Wydarzenia


Ekipa forum
Salon na piętrze
AutorWiadomość
Salon na piętrze [odnośnik]10.12.15 15:06

Salon na piętrze


Przytulny, nieduży salonik - tutaj najczęściej czas spędza rodzeństwo Nottów i tutaj podejmuje się najbliższych przyjaciół rodziny.




Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday.

Beatrice Nott
Beatrice Nott
Zawód : opiekunka jednorożców
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon na piętrze 322e3f2c31328e05fdc9bf3a5ecc23d5
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t735-beatrice-nott https://www.morsmordre.net/t758-izolda#2848 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-queen-victoria-street-21 https://www.morsmordre.net/t981-beatrice-nott
Re: Salon na piętrze [odnośnik]10.12.15 15:50
|10 września

Ciocia Genevieve zawsze powtarzała, że rumianek najlepiej działa na skołatane nerwy. Za każdym razem, gdy Beatrice czuła się źle, gdy zaczynała się smucić i złościć, a emocje brały nad nią górę - budząc tym samym Serpentynę - panna Parkinson stawiała jej przed nosem filiżankę gorącego naparu. Pewnie już wtedy Nottówna nasiąkała zdrowymi nawykami, które pracownice rezerwatu nieustannie praktykowały. Większość z nich unikała używek równie intensywnie co bliskości mężczyzn. Powszechnie wierzono, że jednorożce chętniej lgną do panien czystych również pod tym względem. Bea zawsze chciała to zbadać, ale teraz już zapewne nie będzie miała takiej okazji.
Sowa wróciła do domu przed kilkoma minutami, co znaczy, że Nico musiał już dostać jej list. Czy się pojawi? Jeśli tak to kiedy? Nie miała pojęcia, ale i tak czekała. Słońce chyliło się powoli ku zachodowi, robiło się coraz chłodniej - poleciła więc zamknąć okna i rozpalić w kominku. Przyglądała się pracy skrzatów znad brzegu filiżanki i powoli sączyła rumianek, pachnący i smakujący dzieciństwem. Nie bała się. Nie denerwowała. Nie pozwalała sobie na czucie niczego, póki nie wyjaśni sprawy z kuzynem. Póki nie potwierdzi, że to co przeczytała jest prawdą. Ledwie tydzień cieszyła się wolnością! Crouchowie zerwali umowę przedmałżeńską, gdy na jaw wyszła jej choroba. Szanse na potomka boleśnie zmalały i najwyraźniej woleli uprzejmie podziękować za wybrakowaną córkę Nottów. Bea starała się nie cieszyć za bardzo, bo wiedziała, że odroczenie wyroku jest zaledwie chwilowe. Bastian mówił jej przecież w lipcu, że jest wielu innych kandydatów, którzy znacznie mniej przypadną jej do gustu. Jednak nigdy nie spodziewała się, że w liście od nestora ujrzy znajome imię i nazwisko: Nicholas Nott. Merlinie, jak on na to wpadł? List znalazła rano na stole w jadalni - otwarty bez wątpienia przez Bastiana. Brat jeszcze nie wrócił z Ministerstwa, nie znała więc jego zdania na ten temat.
Nie wolno mi się denerwować. - powtarzała w myślach za każdym razem, gdy serce zaczynało jej szybciej bić z niepokoju. Tęskniła za kojącą obecnością Bastiana, Maire lub ciotki Genevieve. Potrzebowała odrobiny wsparcia. Jakby wyczuwając jej stan ducha do salonu wkradła się Regina - kotka z typową dla swego gatunku bezczelnością, wskoczyła na kolana właścicielki i rozsiadła się na nich z głośnym pomrukiem. Bea uśmiechnęła się lekko, drapiąc ją za uszami i wbijając wzrok w zegar. Przyjdzie, czy nie przyjdzie?
Nalała sobie kolejną filiżankę rumianku.




Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday.

Beatrice Nott
Beatrice Nott
Zawód : opiekunka jednorożców
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon na piętrze 322e3f2c31328e05fdc9bf3a5ecc23d5
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t735-beatrice-nott https://www.morsmordre.net/t758-izolda#2848 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-queen-victoria-street-21 https://www.morsmordre.net/t981-beatrice-nott
Re: Salon na piętrze [odnośnik]11.12.15 10:04
Nicholas Nott był osobą, która wiedziała, co powinna zrobić w każdej sytuacji. Właściwie od zawsze wiedział: co, komu, kiedy należy powiedzieć w związku z konwenansem (w końcu to wyniósł z domu) ale także jak dostosować argumenty do rozmówcy, by postawić na swoim nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Pewnie dlatego w szkole został prefektem. Zapewne również z tego powodu wybrał karierę polityczną i jak na razie piął się dość prężnie po szczeblach swojej kariery. Pomińmy już fakt, że jest po prostu pracoholikiem. Praca w Ministerstwie była dla niego najważniejsza, ale nie znaczy to, że bagatelizował swoje obowiązki wobec rodu. Może to naiwne, ale miał nadzieję, że z szacunku dla niego nestor nie tylko da mu wolną rękę przy wyborze partnerki, o ile w ogóle nie będzie przykładał ręki do jego ożenku. W końcu pracuje dla rodziny w inny sposób niż dodając dodatkowe powiązania z innymi rodami i płodząc czystokrwiste dzieci. Jednak mylił się i po listownej wymianie zdań między (już nie tak) młodym Nottem, a nestorem jego rodu stanęło na tym, że ma się zaręczyć i to teraz, zaraz natychmiast. Nestor nie chciał tracić czasu nawet na ugadywanie się z innymi nestorami, bo cała dyskusja została ucięta postanowieniem, że przyszłą żoną Nicholasa będzie jego kuzynka. Czy nestor uważał to za zabawne czy nie Nick nie miał innego wyboru jak przystać na propozycję. W każdym innym wypadku nie byłby już mile widziany w Nottingham. Nick był wściekły jak nigdy. Nie dość, że nagle musiał się wiązać to jeszcze z dziewczyną, którą traktował jak siostrę. Nott uważał Beatrice za jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie, nie pozwoliłby, żeby ktokolwiek zrobił jej krzywdę i naprawdę kochał ją całym sercem, ale nie wyobrażał sobie jej jako swojej partnerki. Po prostu nie. To była przecież siostra Bastiana, kuzynka, którą w młodości ciągnął za warkocze i znał praktycznie od urodzenia. Musiał się oswoić z tą myślą zanim porozmawia z Beatrice… Albo i nie… Właśnie gdy dopijał szklaneczkę whiskey, musiał jakoś się rozluźnić, i planował napisać do Bastiana, żeby się z nim spotkać i obgadać to w męskim gronie dostał się w jego ręce list od Beatrice. Jednak nestorowi rzeczywiście zależało na czasie i dziewczyna wiedziała już o wszystkim. Właściwie to trochę czuł się winny. Gdyby przyszedł do nestora z podkulonym ogonem i obiecał, że znajdzie narzeczoną w przeciągu najbliższego pół roku zapewne ona nie siedziałaby w tym po uszy wraz z nim. A to przecież mała, słodka Beatrice. Przez chwilę zastanowił się, czy powinien się ogarnąć w jakiś sposób, czy wyjść z domu tak jak stoi. Zawsze starał się wyglądać perfekcyjnie, ale w tym momencie jakoś nie było to dla niego tak bardzo kluczowe jak zazwyczaj. Ani przez moment się jednak nie zastanawiał czy w ogóle powinien się dzisiaj tam pojawić, czy nie lepiej odpisać na list. Bea zasługiwała na to, żeby zrobić dokładnie to, o co prosiła. Dlatego też mimo już lekko poczochranych włosów i pogniecionej koszuli teleportował się nieopodal domu swojego kuzyna, gdzie czekała na niego kuzyna… czy raczej narzeczona(?). Chciał jak najszybciej odpowiedzieć na jej zaproszenie i dowiedzieć się, co też dziewczyna wymyśliła i czy ma jakiś plan by jeszcze to odkręcić. Stanął więc przy drzwiach, zapukał i czekał aż dziewczyna wpuści go do środka.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon na piętrze [odnośnik]11.12.15 17:19
Słysząc pukanie ostrożnie odstawiła filiżankę na stół. Regina miauknęła z wyrzutem, gdy ściągnęła ją ze swoich kolan i ułożyła na najbliższej poduszce. Na materiale szaty została kocia sierść, ale Nottówna nie zwróciła na to najmniejszej uwagi, intensywnie wbijając wzrok w drzwi. Szybko przemierzyła pokój i nacisnęła klamkę. Widok stojącego w progu kuzyna wzbudził w niej mnogość mieszanych uczuć - z jednej strony radość, bo przecież był jej niemal tak bliski jak brat i podświadomie pokładała w nim (beznadziejną? bezzasadną?) nadzieję na rozwiązanie tej sytuacji. Z drugiej strony lęk, bo po samej jego minie umiała zgadnąć, że on również już o wszystkim wiedział. I zdecydowanie nie był zachwycony losem jaki zaplanował dla nich nestor.
- Nico... - jej usteczka zadrżały nieco płaczliwie, głos załamał się nim zdołała powiedzieć coś więcej. Opuściła głowę, wbijając wzrok w podłogę i dając sobie sekundę na opanowanie emocji. Wzięła głęboki wdech i kiedy znów na niego spojrzała, zdołała przywołać na usta blady uśmiech.
- Wejdź proszę. Dziękuję, że pojawiłeś się tak szybko. - gestem wskazała mu kanapę, na której wciąż wylegiwała się jej kotka, teraz obserwująca ich czujnie spod na wpół przymkniętych powiek. W gesty i ton Beatrice wkradła się typowa dla niej elegancja i wdzięk. Łatwiej było jej radzić sobie z tym wszystkim, gdy kryła się za dobrym wychowaniem. Wszak uprzejmość jest zbroją damy. A ona bardzo potrzebowała teraz choć iluzorycznej ochrony przed okrutnym światem, który znów wdzierał się w jej uporządkowane i spokojne życie. Częściowo pogodziła się już z wizją małżeństwa - nie mogło być inaczej, taki miał być jej los. I nie spodziewała się takiego szczęścia jakiego dostąpiła Maire, wchodząca za mężczyznę, którego pokochała. Bea miała być stosunkowo nieszczęśliwa u boku Leonarda do końca swojego - jak przypuszczała krótkiego - życia. Ta wizja legła jednak w gruzach i zastąpiła ją nowa. I Merlinie, miej litość! Beatrice nie umiała stwierdzić czy jest lepiej czy może jeszcze gorzej. Wprawdzie przeznaczono jej mężczyznę, którego szczerze kochała... ale jak brata! Nigdy nie widziała go w innej roli, a teraz nagle miała go tytułować panem mężem?
- Napijesz się czegoś, mój drogi? - wróciła na swoje poprzednie miejsce, przywołują skrzata, który skłonił się i czekał na decyzję panicza Notta. Dopiero, gdy sługa zniknął, Bea odważyła się ponownie zabrać głos.
- Przepraszam, że ściągnęłam Cię tutaj tak nagle. Prawdę powiedziawszy trochę spanikowałam, gdy przeczytałam list od Septimusa. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć... - dłonie jej drżały, policzki były niezdrowo blade i choć bardzo starała się trzymać emocje na wodzy, czuła, że zaczyna jej się kręcić w głowie. Złożone na podołku dłonie zaciskała mocno w pięści, jakby to miało jej w czymś pomóc - bezskutecznie. Dlatego ostrożnie ujęła jego dłoń, szukając w nim wsparcia. Jakby nie było, siedzieli w tym razem!
- Co my zrobimy, Nicholasie? - spytała miękko, niemal szeptem, wbijając w niego smutne spojrzenie błękitnych oczu.




Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday.

Beatrice Nott
Beatrice Nott
Zawód : opiekunka jednorożców
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon na piętrze 322e3f2c31328e05fdc9bf3a5ecc23d5
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t735-beatrice-nott https://www.morsmordre.net/t758-izolda#2848 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-queen-victoria-street-21 https://www.morsmordre.net/t981-beatrice-nott
Re: Salon na piętrze [odnośnik]11.12.15 23:18
Nie wiedział jak powinien przywitać się z Beatrice. Zwyczajowy pocałunek w policzek, jak między rodzeństwem, byłby chyba w tym momencie na miejscu, gdyby wiedział, czy może sobie na niego pozwolić. W końcu mogła być na niego zła za to, że wkrótce zostanie jej mężem. Oboje zdawali sobie sprawę, że żadne z nich nie ma na to wpływu, ale jednak. Nick wiedział, że Bea jako kobieta ma pełne prawo zareagować na to w emocjonalny sposób. A przecież jej nie wolno było denerwować. Mimo że sam nie był zachwycony obrotem rzeczy musiał jakoś się trzymać. Może nie prezentował się dzisiaj najlepiej właśnie ze względu na swój stan emocjonalny i chęć jak najszybszego odbycia nieprzyjemnej rozmowy z Beatrice. Lepiej mieć to już za sobą.
- Beatrice – wypowiedział jej imię na powitanie i spojrzał na nią dość chłodno. Pod maską chłodu skrywał własne emocje, które były na tyle silne, że udawanie obojętności mogłoby nie wyjść tak dobrze jak zazwyczaj. Ona ukrywała się pod dworskimi manierami, on wolał pokazać się jako mężczyzna bez emocji. Szkoda, że nie dało się ich tak po prostu wyłączyć. Życie by było w ogóle łatwiejsze.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że musimy porozmawiać – odpowiedział starając się by jego głos brzmiał trochę cieplej niż w momencie gdy poprzednio otworzył usta. Przecież nie chciał jej straszyć. To była mała, słodka Beatrice, którą trzeba się było opiekować, a nie sprawiać problemy. Dalej nie dochodziło do niego, że wkrótce będzie musiał nieco inaczej wywiązywać się z obowiązku opieki nad nią. Spojrzeć na nią jak na kobietę. Właściwie to musiał się powstrzymać, żeby nie zmierzyć jej wzrokiem. Bez wątpienia by to zauważyła a nie był to odpowiedni moment. Wiedział, że była piękna, wiedział, że będzie jego. Ale nie potrafił spojrzeć na nią w inny sposób niż przez ostatnie lata. Wszedł do środka i rozejrzał się po domu. Znał to miejsce bardzo dobrze.
- Nie ma Bastiana? - zapytał choć raczej znał odpowiedź. Właściwie to trochę bał się także spotkania z kuzynem. Miałby tak po prostu oddać mu swoją ukochaną siostrę? Swoje oczko w głowie? Nick nie chciał, żeby ich relacje się zmieniały. Bastian był dla niego ważny, ale wiedział, że Bea jest dla Bastiana ważniejsza niż męska przyjaźń.
- Hmmm… Zdaję sobie sprawę, że nie wypada, ale chyba nie będziesz miała nic przeciwko, gdybym napił się czegoś mocniejszego niż herbatka? [/ b] – zaczął spoglądając niepewnie na Beatrice. Po prostu potrzebował alkoholu w tej sytuacji. Odrobinka jeszcze nikomu nie zaszkodziła. – [b] Na pewno Bastian ma jeszcze trochę dobrej whiskey – rzucił w kierunku skrzata a następnie pogłaskał leżącego na kanapie kota. Właściwie podobało mu się, że Bea przeszła od razu do rzeczy.
- Na początku pomyślałem, że to jakiś żart – zaczął i podkreślił to krótką pauzą – Jednak obawiam się, że zdarzały się małżeństwa między nawet bliższymi krewnymi. Zachowanie czystości krwi wymaga poświęceń – dodał i z tej części jego wypowiedzi nestor raczej byłby zadowolony. Nick nie do końca. – Rozmawiałem z nestorem i muszę Ci wyznać, że to raczej moja wina. Próbowałem wytargować jeszcze kilka lat kawalerskiego życia i jak widać się nie zgodził… – przyznał się i chyba po raz pierwszy w życiu spojrzał w podłogę zamiast w oczy Beatrice. Nie wiedział jak zareaguje na jego wyznanie ale lepiej, żeby znała prawdę. Splatając ich palce uścisnął jej rękę, gdy tylko znalazła się w jego dłoni. Westchnął słysząc jej pytanie i wolną ręką pogłaskał ją po głowie i uśmiechnął się pobłażliwie.
- Zrobimy wszystko, co trzeba dla dobra rodu – odopowiedział nie do końca przekonany, czy rzeczywiście by chciał tego.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon na piętrze [odnośnik]12.12.15 20:05
Dziwna niezręczność towarzyszyła im obojgu. Beatrice zwykle witała się z kuzynem bardzo wylewnie - jak na standardy arystokratycznego świata, oczywiście - składając lekki pocałunek na jego policzku. Ta siostrzana czułość zdawała się jednak niewłaściwa w zaistniałych okolicznościach. Niemiłe napięcie towarzyszyło jej przez dłuższą chwilę, zwłaszcza, że zwrócił się do niej tak chłodnym tonem. Zbiło ją to odrobinę z tropu; wręcz zraniło. Chyba jeszcze nigdy nie przywitał jej w tak oschły sposób. Oczywiście nie dała tego po sobie poznać, skryta za bezpieczną maską idealnie opanowanej damy.
- Nie wrócił jeszcze z Ministerstwa. - wyjaśniła nieobecność brata, w duchu znów tęskniąc za nim i jego trzeźwym osądem. Gdyby miała okazję zamienić z Bastianem choć kilka słów, z pewnością wszystko byłoby teraz dużo prostsze. On zawsze wiedział co należy zrobić. Niestety musiała radzić sobie sama.
Wyczuwała w Nicholasie napięcie nie mniejsze, niż to które towarzyszyło jej samej od momentu przeczytania listu. W naturalnym odruchu starała się je złagodzić, by nieco go uspokoić. Mówiła więc miękko i spokojnie, tym bardziej starając się nie zdradzać z własnymi rozterkami. Jeśli oboje podejdą do sprawy na spokojnie, na pewno dojdą do jakiegoś konsensusu.
- Och, daj spokój. Nie przejmuj się takimi drobiazgami. - potrząsnęła głową z dezaprobatą i gestem pogoniła skrzata, by czym prędzej przyniósł to czego Nott w tej chwili tak bardzo potrzebował. Przywykła do tego, że wszyscy wokół niej koją nerwy alkoholem i nie przeszkadzało jej to w najmniejszym stopniu. - Zaraz przyniesie co trzeba. - zapewniła go, kątem oka obserwując swojego kota, który ewidentnie przymierzał się do przeniesienia się z poduszki na kolana Notta. Syknęła karcąco, wyganiając zwierze na poprzednie miejsce. To nie czas na przytulanki, głupiutki kocie. - pomyślała z irytacją, jednocześnie podnosząc wzrok i wbijając go w Notta. Słuchała go uważnie, od czasu do czasu potakując mu lekkim skinięciem głowy. Nicholas był dla niej bratem dużo bardziej niż Bastian. Rodzony brat, bardzo wcześnie zastąpił jej ojca i nigdy nie było między nimi typowych dla rodzeństwa więzi. To Nico (jak przystało na dobrego brata!) ciągnął ją w dzieciństwie za włosy i podrzucał ogromne pająki do jej domku dla lalek. Jednocześnie to właśnie on opiekował się nią w Hogwarcie, gotów potraktować paskudnym zaklęciem każdego kto spojrzałby na nią nieprzychylnym - lub co gorsza, maślanym! - wzrokiem. Byli jak rodzeństwo, ale drzewo genealogiczne mówiło co innego. Pokrewieństwo między nimi było na tyle odległe, że małżeństwo nie powinno napotkać żadnych przeciwieństw ze strony prawnej. A ich uczucia? Kogo to obchodziło...
W którymś momencie kąciki jej ust opadły w wyrazie szczerego smutku. Nie chciała, by to dostrzegł, więc pochyliła głowę opierając czoło na jego ramieniu. Miękkie dotknięcie dłoni na włosach zasmuciło ją jeszcze bardziej. Teraz wszystko się zmieni. Straci brata, by zyskać... męża?
- Quia nominor leo. - szepnęła, cytując ich rodową maksymę, zgadzając się tym samym z jego słowami. Czyż nie przysięgała zawsze, że dla swego rodu zrobi wszystko? - Nie możemy zawieść. - dodała nie podnosząc głosu. Nie była zła, a jedynie smutna i zrezygnowana. Nie widziała żadnego wyjścia poza potulnym przystaniem na rozkazy nestora rodu. Gdyby spróbowała się z nim sprzeczać mogłaby pożegnać się z nazwiskiem i przywilejami. Kobieta, puch marny! Kto by tam słuchał jej zdania?
Gdy do salonu wrócił skrzat z kryształową szklanką i butelką z barku Bastiana, powoli podniosła głowę z ramienia kuzyna. Nie puściła jednak jego dłoni, wciąż czerpiąc siłę z tego całkowicie naturalnego i niewinnego kontaktu fizycznego. Z pewnością wyczuł napięcie, które nagle ogarnęło całe jej ciało. Z opóźnieniem przyswoiła pewien fakt z jego wcześniejszej wypowiedzi.
- O Merlinie, Nico! - jęknęła ze szczerym przerażeniem, szeroko otwierając oczy. - Czy w takim razie ja jestem karą dla Ciebie? - zapytała. Czyżby nestor zrzucił mu na głowę chorowitą kuzynkę, by ukarać go za nieposłuszeństwo? Myśl, że miała mu być ciężarem i niechcianym problemem przeraziła ją nawet bardziej niż sam fakt narzuconych zaręczyn.




Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday.

Beatrice Nott
Beatrice Nott
Zawód : opiekunka jednorożców
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon na piętrze 322e3f2c31328e05fdc9bf3a5ecc23d5
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t735-beatrice-nott https://www.morsmordre.net/t758-izolda#2848 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-queen-victoria-street-21 https://www.morsmordre.net/t981-beatrice-nott
Re: Salon na piętrze [odnośnik]12.12.15 20:47
Może i lepiej, że Bastiana nie było w domu. Nick chciał jak najszybciej dowiedzieć się, co kuzyn sądzi o tym, pożal się Boże, pomyśle nestora. Pomijając już fakt, że unieszczęśliwiało ich oboje, bo bardzo dobrze im było jako kuzynostwu, które naprawdę jest ze sobą bardzo blisko – w końcu wychowywali się razem, to to małżeństwo nie miało prawa niczego wnieść do rodziny. Nie było w ogóle przydatne polityczne. Ich więź rodzinna przecież była już wystarczająco mocna. Jedynym plusem było to, że nie oddadzą Beatrice obcemu mężczyźnie. Ale, żeby jemu? Kompletnie nie rozumiał dlaczego. Jedynym powodem, który mógł widzieć nestor było to, żeby szybko ożenić Nicholasa z kimkolwiek zanim przyjdzie mu do głowy nie żenić się w ogóle. A o rękę Beatrice nie musiał nawet nikogo pytać. Nick miał teraz tylko nadzieję, że Bastian nie będzie go teraz traktował jak potencjalnego wroga, który chce krzywdy jego ukochanej siostry. Był pewien, że ten związek ich podzieli zamiast utrwalić jakoś rodzinne koligacje. Lepiej najpierw porozmawiać z samą Beatrice a dopiero skonfrontować to wszystko z jej bratem, który chcąc, nie chcąc będzie musiał zgodzić się na ten związek.
- Dzięki – odpowiedział, gdy dziewczyna posłała skrzata po whiskey. Tego mu było w tym momencie chyba najbardziej potrzeba. Uśmiechnął się ponuro do kota. Lubił tego sierściucha i właściwie to nie miałby nic przeciwko, gdyby wskoczył mu na kolana. Ech… Przez myśl przeszło mu, że najprawdopodobniej niedługo będzie mieszkał z nim w jednym domu i będzie już miał go dość. Nie wyobrażał sobie tego i było to dla niego jak najbardziej nierealne. Właściwie to kiedyś myślał, że największym nieszczęściem będzie jeśli trafi mu się brzydka i gruba narzeczona. Jest całkowicie odwrotnie. Wysoka, szczupła, piękna… W dodatku blondynka. Marzenie. Jedynym minusem jest to, że od zawsze traktował ją jak siostrę i do głowy mu nie przychodziło by spojrzeć na nią jak na kobietę, potencjalną partnerkę. Matkę jego dzieci? Nie. Zdecydowanie nie.
Westchnął i uśmiechnął się ponuro.
- Dokładnie – odpowiedział słysząc rodowe motto w ustach dziewczyny. Była po prostu panną idealną. Zamiast się buntować w trudnej chwili myślała o rodzinie. Naprawdę uważał ją za chodzący ideał. Pocałował ją delikatnie w czoło i przytulił do siebie. Nie chciał, żeby się denerwowała, ale nie chciał też powtarzać, że będzie dobrze, gdy doskonale wiedział, że sprawa jest popaprana na tyle, że będzie trudno teraz ułożyć sobie życie. Pogłaskał ją po plecach.
- Ciiiii – szepnął tylko dalej ją głaszcząc. Chciał by się uspokoiła. Nerwy niczego nie naprawią. Wywrócił oczami i westchnął, gdy dziewczyna wyskoczyła ze zdecydowanie nadinterpretacją jego słów.
- Kochanie, źle mnie zrozumiałaś – zaczął. – Spokojnie – dodał i jeszcze raz westchnął, bo nie miał ochoty teraz wyjaśniać tej sytuacji ale widocznie musiał. – Nestor w liście napisał, że z szacunku dla mnie nie szukał mi żony ale niepokoi go mój kawalerski stan. Gdy próbowałem odwlec wyrok bach… zażądał naszych zaręczyn. Ot tak, bo nie musiał nikogo prosić o zgodę – powiedział i spojrzał jej w oczy. Chciał, żeby wiedziała, że mówi prawdę. – Beatrice, uważam Cię za piękną, wrażliwą i niezwykle inteligentną kobietę. I naprawdę Cię kocham z całego serca… – i urwał, żeby nie powiedzieć „jak siostrę”. Ale to chyba było oczywiste.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon na piętrze [odnośnik]13.12.15 13:41
Bastian nie będzie miał nic do powiedzenia, to oczywiste. Skoro już wcześniej nie mógł poradzić nic na pertraktację z Crouchami, co miałby począć, gdy wszystkie decyzje zostały podjęte przez jednego (bardzo upartego) człowieka? Septimus nie raz udowodnił już, że choć jest doskonałym przywódcą i opiekunem rodu, to nie ma w jego polityce miejsca na nieposłuszeństwo... Beatrice kochała swoją rodzinę i nie chciała przynieść jej wstydu. Dlatego tak samo jak poprzednio, gdy to Basta przedstawiał jej sytuację z Leonardem, nie pozostało jej nic innego jak pogodzić się ze swoim losem. Nie mogła walczyć z siłami o tyle potężniejszymi od niej.
Przez chwilę uważnie przyglądała się twarzy Nicholasa, szukając na niej potwierdzenia słów, które wypowiadał. Myśl, że nestor mógł potraktować ją jako produkt niższej jakości (czymże były szlachetne panny, jeśli nie obiektami handlu..?) była przerażająca i poniżająca. W połączeniu z potencjalną krzywdą ukochanego kuzyna stawała się nie do zniesienia. Szczęśliwie nie znalazła w jego twarzy niczego poza szczerością. Rozluźniła się więc powoli i na jej usta wrócił blady uśmiech. Nie musiał nic dodawać, rozumiała. Przecież czuła w stosunku do niego dokładnie to samo.
- Przepraszam. To wszystko przez tę sprawę z Leonardę Crouchem. Jego rodzina zrezygnowała ze mnie, gdy dowiedzieli się o Serpentynie. - uspokajającym gestem musnęła jego ramię, po czym delikatnie wyswobodziła się z jego objęcia. Odebrała od skrzata butelkę i szklankę, po czym odesłała sługę ruchem głowy. Szczodrze nalała ognistej i wręczyła naczynie kuzynowi. - Rozumiesz, że w takim wypadku pierwszą interpretacją, która mi się nasunęła jest właśnie potraktowanie mojej choroby jako kary. A tego, kochany, nigdy bym Ci nie życzyła. - odstawiła butelkę na stół, ale nie wróciła na sofę. Choć odrobinę kręciło jej się w głowie, nie mogła teraz znieść bezruchu. Skrzyżowała ramiona na piersi i zaczęła spacerować po pokoju z pełną skupienia miną.
- Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to całkiem sprytne zagranie ze strony wuja. Żadne z nas nie ma nic do powiedzenia, nie pojawia się problem umowy małżeńskiej. Co więcej jeśli umrę... - tu urwała na moment i skrzywiła się minimalnie. -...wydając na świat dziecko, moja część majątku zostanie w rękach rodziny. Dzięki temu ród nie straci, a może zyskać. - musiała przyznać, że takie spojrzenie na sprawę wydało jej się niezwykle przebiegłe. I odrobinę bezwzględne. Ale czy w polityce jest czas na czułości? Skąd. Chłodne, analityczne podejście jeszcze bardziej ją uspokoiło. Łatwiej było traktować to w ten sposób, odcinając się od emocji, myśląc o interesach i tym co mogą zyskać. Zatrzymała się i spojrzała na Nicka.
- Jeśli dobrze to rozegramy... - zaczęła powoli, wpatrując się w niego intensywnie. Nie chciała mu niczego narzucać, bo co jeśli jemu takie interesowne podejście nie przyjdzie równie łatwo co jej? - W dłuższej perspektywie możemy wiele zyskać. Począwszy od tego, że ja zatrzymam nazwisko i nie będę musiała udawać jakiegoś tam Croucha czy Parkinsona. - wykrzywiła nieładnie usta, brzydząc się myślą o porzucenia nazwiska Nott - Skończywszy na tym, że nasza linia rodu się utrwali. Nie miałabym nic przeciwko wygryzieniu Septimusa i Adelajdy z ich ciepłych posadek. - mruknęła mściwie i zmrużyła lekko powieki. Beatrice nie była idealną panną. Była idealnym Nottem. Lwicą salonową i konspiratorką spragnioną władzy i sukcesu. Nie mogła osiągnąć tego w nauce? Dobrze. Więc pożałują Ci, którzy przenieśli jej zainteresowania z jednorożców w stronę rodowej polityki.




Then I’d trade all my tomorrows for just one yesterday.

Beatrice Nott
Beatrice Nott
Zawód : opiekunka jednorożców
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon na piętrze 322e3f2c31328e05fdc9bf3a5ecc23d5
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t735-beatrice-nott https://www.morsmordre.net/t758-izolda#2848 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-queen-victoria-street-21 https://www.morsmordre.net/t981-beatrice-nott
Re: Salon na piętrze [odnośnik]13.12.15 14:34
Zaradzić na zaistniałą sytuację nie mógł nikt i nic. Jeśli Septimus wyraził chęć zaaranżowania małżeństwa między członkami jego rodu to nikt nie mógł odwieść do od tej propozycji. Jednak zdanie Bastiana Nicholasa bardzo obchodziło. To była jego siostra, którą chcąc nie chcąc miał mu zabrać. Wiedział jak są ze sobą zżyci i jak wyglądają ich relacje. Dlatego nic dziwnego, że nie chciał stracić przyjaciela zyskując żonę. Właściwie to to słowo ciągle trudno przechodziło mu przez gardło. Żenić to się mógł Julius czy Persival czy nawet Bastian, ale on? Dla Nicholasa kariera była najważniejsza i o małżeństwie pomyślał by dopiero, gdy potrzebna by mu była ładna pani Nott pasująca do jego wizerunku. Jednak nie teraz. Nie miał czasu wybierać zastawy stołowej czy innych pierdół. Musiał zajmować się papierzyskami i zwracać na siebie uwagę wyżej postawionych urzędników.
Gdy w ich rozmowie pierwszy raz padło słowo „serpentyna” zawahał się lekko. O tym nawet nie myślał, ale rzeczywiście był to problem nie do przeskoczenia. Aktualnie nie wyobrażał sobie jak w ogóle mógłby iść do łóżka z Beatrice ale jednak posiadanie potomstwa było jednym z ich obowiązków. Poza tym po co komu żona jak nie może dać mu syna? Nie chciał teraz o tym rozmawiać, ale serpentyna była dla niego problemem. Mniej by się przejmował, gdyby żenił się z kobietą, na której mu nie zależało. Potraktowałby ją jako wybrakowaną ale zawsze jako stworzoną do tego by urodzić mu dziecko. Z Beatrice było inaczej. Nie chciałby jej narażać. Westchnął.
- Bea, nigdy więcej nawet tak nie myśl. Przecież wiesz, że dla mnie jesteś najwspanialszą kobietą na świecie. Choroba nie jest Twoją winą… – odpowiedział uśmiechając się do niej ponuro. Upił spory łyk whiskey i spojrzał na dziewczynę. Mieli problem, ale właściwie oboje mogli trafić gorzej.
- Wuj nie jest idiotą – odpowiedział wzruszając ramionami. Dokładnie tak można było to wytłumaczyć. Wkurzony był tylko na to, że to akurat jemu się to musiało przytrafić. On mógłby się ożenić mając nawet 50 lat i nic by to nie zmieniło. Przynajmniej według niego. Mógłby ożenić się nawet z dwudziestolatką i nikomu nic do tego. Jednak w tym momencie był jednym Nottem, którego Septimus mógł ożenić z Beatrice a że jeszcze w ostatnich dniach go wkurzył to już wszystko jasne.
- Ciesz się, że nie Carrow… Szkoda mi tej młodej Megary… - odpowiedział jakby chcąc zmienić temat z knucia na ploty. W tym wydaniu Beatrice wręcz go przerażała. Potrafiła knuć intrygi jak nikt inny a wyglądała jak anioł. Kruchego, delikatnego anioła. Lepiej ją było mieć po swojej stronie. Idealna… - A w gwoli ścisłości to tak teoretycznie nie zostaniesz przy panieńskim nazwisku – odpowiedział kąśliwie się uśmiechając. Nie ma, to że zmieni je na takie samo nie oznacza, że nie będzie nosiła jego nazwiska. Już nie będzie panną Nottówną, tylko panią Nott.
- Ej, ej, ej… nie przesadzajmy –zaczął hamować te jej intryganckie pomysły. Nie powinna przeginać. Nie tak od razu. – Bardzo podoba mi się, że wreszcie zaczynasz mówić jak Nott ale pozycja Septimusa jest nienaruszalna chociażby przez to, że jest najstarszym Nottem a na tym opiera się patriarchat, którego bardzo nie chciałbym burzyć. Ale rzeczywiście nasza linia, właściwie moja linia, bo w tym momencie jesteśmy spokrewnieni w linii bocznej może zająć miejsce linii głównej przez nasze małżeństwo – dodał. To było dość skomplikowane, ale nie wątpił, że Beatrice to zrozumie.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Salon na piętrze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach