Wydarzenia


Ekipa forum
Fish & Chips
AutorWiadomość
Fish & Chips [odnośnik]06.03.16 2:45
First topic message reminder :

Fish & Chips

Najlepsze ryby z frytkami w całym Londynie. Znajdująca się na brzegu magicznej części Dzielnicy Portowej, niedaleko doków niepozorna budka jest przyczyną kolejek, w których Londyńczycy wytrwale stoją po ten w prawdzie niezbyt zdrowy, ale też tani przysmak. Prowadzona przez charłaka jest obecnie miejscem odwiedzin tylko i wyłącznie czarodziejów, którzy liczyć mogą na krzesełka, a raczej metalowe taborety i stoliki na stałe przytwierdzone do ziemi. Niegdyś musieli delektować się rybą ukryci za budką, by tam w spokoju prowadzić dysputy o sprawach bieżących i nie musieć obawiać się łamaniem Kodeksu Tajności, teraz jednak - gdy stanowią już jedynych klientów - siadają gdzie popadnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:07, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fish & Chips - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Fish & Chips [odnośnik]29.10.21 15:26
Och, jakież szczęście, że Daniel odnalazł w sobie tyle rozsądku (dumy, czegokolwiek co pozwoliło mu na moment ugryźć się w ten niedorzeczny w oczach Sprouta wąs), że nie ciągnął tematu dalej. W sytuacjach wysokiego stresu, czy też pospolitego przestrachu Castor przypominał bowiem łanię wystawioną na nagłe spotkanie z nadciągającym światłem. Otwierał szeroko oczy, pokazując światu swe szarobłękitne tęczówki w całym ich uroku, czasami udawało mu się przynajmniej kontrolować ruchy własnych ust, przez co nie otwierał ich, nie układał w niewielkie "o", ani — co gorsza — nie powtarzał bezmyślnie słów tego, który doprowadził go do takiego stanu.
Dzisiejszego dnia, oszołomiony fryturą (wisiała w powietrzu, osiadała na jego ubraniach, wciskała się w nozdrza i wkręcała we włosy), ciepłem świeżego jedzenia rozchodzącym się po kolanach, przenikającym przez cienki mimo panującej pory materiał spodni w kratę, mógł jedynie zamrugać intensywnie oczami.
— Runa chamskiej bójki... Powinna być idealna — odezwał się wreszcie, a spojrzenie skupione miał gdzieś daleko, na pewno rozproszone, raczej czysta barwa, którą cechowały się jego oczy zaszła delikatną mgiełką namysłu. Ktoś o sprawnym spojrzeniu i mającym do czynienia z naukowcami łatwo mógł przypomnieć sobie wyraz, jaki często przybierali, gdy poszukiwali w swej pamięci informacji potrzebnej szczególnie w danym momencie.
Z zamyślenia wyrwał się dopiero chwilę później, nerwowy uśmiech wygiął kąciki ust mężczyzny (czy raczej chłystka, zawsze spotykał się ze stwierdzeniem, że wyglądał na mniej lat, niż faktycznie liczył) kilkukrotnie, jakby nie mógł zdecydować się, jaki wyraz twarzy powinien przybrać, by nie rozgniewać swego rozmówcy.
— Znaczy, ona się tak nazywa, to nie jest żaden przytyk, żebyśmy byli na tym samym poziomie zrozumienia... — zaczął, zdejmując nawet czapkę z pomponem z głowy, odsłaniając kosmyki miodowych włosów, które skręcały się w loki nawet intensywniej niż zazwyczaj, zapewne przez cieplną izolację, którą zapewniała czapka. Prędko wsunął w nie lewą rękę, jak to robił zawsze, gdy nie do końca potrafił zapanować nad własnymi odruchami. — A co do tego drugiego... — zaczął ostrożnie, choć urwał dość prędko. Nie trzeba było być szczególnie rozeznanym w relacjach małżeńskich, by domyśleć się, że ktoś taki jak ty, a raczej ktoś taki jak Castor mógł być w tym przypadku tylko jeden. Nerwowe przełknięcie śliny pozwoliło podrażnionemu mrozem i zaciśniętemu z nerwów gardłu na krótką ulgę.
— Jest coś takiego. Właściwie to nawet dwa talizmany, które byłbym w stanie stworzyć. Runa zdrowia pomaga, nazwijmy to, szeroko i długotrwale, bo wpływa na ogólną zdrowotność noszącego ją czarodzieja. Albo czarownicy — nie wiedział, co go opętało w tamtym momencie, lecz nie mógł już zawrócić. Porozumiewawcze spojrzenie zawiesił w zieleni oczu Wrońskiego.
— Jest jeszcze runa wiecznej czystości, ona z kolei... Wie pan przecież, kim z zawodu jest pana żona. Jeżeli coś by jej się stało, pewne mieszanki nie wyrządzą jej tak dużej krzywdy, jak normalnie. A poza tym noszenie talizmanu sprawia, że prościej jest wykryć kłamstwo, czyjeś złe zamiary... — nawet człowiek wznoszący się na chmurach, który wśród podniebnego puchu zbudował swe królestwo, wiedział, żeby o truciznach nie mówić wprost i to jeszcze w miejscu publicznym. Miał nadzieję, że klient podzieli jego zdanie, lecz póki co...
Zaciśnięcie szczęki przyszło pierwsze. Później zrobiło się dziwnie cicho, lecz jego serce postanowiło za wszelką cenę zburzyć ów porządek. Czuł, jak przyspiesza swą pracę. Jak pompuje krew coraz to szybciej, aż wreszcie niemal całe jego jestestwo pulsowało wraz z juchą gnającą przez wąskie korytarze żył i tętnic, z jednym tylko pytaniem. Dlaczego?
— Jak... Jak się czuje? — spytał; impertynencko, wbrew swej woli, w pierwszym odruchu zupełnego zaskoczenia. Nie był pewien, czy w ogóle usłyszy odpowiedź. Szum krwi w uszach był niemal nie do zniesienia. Nabrał głębszy oddech, lecz intensywna woń okolicznej budki jedynie zakręciła mu w głowie jeszcze mocniej, a on pobladł znacząco.
— Nie znam żadnych rebeliantów — wypalił prędko, odbierając przekazane mu błyskotki, by wcisnąć je do kieszeni płaszcza. Dłoń wciąż pozostawała w środku, zaciśnięta na różdżce z drewna agaru. Odruch obronny, nic więcej. Co z tego, że właściwie na własne życzenie wszedł w sam środek wojennej zawieruchy i był w miejscu najmniej chyba bezpiecznym i — paradoksalnie — tym, w którym przy odpowiedniej ostrożności nie groziło mu niemal nic.
— Pan też nie powinien. Same z nimi kłopoty.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Fish & Chips [odnośnik]05.11.21 2:03
-Chamskiej... co? Żartujesz sobie? - parsknął, nachylając się bliżej do Castora. Z tej odległości nadwrażliwy nos wilkołaka mógł z łatwością wyczuć zapach wody do golenia, ziół i eliksirów z pracowni pani Wrońskiej, słodkiego miodu pitnego, ciężkiej fajki i oczywiście frytek.
Już miał się zezłościć, ale z pewnym rozbawieniem - i rozczuleniem - rozpoznał zamyślony wyraz oczu Sprouta. Taki sam, jaki przybierała często jego żona.
Właściwie, byli trochę podobni.
-Nie żartuj sobie ze mnie, bystrzaku. - zniżył głos, nachylając się jeszcze bliżej. Zatrzymał spojrzenie na jasnych tęczówkach, a potem na pełnych jak na mężczyznę ustach. Uśmiechnął się kącikiem ust, gdy Castor zaczął się tłumaczyć, ona się tak nazywa, bla, bla.
-Głupszych nazw nie mieliście? Myślałem, że nazywa się jakoś... Eihwaz Abrakadabra.- murknął, bo wbrew pozorom znał się odrobinę na runach, a przynajmniej ich nazwach.
Ułagodzony, słuchał o runie zdrowia, kiwając głową. Tak, to mogłoby się przydać Frances. Ostatnie wydarzania źle na nią wpłynęły, mało wychodziła z domu, nawet eliksiry warzyła jakoś rzadziej. Rano często wymiotowała. To... to pewnie coś ze zdrowiem, choć Daniel nie mógł oprzeć się wrażeniu, że spotkanie z Rookwood nadkruszyło jej ducha, jej psychikę. Słuchał więc dalej, zanim zdecydował się na runę zdrowia i...
Zmarszczył brwi, odsuwając się gwałtownie. Przed oczyma stanęła mu czerwień, tamten koszmarny anonim sugerujący jakoby był rogaczem, próba gwałtu w porcie i oczywista świadomość (co nieco o świecie wiedział), że wcale nie był pierwszym swojej żony.
-Co ty insynuujesz, gnojku?! Nie pierdol mi o czystości. - syknął przez zaciśnięte zęby, zaciskając mocno pięści. Mało brakowało, a popchnąłby Sprouta i poszedł sobie precz, ale dał mu przecież własne kamienie. Chciał mu dać też pieniądze.
I wydawał się tak roztrzepany, że chyba nie miał złych intencji.
-Naprawdę, durniejszych nazw nie mieliście. - prychnął, sięgając do kieszeni. -Wezmę runę chamskiej bójki i tą zdrowia. - działanie tej czystości brzmiało nieźle, ale nawet Daniel miał ograniczoną tolerancję na durne nazwy. -Masz, skoro dwa talizmany, to zapłacę z góry. - wcisnął mu do ręki kilka galeonów. -Kiedy mogę je odebrać?


daję Castorowi 150 PM


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Fish & Chips [odnośnik]06.11.21 18:25
I tak jak się spodziewał — nazwy runicznych kombinacji okazały się być kolejnym punktem zapalnym w jego już i tak poważnie nadszarpniętej relacji z nowym klientem. W pierwszej chwili, gdy złość wybuchła we Wrońskim na nowo, Castor przyłapał się na wyjątkowo irracjonalnej myśli o tym, że to ostatni raz, jak cokolwiek u niego zamówi. Myśl o utracie potencjalnego klienta zdawała się być dla niego przez kilka ułamków sekund rzeczą znacznie groźniejszą i bardziej przykrą od na przykład możliwości zostania potraktowanym tym, czy innym zaklęciem, albo może otrzymania wyjątkowo mało wyrafinowanego ciosu prosto w nos.
— Tak jak mówiłem... — Castor ledwo zdołał utrzymać względnie normalny, tylko trochę drżący w przestrachu ton głosu. Oczy jego otworzyły się szerzej, wyglądał w tamtym momencie jak łania, która pragnęła wyłącznie jednego — poderwać się do biegu i uciec gdzieś w bezpieczne miejsce. Tylko jak, gdy przyjął już zapłatę za swoje rzemiosło, kilka kamieni i kryształ ciążyły mu w kieszeni, a ręka wciąż zaciskała się na różdżce. — To tylko... Takie nazwy. Kombinacji run.
Steffen wiedziałby, jak przedstawić tę informację w lepszy, bardziej składny sposób. Zawsze radził sobie o wiele lepiej z runami, z ludźmi chyba też, ale był Gryfonem, poradziłby sobie w takiej sytuacji niezależnie od posiadanej wiedzy. Castor miał bowiem tę jedną wadę, że bardzo prędko dawał sobie wchodzić na głowę, gdy jego przeciwnikiem była osoba wyraźnie od niego starsza i sprawiająca wrażenie mówiącej z pozycji autorytetu. Tak więc dał się wcisnąć pod but Wrońskiego, oblizał nerwowo nagle spierzchnięte wargi, a na sam koniec przełknął jeszcze głośno ślinę, próbując powstrzymać się od drżenia.
Przez moment znów było spokojnie. Castor korzystał z tego, że Wroński pozostawił mu z powrotem trochę więcej przestrzeni osobistej, odetchnął też z ulgą i zabrał się za dalsze analizowanie tego, cóż powinien przygotowywać do stworzenia odpowiednich, spełniających oczekiwania zamawiającego talizmanów.
Do czasu, aż złość rozbłysła raz jeszcze. Równie złowieszczo, może nawet bardziej od tego, jak zrobiła to wcześniej.
— Nic nie insynuuję... — byłby wypiszczał te trzy słowa, gdyby nie to, że sił mu zabrakło, dźwięki ugrzęzły gdzieś w gardle, ostatecznie powodując nic więcej oraz nic mniej ponad szept. Pełen pasji (dla obrony swojego bezpieczeństwa), lecz jednak tylko szept.
Nie wiedział, co właściwie się działo, czemu w tak krótkich odstępach czasu Wroński dał upust swym emocjom aż dwukrotnie. Mimo to twarz Sprouta pobladła jeszcze bardziej, o ile było to możliwe, a w momencie oznajmienia przez Wrońskiego swego ostatecznego wyboru i wciśnięcia mu w rękę pieniędzy... Castor postanowił nie protestować. Normalnie uznałby zapłatę w kamieniach i pieniądzu za za dużo, za objaw swego rodzaju wyzysku, którym co do zasady się brzydził, ale teraz... Uznał to za uczciwą zapłatę za poszargane nerwy.
— Dam panu znać, kiedy dostanę odpowiednie materiały. Może być to kwestia tygodnia, ale wolałbym, żeby nie fatygował się pan nadaremno, jeżeli mogłoby się to przedłużyć. Napiszę do pana list, gdy talizmany będą gotowe. Co pan na to? — oby się zgodził, oby się zgodził, oby się zgodził, zaraz zwymiotuję przed siebie, oby się zgodził, oby się—


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Fish & Chips [odnośnik]09.11.21 20:52
Przewrócił oczami.
-Idiotyczne te nazwy. A z ciebie - lekko szturchnął Castora w ramię, niby to motywatorsko, niby to żartobliwie -beznadziejny sprzedawca. Ucz się od Frances, zareklamuj swój towar odpowiednio, do cholery. I nie mów takiemu typowi jak ja, takich rzeczy prosto w oczy. Ktoś bardziej porywczy by cię za to zrugał. - parsknął, choć samemu właśnie rugał Castora.
Z mieszanką rozbawienia i politowania obserwował, jak chłopak peszy się i boi. Może odczułby nawet ukłucie wyrzutów sumienia, ale te zniknęły, gdy tylko wcisnął mu w rękę pieniądze. Wiedział, że to dużo.
-To lepiej nic nie insynuuj. Ludzie, którzy insynuują takie rzeczy, kończą w rynsztoku. - poinformował uprzejmie i uniósł lekko jedną brew. -Też nosisz talizman, bystrzaku? Może zrobisz dla siebie Amulet Rozsądnych Słów, albo Hartu Ducha? - uśmiechnął się krzywo, sygnalizując, że chyba żartuje.
-Będę zatem czekał na list. I lepiej uwiń się w tydzień - za dwa już mnie nie będzie w tym parszywym kraju. I szczerze mówiąc, sugeruję ci to samo. Kiedyś utną ci tą śliczną główkę, tak samo jak twojej kuzynce i każdemu, kto się im nie spodoba. Jeśli jesteś taki zdolny jak mówiła moja żona, to w każdym zakątku świata sobie poradzisz - a twoja durna kuzynka sprowadziła ci na głowę kłopoty, czy ci się to podoba czy nie. - syknął, nachylając się bliżej i zniżając głos do szeptu. Podobnych opinii nie powinno się wypowiadać, nie powinno się słuchać. W zielonych oczach błysnął jakiś ogień, ale Daniel Wroński był zbyt wygodny, aby zrobić z tym gniewem coś więcej. Wyjedzie, odetnie się od dawnych pracodawców - to wszystko, co mógł zrobić, by pomścić krzywdę żony. Nigdy nie był bohaterem, brakowało mu tego rodzaju bezinteresownego altruizmu i przyzwoitości, które zawsze cechowały Maeve. Podziwiał je u innych, ale nie był w stanie wykrzesać ich u siebie.
-Do zobaczenia. Odbiorę talizmany osobiście, spoza Londynu. I zjedz wreszcie tą rybę, wyglądasz jakbyś miał się nią porzygać. - zaproponował uroczo, wstając. Skinął Sproutowi głową na pożegnanie i zniknął w portowych zaułkach.

/zt


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Fish & Chips [odnośnik]10.11.21 18:41
Może i idiotyczne, przyznał przed samym sobą, za wszelką cenę próbując powstrzymać swój organizm przed transportowaniem treści żołądkowej w górę przełyku. Nie powiedział tego oczywiście na głos, wierny zasadzie, że własnego rzemiosła przed obcymi nie powinno się krytykować. Taka postawa prowadziła wprost do podważania sensu jego wykonywania, a to z kolei — do obniżenia ilości klientów. Nie, żeby Castor narzekał na ich nadmiar. Wojna i tak ograniczyła zdolności budżetowe wielu czarodziejów, toteż naturalną koleją rzeczy spadła również ilość osób mogących sobie pozwolić na zakup tego czy owego talizmanu. Z drugiej strony właściwości przez nie prezentowane należały do tak pożądanych, że popyt wciąż utrzymywał się na tej samej stopie, powodując u Castora przyjemne mrowienie stabilności. Mrowienie, które podpowiadało mu, że w lepszych czasach, mógłby sobie pozwolić na więcej, ale w chwili tak niepewnej, gdy wojna toczyła kraj, zajęcie to pozwalało mu utrzymać się na pewnym stałym poziomie.
— Ja... — zaczął więc wreszcie, chyba wciąż nie chcąc stawać z prawdą prosto w oczy. Ucz się od Frances, jak ona — cholera — to sprzedaje? Przez myśl przeszło mu żenująco dużo możliwości, a wszystkie związane z powierzchownością świeżo upieczonej pani Wroński, co w połączeniu ze wciąż niegasnącymi wybuchami złości Daniela zmusiło go do zatrzymania i tej reakcji wyłącznie dla samego siebie.
Pieniądze zniknęły, w tej samej kieszeni, w której oczekiwały na nie kamienie oraz kryształ. Pomimo nerwów, które kosztowały go spotkanie z tym człowiekiem, udało mu się ubić naprawdę dobrego targu. Mógłby się nawet posunąć do twierdzenia, że był to jego najbardziej hojny klient do tej pory.
Myślami powrócił na moment do pana Blythe, pozornie tylko ignorując przytyki o talizmanach. Czy właśnie to miał na myśli, gdy wspominał mu wielokrotnie, że ciężką pracą ludzie się bogacą? Co robił? Czy wojna wciągnęła go na tyle, że zamknął sklep jubilerski i poszedł w bój? Zimny dreszcz targnął jego ciałem akurat, gdy do uszu znów doszedł mu niski szept mężczyzny.
— To nie jest moja kuzynka, tylko zbieżność nazwisk — syknął przez zęby, raz jeszcze próbując (oczywiście nieudolnie, lecz liczyły się chęci) zaklinać rzeczywistość. Nie mógł przecież powiedzieć, że zgadza się z tym, o czym mówił Wroński. Że groziła mu śmierć, że Pomona też cierpiała przez to, że była dobrą kobietą i wierzyła w dziejową sprawiedliwość. Przez twarz przemknął mu grymas niezadowolenia, a oczy, które wreszcie podniósł na Wrońskiego, zabłysły mu czystą złością, chyba po raz pierwszy od początku ich spotkania. — Proszę zastosować się do własnej rady i nie insynuować. Chyba że chce się pan obudzić w rynsztoku.
Ton miał chłodny, pozbawiony wcześniejszego drżenia. Nie miał już przecież nic do stracenia, czyż nie? Przecież za mniejsze rzeczy niż sugerowanie powiązań rodzinnych z rebeliantami ludzie potrafili trafić do więzienia. Wystarczyło tylko, żeby ktoś posłyszał szepty, poniósł plotkę dalej.
Wyprostował się jednak i nabrał w płuca świeżego powietrza. Igiełki lodu ubodły go w gardło, lecz był to ból przyjemny, wyrywający ze złego otępienia. Gdy Daniel żegnał się z nim, gdy zieleń zmieszała się z szarobłękitem po raz ostatni, prawy kącik ust Castora drgnął lekko, wyginając pełne wargi ku górze.
— Do zobaczenia.
Nie mówił nic więcej.
Poczekał wyłącznie do czasu, aż Wroński zniknie z pola widzenia. Po tym pozbył się wreszcie i frytek i ryby. Obu śmierdzących rzeczy, których zapachu nie mógł znieść przez ostatnie minuty. Nie zdołał nawet przestąpić trzech kroków, a okoliczne mewy, spragnione pożywienia, rzuciły się na pozostawione przez niego danie, dziobiąc chętnie i prędko.
Chyba Wroński miał rację.
Porzygałby się, gdyby to zjadł.

| z/t


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Fish & Chips
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach