła w to zakrwawione u szczytu ciało w chwili,
gdy wyrównywała się jego temperatura z temperatura przedmiotów,
co - jak wiadomo - wróży długowiecznosć.


Późnym popołudniem dnia poprzedniego przyszedł list. Zawiadomienie. Piąty wuj po kądzieli przeprosił za sposób. Podał suchy fakt. Później przyleciała sowa od jakiegoś przyjaciela Linety. Później jeszcze jedna. Ale umiem czytać i jeden list w zupełności mi wystarczył.
Na początku to do mnie nie mogło dotrzeć. Chodziłam w tą i spowrotem po domu, szukając sobie miejsca. Złapałam kubek z herbatą, ale po godzinie odłożyłam go nie tknąwszy nawet łyka. I tak nic nie przeszłoby mi teraz przez gardło. Rozglądałam się po pokojach i straciwszy chęć na oglądanie bladych różów pokoju, zamknęłam tam Wazyla, a sama poszłam do przedpokojo-salono-kuchni. Sięgam po list, ale nie biorę go, palce zatrzymują się dziesięć centymetrów nad kartką. Odwracam się plecami do stołu i patrzę w ścianę, która stoi przedemną. Czuję pierwszy objaw, zimny dreszcz, który oblewa mnie od stóp do głów. Tydzień temu panna Grengrass... Dotykam twarzy drgającymi z emocji dłońmi, przeszkadzają mi moje własne włosy ...w wyniku niefortunnego wypadku... Pieką mnie oczy i ciężko mi w klatce piersiowej, przyciskam więc rękę do serca, które na chwilę jakby zwolniło, by zaraz wybić nowym rozpędzonym rytmem zakończyła swój żywot. Opadam na kolana i zsuwam się na ziemię. Wazyla nie słysze, chociaż skomle przez drzwi.
Jeszcze moment, jeszcze chwila. Jest czwarta trzydzieści i wstaje słońce. Nasuwa się na twarz moją, która przyklejona do ziemi, nie chce go ogladać. Mrużę oczy i patrzę w okno, ale nie jestem wyspana. Mam powieki zapuchnięte od płaczu i nocnych wędrówek do okna i spowrotem. Czasami chciałam wyjrzeć przez nie i zobaczyć tam Linette, która przyjdzie by przeprosić, że tak dawno nie miała na mnie czasu. Ale wydmuchuję ciemny mugolski dym, głowa mi pęka i nie mogę zasnąć, chociaż zaciskam powieki i łkam leżąc na zimnej ziemi.
Nie powiedział mi nikt wcześniej, nie było nikogo? Nawet ta parszywa Parkinson mogłaby do mnie napisać. Podnoszę się z ziemi i czuję, że wciąż nie mam siły na to, by żyć. Jeżeli Linette ze swoim beztroskim sercem nie mogła, to czemu ja bym mogła. Poddała się, a ja.. co mi do tego, ja już dawno chciałam zrobić to - a ona mnie wyścignęła. Przecież miałyśmy być wieczne. I wiecznie bawić się w swoich marzeniach. Miałyśmy chodzić do klubów niebezpiecznych, miałam jej jeszcze tyle pokazać. Wyobrażałam sobie, że za pięćdziesiąt lat zamieszkamy w jednym domu z dwudziestoma kotami. Będziemy wychodzić tylko, żeby spotkać się z absztyfikantami, ale po wszystkim siądziemy w kominku i napijemy się eliksiru, który przyrządzi i dzięki któremu bedziemy piękne. Czy tam ona, bo mi żaden eliksir nie pomagał. Problem w tym, że już sobie nie usiądziemy,a ja sama dwudziestu kotów nie wykarmię. Problem polegał na tym, że z naszej dwójki ja zostałam... na lodzie.
Wypuszczam Wazyla, bo wyje. On idzie sikać na dół, a ja idę do kuchni. Dostaję przypominajkę o pracy, myślę, że powinnam iść się przygotować do niej, ale jak to zrobić, kiedy czas leci tak nieubłaganie. Niechcący przy krojeniu chleba zacinam się nożem. Krew płynie z palca, nic z tym nie robię.
Idę do łazienki i staję przed lustrem. Od wczoraj nie przebrałam się nawet. Mam komiczną w tej sytuacji bluzkę tak elegancką i te spodnie. Zdejmuje je z siebie, a koszulkę zdzieram i rzucam rzeczy w kąt. Podkoszulka z miękkiego materiału sprawia, że przez chwile jest mi nawet dobrze i nie czuje już przejmującego gorąca.
Osuwam się na ziemię i płaczę, bo mi smutno. Jak mogła mnie zostawić, jak mogła zrobić to teraz, kiedy... Zaczynam myśleć o sobie. Opieram głowę o umywalkę i pociągam nosem. Nie, nie wytrzymam. Siedzę od miesiąca sama w domu, a moje przyjaciółki wychodzą za mąż. Wszystko robię źle i nie idzie mi w pracy. Barry mówi, że brzydko mi w różowym, a Joseph się mnie przestraszył i nie chce ze mną mieszkać.
Ktoś wyje pod drzwiami łazienki, ale zamknęłam się na kluczyk. Zauważam, że obok mnie leży tamten nóż, a to ci ciekawostka. Przesuwam palcem po ostrzu, przesuwam ostrzem po ręku, jednym, drugim. Chciałam później umyć krew, ale puściłam wodę ciepłą, zostawiłam dlonie w niej i czułam przez moment, jak wszystko co złe odchodzi odemnie. Przestałam myśleć o Linecie i o przeszłości. Widziałam nic, a czułam dużo dobrego. Gdzieś w tle jęczał pod drzwiami Wazyl - ale nie pomyślałam, żeby wstać. Było mi tak dobrze z głową na wannie i rękoma w wannie. Tak dobrze, że mogłabym juz się nie obudzić.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]06.12.15 13:55
Ernst. Alan. Ernst.
Uderzenie, które zagłębia się wewnątrz tkanek, porażając funkcjonowanie stłamszonych nagle narządów. Wrażenie śmierci, wrażenie końca, zaciśnięte mięśnie i akt rozpaczy, kiedy pobranie kolejnej porcji powietrza okazuje się niemożliwą do wykonania czynnością. Krztuszenie, upadek, upokorzenie pod chłodnym wzrokiem błękitu, który rzeźbi wewnątrz umysłu nieregularną figurę przestrachu. Czysty artyzm pokazu siły i demonstracji słabości, sprowadzający go do poziomu chodnika, skulonego, pogrążonego w mękach, które wówczas wydawały się mieć nieskończony wymiar. Idealna ofiara. Spalona w całości językami bólu, z unoszącym się ku górze, skłębionym dymem kresu. Przypomnienia dawnych ról, przymierza wiecznego wygnania, trawiąca doszczętnie ogniem wnętrzności jego duszy.
Alan.
Bydle wzrostu jego brata; odrobinę niższy Ernst, z mniejszą dozą pęczniejących przy każdym zgięciu mięśni. Cios nie przynosi większych skutków, pięść wroga tym razem styka się z twarzą, oblewając ją ciemnofioletowym rumieńcem. Agresja, która rodzi się zupełnie nagle i niknie równie szybko, lecz wprowadza szereg kolejnych zmian, przemienia zazwyczaj dobre stosunki w niemal śmiertelną wrogość. Że jest plugawy. Że niegodny. Sprzeciw powoduje jeszcze większą żądzę, lecz znamię upokorzenia sygnalizuje, aby się wycofać. Jeszcze nie teraz.
Czy widzisz, czy widzisz, jak to wszystko jest spieprzone?
Zapętlane cały czas, niczym odmawiana na różańcu modlitwa, której paciorki formowały się w imiona poprzedzone szeregiem przekleństw. Liczne problemy, które go nękały, burzyły tunele wyjścia i komplikowały życie, niszcząc część planów już w zarodku. Nie zjawił się na urodzinach Polly, nie przyszedł również później. Billy przepadł jak kamień w wodę, wciąż żyjąc swoją własną, odrębną rzeczywistością.
Szedł, by nadrobić zaległości, czując się beznadziejnie i siłą zmuszając nogi do stawiania kolejnych kroków. On nigdy tego nie robił. Nie spóźniał się i zawsze ze wszystkiego wywiązywał. To nie było w jego stylu. Co Polly sobie pomyśli? Czy znienawidzi dziennikarza, którego jeszcze niedawno raczyła serdecznym, miał nadzieję szczerym, uśmiechem? Nie lubił tego niesmaku, który tworzył ścisły związek z obecną sytuacją. Splatał się i obrzucał wnętrze poczuciem zgorszenia, zażenowania własną postawą, mieszając się na przemian ze stremowaniem. Niewielki pokaz aktorstwa. Mające paść zdania uporczywie powtarzały się w głowie, pojawiając niczym stworzona z wytłuszczonych liter wizja. Kłamstwo kojące odrobinę zmysły, mające przytępić i uśpić czujność, by choć trochę uwolnić go od ciążącego poczucia winy. Miał wrażenie, że ktoś go zdjął z krzyża.
Nogi miał ociężałe, jakby zmieniły się w dwa wykonane z ołowiu pręty, które za każdym razem wżynały się w ziemię, chcąc uwiecznić go w jednej pozie, całkowicie skazując na statyczność. Każdy ruch po schodach był niewyobrażalną męką, był niczym zmierzanie ku kryjówce drapieżcy, który lada moment mógł rzucić się i rozedrzeć bezbronne ciało, zmieniając je w stos amorficznych strzępów. Dziwny był to rodzaj strachu, dziwne to było uczucie, cały czas ulegające w jego wnętrzu przemianom. Zbliżał się. Nieuchronnie, powtarzając sobie dla otuchy, że wszystko przecież jakoś się ułoży. Nie wierzył w to, lecz wymawiał w myślach z uporem - nie widząc już zupełnie innego wyjścia. Pozorną ciszę przeszywało wycie psa. Początkowo stłumione, lecz przybierające z każdą chwilą coraz bardziej na sile, coraz mocniej wprawiając w ruch bębenki, systematycznie kreując niewyrażony słowami przekaz. Czy to pies Havishamów? Tak, pozorne źródło dźwięków wyłącznie go w tym upewniło. Uporczywy sierściuch. Coś jednak nie dało mu spokoju. Psy nie wyły, gdy ktoś wchodził w górę po schodach. Szczekały. Po serii głębszych wdechów, Daniel zdecydował się w końcu zapukać do drzwi, wprawiając w lekkie drżenie ich drewniane skrzydło. Nic. Tylko cały czas to przeklęte wycie, krojące przestrzeń niewidzialnymi nożami. Dłoń mężczyzny odruchowo zacisnęła się na klamce, niby w wyrazie zamyślenia, niby - w dziwnej podpowiedzi podświadomości, która powoli oznajmiała, że coś jest nie do końca w    p o r z ą d k u. Ku jego zdziwieniu, ręka nie napotkała oporu klamki, formując niedługo przed nim widok mieszkania, jakże znajomego, lecz tym razem wydającego się zupełnie obcym.
Nie pomogło wołanie. Nie pomogły pytania, rzucane w eter - nie napotkały najmniejszego odzewu. Nic nie wydawało się pomagać, a pies wskazywał na łazienkę, drapał, cały czas zanosząc się w lamencie swojego zwierzęcego wycia. Wybacz mi, przeszło ulotnie przez głowę, która zdążyła zrozumieć, że nie ma już innego wyboru. Nic nie rozwiązało problemu, a drzwi były zamknięte, ustępując dopiero pod formułą zaklęcia. Tym razem uginały się, przymuszone, powoli, zaklinając mężczyznę w biernym, oczekującym bezruchu.
Dotarło to do niego w jednej chwili. Początkowo - nie chciał uwierzyć, w tym samym ułamku sekundy zdając sobie sprawę, że nie ma absolutnie żadnych przewidzeń. Obraz całkowicie go poraził, uderzając nieokiełznaną siłą. Zatrzymał procesy myślowe, zamroził rozsądek, skupiając wyłącznie na niemym odbieraniu malującego się przed nim widoku. Hipnotyzując. Chcąca wydłubać oczy manifestacja, teatralnie wygięte ciało w karmazynowej kompozycji życiodajnego płynu, który zakażał sączącą się z kranu wodę swoją intensywną barwą. Narzędzie zbrodni, zanosiło się niesłyszalnym, metalicznym śmiechem. Szydzącym z niego, przypominającym wszystko, puszczając wodze strachu, który niekontrolowanie rozsadzał poszczególne komórki, mocniej, intensywniej, krojąc i szatkując świadomość, chcąc poinformować, że patrzy prosto w samo oblicze Końca. Kolejnych niespełnionych marzeń, ignorowanych mimo wiedzy i niemogących odnaleźć tak usilnie szukanej wolności. Przez jego głupotę. I pomyśleć, że ciągłe zaprzeczenia padały właśnie z tych ust, nieruchomych teraz jak reszta ciała, pozbawionych jakiejkolwiek reakcji. Przegrał? Strach i rozpacz dławiły go, zachęcając cicho do ucieczki. Zamiast tego, rzucił się w kierunku Polly; złapał ją, uprzednio zakręcając wodę. Podniósł - wydawała się dziwnie lekka. Ciężar nie istniał jakby obejmował nie ciało, lecz wyłącznie samą, ulotnie skondensowaną na dłoniach duszę. Mięśnie naprężyły się mocniej, przybliżyły do torsu dziewczynę, cicho licząc, że jednak uzyska jakiś odzew. Chociaż jeden znak, że tym razem nie zawiódł.

Gra skończona?
Zbyt późno, zbyt daleko, całkowicie  n i e o s i ą g a l n i e .


- Polly... - wydostające się z zamiarem krzyku słowa, zamieszkały w pobliżu tylko zdławionego oznajmienia, nieudolnie usiłującego poderwać się ku wyższym tonom. Nienaturalny głos, jakby nie był jego własny, nieokreślony, rzucony z przestrachem, wydłużając następujące po nim chwile w niekończącą się pustkę. Co ona narobiła.
Co ona, głupia, narobiła!


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]07.12.15 19:49
Bo mi się marzy, by znów tańczyć po kamiennych stokach ulic londyńskich. Beztroskie mieć serce w lekkiej duszy zagłębione. Owo serce tętniące dzieki ciepłym cieczom, które byłabym co jakiś czas uzupełniała o trucizny wymyślne. I kiedy machać będę w rytmie rękoma, trucizna nie dojdzie do serca, dojdzie do głowy, oczu, po kosmki włosów. Zasłoni normalne myślenie, bo nie sposób będzie w truciźnie przejrzeć na trzeźwo. I znów stracona dla świata, tak chciałabym tańczyć, nie zważając na nic. Na buty zabłocone, na sukienkę zdartą, na malowidła z oczu spływające. Na nic.
I gdybym dziś w łazience nie została, poszłabym, wzięła proszku dwa razy więcej i gdzieś na ulicy zmarniałabym, uschłabym, a sępy wykradłyby mi to co jeszcze z gasnącego ciała można zabrać. Piękny płaszczyk, okulary, bransoletki - wszystkie bogactwa świata. Ale w łazience zostalam, gdzieś w podświadomości miałam chyba myśl taką, że przyjdzie mi kiedyś jeszcze tańczyć, dziś niech w domu spędzę czas ten.
Spędziłam kilka kolejnych godzin w moim ulubionym Mungu. Nie byłam tam dziś lekarzem, byłam tylko pacjentem. Wypisali mnie do domu, chociaż nie pamietam przebudzenia. Ktoś mi później powie, że otwierałam oczy i reagowałam na bodźce, ale to nic, bo nic z tego nie pamiętam. Bo powinnam już absorbować informacje z zewnątrz, ale nie mogę. Zasypiam, nawet sama nie wiem kiedy, skoro jednak nie wiedziałam, że nie śpię, skąd mogłam wiedzieć, że już nie kontaktuję. Leżę w łóżku swoim, kilka godzin później i pierwszym oddechem łapię się na tym, że w głowie mi ciąży. Słyszysz, chcę wody. Otwieram oczy i widzę niżej, gdzieś przy ramieniu rękę nieswoją, większa i bardziej męską. Nie poruszam palcami, bo ich nie czuję. Czy teraz te ręce będą moje. Zamykam oczy i liczę do piętnastu, coś z oddali slysze. Ale głuche są to dźwięki, otwierając oczy widzę, że to w okno stuka gałąź. Stuku puku. Męska dłoń wciąż leży. Okiem ciężko mi się wykręcać, ale udaje się to. D a n i e l. Przypomina mi o bracie, którego znów przeprosiłabym - ale go nie ma. Oczy zamykam, nabieram siły z otoczenia.
- Niepotrzebnie - mówią usta, ale oczy wciąż przymknięte. Niepotrzebnie do mnie przyszedłeś Danielu, nie powinieneś był widzieć moich eksperymentów. Tylko się przekonałeś o moim smutku. A chciałam, żebyś nigdy podobnych rzeczy z mojej strony nie doświadczał.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]08.12.15 13:08
Oczy miał suche. Na łączących się ze sobą błonach nie było ani śladu wilgoci, jakby twardówki zostały utkane z samych ziaren piasku, wżynających się za każdym mrugnięciem, drażniąco przy tym piekąc. Zaparte, zablokowane, nie chciały uronić ani kropli, która żłobiła wewnątrz duszy niewidzialne tunele, rozgałęziające się, panosząc się, lecz - mimo tego, nie mogąc znaleźć dla siebie ujścia. Ani jedna. Nie popłynęła, muskając delikatnie powierzchni policzka, nie otarła skóry wilgotnym, słonym szlakiem. Nie potrafiła. Ciało przeobraziło się w utkwiony punkt materialny, obecny, nieruchomy, spleciony z mięśni posąg, dla którego oddech wydawał się być tylko złudzeniem, wyczuwalnym lecz jednocześnie nieobecnym. I tak pozostało, skostniałe w swojej pozie, przeżywając na nowo wszystkie męki, przegrywając, grzebiąc żywcem wszystkie swoje nadzieje i marzenia. Zaskoczyła go. Zdruzgotała. Zdeptała i zrównała z ziemią. Jak śmiecia, jak ostatniego pędraka, przyleciała na czarnych skrzydłach kruków, które rozrywały mdłe resztki, pochłaniając łapczywie padlinę moralności. Nie było już nic. Nic nie było, n i c nie pozostało - tylko jedno, wielkie cmentarzysko strachu, nagie, wygięte w wyrazie lamentu drzewa, osnute mgłą nihilistycznej wizji. Miał wrażenie, że jego ciało rozbija się na atomy, że w rzeczywistości go nie ma, nie istnieje, jest wyłącznie wspomnieniem dryfującym gdzieś w przestrzeni Wszechświata. Że poddaje się ulotnym falom zmysłów, które obecnie przytępione, wprowadziły go w kolejny rodzaj transu. Zmęczenie przybijało mężczyznę do ziemi, choć oczy, przekrwione i podkrążone, były otwarte szerzej niż zazwyczaj. Od tego czasu nie jadł, nie spał, zmieniając powoli swoje życie w wegetację. Wodził dłonią po ręce dziewczyny, jakby badał fakturę każdego wchodzącego w jej skład miejsca. Jakby chciał zagłębić się w powstałe już zasklepienia, poznając tym samym ich historię i odsączając ze zgromadzonej wewnątrz, ropnej posoki. Przejąć. Nie potrafił nawet wyrazić w myślach koszmaru, którego zdołał niedawno doświadczyć. Tych chwil, kiedy poruszony wpadł do wnętrza łazienki, tego, co czuł, gdy obejmował ją, przybliżając odruchowo do siebie. Ile nawoływał, ile błagał, by nie obchodziła. Jak długo czekał w zniecierpliwieniu na wyrok uzdrowicieli, kryjąc twarz w dłoniach i nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Co czuł, kiedy stał z na wylot przebitym sercem, targany na nowo przez bolesne wspomnienia. Obawę, że nie zdążył.
Po raz kolejny.
Ostatkiem sił powstrzymał rękę od drżenia. Słabą, zwiotczałą, nad którą tracił z każdą chwilą kontrolę, jakby podświadomie wchodzącej w proces separacji. Głos Polly rozdzierał delikatnie ciszę, rysując po jej gładkiej, beznamiętnej powierzchni przekaz. Już nie był pewny, czy wypowiedziane przez nią zdanie jest wyłącznie wytworem jego wyobraźni, czy jednak prawdziwym echem z otoczenia. Nic nie wiedział. Niepotrzebnie. Wdzierało się to do głowy; eteryczne, ulepione ze słów wiertło. A jednak, w całej swojej delikatnej strukturze, było niezwykle niszczące - drastycznie nasilało szalejącą wewnątrz nawałnicę. Niepotrzebnie przychodził, niepotrzebnie się starał... Czy kiedykolwiek miał na coś wpływ? Dłonie zacisnęły się w pięści.
- Nie rób mi tego - wymusił, by uszło z jego gardła. Zaciśnięte, zupełnie blokowało słowa, tłamsząc je w sobie do tego stopnia, że stawały się ledwo słyszalne.
- Przynajmniej ty. - Czy była to prośba? Powiedziana na wzór oświadczenia cierpiącego, który błaga, by ktoś w końcu skrócił jego męki?


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]08.12.15 23:28
Ciężko unieść powieki, lecz jeszcze ciężej jest trzymać je zamknięte. Bo w mym pokoju okno zostało odsłonięte i światło rozlewa się po meblach. Ja nie zwracam na nie uwagi, chociaż to kwestia czasu. Lubię leżeć skacowana na łóżku i ogladać kształty jakie przyjmuje drewno po spotkaniu z ideą człowieka. Dziś nie mam tych samych odczuć, dziś jest zupełnie inaczej. Pomijając fizjologię, jest też inny towarzysz. To już nie werny pies, który dyszy mi na nos, to nie brat, którego dłoń podsuwa mi jajecznicę. To D a n i e l.
Niech więc oczy przestaną być osłonięte, staram się zmuszać, zmuszam się by patrzeć. Długo nic nie mówię, długo tylko patrzę. Nie czuję, że moje dłonie ściska, ani że upłynęło już ileś dni albo godzin. A przez chwilę wydaje mi się, że minęły minuty. O co mnie prosił, o co ja go prosiłam. Już chyba za późno na takie przeciąganie liny. Staram się oddychać równomiernie, ale w płuchach galopują już emocje i znów przymykam oczy nimi targana. Kiedy jednak się uspokoiłam, on dalej siedział. A ja nie mogłabym znów wyjaśniać od nowa co bylo niepotrzebne, bo jak widać, samo ciało mi na to nie pozwala. Oczy zaszklone, świadczą o tym, że przypominam sobie jaki był mój powód, co się stało. - Przepraszam - brzmi tak jakbym mówiła to z bardzo daleka. Teraz odpoczywają mi oczy, zamykam je i mogłabym spać.

Po kilku minutach otwieram i informuję go o tym, dlaczego musiał być świadkiem mego upadku.
- Moja przyjaciółka umarła - znów morko mi pod policzkami, chociaż łzy nie lecą. - I pomyślałam, że już nikogo nie mam - zatrzęsły się usta, chociaż już nie pokolorowane życiem, a blade i niezdolne do poruszania się. Bo ledwo jakiekolwiek słowa mówia. W tym jesteśmy dziś podobni z Danielem, bo mówienie sprawia nam trudność. Zesłane z nieba zostało nam więc posiadanie mieszkania tylko dla siebie (Wasyl chyba też jest gdzieś nieopodal, jeżeli się nic nie zmieniło!) i możliwość wymawiania wszystkich wyrazów powoli i nieudolnie, jakbyśmy się nowego języka uczyli, bo czy też tak nie jest. Nikt nas nie przygotowal na ewentualność podobnej rozmowy. Ale czy ktokolwiek, kto by wiedział, chciałby doprawdy szykować sobie przemowy? Kiedy zaś nieporadnie padają - słowa literkowane - wtedy jest czas na dokładniejsze ich zanalizowanie. Czas na posmakowanie każdego akcentu i nuty wyczucie. Wtedy mysli domniemane muszą iść w parze z prośbami, a dyskusja odbywa się już nawet poza samymi wypowiedziami.
Chciałabym ruszyć ręką, ale nie czuję jej. Chciałabym się podnieść, ale nie mam siły. Chciałabym tak wiele, więc odwracam wzrok do okna. Moje ucieczki od dawna są jedynym sposobemna radzenie sobie ze światem.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]09.12.15 10:39
Roztrzęsienie i poczucie pustki nie ustępowało, dalej obejmując go, zabierając siły i czyszcząc skrywane gdzieś wewnątrz głowy kartki z myślami - tak że stawały się niezapisane, blade, zupełnie pozbawione sensu. Bodźce zdawały się być odbierane z opóźnieniem; nie zwracał uwagi na wpadające przez okno światło, na ścierpniętą rękę, w jaką wbijał się stos cienkich, niewidzialnych igiełek, na fakt, że nadal jej nie odsunął, chociaż powinien uczynić to już dawno temu. Wewnątrz otępiałej głowy wciąż tańczyły mu wizje, które kiedyś z dumą zakopał, których pozbył się, licząc, że - na zawsze, już nigdy nie zdołają zburzyć pozornego spokoju. Ale one powróciły, ze zdwojoną siłą, powróciły wraz ze zsiniałą szyją i wygiętą w pośmiertnym wyrazie twarzą. Pustym wzrokiem, który spoglądał nań bezdusznie, bo samo życie uleciało już dawno temu, uginając się pod naciskiem zaciągniętego w jednej chwili postronka. I to wszystko, mieszało się i bełtało, wyniszczając go powoli, wypalając narządy, które nadal nie potrafiły się otrząsnąć po doświadczonym szoku. Choć wszystko miało już być dobrze, choć u d a ł o się,  ciągle odczuwał wrażenie, jakby jego część uleciała gdzieś bezpowrotnie, zabierając wszystko, co niegdyś czyniło go osobą a nie rzeczą. Westchnienie, które chciało wkroczyć, zostało ujęte jedynie w formie głębszego wydechu, powoli opróżniającego płuca, powodując systematyczne opadnięcie klatki piersiowej. Oczy straciły resztki sił, powieki odrobinę przybliżyły się do siebie po dłuższym czasie rozłąki. Przepraszam, pojawiało się i powtarzało w umyśle, na nowo sklejając i rozklejając litery, które zostały złączone w jedną, treściwą formę.
Pierwszym, co poczuł, był gniew. Miał ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że jest samolubna, dziecinna i najzwyczajniej w świecie g ł u p i a , ale po chwili doszedł do wniosku, że przecież nie ma siły, aby choć odrobinę zmusić siebie do podniesienia głosu. Nie miał również energii, by uwolnić skrywane przez niego demony, ubrać je w gniewną postać rzucanych zdań, rozdzierających obecny spokój, całkowicie zabijając przy tym ciszę.
- Masz. - Wyszło zamiast tego, powiedziane po chwili spokojnym lecz zdecydowanym głosem. Czuł się, jakby ktoś poddał go hipnozie. Opuszki palców przesuwały się na nowo po powierzchni skóry dłoni - drobnej, znacznie mniejszej, wydającej się jeszcze bardziej delikatną niż zazwyczaj. Całkowicie bezwiednie, bo nawet nie dostrzegał, że czyni to cały czas, z jakimś dziwnym, systematycznym niemal uporem.
- Nikt ciebie nie zostawi - dodał po chwili. - Ja ciebie nie zostawię. - Pragnienie ochronienia Polly stawało się niemal obsesyjne, kiedy cały czas rozważał, że więcej nie może do tego dopuścić, że to nie może się powtórzyć, nie ma najmniejszego prawa istnieć. Jeśli nie ma Billy'ego, jeśli nie ma nikogo, tym bardziej czuł się odpowiedzialny, że cały obowiązek spoczął na jego rękach. Choćby miał ją gdzieś zamknąć, choćby miał pozostać u jej boku, nadal przychodząc i patrzeć, choćby miał całkowicie się zestarzeć, nie pozwoli temu zdarzeniu zajść po raz kolejny.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape



Ostatnio zmieniony przez Daniel Krueger dnia 14.12.15 10:20, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : literówka :c)
Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]14.12.15 10:11
Tak bardzo byłam g ł u p i a, że nie wpadłam na myśl taką: co stanie się z moim psem najukochańszym, kiedy mnie zabraknie. Przewidywałam chyba, że Wasyl po prostu zmieni swoją postać i będzie kontynuował życie jako Billy Havisham. Wyobrażam sobie teraz, że przygrucha sobie dziewczynę i weźmie z nią ślub, nazwie ją Polly Havisham i będą udawali, że Havishamowie to nie rodzeństwo, ale małżeństwo. Będzie miał alibi zapewnione na kolejne lata, a przy okazji nawet miły kącik. Tok myśli mojej wyobraźni przebiegał tak daleko, że pomijałam takie przeszkody jak chociażby sąsiedzi. Moja ulubiona pani z warzywniaka, pan piekarz. Oni wszczyscy zdziwieni byliby, że nie przychodzę po sprawunki. Może nawet kojarzą moje nazwisko, tym bardziej mogliby być przeszkodą dla szczęśliwego spokoju pana Wasyla. Czy więc byłam głupia, czy wolałam myśleć o pozytywnych stronach mojego zniknięcia. Przecież było ich tak wiele.
Nie chciałam nigdy być wredną, lecz kiedy obiecał mi niemożliwe, wyrzucam bezmyślnie oskarżenia: - Nie przyszedłeś mnie odwiedzić nawet w moje urodziny - a mój głos dudni i dochodzi skądś dokąd chciałam trafić. Oczy mam zwrócone na okno i męczy mnie światło wpadające przezeń. Nie miałam sił już dalej, by powstrzymywać się przed słowami, które wyrażają to co czuje. Więc kiedy obiecał mi, że nigdy mnie nie opuści, chciałam zrozumieć co ma na myśli. Że będzie mnie odwiedzał z taką częstotliwością jak kiedyś? Spyta czy jest Billy i jeżeli go nie ma, to wyjdzie? Bo tak byliśmy do siebie przyzwyczajeni. Prawie wcale. Przecież nie jesteśmy dla siebie ważni. On dla mnie tak, ale ja jestem siostrą kolegi. Nieobecnego kolegi. - Przyszli nawet panowie menel - dodaję, by wiedział, że bardziej już się nie da mnie zranić.
Może gdybym nie była naszprycowana lekami, albo miała w krwioobiegu więcej płynów, może wtedy nie mówiłabym tego wszystkiego tak, jakbym nie wierzyła w jego słowa dobre i płynące z samego wnętrza serca. Albo przynajmniej zauważyłabym to.
Dopiero teraz dociera do mnie impuls nerwowy, na chwilę odwracam więc głowę i spoglądam na jego rękę na mojej. Zrozumiałam, że to czułam kiedy jeszcze na wpół świadoma, chciałam znaleźć jakieś połączenie z rzeczywistością. Jego dłoń mnie ciągnęła go życia. Więc jednak nie kłamie?


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]14.12.15 11:35
Wydawała się niewinna. Skradała całość świata, całość uwagi, przykuwając ją jedynie na swojej osobie, kiedy wdzierała się przez rozszerzone źrenice i poruszała całość otępiałego wnętrza. Na twarzy, bladej i o przymkniętych przez większość czasu powiekach, nie dostrzegał - a może nie chciał dostrzec? - żadnych konkretnych odczuć, jakby zamknęła się przed nim, odeszła, jakby była wciąż zdecydowanie za d a l e k o . Wzrok utkwiony w jednym miejscu nie chciał zmieniać swojego położenia, zanurzając się w kosmkach jasnych włosów, tonąc w twarzy i po chwili... niby spalony w s t y d e m , osunąć się z powrotem ku swojej dłoni, która z dziwnym uporem obejmowała jej własną. Mięśnie napięły się odrobinę, odsuwając również palce. Nadal znajdowały się w pobliżu; nie stykały się jednak ze skórą, nie obdarzały delikatnym dotykiem, pozostawione nieruchomo i dziwnie obolałe. Jej słowa były sztyletem. Pozbawiały go resztek ochrony, wbijały się między miękkie tkanki, rozdzierały, by nic już nie osłaniało zepsutego wnętrza. Uświadamiały. Zwyczajne, niby dziecięce słowa, zdolne do pokazania prawdy tak wielkiej, że zdolnej do kompletnego zabicia. Wyartykułowane zwierciadło, w którym malowało się własne, szkaradne odbicie, przemawiające głośniej niż krzyk, niż groźby, stwierdzając fakt przyprawiający swą bezpośredniością o kołatanie serca. Zaschło mu w gardle. Przez moment nie odezwał się, nawet nie sprawiając wrażenia, że w ogóle się porusza. Klatka piersiowa podnosiła się i opadała płycej niż zwykle, wzrok wydawał się nieobecny, jakby wręcz b a ł się na nią spojrzeć. Bo widząc ją, widziałby siebie i wszystko, czego tak usilnie chciał się pozbyć. Dlaczego uważał, że zdoła zwyczajnie to zakłamać, wziąć szufelkę i ukryć pod dywanem, by nie nękało go dłużej poczucie moralności? Oboje byli dorośli. Oboje wiedzieli. A ona go obnażyła.
- Popełniłem wiele błędów - odezwał się, podnosząc powoli - początkowo wyłącznie nieznacznie - swoje spojrzenie. Bo to była prawda. Jego całe życie było naznaczone ścieżką niepowodzeń, które pojawiały się jedno za drugim wraz z upływem czasu. Przełknął głośniej ślinę, licząc, że choć odrobinę zmniejszy ogarniające go wrażenie suchości.
- Wtedy przyszedłem do ciebie. Nie do twojego brata - przyznał. - Chciałem ci o tym powiedzieć. - Czy należały jej się słowa wyjaśnienia? Perfidnie zlekceważył wszystko, nawet tutaj przychodząc. Teraz zrozumiał.
To on był w tym wszystkim najgłupszy.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]17.12.15 13:05
Bo tak na prawdę to mnie chyba wciąż tutaj nie ma. Niby leżę, a ciało w poduszki jest wtopione. Niby oddycham tym samym powietrzem co zgromadzeni w pokoju, niby widzę ten sam kolor ścian - ale nie ma tu mojej głowy. Ona się wyłączyła, bo nie chce znów pomyśleć o zabawnej rzeczy, o pytaniu, na które znała odpowiedzi tylko Linette. Czy teraz, kiedy Daniel obiecał, że nie opuści mnie nigdy będzie odpowiadał na te pytania, na które ona umiałaby odpowiedzieć?
Nie wydaje się być kimś, kto miałby nawet ochotę. Przecież nie zmieni się na tyle, by umieć rozprawić się z moim dylematem sukienka czy sukienka , nie opowie mi o swoich romansach ostatnich, nie będzie śmiał się i rumienił, kiedy zacznę się interesować sprawami tamtymi. Dlatego wyłączyłam głowę, bo wolę czuć się jak przed rokiem, kiedy przyjechałam do Londynu i nie znałam tu nikogo. Spędzałam całe dnie z Billym, a po tygodniu zaczęłam sama swiedzać puby i poznawać ludzi ładnych, brzydkich, kolorowych. Coś musiało się ze mną stac, skoro zamiast wyjść, wolałam sprawdzić czy uda mi się moją przyjaciółkę dogonić.
Gdybym tylko wiedziała, że wyrzucam tak mało słów, a one sprawiają tak wiele bólu Danielowi. Miałam przecież wrażenie, że jest twardym gościem, którego niespecjalnie zajmują sprawy małych dziewczynek. Był nie moim kolegą, powinien powiedzieć "no tak, ale ja się właściwie przyjaźnię z Billym". Ale on powiedział coś zupełnie innego.
Znów mnie zmusił, żeby poruszyć głową. Czy nie wie, jak to boli. Taką mam ciężką głowę i tylko odrobinę siły. Wyczerpałam ją na ten ruch. A oczy moje zdumione. Jak to do mnie przyszedł? Nieskończoną ilość razy zaprzeczał, że nie do mnie, że to Billy był jego celem. Zrywał się z kanapy i nie pozwalał dolewać sobie herbatki. Ale przyszedł dla mnie? Usta moje są smutne, oczy jeszcze bardziej smutne. Więc jednak umiem wyrażać emocje jakąś.
- Daniel - i tym razem to ja umożliwiam sobie całą wielką siłą woli, złapanie go za dłoń. Nie wiem czy mam tyle siły, czy po prostu on poczuł, że ciągnę ją do siebie i sam ją uniósł bym mogła przytulać się do niej, kiedy znów poszłam spać.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]18.12.15 21:44
Jestem cieniem. Nieobecną chwilą, która kryje się gdzieś w tle i podąża za twoim krokiem, niezauważana, niknąca pod spojrzeniem jak bezwartościowy szczegół. Jestem ćmą, która lgnie do ciebie jak do światła, twoim niemym naśladowcą, stroszącym czułki i lecącym bezszelestnie, by zetknąć się z celem w śmiertelnym uścisku - palącym od środka, zostawiając za sobą jedynie sproszkowane zwłoki. Nie znam cię, choć sądzę, że znam. Zostałeś wymyślony; utkany z moich myśli, na krosnach dwóch półkul, jesteś stworzoną ideą, zdjęciami które przeglądami w pamięci, uśmiechem zapamiętanym w losowych sytuacjach, kiedy wyobraźnia podpowiadała, że uśmiechasz się właśnie do m n i e. Jesteś tym, co odchodzi, tym, czego nie było, jesteś zapomniany, bo sam o niczym nie masz pojęcia. Ale to nie jest twoja wina. To nigdy nie była twoja wina. Budzisz się i zasypiasz spokojnie, twój oddech jest miarowy i wyciszony, niemal niesłyszalny między dźwiękami przesuwających się wskazówek. A ja mam ciebie, choć tak naprawdę nie mam nikogo i ty masz mnie, choć również jesteś samotny. Czujesz to? Jak wrażenie izolacji zapuszcza pod skórę swoje korzenie, jak wdziera się do twojego środka, coraz bardziej otrząsając z wrażenia kreowanej przez lata iluzji. Czujesz? Nie ma nikogo. Nie, nie zapełniaj tej pustki w zwierzęcy sposób. Nie, nie myśl w rzeczywistości coś masz.
Nie, nie ignoruj tego, co właśnie dzieje się w twoim środku.


Dłoń nie była już tylko dłonią. Zrzuciła szaty uprzedmiotowienia, wyszła z kręgu podporządkowanej ciału relacji. Stała się autonomicznym synonimem granicy, miejsca łączącego lecz jednocześnie oddalającego dwie strony, dwa zgrupowania myśli, które usiłowały wyjrzeć zza horyzontów czaszek, by choć na chwilę poszerzyć swoje pole widzenia. Dłoń, ścierpnięta i obolała, której iskrzący się ból był jedynym dowodem na to, że jeszcze istnieje. Wyłożona jak kotwica spajająca z dnem rzeczywistości, zesztywniała i poniekąd niezachwiana. Wyciągnięta do drugiej, wyłaniając się jak z desperackiej otchłani, rozpraszając mętne warstwy oleistej wody, czarnej i nieprzeniknionej niby niekończącym się wrażeniem pustki. W całej tej krainie desperacji napotkała drugą, z wielkim trudem i bólem, zacieśniając opuszki palców wokół ciała, jakby usiłowała wyłapać obecne w nim również ciepło. Delikatnie lecz twardo, chciała niemal wpić się paznokciami, byleby dla uzyskania upragnionego potwierdzenia. Przez pory w wychłodzonej powłoce przenikała fala ciepła, a delikatna faktura drażniła zmysły, kreując nieustanne wrażenie dotyku. Dotknięcia tak silnego, że niemal docierającego do drugiej duszy. Duszy, która skrywała się za zasłoną przymkniętych powiek, za całą bladością, za złączonymi ustami i powtarzającą się serią oddechów. I wtedy nie wytrzymał. To zetknięcie, ta cała bliskość, której nigdy przez te lata nie zdołał doświadczyć, nigdy, absolutnie, odkąd jako dwunastolatek stanął nad
j e j grobem, wyrokiem spowijającym ku wiecznemu milczeniu. Druga o n a nie była
n i ą, a mimo to rozkruszyła skostniałą warstwę lodu, stopiła zmarzlinę lazurowej krainy, rozpadła zaciśnięty wokół źrenic, stworzony z chłodnych łusek pierścień. I najpierw wargi uniosły się, odsłoniły zęby - lecz nie tym razem w uśmiechu, tak często udawanym, wymuszanym w społeczeństwie, bo przecież budzącym zaufanie. Głowa zwiesiła się, a wdech pogłębił, jakby poprzedzony świszczeniem. I popłynęła, na dowód, że jeszcze istnieje. Że lodowiec nie potrafi być wieczny, że nie jest nieśmiertelny, że zahartowane, ż e l a z n e wnętrze potrafi się ukruszyć. Przez moment wpatrywał się w nią, jak upada i tworzy na powierzchni drobną, wilgotną plamę. Ostatkiem samokontroli powstrzymał się od gwałtowniejszego ruchu.
Już jest w porządku.
Już jest...
B ę d z i e.
Drżące usta szukały na to potwierdzenia.

Potem wydawało się być lepiej. Tak przynajmniej usiłował sobie wmawiać, kiedy przyszedł z talerzem ciepłej zupy - parujące, blade smugi unosiły się z talerza, zataczając w nieregularnych kształtach. Usiadł obok łóżka, przez chwilę wyłącznie darząc dziewczynę spojrzeniem. Dopiero potem się odezwał:
- Jedz. - Padło lakonicznie, jakby nadal miał trudności ze sformułowaniem bardziej złożonych wypowiedzi. Ni to w charakterze rozkazu, ni to w zwyczajnym oznajmieniu; cały czas nie spuszczał z niej wzroku, mimo wszystko nie zakładając jakichkolwiek sprzeciwów. Niemal podsunął jej pod nos łyżkę, stawiając Polly wyłącznie przed faktem dokonanym.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]22.12.15 0:16
Czy spałam długo? Nie kojarzę już dni i kiedy jest ranek, a kiedy sobota. Myli mi się wszystko. Za każdym razem, kiedy otwieram oczy, siedzisz przy mnie. Raz cię nie dojrzałam, mogłam wtedy patrzeć na pozostawione krzesło. I penwie patrzyłabym dalej, ale nagle drzwi się znów uchyliły, zamknęłam oczy i znużona zasnęłam. Tym razem budzę się na dłuższą chwilę. To kolejny raz. Już nie ma cię obok, bo poszedłeś do kuchni. Rozpoznaję każdy z dźwięków, który dochodzi zza ścian. Podnoszę się na poduszkach, ale ciężko mi. Wzdycham, kiedy ciągną mnie nadgarstki. Tylko nie wchodź teraz, tylko nie... a jednak jesteś. Unoszę wstydliwy wzrok na ciebie, szybko go chowam we wzorkach, które rysują mi się na kołderce. Siedzimy tak w ciszy. Dla mnie to nawet nietrudne, jestem otępiała. Nie uśmiecham się, nie myślę nawet o podobnych wybrykach. Kiedy podsuwasz miskę w moim kierunku oznajmiam:
- Mogę zjeść przy stole - to postęp, nie uważasz? Wcześniej nie chciałam jeść wcale. Ale pomogłeś mi zrozumieć, że mogę dla ciebie się postarać. I staram się, staram się mocno. Nie wychodzi mi tak dobrze, jak mogłoby, bo pewnie mogłabym mieć wiecej w sobie życia. Mogłabym się uśmiechac od czasu do czasu. Zaczynać temat. Albo przynajmniej zadać ci pytanie.
Stuka łyżka o naczynie, sama nie wiem, czy jestem głodna.
- Nie chodzisz do pracy? - to nie pytanie, to już wyrzut. Przecież kochasz swoją pracę, chciałbyś spędzać w niej dużo czasu - i ja to wiem. Dlaczego więc poświęcasz tak wiele dni na coś, co nie jest pracą, na coś, co nie jest twoim wymarzonym zajęciem. Zamiast łapać ciekawy temat, siedzisz tutaj i patrzysz na ten smutny obrazek mój. Nieumalowana, blada, bez życia.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]22.12.15 18:31
Czasem miał wrażenie, że jest lepiej. Bo musi być lepiej, niżej zejść się już nie da - cała sytuacja została odratowana, więc wszystko będzie zmierzać wyłącznie ku dobremu. Wmawiał to sobie cały czas, powtarzając niczym wyuczoną na pamięć regułkę. Jest lepiej. Będzie lepiej. Wodzące dookoła spojrzenie łapczywie chciało wychwytywać zmiany.
Bezskutecznie?
Ale sam już nie był pewny. Nie wiedział, czy coś się zmieniło przez te kilka dni, niemal tracąc ogólną rachubę czasu. Rutynowe czynności, wykonywane niemal podświadomie. Jej otępienie; zdawała się znajdować w zupełnie innym świecie, jakby jej głos, jakby wszystko dobiegało zza niewidzialnej, szklanej szyby. Jakby właściwie jej nie było, jakby ją sobie stworzył gdzieś w wyobraźni, wymuszając, by ukazywała mu przed oczami swój widok. Pobladły, zmizerniały i pełen słabości.  A on nie mógł nic z tym zrobić. I to chyba najbardziej go bolało. Patrzył się z powagą, niemal zupełnie zatwardziały i obojętny, jednak pod tą trwałą, fałszywie wytworzoną osłoną - ostatnim ratunkiem, aby się nie rozpaść - miało miejsce prawdziwe cmentarzysko z szalejącą wichurą myśli. Obaw. Wielokrotnych zastanowień, wytknięć oraz wyrzutów winy. Ale w końcu będzie dobrze, prawda? Skinął nieznacznie głową, słysząc jej uwagę. Nie wierzył w to jednak, nie potrafił przyjąć, że poprawa mogła nagle nastąpić i wyleczyć powstałe wewnątrz rany. Nie widział sensu, by mówić jej, że będzie dobrze. Nie byłoby to w stanie przejść przez jego gardło. Niestabilny bardziej niż zwykle, ze zszarganymi nerwami, wpasowany w rolę cichego opiekuna, albo raczej, jak zdawał się zauważać, wyłącznie jego parodii. Zmarszczył brwi, gdy dotarło do niego kolejne pytanie.
- A jak mam chodzić? - rzucił tonem zbliżonym do warknięcia. Szybko jednak połapał się w okrutnym błędzie, jaki popełnił. Niech go, nawet nerwów nie potrafi już trzymać na wodzy. Wzrok miał przez moment nieobecny.
- Wybacz... Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało - odpowiedział powoli, starając się wykrzesać z siebie możliwie najwięcej uprzejmości. Nie chciał już nikogo ranić, jednak czuł, że nieustannie to robi, niemalże podświadomie odtrącając od siebie ludzi. Mimo, że za każdym razem padało kolejne nigdy więcej.  - Praca nie jest najważniejsza. - Wzruszył jedynie ramionami. Przecież powiedział, że jej nie zostawi. I tak nie byłby w stanie niczego napisać.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]23.12.15 9:33
Ucieklam wzrokiem zażenowana. No tk, jak masz chodzić do pracy. Nie masz z kim mnie zostawić, Billego nie ma, a mój pies... nie wiesz, że mój pies mógłby mnie doglądać. Ja też o tym nie wiem, bo trochę jestem przekonana, że taki z niego l e k k o d u c h, że zapomniałby dać mi obiadu.
- Jeżeli chciałbyś jednak, to może dam znać pani Vanity ze szpitala. To moja przyjaciółka, to znaczy, to moja przełożona. Mogłaby... - nie wiem czy mogę cokolwiek więcej powiedzieć, bo Twój stalowy wzrok wciąż ciąży na mnie i cichnę.  Może nie chcesz iść. To by było miłe, bo chociaż egoistycznie na to patrzę, myślę, że mogłoby być miłe. To jak z herbatką, której udawałeś że nie chcesz, a ostatnio - a może mi się to przyśniło, powiedziałeś że przyszedłeś dla mnie.
- Zrobiłam ci taki burdel w życiu, Daniel - karcę sama siebie, nie spogladając w twoją stronę. Przyjmuję w dłoń łyżkę. Jest ciężka i ledwo udaje mi się nabrać płynu. No i nie unoszę go do ust, za to unoszę zlęknione spojrzenie. Lękam sie, że znów na mnie nakrzyczysz. Bo wolno ci i powinieneś to zrobić. A ja wyczuwam to i tym właśnie się tak martwię.
- Wyprowadziłeś pieska?
Odzyskuję wszak kontakt ze światem. Podstawowa potrzeba: zapewnienie sobie i pieskowi załatwionych potrzeb fizjologicznych. Kiedy jednak patrze na zupę, znów szklą mi się oczy. Co ja zrobiłam najlepszego.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Pokój kąpielowy [odnośnik]23.12.15 19:25
Jakie to uczucie?
Jakby nieznane, jak doświadczenie czegoś nowego, co właśnie zagościło w jego wnętrzu, wdzierając się do środka zupełnie nieproszone i obce. Zrzucenie z siebie wszystkich szat fałszu, pozbycie się murów, niemal całkowita kapitulacja fortecy. Lodowej, mroźnej i zatrzymującej na sobie wszystkie wrażenia z zewnątrz, która pozwalała kierować osobą w zależności od danej sytuacji. Która pozwalała zatknąć w sobie nieustannie kruszące się fundamenty, zawrzeć sprzeczności, gwałtownie wybuchające emocje, która mieściła w sobie absolutnie w s z y s t k o. Nagle zniknęła, rozproszyła się w oparach rozpaczy, rozlała w ciągu tych dni, uchodząc całkowicie w nieznane. Ustępując. Nie było już tego, za czym się krył; został pozbawiony drogi ucieczki, czując ciągle narastającą niezręczność. Czyli taki był naprawdę? Potrafił jedynie obrażać, krzyczeć, rzucać rozkazami, by działo się według tego, jak on sobie życzył. By zagarnąć wszystko dla wewnętrznego spokoju, poza którym nic innego się nie liczyło. Przeklinał ojca, wyzywał brata, a w rzeczywistości... Czym się różnił? Czy potrafił w ogóle żywić jakieś uczucia? Dlaczego tkwił tutaj przy niej? By osiągnąć własny spokój? Niwelować interwencję innych, by poić się goszczącym w spojrzeniu smutkiem, cicho licząc, że prędzej czy później oczyści swoje sumienie? Nie miał już siły na nic. Na złość. Na ruch. Na cokolwiek. Na uniesienie swojego wzroku, by nie patrzeć w zupełnie innym kierunku.
- Moje życie i tak było burdelem - powiedział powoli, cicho dzieląc się wiadomą sobie prawdą. Jakby z zażenowaniem mówiąc o tym, co powinno być mu wiadome każdego dnia. Nawet nie zastanawiając się, że nie powinna używać takich sformułowań. Nawet nie myśląc, że sam nigdy by ich przy niej nie powiedział. - Nie zmarnuj swojego - dorzucił, w końcu zebrawszy się w sobie, by obdarzyć ją spojrzeniem.
- Nie martw się, wszystko z nim w porządku - stwierdził bez większego rozwijania tematu. Kogo obchodził pies... Wmawiał złości, by ustąpiła choć na moment. Czekał. Na jeden ruch, na coś bardziej konkretnego. - Musisz jeść - przerwał po chwili ciszę, tonem brzmiącym niemal jak rozkaz. - Pewnie chcesz, żebym sobie poszedł? - Bolesne zirytowanie dawało znać o sobie. Te pytania. Prawdopodobnie nie chce nawet na niego patrzeć. I on nie chce na siebie patrzeć, nie może dłużej widzieć tego wszystkiego.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kąpielowy Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pokój kąpielowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach