Wydarzenia


Ekipa forum
Jaskinia na wzgórzach
AutorWiadomość
Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]04.04.15 20:09
First topic message reminder :

Jaskinia na wzgórzach

Jaskinia znajdująca się na wzgórzach nieopodal Hogsmeade. Wejście do niej jest skryte za gęstą zieloną zasłoną krzewów, dlatego niewiele osób wie o jej istnieniu. W czasie wakacji służyła za sekretną kryjówkę dla grupki miejscowych dzieciaków, dlatego wchodząc do środka można natknąć się na kilka leżących w kącie zabawek.
Sama jaskinia jest ciemna i wilgotna; w środku panuje chłód. Tuż pod sklepieniem gniazda uwiły nietoperze. Na samym środku znajdują się trzy niewielkie kamienie służące za siedziska, a także pozostałości po prowizorycznym, zbudowanym przez dzieciaki palenisku.
Rozciąga się stąd widok na całe Hogsmeade, a także na stację kolejową. Tuż przy wejściu do jaskini rośnie waleriana, którą czarodzieje wykorzystują do warzenia Wywaru Żywej Śmierci, Eliksiru zapomnienia i Eliksiru Słodkiego Snu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]05.01.16 1:49
The member 'Hereward Bartius' has done the following action : rzut kością

'k100' : 14
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]05.01.16 2:26
Być może nazbyt przygaszona reakcja Herewarda przykułaby większą uwagę, gdyby nie wybór panny Wilde - zamiast uniknąć zaklęcia, zapewne w sposób naturalny i całkowicie podświadomy uniosła różdżkę, by bronić się przed mknącym w jej kierunku czarem. Gdy tylko padła inkantacja zaklęcia, nastawienie funkcjonariuszy zmieniło się diametralnie. Eileen na ich oczach złamała zakaz wydany przez Minister Magii i na pewno nie zdadzą się tutaj żadne tłumaczenia o prawach jak i posadzie nauczycielskiej.
Największa zmiana zaszła w dowodzącym akcją, który natychmiast wycelował w kobietę, a w jej kierunku pomknęły czerwone iskry, które jednak minęły o cal jej głowę. Policjant starający się wcześniej rozbroić kobietę, machnął ze złością różdżką, licząc na ponowienie zaklęcia - bezskutecznie, jego ruch był zbyt gwałtowny, a zamiast czaru wystrzeliło tylko kilka iskier.
- Confundus - dotychczas milczący funkcjonariusz, który skuł Herewarda, wycelował bezbłędnie - jego zaklęcie dosięgnęło Eileen, sprawiając, że poczuła silne zawroty głowy; przez chwilę nie będzie wiedziała gdzie się znajduje, ani co dzieje się wokół niej.
Idąc za przykładem swojego partnera, policjant, który dopiero co podniósł się po bliskim spotkaniu z podłożem jaskini, wycelował w wiercącego się Herewarda, chyba nie do końca wiedzącego w jaki sposób wydostać się z uchwytu przytrzymującego go mężczyzny. Niestety, zaklęcie zamiast w rudzielca trafiło w jeden z głazów, odłupując jego sporą część.
Kto by przypuszczał, że dwójka nauczycieli sprawi aż taki kłopot?

| Eileen zostałaś ugodzona Confundusem; jesteś otępiała przez najbliższą kolejkę, nie możesz wykonać żadnej akcji.
Hereward nadal możesz próbować się wyrwać z uścisku funkcjonariusza, który trzyma cię nieco luźniej, z powodu rzuconego dopiero co zaklęcia. ST = 60.
Kolejka odpisu: dowolna.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]05.01.16 18:29
Znowu mu się nie udało. Do stu czerwonych kapturków, czemu jest takim nieudacznikiem? Czy naprawdę jeden udany sprzeciw to za dużo jak na jego możliwości? Los kpi sobie z niego okrutnie zajadając się pewnie prażoną kukurydzą. Niech się nią udławi w tym swoim szyderczym śmiechu, a potem sczeźnie i zostawi go wreszcie w spokoju. Póki co jednak Los nie zamierzał umierać, Hereward też nie, jednak jemu było do tego znacznie bliżej. Skrępowany, bez różdżki nawet nie będzie miał jak bronić się przed Grindelwaldem, bo co zrobi? Załaskocze go na śmierć? Rozbawi tak, by ten zakrztusił się śliną? A może zaśpiewa i ujmie go za serce (którego ten i tak nie ma) wystarczająco mocno, by dyrektor zszedł na zawał? Nie, szanse są marne, a choćby nawet mu się udało, to chyba lepiej się nie chwalić. Hereward Bartius - chciał zostać bohaterem, został błaznem. Taki właśnie miałby podpis na kartach czarodziejów w czekoladowych żabach. Jeszcze raz, Barty, nie sprzedasz skóry tanio.


Ocalałeś, bo byłeś pierwszy
Ocalałeś, bo byłeś
ostatni

Hereward Bartius
Hereward Bartius
Zawód : Profesor w Hogwarcie
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zdarzyć się musiało
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t576-hereward-bartius-barty https://www.morsmordre.net/t626-merlin https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t2860-skrytka-bankowa-nr-20#45895 https://www.morsmordre.net/t1014-bartek-wsiakl
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]05.01.16 18:29
The member 'Hereward Bartius' has done the following action : rzut kością

'k100' : 55
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]06.01.16 18:34
Jeden z policjantów wyrwał różdżkę Eileen z jej ręki, zanim zaklęciem skuł jej nadgarstki. Dziewczyna wciąż skonfundowana, nie stawiała większego oporu podczas wyprowadzania z jaskini. Po chwili została teleportowana do więzienia, gdzie jeszcze stopniowo będzie zwalczać działanie zaklęcia, jednak nie będzie w stanie przypomnieć sobie momentów z ostatniej godziny, czyli zarówno spotkania z profesorem Bartiusem, jak i samego aresztowania.
Do trzech razy sztuka - Hereward, korzystając z chwilowego rozproszenia funkcjonariusza, wyrwał się z uścisku. Jednak bez dostępu do różdżki i ze skutymi nadgarstkami niewiele mógł zdziałać - sama próba ucieczki przed trójką uzbrojonych policjantów była niewykonalna. Zaklęcia świsnęły za uciekającym mężczyzną, dwa z nich rozbiły się o ściany z głuchym łoskotem, jednak po raz kolejny zaklęcie Confundus okazało się niezastąpione. Hereward zamarł w miejscu na kilka oddechów, jakby nieświadomy miejsca jak i sytuacji w jakiej się znajduje. To wystarczyło. W następnej chwili dwóch policjantów rzuciło się w jego kierunku, skutecznie uniemożliwiając dalszą ucieczkę. - Herewardzie Bartius, jesteś aresztowany - dało się słyszeć na chwilę przed grupową teleportacją do Tower of London.

| Dalej kontynuujecie wątek w celi zbiorowej. Możecie pozostawić tutaj post kończący, jednak nie jest to wymagane.

[zt x2]
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]15.04.16 14:10
Pamiętał, że na terenie wioski nie można używać czarów, a wraz z tym łączy się także teleportacja. Dlatego nie mógł sobie pozwolić na szybszą trasę i z Polką u boku przechadzał sobie po wiosce. Oczywiście szedł taką trasą, by mogła podziwiać miejscowe domki, urokliwe drzewa bądź krajobrazy, lecz cały czas to nie było te miejsce.
Tę jaskinię odkrył dopiero na ostatnim roku nauki, gdy szukał prywatności w robieniu różdżek. Chciał nauczyć się strugać je równo z drewna używając przy tym zaawansowanej magi. Trochę pochodził po wiosce, a gdy nie znalazł odpowiedniego miejsca, to nagle ujrzał jaskinię. Co prawda była ona dobrze ukryta, lecz który gryfon nie chciałby odkryć nowych miejsc. No i potem co każde wyjście do wioski, to część czasu spędzał tutaj. Czasami sam, czasami z Katyą. Po ukończeniu Hogwartu dostał pracę u Ollivandera, więc już przestał tu przychodzić.
A teraz przychodzi z Polką pokazać jej cudowny widok właśnie z tej jaskini. chciała zobaczyć coś magicznego. Myśli, ze widok wioski i okolicy jej się spodoba. Tak mu coś podpowiada, że to jest dobry ruch. Traktował ją jako przyjaciółkę, jedną z najbliższych mu osób. A czy darzył ją większym uczuciem... sam tego nie wiedział nadal.
Lecz zamiast o tym rozmyślać, podczas spaceru Barry opowiadał Polce różne historie związane z tym miejscem, bądź nawet miejscowe legendy. Bo jaskinia miała wszystko to dopełnić i okazać całość na jednym obrazku.
W końcu po dwugodzinnym marszu dotarli do krzaków. Barry rozdzielił je kiwając do dziewczyny, aby przeszła i nie bała się.
- Na ostatnim roku nauki dużo czasu spędzałem w tym miejscu. Chciałem w ciszy i bez wścibskich oczu doskonalić swój kunszt różdżkarski. Mało osób wie o tym miejscu, bo jak sama widziałaś, jest dobrze ukryte wśród leśnej roślinności. Ale chciałbym ci coś pokazać...- powiedziawszy poprowadził Polkę do krawędzi jaskini. Może i szli przez niezbyt wygodną ciemność i wilgoć, ale w końcu udało się im dostać do miejsca widoku. - To co widać... To Hogsmeade, czyli ta wioska, po której spacerowaliśmy.- powiedział kierując samemu wzrok na świecące latarnie, W końcu było ciemno, a Barry na czuja prowadził, bo cały czas pamiętał o cholernym dekrecie. Przeniósł wzrok na Polkę oczekując jakiejś reakcji.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]17.04.16 10:56
- Ale wiesz, chodzi mi o to, że to trochę zabawne, że TY się musisz oświadczyć, skoro i tak już wszystko jest załatwione. Ona nawet nie może mieć innego zdania, nie powie ci przecież... chociaż jak teraz myślę, to nawet nie wiem jak się odmawia oświadczyn. Jakby mi się ktoś oświadczył, to nie umiałabym mu wytłumaczyć, że nie - to dość przerażająca wizja, bo załóżmy, że przez przypadek jakiś pan w kawiarni mi się oświadczyłby. Chyba bym się wtedy spaliła ze wstydu, że zamiast powiedzieć mu NIE ZNAM CIE to bym powiedziała BOZE OK. No bo przecież jak miałabym mu złamać serce? Ja nie umiem!
W każdym razie szlismy sobie dróżką i rozprawiali o tych za i przeciw wychodzenia za mąż (absurdalna rozmowa), ale nagle on zaczął prowadzić mnie w krzaki i odsłaniać kolejne z takim dziwnym uśmieszkiem, że aż w pewnej chwili nie wytrzymałam i powiedziałam:- Ale Barry, jesteś pewien, że nie bedziemy tego żałowac? - bo nie wiem co on chce w tych krzakach robić, nie wpadłam na to, że chodzi mu o skróty żeby przejśc przez sto kilometrów i wejśc na najwyższą górę. Jak już tam weszliśmy, to cała byłam zmęczona. Bo cóż po tym, że ćwiczę sobie brzuszki i poskoki, żeby być piękną, jak on mi serwje taką wycieczkę. A ja jestem w moich pantoflach... cóż, do wyrzucenia już teraz.
Weszliśmy do jaskini i oddycham zmęczona, a on się rozwodzi nad romantycznoscią miejsca. Ten to ma jednak umiejętność uwodzenia kobiety. Zaraz mu tu padnę w ramiona, tak się zmęczyłam tym spacerkiem. Staram się oczywiście udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Chociaż wcale nie jest i poprawiam ciągle włosy, bo sie roztrzepały.
Zresza, chyba nic dziwnego, że mam podejrzenia. Wziął mnie zaprowadził z daleka od ludzi i opowiada o jakimś kunszczcie różdżkarskim. Ja tam już nie wiem, może mam takie dzikie skojarzenia, bo to taki wiek, ale okropnie się nakreciłam na te dziwne myśli i trudno się mi ich pozbyć.
- Bardzo tu ładnie - zgadzam się i odwracam w jego kierunku twarz, żeby spytać co ja tu robię, co my tu robimy? Zamiast tego mówię - Barry, mogę zadać ci ostatnie pytanie. Czy wtedy po wernisażu... no nie wiem, my się całowaliśmy?
Bo jestem tylko Polko i nie pamietam.


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]17.04.16 14:01
- Nie umiałabyś?- zapytał podnosząc zaciekawiony brew. Czyli po prostu by przyjęła pierwsze lepsze oświadczyny. Szkoda jemu trochę Polki, lecz ma nadzieję, że trafi na dobrą partię. Co prawda miał jakieś dziwne uczucie względem niej, którego wręcz nie umiał zdefiniować, lecz sobie powtarzał w myślach że to jest przyjaźń. Przyjaźń, nic więcej. Bo przecież więcej nie może być, prawda? Ma już wybrankę, której musi się oświadczyć, by dopełnić formalności, a potem ją poślubić i mieć rude dzieci. Fakt, cały czas czuje coś do Marcelyn, lecz zaczyna mieć wątpliwości. Pomoże jej, owszem, lecz nie wie, czy potem nie będzie tkwił w ułudnym związku. I to jest najbardziej bolesne.
- My nie, lecz nie mogę tego samego powiedzieć co do twoich pantofelek.- powiedział z uśmiechem na ustach. Tak, zachciało jej się zimą wychodzić w eleganckich bucikach. Buty miałaby całe, gdyby nie to, że nie można tu czarować. No chyba że Polka chce spędzić romantyczną noc w celi ze strażnikami. Barry jej tego nie zabroni przecież. Lecz zaraz pomógł przedrzeć się jej przez krzaki i zaprowadził do miejsca końcowego. Czemu tu są? Bo chciała zobaczyć coś osobistego. Wspominała o drzewie przy którym pisał listy miłosne. Takiego nie ma, lecz ma tę jaskinię. Jego kryjówkę.
Uśmiechnął ciesząc się, że jej się podoba. W sumie mógł jej każdą inną rzecz pokazać... Wnętrza domków, górkę na której był kulig gdy był śnieg...
całowaliśmy te słowo zadzwoniło w głowie, a rudzielec nie wiedział, co powiedzieć. Wiele opcji przychodziło jemu do głowy, lecz żadne z tych słów nie było dobrą odpowiedzią. Skierował swój wzrok na nią i przełyka ślinę gubiąc się we własnych myślach. - Dlaczego tak uważasz?- zapytał cichym głosem, który był tylko dla nich słyszalny. Może jeśli tego nie pamięta, ich przyjaźń nie jest stracona. Rudzielec jakoś przeżyje i będzie udawał, że ten pocałunek nigdy nie nastąpił. Bo nie było go, prawda? To tylko była jakaś ułuda alkoholowa.
Obydwoje chwilę porozmawiali, wymienili się swoimi poglądami i wspólnie wrócili do wioski, skąd przy pomocy sieci fiuu rudzielec odstawił bezpiecznie Polkę, a sam potem udał się pieszo do swojego mieszkania.

z.t oboje
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]01.04.17 11:48
/ 2 kwietnia?

Lucinda miała plan. Dość prosty. Znaleźć coś co ją zafascynuje i się tego trzymać. Ciężko było jej tak funkcjonować. Daleko od tego co tak naprawdę chciałaby robić. Daleko od tego czym się zajmowała przez ostatnie lata. Wierzyła, że odnajdujemy w życiu cel, którym później się kierujemy. Dużo w życiu zależy od szczęścia. Ona je odnalazła, ale później równie szybko je straciła i teraz nie potrafiła się odnaleźć. Robiła więc wszystko by trwać w swoich przyzwyczajeniach ograniczając się  do miejsc w Londynie. Zapomniała, że jest tu wiele godnych tego miejsc. Kiedy była młodsza szukała tego co daleko wiedząc, że wcale nie chce trwać w świecie arystokratów i szlachciców. Wiedziała, że ją to ominie gdy będzie daleko stąd. Nigdy się nie zastanawiała nad tym co znaleźć mogła w Wielkiej Brytanii. Teraz skupiła się głównie na niej. Co wieczór otwierała księgi z podaniami i legendami by znaleźć najbardziej prawdopodobne miejsca, w których naprawdę mogłaby coś znaleźć. Nie chodziło o pieniądze, a nawet nie o to co mogłaby znaleźć, ale o to by po prostu coś robić. Coś na czym się znała i coś co lubiła. Kiedyś było jej łatwiej. Napędzana nie tylko pasją, ale też jak się później okazało całkowicie irracjonalnym uczuciem. Dzięki niemu wiedziała i umiała wszystko co teraz miała i chociaż nie przyznałaby się na głos tęskniła za zwykłą wyprawą, znajdowaniem artefaktu, wieczornymi ogniskami i opowieściami o niesamowitych miejscach na świecie. Jednak nie pozwalała sobie na myślenie o tym zbyt długo. Nie  zadziałała racjonalnie gdy prowadziły ją uczucia. Na swój cel dzisiejszego dnia wybrała Szkocję. Piękne zielone wzgórza, który napawały ją zawsze zachwytem. Głośne dźwięki muzyki wydostające się niemalże z każdej mijanej chaty. Jedno było pewne. Szkoci wiedzieli jak się dobrze bawić. Dojście do jaskini było łatwe i dlatego sama w sobie nie zachwycała. Dużo ludzi odwiedzało zbocza góry mając nadzieje by znaleźć bogactwo i skarby. Doskonale ich wszystkich rozumiała. Pieniądze potrafią w człowieku zrodzić chęć posiadania. Przechodząc przez korytarze jaskini czuła jak wiatr mierzwi jej wychodzę spod luźnie związanego na czubku głowy koka. Światło lumos oświetlało jej drogę gdy przemierzała ciemne korytarze jaskini. Według podań przejście do kolejnej jaskini było na samym końcu. Nie myśląc za wiele o tym co mogłoby ją tam spotkać ruszyła przyśpieszając nieco kroku.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]03.04.17 0:24
Prawdopodobnie żadna z prac nie wymagała tak wielkich podkładów cierpliwości jak poszukiwaczy, albowiem każdy z fałszywych tropów zmuszał do zetknięcia się ze ślepym zaułkiem olbrzymiego labiryntu, na którego wyjściu miał znajdować się upragniony, magiczny przedmiot. Dziesiątki nieudanych prób, setki wertowanych stron ksiąg i niezliczona ilość nieprzespanych nocy stanowiła swego rodzaju mantrę każdego śmiałka mającego na tyle odwagi, bądź głupoty, aby znaleźć coś więcej niżeli własne ubóstwo. Znajomość historii, lokalnych mitów oraz legend stanowiło podstawę w ów zawodzie i choć jasno nie rysowały one mapy to każdy umiejący czytać między wersami mógł znaleźć odpowiednie wskazówki. Nie było to proste – w zasadzie cholernie trudne, jednak pasja nie pozwalała wrócić do domu z pustymi rękami, toteż często krótkie wyprawy zmieniały się w wieloletnie podróże. Ambicja Drew przewyższała jego fizyczne możliwości tudzież wiedzę, jednak nigdy nie potrafił otwarcie się do tego przyznać i ruszał przed siebie licząc na łut szczęścia, który na ten moment pozwolił mu po prostu nie dać się zabić. Zdarzały się ekspedycje niosące za sobą spore korzyści finansowe, a także te otwierające nowe drogi do kolejnych, ciekawych miejsc, jednakże stanowiły zdecydowaną mniejszość. Wiedział jednak na co się pisał i od samego początku ostatnią nadzieją było nieprzerwane pasmo sukcesów zapewniające dostateczny byt po kilku dobrych transakcjach.
Tuż przed zdradą w Rosji natknął się na wybitnie interesujący go trop i pragnął jak najszybciej go sprawdzić, ale nim to się stało musiał znaleźć więcej informacji, porozmawiać z większą ilością ludzi oraz upewnić się, że nikt nie zamierzał pokrzyżować mu planów. Jednak czas to galeon, więc mimo przyszłościowych zamysłów nadal musiał pracować chociażby lokalnie, aby móc utrzymać się w Londynie. Niestety nic nie było za darmo – no chyba, że parę czarnomagicznych zaklęć wprost na plecy brudnej szlamy.
Kilka dni wcześniej otrzymał sowę od informatora, że ostatnimi czasy w Hogsmeade kręci się coraz więcej wścibskich typów, którzy szukają informacji o zaginionym amulecie. Z uwagi na doświadczenie pierwsze tego typu zajścia były ignorowane, albowiem zbyt duża ilość ognistej potrafiła poprzestawiać w głowie podróżnym, natomiast gdy sytuacja się powtarzała warto było ją sprawdzić. Nieszczególnie przygotowywał się do tego wypadu, ponieważ w jego głowie tliły się chęci jak najszybszego wyjazdu na zimne tereny Rosji, ale doszedł do wniosku, że mógł być to szybki, a co najważniejsze łatwy zarobek.
Teleportował się na drogę nieopodal zbocz gór, które rzekomo licznie były odwiedzane przez poszukiwaczy przygód, wrażeń, a kto wie może także artefaktów? Nie zajmował się ów terenami, więc ich bogactwo było mu praktycznie obce. Nie zastanawiając się nader długo ruszył przed siebie dość łagodną, niewzbudzającą zbyt wielkiego entuzjazmu drogą z uwagi na to, że jego zdaniem trasa do najciekawszych miejsc wymagała sporej dawki adrenaliny mieszanej ze zwykłą głupotą. Rozglądając się na boki dostrzegł w oddali sylwetkę, która po chwili zniknęła między dwoma, niewielkimi wzniesieniami. Uśmiechnąwszy się pod nosem skierował się w ów stronę i choć nie miał pewności kim była ta osoba to był jej wdzięczny za wskazanie pierwszego punktu poszukiwań. Jaskinie brzmiały zdecydowanie bardziej interesująco, jak rozlewiska tudzież lasy.
Wyjął różdżkę z kieszeni długiej szaty i znalazłszy się u progu szczeliny zwolnił kroku, aby zakraść się do środka. Nie był najgorszy w cichym poruszaniu, także wykorzystując swoje umiejętności chciał podejść jak najbliżej rzekomego przeciwnika i upewnić się, iż ten nie jest tutaj z tego samego powodu, a tym bardziej nie ma agresywnych zamiarów. Podążając za nikłą smugą światła w końcu wybrał odpowiedni moment i wychylił się zza ściany unosząc różdżkę na wysokość ramienia znajdującego się w niewielkiej odległości czarodzieja. W blasku Lumos dostrzegł znajome rysy twarzy, które już wcześniej przecierały ślady jego poszukiwań, na co uśmiechnął się kpiąco mając ochotę klasnąć w dłonie. -Witaj pewnie nadal panno Selwyn.- rzucił szyderczo lubiąc być złośliwym i wyniosłym. Nie interesował się jej życiem – właściwie szmat czasu jej nie widział, toteż nie mógł przewidzieć tego, jak obecnie wyglądała jej sytuacja, jednak zważywszy na ów spotkanie pewnie nic nie uległo zmianie. -Pięknie dziś wyglądasz- rzucił cynicznym tonem.
- Furnunculus- dodał po chwili, gdy jego różdżka świsnęła w powietrzu, a usta wygięły się w jeszcze bardziej perfidnym wyrazie.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend


Ostatnio zmieniony przez Drew Macnair dnia 03.04.17 0:25, w całości zmieniany 1 raz
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]03.04.17 0:24
The member 'Drew Macnair' has done the following action : rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]04.04.17 18:24
Stawiała ostrożnie kroki pilnując by w delikatnym świetle różdżki nie przewrócić się o własne nogi. Nauczyła się ostrożności. Nie robienia wszystkiego na już i na teraz. Nauczyła się by nie myśleć, że wszystko w naszym świecie jest na wyciągnięcie ręki. Wbrew wszystkiemu to czasem nasze chęci mogą nas zwodzić. Intuicja, która zwykle zdaje się być nieomylną. Lucinda doskonale zdawała sobie z tego sprawę w końcu tak było ostatnim razem. W podobnej jaskini jak ta, ciemne korytarze, oczekiwanie na rozwiązanie zagadki pchające do przodu bardziej i bardziej. Wiedziała, że jej coś umyka, ale czekała mając nadzieje, że to coś nieistotnego. Nie była ostrożna. Kiedy wszystko ułożyło jej się w idealną całość było już za późno by zareagować lub coś zmienić. Gnała co sił w nogach by uwolnić się od pędzącej wtedy w jej stronę bestii. Żałowała, że jej intuicja nie podpowiedziała jej tego wcześniej. Że nie znalazła wcześniej rozwiązania. Teraz już nie miała być taka naiwna chociaż tak naprawdę nie wiedziała co może ją tutaj spotkać ani co może znaleźć. Czarny płaszcz ruszany powiewami wiatru był jednym dźwiękiem rozchodzącym się po mokrych ścianach jaskini. Poczuła jak kamienie zmieniają się w ciężkie kamienne bloki. Robiło się ślisko i stromo dlatego szybko rzuciła lumos maxima, które rozjaśniło jej przejście. Na początku nie zwracała uwagi na to co się działo za nią. Nie podejrzewała by ktoś i dzisiejszego dnia postanowił tak jak ona zwiedzić korytarze tego zbocza. Z krajów Wysp, Lynn najbardziej lubiła Walię. Swoją zielenią zapierała dech, a Selwyn nie mogła się napatrzeć jak pięknie komponuje się z tamtejszą ciszą. Tęskniła za tym. Za prostą ciszą, którą miała będąc daleko daleko od Londynu. Kiedy była wolna i mogła być sobą. Chociaż takie myśli nawiedzały ją coraz rzadziej to i tak rozpatrywanie tego było rzeczą dość naturalną w jej życiu. Teraźniejszym życiu. Do dźwięku wirowanego na wietrze płaszcza dołączył jeszcze jeden dźwięk, który na pewno nie był jej krokiem. Odwróciła się i nie musiała przyglądać się mężczyźnie zbyt długo by wiedzieć z kim ma do czynienia więc nie było szans by nie rozpoznał jej. Palce automatycznie zacisnęły się na drewnie różdżki. Słysząc słowa mężczyzny przystanęła. Już wiedziała, że ta wyprawa nie będzie cicha i spokojna. Dlaczego w ogóle pozwoliła sobie pomyśleć, że taka właśnie mogłaby być? W końcu nic w jej życiu ostatnio nie było ani łatwe, ani ciche. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć bo mężczyzna cisnął w nią zaklęciem. - Protego! - odpowiedziała jak tylko stała sobie sprawę z tego co ów zaklęcie mogło jej wyrządzić. Naprawdę nie chciała kolejny raz przechodzić przez skutki tego cholerstwa. - Jinx – odpowiedziała zaklęciem nie mając już momentu zaskoczenia. - Zwariowałeś? Czemu mnie atakujesz?! - warknęła w jego stronę. Czy zwariował? Na pewno. Przecież nic mu nie zrobiła! Ludzie nie są zbyt mądrzy, ale przecież doskonale to wiedziała.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]04.04.17 18:24
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 86, 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]05.04.17 20:41
Każda wyprawa opierała się o źdźbło niebezpieczeństwa nawet jeśli odbywała się w pozornie znanym i zbadanym miejscu. Chwila zaniedbania, swego rodzaju ignorancji wobec terenów najczęściej była powodem powrotu z pustymi rękami lub co gorsza ranami wymagającymi interwencji uzdrowicieli. Drew stronił od pomocy osób trzecich zatem wizyta u czarodzieja obcującego z magią leczniczą stanowiła dla niego cios prosto w godność i honor, lecz zdarzało się, iż naprawdę nie miał wyboru. Po dziś dzień pamiętał palący ból w płucach, gdy przez własną głupotę wpadł w sidła salamandrowego ognia, który niczym pajęcza sieć oblepiła jego ciało. Z pozoru niegroźna pułapka skończyła się dla niego wybitnie długą blizną wzdłuż kręgosłupa oraz wspomnieniami, do których nigdy nie wracał. Przeważnie każdą porażkę obracał w sukces, lecz ów sytuacja nie miała żadnego punktu zaczepienia, aby choć przez moment spojrzeć na nią w dobrym świetle. Nauczyło go to zapobiegawczości, jednak z ostrożnością nadal nie był nader zaprzyjaźniony – uwielbiał ryzyko.
Nie w jego stylu było bawienie się w kotka i myszkę, jednak widok dziewczyny wprawił go w tak dobry nastrój, że nie mógł sobie odpuścić zadziorności okalanej dozą cynizmu. Byli rywalami, konkurentami w tej samej profesji, choć cele poszukiwań rzadko zbiegały się w tym samym punkcie. Zapatrzony był w Rosję, której bogactwa stanowiły dla niego życiową aspirację, natomiast Lucy prawdopodobnie preferowała bliższe okolice angielskich terenów będących dla niego zagadką. To mogło być powodem, dla którego spotkali się w ów jaskini o tym samym miejscu i czasie. Kto wie może mieli tego samego informatora? Ów myśl pojawiła na chwilę przed tym jak wyszedł z kryjówki, jednak póki co nie zamierzał danej wątpliwości weryfikować. Szanował ludzi, ale tylko wtedy, kiedy oni byli w stanie odpłacić się mu tym samym i oczywiście dać coś, co mogło zbudzić jego zainteresowanie. Inne kontakty były dla niego nic nie warte toteż jeśli jego szpieg przekazywał informację nie tylko jemu stawał się bezwartościowy. Drew miał wyjątkowe podejście do upływającego czasu, stąd kiedy ktoś go marnował robiło się bardzo nieprzyjemnie. Właściwie gdzieś tam z tyłu głowy już układał listę zaklęć, którą przetestuje na średniego wzrostu mężczyźnie o solidnej tuszy i tym głupawym, bezzębnym uśmiechu.
Gęstniejąca atmosfera zdawała się wręcz osiadać na barkach czarodziejów, ale nie przeszkodziło to w wymianie kliku kpiących uśmiechów. Zaatakował ją bez konkretnego powodu – w zasadzie zrobił to dla czystej zabawy, bo gdyby faktycznie planował pokiereszować rywalkę to użyłby czegoś z długiej listy zaklęć czarnomagicznych. Był o wiele lepszy w ów dziedzinie magii niżeli zwykłych zaklęciach, dlatego w sytuacji zagrożenia zawsze sięgał po coś bardziej sprawdzonego. -Testowałem twoją czujność, powinnaś być mi wdzięczna Selwyn.- uniósł brew nie kryjąc swego rodzaju zadowolenia mimo, że udało jej się obronić. Wyciągnąwszy różdżkę bardziej przed siebie ruszył wolnym korkiem w jej kierunku nawet nie musząc się wysilać, albowiem wypowiedziany przez nią kontratak skończył się krótkim, nic nie dającym błyskiem. Czyżby coś poszło nie tak? Z pewnością. -Powinienem paść na ziemię i udawać, że oberwałem by twój nastrój nieco się poprawił? Lucindo gdzie się podziało twoje poczucie humoru? Zostawiłaś je w domu razem z umiejętnościami?- posłał jej uśmiech przesycony sarkazmem i arogancją, a następnie zatrzymując się tuż przed nią zacisnął nieco mocniej palce na różdżce będąc w ciągłej gotowości do ataku. -Jedynie chciałem ułatwić sobie pracę, bo przy tak pięknej pannie ciężko się skupić.- zawiesił spojrzenie na jej tęczówkach nawet przez moment nie tracąc pewności siebie. Z resztą znała go – wiedziała, że był bezwzględny. -Może z takiej odległości uda ci się mnie dorwać? Proponuję spróbować pazurkiem, bo z doświadczenia wiemy, że nawet twoja różdżka za tobą nie przepada i nie chce współpracować.- puścił jej oczko bacznie obserwując każdy ruch, bo nie planował rekonwalescencji.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Jaskinia na wzgórzach [odnośnik]08.04.17 11:02
Lucinda lubiła poszukiwaczy artefaktów. Bez względu na to, że zwykle byli rywalami i rzadko zdarzało się tak, że mogli pracować nad jedną sprawą. Lubiła ich z wielu powodów. Wszak byli jedyni w swoim rodzaju. Wiedzę często nieporównywalną z żadną inną. Historie, których chciało się słuchać by ognisku pod gołym niebem. Umiejętności, których chciało się nauczyć i sposób życia, którego tak bardzo potrzebowała dla siebie samej. Ci, których poznała byli dla niej mili. Oczywiście na początku nie obyło się bez komentarzy dotyczących jej płci, ale z biegiem czasu niektórzy z nich zaakceptowali to jaka jest i tak naprawdę traktowali ją jakoś kogoś całkowicie równego. Nie tylko przez akceptacje jej osoby ich lubiła. Lubiła ich przez to, że przy nich nauczyła się szczerości. Kiedy coś jest dobre to jest dobre, a kiedy coś jest złe to na Merlina jest złe i nie ma owijania w bawełnę. Jednak ci poszukiwacze artefaktów byli wyjątkiem. Jej wyjątkiem. Spędziła z nimi tyle czasu, że traktowała ich jak swoich. Byli jedną ekipą. Przez pryzmat nich patrzyła później na innych chociaż dobrze wiedziała, że większość gdzieś ma grupki i wspólne poszukiwania. Wiedziała, że nie lubią się przywiązywać i wszystkich traktują z wrogością więc chociaż wrogość dla niej była obca tak jak wszystkie negatywne uczucia to w takich sytuacjach traktowała ich tak samo. Drew akurat zasłużył sobie na jej niechęć bardzo mocno. Jak dziś pamiętała te poszukiwania. Przez długie dni poszukiwała artefaktu i kiedy w końcu jej się udało do niego dotrzeć została uprzedzona właściwie o sekundy. Była wściekła i oczywiście obwiniała o to jego. Wiedziała, że też go szuka tylko nie wiedziała jakim cudem jemu przyszło to szybciej niż jej. Oczywiście, że się domyślała iż po prostu ją kantował i nie grał czysto. Ona też nie zawsze grała, ale przecież nie mogło ją to nie zirytować. Była tak blisko. Teraz wiedziała, że to nie był czysty przypadek. Musiał zobaczyć jak wchodzi do jaskini i pójść za nią. Mało jest takich przypadków, a ona zwykle w przypadki nie wierzyła. Patrzyła na uśmiech na jego twarzy sama kręcąc tylko głową z niedowierzaniem. - Wdzięczna? - zapytała unosząc brew. - Wdzięczność to uczucie zarezerwowane dla tych, którzy nie zwijają bezkarnie innym artefaktów sprzed nosa. Dla tych co nie szczycą się tym przez następny rok i dla tych, którzy wywołują u mnie trochę cieplejsze uczucia, Macnair. - odparła również zwracając się do niego po nazwisku. Jednak dała się w plątać w tę pogadankę zamiast odpuścić i ruszyć przed siebie. Nie wiedzieć czemu była ciekawa co go tu przyniosło chociaż rozsądek podpowiadał jej, że i tak się tego nie dowie. Zacisnęła palce mocniej na różdżce kiedy ruszył w jej stronę. Gdy zaklęcie jej się nie udało wewnętrznie przygotowała się na komentarz z jego strony. Była jednak pewna, że jeżeli chodzi o zaklęcia była w nich lepsza. Dlatego nie skomentowała jego słów, a jedynie uśmiechnęła się kpiąco. - A może zwyczajnie liczyłeś na to, że z bąblami na twarzy będę jeszcze piękniejsza. Pal licho twój gust. - dodała. Przedrzeźniali się jak małolaty i ktoś słuchając ich z boku prawdopodobnie pomyślałby, że pod tym wszystkim oboje jakoś się lubią chociaż Lucinda była pewna, że gdyby coś się stało to zwyczajnie zostawiłby ją by tylko uratować swoją skórę. Chociaż zwykle widziała w ludziach dużo dobra tak teraz w ogóle nie wiedziała, że takie istnieje. Blondynka wyciągnęła dłoń zakrytą rękawiczką i popchnęła go delikatnie tak by cofnął się o krok, a potem odwróciła się i ruszyła w głąb jaskini. - Jak już jesteś to staraj się nadążyć. - dodała tylko nie odwracając się.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Jaskinia na wzgórzach - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Jaskinia na wzgórzach
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach