Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz
AutorWiadomość
Korytarz [odnośnik]03.04.15 21:58
First topic message reminder :

Korytarz

Całe szczęście!, ten nadzwyczaj paskudny okres, podczas którego większość pomieszczeń była na tyle przepełniona pacjentami, że łóżka stawiano właśnie na korytarzach, już się skończył. Pozostały po nim jednak dosyć wyraźne ślady w postaci powycieranej gdzieniegdzie drewnianej podłogi, zarysowań i obdrapań na ścianach w miejscach, gdzie kończą się powierzchnie pomalowane farbą olejną, a zaczynają te pociągnięte tylko najzwyklejszą, białą farbą łuszczącą się pomiędzy drzwiami prowadzącymi do poszczególnych sal. Dźwięk kroków niesie się tutaj głośnym echem, a stukot wszelkiego rodzaju próbek, pojemniczków na maści czy eliksiry praktycznie nie milknie. Jeśli nie chcesz, by złapał Cię ból głowy, lepiej zwyczajnie jak najszybciej przenieś się w inne miejsce.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Korytarz [odnośnik]20.02.16 21:05
Co to miało być?! Uzdrowiciel Avery zachowywał się jak poparzony. Nim cokolwiek zdążyłam wyjaśnić, ten obciążył Alexandra kolejnymi zadaniami. Wszak już było dawno po dyżurze. Powinniśmy wszyscy pójść do domu, a nie przeszukiwać archiwa. Ledwo wylądowałam na kolanach i żałośnie łkałam, a już miałam brać się do roboty. Wstałam powoli, wszak wykończone stawy nie pozwalały mi skakać jak kózka. Otrzepałam kolana, wytarłam łzy i już miałam po raz kolejny mamrotać jak bardzo jest mi przykro, ale coś mną szarpnęło. Przecież nie znalazłam się tu przez śliską podłogę. Moja złość miała swój bardzo ważny powód. Było mi żal Alexandra, w końcu naprawdę powaliłam go na kafelki i jeszcze musiał to wszystko widzieć Samael, ale z drugiej strony, czyż nie zasłużył sobie na mój gniew? Pewnie jak tylko skończę z nim rozmowę, o ile będzie miała pozytywne zakończenie, polecę po coś przeciwbólowego. Szkoda mi go było, sama miałam ciarki na plecach, gdy tylko słyszałam głos Samaela, a co dopiero jego asystent… Wbrew pozorom, podziwiałam Selwyna, że wybrał ten oddział. Czyż u mnie nie byłoby mu lepiej?
- Nie masz innego wyjścia – mamroczę przez łzy, chcąc brzmiąc surowo, ale wychodzi ze mnie jakiś skowyt i jęk żalu. Tupię za nim, w tych swoich obcasikach, szurając co i raz nimi, bo w zasadzie to nie mam sił już na nic. Chętnie bym się położyła spać, ale ciągle była jedna sprawa, która nie dawała mi spokoju.
- Czemu nas zamykasz? – pytam się cicho, a co jeśli chcesz się odbić za tamto uderzenie?! Halo, ja tu jestem, halo, czy ktoś mnie słyszy?! Mam jakieś niedorzeczne myśli. Alexander nie zrobiłby mi krzywdy. Mimo wszystko, stoję tuż przy drzwiach i kicham od tego kurzu.
- Tak, ona poświadczyła o twojej zdradzieckiej naturze i przysięgam, jeśli to zrobiłeś mnie bądź Allison bądź masz zamiar to zrobić, to wyciągnę twój język… – urywam szybko, a dłońmi zasłaniam od razu usta. Wiesz przecież, że nic bym ci nie zrobiła, ale straciłbyś szacunek w moich oczach. Zawiodłabym się na tobie – Masz się natychmiast wytłumaczyć – żądam odpowiedzi, nie patrząc już na to, że przed kilkoma minutami powaliłam cię na kafelki i powinniśmy się obydwoje trochę uspokoić, zaczerpnąć świeżego powietrza.



self destruction is such a pretty little thing



Eilis Avery
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1783-eilis-sykes http://morsmordre.forumpolish.com/t1792-dziob#21925 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/t1853-pokoj-eilis#24478 http://morsmordre.forumpolish.com/t1793-eilis-sykes#21929
Re: Korytarz [odnośnik]20.02.16 21:46
Westchnął ciężko, a kurz unoszący się w powietrzu załaskotał go w nozdrza. Rozumiał, czego bała się Eilis, skąd wzięła się w niej ta złość - doskonale to rozumiał. Aż poczuł obrzydzenie do samego siebie, gdy postawił się na miejscu stojącej przed nim kobiety. Potrzebowała wyjaśnień.
- Zaczekaj chwilę - powiedział, po czym otworzył drzwi i poszedł szybkim krokiem do pracowni alchemika mieszczącej się na jego piętrze. Chwilę później wrócił do Eilis, na powrót zamknął drzwi i pokazał jej maleńki flakonik z przezroczystym eliksirem. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć odkorkował buteleczkę i wypił cały eliksir do dna.
- Teraz mogę powiedzieć ci tylko prawdę - uśmiechnął się smutno, a w środku poczuł dziwnego rodzaju ciepło - zapewne skutek uboczny Veritaserum, które właśnie zaczynało krążyć w jego żyłach. - Nie zdradziłem cię. Ani Allison - prawda wydobywała się z jego ust melodyjnie, bez jakiegokolwiek zająknięcia.
- Annabelle poznałem we Francji, w Akademii Magii Beauxbatons. To mugolaczka. Byliśmy razem w Gryfach, na tym samym roku. Na początku się przyjaźniliśmy, jednak w piątej klasie zaczęliśmy do siebie czuć coś więcej. Chodziliśmy ze sobą przez następne dwa lata - nie mógł przestać mówić, było to silniejsze, ta niewidzialna siła, która wypychała z jego ust kolejne słowa. Nie odrywał przy tym wzroku od Eilis, jakby bojąc się, że przegapi jakąkolwiek jej reakcję. - Pod koniec ostatniego roku naszej nauki w akademii bardzo wiele dziewczyn zazdrościło Anne. Byłem w końcu Anglikiem, jednym z najlepszych na roku, przystojnym, obytym, a do tego szlachcicem z rodu o dużym poważaniu we Francji. Jedna z nich, nie pamiętam już nawet jej imienia, także szlachcianka, chciała się zemścić. Uważała Annabelle za gorszą, niewartą szczęścia. Tamta dziewczyna była wybitna z eliksirów. Otruła mnie amortencją, bardzo silną - wziął oddech i wypowiedział ostatnie zdania tej historii, najbardziej bolesne, przy których jego serce znów zaczęło bić nierówno, chaotycznie kurcząc się i rozkurczając. - Zdradziłem z nią moją Anne. Nie byłem świadom tego, co robię, a ona w dniu zakończenia szkoły nazwała mnie szlachecką świnią, chujem, skurwielem, wyraziła życzenie bym zdechł w najgorszych męczarniach po czym powiedziała, że nie chce mnie więcej znać - dokończył, a w jego oczach zebrały się łzy. Tak, było to bardzo niemęskie, jednak działanie eliksiru nie tylko zmuszało człowieka do mówienia prawdy - także jego reakcje nie mogły być w żaden sposób ograniczane. Jedna, samotna łza popłynęła po jego policzku, gdy nadal wpatrywał się w Eilis.
- Nie potrafię jej zapomnieć, mimo wszystkiego co się wydarzyło. Mimo tego, że naprawdę kocham Allison i że chciałem dać ci prawdziwe szczęście. Chyba nadal ją kocham - dokończył szeptem, czując się bardzo zmęczonym.
Niczym zagubiony mały chłopiec stał tam i nie wiedział, co ma ze sobą teraz zrobić.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Korytarz - Page 4 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Korytarz [odnośnik]20.02.16 22:43
Obrażona, opierałam się o drzwi i nie sądziłam, że jakiekolwiek tłumaczenie tu pomoże. Fakty były oczywiste. Nagle wyszedł. Chyba uznał, że wywinie się od historii, więc przewróciłam oczami. Miałam znów zacząć krzyczeć, ale zdecydowałam, że wychodzę i mam tego po dziurki w nosie, to Alexander ponownie pojawił się w pomieszczeniu z Veritaserum.
- Skąd to masz, odłóż to natychmiast, Selwyn, to nie są żarty! – warknęłam, nie przypominając sobie, abym szczuła swoich pacjentów tym eliksirem, ale może Samael poprosił mnie o kilka porcji dla swoich pacjentów. Nie zdążyłam powstrzymać Alexandra i stałam za otwartą buzią.
- Nie, nie, nie, nie, nie, nie zrobiłeś tego – mamroczę z niedowierzeniem, ale potok słów i prawdy atakuje moje drobne ciałko. Nic z tego nie rozumiem. Trawię wszystko powoli. Byłam ofiarą jakiegoś dzikiego podstępu. Czuję ścisk w sercu, gdy słyszę po raz kolejny o byłych, obecnych dziewczynach Alexandra. Minął zaledwie miesiąc od rozstania, a już miał Allison. Powinnam rozerwać go na strzępy, a nie traktować jak najlepszego przyjaciela i cieszyć się na jego widok. Był obezwładniająco i bezczelnie szczery. Nie potrafiłam nawet przerwać jego słowotoku, dopóki nie byłam pewna, że ani ja ani Allison nie padłyśmy ofiarą zdrady. Wolno zmierzałam w kierunku Alexandra, aby go przytulić. Musiałam na niego uważać, po tym upadku na pewno bolało go wszystko. Nie mogłam pozwolić, żeby przeze mnie było mu jeszcze dodatkowo przykro.
- Przepraszam, Alex – szepczę w strój magomedyka. – Kobiety są zawistne – dodaję prędko, ale jak słyszę o miłości do Allison, aż mną szarpie. Nie jestem wciąż pogodzona z naszym rozstaniem, wiesz przecież o tym. Odsuwam się od ciebie na co najmniej krok, kiwając głową z udawanym zrozumieniem, ale mam ochotę schować się pod stół i zapomnieć o całej rzeczywistości. Miesiąc po mnie masz nową pannę i mówisz, że ją kochasz. Niech cię sklątka. Kryłam w sobie całe morze łez. Serce rozdzieliło się na pół, a ja w głowie miałam, że już nic z tym nie zrobię. Musisz być szczęśliwy z Allison, a ja muszę zacząć żyć na nowo. Gryzę się w język. Czas być dorosła, Eilis. Chwytam twoją twarz w dłonie, gdzie jeszcze niedawno cię spoliczkowałam. Duszę się ze swoich jeszcze kłamstw i chętnie przecież miałabym cię na wyłączność, ale ktoś powiedział nam, że przeznaczenie jest inne.
- Posłuchaj mnie, Alex – mówię surowo, ale nie wiem, czy potem nie będę tego żałować. Czy nie powinnam po prostu powiedzieć, że masz rzucić Allison i wrócić do mnie? Tak zrobiłaby każda normalna dziewczyna. Tylko nie ja. Psia krew. – Allison jest największą szczęściarą na ziemi, że cię ma, rozumiesz? Doceń ją, jesteście świetną parą, a o wasze szczęście możecie zawalczyć tylko wy – dusiłam się, dusiłam się, na Merlina, dusiłam się od steku dobrych słów, które mówię. Halo, czy jest tu gdzieś alkohol? Miałam rację, ale zrozumiem to dopiero wtedy, kiedy sama będę szczęśliwa.



self destruction is such a pretty little thing



Eilis Avery
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1783-eilis-sykes http://morsmordre.forumpolish.com/t1792-dziob#21925 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/t1853-pokoj-eilis#24478 http://morsmordre.forumpolish.com/t1793-eilis-sykes#21929
Re: Korytarz [odnośnik]21.02.16 20:26
- To ja przepraszam, Eilis - powiedział gdzieś w jej włosy, przytulając do siebie alchemiczkę. - Powinienem był powiedzieć to wcześniej, oszczędzając ci tyle nerwów - dodał, wbijając wzrok w świetlną kulę, wiszącą gdzieś pod sufitem.
Tyle było słów, które mógł jeszcze wypowiedzieć, a których później żałować nie będzie - ciężko jest bowiem żałować prawdy. Może ona boleć, być trudna do przełknięcia, ranić, rozdzielać ludzi - jednak ciężko żałować czegoś, czemu chce się być bezwarunkowo wiernym. Tylko prawda może bowiem ratować to, co się sypie. A jeżeli nie uratuje, to znaczy to, ze nic się nie straciło. Można tak sądzić, można powiedzieć że to bezduszne, jednak kto chciałby żyć w kłamstwie, nie ważne jak byłoby piękne czy słodkie. Alexander nie chciał tego ani dla siebie, ani dla kogokolwiek bliskiego jego sercu. W tym także Eilis.
Gdy ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie poczuł w sercu pewną tęsknotę - jednak wiedział, że to nie było to. Nie chciał nigdy zranić kobiety, jednak tak się stało. Widział w jej oczach ten cień, gdy sama próbowała sobie wmówić, że tak jest dobrze. Chociaż... może i było. Czas, jaki miał upłynąć, nim Eilis także to zrozumie na pewno nie należał do tych najkrótszych. Pokiwał głową na jej słowa.
- Dobrze, Eilis. I przepraszam za wszystko. Przepraszam.
Westchnął przeciągle i przyciągnął kobietę do siebie, zamykając ją szczelnie w swoich objęciach. To był bardzo ciężki dzień.
- To był bardzo ciężki dzień - powiedział na głos, odsuwając Eilis trochę od siebie. - Ja mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia, ale Ty jesteś już po pracy. Wróć do domu i odpocznij, okej, kruszyno? - zapytał, nachylając się lekko w stronę panny Sykes i spoglądając głęboko w jej oczy. Ich twarze znajdowały się zaledwie kilka cali od siebie - gdyby któreś z nich postanowiło przesunąć się odrobinę do przodu to ich usta zapewne by się spotkały.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Korytarz - Page 4 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Korytarz [odnośnik]21.02.16 22:55
Usłyszałam to co chciałam i powinnam czuć się spełniona, a czegoś mi ciągle brakowało. Dlaczego Annabelle zostawiła na mnie taką pułapkę? Czy oczekiwała moich nerwów, awantury, którą zrobię na cały szpital? Było mi ciężko znosić twoją bliskość. Pomimo tego, że pogodziłam się z utratą ciebie, wciąż szarpały mną ostre emocje. Pytałam siebie w myślach, czy jakbym miała tylko inny status krwi, to czy moglibyśmy nadal być razem? Może poznałabym smak twoich ust i chodziłabym z tobą publicznie za rękę jak kiedyś? Moglibyśmy wybrać się nad Tamizę, opowiedziałabym ci o swoich nowych odkryciach, pacjentach i o pomysłach na wypieki. Czy brakuje ci ich jak mi twojego ciepła?
- To by nic nie zmieniło, tak czy siak by się zaczaiła – odpowiadam zgodnie z prawdą, bo co za różnica, czy to ja czy to Allison? Obydwie zareagowałybyśmy tak samo. Może lady Avery byłaby trochę bardziej delikatna, ale nadal miałbyś swoją karę.
Trzymając twoją twarz w dłoniach, wiedziałam, że zrobiłam o krok za daleko. Nie chciałam jej puścić. Czułam jak wspomnienia ożywiają i nagle są na wyciągnięcie ręki. A co jeśli byśmy wrócili do tego, co było? Wtedy byłam szczęśliwa, ciągle się uśmiechałam. Wybitna z rozmyślań kiwam głową.
- Tak, jestem wykończona, powinnam się przespać – mamroczę bez składu i ładu, rozpływając się w twoich objęciach. Ciepło mnie obezwładniało. Potrzebowałam takiej bliskości bardziej niż swoich wypieków i eliksirów rozgrzewających. Ta bliskość była niebezpieczna. Ledwo wspięłam się na palce, skuszona twoimi ustami, wspomnieniami i byłymi obietnicami, które dawno już nie miały racji bytu. Moje serce biło jak szalone, a ja bałam się powiedzieć cokolwiek, aby nie zepsuć chwili. Och, dlaczego nie może być jak dawniej? Przygryzam wargę, chcę już zbliżyć się do ciebie bardziej, gdy zalewa mnie fala rozsądku.
- Selwyn, wybrałeś Allison – mówię, siląc się na surowy ton i nawet nie całuję cię w policzek. Nie dałabym rady wtedy odkleić się od ciebie i nie spróbować twoich ust. Odwracam się na pięcie, wychodząc z pomieszczenia. W głowie mam gonitwę myśli. Nie zważając już na nich, szukam wolnego kominka, aby znaleźć się jak najszybciej pod prysznicem i zmyć z siebie poczucie winy. To była fatalny dzień.
Zt x2



self destruction is such a pretty little thing



Eilis Avery
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1783-eilis-sykes http://morsmordre.forumpolish.com/t1792-dziob#21925 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/t1853-pokoj-eilis#24478 http://morsmordre.forumpolish.com/t1793-eilis-sykes#21929
Re: Korytarz [odnośnik]09.04.16 10:21
Miałam dzisiaj badania kontrolne. Byłam akurat niedaleko, dlatego sama postanowiłam odwiedzić swojego magomedyka, niż wołać go do naszej posiadłości. A i on wydawał się uradowany, że nie będzie musiał zahaczać o nasze bagna. Zbadał mnie, zrobił wywiad, stwierdził, że wszystko dobrze, tylko żebym nie zapominała o inhalacjach i puścił mnie karząc przyjść ponownie za jakiś czas.
Nie wiem czy będę miała okazję jeszcze do niego zajrzeć. Może przed ślubem się jeszcze uda? W końcu potem lord Black przejmie nade mną piekę. To bardzo miło z jego strony, będę mogła ograniczyć wizyty w Świętym Mungu do niezbędnego minimum.
Wracając więc korytarzem w stronę recepcji, aby skorzystać tam z kominka i sieci Fiuu na swojej drodze ujrzałam Barry’ego Weasley’a. Starszego brata Lyry. Posłałam mu lekki uśmiech, ale trochę przestraszyłam się widząc go tutaj.
- Lord Weasley - przywitałam go dygając lekko.
Może Weasley’owie nie należeli do najbardziej wpływowych rodów, to jednak oddawanie im szacunku, jaki wynikał z posiadania przez nich krwi szlachetnej, nie mogło być nie wykonane. Może to dygnięcie nie było najwyższych standardów, a jedynie zaznaczenie, to myślę, że Barry’emu powinno to wystarczyć. Za to mnie, gdyby ktoś widział, nie posądzą o brak szacunku do jakiegoś rodu, ani z drugiej strony, o kłanianie się przed Weasley’ami.
- Coś się stało? Mam nadzieję, że panna Weasley nie jest znowu w szpitalu? - zapytałam zmartwiona.
Przed ostatni raz byłam tutaj wtedy, kiedy znalazłam Lyrkę nieprzytomną na ulicy. Był wtedy tam ten dziwny auror, który kompletnie mi się nie spodobał, a życie jej uratował lord Selwyn. Miałam nadzieję, że teraz co innego jest jego powodem wizyty w szpitalu.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Korytarz - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]09.04.16 11:08
|4 grudzień

Chcąc nie chcąc - rudzielec miał przechlapane tego dnia... nie dość, że jego kudłaty kuguchar choruje od kilku dni, to magizoolog nie umie określić, co jemu jest. I na jak długo będzie w tym stanie... W dodatku dostał wręcz nakaz zbadania się pod kątem jakiegoś wirusa czy czegoś na chorobę przechodzącą z kugucharów na czarodziejów. Rudzielec pozostawił samego swego przyjaciela w domu i zjawił się w Mungu. Dzień wcześniej umówił się z jednym uzdrowicielem, który zna się na tym. Musiał się przebadać, bo nie chciał być chory na święta. Miał też nadzieję, że Cezarowi polepszy się, bo biedak męczy się strasznie.
Wracając do dnia dzisiejszego, rudzielec przebadał się, uzdrowiciel powiedział że nic jemu nie dolega, więc zapłacił za wizytę i wyszedł. Pomyślał, że skoro jest już w Mungu, zobaczy czy wrócił Alexander Selwyn i zszedł na trzecie piętro. Po drodze ujrzał Rosalie, która zaraz się przywitała w nieco dla rudzielca niewygodny sposób. Znów lordowanie?
- Lady Yaxley witam.- przywitał się grzecznie lekko pochylając głową. Nie lubi być witany w oficjalny sposób, no ale co się zrobi. Musi znów zachowywać się nienagannie i uważać na to, co mówi. Przybrał na twarzy delikatny uśmiech, co by nie wyglądać jak jakiś trupopodobny zakała rodu.
- Nie, z Lyrą wszystko jest w porządku, lecz dziękujemy za troskę. Jak dobrze pamiętam, lady pomagała wyzdrowieć siostrze. Jestem za to wdzięczny. Lyra jst taka delikatna i drobna, że gdy następnego dnia dotarła do mnie wieść, to obawiałem się o jej życie, lecz brat mnie uspokoił. Miałem zamiar udać się do lorda Selwyna, by się spytać czy już wiadomo, jakie narkotyki jej wtedy podano. Może lady wie coś na ten temat?
Nie, nie lubił oficjalnego tonu. Wszystko staje się wtedy takie skomplikowane. Nawet ma problemy, jak się do niej zwracać. Lady? Pani? Panienka? Uznał, że nazywanie jej lady jest bezpieczniejsze.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Korytarz - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Korytarz [odnośnik]09.04.16 14:13
Barry wydawał się być dosyć spięty moim oficjalnym tonem. Lyra miała rację, jej bracia kompletnie nie przywykli do takiego zachowania. Nie dziwię się więc, że miała ona takie problemy, aby czuć się swobodnie w towarzystwie, kiedy nie miała ani wsparcia, ani wzoru w swoich starszych braciach.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy Barry powiedział, że z Lyrą wszystko w porządku. Już pomyślałam nawet, że sobie za mocno gorset ścisnęła, który ode mnie dostała i zasłabła gdzieś po drodze, ale chyba wszystko było w najlepszym porządku.
- To dobrze, że nic jej nie jest - odpowiedziałam. - Nie ma za co dziękować, ja ją tylko dostarczyłam do Munga. Zresztą, pod okiem pańskiego brata. Pańską siostrę właściwie znalazł, podobno, nijaki Samuel Skamander, ale jakoś nie obdarzyłam tego człowieka zbytnim zaufaniem.
Nadal ten auror pozostawał dla mnie ogromną zagadką. Nie udało mi się potem go nigdy spotkać a i Lyra nigdy mi o nim nie wspomniała. Więc wrzuciłam go gdzieś na sam dół swojej pamięci, a kiedy go stamtąd wyciągałam, czułam dziwny niepokój i nieufność.
- Niestety nie wiem, również miałam iść do lorda Selwyna po informacje, ale już nie zdążyłam, gdyż wyjechał. A też nie chciałam zawracać mu głowy listami, na pewno ma dużo pracy. Jednak będę chciała się dowiedzieć jak już wróci - stwierdziłam pewnie. - Cokolwiek to było jednak i ktokolwiek jej to podał powinien zostać szybko złapany. Nie rozumiem dlaczego nikt tej sprawy jeszcze nie rozwiązał. To było naprawdę dziwne, ten ktoś zostawił ją na ulicy jakby chciał, żeby została znaleziona, ale nie wziął pod uwagę faktu, że mogło nikogo tam nie być. Co jeśli do rana nikt by jej nie znalazł? To mogło się skończyć tragicznie! Dlaczego od razu nie zabrał jej do Munga? Nie rozumiem tego, naprawdę.
Byłam niezwykle tym faktem oburzona, jednak nic nie mogłam zrobić. Lyra nie wracała rozmowami do tamtego momentu, sama chyba nie wie co się wtedy tak naprawdę stało, a i ja nie chciałam jej naciskać.
- Lyra była u mnie w posiadłości kilka dni temu, ale nie rozmawiałyśmy o tym wydarzeniu, więc chyba nie wiem nic więcej, jak pan, lordzie Weasley - przyznałam w końcu.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Korytarz - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]09.04.16 14:45
Rudzielec oczywiście wiedział wszystko, począwszy o Skamanderze, z którym potem miał niezbyt przyjaźnią pogawędkę, po to, jakie narkotyki dał Lyrze. Ale przecież do tego się tutaj teraz nie przyzna. Wykorzystuje swe sztuczki mimiczne, by prawda nie wyszła na jaw, tylko sama iluzja.
- Dlaczego? Czyżby coś zrobił? Albo powiedział?- zadał pytania ze szczerą ciekawością. Czyżby już wtedy Skamander zaczął rzucać na niego lianę? Był ciekawy, co takiego zrobił, że Rosalie nie zaufała jemu. Pomijając fakt, że nie jest szlachcice, ale no jest aurorem. Ludzie powinni jemu ufać, a skoro jest osoba, która zaczyna w niego wątpić, może to wiele oznaczać. Może nawet Barry będzie mógł wrobić umiejętnie w to Skamandera, że to jest jego robota. Tylko musi dobrze zarzucić sieci na niego. No i w międzyczasie nie może prawda wyjść na jaw.
- Też tego nie pojmuję, ale cieszę się, że Lyra jest cała i zdrowa. Wiem, że Garrett zajmuje się tą sprawą, więc prędzej czy później złapie osobę odpowiedzialną za ten bezduszny czyn.- powiedział to bezduszny sprawca, który od dawna powinien zostać złapany i osadzony w areszcie. W końcu Skamander mógł go skazać bez problemu, oboje widzieli się, a nawet potem rozmawiali ze sobą. Lecz póki co, rudzielec chodzi po ulicach Londynu, lecz na jak długo? - A wracając do lorda Selwyna, wiadomo dokąd i kiedy wróci?- zadał po chwili pytania. On niewiele wiedział co prawda, ale może panienka Yaxley będzie miała większą wiedzę na ten temat.
- Rozumiem lady Yaxley. Wybaczy lady że się zapytam, ale co Lyra robiła w Waszej posiadłości?- zapytał niezwykle uprzejmie starając się zachować szyk w zdaniu. Nie chciał wyjść na nachalnego brata, ale to było normalne, że martwił się o siostrę. Szczególnie właśnie po tej akcji.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Korytarz - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Korytarz [odnośnik]14.04.16 12:06
Zastanowiłam się chwilę nad tym, aby powiedzieć mu zgodnie z prawdą, dlaczego ten auror nie wzbudził we mnie większego zaufania. Zacisnęłam mocniej usta.
Coś mi podświadomie mówi, że nie ma on zbyt dobrych intencji. Zastałam go gdy trzymał Lyrę w ramionach i nie jestem w stanie określić, czy to on ją przyniósł, czy jest tak jak było, że ją ratował. - - Jednak nie mam żadnych dowodów - powiedziałam.
Kiwnęłam kilkakrotnie, gdy mówił, że cieszy się, że jego siostra jest już bezpieczna. Ja też się cieszyłam z tego powodu i również byłam pewna, że Garretowi niedługo uda się rozwiązać tę sprawę. Przecież nie można pozwolić, aby jakiś złoczyńca chodził sobie po ulicach Londynu, bo co jeśli będzie zagrażać innym pannom albo kobietom?
- Lord Selwyn? Z tego co mi jest wiadomo, to po nowym roku dopiero - przyznałam z lekkim uśmiechem.
Barry’ego chyba zainteresowało to, co Lyra robiła u nas w Fenland. Uśmiechnęłam się lekko, zgarniając włosy z ramienia na plecy, a mój uśmiech, którym przed chwilą obdarzyłam mężczyznę, stał się bardziej ciepły i uprzejmy.
- Lady Weasley niedługo wychodzi za mąż i poprosiła mnie o pomoc, abym dała jej kilka wskazówek, jak powinna się zachowywać w towarzystwie - stwierdziłam. - Odbyłyśmy małą rozmowę, umówiłyśmy się na kolejne spotkania. Proszę wybaczyć, ale pańskiej siostrze przyda się kilka lekcji, chociażby po to, aby poczuła się pewniej na salonach i nie powodowała kpiącego uśmiechu na twarzach innych szlachcianek.
Nie owijałam zbytnio w bawełnę. Przecież brat panny Weasley ma prawo wiedzieć takie rzeczy.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Korytarz - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]14.04.16 15:34
- Ale coś wzbudziło lady niepokój.- dodał spostrzegawczo. Coś się zdarzyło, ale nic takiego, co mogłaby uznać za dowód. Dla niektórych to może być oznaką, że jest zainteresowany tą sprawą, lecz tak naprawdę rudzielec chce wykorzystać okazję, by wyjść na czysto i żeby nie było żadnych podejrzeń właśnie na niego. Bo skoro osoba postronna nie uważa jego za potencjalnego sprawcę tylko kogoś innego, to znaczy że jest jeszcze nadzieja.
- Rozumiem, dziękuję.- podziękował za potwierdzenie tego, co już sam wiedział. Ale w końcu wychodzi tutaj na lepszego, co martwi się o siostrę i chce wyjaśnienia całej sprawy. Musiał rzucić fałszywe liny, fałszywe połączenia, co by w ogóle nie był brany pod uwagę. Szczególnie że Skamander wie, co jemu nie jest ani trochę na rękę. Musi popracować porządnie, co by nawet i Garrett odrzucił słowa Skamandera.
Uśmiechnął się, a raczej zmusił się do uśmiechnięcia na słowa Rosalie. A więc Lyra uczy się dobrego słowa, wychowania czy czego tam szlachcice racy typowi dostają od pokoleń i jakichś głupich dupereli. On uważał to za zbędne. I tak raczej nie wejdzie w te kręgi, więc nie widzi powodu, by tam się pchać.
- Oczywiście. Myślę że to jest dobry pomysł, szczególnie, że niedługo wyjdzie za lorda Traversa. Mam nadzieję, że Lyra nie wypada tak źle.- powiedział. W sumie dobrze, że Lyra chciała się kształcić u szlachcianki, która nie jest wrogo do nich z natury nastawiona. W końcu wkrótce zostanie lady Travers, więc powinna mieć trochę ogłady. A on z bratem nie muszą brać żadnych dodatkowych zajęć bądź lekcji, jak zwał tak zwał.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Korytarz - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Korytarz [odnośnik]17.04.16 19:56
Faktycznie, coś wzbudziło moją niechęć do niego osoby, ale w tym momencie chyba nie byłam w stanie sobie przypomnieć co to takiego było. Mam wrażenie po prostu, że jest on jakiś dziwny, czyżby właśnie zadziałała u mnie kobieca intuicja? Tak zwany szósty zmysł i właśnie mnie ostrzegał, aby trzymać się z daleka?
- Cóż, po prostu mam takie wrażenie, kobieca intuicja - powtórzyłam swoje słowa.
Czy Lyra wypadała słabo? Wcale nie, aczkolwiek brakowało jej oszlifowania swoich umiejętności. Nie było tragicznie, popełniała jednak kilka błędów, które były kwestią czasu nim je w zupełności wyeliminuje. Miałam ogromną nadzieję, że panna Weasley dzielnie ćwiczy tak jak mi obiecała.
- Nie jest źle, widać, że podstawy posiada. Wystarczy to tylko rozwinąć i do ślubu powinna się uwinąć - odpowiedziałam, niemal dumna z Lyry, chociaż na dumę było jeszcze trochę za wcześnie.
Naprawdę miło, że chciała jakoś zmienić swoje położenie. W końcu ktoś z Weasley’ów wziął swoje życie w swoje ręce i ma zamiar coś z tym zrobić, aby w końcu zasłużyć na miano, w tym wypadku, szlachcianki.
Już chciałam się żegnać, kiedy nagle coś mi się przypomniało.
- Ostatnio czytałam w Proroku o zaginięciu lady Crouch. Czy ona nie była przypadkiem narzeczoną pańskiego brata? - zapytałam. - To naprawdę bardzo przykra sytuacja, mam nadzieję, że uda się ją znaleźć. To byłaby naprawdę wielka strata.
Nie miałam kontaktu z Garrym, a Lyry też niezbyt chciałam o to wypytywać. A skoro nawinął się brat drugiego z Weasley’ów to czemu nie wykorzystać by tej okazji? Może on wie coś o sytuacji?
- Wie pan może coś na temat zaginięcia, czy są jakieś poszlaki, coś takiego? - dopytywałam. - Proszę przekazać bratu wyrazy mojego współczucia, to musi być dla niego naprawdę trudna sytuacja. Mam jednak nadzieję, że wszystko pomyślnie się rozwiąże.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Korytarz - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]19.04.16 14:59
Nie zamierzał już dalej kontynuować tematu Skamandera. Ważne, że są podstawy, by na niego wszystko zrzucić i że będą osoby, które poprą tę decyzję. Tylko przytaknął głową z nijakim uśmiechem na twarzy. Intuicja to nie wszystko, ale dla Barry'ego to znaczy, że jest bezpieczny. Przynajmniej z jej punktu widzenia. Zaraz jednak zmienił tor myśli na swoją siostrę, o którą to należało na okrągło dbać i troszczyć się.
- To cieszę się, że siostra rozwija swój zasób słów.- powiedział próbując nieco wybić się z pustego pudełka ze słownictwem, które i tak nie było zbytnio wzbogacone. Zdecydowanie to nie były jego klimaty... Wszelkie majestatyczne słowa, z nutą dziwności i elegancji aż niekiedy przeganiały rudzielca. Woli jak większość - prostotę, którą wręcz każdy zrozumie, a nie jakieś polemiki, słowne potyczki o zachowanie równowagi i dystansu.
Gdy temat rozmowy się zmienić, Barry początkowo wysłuchał Rosalie. Czyli teraz rozmowa o Dianie. Owszem, słyszał o zaginięciu, ba nawet czytał. Nie była to zbyt dobra wiadomość, bo to znaczy że teraz Barry musi ukazać ród Weasley'ów w jak najlepszym świetle, czego po prostu nie chciał. Zawsze unikał tego przykrego obowiązku, wolał to zrzucić na Garretta który nie dość że jest starszy, to też jest zarówno aurorem i dobrym czarodziejem. Tak, mimo waśni nadal uważał go za dobrego czarodzieja o dobrym sercu.
- Dziękujemy za troskę... Oczywiście przekażę bratu jak się z nim spotkam, lady Yaxley. Co do poszlak.. nadal nic niestety nie wiadomo, lecz wszyscy żyją nadzieją, że znajdziemy lady Crouch żywą. Wszyscy w to jesteśmy zaangażowani, lady Yaxley.- powiedział krótko lecz bez żadnego uśmiechu. Temat Diany w ogóle nie powinien być poruszany przez Barry'ego, lecz nie mógł od tak przegonić blondynki mówiąc, że nic nie wie. A tak to przynajmniej sobie wytyczy pewny dobry start na przyszłość. Bo oczywiście musiał wziąć pod uwagę, że teraz będzie bardziej obserwowany, a Garrett wkrótce pewnie dostanie jakąś nową dziewczynę. To było przecież pewne. Lecz może wkrótce odnajdzie się Dianę i będzie dobrze?
- Co do zaginięć... wie może lady, co się dzieje z Lilianą? Od jakiegoś czasu nie mogę trafić na nią. Czyżby zachorowała?- zadał pytanie zmieniając nieprzyjemny temat. W sumie to powinien o wiele wcześniej porozmawiać z Lilianą, lecz nie mógł jej nigdzie spotkać. Z początku myślał, że zachorowała, ale może po prostu wzięła urlop? Nie wiedział, dlatego wolał się upewnić. Przecież nie jest wścibski, bo z nią łączą jego dobre relacje. Jak z większością Yaxley'ów z resztą o dziwo.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Korytarz - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Korytarz [odnośnik]24.04.16 11:46
- Nie tylko zasób słów, ale i umiejętność chodzenia, dygania, ogólnie przyjętych zasad etykiety - powiedziałam pewnie. - Na szczęście ma podstawy, nie wiem czy sama je przyswoiła, czy wasza matka o to zadbała, ale bardzo ułatwiło mi to sprawę.
Nie miałam zamiaru wspominać o tym jak zaleciłam Lyrze nosić gorsety i że rozmawiałyśmy o ubraniach, nie było to coś, o czym jej brat powinien wiedzieć. Cieszyło mnie natomiast to, że Barry nie miał co do tego żadnych “ale”, z tego jednak co wiedziałam, z Garretem byłoby zdecydowanie gorzej. Liczyłam jednak na to, że schowa swoją dumę i pozwoli swojej siostrze się rozwijać. W końcu już niedługo Lyrka zdecydowanie podniesie swój poziom życia.
Zmartwiło mnie to, że nadal nie ma żadnych poszlak co do zaginięcia Diany. Dla wszystkich szlachecko urodzonych była to wielka strata, bo mimo że większość się nie lubiła, to nie zmienia faktu, że takie porwanie mogło przydarzyć się każdemu. Mi, Darcy, Isabelli czy na przykład Inarze. Zależało nam na tym, aby szybko rozwiązać tę sprawę i złapać przestępce.
- Dla lorda Weasley’a musi to być ciężki okres czasu, nie dość, że zaginęła mu narzeczona i musi ją szukać, to jeszcze ta sprawa z Lyrą. To naprawdę nieprzyjemne i bardzo mu współczuje. Mam nadzieję, że Diana się znajdzie. Przecież znałam ją jeszcze z Hogwartu.
Do Diany nigdy nic nie miałam, była naprawdę miłą osobą z tego co ją poznałam i szkoda mi jej było. Bałam się nawet myśleć o tym, co może teraz przeżywać. A myśli, że może nie żyje, nawet nie chciałam do siebie dopuścić.
Wtem Barry zmienił temat i zapytał o moją siostrę. Uśmiechnęłam się lekko.
- Oh, na pewno zna pan moją siostrę, wszędzie jej pełno. Jestem pewna, że po prostu się mijacie. Bywa bardzo rzadko w domu, staż bardzo ją pochłania i pewnie krąży od jednej sali do drugiej - stwierdziłam lekko wzruszając ramionami. - Może jej coś przekazać?
Byłam przekonana, że spotkam ją szybciej niż lord Weasley i jeśli jest to coś ważnego, to nie ma problemu, abym jej przekazała jego słowa.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Korytarz - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]26.04.16 14:42
Nie musiała przytaczać tego, czego Lyra musiała się nauczyć, bo to zbytnio rudzielca nie interesowało. Po cholerę to wszystko, skoro można w łatwy sposób porozmawiać i wymienić się swoimi poglądami? Po cholerę? Chyba tylko po to, aby utrudnić wszystkim normalne i spokojne życie. Teraz by najchętniej machnął na jej słowa ręką, lecz powstrzymał ten odruch i zmusił się jedynie do udawanego przytaknięcia, że słucha blond kobiety jak i się zgadza z jej nędznym zdaniem. Kwestię kształcenia Lyry pozostawiał starszym. Przecież wiedzieli co robią, prawda? Ciekawe tylko, ile Garrett wie o tym samozwańczych naukach i czy się pogodzi z nimi. Barry w odpowiednim czasie wspomni bratu - gdy się pogodzą oczywiście, i się zobaczy co będzie.
Diana... naprawdę jemu nie chciało się o niej rozmawiać. Niewiele wiedział o narzeczonej brata i w sumie nawet nie chciał dowiadywać się kolejnych rzeczy.
- Biedna Diana... oby tylko się odnalazła.- powiedziałem z wymuszonym smutkiem, lecz z naturalną... ponurością? Jakoś jej nie żal dziewczyny, lecz dobrze by było, gdyby wróciła. Postanowił nic więcej już nie dodawać, aby nie kontynuować pewnie dla lady Yaxley trudnego tematu, skoro wspomniała że się znają z Hogwartu. Pewnie mocniej to przeżywa [definitywnie mocniej] niż Garrett. Barry nie był zbyt dobry w pocieszaniu szlachcianek, więc wolał nie wpakowywać się w jakieś niekomfortowe dla niego sytuacje. Wolał spytać się nawet o jej siostrę, by nieco temat przerzucić na spokojniejszą półkę i oddalić się zaraz.
-Pewnie tak jest... Nie nie, nie trzeba lady Yaxley... chociaż może lady jej przekazać, że się pytałem o nią i jeśli znajdzie chwilę wolnego czasu, to chciałbym się z nią spotkać.- powiedział spokojnym tonem. Nie chciał mówić zbyt wiele Rosalie, tak więc powinna chociaż ta informacja ją satysfakcjonować. I tak Barry to powinien napisać sowę do Liliany, zamiast prosić o spotkanie przez pośrednika - ale mówi się już trudno. Nie cofnie się już słów, lecz przeczuwał, że faktycznie Rosalie może szybciej przekazać dziewczynie wiadomość, niż przez sowią pocztę.
- Jeśli lady pozwolę, wrócę do swoich obowiązków. życzę miłego dnia.- powiedział po chwili żegnając się kulturalnie ze szlachcianką i kiwnął nieco głową robiąc za akt szlachectwa i chwilę kulturalnie poczekał aż Rosalie się oddali, a sam sekundę później udał się już w swoją stronę - czyli wyjścia z Munga.

z.t oboje
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Korytarz - Page 4 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Korytarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach