Wydarzenia


Ekipa forum
Jadalnia
AutorWiadomość
Jadalnia [odnośnik]19.02.17 10:59
First topic message reminder :

Jadalnia

W związku z niezwykle zaludnionym - choć nie tak, jak w latach absolutnej świetności - dworem Malfoyów, miejsce spożywania posiłków zachwyca rozmachem i przestrzenią. Wysokie okna sięgają sufitu, lecz wpadające tutaj światło musi najpierw przedrzeć się przez gęstwinę potężnego żywopłotu okalającego dwór, stąd jadalnia zdaje się skąpana w barwach butelkowej zieleni. Nad długim stołem, który magicznie dostosowuje swoje rozmiary do ilości zasiadających przy nim ludzi, lewitują srebrne żyrandole, a na dwóch końcowych ścianach pomieszczenia poruszają się namalowane przez francuskiego artystę freski, ukazujące bohaterskie poczynania dawnych nestorów. Zazwyczaj kolacje - także te w zwykłe dni - ściągają tutaj wszystkich mieszkańców dworu, stanowiąc okazję do zacieśnienia więzi między poszczególnymi gałęziami rodziny i do wysłuchania politycznych przemówień nestora.
Abraxas C. Malfoy
Abraxas C. Malfoy
Zawód : znawca prawa, polityk
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
The strength of a nation derives from the integrity of the home
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4208-abraxas-cronus-malfoy https://www.morsmordre.net/t4374-serafin#93911 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f229-wilton-w-wiltshire-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t4727-skrytka-bankowa-nr-1086#101255 https://www.morsmordre.net/t4602-abraxas-malfoy#99143

Re: Jadalnia [odnośnik]07.06.18 0:55
- Z przyjemnością, milady, przywiodły nas sprawy wielkiej wagi, sprawy rodowe -wyjaśnił spokojnym tonem, skrzętnie omijając prawdziwy cel przybycia dwóch dostojnych lordów. Eddard wyśmienicie się czuł, lawirując pomiędzy salonowymi - jedynie z pozoru błahymi - rozmowami, gdzie najmniejsze poruszenie się mięśnia, najdelikatniejsza zmiana tonu, była zarejestrowana. Nic nie umknęło uwadze przedstawicielom czarodziejskiej szlachty, a okazje podobne do dzisiejszej to starannie ukryty sposób na zebranie informacji. Przetrwają ci, którzy potrafią świadomie operować słowem, bawić się nim i zgrabnie poruszać się pomiędzy zawiłościami. Ned nie stronił od podobnych rozmów, jednakże zanim włączył się do salonowych dysput, obserwował czujnie, stojąc niezauważony, aby potem brylować wśród arystokratów, jak na Notta przystało.
Chociaż na zewnątrz Eddard był ostoją spokoju, niechętnie musiał przyznać, że odczuwał pewnego rodzaju dyskomfort. Nie zmieniło to jednak faktu, że gdy zauważył zaskoczenie malujące się na twarzy lady Callisto, kącik ust nieznacznie drgnął, chowając się jednak za maską delikatnego półuśmiechu. Owszem, nie ujmując umiejętnościom lady Malfoy, jej starszy brat był dużo ważniejszą i znacznie lepiej poinformowaną osobą w sprawach ministerialnego bałaganu. To jednak w stronę Callisto postanowił się zwrócić. Czy to z ciekawości, czy zwyczajnej grzeczności - aby mogli zamienić choć kilka słów, zanim wsunie na jej palec pierścionek zaręczynowy.
- Ekonomia? Niecodzienne zainteresowanie, zaskakuje mnie lady - odparł, a co najgorsze było w tym wszystkim? W jego głosie nie było można doszukać się ani zniesmaczenia, ani pochwały. Stwierdzenie faktu, wyrażenie opinii bez najmniejszego zabarwienia emocjonalnego. Być może dlatego, iż Eddard nigdy nie zastanawiał się nad rolą kobiet w Ministerstwie; rolą arystokratek. Po prostu ich tam nie było. Posiłek toczył się do przodu, według wypracowanego w rodzinie rytuału, który nie został zaburzony w związku z przybyciem gości. Względnie spokojnej i przyjemnej atmosferze towarzyszył szczęk sztućców, przy akompaniamencie harfy. W przeciwieństwie do lady Callisto, Ned zdążył się nieco bardziej szczegółowo zagłębić w losy przyszłej narzeczonej; miał tę przewagę i przyjemność uczestniczyć w najważniejszych (jego zdaniem) rozmowach, dotyczących ich wspólnej przyszłości. Cieniem na postać lady rzucał się przykry incydent, a mianowicie wydziedziczenie jednego z synów Cronusa. Nie miał jednak możliwości sprzeciwienia się nestorowi, dlatego właśnie teraz - po skończonym posiłku - wstał, aby zabrać głos i zaspokoić ciekawość Callisto oraz zasiadających przy stole członków rodziny.
- Wielmożni lordowie, czcigodne damy. W imieniu swoim i mego ojca, chciałbym serdecznie podziękować lordowi Cronusowi za zaproszenie i znakomitą gościnę. Dzisiejszego dnia wspólnie doszliśmy do konsensusu, że w czasie tak trudnym, arystokracja powinna tworzyć jedność i umacniać wzajemne relacje, stać na straży tradycji - rozpoczął niemalże uroczyście, olśniewając przy tym głębia swego głosu, powolnie sunąc wzrokiem po zebranych. - Jednakże nie polityczne cele przyświecają naszej dzisiejszej wizycie w wspaniałych komnatach Wiltshire - kolejna pełna napięcia przerwa w monologu lorda Notta. Cisza, której nikt nie śmiał przerwać, póki lord nie dokończy swej myśli. - Dlatego w obecności szanownego lorda Cronusa i wszystkich obecnych przedstawicieli szlachetnego rodu Malfoy, zwracam się do ciebie, lady - w tym momencie zwrócił się w stronę siedzącej tuż obok niego, lady Callisto. Mimo imponującego wzrostu nadal dostojnie klęknął przed obliczem blondwłosej piękności. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz uświetnić resztę mego życia swoją osobą? - to mówiąc, wyciągnął pudełko z rodowym pierścionkiem zaręczynowym, który już za chwilę miał zdobić dłoń lady Callisto. Niebanalne i czarujące; Nottowie do perfekcji opanowali sztukę zwodzenia słowem. Przez chwilę naprawdę można by uwierzyć, że lord Eddard Nott oszalał na widok zniewalającej urody lady Malfoy.
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott
Re: Jadalnia [odnośnik]09.06.18 18:53
Sprawy rodowe. Wyrażenie to należy do ścisłego grona ulubieńców elokwentnych arystokratów. Każdego z nich nauczono, zdaje się, jak ciągle coś mówiąc – w zasadzie nie powiedzieć nic. Konkrety zasłania się dźwięcznymi zestawami osłuchanych na każdym salonie banałów: „kwestia honoru”, „majestat historii” i im podobne zmatowiałe ze zużycia tarcze, za jakimi chowa się rzeczywistość ustaleń, zepsucie myśli ubieranych w delikatniejsze słowa. Callisto przejrzała przez mlecznobiałą zasłonę wymijającej odpowiedzi lorda Notta i nastąpiła piorunująca reakcja. Słowa wypowiadane przy stole stały się bardziej odległe, jakby ktoś przykrył ją kloszem oddzielającym od otoczenia, zamykającym wewnątrz własnego umysłu. Myśli ruszyły, wzbudzając ruch dawno nieuruchamianych mechanizmów. Sprawy rodowe, dobrze. Ale jakie? Nottów z Malfoyami łączy ugruntowane w tradycji dobrych relacji porozumienie, co znacznie zwiększało obszar możliwości do dyskusji między nestorami rodzin, lecz w myślach Callisto jeden z aspektów zdecydowanie wybił się na tle innych. Lady Malfoy rozpatrywała sprawy w kolejności od tej, która najbardziej mogłaby dotyczyć jej osobiście, dlatego też dopatrywała się w uwadze poświęcanej jej przez Eddarda charakterystycznych i, choć ją samą to zdziwiło, także niepokojących przesłanek.
Za reakcję na jego łaskawe zainteresowanie jej pączkującą zaledwie karierą (wykazywane przez mężczyzn, zwłaszcza tak znacznie od Callisto starszych, niezmiernie rzadko) musiał Nottowi wystarczyć neutralny półuśmiech, który zamyślonej młodej damie nie schodził z twarzy. Elementy szlachecko-politycznej układanki rozłożonej przed nią równie intrygująco jak karafki z ekskluzywnym alkoholem na stole składały się nieuchronnie w wzór, którego nie widziała jeszcze, a jednak było w nim coś znajomego. Czekała w napięciu, aż stanie się coś, co zmieni tory rozmowy, nada spotkaniu nieco inny nastrój, lecz czekał ją zawód. Gdy lord Nott rozpoczął swą małą przemowę, coś zmroziło Callisto w środku, tak, że nie mogłaby nawet się ruszyć. Nie próbowała tego nawet, siedząc jak uziemiona ze wzrokiem utkwionym w przemawiającym z pozorną swobodą Eddardzie.
Czy na to tak długo czekała? Przeczuwała, że po poczęstunku towarzystwa kolejną porcją zgrabnych frazesów jak jedność i tradycja, stanie się to. Nie była jeszcze świadkiem żadnych oświadczyn. Abraxas, gdy starał się o rękę wybranej dla niego damy udał się do jej domu rodzinnego z tą prośbą. Gdy zaś starsza siostra Callisto przyjmowała pretendenta do swojej ręki, najmłodsza lady Malfoy była jeszcze za mała, by zapamiętać dokładne okoliczności tego zdarzenia. Jej matka, nim zmarła, wielokrotnie próbowała przygotować ją na ten moment. Uczyła, jak rozpoznać intencje gościa, w jaki sposób reagować. Nigdy bowiem nie dano jej wyboru co do odpowiedzi; tę znała już zanim dowiedziała się, kto właściwie zada kluczowe w jej życiu pytanie. Wyjaśniło się. Starając się nie zdradzić śladów szoku w swojej minie, Callisto wpatrywała się w przystojną, lecz w gruncie rzeczy obcą twarz szlachcica, i próbując opanować drżenie rąk wysunęła lewą dłoń do przodu. Nie miała innego wyboru. Cieniem dawnej romantycznej nadziei łudziła się jeszcze, że nie będzie jej potrzebny, że jej upodobania znajdą odbicie w ukartowanej przez ojca rzeczywistości. Rzeczywistość jednak roztrzaskała tę resztkę porcelanowych marzeń jak młot, zostawiając po nich marne brzydkie szczątki.
Słowa, srebro cenniejsze niż wszystkie zdobne tace i kielichy z emblematem rodziny zebrane w jedno, umykały jej nieznośnie, a sekundy – wciąż niewypełnione jej odpowiedzią – rozkładały się w czasie na dłuższe, martwe, beznadziejne. Pełna obaw, że milczy już zbyt długo, zerknęła tylko ponad ramieniem lorda Notta na cień aprobaty czający się w uśmiechu ojca. Na nic więcej nie mogła liczyć od milczącej wraz z nią rodziny.
- Ja… – zaczęła niepewnie, narażając się na śmieszność. Nie znam go, ta jedna myśl wracała do niej w panice i Callisto musiała walczyć ze sobą, by nie wypuścić jej między swoich zebranych w jadalni bliskich. – Tak. – odpowiedziała wreszcie, głośno, tak głośno, że zdawało jej się, iż jej odpowiedź, krótkie i jakże pospolite słowo odbija się od ścian i sufitu. Fanfarami sukcesu, śpiewem chóru i dzwonem wyroku.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Jadalnia [odnośnik]09.06.18 22:19
Potok myśli zalał nie tylko lady. Eddard czuł niedorzeczność formuły zaręczyn, czyż nie powinni poznać się chociaż w minimalnym stopniu? Mówią, że na to przyjdzie czas po ślubie, gdy lady Callisto przestąpi próg Nottighamshire, jako lady Nott. Wielkie przedstawienie — oto czym było ich życie. Nestorzy dumnie patrzyli na nich, jakby z widowni, reżyserując każdy następny krok.
W prowadzonych rozmowach szukał ucieczki, odskoczni od gonitwy myśli, która przebiegła prze umysł szlachcica. Z kurtuazją wdał się w rozmowę z członkami rodziny, prawdopodobnie rozprawiając ze swoim przyszłym szwagrem o wielkiej polityce i wielkiej tragedii, która przytrafiła się Ministerstwu, a także nie omieszkali omówić wyboru Longbottoma. Owszem, prowadził dyskusję z pełnym zaangażowaniem, jednakże widział absurd tychże działań. W jego mniemaniu mówili nadal o rzeczach błahych, a prawdziwie istotnymi sprawami zajmowali się oni — Rycerze Walpurgii. Jednakże elitarna organizacja, której członkiem był Eddard, z pewnością nie powinna być przedmiotem swobodnych pogawędek przy posiłku.
Ponoć był zdolnym mówcą, na tyle zdolnym, aby ukryć swój obecny dyskomfort. Szczególnie teraz, gdy klęczał przed lady Callisto na jednym kolanie, wyczekując odpowiedzi, która paradoksalnie, była niemalże oczywista. Nie mógł mieć jednak pewności iż nasienie zdrady, nie zostało zasiane w sercu lady przez jej plugawego brata, który zbezcześcił szlachecki honor. Tak więc, z pozorną cierpliwością wyczekiwał odpowiedzi szlachcianki. Prawdę mówiąc, bawiło go zaskoczenie, które chcąc nie chcąc, malowało się na twarzy młodej damy. Czyż nie spodziewała się tego? Nie domyśliła się, w chwili, gdy lord Cronus wprowadził dwóch lordów do jadalni, celem spożycia wspólnego posiłku? Sądząc po wyrazie twarzy, nie spodziewała się. On również zaskoczył samego siebie, nie spodziewał się, że odczuje tak wielką ulgę, gdy to tak pospolite, proste słowo, wypłynie spomiędzy warg lady Callisto. Istniało duże prawdopodobieństwo, iż duma lorda Eddarda nie udźwignęłaby odmowy, byłby to niewybaczalny cios; siarczysty policzek wymierzony w rozdmuchane ego i wygórowane ambicje. Tak, rozniosło się echem po jadalni, a Ned przyodział delikatny uśmiech na twarz.
- Pozwolisz, milady - zwrócił się do niej, delikatnie ujmując wysuniętą dłoń. Wsunął na jej palec pierścionek zaręczynowy, który w istocie był jednym, z tych znajdujących się w rodowej "kolekcji". Zdał sobie sprawę z tego, że wraz z wsunięciem tego pierścionka na jej palec, utracił to, co tak bardzo kochał — wolność. Starał się jednak opanować budzącą się w nim iskierkę buntu. Był w końcu ponad szczeniackie wybryki i znał swe obowiązki wobec rodu; miał nadzieję, że Callisto także była ich świadoma. Gdy, pięknie skrzący się w świetle lamp, pierścionek znalazł się na dłoni narzeczonej, Ned musnął jej wierzch subtelnie wargami po raz kolejny. - Zgoda lady niezmiernie uradowała moje serce - dodał po chwili, w następnej chwili prostując się. Czyż to nie czas na wzniesienie toastu za pomyślne narzeczeństwo, a co ważniejsze — małżeństwo.
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott
Re: Jadalnia [odnośnik]12.06.18 14:27
Zaskoczenie wciąż wprowadzające nieład w jej myśli było zupełnie nie na miejscu. Callisto wiedziała przecież, że odda rękę obcemu człowiekowi odkąd tylko dano jej do zrozumienia, że jej zamążpójście jest wysoce pożądane i w wieku, który przed czterema miesiącami osiągnęła, powinno bezdyskusyjnie zyskać status priorytetu. Z tej przyczyny właśnie czekała, aż ojciec powiadomi ją o wyborze przyszłego męża i rzeczywiście – przez jakiś czas w każdym zapraszanym do Malfoy Manor kawalerze upatrywała swego małżonka, wyczekiwała na zmianę atmosfery, która popędzi jej szlacheckie, powściągliwe serce do galopu. Z każdym kolejnym rozczarowaniem i ogłaszanymi coraz częściej zaręczynami wśród jej rówieśniczek wytykających jej jeszcze odniesione matrymonialne porażki, Callisto zrobiła się bardziej cierpliwa. Próbowała skupić się na pracy, spotkaniach ze znajomymi, wybieraniu nowych sukien i porzuconymi długie miesiące temu skrzypcami, by nie myśleć o nadchodzącym staropanieństwie. Jak na złość, często wracała do tego tematu w rozmowach z ojcem i bratem. Nie dawano jej przy tym nadziei na poprzedzający zaręczyny płomienny romans – nadzieja na romantyczną miłość była wytrzebiana jak chwast z ogrodu jej reputacji uprawianego przez wysiłki przywrócenia rodzinie godności nadszarpniętej przez potępienia godny występek Lycusa. Mimo to Callisto milczała tak długo, jak tylko mogła, pewna, że gdy tylko przemówi, głos zacznie jej się łamać. Nie wypadało zdradzić się z mieszanymi odczuciami w tak szczęśliwym dniu. Wpatrywała się w twarz lorda Notta z ostatkiem nadziei na przejaw jakiejś szczerości. Szukała w jego uśmiechu cząstki zwątpienia, rozbawienia, ekscytacji – czegoś, czym mogłaby łudzić się, że dobiciu targu towarzyszą jakieś emocje. Twarz Eddarda nie wyrażała jednak nic podobnego. Callisto nie miała więc wątpliwości, że w oczach jej ojca był właściwym kandydatem, wszak posłusznie i przekonująco odgrywał narzuconą mu rolę, nie uciekając się do niepotrzebnej egzaltacji. To jej powinien raczej przypaść w udziale bezbrzeżny zachwyt – pierścionek zaręczynowy podarowany jej przez Notta był cokolwiek piękny; drogocenne kamienie lśniły w nim odbijając światło z żyrandola. Próbując podchwycić ten blask, uśmiechnęła się promiennie, by zadowolić nie tylko przyglądających się ceremonii ojca i rodzeństwo, ale – i to przede wszystkim – narzeczonego, który z tą chwilą miał zostać najważniejszą osobą w jej życiu.
- To zachwycający podarunek, lordzie, dziękuję. – uczucia wyraża się w ich kręgach przede wszystkim językiem materii i należało to uwzględnić w pierwszych słowach wypowiedzianych jako kobieta zaręczona. Dopiero potem przychodził czas na radość, lub chociaż jej pozór, łzy szczęścia, podekscytowanie niewiadomą nadchodzących dni życia małżeńskiego. Przeniosła wzrok z pierścionka ciążącego jej na palcu na uśmiechniętego odpowiednio lorda. – Moja radość nie zna granic, doprawdy. – zmusiła się do otoczenia roześmianym spojrzeniem wszystkich zebranych przy stole. Drgnęła, gdy Eddard ucałował jej dłoń. Nie był to zauważalny dreszcz, lecz Nott z pewnością go wyczuł, gdy obdarowywał ją tym oszczędnym gestem czułości. Myśląc z goryczą, że przeminął zbyt szybko, a na kolejne poczeka do ich pierwszego publicznego wyjścia jako para, przyjęła od narzeczonego kielich, by wznieść toast.
Oby właśnie nie skończyło się jej życie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Jadalnia [odnośnik]17.06.18 11:03
Wielkie, romantyczne uczucie? Eddard znał je jedynie ze snutych przez kuzynki opowieści; dziewczęta-podlotki, które łudziły się jeszcze, że narzeczeństwo przysporzy im wielu emocjonalnych uniesień. Być może wśród szlacheckich kawalerów znajdował się panicz, który gotów byłby obdarzyć wybrankę swojego serca największym podarkiem, jaki mogłaby sobie wymarzyć - miłością niemalże płonącą. Niestety, rzeczywistość bywała brutalna i dużo częściej owa dama była wybranką zdrowego rozsądku, a nie rozgrzanego do czerwoności uczucia. Nigdy nie marzył o kochającej małżonce, która wiernie trwałaby u jego boku nie tylko z poczucia powinności, ale także w wyniku własnej i nieprzymuszonej woli. W jego głowie nie było obrazu prawdziwie szczęśliwej rodziny. Brakowało wzorca, pewnej matrycy, na której podstawie mógłby kreować swoje własne życie rodzinne; zamiast tego traktował zaręczyny tak, jak reszta szlachty - był to kolejny kontrakt. Owszem, miał w głowie świadomość, że ograniczał jego swobody, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, iż małżeństwo było nieuniknione. Wybór rodu padł na lady Malfoy; nie oceniał trafności tejże decyzji, ponieważ nie to było jego zadaniem. Przynajmniej nie komentował tego głośno, a to co myślał pozostanie słodką tajemnicą. Callisto wydawała się być damą nienagannie wychowaną, jednocześnie wykształconą i o zapierającej dech w piersiach urodzie. Wydawać by się mogło, że trafił na kandydatkę idealną pomimo dzielącej ich różnicy wieku. Jednakże cieniem na nieskazitelność lady Callisto rzucał się haniebny czyn jej starszego brata, którego nie miała prawa bratem nazywać. Mimo to, jego twarz była obojętna i spokojna; para czarnych oczy była niczym bezdenna studnia, nie było widać w nich kompletnie nic. Eddard był mistrzem w sztuce panowania nad emocjami, skrzętnie skrywał je za fasadą stoickiego spokoju, mamiąc i zwodząc.
- Zachwycający podarunek, dla zachwycającej damy - odparł, badając twarz swojej narzeczonej. Oczami wyobraźni układał usta w to słowo, które wydawało mu się obce i niemalże nienaturalne. Nienaganna w każdym geście i słowie, doskonale znająca swoje miejsce i wykorzystująca swoją pozycję w sposób umiejętny. Wydawała się być wyzwaniem. - Niezmiernie się cieszę, iż mogę dostarczyć lady tyle radości - sztuką jest pięknie mówić o niczym. Nieznacznie uniósł kącik ust do góry, gdy ledwie zauważalny dreszcz przebiegł przez filigranowe ciało Callisto. W jednej chwili poczuł pewnego rodzaju władzę nad narzeczoną. Jak każdy mężczyzna uwielbiał poczucie dominacji, a w tym momencie odkrył słabość przyszłej lady Nott, wrażliwa na drobne gesty czułości. Powoli dochodziła do niego świadomość, że wraz z nałożeniem pierścionka na palec lady Malfoy, w pewnym sensie stała się jego. Podał kielich narzeczonej, sam ujął naczynie, unosząc dłoń ku górze. Omiótł wzrokiem zgromadzonych widzów tego przedstawienia i jednoczesnej demonstracji sił, a następnie zatrzymał wzrok na przyszłym teściu. Obdarzył go oszczędnym uśmiechem i pełnym fałszywej pokory skinieniem głowy. - Nie posiadając się z radości, chciałbym wznieść toast za moją cudowną narzeczoną i pomyślną przyszłość - połechtał ego przyszłej towarzyszki w życiowej tułaczce, jednocześnie złudnie zapewniając o swoim emocjonalnym uniesieniu, którego de facto nie było. Uniósł dłoń ku górze i upił łyk trunku.
Za utratę wolności!
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott
Re: Jadalnia [odnośnik]19.06.18 22:46
Subtelne dźwięki ornamentów wyrytych w krysztale ocierających się o siebie, gdy Malfoyowie i lord Nott wznosili kielichy i pili za zdrowie i pomyślność narzeczonych brzmiały jak lament płaczek na pogrzebie. Fałsz mącił ich czyste brzmienie, czym prędzej więc podjęto rozmowę, by zagłuszyć ten dysonans. Poza oszczędną deklaracją Cronusa Malfoya o jego szczerej radości i pełnej aprobacie tego związku, nie padły żadne inne gratulacje. Wszyscy zgromadzeni przy stole taktownie uśmiechnęli się, kobiety wymusiły na sobie odrobinę rozczulenia podniosłym momentem. Callisto chciałaby żałować, że matka jej nie może być przy zrękowinach swej najmłodszej córki, ale nie mogła odnaleźć w sobie ani krzty smutku, której nie chciałaby spożytkować na siebie samą.
Zamknęła oczy unosząc kielich do ust, a gdy orzeźwiający chłód szampana spłynął jej po ścianie gardła, otworzyła je na powrót. Spojrzenie spuściła skromnie na swój pierścionek, nie piękną biżuterię, lecz akt własności opiewający na jej osobę. Nawet nie dowie się, dlaczego. Co kierowało jej ojcem, gdy oddawał ją Nottowi? Nie brakowało wszak, nawet w rodzinach serdecznie zaprzyjaźnionych z Malfoyami kawalerów bardziej zbliżonych do niej wiekiem i lepiej jej znanych. W obliczu niepokoju, jaki wzbudzał w niej lord Eddard samą tylko swoją obcością, byłaby skłonna cofnąć kategoryczne wyroki, jakie w myślach rozdawała potencjalnym kandydatom do jej ręki. Mężczyźni, którzy wcześniej mierzili ją różnymi przywarami swych charakterów, teraz nie wydawali się aż tak źli. Przynajmniej znała ich wady. Czego zaś mogła spodziewać się po Notcie? Poczucie samodzielności, jakie zyskała wykształceniem i pracą w jednej chwili ją opuściło. Pojawił się nowy priorytet jej życia – on. Musiała podporządkować mu wszystko. Na jego korzyść zrzec się własnego zdania, komfortu mieszkania w rodzinnym domu, a nawet nazwiska, które przez dwadzieścia lat było jej niezawodnym przewodnikiem w życiu, busolą kierującą jej kroki w dobrą stronę. Pytanie tylko – kiedy? Eddard, choć w oczach lady Malfoy zbliżał się już do starości wielkimi krokami w rzeczywistości nie musiał jeszcze gnać do ożenku na łeb, na szyję. Jej wiek także był jeszcze odpowiedni do stanu narzeczeńskiego, czy mogła więc liczyć na choć kilka miesięcy, może rok zanim odbędzie się ceremonia pieczętująca jej los ostatecznie i nieodwołalnie? Mogła tylko mieć nadzieję, i to wątłą, gdyż wiedziała, że od ojca nie uzyska konkretnej informacji na ten temat. Malfoyowie dysponowali w razie potrzeby dostatecznym majątkiem, by z dnia na dzień wyprawić pannę z domu ze wszystkimi honorami; tak, by temat jej zaślubin nie schodził z ust socjety przez wiele tygodni. Cronus zabezpieczył reputację córki aranżując jej zaręczyny – ślub gotowy był, przynajmniej w zakresie jego daty, podporządkować Nottom. Callisto, siląc się na choć jedną pozytywną myśl, zdecydowała się cieszyć, że dołączy przynajmniej do rodziny, która wydała na świat lady Adelaide: wspaniałą czarownicę o nienagannym guście; organizatorka sabatów z pewnością nie pozwoli, by jej krewniak żenił się w okolicznościach choćby o cal odbiegających od perfekcji. Lady Malfoy, mimo panującej w jej duszy nawałnicy sprzecznych myśli, jednego mogła być pewna – swoim wychowaniem i prezencją spełniała najbardziej wymagające kryteria. Z kim jednak mogła się podzielić tą krzepiącą świadomością? Jedyną osobę, z którą pragnęła teraz porozmawiać, bezlitośnie usunięto z jej życia. Wzrok Callisto mimowolnie padł na puste krzesło przy stole.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Jadalnia [odnośnik]21.06.18 20:13
Cienie emocji malujące się na twarzy Eddarda były sztuczne i pozorne. W środku nie czuł nic; obecne odczucia lorda Notta były niczym biała kartka papieru, niezabrudzona atramentem. Zabawa pozorami była ulubioną grą szlachcica i zarazem jedynym sposobem, który pozwoliłby mu wyjść z twarzą z całego spotkania. Czy choć trochę zależało mu na komforcie narzeczonej w obecnej sytuacji? Wątpliwe, a jeżeli tak było to celem przyświecającym mu przy tak podniosłym i dobrodusznym przebłysku, był zwyczajny egoizm. Nie mógł pozwolić sobie na to, aby w eter została puszczona niepochlebna opinia na temat rzekomego braku zaangażowania narzeczonego w związek. Uczucie dyskomfortu odeszło w niepamięć, Eddard na nowo mógł zatracić się w roli idealnego szlachcica, przynoszącego chlubę swej rodzinie; nie musiał udawać, mimo zamiłowania do wolności, był mocno związany z rodowa tradycją i wszystkie powinności względem rodu traktował z najwyższą powaga. Dlatego nie oponował przed przyjęciem lady Malfoy jako swej przyszłej małżonki, chociaż pozornie to ona miała wyrazić zgodę na ewentualny ślub z lordem Nott. No właśnie; wszystko ułożone pod wymagającą widownie, publicznie musieli odegrać tę scenę, wykazując się najwyższym kunsztem aktorskim.
Uniósł szkło, aby po toaście przechylić naczynie. Schłodzony płyn był niczym kojący balsam na suche gardło lorda. W przeciwieństwie do Callisto nie chciał zadawać kłopotliwych pytań; kiedy? gdzie? dlaczego? Czy te odpowiedzi zmieniłyby cokolwiek? Doprowadziłyby ich do innego miejsca niżeli ślubny ołtarz? Wszelkie dociekanie, zadawanie pytań, na które nie otrzymają sensownej odpowiedzi, było bezcelowe; prowadziło do wypowiedzenia sakramentalnego tak, które było równie puste, jak intencje małżonków. Chociaż niechętnie musiał przyznać pewnego rodzaju zagubienie w obecnej sytuacji. Jeszcze nie zdążył się zachłysnąć się świadomością tego, co go czeka. Nie uzmysławiając sobie odpowiedzialności, jaka spadnie na niego za jakiś czas. Misterna data malfoyowo-nottowskiego ślubu pozostała nieznana i trudno stwierdzić, kiedy zostanie ona przedstawiona narzeczonym.
Toast wzniesiony, członkowie rodziny wrócili do rozmowy; on zwrócił uwagę na zachowanie narzeczonej. Zapatrzona w jedno miejsce; puste miejsce pozostawione przez jedynego wydziedziczonego członka rodziny. Niezbyt trudno było domyślić się w czyją stronę uciekały teraz myśli lady Malfoy. Próbował wyłapać choćby najmniejszy mankament w tejże idealnej postawie arystokratki; doszukiwał się zdradzającego jej uczucia szczegóły, kolejnego dreszczu, który poczuł, gdy jego usta zetknęły się z skóra jej dłoni. Czegoś, co obnażyłoby Callisto, zmusiło ją do wyjścia z perfekcyjnie opanowanej roli. Paradoksalnie nie umiał stwierdzić, dlaczego wyczekiwał takiego zachowania. Aby zakryć formujący sie na jego ustach uśmiech, umoczył usta w kieliszku, na którego dnie znajdował się jeszcze kojący gardło alkohol.
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott
Re: Jadalnia [odnośnik]03.07.18 21:59
Nawet w swej nieodżałowanej nieobecności, Lycus okazał się, mimo wszystko, pomocny. Nie mogąc nic poradzić na swą bezsilność, Callisto pomyślała tylko gorzko, że niezależnie od tego, czy zostałaby w Malfoy Manor, czy wyjedzie do Nottinghamshire choćby nazajutrz – dla jej ukochanego brata wciąż nie będzie w jej życiu miejsca. W chwilach podobnych tej, które zasługują na miano przełomowych zdarzało się jej zastanawiać: czy mogłaby o nie zawalczyć? Czy po tym wszystkim, po dwudziestu latach życia według nienaruszalnych zasad arystokracji umiałaby choć przez chwilę, jeden nieporadny zryw silnej woli, umiałaby jeszcze upomnieć się o swoje prawo do utrzymywania kontaktu z bratem, który wybrał inną drogę? Przekonywała się wszystkimi siłami, jakie miała do swej dyspozycji, że tradycja ugruntowana stuleciami może bez pytania i bez miejsca na sprzeciw pozbawić ją prawa do przebaczenia. Sama siebie zdziwiła wolą, by go udzielić, tym bardziej, że pojawiła się ona wbrew szansom na powodzenie tego aktu łaski.
Odbiorą jej wszystko, z wolna będzie tracić pozornie nieznaczące elementy życia codziennego, a co dostanie w zamian? Nowe salony do przyjmowania gości, obrączkę na palec (złotą, wszak nikt nie będzie się przejmował jej kultywowanym w Wiltshire umiłowaniem do srebra) i… co? Oczywiście, całą nową rodzinę. Rodzice, bracia, kuzyni Eddarda będą musieli z dnia na dzień stać się jej równie bliscy, co jej rodzone siostry i bracia. Przybędzie osób godnych, by zastąpić wspomnienie Lycusa. Przygnębiona tymi myślami zmusiła się do odwzajemnienia uśmiechu lorda Notta, nieświadoma, co przywołało go na twarz Eddarda. Nie zdążyła jeszcze nawet wyobrazić sobie, że przyszły mąż już mógłby szukać w niej słabości, dzięki którym powiększy swoją przewagę nad nią. Próbowała trzymać się wizji małżeństwa statecznego, obojętnego, okrutnego w swej stagnacji, nie przyćmionego konfliktem, pełnego milczących przepychanek, manifestacji siły, w których byłaby z góry skazana na porażkę.
Callisto z całego serca życzyła sobie mieć nadzieję. Próbując, podobnie jak jej narzeczony, ukoić nerwy chłodem szampana, usprawiedliwiła siebie samą – to przecież naturalne, nie panować nad własnymi myślami w obliczu tak silnego przeżycia. Do ostatniej chwili spotkania z Nottami nie udało jej się poskładać ich w całość trwałą i przekonującą, osiągnęła natomiast pozór opanowania. Kiedy nadszedł czas, by pożegnać narzeczonego i przyszłego teścia, lady Malfoy wysławiała się już bez cienia wahania, nad twarzą panowała bez zarzutu. Wytrzymała kolejny pocałunek złożony na jej ręce, lecz zgodnie ze zwyczajem, nie podążyła za gośćmi aż do bram Malfoy Manor, by ich z żalem pożegnać. Przeciwnie, im szybciej zniknęli jej z oczu, tym lepiej się czuła. Po wyjściu Nottów w jadalni zapanowała cisza. Callisto nie czuła się na siłach, by ją naruszyć. Po odczekaniu stosownej chwili przeprosiła i opuściła piękną salę, by zaraz za jej drzwiami puścić się biegiem do swoich komnat.

zt x 2
Gość
Anonymous
Gość

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Jadalnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach