Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia Laidan i Reagana
AutorWiadomość
Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]10.09.15 13:45
First topic message reminder :

Sypialnia Laidan i Reagana

xxx
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]05.09.16 17:59
Całe spięcie, powstałe w filigranowym ciele na samą myśl o kolejnym, gwałtownym starciu z Samaelem, nawiedzającym jej prywatne komnaty w środku nocy, powinno wyparować w momencie, w którym na progu sypialni stanął kto inny. Perseus, ukochany syn chrzestny, chluba drugiej gałęzi rodziny, doskonały dziedzic w każdym, arystokratycznym calu smukłej sylwetki. Jego niespodziewana wizyta zadziałała jednak jak zdublowany katalizator i Laidan zachwiała się gwałtownie na bosych stopach, obejmując się ściślej ramionami, jakby tylko w taki sposób mogła utrzymać pion. I równowagę, zarówno tą fizyczną jak i psychiczną, poszatkowaną cztery miesiące temu działaniami pierworodnego. Jego wizyta oznaczałaby naturalne, łatwe do przewidzenia reperkusje. Słodki szept, groźby, chłodne ręce sunące po śliskim materiale szlafroka. Pogarda, niechęć, rozpacz: Lai przywykła już do tych emocji, traktując je jako niezbędny element szarej codzienności. Tak nagłe pojawienie się Perseusa, przekraczającego progi Ludlow w środku nocy, bez anonsu ani chociażby listownej zapowiedzi, wytrącało złotowłosą z równowagi koszmaru, w jakiej przyszło jej egzystować. Skrajne zdziwienie oraz czysty szok przejęły prym w korowodzie destrukcyjnych uczuć, toczących ciało Avery śmiertelną chorobą, pozwalając jej na chwilę trzeźwości. Jasnogranatowe oczy błyszczały w półmroku sypialni a rozchylone, spierzchnięte usta nie wykrzywił grymas niezadowolenia ani też ulgi. Stała w tym samym miejscu, zamieniona w słup lub rzeźbę. Wyjątkowo nieatrakcyjną. Żadnego makijażu, proste włosy, coraz głębsze zmarszczki, poszarzała skóra. Śmierć męża postarzyła lady o kilkanaście dobrych lat, lecz to nie ten mężczyzna spędzał jej sen z powiek i pojawiał się w najgorszych snach.
Zadrżała gwałtownie, gdy napotkała roziskrzone spojrzenie Perseusa, przywracające ją na ziemię, na chłodny marmur podłogi, niemalże parujący nocnym chłodem. Coś musiało się stać, coś strasznego: lecz co mogło być gorszego od zamordowania nestora? Nie istniała już świętość do zbrukania, więc dlaczego syn chrzestny pojawiał się w takim stanie w jej sypialni? Nie zdążyła zapytać ani wyrazić zaniepokojenia skrajnym wzburzeniem. Wystarczyło krótkie spojrzenie prosto w rozszerzone źrenice mężczyzny, by instynktownie zrozumieć, że oto granica koszmaru przesuwała się na jeszcze bardziej przerażające rejony. Jak daleko - tego nie wiedziała, spetryfikowana nagłym, nowym rodzajem strachu. Przed tym, co może kryć się za wykrzywioną wściekłością i obrzydzeniem twarzą Perseusa.
- O czym ty mówisz? - wychrypiała, odpowiadając pytaniem na pytanie, nielogicznie, bezsensownie, pusto. Nie cofnęła się o krok do tyłu tylko dlatego, że nie mogła. Stopy przymarzły jej do podłogi a spięte ciało nie było zdolne do żadnego ruchu. Samael nauczył ją - boleśnie - że ucieczka oznaczała tylko więcej cierpienia. Dlaczego jej myśli ciągle powracały do pierworodnego syna? Dlaczego z masochistyczną premedytacją zagłuszała coraz odważniejsze, wewnętrzne szepty, nakazujące się jej poddać? Prawdzie, skrajnym emocjom, rozpaczy. Wybudowane przed laty mury kruszyły się szalenie szybko, ale histerycznie podtrzymywała ich istnienie, łudząc się do ostatniej sekundy, że balansujący na granicy szaleństwa Perseus przyszedł tutaj z tragiczną nowiną innego rodzaju.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]05.09.16 23:35
Nie wiedziała, o co mu chodzi. Po tym wszystkim, co rozegrało się w murach Ludlow, zarówno dzisiaj, jak i wcześniej, wciąż udawała nieświadomą, wciąż próbowała mydlić mu oczy, chociaż jego spojrzenie jeszcze nigdy nie było tak czyste jak teraz. Po raz pierwszy w życiu widział wszystko, a oczy bolały go z nadmiaru bodźców po bezlitosnym zerwaniu z nich klapek, z którymi żyło mu się całkiem wygodnie. Chociaż uznawał się za człowieka postępowego, może nawet wizjonera, w rzeczywistości był osobnikiem wyjątkowo konserwatywnym, a wszelkiego rodzaju zmiany, których sam nie pożądał, przyprawiały go o chore pokłady dyskomfortu. Prychnął na wzór rozeźlonego zwierzęcia, tylko dodatkowo rozjuszony słowami wyrwanej ze snu lady. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie, nigdy wcześniej nie szturmował obcego domu, by siejąc grozę i zniszczenie, pluć oskarżeniami w ramach osobliwego przywitania, nigdy wcześniej nie tracił panowania tak jawnie i nigdy wcześniej nawet nie próbował tego hamować. To był najmniej odpowiedni moment na udawanie Greka. Wciąż miała wątpliwości? Jego chrapliwy, ostry w brzmieniu i pozbawiony wesołości śmiech, śmiech szaleńca, przez parę chwil rozbrzmiewał w pomieszczeniu, gdy Avery oparł łokieć o framugę drzwi w niemalże nonszalanckiej pozie, której celem w gruncie rzeczy było zablokowanie chęci do dalszego przestąpienia kroku w kierunku blondynki. Ledwie już pamiętał, że to ona była ofiarą - choć niewątpliwie poniosła największe straty, jej zatajanie czyniło ją współwinną. Wypuścił powietrze z płuc ze świstem, chwytając się chwilowego przebłysku świadomości niczym tonący brzytwy.
- O plugawych sekretach skrywanych w tych murach - odpowiedział ostatecznie, zniżając ton, przez co dźwięki wydobywające się z jego ust w parę chwil przeszły z kategorii wściekłego warczenia do nienawistnego syku. - O zgniliźnie toczącej w tajemnicy tę rodzinę - kontynuował, niemalże pedagogicznie wykładając kolejne zagadnienia jednego wielkiego tematu. Fakt, że fraza w tajemnicy przestała już obowiązywać, na razie schodził na drugi plan. - O lepkiej sieci kłamstw, która zadusi nas wszystkich - gdyby nie groźnie wibrujące nuty barytonu, można by właściwie uznać jego wyjaśnienia za uprzejme. - O hańbie tego rodu - czy już wiesz, o czym mówię, droga Laidan? - O twoim pierworodnym - zakończył objaśnienia, a stalowoszare tęczówki błysnęły po raz kolejny, na samo wspomnienie Samaela. - Dlaczego więc mi nie powiedziałaś? - ponowił pytanie, odruchowo zaciskając palce bezczynnej dłoni tak mocno, że pod paznokciami poczuł wąskie strużki krwi. Masz jeszcze jedną szansę, Laidan, wykorzystaj ją mądrze.
[bylobrzydkobedzieladnie]


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 


Ostatnio zmieniony przez Perseus Avery dnia 07.09.16 21:26, w całości zmieniany 1 raz
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]06.09.16 11:40
Dalekie odgłosy tłuczonego szkła, pisków, chrobotów i trzasków ciągle odbijały się w głowie Laidan bolesnym echem, wzmacnianym tylko chaosem pozostałych szeptów. Czyżby początki schizofrenii? A może - w końcu - zdrowy rozsądek odzywał się wystarczająco donośnie, by mogła go usłyszeć i poddać się jego woli, zaprzestając histerycznego składania zniszczonego lustra własnymi dłońmi? Poranionymi do krwi, ale mimo wszystko starała się zrobić to sama, kawałek po kawałku, ślepa na coraz głębsze rany, jakie zadawała sobie własnoręcznie, zaślepiona pragnieniem odzyskania honoru rodziny. Nic nie stało wyżej w hierarchii ważności od rodu, świętych więzów krwi. Samael splugawił nazwisko, beztrosko podążając za swymi ohydnymi pragnieniami, lecz to Laidan pozostawił naprawianie win. Obarczył ją najobrzydliwszym ciężarem, obserwując cierpliwie, jak ugina się pod nim i w końcu upada, całkowicie tracąc megalomańską pewność siebie. Stała się ofiarą, łatwą do schwytania, do zamknięcia w Ludlow, do pogwałcenia w każdy możliwy sposób. Doskonale wiedział, że matka nigdy nie skrzywdziłaby własnego dziecka. Owszem, mogła miotać w niego zaklęciami, splunąć w przystojną twarz i pozbawić go prywatnych przywilejów, bezpośrednio związanych z delikatnym, filigranowym ciałem, ale...on i tak wygrywał, zawłaszczając ją dla siebie, niezależnie czy spomiędzy pełnych warg wydobywało się słodkie przyzwolenie czy drżący sprzeciw. Triumfował też bardziej skrycie: ciągle przecież pozostawał Averym, ciągle poruszał się po Shropshire z tytułem, ciągle cieszył się renomą wśród szlacheckiej socjety, ciągle stanowił dobrą partię dla córek ważnych rodów.
Laidan mogła zrobić wiele. Już wtedy, w słotnym listopadzie. Wystarczyło udać się do nestora, lecz...za bardzo kochała wizję dawnego Samaela, którego pokochała najmocniej na świecie. Nie dbała o własną krzywdę, o to, że jej niezbyt moralne uczynki wypełzną na powierzchnię ziemi, obrzydzając zszokowanych obserwatorów. Życie lady Avery skończyło się w dniu urodzin pierworodnego. Jeszcze łudziła się, że ma coś do stracenia, ale każdy szczęśliwy detal egzystencji został jej brutalnie odebrany. Utrzymywała się jednak na powierzchni, sama właściwie nie wiedząc dlaczego. Z przyzwyczajenia? Z słabnącej iskierki pewności, że ma kontrolę nad Samaelem? Tak naprawdę potwornie bała się przyznać do porażki, jaką był pierworodny syn. Oddała mu wszystko, oddali mu - razem z Marcolfem - wszystko, a on odwdzięczył się bolesnym zawodem.
Dziwne, że rozumiała to dopiero teraz, gdy stała odrętwiała na środku swojej sypialni, a drżące posykiwania Perseusa, odsłaniającego aż nazbyt brutalnie kurtynę niegodnych postępków, opływały ją niczym lodowate, toksyczne fale Morza Martwego. Cudowne, wakacyjne życie zmieniające się w koszmar. Niegdyś rozmyślała nad tym, co by się stało, gdyby cała prawda wyszła na jaw, lecz były to wizje czysto teoretyczne. Rzeczywistość różniła się od nich znacznie. Przecież nie rozpłakała się, nie ruszyła od razu w kierunku komody, by wyciągnąć z niej złoty nożyk do korespondencji i natychmiast poderżnąć sobie gardło. Nie przedstawiała Perseusowi prostego planu na utkanie prowizorycznej - nowej - sieci kłamstw, by mogli w niej wylądować miękko i bezpiecznie. Po prostu trwała, niczym jeden z posągów wrogów rodziny - czyż nie stała się największym przeciwnikiem czystości rodu? Jedyną oznaką skrajnego zdenerwowania był szybki, płytki oddech i coraz gwałtowniej drżące ciało, zapowiadające wybuch spazmatycznego szlochu lub agresji.
Nic jednak się nie stało a Laidan wpatrywała się w Perseusa jak zahipnotyzowana, nie odwracając wzroku w bok nawet wtedy, gry w drobne zagłębienia drewnianej framugi drzwi zaczęła skapywać krew.
- Skąd wiesz? Jak się dowiedziałeś? - spytała tylko cicho, niemalże szeptem, w końcu pozwalając sobie na uwalniające mrugnięcie. Dawna Laidan pewnie roześmiałaby się w głos, kalkulując, co tak naprawdę wie Perseus. Pederastia Samaela? Kazirodztwo trzech pokoleń? Obydwie, wspaniałe informacje? Mogłaby znaleźć jeszcze wyjście z ciemnego zaułka, ale...dawna Laidan odeszła bezpowrotnie, pozostawiając po sobie tylko zaszczutą, nieszczęśliwą kobietę. Przerażenie, jakie owładnęło ją w pierwszym momencie, zostało zastąpione nagłą, szokującą ulgą. Niezrozumiałą, nielogiczną, oto przecież do koszmaru dodawano nowe potworności. Ktoś jednak wiedział o ciężarze i nawet jeśli Perseus miał zaraz miotnąć w nią okrutnym zaklęciem, to przynajmniej przestałaby cierpieć. Tylko tego pragnęła w tej chwili.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]07.09.16 23:52
W uszach wciąż szumiała mu wrząca krew, serce dudniło głucho w piersi, tłukąc niespokojnie o żebra i pompując w żyły wciąż nowe i nowe porcje emocji chorych, wcale niesłabnących z czasem, a wprost przeciwnie - podsycanych z każdą kolejną sekundą przez praktycznie nic. Byle głupota, byle pyłek kurzu wirujący w świetle lampy, byle grymas na poszarzałej twarzy Laidan byłby w stanie w oka mgnieniu zaprowadzić go nad przepaść i pchnąć w dół. Jego myśli galopowały jak szalone, a przed oczami wciąż miał film z Białej Wywerny; ciągle świeże wspomnienie odsłoniętych tkanek klatki piersiowej, wciąż rozbrzmiewający trzask miażdżonej kości udowej, rozdzierający krzyk czystego obłędu. Gdyby mógł, przeżyłby to wszystko jeszcze raz, by napawać się każdą sekundą wymierzanej kary, która wciąż wydawała mu się być niedostateczna. Nie miał w sobie ani grama współczucia, ani odrobiny litości, nie dla tego, który pogwałcał każde możliwe prawo, utrzymujące rzeczywistość w ładzie i porządku.
Zacisnął usta w wąską linię, gdy zamiast odpowiedzi, doczekał się pytania. I to nie pytania, które życzyłby sobie usłyszeć. Zmrużył oczy groźnie, zabębnił palcami o drewnianą framugę w nerwowym rytmie. Mimo tych wszystkich znaków ostrzegawczych, które aż biły z każdego jego gestu czy słowa, Laidan wciąż dolewała oliwy do ognia. Ile jeszcze mógł gorzeć, nim pochłonie wszystko i wszystkich w zasięgu widnokręgu?
- Nawet nie zaprzeczasz - stwierdził oschle, jakby nie chciał dowierzać faktom, aż do momentu uzyskania potwierdzenia z jej strony. Czyli to wszystko prawda, chociaż nie miał żadnych podstaw, by w to wątpić, a wypieranie się tylko w oczywisty sposób dodatkowo by go rozsierdziło. - Nie jest to pytanie, które powinnaś zadać - ukrywała przed nim tak istotne fakty, a w zamian oczekiwała pełnej przejrzystości? Nawet gdyby mógł wyjawić swoje źródła i nie wyjść przy tym na kompletnie niewiarygodnego fanatyka, nie zrobiłby tego. - Właściwym byłoby „czy ktoś jeszcze wie?” Wtedy w odpowiedzi padłoby „tak, wieści o dewiacjach Samaela i jego zbrodni przeciwko tobie dotarły do szerszej publiczności” - wyrzucał z siebie kolejne przytłumione zlepki sylab, nie mogąc już bardziej zaakcentować tego, z jakim trudem przychodzą mu rozmowy na ten temat. - Chociaż to właściwie i tak bez znaczenia, takie zachowania nie mogą być tolerowane, nawet jeśli pozostają sekretem - wyklarował swoje stanowisko w tej sprawie, by nie pozostawić żadnych wątpliwości co do tego, czy w innych okolicznościach akceptowałby podobne zboczenia tylko ze względu na to, że z głównym zainteresowanym łączyły go, o zgrozo, więzy krwi. A może właśnie ze względu na te więzy całość wstrząsała nim jeszcze dotkliwiej, to w końcu fakt, że podobne wynaturzenie uchowało się w kręgu jego krewnych, był najboleśniejszym bodźcem do działania. Nie wątpił jednak, że wizja oceniających spojrzeń i ostracyzmu ze strony brytyjskiej socjety skutecznie przemawiała do Laidan, która zwyczajowo opowiadała się za dbaniem o dobry wizerunek rodziny - nawet, jeśli były to działania tylko pozorne. Ciasna pętla zaciskała się powoli dookoła ich szyj, okno czasu na podjęcie odpowiednich działań było wąskie, a Avery nie miał zamiaru iść na dno razem z Samaelem. - Obawiam się, że twój syn nie będzie na tyle uprzejmy, by umrzeć tej nocy i zdjąć nam z barków ten problem - och, jak bardzo wszystko by to ułatwiło! - mam więc nadzieję, że rozumiesz powagę sytuacji i uczynisz co trzeba dla dobra rodu - oznajmił z pełnią mocy rozbrzmiewającą w barytonie, pomimo najniższego z możliwych tonów, na jakie mógł się porwać. Odepchnął się od framugi, ledwie spojrzał na dłoń naznaczoną ścieżkami szkarłatu, jakby nie rozumiał, jak to się stało, ani dlaczego nie czuł zupełnie nic oprócz lawy zalewającej jego trzewia. Miał nadzieję, że Laidan podejmie słuszną decyzję (znał ją w końcu jako kobietę wytworną, dumną damę i chłodną, niezaślepioną uczuciami matkę), że nie każe mu sięgać po środki przymusu, by osiągnąć cel, który był tak jasny. Skrzywdził ją - kto wie, może więcej niż raz? nie potrafił o to zapytać - okrył hańbą ją i jej nazwisko, zrujnował każdą znaną ludziom świętość. Musiała pragnąć sprawiedliwości. Odwoływał się do jej zdrowego rozsądku, nie wiedząc, że straciła go już dawno temu.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]08.09.16 12:32
Nie mogła wiedzieć, co wydarzyło się tej nocy w podrzędnej Wywernie, w pełnej przedstawicieli arystokracji sali. Nie mogła wiedzieć, co zrobił Samael i jaką bezrozumnością się wykazał, szarżując na potężnego czarodzieja. Nie mogła też wiedzieć, co konkretnie wyszło na jaw i jaki kawał plugawej, zgniłej prawdy został podany na złotych talerzykach. Czuła jednak, że stało się coś złego, że ta mroźna, długa noc okaże się brzemienna w skutkach, o jakich nigdy nie śniła nawet w najgorszych koszmarach na jawie. Wystarczyło uważnie słuchać się w słowa wzburzonego Perseusa i złotą nitką rozsądku połączyć je w utkany finezyjnie obraz ostatnich tygodni. Szersza publiczność. Dewiacje Samaela. Wyrządzona jej krzywda. Avery bezgłośnie powtarzała te strzępki informacji we własnej głowie, rozumiejąc jednocześnie coraz mniej - kto? gdzie? jak? skąd? tysiąc pytajników, mrożących krew w ochłodzonych katatonią żyłach - i coraz więcej. Ich sekret nie był już tajemnicą, pękata sakiewka fałszywych galeonów rozsypała się po rynsztokach, pozostawiając ją bezbronną wobec dalszych wypadków. Ponownie zachwiała się gwałtownie na czubkach bosych palców, oddychając bardzo płytko, chrapliwie, jakby wypaliła całą paczkę cygar Reagana, wywołujących wstęp do rozkosznego ataku Klątwy Ondyny. Tylko tego teraz brakowało...niekoniecznie ironicznie. Ileż by dała, by przestać oddychać, by móc skupić się tylko na bolesnych skurczach, na spazmatycznej, prymitywnej potrzebie złapania choć odrobiny powietrza. Wolałaby trwającą godzinami agonię od tego spokojnego spektaklu, zaserwowanego przez wzburzonego Perseusa. Przy zapewne wielkiej współpracy Samaela, bowiem któż inny mógł wydać na świat ich sekret? Szybki rachunek nadgniłego sumienia upewnił Laidan w swej niewinności, obciążając pierworodnego winą jeszcze silniejszą. Zdrada, jakiej się dopuścił, otrzymała nową, ohydną płaszczyznę. Nie zostało już nic do naprawy: zniszczył ich całkowicie, do korzeni. Nie śmiała wątpić w słowa szalejącego Perseusa: znała go od dziecka i nigdy nie widziała go w takim stanie, jednocześnie niezdrowo spokojnego, sączącego kolejne fakty nadzwyczaj rzeczowo, i skrajnie pobudzonego, wściekłego. Sugerującego okrutne rzeczy - śmierć Sama? - i powinności, które powinna wykonać.
Na razie z trudem oddychała, unosząc odruchowo dłoń do gardła, jakby dotyk delikatnej, lodowatej dłoni mógł przywrócić przepływ powietrza. Bezskutecznie. Jęknęła głucho, nerwowo, odwracając sie nagle plecami, by po wykonaniu kilku chwiejnych kroków usiąść na krawędzi łóżka. Pochyliła się do przodu, kryjąc twarz w dłoniach a złote włosy dopełniły zasłony. Miłosierdzia? Litości? Miała wrażenie, że coś umarło w niej bezpowrotnie. Cóż mogła zrobić więcej? Niepokój o los Samaela, który wybuchnął nagłym płomieniem po słowach o śmierci opadł, pozostawiając po sobie tylko popiół. Właściwie ogień, jakim ukochany mężczyzna sycił ją przez długie lata, wygasł, razem z jakąkolwiek siłą życiową. Jeśli przedtem Laidan uważała się za martwą, to teraz z pewnością w całości należała już do świata potępionych mieszkańców piekieł.
- Nie mogłam ci powiedzieć, nie chciałam t y m nikogo obciążać, sądziłam, że poradzę sobie sama, że mam nad nim kontrolę, że mnie posłucha - wyszeptała spomiędzy palców i włosów, przyklejających się do suchych ust. Nie dbała o wygląd, nie dbała już o nic, myśląc o jedynym mężczyźnie, który nigdy ją nie zawiódł. O swoim ojcu. Słowa Perseusa uderzały w nią, lecz nie czuła już bólu, koncentrując się na obowiązku, powinności, służbie. Dla niej nie było już ratunku; nawet jeśli w tej chwili Avery nie wiedział o nasileniu kazirodczej relacji, musiała mieć świadomość wydobycia także i tego sekretu na światło dzienne. Odkaszlnęła nerwowo, kuląc się tak, że złote pukle prawie sięgały podłogi. - To nie było jednorazowe - wychrypiała prawie niedosłyszalnie, raczej do siebie niż do stojącego nieopodal mężczyzny. Pokręciła nagle nerwowo głową, czując, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Nie wyprostowała się, ciągle zgięta, skulona, jak mała, przestraszona dziewczynka, zwinięta na brzegu wielkiego łóżka. - Nie wiem co mam robić - dodała cicho, marząc tylko o tym, by cały ten koszmar się skończył, by znów mogła swobodnie oddychać albo przestała już na zawsze.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]28.09.16 21:30
W głowie rozważał wszystkie możliwe scenariusze. Większość z nich wciąż gorączkowo zataczała coraz ciaśniejsze kręgi dookoła dalszego uzewnętrzniania swojego skrajnego niezadowolenia, jednak do głosu - w końcu - zaczynały dochodzić bardziej pragmatyczne nurty myśli nakierowanych na to, by jak najskuteczniej zminimalizować poniesione straty moralne i jak najsprawniej odrestaurować ród po odcięciu chorej gałęzi. Niewątpliwie właśnie to należało uczynić, był co do tego absolutnie przekonany. Śledził uważnym spojrzeniem każdy ruch wątłej sylwetki Laidan, jednak oprócz czysto badawczej nuty nie rozbłyskiwało w nim nic innego, żadna troska, żadna żałość, żadna skrucha. Na to wszystko wciąż było jeszcze o wiele za wcześnie, gdy jedynym co go aktualnie interesowało, było pozyskanie jak największej ilości informacji pozwalających na uzupełnienie luk w dopiero co pozyskanej wizji i uzyskanie jak najbardziej integralnego obrazu nim szarpnie całą sprawę na wyższy poziom. Widział w Laidan narzędzie, środek do dotarcia do celu, ale cóż oprócz tej przyziemnej roli miałby w niej dostrzec, skoro na jego języku nieprzerwanie rozlewał się smak rozczarowania? Nigdy nie myślał, że ideały mogą runąć w aż takiej ciszy.
- Musisz zrozumieć, tu nie chodzi już tylko o brzemię, które nosiłaś samotnie ani o próby okiełznania, a o konsekwencje decyzji i czynów. Za zbrodnie przeciwko nazwisku, za zbrodnie przeciwko naturze musi zapłacić - musi zapłacić najwyższą cenę albo wszyscy będziemy warci tyle, co on. Nic. Drgnął niespokojnie, patrząc jak złote loki, teraz dziwnie matowe i pozbawione blasku, kołyszą się tuż nad posadzką, a filigranowa postać mizernieje w oczach z każdą chwilą. Przestąpił parę kroków w jej stronę, lecz wątpliwości ponownie zatrzymały go w miejscu nim zbliżył się do skulonej kobiety, której nie potrafił przynieść komfortu, a wprost przeciwnie - niezamierzenie wbijał w jej serce szpilki wraz z każdym kolejnym słowem. Ciemne brwi zbiegły się ku sobie, chociaż reszta jego twarzy zdawała się być dziwnie nieruchoma, przywodząc na myśl woskową maskę. Czy na pewno usłyszał to, co mu się wydawało? - Skrzywdził cię więcej razy? - zapytał beznamiętnym tonem, jakby już nawet nie potrafił się zaskoczyć kolejną rewelacją, chociaż lawina nienawiści ponownie przetaczała się przez jego umysł. Jak powinien zareagować? Co powinien powiedzieć? Nie był gotów na wylądowanie w sytuacji tak precedensowej. Niewypowiedziane pytanie zawisło gdzieś pomiędzy nimi, a Perseus nie potrafił zmusić swoich nóg do ruszenia się chociażby o cal. - Zapomnij o wstydzie, zapomnij o sentymentach i sięgnij po sprawiedliwość, która ci się należy - która należy się nam wszystkim. Powetuj straty moralne, po których ciężko będzie się dźwignąć, ratuj godność tego rodu, ratuj wszystko to, o co zabiegałaś przez całe życie, nawet jeśli zabiegi te były tylko iluzoryczne. Może tak naprawdę wszyscy jesteśmy aktorami, ale teraz masz przed sobą swoją najważniejszą rolę. Mam już nawet jej wizję, napiszę ci scenariusz. Nawet nie myśl schodzić ze sceny nim opadnie kurtyna.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]29.09.16 11:44
Świat nie kończył się przy akompaniamencie trąb jerychońskich, wrzasków straconych i donośnego trzaskania piekielnych płomieni, połykających kolejne połacie niegdyś błogosławionej codzienności. W sypialni panowała przeraźliwa cisza, tym głośniej odbijająca się w bębenkach po wściekłym preludium autorstwa Perseusa. Potłuczone wazy, rzeźby, drogie przedmioty, które Laidan tak ukochała, wydały z siebie ostatnie tchnienie, nieco wyprzedzając swoją właścicielkę, bowiem dopiero teraz rozpoznała na języku gorzki smak porażki. Utożsamianej ze śmiercią. Otulona ciasno ramionami, odseparowana chwilowo od rozwścieczonego chrześniaka kurtyną złotych włosów, miała kilka sekund na złapanie myśli, zanim całkowicie pogrąży się w autodestrukcji. Samael ich wydał, Samael obnażył ich sekret, narażając nazwisko na jeszcze większą hańbę. Nie sądziła, że będzie w stanie postąpić tak lekkomyślnie, ale...przecież go nie znała. Jej syn, ten, którego pokochała i dla którego oszalała z miłości, widocznie zniknął dawno temu a jego miejsce zajął ktoś obcy, wróg rodu, podstępnie zarażający zgnilizną każdą nić złotego arrasu. Wieki tradycji, dekady doskonałego wychowania, perfekcyjne geny: wszystko poszło na marne. Laidan cierpiała jako matka, jako kobieta, jako reprezentantka Averych; nie istniała komórka jej istnienia, która nie skręcałaby się z pulsującego bólu. Słowa Perseusa docierały do niej jak przez mgłę. Oddychała coraz wolniej, przed oczami mając już tylko srogą twarz Marcolfa. Wiedziała, co powinna zrobić. Co musiała zrobić, zapominając o targającym nią podstawowym instynkcie, nakazującym chronić swoje dziecko. Straciła je przecież już dawno temu, w momencie, w którym miłość jej życia wybrała plugawą znajomość, stawiając ją ponad każdą wartością.
Laidan zagryzła spierzchnięte wargi i nieznośnie powoli podniosła się do pionu, na razie nie wstając jednak z łóżka. Zacisnęła drżące dłonie na bladych kolanach, wystających spod materiału szlafroka i utkwiła wzrok na złotym obiciu stojącej naprzeciwko komody. Kolejny wdech i wydech. Ostatnia refleksja, możliwość wycofania się z podjętej decyzji...i już otwierała usta, w końcu mówiąc jak dawniej. Zapewne dużo słabiej, bez nonszalanckiej maniery, lecz nie był to już ton przerażonej, zrozpaczonej kobiety.
- Ta relacja - przez gardło nie przeszłoby jej określenie romans, tak nieadekwatne do tego paskudnego występku -  Samaela z Colinem Fawleyem trwała dłużej. Sama nie wiem, jak długo - zaczęła od wytłumaczenia niejednorazowego aktu, a jej wargi wygięły się w grymasie obrzydzenia, gdy wypowiadała plugawe personalia. Jasnogranatowe oczy rozbłysły niebezpiecznie, gdy przenosiła spojrzenie na twarz Perseusa. - Chcę, żeby zapłacił za zbrodnię. Tylko za nią. Nie chcę, żeby moje cierpienie stało się kartą przetargową, nie chcę przeżywać tego ponownie - dodała a głos zadrżał na wspomnienie gwałtu. Pokręciła gwałtownie głową, biorąc głęboki oddech. - Jeśli kiedykolwiek naprawdę mnie szanowałeś, nie możesz mnie zmusić do tego, bym dzieliła się z kimkolwiek jeszcze...tym, co przeżyłam. To zaszkodziłoby naszemu rodowi jeszcze bardziej - kontynuowała ze stalowym zdecydowaniem, choć w błękitnych oczach czaił się wstyd i ból. - Jak najszybciej opuszczę Ludlow. Nic mnie już tutaj nie trzyma, odkąd Reagan odszedł - dodała bardziej do siebie a głos załamał się przy imieniu męża. Ile ciosów musiała jeszcze przyjąć? Wstała chwiejnie, kierując się ku przepastnej szafie, jakby już, w tej chwili, zamierzała pakować walizki.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]29.09.16 20:22
Ta relacja Samaela z Colinem Fawleyem trwała dłużej.
Colin Fawley był jak topielec, kawał plugawego ścierwa bezustannie wypływającego na powierzchnię, niezależnie od tego jak wiele kamieni do niego przytwierdzono, by tylko poszedł tam, gdzie jego miejsce - na dno. Płuca Avery’ego na parę chwil zapomniały jak się oddycha. Czy nie pozbył się już wcześniej problemu materializującego się pod postacią infantylnego, przeintelektualizowanego cwaniaczka? Wymazał go ze swojego życia i z życia swojej młodej małżonki, wymazał w jego głowie do zera wszystkie wiążące się z nimi wspomnienia, odbierając mu podstawy do ponownego szukania kontaktu, a jednak napawające go wstrętem nazwisko padało po raz kolejny, tym razem w nowej odsłonie, jeszcze bardziej kwestionującej już i tak wątpliwe zdrowie psychiczne osobnika, który był chodzącą hańbą błękitnej krwi. Usta Perseusa drgnęły gwałtownie i chociaż nie skomentował najświeższej rewelacji ani jednym słowem, jego myśli krzyczały wniebogłosy, nie potrafiąc dojść do tego, jakim cudem intuicja mogła go zawieść aż tak okrutnie. Jakim cudem nie odkrył prawdy wcześniej, zanim prawie że dosłownie się o nią potknął. Zacisnął szczęki mocno, a pod bladą skórą twarzy zarysowały się wyraźnie mięśnie żuchwy; wszystko tylko po to, by ustać spokojnie w miejscu, zamiast obracać w pył pierwszą lepszą rzecz, która w mgnieniu oka wpadłaby w jego dłonie. Przyswajał kolejne słowa Laidan z oporem, jakby nagle zaczął się łudzić, że beznadziejna sytuacja, w której się znalazł, to po prostu jeden wielki koszmar, z którego zaraz się wybudzi. Próżne nadzieje.
- Nie powiem, że rozumiem co czujesz ani przez jakie piekło cię przeciągnął, nie sądzę, bym kiedykolwiek był w stanie to zrozumieć - jakby mógł? Był samowystarczalnym dziedzicem, jednostką kompletną, Rycerzem Walpurgii, bezustannie wzrastał w siłę, świat stał przed nim otworem, a ziemia, po której stąpał, miała uginać się pod jego stopami, jakim więc cudem miałby się postawić na miejscu odartej z godności wdowy, słabej kobiety, która zamiast potrzebnego jej wsparcia protektoratu otrzymała kolejny cios? - Jesteś główną ofiarą, to nie ulega żadnej wątpliwości, lecz to wykracza już poza twoje cierpienie i poza twoją osobę. Jeśli chcesz prawdziwej sprawiedliwości, musisz to zrozumieć, to nie pora na półśrodki - ściszył głos, starając się jak najbardziej dyplomatycznie ukształtować swoją wypowiedź i w jakiś sposób przemówić do Laidan, by nakłonić ją do podjęcia odpowiednich kroków. - Zawsze cię szanowałem - kolejne jego słowa zabrzmiały jak trzeszczenie drewnianej podłogi, dziwnie suche i nieprzyjemne dźwięki zakłuły nawet jego własne uszy, gdy powstrzymywał się przed dodaniem czegoś więcej. Czy wciąż ją szanował? Po akcie braku jej zaufania, po zdemaskowanej próbie ukrycia czegoś, co ukrywane być nie powinno? Nie wiedział już sam.
- Czy coś może nam zaszkodzić jeszcze bardziej? - zaśmiał się krótko i bez śladu wesołości, chwilowo, po sabacie, po najświeższych wieściach, nie był w stanie wyobrazić sobie czegoś jeszcze gorszego. - Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale zrobię wszystko co konieczne, by doprowadzić tę sprawę do końca. Mam nadzieję, że ty również - kontynuował, a w jego głosie zatańczyła obietnica naznaczona cieniem groźby lojalnego ostrzeżenia o stopniu jego determinacji.
- Potrzebne będą dowody. Twoje wspomnienia - dodał po chwili, docierając do pierwszego punktu swojego planu, który w końcu zaczynał wyglądać racjonalniej od ścieżki zniszczonych rzeźb, rozdartych płócien i rozbitych waz. Chmurne spojrzenie Perseusa zakotwiczyło na przemieszczającej się niespodziewanie sylwetce szlachcianki, lecz w momencie, w którym go wymijała, chwycił jej nadgarstek - delikatnie, ale wciąż powstrzymująco. - Nie wyjedziesz przed głosowaniem - oznajmił spokojnym tonem, korygując postanowienie Laidan w kwestii „jak najszybciej”. Do epilogu jeszcze daleka droga.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]29.09.16 21:06
Bardziej wyczuła niż zauważyła reakcję Perseusa na wypowiedzenie imienia i nazwiska pederasty. Zrobiła to celowo, chciała, by skażone personalia wybrzmiały jeszcze donośniej, niż podczas jej rozmowy z Ramseyem. Przez myśl jej jednak nie przeszło, by w jakikolwiek sposób połączyć osobę Mulcibera z obecną tragedią. Kobieca ciekawość całkowicie utonęła w przerażeniu, podsycanym tylko nawracającymi falami z trudem tłumionej rozpaczy. Nie chciała wiedzieć jak, gdzie i kiedy Samael wyciągnął na światło dzienne swe występki: prawda, jakakolwiek by nie była, zapewne wpędziłaby ją w prawdziwą histerię. Z trudem panowała nad wiadomościami już posiadanymi - dokładanie sobie ciężaru po prostu wyłączyłoby świadomość lady Avery. A na to nie mogła pozwolić, nie teraz, gdy zbierała resztki sił, by utrzymać odzyskany spokój. Ciągle przesiewała słowa Perseusa, pozwalając im przepływać przez siebie. Bez roztrząsania, analizy, doszukiwania się ukrytego sensu. Wewnętrzna ironia także zgasła a przez spetryfikowany umysł Lai nie przebiegła nawet krótka iskierka rozbawienia, gdy wspomniał o niej w kategorii głównej ofiary. I sekretach, które mogłyby zaszkodzić im jeszcze b a r d z i e j. Och, gdyby wiedział kim naprawdę był dla niej Samael. Wyjątkowo ta myśl, która powodowała napad megalomanii i dumy z samej siebie, obecnie okazywała się dodatkowym ciosem w splot słoneczny. Odsuwała się więc od przeszłości, kurczowo chwytając się jedynego, co jej pozostało. Musiała chronić powierzone jej dziedzictwo. Nie mogła zawieść ojca; wystarczyło, że Samael roztrzaskał w drobny mak swe przeznaczenie. Ograniczenie strat nigdy wcześniej, nawet gdy natknęła się na ohydny, urodzinowy obrazek, nie było tak trudne. Tylko jeden aspekt jej życia mógł zostać ochroniony i na nim właśnie musiała się skupić, by nie oszaleć.
Nie skomentowała wyznania o szacunku - ton Perseusa mówił więcej od użytych słów - chwiejnie przesuwając stopami po lodowatym marmurze podłogi. Koncentrowała się wyłącznie na tym, gdzie może się podziać, co zabrać, co jest na tyle istotne, by zmieściło się w walizce, by pozwoliło jej uciec od Ludlow, od Samaela, od tego piekła, które rozgorzało przez jego lekkomyślność. Nie zdążyła jednak nawet chwycić bogato zdobionej klamki. Dłoń Avery'ego zacisnęła się na jej nadgarstku: kolejny, niewerbalny przekaz.
Zareagowała instynktownie - ofiara gwałtu? lub własnych kłamstw? - drętwiejąc w pół kroku. Rzucona Drętwota nie zadziałałaby tak szybko; mogła tylko podnieść wielkie, przerażone oczy na Perseusa, odzywając się dopiero po kilku długich sekundach. - Dostaniesz wspomnienie o...o nich - odparła cicho, wbrew słabemu ciału dość zdecydowanie, nie walcząc z uściskiem, ale też nie kuląc się już przed wysoką sylwetką mężczyzny. - I tylko to. Wystarczy, by został sprawiedliwie osądzony - dodała stanowczo a blade wargi zadrżały, gdy ulubiony chrześniak stawiał kolejne warunki. - Nie chcę wracać do tego, co mi zrobił, nie chcę go więcej widzieć. Mój głos i tak nie ma żadnego znaczenia - kontynuowała już ciszej, wytrzymując nieustępliwie spojrzenie Perseusa, jednocześnie kątem oka zerkając na bogato zastawioną toaletkę. Z flakonika jakich ulubionych perfum będzie musiała zrezygnować, by napełnić go esencją najgorszej obrzydliwości? Wzdrygnęła się odruchowo, mając nadzieję, że brunet puści jej dłoń. I jak najszybciej zostawi samą, by mogła powoli umierać, przeżywając jedną z najgorszych nocy swego życia.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]30.09.16 16:45
Rozluźnił palce i wypuścił jej nadgarstek prawie momentalnie, nie chcąc przedłużać kontaktu fizycznego ponad wymagane minimum. Nie wiedział jak powinien postępować z Laidan, lecz był pewny tego, że prezentowanie swojej wyższości w kwestii siły i godne jaskiniowca próby podporządkowania jej sobie były jedną z gorszych możliwych opcji, po które sięgnął odruchowo. Cofnął więc rękę, lecz nie pozwolił cieniowi skruchy zagościć na swojej twarzy. Może nie był nieomylny, ale wciąż wierzył w to, że wszystkie jego działania mają sens - szczególnie, gdy przez parę długich chwil wpatrywał się w zlęknione, stalowoszare oczy i nie rozpoznawał w nich osoby, którą była wcześniej; kobietą, którą cenił najbardziej na świecie, bliższą mu nawet niż własna matka, do której nigdy nie czuł przywiązania wybiegającego ponad należyty jej ze względów na więzy krwi oraz tradycje szacunek. Z każdą kolejną z tych chwil nienawidził Samaela coraz bardziej. Nienawidził go za to, co zrobił i co zniszczył, nienawidził też samego siebie za to, że nie potrafił temu zapobiec.
- Będzie sprawiedliwie osądzony - oznajmił, odstępując ostatecznie od próby przekonania szlachcianki do swoich racji. Znał ten ton, znał ten upór zakodowany w ich genach, wiedział, kiedy angażował się w walkę, której nie mógł wygrać, z autopsji wiedząc jak nieustępliwa będzie druga strona, na miejscu której znajdował się tak często. Odwrócenie ról wzbudzało w nim niesmak, jednak musiał pogodzić się z tym, że uzyskanie istotnych dla niego wspomnień musi się odbyć drogą polubowną. - Twój głos ma znaczenie, może być kluczowy - ściszył głos, boleśnie świadom tego, że z tej części zrezygnować już nie może. Nestor mógł podjąć decyzję samodzielnie, bez konsultowania się z członkami familii, jednak na wypadek, gdyby miało dojść do głosowania, nie mogli sobie pozwolić na improwizację, gdy stawka była tak wysoka.
- Nie będzie cię więcej nękał, nie odezwie się do ciebie ani słowem, nie będziesz musiała nawet na niego spojrzeć, tylko proszę, nie rezygnuj z głosowania - czy świat już drżał w posadach, gdy z ust Avery’ego padało jedno z tych słów, których istnienia w swoim słowniku prawie że nie uznawał? Sięgnął do wewnętrznej kieszeni czarnego płaszcza, by dobyć z niej niewielkich rozmiarów fiolkę i wręczyć ją Laidan. Lubił to nazywać przyzwyczajenie z kursów amnezjatorskich, chociaż w rzeczywistości była to mała mania ostatnich lat, wieczna gotowość do pozyskiwania niezmanipulowanych i niepodważalnych informacji prosto ze źródła, prosto z głów rozmówców. Był kolekcjonerem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 


Ostatnio zmieniony przez Perseus Avery dnia 30.09.16 19:15, w całości zmieniany 1 raz
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]30.09.16 18:49
Odsunięcie się mężczyzny przyjęła z ulgą, pewnie niewidoczną pod maską zobojętniałego opanowania. Ciągłe zmiany emocji rozszarpywały ją wewnętrznie, lecz z każdym szaleńczym wahnięciem nastroju coraz doskonalej opanowywała mimikę. Jedynie oczy zdradzały po części wewnętrzny chaos. Nie ukrywała ich, nie separowała się ponownie kaskadą złotych włosów. W obecnym rozkładzie sił to Perseus wiedział więcej. Musiała mu zaufać. W końcu zrozumiała, że nie jest heroską, że nie może samodzielnie nieść na barkach ciężaru odpowiedzialności za ród, za swojego potomka, za zmarnowane lata, za utraconą miłość. Wcale jednak nie poczuła się lepiej, wręcz przeciwnie, gorzki smak porażki zalał jej usta trudną do opanowania żółcią. Z trudem powstrzymała odruch wymiotny, odwracając się do Avery'ego plecami i przykładając wierzch dłoni do wyschniętych ust. Otrzeźwiło ją dopiero magiczne słowo, to szaleńcze proszę padające spomiędzy niewzruszonych warg Perseusa. Nie drgnęła, nie zareagowała gwałtownie, instynktownie rozumiejąc, że nie może przeć dalej. Wystarczyło, że ochroniła siebie - na jak długo? - i swojego ojca, poniekąd roztaczając ochronę i nad tym, którego głowa miała spaść na posadzkę po procesie. Obawiała się go: nie znała przecież nowego Samaela, nie wiedziała, co może - w przypływie szaleństwa - wydobyć na światło dzienne przy nestorze. Nie miała jednak wyjścia.
Kiwnęła tylko głową, przyjmując chłodną fiolkę. Kilkakrotnie obróciła ją w dłoniach, jakby rozważając, czy nie lepiej ją stłuc i rozorać sobie żyły - słodkie upamiętnienie Reagana - ale w końcu złagodziła uścisk.
Ponownie usiadła na łóżku i sięgnęła po różdżkę, przytykając ją sobie do skroni. Nie chciała wracać do ohydnego obrazu, ale musiała przywołać z pamięci każdy ważny szczegół. Jej wizytę, klęczącego Fawleya, ogień w oczach Samaela, jednoznaczny dotyk jego dłoni we włosach mężczyzny, szok i obrzydzenie. Nie musiała niczego zmieniać w tym wspomnieniu, pulsującym aż od negatywnych emocji. Wspomnieniu wyciszonym, gdy mężczyzna całował jej dłonie a ona odpychała go i uciekała z dworku w ciemność listopadowej nocy. Szara mgiełka opadała do fiolki, ale Laidan nie odsuwała różdżki od głowy, odruchowo przesuwając się do kolejnego obrazu. Wcześniejszego. Sierpniowe popołudnie, festiwal Prewettów, niezobowiązująca pogawędka z Colinem Fawleyem, teraz aż puchnąca od znaków ostrzegawczych i podwójnych znaczeń. I ją strzepnęła do fiolki, którą natychmiast zakorkowała i wcisnęła w lodowatą dłoń Perseusa. Nie podnosiła się z łóżka: ciągle było jej niedobrze a gdyby stała, zapewne osunęłaby się na podłogę. Powrót do wizji sodomy za każdym razem kosztował ją naprawdę wiele.
- Zostanę do dnia procesu. Zorganizuj go jak najszybciej - poleciła cicho, otulając się ściślej szlafrokiem. Wszystko działo się tak szybko; ile minut minęło, odkąd jej świat uległ samozagładzie? Wydawało się to niemalże nierzeczywiste. Potarła drżącymi palcami skronie, przyciskając opuszki do zmarzniętej skóry. - Musisz zminimalizować szkody. Nie wiem co się stało, nie wiem w czyjej obecności i nie chcę wiedzieć, ale...to nie może roznieść się dalej. Głębiej. Nie może nam zaszkodzić mocniej. Wierzę, że się tym zajmiesz - dodała zdecydowanie, ponownie podnosząc spojrzenie na Perseusa. Nigdy nie sądziła, że przekaże mu taką odpowiedzialność, ale...zbyt dużo się wydarzyło, by mogła dalej walczyć. Klęska przygniotła ją do ziemi i uniemożliwiała oddychanie.



when your smile is so wide and your heels are so high you can't cry

Laidan Avery
Laidan Avery
Zawód : mecenas i krytyk sztuki
Wiek : 48 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I wanna see this world, I wanna see it boil
I wanna burn the sky, I wanna burn the breeze
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Laidan i Reagana - Page 3 Tumblr_n6rzyyaEVN1rmr774o6_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1280-laidan-avery https://www.morsmordre.net/t1289-ludwig#9767 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1532-laidan-avery
Re: Sypialnia Laidan i Reagana [odnośnik]30.09.16 19:59
Zazwyczaj wpatrywał się w srebrzystą wstążkę wspomnień niczym zahipnotyzowany, ten widok niezależnie od ilości widzianych go razy nigdy nie przestawał mieć w sobie czegoś nieuchwytnego i prawdziwie przejmującego, jednak tym razem strzępy plazmy wydawały mu się być szarobure, a obserwowanie jak osiadają na szklanym dnie fiolki przyprawiało go o mdłości. Musiał przecież sprawdzić czy to, co trafiało w jego ręce na pewno było tym, co miało przeważyć szalę - a żeby to sprawdzić, musiał splugawić swoje oczy i swoją pamięć czymś, czego nikt o zdrowych zmysłach wolałby nie widzieć. Zacisnął usta w wąską linię, powstrzymując się od przerywania ciszy, chociaż wściekłość wciąż promieniowała z każdej komórki jego ciała, a jad sączył się każdym porem skóry. Hamowanie się jeszcze nigdy nie kosztowało go tak wiele. Zamknął palce dookoła małego naczynka, w którym pokładane były tak wielkie nadzieje i od razu zawinął je w jedwabną chustkę, by następnie schować bezpiecznie do wewnętrznej kieszeni, jakby samo zabranie wspomnień z widoku miało odpędzić ciągnące się za nimi widmo. Przytaknął krótko.
- Rozpocznę przygotowania niezwłocznie - jak zareaguje ojciec? Z pewnością nie takiego początku swoich rządów w roli nestora oczekiwał, lecz mimo to Perseus nie wątpił w to, że sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan, nie przez największego znanego mu orędownika wyższego dobra rodu i czystości w każdym możliwym aspekcie tego słowa. - Nie pozwolę, by twój trud poszedł na marne, to, co dzisiaj zrobiłaś będzie miało znaczenie. Obiecuję, że za to zapłaci - ponownie zniżył głos, nadając każdej pojedynczej sylabie maksymalną ilość mocy, jaką tylko dało się zakotwiczyć w komunikacie. Sprawi, że Samael zapłaci, sprawi, nawet gdyby miał sobie wypruć żyły i zapłakać krokodylimi łzami. Nie miał w zwyczaju łamać danego słowa.
- Nie będę cię więcej niepokoił - oznajmił po dłuższej chwili milczenia, uznając poziom niezręczności za szczytowy. Zastanawiał się czy to wystarczy, czy nie powinien wymóc z jej strony przysięgi albo nie chcąc słyszeć sprzeciwu, zaprosić ją w gościnę u niego i Lilith, by aż do czasu procesu mieć ją w zasięgu wzroku i odciąć ją od ewentualnych nacisków z zewnątrz lub pomysłów uciekania od odpowiedzialności. Porzucił te plany, może nierozsądnie, chwilowo po prostu nie mogąc sobie wyobrazić nawet samotnego powrotu do domu, momentalnego okiełznania swoich zszarganych nerwów i spojrzenia w oczy niczego nieświadomej istocie, której nie chciał wciągać w całe to bagno - potrzebował samotności, potrzebował whisky i potrzebował tego szybko. Wycofał się z sypialni, kierując się w stronę klatki schodowej i drzwi wyjściowych równie szybko, co się pojawił. Po drodze tylko mruknął niedbałe finite incantatem, by przebudzić z kamienia starego lokaja i bez słowa opuścić Ludlow. Nic tu po nim.

| zt x 2


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Sypialnia Laidan i Reagana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach