Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze sklepu
AutorWiadomość
Wnętrze sklepu [odnośnik]10.03.12 22:57
First topic message reminder :

Wnętrze sklepu

★★★
Zaraz po przejściu przez drzwi rzuca się w oczy kontuar, niegdyś ponoć szklany, przezroczysty, umożliwiający zobaczenie najróżniejszych, czarno magicznych eksponatów. Dziś? Zakurzony, pokryty stylową pajęczyną, głównie od środka, praktycznie nie ukazujący niczego. Jedynie niewyraźne kształty, bliżej niezidentyfikowane obiekty znajdują się w nim. Kontuar doskonale chroni dalsze rejony sklepu, otoczone ciemnością, zazwyczaj niedostępne dla klientów. Dookoła pełno gablotek, szaf, komód, komódek, każda zastawiona po brzegi niebezpiecznymi, lecz jakże interesującymi przedmiotami. Wszędzie klasyczny wystrój, kurz, brud, pajęczyny i rozkładające się owady.
[bylobrzydkobedzieladnie]

...
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.08.16 18:16
28 luty pasuje?

Wynonna często bywała w sklepie swojej rodziny i choć raczej rzadko kiedy sama obsługiwała gości, o tyle znosiła tu wiele ingrediencji, które udało jej się zdobyć. Zostawiając je w sklepie wiedziała, że Amodeus, czy też któryś z jej braci odpowiednio się nim zajmie, a nawet z ich umiejętnościami możliwym było, że je sprzeda, za odpowiednią cenę. Ona zaś nie znała się na handlu. Owszem, doskonale orientowała się za ile coś może pójść na czarnym rynku, ale z uwagi na swoje usposobienie załatwiała sprawy szybko, nie wchodząc w różnego rodzaju pertraktacje na temat podniesienia, czy obniżenia ceny. Dlatego kompletnie nie nadawała się do handlu. Niby znała podstawowe założenia rządzące tą dziedziną usług czarodziejskich i wiedziała też jak należało postępować, bowiem nie raz widziała jak tego typu sprawy dopinał jej brat, to jednak nie rwała się szalenie, by samemu tym się zajmować. Wolała robić to, na czym się znała. A znała się na eliksirach i ingrediencjach, z czego zajmowanie się tym pierwszym zdecydowanie ją nie satysfakcjonowało. Logicznym więc posunięciem było ukierunkowanie swojego zawodowe życia w stronę drugiej znanej jej dziedziny. Zaś zamiłowanie do zwiedzania odległych zakątków świata odziedziczone po bracie samo nasunęło prostą drogę do wybrania zawodowej kariery. I tak po roku kiśnięcia nad kociołkami w końcu postanowiła przedstawić swój plan ojcu, na który przystał on, może nie z radością, właściwie na tym należało zakończyć. Zgodził się, a Wynonna od tego czasu torowała sobie drogę w tym zajęciu ciężkim i okupowanym głównie przez mężczyzn, którzy, jak jeden mąż, lubili rzucać niewybrednymi komentarzami i uznawać, że zawód który wybrała to zwykła zachcianka i za chwilę Wynonnie przejdzie, głównie dlatego, że nie poradzi sobie z ciężkimi przeszkodami z którymi przyjdzie się zmierzyć. A ona przyjmowała wszystkie te komentarze lustrując swoich rozmówców zimnym spojrzeniem zielonych oczu i pokazywała im. Pokazywała jak bardzo się mylą, raz po raz zdobywając ingrediencje, zarówno na zamówienie klientów - a tych zaczynało przybywać, jak i dla zapewniania rodzinnemu sklepowi składników, które ciężko dostać. Teraz stała za ladą wyciągając z swojej podróżnej torby fiolki z sierścią gryfa. Zdobycie tych ingrediencji w jej odczuciu należało do stosunkowo łatwych, dlatego, mimo, że włosy w swoim ulubionym zwyczaju wymknęły się z dobieranego warkocza, a męska koszula, którą miała wciśnięta w spodnie w niektórych miejscach nosiła znamiona brudu, to jej ciału nic nie dolegało i nie dorobiła się ona ani jednego zadrapania. W końcu minął też nieszczęsny, spowodowany ugryzieniem langustnica lacado tydzień. W porównaniu więc do kilku godzinnego wiszenia na drzewie w Farrel Wood, jej dzisiejsza wyprawa była nawet przyjemna i dziwnie ochoczo i zgrabnie udało jej się wszystko załatwić w kilka godzin.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]19.10.16 21:48
3 marca '56

Gdy ani mojej matki, ani tym bardziej mojego ojca nie było w domu, pozwoliłam sobie załatwić jedną rzecz, która bynajmniej nie mogła czekać. Megara odesłała mi eliksir Rue, cud, że nie trafił on do rąk mego ojca, w końcu tak uwielbiał mnie kontrolować. Trzymanie go w swojej sypialni lub w pracowni również nie było bezpieczne. Właściwie nie chciałam mieć z tym już nic wspólnego. Skoro Megara go nie użyła, a ja również nie chciałam go posiadać, to postanowiłam, że go sprzedam. Ale gdzie, jak nie na Nokturnie. Na sam Nokturn nie mogłam się wybrać. Było tam niezwykle niebezpiecznie i nie chciałam się narażać. Był jednak jeden sklep, który miał własny kominek i to tam się wybierałam.
- Do Borgina i Burka - powiedziałam rzucając zielonym proszkiem.
W sklepie pojawiłam się jeszcze przed południem. Miałam na sobie długi czarny płaszcz, a na głowę narzucony miałam głęboki kaptur, który zasłaniał mi większą część twarzy. Nie chciałam ukazać swojego oblicza, aby informacja, że uwarzyłam taki eliksir nie poszła w świat. Tym bardziej, gdy na moim palcu pojawił się pierścionek zaręczynowy, który delikatnie połyskiwał odbijając słabe światło świec rozmieszczonych w pomieszczeniu.
Nie rozglądałam się zbytnio. Lepiej nie wiedzieć co sprzedają w takich sklepach, aby potem nie kusiło by przyjść i je zakupić. Na Nokturnie większość rzeczy było przedmiotami czarno-magicznymi, tak więc zapewne podobnie było i tutaj. Starałam się więc niczego nie dotknąć, coby nie sprowadzić na siebie jakiejś klątwy.
Gdy stanęłam przy ladzie, zaraz pojawił się przy niej jakiś mężczyzna. Nie wiedziałam, czy to właściciel sklepu, czy zwykły sprzedawca, a może jakiś pracownik, który chciał od razu zawołać kogoś odpowiedniego, który by ze mną porozmawiał. W głębi rękawa ściskając fiolkę, a drugą delikatnie dotykając kieszeni, aby sprawdzić, czy moja różdżka jest na miejscu, delikatnie uniosłam wzrok, starając się nie odsłonić zbyt mocno twarzy.
- Chciałabym rozmawiać z lordem Quentinem Burke - powiedziałam odważnie.
Chciałam załatwić tę sprawę jak najszybciej i aby o tym zapomnieć. Gdyby ktoś się o tym dowiedział, że pojawiłam się na Nokturnie i przy okazji sprzedałam TAKI eliksir, który udało mi się samej uwarzyć. Miałabym ogromne nieprzyjemności i sądzę, że nie tylko ze strony ojca ale i narzeczonego. Czułam, że lord Nott nie pochwaliłby takiego zachowania. Nikt by nie pochwalił. Szczerze? Ja również bym go nie pochwaliła. Ale czy miałam inne wyjście?



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]20.10.16 11:05
Nie powinno mnie tu być. Powinienem właśnie się pakować - później spotkać z Darcy, tylko jeszcze o tym nie wiem. Mam świadomość jej nieprzewidywalności, ale że przyjdzie mi stawiać się na niezapowiedzianych wcześniej spotkaniach lub że sama będzie mnie odwiedzać bez zapowiedzi, tego świadomy nie jestem. Nie mniej, nadchodzi czas, kiedy muszę udać się do sklepu. Ojciec mnie o to prosi, a komuś takiemu jak Marcus Burke się nie odmawia. Przesuwam więc bagaże na lepsze czasy, a następnie udaję się na Nokturn. Gdzie w międzyczasie dostaję anonimowy list. Odpisuję szybko, żeby nie zaprzątać sobie głowy zwykłymi transakcjami sklepowymi, a skoncentrować się na pomocy rodzicielowi. Okazuje się, że kupił od pewnego tajemniczego mężczyzny kilka naprawdę interesujących rzeczy. Edgar musi je sprawdzić pod kątem klątw, ale ja mam je wycenić. Dziwię się temu pomysłowi - to przecież ojciec wie najlepiej jak obraca się galeonami. Patrzę na niego ze zdziwieniem, nic nie mówię. Oglądam wszystko na zapleczu, spisuję kosztorys, myślami jestem już w Rosji. Później, po długich chwilach przewiercania Marcusa wzrokiem, wychodzi na ja, że mam podczas wyprawy poszukać czegoś podobnego. Nie wiem co ojca w tym zainteresowało - moim zdaniem to raczej marnej klasy artefakty. On natomiast widzi w nich ogromny potencjał. Klienci ponoć będą się zabijać o podobne cudeńka. Jest we mnie duża doza sceptycyzmu oraz niedowierzania. Z drugiej strony starszy Burke ma w tym fachu niesamowite doświadczenie i zawsze, co przewidywał rzeczywiście się sprawdzało. Postanawiam mu zaufać. Bez sprzeciwu wykonuję wszystkie polecenia.
Aż oznajmia, że musi pilnie wyjść w interesach. Pracownicy krzątają się po sklepie jak mrówki. Przeglądam listę zamówień zastanawiając się czy mogę coś takiego znaleźć właśnie w rosyjskich śniegach. I wtedy słyszę swoje personalia. Wchodzę do głównego pomieszczenia, gdzie właśnie sprzedawca miał po mnie wołać. W milczeniu przypatruję się zakapturzonej postaci. Głos ma kobiecy, postura również na to wskazuje. Borgin i Burke gościli w swoich progach różne osoby, ale panie są tutaj zjawiskiem dosyć niecodziennym. Głównie z powodu niebezpieczeństw jakie czyhają na Nokturnie - rzadko która z dam potrafi sobie poradzić w tak szemranym towarzystwie. Popiół u dole szaty wskazuje, że dostała się tutaj za pomocą kominka - najbezpieczniejsza opcja. Ubranie nie wskazuje na bycie nędzarzem czy nawet mieszkańcem tego światka. To wszystko jest całkiem intrygujące.
- Słucham - odzywam się, zamykając starą księgę i nie spuszczając wzroku z klientki. Czy to ta z rana, od tego eliksiru? Ciekawe. Rozmyśliła się i chce go oddać? A może jest zwykłą krętaczką? Przechylam lekko głowę w geście subtelnego zainteresowania, jednocześnie w myślach chłodno kalkulując cenę tej mikstury.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]20.10.16 18:32
Lord Burke pojawił się szybciej niż bym się tego spodziewała. Zacisnęłam swoje usta w prostą linię i poczekałam, aż podejdzie bliżej lady. Dopiero gdy znalazł się wystarczająco blisko, a pracownicy ponownie zajęli się swoimi sprawami, uniosłam rękę, aby na ladzie położyć paczuszkę. Fiolka z eliksirem, zapakowana w zwykły, brązowy papier. Nic specjalnego, co rzucałoby się w oczy i ukazywałoby swoją wartość. Która była równie mroczna, co nie jeden przedmiot w tym sklepie. W końcu służył do zabijania niewinnej osoby, małego dziecka.
- Ja w sprawie eliksiru, chciałabym go sprzedać - powiedziałam, mimowolnie ściszając głos.
Rozwiązałam sznurek, aby okazać zawartość paczki. Patrząc na małą fioleczkę nie byłam dumna z tego, że wyszła właśnie z mojego kociołka. Nigdy nie przypuszczałam, że będę zdolna coś takiego uwarzyć i chciałam się tego jak najszybciej pozbyć. Nie zależało mi na zarobku, chociaż miło będzie, jeśli zwróci mi się chociaż za składniki. Całe szczęście, że nie zostało wykorzystane, przynajmniej mogłam spać spokojnie, że póki co życie małego dziecka Carrowów było bezpieczne.
Nie wiedziałam, czy mężczyzna zna się na eliksirach i jak będzie chciał sprawdzić, czy aby eliksir został poprawnie przygotowany. Zresztą, mało kto wiedział jak wykonać takie coś, dostanie się do receptury było niezwykle trudne, a i tak w połowie posługiwałam się własną wiedzą, bo wszystkie znane mi opisy tego eliksiru były niepełne.
- Zielony kolor, klarowna ciecz, ponoć gorzka w smaku, ale radzę nie próbować, bo mogłaby się stać panu krzywda, sir - dodałam, przysuwając fiolkę bliżej mężczyzny. - Na szczęście nie została użyta, a i mnie nie jest potrzebna.
Może tłumaczyłam za dużo, może nie? Prawdę mówiąc, nie wiedziałam jak się sprzedaje jakiekolwiek rzeczy więc musiałam być zdana na prawne oko kupującego. Jednak byłam pewna, że za mniejszą cenę niż składniki eliksiru nie zejdę.



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]31.10.16 17:13
Czekam spokojnie, aż kobieta zacznie mówić. Nie jestem człowiekiem niecierpliwym, wręcz przeciwnie. Nie widać po mnie żadnych oznak zdenerwowania bądź niepokoju. Stoję wyprostowany, gotowy na reakcję w każdej chwili. Różdżka znajduje się w kieszeni spodni - w takiej okolicy zawsze warto ją mieć przy sobie. Krótkie drgnięcie oczu w momencie, kiedy tajemnicza postać sięga do połów płaszcza. Nic więcej. Za to koncentruję się na paczuszce wyglądającej tak zwyczajnie, jak się tylko da. Brązowy papier ląduje na ladzie, unoszę wzrok ponownie na klientkę. Eliksir. Tak, coś mi świta. Przypominam sobie list nadesłany nie tak dawno temu. Kiwam głową, nachylam się nad przedmiotem. Pozwalam go rozpakować. W istocie - przede mną ukazuje się niewielka fiolka zielonego eliksiru. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście wygląda na dobrze uwarzony. Nie jestem jednak pierwszym lepszym sprzedawcą, żeby oceniać towar tak powierzchownie. Eliksir Rue. Tak naprawdę żyła złota, nie rozumiem pobudek kierujący tą istotą. Nawet jeśli nie zamierza go nigdy użyć to może go naprawdę dobrze sprzedać. Niekoniecznie tutaj, na Nokturnie interesy są równie czarne co pobudki kierujące kobietami do zażywania tego typu specyfików. Nie oceniam, nie jestem od tego. Zwyczajnie się dziwię. Tutaj sprzedaż pójdzie najłatwiej, ale i galeonów najwięcej nie dostanie.
Chwytam naczynie w dłonie, przelewając ciecz z jednego końca na drugi, spokojnie obserwując jak ta swobodnie przemieszcza się we wnętrzu szkła. Nie jestem zainteresowany gadką kobiety - może mówić co chce, i tak zamierzam wszystko sprawdzić sam. Nauczony doświadczeniem doskonale wiem, że tutaj nikomu nie można ufać.
- Znam się na eliksirach - odpowiadam krótko, rzeczowo. To tylko interesy, nie czuję potrzeby bycia miłym. To nic, że jestem niemal pewien co do statusu tej niewiasty. Chce pozostać anonimowa, to tak zostanie, a ja nie muszę się nad tym pochylać. - Rozumiem - dodaję po krótkiej pauzie. Potrząsam buteleczką, nakierowuję na nią snop światła chcąc przyjrzeć się każdej drobince pływającej w miksturze. Każdy alchemik dobrze wie, że zachowanie specyfiku może o nim wiele powiedzieć. Wreszcie wołam jakiegoś byle pomagiera, którego zadaniem jest najbrudniejsza robota.
- Wąchaj to - mówię do niego stanowczo. Jeśli to trucizna, wolałbym, żeby to właśnie on zginął zamiast mnie. Widzę wahanie w jego ruchach, ale wreszcie wykonuje polecenie. Po opisaniu odczuwanego zapachu zamykam fiolkę oraz odprawiam go ruchem dłoni. - Mogę dać za niego… pięćdziesiąt galeonów. - Zwracam się ponownie do nieznajomej, dyktując swoją cenę. Nie twierdzę, że tyle jest wart. Twierdzę, że tyle mogę za niego dać.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]31.10.16 20:36
Obserwowałam jak przyglądał się fiolce z eliksirem i z każdą chwilą dochodziłam do wniosku, że mam do czynienia z osobą, która zna się na tym fachu. A jego słowa jedynie mnie w tym utwierdziły. Nie powiedziałam więc już nic więcej, zaciskając jedynie mocniej usta, zastanawiając się, czy faktycznie będzie zainteresowany tym specyfikiem. Jego chłodny ton, chociaż lekko mnie ugodził, wszakże nie byłam przyzwyczajona do takiego traktowania, przyjęłam w ciszy, nie chcąc zbytnio się wyróżniać, aby przypadkiem nie nakierować go na to, z kim ma do czynienia. Byłam niemal pewna, że przy najbliższej okazji na salonach, jeśli przyjdzie nam wspólnie porozmawiać, pozna mnie po głosie. Miałam jednak nadzieję, że uszanuje moją wolę, którą mu przekazałam, pokazując się tutaj zakapturzona, nie chcąc ujawniać swojej twarzy i nie przyzna się do tego, że w jakikolwiek sposób mieliśmy okazję, aby się poznać.
Nie spuszczałam wzroku z niego, z jego dłoni, które tak zgrabnie zajmowały się fiolką. Zachowywał się jak profesjonalista, sprawdzał wszystkie czynniki odpowiedzialne za jakość eliksiru, sam jednak nie odważył się powąchać zawartości. Przyjęłam to z lekkim uśmiechem, jedynie kącik usta drgnął mi ku górze i znikł zanim mężczyzna ponownie zwrócił się w moją stronę.
To jaką cenę mi zaproponował mnie uraziło. Może nie znałam się zbytnio na cenach, może nie zależało mi na zarobku, a jedynie na pozbyciu się tego świństwa, jednak nie pozwolę mu przecież, aby zrobił ze mnie idiotkę, brzydko mówiąc. Tak brzydko, że nie odważyłam się użyć tego określenia na głos.
- Lordzie Burke, wiem, że jeśli chodzi o ceny, nie mogę się równać swoją wiedzą z pańską, jednakże… wiem również, że osoby, które zgłoszą się do sklepu po ten specyfik nie będą znały jego prawdziwej ceny, a państwo będą mogli zarobić na nim krocie. Znam również cenę za składniki, które musiałam wykorzystać oraz cenę własnej pracy - mówiłam spokojnie. - Podając tak niską kwotę obraża mnie pan.
Miałam nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi i nie będzie starał się stać przy swoim. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie próbował zaproponować mi jak najniższą cenę, aby sklep, w którym pracuje, jak najbardziej wzbogacił się na sprzedaży. Jednak ja też nie chciałam zostać oszukana, a w Borgin&Burk i tak sporo zarobią.
- Jednak, aby nie być gołosłowną rzucając jedynie hasła o własnej pracy i ceny ingrediencji, mogę zaproponować 200 galeonów - dodałam od siebie.
Nie sądziłam jednak, aby się na to zgodził. Jednak od czegoś wypadałoby zacząć prawda? Oraz zostawić sobie pole do dalszych negocjacji.



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]03.11.16 23:16
Wszystko wydaje się być w porządku, kiedy tak skrupulatnie sprawdzam ten eliksir. Nie mogę pozwolić sobie na błąd - to byłaby nie tylko strata pieniężna dla sklepu, ale też splamienie mojego zawodu. Tego z wykształcenia. Dla prawdziwego alchemika nie ma nic gorszego od błędu w sztuce lub podważenie jego umiejętności. Kiedy tylko zła fama pójdzie w eter, bardzo trudno to odkręcić. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć, takie jest moje zdanie. Przewiercam wzrokiem fiolkę na wskroś, nie patrząc na zakapturzoną postać. Moje spojrzenie napotyka ją dopiero w trakcie negocjacji. Opieram dłonie na ladzie, to właśnie na nich składając ciężar swojego ciała.
I słyszę długą przemowę. Odnoszę wrażenie, że mi zaschłoby w gardle już po jednej trzeciej tego monologu. Wpatruję się nieugięcie w stojącą przede mną postać. Brwi unoszą się coraz wyżej z powodu narastającego zdumienia. Powstrzymuję się przed wywróceniem oczami. Już mam pewność, że rozmawiam z kimś z arystokracji. Więcej danych nie potrzebuję, nie fascynuje mnie która to panna zapragnęła pozbyć się płodu. I która koleżanka ratuje jej tyłek. Wzdycham cierpiętniczo.
Nic nie mówię. Nie zamierzam się kobiecie tłumaczyć z własnych decyzji. Czekam, aż sama zaproponuje cenę, skoro taka pewna jest swoich umiejętności. Kiedy pada ta magiczna suma, marszczę czoło z niedowierzania. Ile? Owszem, trochę sklep na tym zarobi, ale na pewno nie tyle. Większość nokturnowych dziewek nie stać na taką rozrzutność, a zepsutych arystokratek wbrew pozorom aż tyle nie ma.
- Ta cena jest nie do przyjęcia - mówię więc od razu, bez ogródek. - Mogę dać… pięćdziesiąt galeonów. I może pani sobie wybrać jakiś interesujący przedmiot z naszej oferty - zachęcam, przenosząc ciężar ciała na powrót na nogi, a gestem ręki wskazuję na oddalone w kierunku zaplecza półki z wiadomo jakimi artefaktami.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]08.11.16 20:11
Jego słowa mnie uraziły. Znałam przecież cenę swojej pracy, cenę składników więc dlaczego od razu mówił, że cena nie była do przyjęcia? Nie potrafiłam zrozumieć, że sklep tyle nie zarobi. Przecież im się zwróci, wraz z nawiązką. Podążyłam wzrokiem za jego ręką i spojrzałam na przedmioty, które mi proponował, ale nawet do nich nie podeszłam. Nie miałam pewności co tam się znajduje, nie wiedziałam, czy na coś nie jest rzucona czarnomagiczna klątwa. I w ogóle nie znałam się na tym, gdyby ktoś u mnie ujrzał przedmiot takiego typu, miałabym wielkie nieprzyjemności. Od razu ktoś przyszedłby tu z pytaniem, czy zakupiony przedmiot nie pochodzi z tego sklepu, a stąd już łatwa droga do tego, aby wydać się co było moim celem dzisiejszej wizyty. Nie, nie, nie, aż tak łatwo nie dam się zrobić.
Zacisnęłam mocno usta, zastanawiając się co odpowiedzieć. Byłam przekonana, że pięćdziesiąt galeonów to zdecydowanie za mało i lord Burke dobrze o tym wiedział. A ja nie chciałam dać się oszukać, by potem śmiał się za moimi plecami z tego, jak ładnie panna dała się oszukać. Musiałam być ostrożna. Może lord był lordem, ale tu przede wszystkim sprzedawcom. A każdemu sprzedawcy rozchodziło się przecież tylko o zysk i nic więcej.
- Nie chcę żadnego z tych przedmiotów - odpowiedziałam spokojnie. - Sto galeonów.
Zaproponowałam jeszcze jedną cenę. Jeśli na to nie przystanie, to nie miałam co tu więcej robić. Zabiorę się po prostu ze swoim eliksirem i schowam go na dnie szafy, wierząc, że nikt nigdy go nie odnajdzie.
Liczyłam jednak na to, że lord Burke skusi się jednak i przystanie na moją ostateczną cenę. On na pewno na tym zarobi, a ja chociaż nie stracę. A przy okazji pozbędę się problemu. Bo ten eliksir naprawdę był dla mnie problemem i każdego dnia gdy opuszczałam swój pokój bałam się, że ktoś wpadnie, aby zrobić porządki i go znajdzie. Może moi rodzice nie znali się na eliksirach, ale co za problem wysłać go z zapytaniem co to jest? Mój ojciec na pewno byłby do tego zdolny.



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]09.11.16 10:42
Naturalnie, że na przedmiotach są klątwy. Od tego jest ten sklep - od czarnomagicznych artefaktów. Tylko trochę przyćmiewany tymi zwykłymi przedmiotami, byleby nikt nie mógł się przyczepić do nielegalnych interesów Borginów i Burków. To nie jest wystawa dla grzecznych panienek z dobrych rodzin, które o niczym nie mają pojęcia. Ciekaw jestem czy przystaniesz, droga pani, na moją propozycję. Wpatruję się w ciebie oczekująco, ale nie ponaglająco. W myślach wyliczam jeszcze sprawy do zrobienia przed wyjściem ze sklepu. Ojciec zostawił mi całkiem sporą listę spraw niecierpiących zwłoki, a jemu się nie odmawia. Trochę jestem rozeźlony, że muszę zajmować się tym tuż przed wyjazdem, ale służba nie drużba. Nie chcę w żaden sposób zawieść Marcusa, a skoro to wymaga tych długich godzin spędzonych na inwentaryzacji, kosztorysach oraz innych ważnych sprawach, to tak należy uczynić. Kalkuluję już ile mi to zajmie i jak zmaksymalizować swoją wydajność kiedy z zamyślenia znów wyrywa mnie głos nieznanej kobiety. Przez chwilę zapominam nawet, że tu jest, a ja właśnie dyskutuję z nią o cenie eliksiru poronnego. Mój wzrok powraca z przestworzy właśnie na nią. Nie mówię nic - tylko patrzę się z zacięciem. Ponownie rozważam wszystkie za i przeciw.
Czy mogę jej dać te sto galeonów? Może i mogę. Tylko czy chcę. I dlaczego nie chce skorzystać z mojej oferty? Taka okazja może się już nie powtórzyć. No tak, pewnie nawet nie wie co tam jest i do czego służy. Pocieram dłonią brodę w geście zamyślenia. Zastanawiam się co powiedziałby ojciec na podobną transakcję. Możliwe, że nie zrozumiałby - nie zna się na eliksirach. A przynajmniej tak mi się wydaje; z drugiej strony zawsze odnosiłem wrażenie, że on wie wszystko o wszystkim.
- Niech będzie - mówię w końcu z żalem, otwieram kasę. Targowałbym się dalej, ale obowiązki wzywają, czas nagli i tak dalej.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]19.11.16 16:10
Ciche westchnienie wyrwało się z moich ust w momencie, gdy lord Burke przestawał na moją cenę. Kamień z serca spadł z ogromnym hukiem aż wystraszyłam się, że lord może to usłyszeć. Ucieszyłam się, że mam to za sobą. Wizyta na Nokturnie nie należała do najprzyjemniejszych, samo przebywanie w tym miejscu, które wydawało się niezwykle przeklęte napawało mnie strachem. W końcu mogłam je jednak opuścić, bez ciężaru w postaci eliksiru, który dzisiejszego dnia znalazł sobie nowego nabywcę.
Obserwowałam jak mężczyzna otwiera kasę i wyciąga z niej równo sto galeonów. Gdy trafiły one w moje ręce wyciągnęłam swoją portmonetkę, w której schowałam pieniądze. Portmonetka trafiła ponownie do kieszeni płaszcza, a ja ponownie obserwowałam mężczyznę, który zajął się schowaniem eliksiru.
Póki co nie miałam żadnych wyrzutów sumienia, sprzedałam coś, co mi ciążyło i zagrażało mojej opinii. A czy ktoś to kupi, czy w ogóle użyje, to przecież nie była już moja sprawa. O ile mogłam wpłynąć na zdanie i sumienie mojej kuzynki, tak na sumienie kurtuazan, o ile takowe posiadały, już nie byłam w stanie.
- Miło się robi z panem interesy - zwróciłam na to uprzejmie uwagę.
Może jego słowa nie zawsze były na tyle uprzejme na ile bym tego chciała, a moją pracę wycenił dość marnie, to przynajmniej udało się dojść nam do porozumienia i sądzę, że cena dla jednej i dla drugiej strony była w miarę satysfakcjonująca.
- Do widzenia - dodałam tylko.
Dygnęłam delikatnie, wszakże nie sposób było zapanować nam wbitymi do głowy zasadami dobrego zachowania, po czym odwróciłam się na pięcie, aby ruszyć w stronę kominka. Nabrałam trochę proszku, po czym odwracając się w stronę lady, uniosłam dłoń do góry.
- Do Dziurawego Kotła - powiedziałam, rzucając proch pod nogi.
Zniknęłam w zielonym świetle i bynajmniej nie przeniosło mnie prosto do domu. Nie mogłam przecież podać mu miejsca gdzie mieszkam, bo moje staranie się zostania nierozpoznaną poszłoby kompletnie na marne. Dopiero z Dziurawego Kotła przeniosłam się do Cotswolds Hills.

zt



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]25.11.16 11:52
Słyszę odgłos ulgi unoszący się w eterze sklepu, kiwam bez przekonania głową. Czyja ulga, tego ulga. Kamień spada teraz na moje wątłe ramiona nie pozwalając swobodnie oddychać. Pierwszy, drugi, trzeci wdech, spokojnie. Naciskam konkretną sekwencję przycisków, byleby tylko otworzyć kasę. Przeliczam galeony, które przy wykładaniu na ladę brzęczą zniechęcająco - żegnajcie. Słyszę pusty frazes, jeden z wielu, który pojawia się przy różnych transakcjach w sklepie Borgin & Burke. Uśmiecham się nieporadnie, co przypomina raczej niezadowolony grymas niż jakąkolwiek uprzejmość, ale taki już jestem, nie potrafię inaczej. W ogóle się tym nie przejmuję, zabieram fiolkę eliksiru, odkładam go na najbliższą półkę - to tymczasowe miejsce. Zaczynam się zastanawiać czy ojciec będzie zadowolony z transakcji, czuję lekką obawę, że być może nie. Nie zauważam, że kobieta jeszcze tu stoi, jestem tym nawet zdziwiony.
- Do widzenia - mruczę nieprzytomnie nie oglądając się na nią. Zerkam jeszcze do kasy, przeliczam, czy wszystko jest w porządku. Spoglądam jeszcze w ferworze myśli na kominek, zielone płomienie syczące cicho. Do Kotła, dobrze, dobrze. Zaraz obracam się w stronę eliksiru, jeszcze raz obracam go w palcach - wygląda naprawdę dobrze. Wszystko powinno być w porządku, a on już niebawem powinien zyskać nową właścicielkę. Przenoszę go na odpowiednie miejsce, opatrując należytą etykietą.
Kręcę się jeszcze po wnętrzu doglądając kilku spraw. Coś mnie tknęło - patrzę na zegarek. Niedługo mam mieć spotkanie, więc szybko zostawiam wszystko w rękach reszty pracowników, a sam udaję się do Durham.

zt.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]20.12.16 0:02
/28 lutego

Niósł go chłód, który o poranku wydawał się dla myśli i słów katorgą. Zerwał się w szeleście parzącej kołdry, gorącu uciekającego od sennej mary ciała, palców, które szukały wkoło po twardym materacu oparcia. Czegoś co było wtedy, lecz teraz w chwili się rozmyło. Gardło jeszcze zdławione bezczelnością nagłego budzenia, wśród ponurego tykania zegarka, spuścizny po poprzednim właścicielu, zasychało na wiór, sekunda po sekundzie.

Nie wchodził do sklepu w przeświadczeniu, że dostanie tam odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Miał ich wiele. Jedno z nich krążyło wokół imienia Amelii. Mieszkał obok niej, miał informacje na temat tego, że zajmuje się eliksirami i podejrzenia, że mogła mieć coś wspólnego lub przynajmniej bezpośredni kontakt z osobami zamieszanymi w sprawę, którą się zainteresował. Jego zachowanie nie było moralne. Mijało się z etyką w najdalszej z możliwych odległości.

Jak zwykle ledwo słyszalnie, otrzepując śnieg z ułożonych elegancko włosów, przekroczył próg i wstąpił w ciszę, wiedząc, że nie ma zmiłuj, został sam na sam z tym wszystkim co oferuje mu sklep. Gdyby tylko mógł zajrzeć na zaplecze… Źrenice sennych w wyrazie oczu uwiązły na postaci niewielkiej kobiety za kontuarem. Jakby zatrzymany w czasie, bez możliwości poruszenia się, z jedną ręką w kieszeni podbitego ciepłą wełną płaszcza, odskoczył spojrzeniem w bok, na wiszącą gdzieś nieopodal walerianę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.12.16 21:36
Fiolkę z sierścią gryfa wsunęła do szuflady pod ladą z torby zaś wyciągnęła naręcze pergaminów nad którymi pochyliła się by zdecydowanym gestem skreślić to zlecenie. Zerknęła na kolejne nazwisko na liście i wyciągnęła „Fantastyczne Zwierzęta i Jak je znaleźć” by zacząć przygotowania do kolejnej wyprawy. Nie zamierzała robić sobie przerwy po to by odpocząć. Wynonna nie odpoczywała uznając ten rodzaj spędzania czasu za rzecz kompletnie zbędną. Wszak odpoczynku przynosił więc sen. Na cóż więc szukać dodatkowego jego odpowiednika, gdy w tym czasie zrobić można było wiele cenniejszych rzeczy.
Dzwonek nad drzwiami wejściowymi zadzwonił informując pochyloną Wynonną o gościu. Nadal była w swoim podróżniczym stroju ale w żaden sposób nie sprawiało to by czuła się mniej pewnie. Była jednak zła że w chwili obecnej nie ma tu żadnego z jej braci który mógłby zająć się klientem nawet nie zdając sobie sprawy że rzeczony intruz mógł zawitać tu w poszukiwaniu jej jednostki. Zielone, przenikliwe spojrzenie prześlizgnęło się po jego sylwetce nie zdradzając żadnej myśli. Nawet mięscień nie drgnął na jej twarzy. Zawiesiła wzrok na jego twarzy w oczekiwaniu aż spersonalizuje swoje potrzeby. Klienci przychodzący do sklepu przeważnie wiedzieli czego potrzebowali. Ona zaś z wyuczoną ostrożnością nie planowała lecieć by zaraz pokazać mu najlepsze artefakty. Nie znała go. A co ważniejsze – nie ufała mu. Różdżka leżała na ladzie, gotowa do tego, by chwycić ją w razie czego. Nie sądziła, że będzie musiała. Ale wiadomym było, że przezorny zawsze ubezpieczony był. A Wynonna właśnie taka była – przezorna, ostrożna względem ludzi i działająca z korzyścią dla własnej rodziny. Minęło kilka sekund podczas których słyszeć dało się tylko tykanie wiekowego zegara.
-Tak? – pyta jednak przerywając milczenie. Nie dlatego że jest ono dla niej niewygodne. Czy też sprawia że czuje się nieswojo – to uczucie nie towarzyszyło jej osobie. Pyta, bowiem śpieszy jej się by powrócić do przerwanej pracy. Wynonna nie lubiła tylko jednego – marnotrawienia czasu, zwłaszcza tego jej. Jeśli mężczyzna miał do niej sprawę, albo zamierzał coś kupić powinien przejść do rzeczy. Najlepiej szybciej, niż później.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]02.02.17 19:07
| 2 kwietnia
[bylobrzydkobedzieladnie]
Auriga nie należała do osób wyrozumiałych, należała za to do osób dbających o swoje interesy, a tych miała sporo – na Nokturnie również, nawet zwłaszcza tam. Dlatego gdy rano próbowała nawiązać kontakt ze swoim pośrednikiem, który powinien być przecież na jej wezwanie (za to płaci mu cholerne krocie i to z własnej woli! Tak się, do Salazara, umawiali!), a działanie to nie przyniosło oczekiwanych skutków – ze ściśniętym żołądkiem doszła do wniosku, że sama musi dobić targu. A za te nieprzyjemności rozliczy się ze swoim pracownikiem później i może być pewien, że ta, niby drobna, niedyspozycja będzie go sporo kosztować. Nawet połowę wypłaty, jeżeli to ma go czegoś nauczyć. Ceniła Botta, w niepamięć puszczając nawet informację o jego czystości krwi, i zawsze hojnie obdarowywała, gdy wracał do jej pracowni w Westmorland z sumiennym raportem, ingrediencjami oraz sakiewką pełną galeonów, nie zamierzała jednak tolerować takich wpadek i przymykać na nie oko. Kogoś takiego trzeba było trzymać krótko, by nie okazał się zbytnio zuchwały.
Wiedziała, że istniała tylko jedna, w miarę bezpieczna opcja dostania się na tę podłą ulicę – przez sieć Fiuu, dzięki której też mogła od razu znaleźć się w sklepie jej kuzynów. Lady Slughorn nie powiedziałaby, że ten fakt napawa ją szczególnym optymizmem, wszakże jako dama dobrze urodzona nie przywykła do podróży tak plebejskim środkiem transportu. Ostatecznie jednak lepiej kominkiem niż pieszo; sama myśl o tym, że miałaby bez eskorty spacerować po Nokturnie, wywoływała u niej dreszcz przestrachu. Jej eliksiry były już w takiej dzielnicy, sama alchemiczka jednak miała się tam osobiście znaleźć po raz pierwszy i wcale nie chciała kłopotów, choć zajęcie, którym się parała, mogłoby mówić o niej coś zgoła innego.
Czarownica stanęła na brudnej posadzce, odruchowo strzepując popiół z szaty i ciekawie rozglądając się wokół. A więc tak wygląda sklep „Borgin&Burkes” – pajęczyny, zmatowiałe szkło, kurz i dziwne, mroczne artefakty. Całe to miejsce wręcz emanowało czarną magią, tworząc ponurą, wręcz ciężką od śmierci atmosferę, choć było też w tym coś… fascynującego. Auriga wstrzymała oddech, nie mogąc się nadziwić temu, jak okropne i jednocześnie wspaniałe jest to miejsce z tymi nadgryzionymi zębem czasu księgami ustawionymi na rozklekotanych regałach i spoglądającymi na klienta pustymi oczodołami czaszek.
Jednak nie przyszła tu, by podziwiać. Mimo wszystko nie chciała spędzić w tym miejscu więcej czasu, niż to konieczne.
Podeszła więc do lady, próbując dodać sobie animuszu śmiało podniesionym podbródkiem.
Chcę widzieć się z lordem Burke — rzuciła do nieznanego jej mężczyzny obsługującego kasę tonem sugerującym, że ten powinien doskonale wiedzieć, kto zagościł w sklepie. — Powiedz, że przyniosłam eliksiry.
Gdy kasjer skinął ponuro głową, arystokratka spod połów szaty wyjęła owinięte szarym papierem fiolki. Paczuszki wyglądały zupełnie niepozornie, doskonale jednak znała zwodniczą moc ich zawartości, a ta pasowała do tego przybytku jak nic innego. Cóż, Quentin na pewno doceni wartość wywarów, zwłaszcza, że jako jego kuzynka zwykle pozwalała dość mocno schodzić z ceny, nigdy jednak poniżej wartości składników.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]13.02.17 0:12
Nie planował tego dnia być w sklepie - ba, należy w sumie dodać, że jeszcze do wczorajszego wieczora miał na dziś zupełnie inne plany. Los jednak lubi być przewrotny, więc w chwili kiedy poproszono go o zastępstwo na Nokturnie - oczywiście obiecał pomóc. W końcu rodziny nie zostawia się w potrzebie rodziny ani tym bardziej rodzinnego interesu. Poza tym, jemu też mogło to wyjść na dobre - czekało go bowiem trochę papierkowej roboty. Musiał przejrzeć nowe kontrakty handlowe - zarówno te dotyczące sprowadzanych z Florencji szesnastowiecznych malowideł oraz tych nieco mniej legalnych. Ciężko się rozmawiało ze sprzedawcą, na którego ostatnio Craig dostał namiary. Facet został mu polecony, ale wszystko dobre, co o nim usłyszał, okazało się kłamstwem. Zawyżał ceny, robił problemy z transportem... Jednakże szczurze czaszki które miał na sprzedaż były doskonałej jakości, Burke nie miał wątpliwości, że bez większego trudu znajdzie na nie kupca.
Właśnie siedział na zapleczu i kreślił list do owego jegomościa, kiedy kasjer przerwał mu i powiadomił, iż ktoś czeka w sklepie.
Oho. Czyżby szykowały się jakieś poważniejsze interesy? Craig niemal od razu odłożył pióro. Zerknął jeszcze przelotnie do lustra, by upewnić się, że dobrze się prezentuje. W biznesie wygląd odgrywał czasem kluczową rolę. Ubiór i ogólna aparycja twojego rozmówcy bardzo często zdradzały, czy da się go oskubać do ostatniego grosza, czy też trzeba być ostrożnym z targowaniem się! Craig miał w tej kwestii nieco z górki - wystarczało samo jego nazwisko by większość interesów szła gładko. Nawet on jednak musiał się prezentować nienagannie. A może - zwłaszcza on.
Jakież jednak było jego zdziwienie, kiedy po wyjściu na główną część sklepu, jego oczom ukazała się Auriga!
- Lady Slughorn! Nie spodziewałem się...! - zaczął zgodnie z prawdą. Co ona tu robiła? Craig nigdy nie słyszał od kuzyna, by Auriga zapuszczała się do ich sklepu. Chwilowo więc jego umysł bardziej był zajęty zdziwieniem, zaskoczeniem faktem, że ją tu widzi, niż ciekawością, w czym może jej pomóc.
- Pracownik wspomniał coś o eliksirach, ale nie powiedział, kto je przyniósł. Prowadzisz interesy z moim kuzynem, pani? Wybacz proszę, nie ma go tu dziś, ja go zastępuję.
Musiał jakoś ukryć swoją konsternację. Nieładnie też było zadawać tyle pytań na raz! Tak po prawdzie, to w sumie nie powinien być zaskoczony... sam przecież zamawiał czasem jakiś wywar u Evelyn. Całkiem logiczne więc było, że Auriga również upodobała sobie podobne zajęcie! W końcu to Slughorn!


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next

Wnętrze sklepu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach