Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Cadana
AutorWiadomość
Gabinet Cadana [odnośnik]08.01.18 9:25

Gabinet Cadana

Niewielki, znajdujący się pod parterem, dlatego należy zejść do niego po schodach. Nie przypomina typowego gabinetu, zamiast biurka i krzeseł jest niewielki stolik wraz z dwoma skórzanymi fotelami. Na podłodze leżą stare dywany. Ściany wyłożone są wysokimi regałami, na których półkach znajdują się książki o różnorodnej tematyce. We wnęce widnieje stół mogący służyć za powierzchnię potrzebną do nakładania klątw na artefakty.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]08.01.18 21:47
16 maja

Nawałnicy z dziesiątego maja nie powstrzymały nawet zaklęcia ochronne; następstwem anomalii były zawirowania pogody, lecz prawdziwy sztorm sprowadziła sama Caley, pisząc do brata i błagając go o powrót do domu. Calhoun nie zdążył jeszcze dobrze zacumować, a już przyczynił się do jednej tragedii – choć jego siostra nie miała co do tego pewności, miała przeczucie, co niekiedy było znacznie groźniejsze. Czarne chmury zbierały się nad rodziną Goyle, a wczorajsze spotkanie z najmłodszym synem Cadmona utwierdziło blondynkę w przekonaniu, że nie ma takiego wiatru, który mógłby je rozgonić. Powodowana wyłącznie osobistymi pobudkami zwróciła się w stronę chaosu i chaos miała otrzymać. Boleśnie przekonała się wczoraj, że nie ma już nad bratem żadnej kontroli, że dwuletnia rozłąka sprawiła, iż Calhoun zdołał wyrwać się spod jej czaru i kpił teraz z relacji, jaka łączyła ich w dawnych, lepszych czasach.
Swoimi gorzkimi spostrzeżeniami zapragnęła natychmiast podzielić się z Cadanem, który po swojemu przeżywał żałobę. Paliło się w niej poczucie wstydu, bo czuła się współwinna zdarzenia na statku; chociaż nie miała dowodów, nikt nie był na tyle głupi, by kompletnie zignorować zbieg okoliczności, jakim było pojawienie się Calhouna i tragiczna śmierć przyjaciela jej brata. Każdy, kto potrafił dodać dwa do dwóch musiał zastanowić się nad finałem tej historii, a przewidująca Caley nie zamierzała dopuścić do rozpadu w rodzinie; nie wtedy, kiedy sama poświęciła dla niej tak wiele.
Nie chciała jednak przychodzić z pustymi rękami, a jak na dobrą siostrę przystało, postanowiła odciągnąć myśli Cadana od niedawnej tragedii – przyniosła więc ze sobą mały drobiazg, skromną błyskotkę, o której przeznaczeniu w całości miał zadecydować brat. Niech jego myśli wypełni pasja, a różdżka w dłoni przypomni o sile sprawczej, jaką wciąż posiadał.
Pozwolenia na wizytę nie musiała uzyskiwać, gdyż Cedric chwilowo był na nią tak bardzo obrażony, że całkowicie ją ignorował. Uwielbiała ten okres, gdy była dla niego jak powietrze, bo to równało się względnemu spokojowi, choć na karku wciąż czuła jego oddech, a mężowskie wymagania zaciskały się niczym stryczek na jej szyi. To wszystko tak bardzo ją zawstydzało, że nigdy nie zdecydowała się zwierzyć ze swojej tragedii bliskim. Chciała załatwić to sama, lecz przegapiła moment, w którym straciła kontrolę i jakąkolwiek przewagę – nie mogła już zasłaniać się ambicją, a pewność siebie wdeptano w drogą posadzkę domu Spencer-Moona.
Lubiła odwiedzać Grimmauld Place, lecz tym razem nie zatrzymała się na parterze, by porozmawiać z Eir i tylko przelotnie przywitała się z Hjallem, który jak zwykle czujnie obserwował ciotkę, gdy tylko pojawiła się w progu ich domu. Widok bratanka przywołał uśmiech na jej twarz i z tym uśmiechem przekroczyła próg gabinetu drugiego syna Cadmona. Ubrana w prostą, ciemnogranatową suknię i z włosami spiętymi z tyłu głowy wyglądała na nieco starszą niż była, ale świadomie na taką pozowała. Najchętniej podeszłaby do brata i mocno go uścisnęła, lecz zdecydowała się poddać jego osądowi grzech, który popełniła. Dopiero wtedy powinien zdecydować, czy wciąż będzie chciał mieć z nią do czynienia.
- On tu wrócił przeze mnie – przyznała na wydechu, odnajdując wzrokiem spojrzenie błękitnych oczu Cadana; ręką sięgnęła do tyłu, by szczelnie zamknąć za sobą drzwi gabinetu.
Postąpiła kilka kroków, wciąż wpatrzona w brata, szukająca na jego twarzy jakiejkolwiek reakcji, czy decyzji. Miała ochotę odgarnąć mu z czoła jasne włosy, a razem z nimi wszystkie troski, lecz na razie trzymała się na dystans. Sięgnęła za to do kieszeni i wyciągnęła zeń przygotowany przez siebie wcześniej pierścień.
- A to małe zadośćuczynienie – położyła biżuterię na stole we wnęce, mało subtelnie dając znać, jakie było według niej przeznaczenie pierścienia. Tsavoryt mienił się świetle odcieniami zieleni, dopraszając się o pieszczotę klątwą.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]26.01.18 10:22
Za mocno wpatrywał się w żałośnie falującą toń swojego życia żeby spojrzeć na sztorm rozgrywający się na sąsiednim morzu. Caley, jego kochana Caley przeżywała w domu piekło, zaś on przejmował się z pozoru błahymi problemami. Nie usprawiedliwiało go nic, śmierć przyjaciela nastąpiła niedawno, zaś dramat jego młodszej siostry ciągnął się już długo. Zdecydowanie zbyt długo. Gdyby tylko zechciał się nad tym intensywniej zastanowić, nic nie zdołałoby wyplenić jego poczucia winy - ono zapewne pchnęłoby go do nierozważnej decyzji zajęcia się Spencer-Moonem osobiście. W najokrutniejszy sposób, nadstawiając tym samym karku za całą swoją rodzinę, włącznie z tą, którą założył on sam. Gniew rośnie w Cadanie ogromny i pożera wszystko na swojej drodze. Zawsze należał do raptusów kąpanych w gorącej wodzie, zaś złość opanowywała całe jego ciało nakazując mu ucieczkę w przemoc - werbalną, niewerbalną, jakąkolwiek. Najczęściej w ruch szły pięści albo wstrętne klątwy. Na punkcie rodziny był szczególnie przeczulony, nie potrafiąc odnaleźć wytłumaczenia dla swoich reakcji. Oprócz tego jednego, krewni byli najważniejsi. Dlaczego tak skrupulatnie ostatnio ignorował własne postanowienia?
Pracował zawzięcie w gabinecie, czytając kolejne książki. Zapoznawał się na nowo z ich tytułami siedząc rozwalony bez życia na fotelu. Dłoń opierał na zmarszczonym w skupieniu czole, oddając się słodkiemu odpoczynkowi od fizycznych prac. Zamykał się w sobie, odgradzając się od wszelakiego towarzystwa - nie miał dziś ochoty ani na rozmowy, ani na żarty. Popadł w marazm, z którego prawdopodobnie wybudzi się dnia jutrzejszego. Ostatnio nastroje Goyle'a przypominały zmienność kalejdoskopu, za którym on sam nie nadążał. Dlatego przestał biec. Usiadł zagłębiając się w suchej lekturze, miękkim materiale siedziska oraz równie wygodnym olewactwie.
Zaalarmowało go dopiero szczęknięcie drzwi oraz ich ciche skrzypnięcie, zaś później głos należący do Caley. Nerwowy, szybko wyrzucający z siebie głoski - kiedy Cadan złączył je w jeden sens, zrozumiał o czym mówiła. Zmarszczył brwi i wkładając zakładkę między strony pergaminu odłożył tom na niewielki stolik obok. Złapał się za oparcie fotela oraz dźwignął do pozycji stojącej, wolnym krokiem okrążając przeszkody, tym samym zbliżając się do drobnej sylwetki blondynki. Jeszcze milcząc razem podeszli do stołu, na którym krótko po tym znalazł się tsavorytowy pierścień. Spojrzał wpierw na niego, potem zaś na twarz swojej siostry i nabrał powietrza w płuca.
- Jaki to powód? - spytał konkretnie, bez cienia wyrzutów. Odczuł jednakże ból w klatce piersiowej - przywołała Cala, nie jego. Dlaczego? Musiał coś zaniedbać. Szukał w sobie przyczyn takiego stanu rzeczy, coraz mocniej zapadając się w wyrzutach sumienia i wątpliwościach. Nienawidził tego stanu, pełnego zwątpienia oraz braku gotowych rozwiązań. Rodzina rozpadała się jak suchy piasek przesypujący się w dłoniach i żadne z nich nic nie robiło, żeby to powstrzymać. - Co chcesz z nim zrobić? - zadał kolejne pytanie, tym razem brodą wskazując na mieniący się na blacie element biżuterii. Pytał oczywiście o konkrety, nie suche stwierdzenia - tych sam był świadom.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]03.02.18 14:48
W pierwszych miesiącach małżeństwa czuła się niczym syrena złapana w rybacką sieć – szamotała się i czarowała, używała naprzemiennie siły i swojego uroku, lecz rybak pozostawał nieubłagany i tak długo trzymał ją na swej łajbie, że tęsknota za wodą osłabiła ją i nie było już powrotu. Nie mogła się wycofać, więc po raz pierwszy i jedyny udała się po pomoc do matki, a ta usłyszawszy rewelacje córki, poradziła jej cierpliwość i pokorę, zamiast wręczyć fiolkę z trucizną przeznaczoną dla męża-tyrana. Zszokowana i upodlona Caley zamknęła się szczelnie we własnej skorupie, a na twarz przybrała maskę, której nie zdejmowała nawet przy drogich jej osobach. Zwłaszcza przy nich. Nie raz, nie dwa zastanawiała się, czy nie powiedzieć o wszystkim Cadanowi lub nawet Caelanowi, lecz zawsze powstrzymywała ją jedna myśl – oni mieli przecież tak wiele do stracenia. Założyli rodziny i byli za niej odpowiedzialni, a choć każdy z nich podchodził do domowego ogniska w zupełnie inny sposób, prawda była taka, że każde ich działanie mogło położyć się cieniem na rodzinie Goyle. Nie na jej starszych przodkach, ale tych młodszych. Przemyt artefaktów i zabawa klątwami nie równała się morderstwu, za które istniała tylko jedna kara. Caley nie mogła pozwolić, by dosięgnęła ona jej najbliższych. Siedziała wiec cicho i znosiła upokorzenia, lecz czara goryczy przelała się, a ona wysłała w końcu list do jedynej osoby, która nie miała do stracenia kompletnie nic.
Wielce egoistycznie było sądzić, że Calhoun przybędzie na jej wezwanie i spełni prośbę od ręki, lecz nie spodziewała się przy tym tak wielu szkód, a te piętrzyły się jedna za drugą. Nierozwiązana sprawa zabójstwa Timothy’ego, podejrzenia i kłamstwa, zatajenia i przemilczenia – czy teraz członkowie rodziny Goyle mieli okłamywać siebie nawzajem, byle osiągnąć zamierzone cele? Ta myśl była niczym gorzka mikstura do przełknięcia, lecz blondwłosa czarownica nie czuła się po niej wcale lepiej. Musiała jednak zaprezentować nie do końca prawdziwą wersję, którą wyjaśni, gdy tylko cały ten koszmar się skończy.
- Ostatnio wydarzyło się tak wiele złego, a jego tu nie było. Potrzebowałam go, musiałam… chciałam, żeby rzucił wszystko i był tu ze mną, z nami. Nie mogłam znieść myśli, że straciłam też jego – odetchnęła, starając się panować nad swoim tonem. Nie zamierzała ogrywać przed Cadanem przedstawienia, nie zasługiwał na to.
Wbrew temu, co twierdził jej mąż, Caley w żaden sposób nie dopomogła swojemu poronieniu. Może faktycznie nie pragnęła dziecka i nie czuła wielkiej miłości do istoty, którą przez chwilę nosiła pod sercem, jednak dopatrywała w nim szansy dla samej siebie. Być może dziedzic miał wreszcie zmienić Cedrica, a jeśli nie, to danie mężowi syna ją samą postawiłoby nieco wyżej w oczach wszystkich dookoła. Te marzenia spłynęły szkarłatem po jej udach, a ona straciła swoją szansę; nie trudno było więc użyć argumentu o jeszcze jednej stracie, by wyjaśnić swoje zachowanie.
Oboje z Cadanem wpatrywali się przez chwilę w pierścionek, a Caley wyciągnęła z kieszeni dwie małe fiolki z przygotowaną wczorajszego wieczoru bazą.
- Klątwa Tropiciela – oznajmiła konkretnie, uśmiechając się lekko pod nosem – Żeby już nikt nie odpłynął nam tak daleko, jak Calhoun.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]16.04.18 14:39
Morderstwa od wieków plamiły nazwisko Goyle - z tego się narodzili. Z pirata, szubrawcy, grabieżcy lubującego się w rozlewie krwi. Tak odległe dzieje nie zostały zapomniane i chociaż na statku pod banderą rodziny wciąż zdarzały się zabójstwa na bezprawnie żyjących szlamach, to ich częstotliwość faktycznie zmalała. Cały proceder miał miejsce pod osłoną nieskończonych wód pozbawionych świadków - jedynie ciała na dnie mogły coś zdradzić, lecz i one na pewno zdążyły już zostać pożarte przez morskich drapieżników. Wystarczyło zawlec Cedrica na pokład, skąd nie byłoby już odwrotu. Nikt nie usłyszałby jego desperackiego skomlenia, nikt nie otarłby jego jakże odważnych łez. Niestety niewiedza - nawet jeśli poprzedzona nieufnością oraz podejrzeniami - nie pozwalała na podjęcie radykalnych kroków. Cadan życzył Caley jak najlepiej, wszakże była jedyną ostoją tej rodziny. Matka, zbyt mocno zradykalizowana w swych poglądach, ślepo podążająca za rozkazami ojca, nie mogła dla nikogo stanowić autorytetu. Blondyn ją szanował i cenił, przecież wydała go na świat, zaś jej zdolności trucicielskie nie miały sobie równych, lecz czy i on nie zostałby spławiony przedstawiając jej swoje problemy, chociaż nigdy nie doszłoby do tego? Zdarzało się, że myślał nad tym, nad swoimi relacjami z członkami rodu; szybko odpuszczał uważając, że to było bez znaczenia. Miał już własną rodzinę, o którą winien dbać - czy potrzebował kogoś jeszcze? Może jedynie kotwicy spajającej go z pozostałymi Goyle'ami, z którymi pozornie nie łączyło go nic. Jego siostra, pełna czaru nieustannie, jakby jej życie zostało usłane różami, a oboje wiedzieli, że nie było to prawdą. Cadmon zawsze ją odtrącał uważając za słabszą, za gorszą, zaś ona bez wytchnienia przy nich tkwiła oraz spełniała jego wolę. Cal mógłby się wiele od niej nauczyć. Wygodniej było się zbuntować i odrzucić wszystko, co rodzic mu oferował, jednakże walczyć ze słabościami trzeba było mieć siłę do pary z równie silną wolą. Cadan podziwiał ją za każdym razem kiedy ją widział - fakt, że była niekiedy strapiona, czasem wystraszona, nie zmieniał jego zdania. To nadal była ona, jego siostra, kubeł zimnej wody, spoiwo oraz wytchnienie w napiętym harmonogramie życia z braćmi.
Nieświadom wewnętrznej burzy blondynki nawet nie podejrzewał jak źle było z ich rodziną. Owszem, zrzucił odpowiedzialność za śmierć przyjaciela na krewnych - przy tym mimo wszystko gdzieś w głębi siebie wierzył, że były to oskarżenia niesłuszne, że kiedyś sprawa się wyjaśni, dzięki czemu będą mogli żyć w dawnej harmonii. O naiwności.
Podniósł wzrok na siostrę kiedy skończyła mówić - i nie wierzył. Uważała, że obecność Cala cokolwiek zmieni? W czymkolwiek pomoże? On potrafił siać tylko zamęt, nic więcej. Zdziwił się zatem, że Caley mogła być do tego stopnia naiwna. Wszakże była inteligentna, nie spodziewał się takiego tłumaczenia.
- Caley - odezwał się wreszcie, a podchodząc do niej złożył ręce na jej ramionach oraz spojrzał jej w oczy. Na moment odłożył na bok sprawę przedmiotu oraz klątwy, to nie to było w tamtym momencie istotne. - Naprawdę uważasz, że Cal mógłby cokolwiek zmienić na lepsze? - spytał bez ogródek, nie kryjąc się z tym, że miał odmienne zdanie. Widać to było w jego wyrazie twarzy. - On tylko mąci, jest jak kraken ukryty w głębinach, czeka, żeby nas pożreć - dodał. Z autentycznym smutkiem. Żałował bowiem, że ich rodzina podzieliła się do tego stopnia. Wierzył jednak, że można to przeczekać, że pewnego dnia albo najmłodszy Goyle się opamięta, albo zwyczajnie już nie wróci - to on był kością niezgody w ich rodzinie. - Masz nas. Mnie, Eir, Hjalla, zawsze ci pomożemy, przecież wiesz - dopowiedział, chociaż sądził, że nie musiał. Powinna być tego świadoma. Nie mógł mówić za Caela, ich relacja przypominała sinusoidę, czyniąc z najstarszego brata nieprzewidywalnym, a co za tym szło - niepewnego. Pewnym mógł być jedynie swoich najbliższych krewnych, w których poczet zaliczali się żona z synem oraz kolejnym dzieckiem w drodze. Domyślał się, że ten widok dla jego siostry mógł być w tym momencie trudny, skoro straciła dziecko. Cadan ubolewał nad tym wewnętrznie, ponieważ życzył jej jak najlepiej i bez względu na odczucia kierowane do jej męża, ona nie zasługiwała na los, który ją spotkał. Niestety nie mógł pomóc jej w tej przeprawie - nie znał uczucia utraty dziecka i oby nigdy jej nie poznał. Jeśli jednak czegoś potrzebowała, na pewno byłby w stanie jej to dać, tak przynajmniej uważał.
Na końcu języka zatańczył mu protest dotyczący Calhouna, lecz przełknął go wraz ze zbierającą się w ustach śliną. Zamiast kolejnej porcji gorzkich słów uśmiechnął się delikatnie i skinął jej głową, wyswobadzając z uścisku.
- Dobrze, niech będzie klątwa tropiciela - potwierdził i sięgnął po dostarczone przez Caley fiolki. Podszedł do szafki i wyciągnął z niej skórę, na której zamierzał zapisać runiczne znaki. - Chcesz ukryć runę odpowiadającą za klątwę? - dopytał, chcąc mieć pełny obraz oczekiwań kobiety.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]03.05.18 9:25
Zaproszenie Cedrica w podróż, wpuszczenie go na pokład, a później posłanie jego martwego ciała w głębiny było realnym scenariuszem; tak realnym, ze Caley powinna wstydzić się, że nie wykorzystała go już dawno temu, gdy mąż po raz pierwszy podniósł na nią rękę. Wypadki na morzach zdarzały się często, sztormy szalały, a mężczyźni z rodu Goyle potrafili przecież zadbać o swoją rodzinę nie dbając o skrupuły. Gdyby tylko zwróciła się do dwóch najstarszych braci, być może już dawno byłaby szczęśliwą wdową, ale jej upór i unoszenie się dumą doprowadził ją do momentu, w której nawet najprostszy scenariusz wydawał się być niemożliwy. Kiedyś koniecznie chciała sama przyłożyć rękę do śmierci męża i to pragnienie rosło w niej z dnia na dzień; jednocześnie wiedziała już, że Cedric, podobnie jak ona, wyczuwa pod skórą rychły koniec ich małżeństwa i zbroi się jak może, by wyjść z tego obronną ręką lub po prostu żywym. Wszystko było kwestią czasu i o tym, kto miał uratować się z tonącego statku, decydowały już teraz miesiące, a może nawet tygodnie.
Po raz kolejny tego dnia musiała przełknąć własną dumę, by odpowiedzieć na pytanie Cadana, nie okłamując go przy tym. Westchnęła, lecz dzielnie spoglądała mu w oczy, gdy trzymał dłonie na jej ramionach i oczekiwał wyjaśnień.
- To egoistyczne, ale tak właśnie myślałam – przyznała, nie uciekając wzrokiem i dzielnie utrzymując braterskie spojrzenie, w którym spodziewała się zobaczyć wyrzut – Przez wzgląd na to, jak bardzo byliśmy kiedyś zżyci, naprawdę spodziewałam się, że będzie moim panaceum. Zamiast tego naiwnie sprowadziłam na nas sztorm.
Nie śmiała opowiedzieć Cadanowi, jak Calhoun potraktował ją na drewnianej kładce w porcie, jak igrał z nią i jak ją poniżył. Wtedy te resztki nadziei, które starszy brat posiadał odnośnie przemiany młodszego, wyparowałyby niczym rozlany na ziemię eliksir ochronny. Jeśli Cal nie znał już żadnej świętości, może rzeczywiście przyrównanie go do krakena było słuszne?
- Wiem, że mogę na was liczyć – na moment przymknęła oczy, uśmiechając się lekko. Rodzina Cadana była jej rodziną, lecz Caley nie zamierzała tłumaczyć się wiele więcej. Widok ciężarnej Eir i młodego Hjalla sprawiał jej więcej przyjemności niż przykrości, jednak ta druga także niekiedy się pojawiała, zwłaszcza w momentach, gdy Spencer-Moon wzdychała za utraconymi marzeniami o własnej rodzinie – Stawię mu czoła, gdyby sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, obiecuję.
Pogłaskała jedną z braterskich dłoni i wysunęła się delikatnie z jego opiekuńczej pozycji; to, co mieli do zrobienia, wymagało skupienia i odstawienia na bok wszelkich sentymentów.
Od zawsze podziwiała talent brata – zaklinanie przedmiotów było dla niej niezwykle fascynujące, a do tego napełniało dziwnym rodzajem satysfakcji. Możliwość wpłynięcia na drugą osobę leżała w kręgu jej zainteresowań od dawien dawna, a każda przesunięta w tej kwestii granica sprawiała, że Caley chciała więcej.
- Nie musisz jej ukrywać, pierścionek wygląda wystarczająco niewinnie – zapewniła, obchodząc drewniane biurko i pochylając się nad błyskotką. Podniosła głowę dopiero, gdy Cadan wyciągnął skórę, na której zamierzał wypisać runy – Jeśli doczekasz się córki, będziesz mógł go jej podarować i zawsze mieć na nią oko – nie mogła powstrzymać lekkiego uśmieszku, który zatańczył na jej ustach na samo wspomnienie rzeczy, jakie wyprawiała za plecami ojca.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]05.07.18 12:20
Jeśli śmiały plan układający się w głowie Cadana miałby kiedykolwiek szanse zaistnieć, to właśnie wcześniej, na początku. Zwierzyna - nawet jeśli niewyobrażalnie głupia - wyczuwała zagrożenie jeśli miała ku temu podstawy. Cedric posiadał ich już całą paletę różnorodności, byłbym skończonym idiotą dając się zaciągnąć Goyle'om na statek, w podróż w nieznane. Na to rozwiązanie było już niewątpliwie zbyt późno, lecz na pewno istniały jeszcze inne, wciąż realne metody na zabójstwo męża-tyrana. Blondyn nigdy nie był szczególnie postępowy, jednakże z domu wyniósł szacunek do kobiet - w najgorszym wypadku strach, jakim kierował się ojciec w stosunku do swojej małżonki. Cadan chociaż nadal przypisywał płeć piękną do z góry określonych ról, nigdy nie napiętnował tych, które wyłamywały się ze skostniałego schematu tradycji. Mogło mu się nie podobać, że narażały swoje życia, a rodziny na śmieszność, jednakże nigdy nie przyznałby tego na głos. Za to nie posiadał większych skrupułów do niewybrednych docinków, które opanował chyba już do perfekcji - spędzając wiele czasu na morzu wśród żeglarzy przyzwyczaił się do niewybrednego humoru oraz sprośnych i głupich żarcików. Uwielbiał je, brakowało mu ich na lądzie, zdecydowanie.
Jednakże to, co działo się w głowie jego siostry - tego nie mógł pojąć. Nie przewidział, że sprowadzi na nich krakena, że zechce wierzyć w coś równie abstrakcyjnego jak przyjaźń ze szlamem, a może w coś wręcz jeszcze bardziej nieprawdopodobnego. Na próżno doszukiwać się w mężczyźnie złości; to może rozczarowanie odbijające się w spojrzeniu, może odrobina troski spowodowana tak desperacką decyzją czarownicy, może obawa przed nadciągającym zniszczeniem - wszystko po trochu. Musiał, po prostu musiał położyć ręce na jej ramionach, przemówić do rozsądku. Niestety pani Spencer-Moon wiła się we własnych uczuciach jak ryba wyrzucona na brzeg, widział to w jej oczach. Niepewność i płochliwość, której nie rozpoznawał. Nie w jego silnej siostrzyczce, potężnej niczym sztorm, który wywołała - niszczycielską wodą, która zalewa wszystko, samej pozostając niepokonaną. Czy to naprawdę aż tak destrukcyjny wpływ męża?
- Musi dziać się ogromna tragedia w twoim życiu skoro zdecydowałaś się na tak desperacki krok - zauważył posępnie, typową dla siebie prostacką wesołość chowając głęboko w kieszenie - to nie był dobry moment, dobry dzień i dobra rzeczywistość. - Dlaczego to sobie robisz? Opowiedz mi. - Ni to zażądał, ni to poprosił. Chciał poznać motywacje Caley, trudną sytuację, dowiedzieć się więcej. Odrzucił hipotezę o utraconym dziecku - do tego nie potrzebowałaby oparcia Cala, wszakże miała ich. Goyle poczuł się w obowiązku wiercenia kobiecie dziury w brzuchu, jednakże zaniechał tego na czas zajęcia się pierścieniem oraz istotą klątwy, jaką miał na niego nałożyć. Skinął głową; akurat nie lubił ukrywać run, to było dość trudnym zadaniem, czasem nawet niezwykle skomplikowanym. Na tak małej błyskotce znak będzie prawie niewidoczny. - Wiesz, że dzisiaj nie sfinalizujemy transakcji? - spytał kontrolnie siostry. Musiał ułożyć specjalnie przygotowywaną na klątwy skórę na pierścionku, co też zaraz uczynił. Musiało to trwać przez całą noc i chociaż Cadan nigdy nie pojmował działania tego rytuału, to wiedział, że bez niego żadna klątwa się nie uda.
- Jeśli będę mieć córkę, to wszystko naznaczę jej klątwą tropiciela. Zwłaszcza bieliznę. - Pozwolił sobie wreszcie na mało mądry żart, nawet uśmiechnął się szeroko. Ich córka nie tylko będzie piękna, lecz również inteligentna oraz pełna wdzięku. Po nim, oczywiście. Ach i silna, zdecydowanie.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]08.07.18 20:54
Widok rozczarowania w oczach brata był dla niej wystarczającą karą i bolał bardziej, niż niejeden policzek, precyzyjnie wymierzony przez Cedrica. Zagryzła wargi, zanim wyrwałoby się z nich puste przepraszam. Na ten moment resztki sumienia podpowiadały jej, że postąpiła źle, ale wciąż tląca się nadzieja nie poddawała się potokowi racjonalności; jakiekolwiek przeprosiny byłyby więc nieszczere. Chcąc wytłumaczyć Cadanowi motywy swojego postępowania, musiałaby sięgnąć pamięcią do czasów dzieciństwa, a żadne z nich nie miało teraz czasu ani ochoty na podróż w przeszłość. Nawet zmieniacz czasu niewiele by zmienił, bo Caley nie żałowała swojego postępowania na tyle, by po raz drugi nie popełnić tego samego grzechu. Przyzywałaby sztorm raz po razie, gdyby obiecane oczyszczenie miało w końcu nadejść.
- Nie dzieje się żadna tragedia – skłamała gładko, a głos nawet jej nie zadrżał; nauczyła się ukrywać swoje smutki pod warstwą wyuczonych gestów i zachowań, a także sprawdzonych frazesów. Nawet gdyby brat nie uwierzył jej teraz, nie powinien już więcej poruszać tego tematu, nie teraz. Tłumaczyła mu się, wyznawała swoje grzechy – czy to było za mało? S
Westchnęła, bojąc się wypowiedzieć kolejne słowa, lecz musiała wreszcie stawić czoła tej okropnej prawdzie, która uderzyła ją po spotkaniu z Calhounem.
- Chciałam udowodnić sobie samej, że wciąż mam nad czymś kontrolę. Nad kimś – Cadan musiał pamiętać, jak wiernym i lojalnym kompanem Caley był w dzieciństwie najmłodszy z męskich potomków rodu Goyle. Blondynka owinęła go sobie wokół palca i doskonale zdawała z tego sprawę, a Cal tkwił w tym układzie niczym oczarowany. Minęły lata okraszone rozłąką, a do Londynu wrócił mężczyzna, który nie tylko zerwał łańcuchy, ale pragnął krwi.
Głęboko liczyła, że będzie to już koniec tej dziwnej spowiedzi, że Cadanowi wystarczy wszystko, z czego mu się zwierzyła i płynnie przejdą już tylko i wyłącznie do rozmowy o klątwach. Być może powinna zasugerować mu, żeby to jej podarował ten pierścień, na wypadek gdyby Cedric zdecydował się pozbyć żony już teraz. Ironiczny żarcik zatańczył na końcu jej języka, lecz nie znalazł ujścia w słowach. Zamiast tego Caley zaśmiała się z zabawnej uwagi brata; ona sama miała słabość do żeglarskiego poczucia humoru.
- Biedny ten nieszczęśliwiec, u którego w kieszeni odnajdziesz jej majtki – pociągnęła żarcik, błyskając zębami – Pomogę ci wtedy pozbyć się zwłok – zapewniła, całkiem jednak szczerze. Oboje wiedzieli, że byłaby do tego zdolna.





Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]04.08.18 11:05
Nie pragnął zrobić Caley przykrości ani wzbudzać weń najgorszych uczuć, lecz nie umiał udawać, że jej decyzja była mu na rękę. Właśnie - to była decyzja jego siostry, tymczasem z konsekwencjami będą musieli mierzyć się oni wszyscy. Czy pani Spencer-Moon pomyślała o nich? Cadan starał dostrzec to w jej oczach, jednakże nie wyczytał z nich nic oprócz zdeterminowania. Nawet pochylony nad nią, z dłońmi spoczywającymi na wątłych ramionach nie był w stanie wysnuć żadnych satysfakcjonujących go wniosków. Uczynić niezrozumienie zrozumiałym, prostszym. Jedna decyzja mogła mieć wpływ na życie każdego Goyle'a - nie wierzył blondynce. Nie wierzył, że nie było żadnej tragedii. W innym razie nie zadecydowała o sprowadzaniu Calhouna do domu bez konsultacji z pozostałymi. Wyglądało to tak, jakby ich brat był gorącym jajkiem, które każdy podrzucał komuś innemu; a jakby tego było mało, to owe jajko potrafiło pluć jadem - z tego powodu zostało odrzucone, przerzucane z rąk do rąk, aż wreszcie odtrącone. Robił tak każdy poza nią. Stojącą przed nim kobietą o relacji z Calem jakiej nie poszukiwacz artefaktów rozumiał, na pewno nie będąc zresztą jedynym. Mężczyzna westchnął - z kolejnym zawodem. Caley wciąż była niedostępna, obwarowywała się murami nie przed tymi, przed którymi powinna. Dokonywała - jego zdaniem - niesłusznych wyborów, lecz nie zamierzał mówić jej co miała robić. Nie została stworzona do życia pod dyktando starszych braci, w ogóle pod niczyje. Nawet konserwatywne poglądy Cadana rozbijały się o skaliste wybrzeże żeńskiej części dość licznego rodzeństwa. Poza byciem przedstawicielką płci piękniejszej pozostawała również Goyle'm, a oni zawsze zdobywali cele szturmem. Być może to właśnie ta chwila, kiedy jego siostra postanowiła postawić wszystkie karty na destrukcję. Podobno czasem lepiej coś zburzyć oraz zbudować na nowo niż starać się naprawić stare - czy tak będzie i tym razem? Niestety wątpił.
Nie odpowiedział już nic. Blondwłosy czarodziej skinął głową, lecz kobieta bez trudu mogła dostrzec na twarzy brata powątpiewanie ocierające się o kpinę widoczną zarówno w minie jak i spojrzeniu błękitnych oczu. Zabronił sobie samemu naciskać - jeżeli kiedyś Spencer-Moon odważy mu się kiedyś wyznać swoje bolączki to dobrze. Wysłucha i w miarę możliwości doradzi, jednakże Goyle daleki był od wyciągania prawdy siłą. Może to był ten błąd jaki stale popełniał w rodzinnych relacjach?
- Kontrolę? Nad Calem? - zapytał szczerze zdziwiony. To prawda, Caley zawsze miała największy wpływ na najmłodszego z ich czworga, lecz nawet Cadan nie był na tyle naiwny, żeby wierzyć w całkowite ujarzmienie Calhouna. To był prawdziwy kraken, z apetytem na destrukcję, bowiem nic innego nie leżało w kręgu jego zainteresowań. - I co? Jak ci poszło? - spytał ponownie, chociaż tym razem w jego głosie zamiast zdziwienia wybrzmiewał sarkazm. Był niedowiarkiem.
Tym samym mężczyzna przekreślił płonne nadzieje siostry na zakończenie tematu, lecz dość zgrabnie wreszcie przeskoczyli do istoty spotkania - klątwy. Okupiona bólem poprzedniej spowiedzi, sprawa tropienia właściciela pierścienia oraz mordowanie nieistniejących kawalerów nienarodzonej jeszcze córki – co do której płci nawet nie mogli mieć pewności - wydawała się wręcz nienaturalnie lekka oraz przyjemna. Na tyle, żeby móc z niej pożartować. - Taka siostra to skarb - odpowiedział więc, nadal będąc w całkiem dobrym humorze. Może niepotrzebnie martwił się na zapas? - Przyjdziesz jutro? Jutro będzie najciekawsza część - rzucił, zerkając sugestywnie na pierścień. Niestety pewnych rzeczy nie mogli przeskoczyć.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]06.08.18 22:50
Nie pomyślała o swojej rodzinie i konsekwencjach i była to teraz jej największa bolączka. W tamtej chwili działała pod wpływem impulsu, emocji; czara goryczy przelała się wreszcie, a Caley sięgnęła po pergamin i pióro, kreśląc pospiesznie kilka słów. Uważała, że powrót brata będzie dla niej lekarstwem, lecz nie wzięła pod uwagę, że dla innych może być prawdziwą trucizną. Co się stało, to się nie odstanie, a Goylowie zawsze potrafili radzić sobie z przeciwnościami losu i nie inaczej miało być tym razem. Nawet jeśli nikt i nic nie było już w stanie okiełznać Calhouna, ten wciąż musiał mieć jakieś słabe punkty, a ich odnalezienie stało się dla tłumaczki kwestią honoru. Nie chciała rozłamu w rodzinie, ostatnie, czego pragnęła, to sprawienie przykrości któremukolwiek z jej członków… cóż, może poza matką i ojcem; ci już dawno wypadli z jej łask.
- Nie najlepiej – przyznała, a cień wstydu przemknął wreszcie przez jej twarz; ciężko było jej wyjawić prawdę o spotkaniu ze starszym bratem, bowiem okazało się, że dawne czasy i zależności minęły bezpowrotnie. Nawet jeśli Cadan szafował ją sarkazmem, postanowiła opowiedzieć mu co wydarzyło się na kładce – Upokorzył mnie i szarpnął bez sentymentu, ale skoro mnie nie utopił to albo chce mnie dobić w bardziej wysublimowany sposób, albo gdzieś tam tli się jeszcze braterska miłość.
Łapała się nadziei na drugą z opcji niczym naiwna panna, licząca na to, że świat pójdzie jej na rękę, a los obdarzy wszystkim, o czym tylko pomyśli. Sama nie wiedziała, dlaczego takie niedorzeczności rodziły się w jej głowie; wiedziała lepiej niż ktokolwiek, że życie nie jest ani proste, ani przyjemne. Miała więcej niż jeden dowód na to, że Calhouna nie da się już zawrócić z obranej przez niego ścieżki, a mimo to łudziła się, że jej osoba jeszcze cokolwiek dla niego znaczy. Desperatka.
Westchnęła, mieląc w myślach ciężki temat, na który nie miała wcale więcej do powiedzenia. Nie tutaj i nie teraz; to nadchodzące dni miały pokazać jej, czy miała rację, czy też skazała ich wszystkich na zarazę. Póki co wolała się poświęcić tej ulotnej zmianie nastroju, nieco nawet abstrakcyjnej, lecz niewątpliwie potrzebnej.
- Postaram się częściej przynosić ci podobny pożytek – odpowiedziała pół żartem, pół serio, podążając wzrokiem za wszystkimi gestami grata – Jeśli dziecko za bardzo da ci się we znaki albo uznasz, że Hjal potrzebuje wytchnienia poza murami Grimmauld Place… pisz, przybędę na ratunek – puściła mu oczko, po raz ostatni spoglądając także na pierścionek – Przyjdę jutro i pojutrze też, aż w końcu oddacie mi ten pokój gościnny na własność – zaśmiała się, uwalniając ułamek radości, jaki jeszcze w niej pozostał.
Nie było sensu męczyć brata dłużej; pocałowała go w policzek na pożegnanie i życzyła powodzenia w nakładaniu klątwy, po czym powoli opuściła jego gabinet, nie chcą przeszkadzać mu w pracy. Tym razem opuściła mieszkanie Cadana bez zagadywania do reszty domowników, ale skoro miała pojawić się tu następnego dnia, bez sentymentów ruszyła przed siebie.

| zt




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Gabinet Cadana [odnośnik]16.09.18 1:53
Domyślał się, że Caley postąpiła po prostu spontanicznie, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach swoich czynów. W innym razie nie dopuściłaby do narażenia rodziny na kolejną destrukcję jaką był Calhoun. Kiedyś kochał go jak brata, lecz ten wzgardził uczuciami starszego rodzeństwa zamykając się na normalne próby kontaktu. Wiedział, że kością niezgody pozostawał ojciec - pełen surowości oraz szacunku do tradycji, czego brakowało Calowi. On wolał wieść swoje życie wolnego ptaka niezobowiązanego do czegokolwiek, włącznie z szacunkiem do rodziny. Nie mógł dostać na to przyzwolenia, nie od kogoś, kto zawierzył swoje życie właśnie jej. Od początku posłuszny woli Cadmona Cadan wolał nie dostrzegać błędów rodzica. Zakładał, że wyobrażenie taty z lat dziecięcych było wciąż prawdziwe oraz niezmienne, ponieważ zauważanie utraty pozycji autorytetu wiązało się z przyznaniem do własnych porażek. Nie zamierzał w ten sposób postrzegać Eir, Hjala oraz nienarodzonego jeszcze potomka - nie żałował. Cierpiał żeniąc się w wieku ledwo dwudziestu lat, lecz nie żałował tego małżeństwa. Kochał swoją rodzinę i dobrze żyło mu się w tak stłoczonej symbiozie. Nie zamieniłby tego na nic innego, nawet jeżeli to nie on wybrał sobie taką przyszłość. To dlatego ten środkowy z Goyle'ów żył w swojej mydlanej bańce nie zamierzając się z niej wygrzebywać - do czasu.
Myśli siostry od razu oznaczył jako desperacką próbę schwytania ostatniego koła ratunkowego. Owe koło okazało się być cierniową koroną, z niezwykle długimi kolcami boleśnie kąsającymi dłonie. Podobno człowiek uczył się na własnych błędach - oby do takich samych wniosków doszła Caley. Następnym razem, nim huragan znów wróci na łono natury.
Nie zdziwił się relacjom wygłoszonymi przez czarownicę. To brzmiało jak typowa opowieść o ich bracie. Westchnąłby, gdyby nie szacunek do stojącej przed nim blondynki. Zamiast tego po prostu pokiwał głową. Nie skomentował tego w żaden sposób. Spencer-Moon nie potrzebowała ani nagany, ani strofowania, ani tyrady czy komentarza, zatem Cadan nie wypowiedział ani słowa. Była dorosła, wiedziała co zrobiła i żadne piękne przemowy nie odwrócą biegu wydarzeń. Zaśmiał się więc na temat klątwy tropiciela, córki oraz tego, że Caley zostanie jego partnerką w zbrodni. - Będę pamiętał - zapewnił skinąwszy głową. - Zawsze będzie na ciebie czekał - dodał pewien siebie. Chciał, żeby wiedziała. Ucałował policzek blondynki na pożegnanie. Żałował, że ich spotkanie skończyło się tak szybko, lecz siostra przyjdzie również jutro, zatem zdążą jeszcze porozmawiać.

zt


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Gabinet Cadana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach