Wydarzenia


Ekipa forum
Przed domem
AutorWiadomość
Przed domem [odnośnik]05.04.15 21:05

Przed domem

W Dolinie Godryka, w sąsiedztwie domu Dumbledore’ów znajduje się posiadłość innej świetnie znanej w magicznym świecie czarodziejki – profesor Bathildy Bagshot. Wybitna znawczyni historii magii budzi skrajne emocje, od nienawiści za bycie ciotką Grindenwalada, po szacunek ze względu na dokonania i przyjaźń, którą darzył ją zmarły Albus Dumbledore. Stąd jej niewielki, szary dom zazwyczaj zamknięty jest dla wszystkich. Nie oznacza to jednak, że nie kręcą się przy nim ciekawscy, chcący poznać jak najwięcej szczegółów z życia dwóch wielkich czarodziejów, którzy stoczyli największy pojedynek magiczny w obecnych czasach. Gdyby jednak ktoś został wpuszczony do środka, znalazłby się w przytulnym wnętrzu, nieco zagraconym, pachnącym kotem, parzoną herbatą i zakurzonym papierem. Potencjalny gość stąpać musiałby bardzo uważnie, by nie zniszczyć wież i piramid stworzonych przez niemieszczące się na półkach książki i nie zdeptać kartek nowego dzieła pani profesor, które wala się po całym domu, spada z parapetów, atakuje na kanapach. Żeby jednak bronić się przed wszechobecnymi stronnicami historii, trzeba zostać do środka zaproszonym bądź spróbować się tam włamać, co trudniejsze jest niż ucieczka z Azkabanu. Przynajmniej tak mówią.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 04.08.21 13:41, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przed domem [odnośnik]31.05.18 11:06
12 sierpnia

Był ubrany w poste, nieco znoszone szaty. Rodowe sygnety i biżuteria nie zdobiła dziś jego palców, mankietów, kołnierza. Nie było na jego piersi żadnej broszy bądź wyszywanych cennymi nićmi symboli jego herbu. Miał na sobie lekką, jednolitą szatę. Jego blond włosy przykryte były kremowym kapeluszem. tak ubrany z powodzeniem mógł uchodzić za schludnego, już nieco starszego pana. Obraz ten niedaleki był zresztą od jednej z powierzchownych prawd.
Carrow wyczekiwał reszty badaczy w miejscu w którym ustalili się zebrać. Nie wspominał im o czym być może przyjdzie im dziś rozmawiać, choć końcówka listu pani profesor była dość jednoznaczna - anomalie. Uczynił tak po części z ostrożności po części też dlatego, że nie chciał ukierunkowywać dziś ich młodych umysłów. Jeśli naprawdę mieli dziś poruszyć kwestię anomalii, próbę ich usunięcia to zdecydowanie należało mieć otwarty umysł. Chociaż Adrien przeczuwał, że tu nie chodzi już o tyle co o wymyślenie sposobu na zwalczenie anomalii, lecz o to, ze kobieta już prawdopodobnie wiedziała jak ten cel można osiągnąć. Zobaczymy.
Gdy wszyscy którzy mieli przybyć przybyli, tak niewielką, wręcz kameralną grupką udali się w kierunku domu Pani Bagshot. Oczywiście powitał wszystkich ciepło, jednak bez zbędnej wylewności, jak i nie zdobywając się na nutę swej żartobliwości.
Wiele niedobrego się w jego życiu działo. Potrafił się jednak z tym kryć. Właściwie było to coś co robił już niemalże bezwiednie, w sposób naturalny. Nie pozwalał również na to by jakkolwiek to wpływało na jego obowiązki, a co ważniejsze - prywatne plany. Te ostatnie miał bardzo jasno nakreślone i wyeksponowane w swej hierarchii. Położenie kresu panowania anomalii było jednym z tych celów. Bez problemu podporządkował więc cały dzień prośbie pani profesor stojąc w tym momencie pod drzwiami jej mieszkania do którego zapukał ogłaszając nie tylko swoje stawiennictwo w wyznaczonym przez nią czasie i miejscu, lecz również pozostałych towarzyszących mu dziś badaczy. Wszystko inne w tym momencie mogło zaczekać, a właściwie musiało.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Przed domem [odnośnik]31.05.18 11:50
Mówili jej, że z czasem będzie łatwiej, i rzeczywiście sierpień wydawał się nieco jaśniejszy od zasnutego smutkiem lipca. Nie była pewna, czy właściwie; gdzieś wewnątrz jej klatki piersiowej wciąż znajdowała się kłująca, trącająca chłodem pustka, którą szczelne zakrywała ciepłymi ubraniami i miękkim uśmiechem, pozornie wcale nieróżniącym się od tego, którym obdarowywała swoje otoczenie od zawsze. Przestrzeń, która – mimo coraz głębszego zatapiania się w wirze pracy i nauki – nie dawała się zapełnić, pochłaniając wszystko i niczego nie oddając w zamian, i do której zaczęła się powoli przyzwyczajać, traktując ją jako stały element życia. Trochę uciążliwy, jednak czas zdawał się wygładzać jego ostre krawędzie, sprawiając, że z każdym dniem stawał się równie zauważalny, co gryzący sweter.
Skupienie się na schowanym gdzieś za horyzontem celu dodatkowo pomagało, dlatego ucieszyła się, gdy dwa dni wcześniej w jej okno zastukała sowa, niosąca ze sobą krótką wiadomość od Adriena. We wskazanym przez niego miejscu pojawiła się punktualnie, uśmiechając się ciepło i z szacunkiem do starszego uzdrowiciela i wypowiadając kilka życzliwych słów powitania; choć jego wiadomość nie brzmiała ani trochę ostrzegawczo czy niepokojąco, to widok domu Bathildy Bagshot spowodował, że zaczęła się lekko denerwować. Nie wiedziała, co dokładnie chciała omówić z nimi pani profesor, a choć nie uważała, by w ostatnim czasie zrobiła coś złego, to z jakiegoś irracjonalnego, podświadomego powodu, czuła się jak wezwana na dywanik. Najprawdopodobniej bezpodstawnie; nie przybywała tutaj samotnie, list dotyczył całej czwórki zakonowych badaczy, ale i tak zmierzając w kierunku drzwi, nieco nerwowo naciągała na nadgarstki rękawy cienkiego, jasnego płaszcza, dla własnego spokoju ducha podsumowując w myślach wszystkie informacje, które zebrała do własnych badań.
Gdy zatrzymali się przed wejściem, czekając, aż właścicielka domu wpuści ich do środka, przystanęła nieco z tyłu, zbliżając się do Poppy. Kilkutygodniowa nieobecność lekko odsunęła ją od wszystkich członków Zakonu Feniksa, sprawiając, że trochę częściej niż zazwyczaj szukała samotności, ale w spokojnym towarzystwie uzdrowicielki zawsze czuła się odrobinę lepiej; zupełnie, jak gdyby codzienna praca z dziećmi w Hogwarcie, pozwoliła jej na opanowanie magicznych, nie do końca pojętych umiejętności.


sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last

and tomorrow will be kinder


Margaux Vance
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

all those layers
of silence
upon silence

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1789-margaux-vance https://www.morsmordre.net/t1809-parapet-margie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f192-st-james-s-street-13-8 https://www.morsmordre.net/t4449-skrytka-bankowa-nr-479#95033 https://www.morsmordre.net/t1817-margaux-vance
Re: Przed domem [odnośnik]31.05.18 23:49
Ledwie utrzymała się na nogach, gdy Błędny Rycerz gwałtownie wyhmował. Prawą ręką złapała się poręczy w ostatniej chwili, a lewą sięgnęła do głowy, coby przytrzymać swój kapelusz, lecz za późno - leciutka część garderoby pofrunęła kilka metrów dalej, lądując na kolanach starszej czarownicy, która zaczęła narzekać, że swoje rzeczy należy trzymać przy sobie. Panna Pomfrey wymamrotała ciche przeprosiny, lecz dobre dziesięć minut musiała słuchać skrzekliwego marudzenia, nim odzyskała część swojej garderoby, a była zbyt grzeczna, aby odważyć się zaprotestować głośniej. Odetchnęła z ulgą, gdy kierowca wrzasnął Dolina Godryka. Odebrała swoje rzeczy od innej czarownicy, która dobrodusznie zgodziła się potrzymać je na kolanach, ponieważ dla Poppy zabrakło już miejsca siedzącego; odkąd nie działała teleportacja Błędny Rycerz pękał w szwach o każdej porze dnia, choć ta metoda transportu była wyjątkowo nieprzyjemna... Ledwie przepchała się do wyjścia. Z westchnieniem ulgi opuściła magiczny pojazd i gdyby tylko miała wolne ręce, złapałaby się za serce, gdy z piskiem opon ruszył do przodu i zniknął; a tak pozwoliła sobie jedynie na ciche: - O Merlinie...
Trwała w chwilę w bezruchu, aby przestało kołować się jej w głowie; dopiero wtedy ruszyła przed siebie, pokonując kolejne metry ścieżki Doliny Godryka; nie wiedziała, który z domów należał do pani profesor Bagshot, lecz pod jednym z nich dostrzegła znajome sylwetki: wątłą Margaux Vance i nieco ostatnio zbyt okrągłego lorda Carrowa. Pośpieszyła ku nim, w lewej ręce trzymając niewielki bukiecik kwiatów, a w prawej przykryte czystą ściereczą domowe ciasto. Dobrze, może i nie zbierali się tutaj na towarzyki podwieczorek, jednakże pani Bagshot zapraszała ich w swoje progi - a w goci nie przychodzi się z pustymi rękoma, a przynajmniej tak Poppy wbito do głowy.
Zbliżając się do dwójki Zakonników czuła lekkie poddenerwowanie, ba! Żołądek miała lekko ściśnięty ze stresu. Nie wiedziała, czy zostali wezwani na dywanik tak jak uczniowie, czy profesor Bagshot jest niezadowolona z ich postępów, a może uważa, że w ogóle ich nie ma? Albo zechce ich ponaglić do tego, coby przyłożyli się bardziej? Poppy nagle poczuła, ze ma sucho w ustach i z trudem przełknęła ślinę.
- Adrienie, Margaux, dzień dobry! - przywitała się grzecznie, przywołując na usta blady uśmiech; Francuzka zdawała się pielęgniarce markotna i poczuła przemożną ochotę, by ją objąć i wyrzec kilka ciepłych słów - lecz ręce wciąż miała zajęte, a w głowie pustka. Jej samej także trudno było pogodzić się z rzeczywistością. Zerknęła kontrolnie na swoją spódnicę, czy aby na pewno się nie pogniotła; czuła się naprawdę zaszczycona możliwością spotkania z kimś takim, jak pani profesor Bagshot, dlatego założyła odświętną, białą koszulę i długą spódnicę, choć wciąż prezentowała się skromnie.
Drzwi skrzypnęły, a Poppy obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła do Margaux, jakby chciała tym samym wespsrzeć ją na duchu - choć wciąż łudziła się, że Pani Profesor ma dla nich wieści dobre.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Przed domem [odnośnik]01.06.18 13:16
Festiwal Lata minął, a wraz z nim ostatnie chwile względnej beztroski. O ile w życiu Cyrusa było na nią miejsce. Faktycznie, zdołał się odprężyć - na tyle, na ile był w stanie - po czerwcowych przeżyciach. Jednakże obowiązki ponownie go zawezwały do większej pracy nad sobą oraz dobrem Zakonu Feniksa, do którego dołączył nie bez powodu. W myślach doskwierał mu los nie tylko własnej rodziny, składającej się z aż niego oraz brata, lecz także innych poszkodowanych w wyniku wojny zapoczątkowanej przez fanatyków destrukcyjnych idei. Jak dotąd działali zbyt leniwie - czy raczej Snape działał - żeby móc z dumą podnieść głowę oraz nie mieć sobie nic do zarzucenia. Miał wiele, dlatego obawiał się nadchodzącej konfrontacji. Pani Bagshot wydawała się sympatyczną starowinką, jednakże pozory potrafiły mylić. Przekonał się o tym nie raz.
Z duszą na ramieniu szykował się do spotkania. Powrócił do starych, klasycznych szat czarodziejów, schludnego kołnierzyka wypranej koszuli oraz wypastowanych butów. Ignorował panujące na zewnątrz temperatury - iście angielskie, a mimo to wciąż denerwujące. Cyrus nie był fanem lata, dużo lepiej odnajdował się w zimie. Wolał pokonywać zaspy niźli słabości swojego ciała. Nie było jednak już odwrotu, musiał wytoczyć się ze swojego mieszkania wprost na świeże powietrze. Początkowo mocno miejskie, później już zdecydowanie czystsze niż w Londynie. Odetchnął, czekając na Błędnego Rycerza. Teleportacja nadal pozostawała niebezpieczna, zaś sieć Fiuu zbyt nieprzewidywalna, zatem takie rozwiązanie wydało mu się najlogiczniejszym. Żałował trochę, że nie miał własnego samochodu, chociaż musiałby wtedy wyjechać dużo wcześniej. I tak wątpliwym było, żeby Snape potrafił w ogóle wsiąść w jakiekolwiek auto. Nie po tym, co się wydarzyło. Kto wie, może kiedyś do tego dorośnie?
To prawda, było tłoczno, lecz w zasięgu wzroku nie widział nikogo znajomego. Beznamiętnie trzymał się górnego uchwytu wyczekując końca podróży. Nie patrzył się nawet w szybę - większość pozostawała zasłonięta, natomiast ta najbliżej okupowana była przez rosłego, chudego czarodzieja w grubych binoklach. Westchnął dotarłszy na przystanek dlań końcowy. Szybkim krokiem udał się do miejsca zbiórki.
- Dzień dobry - przywitał się ze wszystkimi. Wyraźnie brakowało w nim życia, chociaż był to stan typowy dla niego. Później niezwłocznie udał się wraz ze wszystkimi do domu pani Bagshot.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Przed domem [odnośnik]04.06.18 21:37
Nie musieliście czekać długo, kiedy Adrien zapukał w drzwi Bathildy Bagshot, te otworzyły się niemal natychmiast - a w drzwiach z półmroku wyłoniła się staruszka. Nie wyglądała dobrze, była blada, a pod jej oczami odznaczały się sińce silniejsze niż zwykle.
- W samą porę... - szepnęła z przejęciem, usuwając się z przejścia i, jak nie ona pomijając powitania, udała się wgłąb pomieszczeń, najwyraźniej oczekując, że pójdziecie za nią.
Dom Bathildy nie był duży, ale od wewnątrz wydawał się całkiem przestronny. Gospodyni zaprowadziła was wąskim, wyłożonym błękitnym dywanem korytarzem prosto do kuchni. W jej centralnej części znajdował się solidny, podłużny stół, przy którym stało siedem pustych krzeseł - gestem dała Wam do zrozumienia, że możecie je zająć. Sama Bathilda - zaczęła krzątać się przy szafkach. - Akurat zaparzyłam herbatę - wyjaśniła, ale w tonie jej głosu wyraźnie wyczuwalna była drżąca nerwowa nuta; coś ewidentnie było nie tak.
Od kuchni rozchodziły się drzwi na trzy strony - jedne prowadziły od korytarza, kolejne na balkon, trzecie zaś, lekko uchylone, do dziecięcego pokoju, w którym - w milczeniu - na pudrowej kanapie, z podkulonymi pod brodę kolanami, siedziały dwie dziewczynki. Jedną z nich rozpoznały zarówno Poppy, jak i Margaux - była to milcząca dziewczynka z Kruczej Wieży, która została wydarta z więzienia na wyspie. Dziewczynki nie zwracały na was uwagi i najprawdopodobniej nie sądziły, że je widzicie. Milcząca dziewczynka wydawała zdecydowanie lepiej, niż kilka miesięcy temu.
W przeciwieństwie do Bathildy. Wszyscy troje uzdrowiciele teraz, w jaśniejszym świetle, mogli dostrzec na jej ciele sińce i znamiona. Widywali podobne u rodziców dzieci, które nie otrzymały jeszcze różdżek, a które w ostatnim czasie wybitnie nie kontrolowały swoich mocy - Bathilda zajmowała się ocalonymi podczas odsieczy dziećmi, a podatność dzieci na anomalie nie pozostawiała złudzeń. Każde ze znajdujących się pod dachem pani Bagshot, było potencjalnie niebezpieczne.
- Zaszły pewne... komplikacje - oświadczyła, przenosząc starcze spojrzenie na twarz Adriena - to jego powiadomiła o temacie tego spotkania. - Nie przeprowadzimy dzisiaj tej rozmowy. Piers zniknął. Nie ma go w moim domu. Próbowałam go uspokoić, okiełznać wybuch, ale pojawił się kolejny... - Zachwiała się na nogach, była widocznie słaba. - Proszę. Musicie go znaleźć i tutaj przyprowadzić. Nie wiem, gdzie jest. Ale muszę... muszę odpocząć. - Jej ostatnie słowa były już mało zrozumiałe; uzdrowiciele mogli dostrzec, że nie byli w stanie pomóc Bathildzie - najwyraźniej sama zaleczyła poważniejsze obrażenia. Staruszka bez wątpienia potrzebowała odpoczynku, snu. Natychmiastowego.

Na odpis macie 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przed domem [odnośnik]05.06.18 20:04
- Pani Profesor... - zaczął z zatroskaniem, lecz nim się rozwinął staruszka już była w trakcie nerwowego dreptania w głąb mieszkania. Uzdrowiciel nie mógł uczynić nic ponad podążaniem za nią przez obszerne korytarze zastawione książkami upewniając się jedynie z chwili na chwilę, że coś wyraźnie było nie tak jak powinno. Nie chodziło tu o znamiona nakreślone na jej ciele - tak długo jak miała pod swym dachem dzieci historia ich pochodzenia była dość oczywista. To było coś bardziej istotniejszego, znaczącego.
- Zdążyłem się domyślić - przyznał miękko nie pozbywając się zatroskania i niepokoju związanego z niewypowiedzianym jeszcze przez nią problemu. Gdy wszystko stało się oczywistsze, a monolog starszej kobiety przybierał na dramatyzmie podobnie jak jej stan - Adrien podszedł czym prędzej. Ujął ją z uzdrowicielską wprawą stając się dla niej podporą. Obawiał się, że zaraz osunie się na podłogę.
- Idźcie poszukać chłopca. Zostanę z panią profesor i dziećmi - nie mogli przecież pozostawić nieprzytomnej starszej kobiety i dzieci samym sobie. Zaginione dziecko mogło też wrócić. Ktoś musiał zostać - Bądźcie wyczuleni na uszkodzony krajobraz. Mało prawdopodobnym jest by chłopiec zniknął nie ciągnąc za sobą anomalii - wariująca magia piętnowała dzieci i ciągnęła się za nimi pasmem nieszczęść. Tam gdzie pojawiało się w niewyjaśnionych okolicznościach rozszalałe ptactwo lub nadpalone meble tam prawdopodobnie też znajdowały się dzieci. Nie miał nic więcej do powiedzenia. Był otwarty na inne propozycje. Należało mieć jednak na uwadze, że czas płynął.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Przed domem [odnośnik]05.06.18 23:54
Dźwięk nierównych kroków Bathildy Bagshot zdawał się wygrywać melodię niespokojną, niepokojącą, naznaczoną jakąś trudno wytłumaczalną, fałszywą nutą; to on jako pierwszy zaalarmował Margaux, że coś było nie tak – zanim jeszcze światło wyciągnęło z półcieni sine okręgi pod oczami, fioletowo-brunatne siniaki i słaby, ale jednocześnie skażony nerwowością wyraz twarzy kobiety. Dotarłszy do kuchni, nie usiadła więc na wskazanym krześle, jedynie przystając przy nim i składając dłonie na prostym oparciu; czuła, że mimo zaproszenia na rozmowę, nie zabawią tu długo. To samo potwierdziły zresztą kolejne słowa starszej czarownicy, stawiającej przed nimi zadanie, które w pierwszej chwili wydało jej się niemożliwe; dopiero spokojny, wyważony głos Adriena sprowadził ją na ziemię, nadając sytuacji odrobiny chłodnej logiki.
Gdy Bathilda się zachwiała, poruszyła się instynktownie, jakby chcąc ochronić kobietę przed upadkiem, ale uprzedził ją uzdrowiciel; zatrzymała się więc, wysłuchując do końca padających słów. – Pani profesor – odezwała się, początkowo niepewnie, jakby nie była przekonana, czy może – albo jakby obawiała się, że jej nieostrożne słowa wystarczą, żeby skrzywdzić widocznie wątłą postać pani Bagshot. – Co stało się przed jego ucieczką? Jak dawno stąd zbiegł? Czy widziała pani, w którą stronę zmierzał? – Nie pytała z ciekawości, zdawała sobie też sprawę z upływających, cennych minut – ale były to informacje, które mogły okazać się kluczowe w sprawnym odnalezieniu tykającej bomby z opóźnionym zapłonem, jaką z całą pewnością stanowił ściągający na siebie anomalie chłopiec. Nie wydawało jej się, by zwyczajne wybiegnięcie na zewnątrz i poszukiwanie dziecka na oślep, było dobrym pomysłem. – Czy dziewczynki mogą wiedzieć, dokąd mógłby pójść? – Być może opowiadał im o jakimś miejscu, w którym czuł się szczególnie bezpiecznie? Zawiesiła spojrzenie na pozostałych dzieciach, widocznych poprzez uchylone drzwi – rozpoznała dziewczynkę z Kruczej Wieży; rozumiała jednak, że nie było teraz czasu na radosne powitania i pytania o samopoczucie; ten – miała taką nadzieję – miał nadejść później, kiedy już przyprowadzą całego i zdrowego Piersa z powrotem pod skrzydła Bathildy.
Rzeczywistość znów niebezpiecznie wymykała im się spomiędzy palców.


sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last

and tomorrow will be kinder


Margaux Vance
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

all those layers
of silence
upon silence

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1789-margaux-vance https://www.morsmordre.net/t1809-parapet-margie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f192-st-james-s-street-13-8 https://www.morsmordre.net/t4449-skrytka-bankowa-nr-479#95033 https://www.morsmordre.net/t1817-margaux-vance
Re: Przed domem [odnośnik]06.06.18 12:01
Czuł się zagubiony, chociaż przy sobie posiadał kilka znajomych twarzy. Dotarł na miejsce zbiórki jako ostatni, ostatni też wszedł do domu kobiety. Nie miał wyczulonych zmysłów, nie od razu wyczuł, że coś było nie tak. Spodziewał się raczej ciepłego przyjęcia oraz hektolitrów herbaty - zamiast tego dostrzegł bladą cerę kobiety oraz fioletowe sińce pod oczami. Z opóźnieniem, lecz z troską przyjrzał się pani Bagshot. Sprawa musiała być niecierpiąca zwłoki. Wszedł w głąb domu za innymi badaczami. Rozglądał się po ścianach wąskiego korytarza, później po zewnętrzach kuchennych szafek. Zerkał od czasu do czasu na staruszkę oraz Adriena, który dzięki doświadczeniu nie tylko życiowemu, lecz także uzdrowicielskiemu mógł powiedzieć coś więcej na temat niepokojących obrażeń czarownicy.
Nie powstrzymał westchnięcia, gdy ledwo żywa Bathilda usilnie starała się ich uszczęśliwić herbatą - posiadała wszakże najmniejszy priorytet, dlaczego to napojami oraz zastawą się zajmowała zamiast usiąść lub położyć się i odpocząć? Cyrus zmarszczył brwi zastanawiając się co zrobić. Analizował urwane strzępki zdań wypuszczane z ust starszej kobiety – nie mógł jej pomóc, lord Carrow na pewno dobrze się nią zaopiekuje. Pozostała kwestia zaginionego chłopca, będącego potencjalnym zagrożeniem dla otoczenia. Podobnie jak siedzące w pokoju obok dziewczynki, których Snape nigdy nie widział. Nie było go na ostatnim spotkaniu, a przeszło dwa miesiące nieobecności mężczyzny nie wpływało dobrze na jego stan wiedzy oraz rozeznanie się w brytyjskiej rzeczywistości.
W milczeniu przysłuchiwał się ostrzału pytań ze strony Margaux, lecz on nie planował czekać na odpowiedź pani profesor. Nie wiadomo było, czy się jej doczekają, skoro staruszka mówiła coraz bardziej bełkotliwie. Zebrał się na odwagę i ruszył w stronę otwartych lekko drzwi. Nie ruszył ich, stanął przed nimi, w progu, postanawiając jeszcze nie wchodzić do pokoju.
- Dzień dobry, jesteśmy przyjaciółmi pani Bagshot. Możemy wejść? - zaczął słabo. Nie znał się na dzieciach, nie potrafił z nimi rozmawiać – sam zmuszony został dorosnąć zbyt szybko. Starał się jednak sprawić jak najlepsze wrażenie na nieznajomych dziewczynkach. - Nie wiecie może gdzie mógł pobiec wasz kolega? Martwimy się o niego. Na pewno jest teraz wystraszony i przygnębiony, chcielibyśmy mu pomóc, lecz bez was możemy sobie nie poradzić - dodał jeszcze, nim zdecydowały się odpowiedzieć lub nie. Nie wiedział, że jedna z nich nie mówiła. Nie mógł wiedzieć.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Przed domem [odnośnik]06.06.18 17:04
Uśmiechała się uprzejmie zarówno do Adriena, Margaux, jak i przybyłego niedługo po niej Cyrusa Snape; z nim także się przywitała, po czym spojrzeniem powróciła do drzwi, w które zapukali. Uśmiechała się, lecz gdzieś w głębi ducha miała złe przeczucia, które... Okazały się słuszne, gdy profesor Bagshot otworzyła im drzwi. W półmroku korytarza wyglądała nienajlepiej i panna Pomfrey od razu poczuła jeszcze większy niepokój; podążyła wraz z innymi za nią korytarzem, rozglądając się wkoło z ciekawością, choć starała się robić to dyskretnie; nie chciała być przecież wścibska. Znalazłszy się w kuchni położyła domowe ciasto na stole, a spojrzeniem odnalazła pusty wazon na półce; pozwoliła więc sobie by włożyć doń kwiaty, gdy pani profesor była zajęta szukaniem herbaty. Mimowolnie zerknęła przez uchylone drzei i dostrzegła tam dwie dziewczynki; jedną z nich znała, uleczyła jej rany w mieszkaniu Freda Foxa, wydawały się nienaturalnie milczące. Największy jednak niepokój poczuła, gdy odwróciła się i w pełnym świetle ujrzała w jakim stanie znajduje się staruszka; Poppy aż zbladła i poczuła chęć, by do niej podejść i wesprzeć pomocnym ramieniem. Lord Carrow uczynił to jednak pierwszy, podejmując z nią rozmowę. Poniekąd rany staruszki mogły być zrozumiałe; to co działo się obecnie z dziećmi nieposiadającymi różdżek przechodziło ludzkie pojęcie, a przecież w chwili, gdy Zakon Feniksa ocalił uwięzione przez Grindewalda dzieci, powiedziała im, że są wyjątkowe - i tkwi w nich wielka moc. Mieszkanie z kilkorgiem pod jednym dachem stwarzalo duże niebezpieczeństwo, lecz panna Pomfrey była przekonana, że profesor Bagshot będzie potrafiła sobie z tym poradzić - tymczasem zdawała się zakończona.
- Pani profesor pozwoli... - odezwała się cicho, gdy Snape bez nawet zapytania ruszył do dziewczynek; podążyła za nim i przystanęła obok, cmokając z niezadowolenien, gdy Cyrus od razu przeszedł do rzeczy, zamiast spróbować najpierw w ogóle sprawić by się odezwały, wciągnąć je w rozmowę; najwyraźniej miał niewiele doświadczenia z dziećmi, lecz cóż - mleko się rozlało. Panna Pomfrey przykucnęła przy znajomej dziewczynce, uśmiechając się ciepło; miała nadzieję, że ją pamięta.
- To bardzo ważne, abyśmy znaleźli Piersa - powiedziała łagodnie. - Możecie nam zaufać, sprowadziła nas pani profesor - dodała jeszcze, modląc się w duchu, aby dziewczynki zdecydowały się odezwać.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Przed domem [odnośnik]07.06.18 16:15
Bathilda wsparła się o użyczone ramię Adriena z wyraźną ulgą - jednak mimo swojego stanu zdołała podziękowań uśmiechem Poppy, zarówno za ciasto, jak i kwiaty włożone do niedużego wazonu. Jej skóra była biała jak papier, zwłaszcza uzdrowiciele zdawali sobie sprawę z tego, że powinna jak najprędzej odpocząć. Nie była najmłodsza - jej organizm był już słaby.

- Nie, Adrienie - zaprzeczyła kategorycznie mimo braku sił. - Powinieneś ruszyć z nimi. To... to może być ważne - ściszyła głos, ostrożnie spozierając przez ramię ordynatora na wpół otwarte drzwi, choć skinęła głową Cyrusowi i Poppy, którzy minęli je chwile później, wyraźnie nie chciała, żeby dziewczynki ją usłyszały. Jedynie Adrien i Margaux bez trudu mogli wychwycić jej słowa. - Dziewczynki są spokojniejsze, mniej reaktywne. Nic mi przy nich nie grozi. Ale Piers od pewnego czasu... szukał ujścia energii. Nie chcę nawet myśleć o tym, co mógł zdążyć zrobić. Może nie chcieć z wami wrócić, zrozumcie, wiele przeszedł i ma dość... trudny charakter - Bathilda oddychała głośno, pomiędzy kolejnymi wyrazami stawiając pauzy dłuższe niż zwykle. Zmęczenie cały czas dawało o sobie znać. - To naprawdę dobry chłopak, po prostu brakuje mu miłości - dodała tonem usprawiedliwienia, w rozemocjonowaniu przecząco kręcąc głową - jeszcze nigdy nie widzieliście jej oczu tak zasmuconych.
- Ja... nie jestem pewna - odparła na pytanie Marguax, na moment przymykając powieki - przez jej twarz przemknął trudny do wychwycenia grymas bólu. - Po prostu zniknął, nie mogłam nic zrobić. Myślę, że... to magia anomalii, porwała go. Zupełnie tak, jak kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy czarodzieje budzili się w innych miejscach, niż zasypiali. Anomalie bez trudu infekują przestrzeń teleportacji, musiały go... wciągnąć. - Grymas bólu, wyraz niedowierzania, strach, złość, na jej twarzy malowało się więcej emocji, niż kiedykolwiek wcześniej. - To nie są zwykłe dzieci - oświadczyła ze zdecydowaniem, zatroskane spojrzenie przenosząc ku uchylonym drzwiom. - Mają tylko siebie - dodała na pytanie dziewczyny - wiedzą o sobie dużo. Emma często z nim rozmawiała, ale przy dorosłych zawsze milczy. Anomalie... Te dzieci są tym przesiąknięte. Piers jest za młody, żeby móc nad tym panować, ale na poziomie podświadomym mógł przyjąć nad tym kontrolę... To stało się zbyt wcześnie, pracowałam z nimi za krótko - wyrzuciła sobie na głos, zauważalnie mocniej wspierając się na ramieniu Adriena.

Kiedy Cyrus - a zaraz za nim Poppy - zajrzeli do sąsiedniego pomieszczenia, dziewczynka znana Poppy - jak zwierzę - przemieściła się w kilka susów za plecy drugiej dziewczynki - schowała się za nią przed wami, nie wyglądając nawet jednym okiem. Druga - o równie przenikliwych błękitnych oczach - wydawała się nieco odważniejsza. Wyprostowała się, dumnie, ale z lekką nieufnością, spoglądając z ukosa wpierw na Cyrusa, potem na Poppy - i odwrotnie.
- Wróci do nas? - zapytała w końcu cichym, drżącym głosem ignorując wasze pytania. Przy dziewczynkach leżało parę zabawek, dwie ładnie ubrane lalki, drewniany konik, kilka kartek zamazanych rysunkami na stoliku nieopodal, kredki i dziecięce akwarele. W przeciwieństwie do innych pomieszczeń, w tym na półkach i kredensach znajdowało się zadziwiająco mało bibelotów, nic szklanego - i ściany też były puste, nieozdobione żadnymi obrazami.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przed domem [odnośnik]09.06.18 12:10
Jego mimika twarzy stała się podobna do tej prezentowanej przez Bathildę. Nie było w niej nigdzie tej jego typowej ciepłej nuty, która na co dzień gdzieś pląsała po pierwszych już zmarszczkach. Strapienie, zatroskanie, nieco trwogi. Informacje o Piersie sprawiały, że sam z chwili na chwilę niepokoił się jeszcze bardziej. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niespokojny może być duch który nie zaznał odpowiedniej dawki miłości. Mógł wówczas pragnąć wyszarpać ją siłą, bądź niszczyć udowadniając, że jej nie potrzebuje. A jeżeli, tak jak sugerowała Bathilda, anomalia mogła czerpać z podświadomości chłopca - to musieli go znaleźć.
- Wiemy w jakiej dzielnicy mieszkał, co z jego rodzicami? - jeżeli chłopca przepełniał żal o którym nie wspominał, a o którym myślał możliwe, że był powiązany z rodzinnymi stronami. Słuchając kobiety przemieszali się z wolna w stronę rzeczonego łóżka w którego w tym momencie tak rozpaczliwie potrzebowała. Pomógł jej na nim usiąść i wtedy też się odsunął spoglądając na starowinkę z nieco dalszej perspektywy - Czasu zawsze będzie zbyt mało - był uzdrowicielem, przypominali mu zaś o tym pacjenci których serca przestawały przy nim bić - Proszę się więc nie obwiniać, pani profesor, zwłaszcza gdy jest pani w takim stanie - ten w zupełności wystarczał by stwierdzić, że kobieta się nie oszczędzała. Nie było sposobu by dała z siebie jeszcze więcej bez tragicznej konsekwencji. Skinął jej porozumiewawczo. Postarają się znaleźć chłopca.
Gdy pozostawił Bathildę samą zaczął kierować się w stronę Cyrrusa oraz Poppy, a wiec i samych dzieci. Po drodze zawiesił swoje spojrzenie na Vance. Wszystko się komplikowało.
- Nie wiem, turkaweczko - powiedział Carrow nim ktokolwiek zdołał małej dziewczynce odpowiedzieć. Nie krył na swojej twarzy strapienia i zatroskania. Jeżeli mieli tylko siebie to w ten sposób mógł spróbować do nich dotrzeć. Pokazując, nie kryjąc tego, że jednemu z nich może grozić niebezpieczeństwo. Chciał kupić ich uwagę i zaangażowanie - Nie jesteśmy pewni nawet, czy gdyby chciał to byłby w stanie. Nie wiemy gdzie może być, czy coś mu grozi i czy też przypadkiem, jak to chłopcy mają w zwyczaju, nie zrobi niechcący czegoś, czego może później żałować. Wiem, że to brzmi wszystko trudno, lecz to ważne - jeżeli mówił wam, że czegoś się boi, za kimś tęsknił, jeżeli wspominał o jakimś miejscu chciałbym, byście nam powiedziały. Musimy wiedzieć. Od tego zależy czy uda się go znaleźć, sprawić by wrócił - starał się odpowiednio dobierać słowa utrzymując ton swojego głosu w odpowiedniej miękkości. Nie chciał wywierać nacisku, tu nie chodziło o to by zachęć je do tego by powiedziały to czego potrzebowali, chciał by to one chciały powiedzieć im wszystko co wiedzą - Wszystkim zależy nam na jego bezpieczeństwie, prawda? - spojrzał nie bez przypadku na nieśmiało wychylającą się zza pleców koleżanki która się odezwała dziewczynkę uznając, że to właśnie Emma. Jeśli rozmawiali często to być może jej zależało bardziej.

|Retoryka
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Przed domem [odnośnik]09.06.18 12:10
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 50
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przed domem [odnośnik]09.06.18 14:59
Nie było czasu na bombardowanie kobiety pytaniami oraz na oczekiwanie, aż rozwiązanie spadnie z nieba. W przypadku zaginionych liczyła się każda cenna chwila, bowiem za parę minut mogło być już za późno na szukanie kogokolwiek. Cyrus podjął zatem najlepszą decyzję, żeby od razu wypytać dziewczynki na temat zagubionego chłopca. Współczuł mu - świat nie okazał się dlań łaskawy, Snape znał to z autopsji. Nie pasował nigdzie, wpierw do mugolskiego domu pozbawionego magii, później do magicznej społeczności nienawidzącej mugoli. Jemu się udało, o tyle, że jeszcze nikt nie próbował na nim eksperymentów bądź targnąć na jego życie, jednakże alchemik spodziewał się, że to tylko kwestia czasu. Nie było bezpiecznie. Czasy mieli trudne, ciężkie, przypominające wichurę stulecia, zatem miał świadomość faktu, że mogło być tylko gorzej. O ile oni nie pomogą czarodziejom ocknąć się, że masowe mordy oraz wyrządzanie krzywdy innym nie niesie ze sobą oczyszczenia - wręcz przeciwnie.
Bardzo chciał pomóc Piersowi, lecz nie wiedział jak. Musieli pozyskać od dziewczynek chociażby szczątkowe tropy dotyczące możliwego pobytu chłopca. Mógł być dosłownie wszędzie. I stać się mogło dosłownie wszystko. Cyrus uważnie obserwował najpierw jedno, potem drugie dziecko. Starał się uśmiechać chcąc nadać twarzy mniej pochmurnego wyglądu, o co było mu naprawdę trudno. Chciał tego. Pomóc, sprawić, że maluch do nich wróci cały i zdrowy. Świat mógł go teraz przerażać, na pewno czuł się oszołomiony tym wszystkim. Minęło już trochę czasu, a dzieci nadal pozostawały nieufne oraz wystraszone.
Z ulgą przyjął przybycie Adriena oraz jego przemowę. Na pewno lepiej przekona dziewczynki, że powinny z nimi współpracować. Cyrus nie mógł mieć pojęcie, czy dzieci zżyły się ze sobą, jednakże podejrzewał, że przebywanie ze sobą na co dzień mogło zacieśnić ich więzy.
Rozejrzał się. Po ścianach, po malunkach, po stolikach, łóżkach, czymkolwiek co znalazło się w zasięgu jego wzroku. Szukał wskazówek, może nawet odpowiedzi na niezadane jeszcze pytania. Może zdołałby rozpoznać jakiś widok, człowieka lub stworzenie. Przyda im się każdy trop, nawet z pozoru nieistotny.

Na wszelki wypadek rzucam na spostrzegawczość.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Przed domem [odnośnik]09.06.18 14:59
The member 'Cyrus Snape' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 12 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Next

Przed domem
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach