Wydarzenia


Ekipa forum
Bedford Square
AutorWiadomość
Bedford Square [odnośnik]22.08.16 13:19
First topic message reminder :

Bedford Square

Miasto Bloomsbury słynie z najlepiej zachowanych zabytków o gregoriańskim stylu budownictwa. Wytworne domy otaczające rynek datuje się na okres XVII i XVIII wieku, a ich właścicielami są osoby zamożne, a nawet sami mugolscy lordowie. Bedford Square to jeden z pobliskich placów, zamykających w sobie miejskie pola zieleni, które rozciągają się wokół najważniejszych budynków w centrum miasta - między innymi muzeum i siedziby uniwersytetu Londyńskiego; uczęszczany jest więc zarówno przez mieszkańców, turystów, jak i studentów. Przechodniów nie zniechęca nawet najgorsza pogoda - zimą czynne jest sztuczne lodowisko natomiast wiosną kwitną tu najróżniejsze gatunki kwiatów i drzew, umilających przechadzki wśród uliczek osobom, które odwiedzają to niezwykłe, aczkolwiek całkowicie niemagiczne miejsce.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bedford Square [odnośnik]12.07.17 14:52
Pogoda. Jaka, psidwacza, pogoda. Tylko to obijało się w umyśle Harolda Wellingtona, drobnego złodziejaszka, który zdecydowanie uważał poniedziałki za pechowe, niezależnie, czy padał deszcz, sypał śnieg, czy też z nieba sypało się złoto leprechaunów. Wiedział, że nie powinien dziś wychodzić na robotę - przeczuwał to swoim dużym, garbatym nochalem, zbyt często wciskanym nie tylko w nie swoje sprawy, ale także w nie swoje sakiewki, torebki i skórzane plecaki. Coś złego unosiło się w aurze, coś śmierdzącego, coś, co należało przeczekać w swej wypachnionej lawendą - tylko na taki eliksir zapachowy było go stać - melinie, leżąc szczelnie zawiniętym w zapchlony koc. Harold nie usłuchał jednak swojego instynktu, popartego latami doświadczenia, i wyruszył na łowy. Lubował się w mugolskich dzielnicach, bowiem tam przy odrobinie szczęścia i zdolności najłatwiej było o sowity łup. Co prawda wymiana mugolskich pieniędzy na sykle była niezwykle upierdliwym procederem, ale cóż mógł zrobić - zawód nie wybierał a sam Wellington nie mógł grymasić. Inaczej znalazłby się nie w ohydnej klitce a na ulicy, a ta, jak się właśnie okazało, była niezwykle niebezpieczna.
Wszystko zadziało się zbyt szybko; krzyk kobiety, krzyk kolejnej kobiety a potem jakaś czarnulka, goniąca go przez niewielki skwerek. Szczurza natura zwyciężyła - Harold nie zasługiwał na miano rzezimieszka ani króla złodziei, raczej na tchórzliwą szumowinę, która przy każdej stresującej sytuacji reaguje paniką. I ucieczką. Przeskoczył niski płotek, przeskoczył żywopłot i już myślał, że uda mu się uskoczyć w boczny zaułek, trafił na barierę w postaci rosłego mężczyzny.
Uderzenie, choć niezbyt mocne, wywołało spięcie w umyśle Harolda, wzmocnione tylko pomocnym szeptem nieznajomego. O co, na gacie Merlina, chodziło? Czemu goniąca go kobieta rozmawiała o pogodzie? Stracił wątek, zbyt spięty, by choćby pisnąć; przesuwał spojrzeniem to po kobiecie, to (zezując) po mężczyźnie, oddychając spazmatycznie i mocno się pocąc. Im dłużej jednak toczyła się konwersacja, tym pewniejszy się stawał, odzyskując resztki rozsądku. Finalnie, niewiele myśląc, postanowił uciekać dalej - tak szybko, jak tylko potrafił, wysunął stopy z przyklejonych do podłoża butów i rzucił się do maratonu.
Niestety, kończącego się upadlająco szybko. Zaledwie kilkanaście metrów dalej, zawilgła w kałuży skarpeta zaczepiła się o niski, żelazny płotek, okalający rabatkę, i Harold runął jak długi w jakieś kolorowe zielsko.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]12.07.17 21:44
Niemal wwiercałem różdżkę w lędźwie mężczyzny, powoli dostając szczękościsku od uśmiechu, który nie schodził z mojej twarzy. Plac pełen mugoli bynajmniej nie był wymarzoną lokalizacją dla popisu umiejętności magicznych, ale Tamuna nie ustępowała, zapewne powoli zaciskając palce na drewnianej rękojeści własnej różdżki, gotowa grzmotnąć we mnie zaklęciem. Gdyby na jej miejscu znajdował się Skamander lub któryś z Weasleyów problem rozwiązałby się sam; krótki gwizd i podwójne cmoknięcie wystarczyłoby, aby moja tożsamość pozostała tajemnicą dla domniemanego informatora, jednocześnie zdradzając mnie przed aurorem. W tym wypadku musiałem uciekać się do nieodpartego uroku osobistego, na który jednak Tamuna okazywała się odporna. Przeszło mi nawet przez myśl, że mógłbym wrócić do swojej naturalnej twarzy – co równie dobrze mogło zaognić sytuację lub wywołać niepotrzebną paranoję pośród niemagicznych.
Może przynajmniej jakaś grupka amnezjatorów ucieszyłaby się z racji roboty.
Postanowiłem sięgnąć po ostateczność. Z wolna oderwałem koniec różdżki od pleców jegomościa, przesuwając ją w stronę aurorki. Wypowiedziany w myślach confundus trafił Tamunę, której spojrzenie w jednej chwili nabrało zupełnie innego, jakby zdezorientowanego wyrazu. Moment ten wykorzystał jednak mężczyzna. Gdy tylko opuściłem różdżkę, skurczybyk wyskoczył z butów i rzucił się do ucieczki; moja reakcja była natychmiastowa. Bez słowa zostawiłem skołowaną Tamunę, gnając za informatorem, który na moje szczęście nie okazał się mistrzem dezercji. Efektownemu lądowaniu w rabatce przyznałem dziesięć punktów. A później, bez skrupułów, powoli – jakbyśmy znali się od lat - usiadłem na udach mężczyzny, tym samym odcinając mu jakąkolwiek drogę ucieczki.
- Spokojnie. - Zacząłem miękkim głosem, zupełnie nie pasującym do sytuacji. - Kto skrzyżował hipokampa z kelpią? - Jedno proste pytanie. Nie widziałem w nim sensu, ani go nie rozumiałem – nie musiałem. Było wyłącznie szyfrem. A jeśli mężczyzna znał odpowiedź, był właśnie tym, na którego czekałem.
Na plecach czułem podejrzliwie spojrzenia Mugoli. Mogłem jedynie domyślać się, że podobne występy nie należały do porządku dziennego.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Bedford Square [odnośnik]13.07.17 9:57
Nawilgła świeżym, brytyjskim deszczem rabatka złagodziła upadek a krzewy, które porastały skwerek na szczęście nie okazały się śmiercionośnymi różami. Harold mógł być więc zadowolony, doszukując się w drobiazgach przychylności losu. Mógł, ale nie był; zmiął w ustach najgorsze przekleństwa o prawie nokturnowej jakości, starając się niezgrabnie zebrać do pionu, ale podmokły grunt nie ułatwiał zadania. Pulchne łapki zapadły się w bagienko liści i gleby z cichym plaśnięciem - podobnym do tego, które zabrzmiało w powietrzu, gdy tuż za nim pojawił się ten nieszczęsny wariat. Wellington jęknął głucho, gdy poczuł na sobie męski ciężar, wciskający go w ziemię. Chłopina swoje ważył a nie najmłodsze już kości Harolda trzasnęły cicho, chociaż słyszał to jedynie ich hipochondryczny właściciel.
- Zejdźże ze mnie! - wrzasnął a raczej chciał wrzasnąć, bowiem w obecnej konfiguracji z jego ust wydarł się jedynie głuchy pogłos. Odkaszlnął, zezując na nieznajomego. Znów bełkotał. Bełkotał tonem milusim i wręcz przyjacielskim, jak babuszka na rogu Pokątnej, reklamująca magiczne, papierowe kwiaty, uprzyjemniające dzień każdej panience. Bełkotał o rzeczach, o których Harold nie miał pojęcia. Nigdy nie ukradł kelpii, nie był na tyle głupi, by nurkować w szkockim jeziorze i wydobywać mityczne potworzyska. - Hę? - wycharczał niezbyt inteligentnie, po czym wierzgnął dziko ciałem z nadzieją zrzucenia z siebie uciekiniera z wariatkowa. - Ludzie, ratujcie! Wariat, wariat mnie atakuje! Brak mu piątej klepki! - zaczął krzyczeć, mając nadzieję, że wariat faktycznie się wystraszy, a jeśli nie - że podejrzani mężczyźni, tarzający się na klombie kwiatów, przykują uwagę mugolskich obywateli, wzywających odpowiednie siły. Wolał zostać zamknięty w areszcie, z którego mógł szybciutko się teleportować, niż zetrzeć się z podejrzanym czarodziejem, wykonującym naprawdę niedorzeczne działania. Najpierw chciał mu pomóc, potem wciskał mu różdżkę w plecy, potem go gonił, potem dosiadał jak pluskającą się w błocie kelpie - to na pewno uciekinier ze Świętego Munga, innego wyjścia nie było. Teleportowanie się w obecnej sytuacji także nie wchodziło w grę, wokół spacerowało zbyt wielu przypadkowych przechodniów.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]26.07.17 16:59
Nie mógł być tym, na którego czekałam – ale zachowywał się zbyt podejrzanie, bym pozwolił mu odejść. Poza tym niewątpliwie zdołał już spłoszyć mojego informatora. Jeśli szansa przepadła, mogłem chociaż przysłużyć się magicznej policji i dostarczyć go na przesłuchanie.
- Z chęcią. - Poczułem, jak mężczyzna szarpie się, bezskutecznie próbując zrzucić mnie na ziemię. Podczas krótkiej szarpaniny jego marynarka rozlała się po bokach solidnego brzucha, otwierając ukrytą zawartość. Dopiero teraz zauważyłem wystającą z wewnętrznej kieszeni różdżkę – był czarodziejem, choć od początku nie miałem ku temu wątpliwości. Z łatwością odebrałem mu jedyny oręż, jaki posiadał, i pomimo tego, że jegomość wił się jak kuguchar podczas rui, uparcie skłaniając mnie do potraktowania go drętwotą, potrzebowałem jeszcze kilku wyjaśnień z jego strony – a to oznaczało sprawny język. - Wpierw jednak chętnie dowiem się, co skłoniło cię do ucieczki przed dwójką aurorów. Nie wyglądasz mi na czarnoksiężnika, ale kto...
Cóż, był zdecydowanie za głupi na to, by maczać palce w czarnej magii. Zanim skończyłem zdanie, mężczyzna okazał swoją inteligencję w pełnej krasie, drąc się na cały plac, i tym samym sprawiając, że pożałowałem pozostawienia go przy głosie. Mówią, że tonący brzytwy się łapie – ale ten tutaj chwytał się dwóch naraz. Rozżarzonych do białości.
- Zamknij gębę, zanim zainteresujesz nami więcej mugoli. - Powiedziałem tonem, jakbym tłumaczył coś pięciolatkowi. W zasadzie... Tamuna mogła potraktować go niezbyt udanym regressio, które zamiast cofnąć go do lat niemowlęcych, wróciło umysł mężczyzny do okresu wczesnego dzieciństwa.
To by wiele tłumaczyło.
Niecodzienna sytuacja w istocie zwróciła uwagę przechodniów, którzy z zainteresowaniem zaczęli gromadzić się wokół rabatki. No tak, wariaci. W szarym, normalnym Londynie nie mogli występować na wolności.
- Wariatem jest ten, który biega bez butów. - Rzuciłem w stronę gapiów. Na moje szczęście, leżący w zielsku mężczyzna prezentował się mniej zjawiskowo – wyświechtana marynarka i brak obuwia przechylały szalę na moją stronę. - Proszę się rozejść, służba bezpieczeństwa. - Niedbale zamachałem swoją odznaką aurora - nie powinna wzbudzić podejrzeń – po czym podniosłem się i szarpnąłem mężczyznę za bark. - Jeśli pójdziesz ze mną dobrowolnie, po krótkim przesłuchaniu być może zostanie ci zwrócona różdżka - rzuciłem cicho. - Inaczej zacznij prosić Merlina, aby obarczył cię tym szaleństwem. Na oddziale zamkniętym w Mungu pacjenci są lepiej traktowani niż w podziemiach Tower.
I ruszyliśmy do najbliższego kominka.

zt


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Bedford Square [odnośnik]26.07.17 17:23
- Blada dupa psidwaka a nie aurorów! - wrzasnął od razu w niezwykle wyrafinowanej odpowiedzi, niezbyt łącząc fakty i generalnie reprezentując nokturnową biedę. Błoto wpadło mu do uszu razem z brudną wodą z kałuży, wilgotne kwiatki miotały go po twarzy a ubranie zaczęło przeciekać - miał tego wszystkiego dość, miał dość swojego pecha, który wepchnął go prosto w ramiona sadystycznego człowieka, widocznie lubującego się w ujeżdżaniu niewinnych obywateli na środku mugolskiego skweru. - Nic ci nie powiem ty śmierdzielu - kontynuował bunt, młócąc bosymi stopami o lepką ziemię: zaczęła tryskać fontanną błota we wszystkie strony, odganiając ewentualnych gapiów jeszcze dalej, poza promień rażenia brudu, wrzasku i innych niebezpieczeństw, emanujących od dwójki leżących na glebie mężczyzn. - Mugole srole - dodał jeszcze w ostatnim podrygu energii, po czym opadł z sił. Nie dał rady zrzucić z siebie umięśnionego bydlaka a wymyślanie ostrych inwektyw i błyskotliwych ripost także nie obyło się bez utraty cennej mocy. Bezradnie i z cichym plaskiem opadł na ziemię, rozkładając ręce po obydwu stronach ciała, niczym truposz. Nie miał różdżki, nie miał więc szans z - jeśli wierzyć temu wariatowi - aurorem. Otarł wierzchem sękatej dłoni twarz, lecz zamiast ją oczyścić, jedynie roztarł malowniczo błoto pod zapadniętymi oczami. Łypnął nimi niechętnie na ratującego sytuację przedstawiciela służb bezpieczeństwa, starając się przyjrzeć odznace.
- Może się najpierw przedstaw, knypku - burknął, lecz po chwili szaleństwa zaczął myśleć w miarę rozsądnie. Nie umknie bez butów i bez różdżki, nie teleportuje się w otoczeniu mugoli, nie wyrwie się ze ścisłego uścisku napakowanego typiarza, który widocznie postawił sobie za punkt honoru doprowadzenie go do Tower. Nieporadnie wstał z ziemi, ostatni raz robiąc nie tylko szybki rachunek sumienia, ale i przegląd dostępnych dróg ewakuacyjnych. Żadna nie wydawała się sensowna, dlatego westchnął rozdzierająco. - No dobrze dobrze panie glino - sarknął niechętnie, zerkając na swe gołe stopy. Im szybciej znajdą się w ciepłym, suchym miejscu, tym lepiej dla magicznego przeziębienia i galopującego reumatyzmu. Ruszył więc posłusznie za aurorem, w duchu przeklinając ten okropny dzień.

| zt


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]16.03.19 20:18
|28. listopada

Pomimo iż Ministerstwo podnosiło się z gruzów to co działo się z Biurem Aurorów pokazywało, jak bardzo podupadło w swych posadach. Nie żeby spodziewał się czegoś innego ze strony nowego Ministra Magii, jednak trudno było mu sobie wyobrazić to, że nie starano się przewidzieć konsekwencji cichych przyzwoleń na rzeziach na mugolach. Inaczej nie można było tego nazwać. Nieświadomi niczego niemagiczni mieszkańcy przewijali się w cieple jasnych pomieszczeń osadzonych pod dachem gregoriańskich zabudowań. Nie mogli być przygotowani. Ale czy oni sami przybywając tutaj byli?
Poruszali się wzdłuż ścian budynków. Szaty nasiąkały lejącą się z nieba wilgocią. Kaptur nie dawał rady wstrzymywać jego naporu. Zaczesane w ciasną kitę włosy miał już kompletnie przemoczone. Strzępek szarego, wysuniętego nad czoło materiału kaptura przynajmniej chronił jakoś oczy przed zacinającymi przy podmuchach wiatru strugach deszczu. Było zimno, a przylegające do skóry zapięcie broszy osadzonej na koszuli pod peleryną wzmagało to uczucie tak jak kołyszące się na rzemieniach medaliony wpuszczone pod materiał tejże. Chlupot fiolek eliksirów przytroczonych do pasa stawał niemy w obliczu szumnie odbijającej się od ulic, chodników oraz okiennic ulewy. W tych niesprzyjających warunkach byli oni. Musieli zachować czujność, uwagę, a to wcale nie było łatwe. Światło dawane przez mugolskie latarnie było dziwnie chwiejne.
- Wygląda na to, że zdążyliśmy - mruknął po tym, jak przykucnął przy Justine zaraz nieopodal krawędzi budynku zza której po podniesieniu spojrzenia było widać poruszających się, wciąż żywych mugoli. Niestety mieli jeszcze mniej czasu na podjęcie działań niż im się początkowo mogło to wydawać. Iskrzące w powietrzu błyskawice ukazały grono zakapturzonych sylwetek przemieszczających się między budynkami. Skamander instynktownie przygarbił się mocniej chcąc mocniej wtopić się w mugolską zabudowę.
- Wygląda na to, że się rozdzielają - skomentował, czując jak po jego ciele zaczyna rozchodzić się zdrowa niecierpliwość. Czy powinni zrobić to samo...? Byli w mniejszości liczebnej. Jeżeli chcieli jednocześnie podjąć się ofensywy nie był to najlepszy pomysł. Byli jednak w mniejszości - Skupiamy się na wyprowadzeniu mugoli czy pacyfikowaniu wroga? - podniósł spojrzenie na gwardzistkę. Musieli szybko podjąć decyzję i zacząć działać - Mam przy sobie wieczny płomień - zasugerował luźno, być może nieco szalenie. Zaklęta w fiolce moc była potężna, lecz nie mogła niszczyć. Jej płomienie w ciemności mogły jednak nie tylko zaalarmować mugoli, lecz być może odebrać kilka chwil uwagi czarodziejom w czerni dając im czas na ewakuowanie cywili. Mogła, nie musiała.

|Ekwipunek: Różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, brosza z alabastrowym jednorożcem, fluoryt, Wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10), Kameleon (1 porcja, stat. 29),  Smocza Łza (1 porcja), Eliksir znieczulający


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Bedford Square [odnośnik]19.03.19 8:30
Wiedzieli co znaczył wybór Malfoya na Ministra Magii, choć świadomość ta przemykała między nimi - w spojrzeniach, które jasno wyrażało myśli gdy wzrok krzyżował się w sobie w Biurze Aurorów. Fakty, to one mówiły same za siebie i to najgłośniej. A oni nie byli w stanie nic zrobić, zmuszeni do zajmowania się sprawami pomniejszymi, to najważniejsze zostawiając, by nowy Minister Magii mógł je sprawnie zamieść pod dywan.
Ale nie była tylko stażystką, nie była tylko pracownikiem Ministerstwa Magii. Co ważniejsze nawet, był zakonniczką. A oni nie przestawali działać, nie zatrzymywali się - zwłaszcza teraz, gdy zatrzymać się nie mogli.
Pogoda była dziś parszywa, dokładnie oddając nastrój, który towarzyszył jej myślom. Deszcz zacinał zaciekle całkowicie mocząc nowy płaszcz, który miała na ramionach. Czarny, o guzikach wielkości galeonów. Ciasno opinający ciało w okolicy bioder, by potem opaść szerzej aż do ud. Wybrała go specjalnie. Na pierwszy rzut oka nie było widać, że zapięty ma pod nim pas w którym trzyma fioki z eliksirami wśród których znalazło się: antidotum podstawowe, eliksir grozy, niezłomności, smocza łza i złoty eliksir. Na szyi, skryte pod jasną koszulą i płaszczem wisiał pazur gryfa, czarowny kryształ od Wilde i fioletowy naszyjnik od Skamandera. Broszka niezmiennie już wpięta była od wewnętrznej strony spodni, a czarna perła wetknięta była do kieszeni spodni. Lewa dłoń zaciskała się na małym flakoniku ukrytym w kieszeni płaszcza - wiecznym płomieniu, bez którego się nie rozstawała. Prawa, zaciskała się na białej różdżce.
Zaczęła już sprawniej funkcjonować z protezą - czy może proteza z nią -nie była pewna. Mimo wszystko zdradzał ją krok, nie tak naturalny, jak wcześniej. Ale nie przeszkadzała jej na tyle, by musiała zostawać w tyle. Skinęła głowa, przesuwając błękitnym spojrzeniem po otoczeniu. Jasny byłsk rozświetlił okolicę, ukazując jednocześnie zakapturzone sylwetki. Zacisnęła wargi, sądziła, że uda im się zdobyć więcej czasu. A tymczasem nie mieli go już w ogóle. Słyszała cichy głos Skamandera i widziała komentowane przez niego poczynania. Dopiero pytanie które zadał uświadomiło jej, że to do niej należała decyzja. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Myśli przyspieszyły, gdy analizowała sytuację w której się znaleźli. Atak na mugoli miał nadejść z obu stron, jednak rozdzielając się, byliby zdani jedynie na siebie. Zakapturzonych postaci zdawało się więcej. Podjęliby się nierównej walki, a ci, którzy byli ich priorytetem nadal pozostawaliby nieświadomi w domach.
- Na mugolach. - odpowiedziała zawieszając na nim na kilka chwil spojrzenie. To był ich cel, to, by nikomu nie stało się nic. Gdyby przegrali, nic nie stałoby już między nimi a ich oprawcami, teraz, teraz mieli jeszcze chwilę by spróbować uprzedzić ich działania. Zerknęła na tylnie wejście a potem na to mieszczące się z przodu.- Ja też. - powiedziała, w pierwszej chwili nie rozumiejąc co proponuje. - Oh. - wydarło się z jej gardła, a tęczówki zawiesiły się na nim. - Oh. - powtórzyła raz jeszcze, ale inaczej, niżej, znacząc dźwięk zrozumieniem. Wieczny płomień. Oczywiście. Miał rację. - Dobrze. - zgodziła się. Zerknęła jeszcze raz do tyłu. - Jeśli rzucimy go od tyłu, powinni ruszyć w drugą stronę, prawda? - zapytała, chcąc się upewnić. - Rozniećmy go tam - wskazała dłonią śmietniki które dostrzegła. - I chodźmy od przodu. - zadecydowała, wyciągając dłoń zaciśnięta na różdżce z płaszcza. Poprawiła uścisk, licząc na to, że drewniana proteza i magia jej dzisiaj nie zawiodą.


| mam ze sobą eliksiry:  antidotum podstawowe, eliksir grozy, niezłomności, smocza łza i złoty eliksir, wieczny płomień
i do tego broszkę, pazur, czarną perłę, kryształ



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Bedford Square [odnośnik]20.03.19 23:24
Mieli mało czasu na decyzję. Skamander wiedział, że nie może jej podjąć sam. Jego głos w tym momencie miał charakter doradczy. Podsuwał pewne rozwiązania, narzędzie, był głosem który zauważał i mógł sugerować. Nie próbował jednak wchodzić w kompetencje gwardzistki. Może w biurze wypełnionym aktami, na miejscach zbrodni, akcjach - była tylko stażystką mającą stać z boku i się uczyć to teraz nie mieli przy sobie aurorskich insygniów, a to nie była aurorska akcja tylko walka na froncie. Na tym czarownica walczyła dłużej niż on, częściej też ścierała się z wrogiem. Respektował hierarchię dlatego też wyczekująco spoglądał na czarownicę chcąc usłyszeć podjętą przez nią decyzję, którą przyjął skinięciem głowy. Zatem będą próbowali w pierwszej kolejności dotrzeć do mugoli. Spróbować ich wyprowadzić. Wydało mu się to logiczne zwłaszcza, że zgodnie z jej decyzją mieli się nie rozdzielać. Gdyby więc postanowili od razu wejść w walkę z przeciwnikami z przodu, ci z tyłu mogliby w tym czasie kontynuować w spokoju swą krucjatę, kiedy oni byliby w tym czasie zajęci. Gdy dotrą do mugoli mogą wywołać większy rumor i zamieszanie. Być może więcej niemagicznych wyjdzie wówczas z całej sytuacji cało. Kto wie. Improwizowali pod presją czasu. Oby w sposób właściwy.
- Powinni - powtórzył kiwając potakująco głowa. Przynajmniej teoretycznie. W najlepszym wypadku faktycznie po zauważeniu niebezpieczeństwa będą chcieli uciec. Skoro mieli dwie drogi ucieczki to powinni wybrać bezpieczniejszą, a zatem odleglejszą od ognia. Ludzie jednak rzadko zachowywali się racjonalnie w obliczu niebezpieczeństwa. Część mogła mimo wszystko i tak uciec tylnym wyjściem jednak i tak wydawało mu się to lepszą opcją niż oczekiwanie w marazmie na śmierć. O ile w ogóle spostrzegą ogień i poczują się na tyle zagrożeni by się ruszyć.
Nie czekając dłużej poruszył się wyszukując odpowiedniej fiolki, którą następnie rzucił w wyznaczonym przez gwardzistkę miejscu w stronę bliższą tylnego wyjścia. Nie budynek, a podłoże. Wziął pod uwagę zasięg płomienia. Po zużyciu mikstury podążył za Tonks.

|wykorzystuję wieczny płomień


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Bedford Square [odnośnik]24.03.19 0:39
Próba była najcięższym przeżyciem ze wszystkich, które do tej pory zebrała. To nie tak, że inne nie miały znaczenia, czy były zwyczajnie łatwe. Ale podczas Próby mierzyło się z samym sobą, ze wszystkimi swoimi lękami i obawami i na koniec oddawało się wszystko - całkowite poświęcenie. Walka z samym sobą, jedna z najtrudniejszych, która przybierała prawie realną odsłonę. I ona podołała temu. Ona, Justine Tonks, szlama. Ale to nie zmieniało faktu, że nadal czuła się odrobinę dziwnie ze świadomością, że to ona podejmowała decyzje. Nie tylko dziwnie, ale też w jakiś sposób - może nie, niewygodnie - ale ciężej. Czuła na ramionach ciężar decyzji i odpowiedzialność. Teraz już nie tylko za siebie, ale i za innych. Wybór zmiany zawodu był odpowiednim, wiedziała, że tak. Kurs aurorski gwarantował jej szybki rozwój i zrozumienie działania odpowiednich mechanizmów i technik. Szybciej, niż gdyby próbowała osiągnąć to, po godzinach między Pogotowiem i zadaniami dla Zakonu. Słuchała Anthony’ego. Ceniła jego zdanie i pomysły. Zwłaszcza, że zdążył jej jej udowodnić, że jest wart zarówno zaufania jak i słuchania. Musieli działać szybko i możliwie najskuteczniej nie zapominając jednocześnie o tym, na czym zależało im najmocniej. A niezmiennie była to obrona słabszych i tych, którzy nie byli w stanie sami się bronić. Choć chciała dorwać każdego jednego skurczybka, którego nazwisko wymienił Blake, to ochrona niewinnych była ich priorytetem. Nie walka, którą mogli przegrać. A majacząca lekko z oddali możliwość zadziałania przed nimi i ocalenia żyć ludzi, którzy nie zasłużyli na śmierć. Jego potwierdzenie skwitowała skinięciem głowy. Powinni, co nie znaczyło, że postąpią jak założyli. Mogli jedynie liczyć na to, że tak. Ruszyła jako pierwsza nie oglądając się na Skamandera wiedząc, że ten po wykonaniu polecenia - czy bardziej wspólnego planu dogoni ją, poruszającą się wolniej, przez drewniane cholerstwo, które zastępowało jej nogę. Mimo ćwiczeń, jej zwinność nadal pozostawiała wiele do życzenia. Ale ćwiczyła codziennie, nie opuszczając zajęć prowadzonych przez Brendana. Proteza była tylko częściową niedogodnością, którą miała niedługo pokonać. A Rookwood, zupełnie nieświadomie uzbroiła ją w jeszcze większą ilość determinacji. Może winna jej podziękować, gdy spotkają się kolejnym razem. Teraz jednak odsunęła od siebie te myśli, skupiając się całkowicie na zadaniu, zbliżając się do wejścia od przodu budynku.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Bedford Square [odnośnik]09.04.19 11:21
Fiolka roztrzaskała się, a uwięziona w niej moc z charakterystycznym buchnięciem uszła na wolność stając się na moment najpewniejszym w okolicy źródłem światła. Skamander nie przyglądał mu się jednak dłużej niż było to konieczne. Zarejestrował jedynie czy eliksir trafił w miejsce w które miał trafić po czym natychmiast udał się za Tonks, która poszła przodem by nie przeciągać sprawy. Liczyła się każda sekunda, a oni jak na razie z powodzeniem wykorzystywali każdą darowaną - po chwili znajdowali się już wewnątrz budynku prawdopodobnie wyprzedzając poczynania zakapturzonych postaci. Deszczówka z ubrań ociekała na posadzkę. Anthony czujnym okiem rozejrzał się po korytarzu na którym wciąż byli sami. Zadarł spojrzenie ku rzędom drzwi prowadzących do konkretnych mieszkań. Nie mieli czasu by do każdego wpadać i jak się okazało po czasie - wcale nie musieli. Kolejne zamki ze zgrzytem były otwierane, a mieszkańcy z większym lub mniejszym poddenerwowaniem sami zaczynali się wylewać przed swoje mieszkania. Raczej w większym przechodząc po chwili do rosnącej paniki i poddenerwowania. Kilku zdążyło oderwać się od motłochu i pognać w panice w stronę wyjścia wprost pod czyhające na ich życie plugawe różdżki. Nie mógł się zerwać, pognać za nimi, zostawić gromadzących się przed nim bez ładu by rozpierzchli. Efekt ich dywersji przerósł ich oczekiwania, lecz ciągle mieli szansę nad tym zapanować. Skamander uniósł ręce ponad głowę, by zwrócić na siebie uwagę.
- Hej! Niech wszyscy zachowają spokój, skupią się i słuchają - podniósł głos. Wiedział, że być możne ten poniósł się dalej niż miał, lecz jeżeli miał nad nimi zapanować to nie miał wyboru - Jestem posterunkowy Thomas i razem z posterunkową Judith dostaliśmy polecenie nadzorowania ewakuacji tej jak i kilku kolejnych kamienic w tej dzielnicy z powodów eskalacji pogarszających się warunków pogodowych - pociągnął dalej niemalże natychmiast wiedząc ze słowotok przyciągnie uwagę wskazując na siebie, a zaraz potem na Justine. Naturalnie kłamał powołując się nieco po omacku na służby porządku publicznego mając nadzieje że magiczna policja ma swój niemagiczny odpowiednik, a nawet jeżeli nie to wymienione tytuły brzmią wystarczająco ważnie. Na twarzy na której do tej pory gościło chłodne skupienie starał się wyeksponować troskę, zaangażowanie i przede wszystkim pewność co do słów którymi karmił tłum chociaż w rzeczywistości odczuwał obawę o ilość czasu która miał do dyspozycji. Musieli się zacząć stąd usuwać - Wszyscy w tej chwili zostaniecie wyprowadzeni, a następnie poprowadzeni przez posterunkową do bezpiecznej strefy. Wchodząc widzieliśmy płomienie, wszystko jest jednak pod kontrolą, poprowadzimy was bezpieczną ścieżką. Nie ma czasu... - ponaglał przelewając spojrzenie na Justine, która najpewniej zdecydowanie lepiej orientowała się w mugolskiej zabudowie i w drodze do tego miejsca mogła z powodzeniem wypatrzeć coś pasującego do szerokiego pojęcia bezpiecznej strefy. Niech prowadzi. Musieli ruszać. Teraz. Na pewno również zdawała sobie z tego sprawę.

|Kłamstwo III


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Bedford Square [odnośnik]09.04.19 11:21
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]16.04.19 17:23
Poruszała się możliwie jak najszybciej, już po chwili czując obecność Skamandera obok siebie. Sięgnęła drzwi do klatki pociągając je z siłą i wchodząc do środka. Deszcz kapał z jej ubrań, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Rzędy drzwi zdawały się przerastać ich możliwości. Weryfikowała w głowie kolejne możliwości zastanawiając się, co powinni zrobić. Jednak nim nowy plan ukształtował się w głowie zgrzytnął pierwszy z zamków, a później kolejne, które uchylały drzwi i wypuszczały na zewnątrz zdezorientowanych mugoli. Ludzie zbierali się na korytarzu, jednak kilku z nich pognało w stronę od której miał odciągnąć ich ogień. Zacisnęła wargi, nie mogli za nimi ruszyć, znaczna większość zbierała się przed nimi spoglądając w ich kierunku. Zrobiła krok do przodu, ale Anthony zareagował szybciej. Cofnęła się więc stając obok niego. Gdy wybrał dla niej nowe imię skinęła głową tym potwierdzając jego słowa. Założyła na twarz maskę profesjonalizmu, choć kompletnie nie wiedziała, czy postępują słusznie. Słuchała jego słów powoli odnajdując sens planu, który nakreślał dla nich obu szybciej od niej odnajdując się w sytuacji. Nie było żadną tajemnicą, że miał więcej doświadczenia jeśli chodziło o działanie w terenie. Ale nie sądziła, że jest w stanie tak szybko i sprawnie skonstruować kłamstwo, które będzie brzmiało tak wiarygodnie. Była pod wrażenie, zdecydowanie tak. Uniosła na niego spojrzenie mierząc przez kilka chwil jego profil. Odchrząknęła, gdy urwał przenosząc spojrzenie na nią.
- Podążajcie naszymi śladami, najbliższy komisariat znajduje się kilka przecznic stąd. Tam otrzymacie wszelką potrzebną pomoc. Chodźcie, żwawo. Nie ma czasu. Ogień spowodowany uderzeniem pioruna zaraz rozprzestrzeni się po całym budynku - machnęła ręką zachęcając ich do podążania za nią i sama odwróciła się plecami by zacząć wychodzić drogą, którą wcześniej tutaj weszli. Musieli przecież ruszyć za nimi. Liczyła na to, ale tak naprawdę - jaką miała pewność? Komisariat rzeczywiście znajdował się blisko, ale to nie miało znaczenia jeśli chodziło o nadchodzące kilka minut. W czasie ich trwania najważniejszym było wyjście z budynku z jak największą ilością ludzi i uchronienie ich przed śmiercią z rąk tych, którzy uważali się za lepszych. Nie mogli na to pozwolić.


| rzucam na kłamstwo (I poziom), chociaż chyba Antek zapewnił nam sukces



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Bedford Square - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Bedford Square [odnośnik]16.04.19 17:23
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 35
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]18.04.19 1:09
Czuł presję czasu. Jej zimny oddech na wilgotnym karku. To jak popychała ich do wyścigu, do bycia pierwszymi. I pierwsi byli. Znaleźli się wewnątrz pustego korytarza, który zaczął zapełniać się z każdą kolejną chwilą. Zaczęli zbierać żniwo chaosu, który zasiali umyślnie, z premedytacją, zgodnie z planem. Nie było czego żałować. Nie można było ulegać panice, dać się temu wszystkiemu przytłoczyć. Skamander wyszedł więc na przeciw okolicznościom z zamiarem zasiania spokoju w zdezorientowanym tłumie. Chcąc to osiągnąć starał się podsunąć im słodkie kłamstwa obleczone w to co znają, to co brzmi prosto, racjonalnie. Chciał fałszem kupić ich zaufanie. Choćby na chwilę. Nie czuł się z tym źle, czy też niepewnie przywdziewając maskę zatroskanego, zaniepokojonego funkcjonariusza. Wiedział, że tak trzeba. Nie było nad czym się zastanawiać.
Starali się szybko przemieścić grupę mugoli, wyprowadzić ich z budynku. Nie było to łatwe. To nie było kilka osób. Po korytarzu niosły się odgłosy kroków, szmery i głosy strachu. Złudnie było myśleć o tym, że się uda wyjść bez otarcia się o nich, a jednak - podobna myśl przemknęła mu przez głowę, kiedy to wyjście wydawało się być coraz bliższe. Nie tracił mimo to czujności. Przynajmniej się starał zachować podzielność uwagi między zdezorientowanych mugoli, a czyhającego na nich niebezpieczeństwa. Nie posiadał jednak tak bystrych oczu jak Samuel. Dopiero zielony błysk kazał Anthonemu sięgnąć spojrzeniem dalej, na koniec pochodu. Dostrzegł w ten sposób dwie postacie w czerni. Zacisnął dłoń mocniej na różdżce wyplątując się z uciekającego tłumu na tyle by znaleźć czystą linię do oddania kontrataku. Nim jednak mu się udało na podłogę opadło w bezruchu ciało mugola. Nie mogli uciekać w ten sposób pozwalając im się wystrzeliwać. Jak kaczki na polowaniu.
- Deprimo! - wypowiedział celując różdżką w oponenta chcąc go z mocą powalić o posadzkę - Casa Aranea - dodał celując w drugiego spodziewając się, że urok ten obejmie również tego pierwszego uniemożliwiając im kontynuowanie pościgu.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Bedford Square [odnośnik]18.04.19 1:09
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 28

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bedford Square - Page 3 19myqkF

--------------------------------

#3 'k100' : 14

--------------------------------

#4 'Anomalie - CZ' :
Bedford Square - Page 3 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Bedford Square
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach