Wydarzenia


Ekipa forum
Zielona Polana
AutorWiadomość
Zielona Polana [odnośnik]12.03.16 1:38

Zielona Polana

★★
Zielona Polana mieści się w północnej części ogrodu magobotanicznego; ponoć opiekują się nią chochliki kornwalisjkie, pojawiające się w okolicy po zmroku. Dbają, by trawa w tym miejscu była wiecznie zielona i co noc zmieniają wzory ułożone z kamieni, czasem układając je w misterne, trudne do odgadnięcia figury, czasem w kwiaty, a na większe czarodziejskie święta w symbole. Za dnia polana jest całkowicie bezpieczna i wydaje się świetnym miejscem na biwakowanie. Otoczona zewsząd drzewami wydaje się cicha i ustronna.

Rzut k100: ST znalezienia ślazu to 75 (tylko raz podczas sesji).
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:43, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zielona Polana Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zielona Polana [odnośnik]24.08.16 12:24
| 15 Stycznia

Przemierzam właśnie kolejne alejki ogrodu botanicznego, szurając przy tym drobnymi stópkami w śniegu. Zgubiłam gdzieś Esmee, a właściwie to nasza kochana niania ją zgubiła, a że kobieta ta zbyt inteligentna nie jest, to też zanim się zorientowała, że ma przy sobie tylko jedno dziecko a nie dwójkę, minęło trochę czasu. Dokładnie tyle ile potrzeba, by moja siostra zdążyła oddalić się w upragnionym przez siebie kierunku a guwernantka w ferworze strachu i pragnienia odnalezienia córki swego pana, pozostawiła drugą bliźniaczkę samą, licząc że tak usłucha jej próśb o nie ruszanie się z miejsca. Nawina. Prycham pod nosem z niezadowolenia a z moich malinowych usteczek wydobywa się kłębek pary w końcu mamy Styczeń. Po raz kolejny już zastanawiam się, dlaczego te babsztyle jeszcze u nas pracują, naprawdę nie ma nikogo innego, kto byłby godzien zająć się dwoma szlachetnie urodzonymi pannicami? Nagle moje oczy napotykają dość dziwny obraz, przechylam nieco głowę by móc lepiej przyjrzeć się sytuacji. Marszczę czoło i ściągam brwi, gdyż to co widzę odbiega nieco od normy. Jakaś mała kulka ubrań, (no dobra, kulka mojej wielkości) kopie w śniegu, wyraźnie czegoś szukając. Podchodzę więc bliżej, lecz nim z moich ust pada jakiekolwiek słowo, spora kupka śniegu ląduje na mojej twarzy.
- Heeeeeeeeej! - Krzyczę, ścierając z oczy i policzków resztki topniejącego lodu. - Może byś trochę uważał?! - Pytam a mój ton brzmi oskarżycielsko. Nawet już chcę mu tłumaczyć z kim ma do czynienia ale wtedy przypominam sobie, że to ja zaszłam go od tyłu. - Co Ty właściwie robisz? - To pytanie zadaje już normalnie, choć minę nadal mam nadąsaną. Oczekuję przeprosin, to chyba jasne.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zielona Polana [odnośnik]24.08.16 12:53
Nie wiem ile czasu minęło od wyjazdu mamy, ale tęskniłem za nią. No może trochę, bo jednak fajnie mi się bawiło z Filipkiem, czy jak mu tam na imię. On mnie nauczył wielu ciekawych rzeczy, w tym nawet jak trafnie wymierzać pięść w drugą osobę. Chciałbym mieć takiego brata, serio! Starszy, większy, mądrzejszy! Super mi się z nim bawiło i zapominałem wtedy o mamie. Nawet i ciocia była fajna, bo powiedziała, że dziś idziemy do jakiegoś ogrodu botanicznego. Super! Bardzo się ucieszyłem z tego pomysłu i z radością wyszedłem na dwór w styczniową aurę. oczywiście zostałem przyodziany w jakieś rękawiczki, szalik, czapkę, jakbym szedł zdobywać szczyty, ale nic nie mówiłem.
Gdy weszliśmy do parku, chwilę pochodziliśmy, po czym Philippe zaproponował abyśmy poszukali jakichś skarbów, więc zaczęliśmy kopać doły na jakiejś polance. Nie zwracałem uwagi na to, gdzie śnieg ląduje, dlatego ze zdumieniem nagle przerwałem pracę i odwróciłem się, by spojrzeć na czarnowłosą dziewczynkę. - Nie mów, że ja własnie ciebie wykopałem.- powiedziałem zdziwiony nie widząc niczego złego w tym, co właśnie robiłem. Ale zaraz gdy się spytała co robię, dumnie się wyprostowałem.
- Kopię, szukam z kuzynem skarbów. Bo wiesz, podobno gdzieś głęboko pod śniegiem rosną takie błyszczące brylanty, chcę dać jeden taki mamie. Myślisz, że...- zacząłem paplać jak najęty, lecz zaraz nieco ściszyłem wzrok i spojrzałem w stronę kuzyna, który był kilka metrów dalej. Dobra, nie mógł tego słyszeć. - Myślisz, że diamenty są symbolem dziewic?- dopytałem zerkając na nią przez chwilę zaciekawiony. Może wie, kto tam wie. - To co, chcesz poszukać diamentów?- dodałem już wesołym tonem i nie czekając na jej słowa, zacząłem z powrotem kopać.
Diamenty, diamenty, diamenty, chodźcie do mnie. Nie ważne, że śnieg leciał, gdzie chciał, a moje ręce żywo pracowały w tych rękawiczkach.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Zielona Polana [odnośnik]24.08.16 14:53
Cóż, na przeprosiny nie miałam najwidoczniej co liczyć, gdyż chłopcu wcale nie śpieszyło się do podobnych wybryków. Lustruję go więc wzrokiem od góry do dołu, próbując wcisnąć jego twarz gdzieś w znajome mej rodzinie kręgi - bezskutecznie. Kiedy zadaje mi pytanie, zdziwiona unoszę brwi i patrzę na niego z niedowierzaniem. - Ty tak na poważnie? - Pytam,nie mogąc wyczuć czy chłopiec żartuje, czy mówi całkiem serio. - Ja tu przyszłam na nogach! Nie mógłbyś mnie wykopać spod śniegu a jeśli już byś to zrobił, pewnie byłabym martwa. Czy ja wyglądam na martwą? - Odpowiadam więc, zadzierając nieco brodę ku górze a ręce zakładając na klatce piersiowej. Brzmię jakbym pozjadała wszystkie rozumy, czyli tak jak zawsze. Na kolejne jego słowa, wywracam teatralnie oczami. Kogo ja właściwie spotkałam. Diamenty pod śniegiem? Akurat. - Póki co obrzucasz damy śniegiem. - Kwituję jego zachowanie, znów przybierając nadąsaną minę. - Serio? - Znów patrzę  na niego jakby brakowało mu piątej klepki, chociaż, może tak właśnie jest.  - Diamenty mój drogi, znajdują się w szkatułkach a nie pod śniegiem na jakiejś tam polanie... - Znów wywracam oczami. Jestem kompletną ignorantką i nawet nie kwapię się by poznać nazwę miejsca, w jakim się znajduję. Nie dokańczam jednak swych kolejnych mądrości, gdyż z ust mego chwilowego towarzysza pada słowo, którego znaczenia nie znam. Jak to jest możliwe, że nie wiem. - Symbolem czego? - Pytam wyraźnie zdziwiona a moje oczy przypominają już rozmiarem spodeczki od filiżanek. Nie dostaję odpowiedzi, więc chwytam go za łokieć i obracam w swoją stronę. - Hej! Nie słyszałeś? Jestem damą! Nie odwracaj się do mnie plecami, jak do Ciebie mówię! To niegrzeczne! - Karcę go, jednak moja mina nie przypomina tej sprzed kilku minut. Po moich oczach kręcą się iskierki. Jestem ciekawa. - Może pomogę Ci szukać... ale tylko wtedy, kiedy powiesz mi o co Ci chodzi z tymi dziewicami. - Wlepiam w niego swoje spojrzenie. No dalej mów o co chodzi, ja nie lubię czekać!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zielona Polana [odnośnik]24.08.16 15:15
Nie sądziłem, czy nawet nie spodziewałem się tego, że spotkam jakąś dziewczynkę, która niczym wyrośnięty grzyb po deszczu zacznie zachowywać się jak jakaś przemądrzała dżdżownica. Panna mądralińska! Może ona nie umie się bawić, dlatego tak się zachowuje. To byłoby dobre wytłumaczenie, chociaż czy tylko jedyne? Może po prostu jest BABĄ i dlatego tak się zachowuje. Baby nie umieją się bawić, więc... pasuje! SZKODA! - Damy? Nie wyglądasz na damę.- powiedziałem badając ją swoimi czekoladowymi oczętami. Ona damą? Z tymi wiedźmińskimi włosami? Przecież damy nie mają takich włosów pokręconych, jakby nie czesały się z rana! Poza tym dziecko może być damą? Nic mi o ty nie wiadomo! - A skąd to wiesz? Zjadłaś kapustę mądrości czy co?- powiedziałem będąc nieco nadąsany, że w taki sposób chce mi zepsuć zabawę. Niech zamiast mówienia jakichś dorosłych mądrości przyłączy się do kopania, byśmy coś ciekawego znaleźli. Ale nie chciała, to zacząłem nieco kopać, lecz po chwili poczułem jej ścisk na przegubie. - Puszczaj! - rzuciłem strzepując jej rękę z mojej ręki. Spojrzałem na nią nieco zły, lecz zaraz złość zniknęła, a ja byłem ... podekscytowany? Chyba tak, bo chyba sówka mądrości nie wiedziała o czym! W końcu jestem mądrzejszy od niej! - To damy nic o tym nie wiedzą? Przecież one się stają dziewicami. Czy chyba ... raczej one są nimi. Do pewnego momentu.- powiedziałem szczerząc się zadowolony. No proszę, teraz chcesz wiedzieć, co? A co, jeśli ci nie powiem? Pomyślałaś o tym? Pomyślałaś o tym, że to może być jakiś podstęp? Nie no, spokojnie, tylko tak się szczerzę. - Bo wiesz, przestaje się być dziewicą, kiedy się zrobi ... no wiesz, kiedy ktoś ma dzidziusa w brzuchu. Ale mi się wydaje, że to musi być jakiś obrzęd, kiedy rodzice robią dzieci. Podobno...- pochyliłem się w jej stronę, aby mój podekscytowany głos dotarł do nie. A co tam, nieco kłamstwa wepchnę, ale będzie ciekawiej! ... podobno dzieci się robi tak, że tata wdmuchuje do ust mamy tyle powietrza, ile może, potem się całują, a potem tak rośnie mały dzidziuś.. - powiedziałem to szeptem, jakbym miał jej zdradzać jedną z największych sekretów świata, ale tak naprawdę to nie wiedziałem, w jaki sposób się robi dzieci. Po prostu przy okazji chciałem tej nadwiedzowej dziewczynie powiedzieć, że nie wie wszystkiego.
No bo nie wie.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Zielona Polana [odnośnik]05.10.16 23:55
Spoglądam na niego z pełnym niedowierzaniem. O czym on tak właściwie mówi i dlaczego ja o tym nic nie wiem?! Jak tylko wrócę do domu, rozprawię się z tymi paskudnymi ropuchami, które wprawiły mnie w zakłopotanie i postawiły w tej niezręcznej sytuacji. O, i jeszcze poskarżę się Ojcu! A niech wie, że te wiedźmy niczego wartościowego nas nie uczą!
Kiwam więc przecząco głową. Przecież nie wiem co to dziewica. Nie wiem kiedy nią się jest. Kto nią w ogóle jest i dlaczego. Co to za dziwne słowo i skąd ten chłopak wie o wszystkim! Czuję jak wzbiera we mnie ciekawość z każdym kolejnym słowem, które pada z jego ust. - Opowiedz mi o nich! - Nagle go, wbijając swoje wielkie, czarne oczyska. - ...proszę? - Dodaje jednak po chwili, bojąc się, że mi nie powie. Nie wygląda jak te wszystkie ciapy chowające się za matczyną suknią, jakie wcześniej dane mi było poznać. Jest w nim coś innego, zadziornego, może nawet dzielimy ten sam niespokojny i pełen szaleństwa błysk w oku. Słucham go więc z przejęciem, a każde jego słowo odbija się echem w mojej małej głowie. - Obrzęd? - Pytam nagle, ściągając nieco brwi i tym razem, obrzucając go badawczym wzrokiem. Mój towarzysz szybko jednak wyjaśnia mi, na czym ów obrzęd polega co przyprawia mnie o niemałe rumieńce. Odsuwam się od niego, przez chwilę znów skacząc spojrzeniem po jego twarzy.
- Chcesz powiedzieć, że jak rodzice chcą mieć dzieci, to przy całowaniu się tata wdmuchuje mamie powietrze i tak rośnie jej brzuch a w środku dziecko? - Spoglądam na niego z niedowierzaniem, bacznie lustrując mimikę jego twarzy. - A skąd Ty to w ogóle wszystko wiesz? - Pytam jeszcze, ponownie wydymając malinowe usteczka. Nie mam zamiaru udawać zadowolonej. Właśnie okazało się, że wiesz więcej ode mnie!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zielona Polana [odnośnik]03.10.20 18:44
1 Sierpnia 1957 roku


Aegis Lacework był czarodziejem ponadprzeciętnej wiedzy, tego z pewnością nie dało się ukryć. Dziewięćdziesiąt letni czarodziej, mający za sobą karierę w Departamencie Tajemnic, mimo wieku zdawał się nie poddawać w naukowych pasjach. Nadal aktywny w naukowym świecie, zaangażowany w wielkie projekty oraz seminaria przez lata nie decydował się na udzielanie lekcji.
Aż do lipca, gdy przełożony panny Burroughs zaaranżował spotkanie widząc, że dziewczyna marnuje się w szpitalnych progach. Święty Mung nie był w stanie zaoferować jej odpowiedniej wiedzy, a starszego mężczyznę ruszyło sumienie wywołane jego niespełnionymi marzeniami. Gorąca herbata oraz krótka rozmowa o jej dotychczasowych dokonaniach wystarczyła, by mężczyzna zgodził się na lekcję próbną. Pamiętała nerwy oraz stres związane z pierwszym spotkaniem. Pamiętała zachwyt odczuwany względem ogromu wiedzy, jaką mężczyzna mógł jej przekazać. Szybko udało im się złapać wspólny język, a lekcja próbna przerodziła się w dwa, kolejne spotkania które upłynęły pod znakiem zdobywania nowej wiedzy oraz zaznajamianiem się z tą częścią eliksirotwórstwa, jaka najmocniej interesowała młodą alchemiczkę.
Chciała poznać najgłębsze tajemnice eliksirów, odkryć to, co do tej pory nie było znane alchemikom oraz dokonać wielkich odkryć, które zapiszą jej nazwisko na kartach historii. Samodzielnie nigdy nie byłaby w stanie posiąść takiej wiedzy, doskonale o tym wiedziała. Miała nadzieję, że uda jej się widywać z panem Lacework regularnie.
List jaki znalazł się pewnego dnia na jej parapecie, zwiastujący spotkanie w innym niż zwyczajowo miejscu, był dla niej zaskoczeniem. Ostatnie lekcje miały miejsce w bibliotece bądź pracowniach alchemicznych. Czyżby Aegis chciał wyjawić jej jakieś tajniki dotyczące ingrediencji roślinnych? Nie wiedziała, nie miała jednak zamiaru ignorować czarodzieja, który posiadał cenną oraz niespotykaną wiedzę.
Równo dziesięć minut przed umówionym spotkaniem eteryczna alchemiczka, ubrana w granatową sukienkę, przekroczyła próg ogrodu botanicznego. Podążała alejkami by w końcu odnaleźć miejsce spotkania. Szaroniebieskie spojrzenie wpierw powędrowało do misternych wzorów, w jakie chochliki postanowiły ułożyć kamienie. Przez chwilę zachwyt pojawił się na jej buzi, magiczne stworzenia zdawały się ciągle zadziwiać. Nie po to jednak tu przyszła, panna Burroughs rozejrzała się, a gdy zauważyła sylwetkę starszego, przygarbionego mężczyzny, ruszyła w jego kierunku.
- Dzień dobry, panie Lacework! - Przywitała się ciepłym, przyjaznym głosem w którym znajdowały się znamiona szacunku. Miała nadzieję, że i ona kiedyś dojdzie do wielkiej wiedzy oraz wielkich odkryć. Była młoda, lecz jej umysł był pojętny i czuła, że byłaby w stanie osiągnąć wiele. - Co dziś będziemy robić, panie Lacework? Jakaś lekcja dotycząca ingrediencji roślinnych? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Nie sądziła, iż mogli się spotkać w celach bardziej biznesowych niż naukowych.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Zielona Polana [odnośnik]04.10.20 2:25
Aegis był starym czarodziejem. Zmęczonym kolekcją lat wieńczącą jego bladą skórę siatką głębokich zmarszczek i suchości, z haczykowatym nosem i falą długich, białych włosów opadających na zakrzywione permanentnym zgarbieniem plecy. Niemal do pępka sięgała alabastrowa broda. Dumna i bujna, nieopodal ostatnich cali pochwycona w objęcia złotego rzemyka z ozdobnymi, oznaczonymi runami koralikami. Jego szaty również nawoływały do tradycji magicznego świata; przypominały te, które nosili jego przodkowie, począwszy od malinowych barw materiałów, na granacie i stonowanych brązach kończąc. Dziś odziany był właśnie w malinę. Ciemniejszą niż zwykle, przystrojoną złotym ornamentem przypominającym elegancko wyszyte runy, nieprzypadkowe - bo te, które Aegis wybrał samodzielnie i na kartce pergaminu naszkicował własną dłonią, by szwaczki wiernie oddały każdy element. Oczekiwał. W spokoju, przygarbiony, spoczywający na największym kamieniu ustawionym w centrum wymyślnego wzoru tej nocy utworzonego przez chochliki kornwalijskie; wydawał się drzemać. Powieki starca były przymknięte, oddech cichy, równy, głęboki - ale gdy tylko w obrębie polany pojawiła się panna Burroughs, wszelkie ślady zmęczenia odeszły w niepamięć. Nie musiał jej widzieć, nie musiał jej nawet słyszeć, by odgadnąć jej obecność. Niosła ze sobą magię - silną, odpowiednią i wciąż tak drastycznie młodą. Musiał ją poprowadzić, jeśli chciała w przyszłości osiągnąć coś więcej. A chciała, wiedział to. Udowodniła tę żądzę nie raz.
- Przynieś mi ślaz, Frances. Chciałbym, byś pokazała mi ślaz - polecił spokojnie, głosem naznaczonym starością. Dawno temu ten tembr brzmiał głęboko. Dostojnie. Dziś przypominał zmęczoną, wyższą wersję tamtej melodii. - Poszukaj go, opowiedz mi o nim. Jak rozumiemy jego znaczenie? Kwiat, Frances. Nie to, co winniśmy z niego tworzyć, w co obrócić, to jest dziś nieważne. Te mikstury dawno temu przestały być dla ciebie zagadką. A więc powiedz mi. Co reprezentuje symbolika? Wiesz, wiesz, na pewno. Opowiesz mi dzisiaj o ślazie, a potem... Potem zobaczymy - zdecydował enigmatycznie i ponownie przymknął powieki, powracając do wcześniejszej niemal posągowej pozy. Na pokaźnych rozmiarów skale przypominał bowiem posąg. Wiedzy i jej hołdu, samolubnego zatapiania się w najpotężniejszych sekretach alchemii, z marzeniem, by pewnego dnia dorównać samemu Flammelowi; jednak tak się nie stanie, mistrz Aegis wiedział to doskonale, z oddechem starego przyjaciela na swym karku. Flammelowi udało się przed nim uciec, Laceworkowi - nie. Jego lata ostatnio stały się krótsze.
Ale czy mógł narzekać? Przeżył ich ponad dziewięćdziesiąt, najwyższy więc czas, by pewnego dnia w końcu odpocząć.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zielona Polana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zielona Polana [odnośnik]04.10.20 20:05
Odpowiednie przewodnictwo było rzeczą, na którą niewielu adeptów sztuk magicznym mogło sobie pozwolić. Mistrzów było niewielu, samej Frances długimi godzinami nauki udało jej się osiągnąć odpowiednie wtajemniczenie, lecz czarodziejów o legendarnych umiejętnościach, którzy byli skłonni przekazać swoją ogromną wiedzę kolejnym pokoleniom była ledwie garstka. Panna Burroughs czuła się zaszczycona możliwością pobierania lekcji u jednego z takich czarodziejów, widząc w tym szansę jedną na milion. Drugiej takiej możliwości mogła nie otrzymać, na lekcjach więc chciała pokazać się z jak najlepszej strony; zapewnić pana Lacework, że zasługuje na udzieloną jej pomoc oraz pojmie przekazywaną wiedzę.
Uważnie słuchała słów, jakie padały z ust nauczyciela. Polecenie zdawało się nie mieć większego sensu w kontekście ich ostatnich lekcji. Nie poddawała jednak wątpliwościom poleceń mężczyzny, nie wyraziła chociażby najmniejszej wątpliwości dotyczącej wyznaczonego zadania.
- Dobrze, panie Lacework. - Odpowiedziała jedynie, kiwając głową jakoby chciała potwierdzić, że podejmuje się wyznaczonego zadania. Szaroniebieskie spojrzenie niemal od razu przesunęło się zielonej trawie w poszukiwaniu odpowiedniej roślinki. Frances odeszła kilkanaście kroków w bok, niemal na skraj polanki uważnie przeszukując wzrokiem zielone trawy. A gdy odnalazła znajome, różowe płatki ostrożnie zerwała roślinkę tak, aby przypadkiem jej nie uszkodzić, po czym obracając kwiatek w smukłych palcach powróciła do swojego mentora. Spojrzenie omiotło zmęczoną twarz starszego mężczyzny, czy jej się wyglądało, czy ostatnio wyglądał odrobinę gorzej? Nie wiedziała, nie pytała, nie chcąc przekraczać tej subtelnej granicy jaka wyznaczała relację między nauczycielem oraz uczniem.
- Proszę. - Powiedziała uprzejmie, wręczając mężczyźnie delikatny, różowy kwiatek poprzecinany paseczkami ciemniejszego różu. Przez chwilę obserwowała płatki roślinki, przypominając sobie wszystkie wiadomości, jakie znała na jej temat. - Najczęściej ślaz symbolizuje miłość, ochronę oraz zdrowie. To ostatnie nie jest dziwnym, biorąc pod uwagę wszystkie właściwości lecznicze, jakie posiadają te niewielkie roślinki. Ślaz uważa się również za opiekuna domu oraz symbol korzeni narodowych oraz duchowych. - Uważnie wypowiedziała wszystkie znaczenia, jakie kojarzyła z tym niewielkim kwiatkiem. Cisnęło się na usta aby dodać coś jeszcze o właściwościach leczniczych, teoriach oraz możliwościach powiązanych z tym niewielkim kwiatkiem, powstrzymała się jednak, nie chcąc naciągać cierpliwości nauczyciela. W spokoju oczekiwała kolejnego polecenia, bądź punktu do którego zmierzał starszy alchemik.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Zielona Polana [odnośnik]04.10.20 20:05
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zielona Polana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zielona Polana [odnośnik]04.10.20 23:02
Oparty o białą laskę starzec ponownie wydawał się drzemać. Odpoczywał, podczas gdy panna Burroughs wypełniała powierzone jej zadanie. Jej głowa musiała kipieć od podejrzeń; czyżby demencja wkradła się do wykutego w nauce umysłu, nakazała mu polecić jej zbierać kwiaty na łące, niczym młodziutkiej dziewczynce, której największym marzeniem było plecenie pięknych wianków? Czy zakwestionuje otwarcie sens tego zadania, czy wypełni je bez zająknięcia? Aegis sam nie był pewien, czego oczekiwał. Który z rozkwitających w głowie scenariuszy urzekłby go najbardziej, który zaoferował pole do wypowiedzenia przygotowanych wcześniej słów; zasłużyła na nie, bez wątpienia, swoją wiedzą, determinacją i chęcią rozwoju, ale w tym wszystkim brakowało jej wyszlifowania. Nic dziwnego - była przecież tak młoda. A przy tym tak zdolna. Lacework westchnął do swych myśli, pewien i niepewien rozwoju dzisiejszego dnia; choć decyzję podjął już wcześniej, jej waga wciąż zdawała się ciążyć na starych ramionach. Jeśli przyniesie mu kwiat, jeśli go nie przyniesie - to bez znaczenia, słowa ulecą z ust, te same i te ważne.
Wręczyła mu kwiat, a on przyjął go bez otwierania oczu. Bezbłędnie odnalazł w eterze oferującą mu roślinę dłoń, pomiędzy pomarszczone palce chwycił łodygę, delikatnie, nie używając do tego niemal żadnej siły. A potem przysłuchał się słowom opuszczającym jej gardło; mechanicznym, wyuczonym, pozbawionym zrozumienia. Nie rozwikłała jeszcze niewerbalnie postawionej jej zagadki. Sięgnęła po ślaz bez refleksji. Ale mogła to naprawić, on mógł, sprawić, by we wszystkim zaczęła dostrzegać ukryty sens. Znaczenie.
Aegis kiwnął głową, raz, potem drugi, aż w końcu otworzył oczy i spojrzał na odnalezioną przez nią roślinę, wydał z siebie też przeciągły pomruk zamyślenia. Nie odpowiedział jej przez kilka najbliższych minut - po prostu wpatrywał się w lawendowego koloru liście, po czym westchnął i za pomocą niewerbalnej magii bezróżdżkowej uniósł roślinę ku górze. Zatrzymała się przed jego twarzą, kilkadziesiąt cali dalej.
- Symbol korzeni duchowych - powtórzył po niej. - Symbol korzeni duchowych, ochronę, korzenie sięgają głęboko, bez nich nie wyrośnie dumne drzewo. Niepodlewane obumierają. Podlewane tworzą coś, co przetrwa setki lat - mówił enigmatycznie, wcale nie ułatwiając jej rozszyfrowania przyświecającego mu dziś zamiaru. - Jak myślisz, Frances? Dlaczego rozmawiamy właśnie o ślazie? O jego symbolice, nie leczniczym użytkowaniu, nie prostych miksturach jak maść z pijawek czy mieszanka antydepresyjna - spojrzał na nią przenikliwymi oczyma, ciekaw, czy tym razem go zaskoczy i zrozumie, czy do celu doprowadzić ją będzie musiał bardziej klarownym komunikatem. - Dlaczego to ty przynosisz mi dziś ślaz, nie Attenborough, nie Skeeter, nie Buchanan? Przecież nie zjawiłaś się tu po to, by zbierać ingrediencje, to może robić każdy z was, albo żaden. Myśl - polecił po wymieniu nazwisk kilku innych uczniów pod swoją protekcją.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zielona Polana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zielona Polana [odnośnik]05.10.20 20:08
Analityczny umysł panny Burroughs nie nawykł do roztrząsania zagadnień ściśle powiązanych z filozofią. Eteryczne dziewczę nie miało okazji do częstego obcowania z czarodziejami, zainteresowanymi podobnymi tematami, samej przykładając uwagę przede wszystkim do wiedzy praktycznej. Pełnej danych oraz informacji które dało się sprawdzić w sposób namacalny oraz rzeczywisty. I o ile literatura należała do jednego z jej zainteresowań, nigdy nie przyszło jej analizować rozpraw greckich filozofów bądź zgłębiać się w poezję. Przywykła do innego myślenia, do poszukiwania tego co niewidoczne w długich ciągach obliczeń oraz naukowych teorii, nie w słowach oraz ludowych przekonaniach.  
Nie kwestionowała polecenia, będąc przekonaną, że ma ono jakiś głębszy sens, który chwilowo nie był dla niej widoczny. Aegis nie raz mówił w zagadkowy, niemal filozoficzny sposób, którego rozkładanie na czynniki pierwsze nie przychodziło eterycznemu dziewczęciu łatwo. Obserwowała więc spokojnie kwiat, unoszący się w powietrzu próbując odnaleźć sens ukryty między wyznaczonymi znaczeniami. Och, czy nie mógł dać jej do rozwiązania jakiegoś obliczenia? Odnalezienia błędu w przygotowanej miksturze bądź sporządzenia otoczki do powstałej w głowie alchemicznej teorii? Nie przerywała milczenia nauczyciela. W zamyśleniu przygryzła delikatnie dolną wargę, próbować rozszyfrować ukryty powód spotkania. Gdyby miała to być zwyczajna lekcja, zapewne już przeszli by do podręczników oraz skomplikowanych, alchemicznych teorii. Podejrzenia poczęły napływać do jej głowy, brak pewności siebie jednak skutecznie uniemożliwiał wysnucie odpowiedniej teorii oraz dojście do właściwych wniosków. Posiadała wiedzę, zapewne jak na swój wiek całkiem sporą, była jednak pewna, że wśród uczniów Laceworka znajdowali się równie zdolni czarodzieje.
- Mi korzenie kojarzą się również z przewodnictwem. Pobierają składniki odżywcze z gleby i przenoszą je dalej, w głąb drzewa. Czytałam również, że niektóre gatunki roślin są w stanie komunikować się dzięki korzeniom. - Odpowiedziała z wyraźnym zamyśleniem w głosie. Nie chciała się poddawać, próbowała odnaleźć odpowiednie znaczenie całej sytuacji, ono jednak zdawało uciekać, nadal zawoalowane dziwnymi odniesieniami. Z pewnością wolałaby rozwiązywać zawiłe ciągi obliczeń. Ciche westchnienie opuściło jej usta, a rumieniec zawstydzenia przyozdobił twarz.
- Nie wiem, panie Lacework. Nie mam doświadczenia w analizie filozoficznych zagadnień.  Chce pan ze mną o czymś porozmawiać? - Odpowiedziała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Jedna możliwość powoli pojawiała się w jej głowie, była jednak tak absurdalna oraz nierealna, iż panna Burroughs nie sądziła, aby była tą prawdziwą. Poczucie jej własnej wartości nadal było odrobinę zachwiane, nie odbudowane w pełni po tym, jak jej rodzina postanowiła je zmiażdżyć. Postanowiła więc spytać w prost. Dowidzieć się, wokół jakiego tematu mężczyzna chodzi na palcach. Oboje byli alchemikami. On był naukowcem, ona stawiała pierwsze kroki w tej dziedzinie - mógł więc spokojnie przejść do faktów.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Zielona Polana [odnośnik]05.10.20 20:38
Nie przyjmował pod swe skrzydła uczniów, to prawda, ale tamtego dnia razem z Burroughs zdecydował się zaryzykować jeszcze trzema innymi nazwiskami. Attenborough, Skeeter i Buchanan również byli alchemikami, biegłymi, mądrymi, wcale niepoczątkującymi, ale brakowało im... Zaangażowania. Prawdziwego, niewymuszonego i zakrawającego na realne poświęcenie w imię wyższego celu, w imię nauki. To dlatego Aegis spotykał się tu dziś z nią. Nie z trzema równie młodymi mężczyznami na początku swej naukowej drogi, niechybnie świetlanej kariery, ale z nią. Wysłuchał jej odpowiedzi, raz po raz kiwając głową w niemal niedostrzegalnym, lekkim geście. W końcu zaczynała mówić z sensem. Zbliżała się do celu, ale coś w środku blokowało ją przed podjęciem ostatniego kroku, wypowiedzeniem ostatniego słowa, które niechybnie narodziło się już na jej języku; domyślała się, ale nie wierzyła. Bo i dlaczego miała wierzyć? Kto do tej pory dał jej podobną szansę?
- Chcę - przyznał i podniósł się w końcu z kamienia, ułożył stopy na ziemi i ruszył przed siebie powolnym, odrobinę chwiejnym krokiem. Wspierała go jasna laska. Zaciśnięte na niej palce drżały ze zmęczenia mięśni, to dziwne, że w momencie gdy zanurzał się w świecie naukowego dominium te stare dłonie nagle stawały się jakby młodsze, pewne, kompletnie opanowane. Alchemia oferowała mu tę rześkość. Odnaleziony przez Frances ślaz przelewitował do głazu, na którym wcześniej zasiadał mistrz, i opadł na ciepłą fakturę delikatnie, jakby stając się pamiątką ich obecności w samym środku uwitego przez chochliki kręgu. - Dziś nie będziemy uczyć się niczego - sprecyzował, jeśli nadzieja na kolejną lekcję tliła się jeszcze w jej głowie. - Dziś... porozmawiamy o przyszłości. Twojej, Frances. Jesteś młodym korzeniem wschodzącego drzewa, wiele już umiesz, wiele pokazałaś, a to, czego uczyć można młodych, staje się dla ciebie zamierzchłą podstawą. Widzę to - mówił, z wolną ręką ułożoną za plecami. - Chciałbym dać ci szansę - nie patrzył na nią, nie obserwował reakcji, słowa przychodziły mu ciężko, były jedną z poważniejszych naukowych decyzji ostatniej dekady, jaką przyszło mu podjąć. Wciąż nie był jej pewien, ale czy mógł pozwolić, by egoizm powoli umierającego starca zabrał z nim do grobu całą zgromadzoną wiedzę? - Zostaniesz moim powiernikiem. Pamięcią moich dokonań, którą pewnego dnia przekujesz w własne. Zostaniesz moją asystentką i zobaczysz, czym prawdziwie są rzeczy wielkie. Weźmiesz udział w ich tworzeniu, czynny udział, pod moim przewodnictwem. Ale jedna oznaka twej słabości będzie wystarczającym powodem, by strącić cię w przepaść. Co na to odpowiesz? - spytał.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zielona Polana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zielona Polana [odnośnik]05.10.20 22:34
Panna Burroughs powolnym krokiem ruszyła za Aegisem Lacework, nie przyspieszała widząc ciężkość, z jaką mężczyźnie przyszło stawiać kolejne kroki. Starość zdawała się być potworem, którego nikomu nie przyjdzie uciec. Nawet sławetny Nicolas Flammel, mimo nieśmiertelności zmagał się z działaniem czasu na jego organizm. Szaroniebieskie spojrzenie powędrowało na jedną, krótką chwilę w kierunku różowawego kwiatka jaki spoczął na głazie, na którym jeszcze chwilę temu siedział mężczyzna. Delikatna pamiątka ich bytu pozostała samotna, gdy oni powolnie oddalali się w innym kierunku.
Kiwnęła delikatnie głową, gdy mężczyzna potwierdził, że dzisiejszego dnia nie będą się uczyć. Tego zdążyła się już domyślić, nawet jeśli rozszyfrowanie filozoficznych aluzji przychodziło jej z niewielkim trudem, tak panna Burroughs wyczuła, że dziś chodzi o coś innego. Jedna myśl coraz częściej przewijała się przez jej umysł, lecz nadal wydawała się co najmniej abstrakcyjna. Wiele słyszała o Laceworku, jego pracy, dokonaniach… Czy dotychczasowym braku większych chęci, by przekazywać swoją rozległą wiedzę.
Słuchała uważnie, każdego ze słów jakie padało z jego ust i potrzebując chwili, aby przyswoić informacje. Chciałbym dać ci szansę brzmiało nierealnie oraz niemożliwie. Zaskoczenie błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, które automatycznie utkwiło w buzi starszego mężczyzny. W pierwszej chwili przemknęło jej przez myśl, że mężczyzna żartuje, szybko jednak wykreśliła tę możliwość. Nie był tym, który żartowałby z takich tematów, to było pewne. Panna Burroughs splotła ze sobą dłonie, szybko analizując sytuację. Praca w szpitalu była stabilna, lecz nie pozwalała jej się rozwijać ani nie przynosiła odpowiedniej satysfakcji. Praca u Laceworka spełniała najskrytsze marzenia powiązane z rozwojem oraz dążeniem do wielkich odkryć. Rachunek plusów oraz minusów zmiany miejsca pracy zdawał się być dziecinnie prosty. Wiedziała, że taka szansa nie pojawi się drugi raz. Była pewna, że gdy odrzuci propozycję czarodzieja, żaden inny czarodziej z równie wybitną wiedzą z pewnością nie złoży jej podobnej oferty.
- Jestem zaszczycona, panie Lacework. - Zaczęła, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech. - Z przyjemnością przyjmę pańską ofertę. Obiecuję, że nie przyjdzie panu się na mnie zawieść. - Odpowiedziała z wyraźną pewnością w głosie. Jej pewność siebie nadal zdawała się kuleć, czuła jednak, że nie przepuści takiej szansy. Nie mogła tego zrobić, jeśli chciała spełnić swoje marzenia oraz udowodnić wszystkim, na co było ją stać; że nie była tylko głupią, uroczą blondyneczką i była w stanie osiągnąć naprawdę wielkie czyny.
- Mam tylko jedną, niewielką prośbę. Czy moglibyśmy zacząć od pojutrza? Niech mnie pan nie zrozumie źle, panie Lacework. Najchętniej rozpoczęłabym pracę już dziś, mam jednak zobowiązania względem panna Abbelworn. Nie mogę odejść ze szpitala, bez rozwiązania podpisanej umowy, tak się nie godzi. - Poprosiła, zerkając w kierunku mężczyzny. Jej przełożonego Aegis znał całkiem dobrze, w końcu to on doprowadził do ich spotkania, a panna Burroughs nie wyobrażała sobie zwyczajnie zniknąć ze starej posady, bez wypełnienia wszystkich formalności.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Zielona Polana [odnośnik]05.10.20 23:15
Zgodziła się, że to zrobi nie miał najmniejszej wątpliwości. Praca w szpitalu Świętego Munga może i rzeczywiście była zajęciem stabilnym, jednak dla głodnego wiedzy alchemika z podobnym stażem naukowym co Burroughs codziennie stawiane przez ów miejsce zadania musiały być nużące. Obawiał się, że pewnego dnia otępią jej umysł. Sprawią, że dziewczyna zaniecha dalszego rozwoju, utraci swoją ciekawość, łatwość wysnuwania daleko idących lecz trafnych wniosków, chęci eksperymentowania z najwspanialszą w historii dziejów dziedziną magii. A tak być nie mogło. Kiwnął zatem głową, wydał z siebie pomruk aprobaty, wciąż przemierzając zielone połacie ogrodu botanicznego. Otaczały ich wspaniałe rośliny, soczyste ingrediencje, a za każdą z nich czaiła się pewna symbolika; ślaz był tego dnia odpowiedni, na tyle, by przysłużyć się zaplanowanej przez maga dyskusji. O ile dyskusją można ją było nazwać - jeśli Frances odmówiłaby propozycji, z pewnością odrzuciłby jej kandydaturę na dalsze nauczanie. To świadczyłoby przeciwko niej. Ale okazała się rozsądna, zaangażowana w wicie własnej przyszłości, a Lacework umiał docenić tych, którzy nie osiadali na laurach czy nie poddawali się poprzez pasmo ponurych porażek.
- Niech twoje czyny będą obietnicą, Frances. Nie słowa. Musisz zdawać sobie sprawę, że nie będzie to zajęciem łatwym. Często nie będzie też zajęciem przyjemnym. Alchemia jaką ci pokażę to wiedza, która może cię zabić. A może wznieść cię ponad innych - przestrzegł, musiał mieć pewność, że rozumiała wagę jego słów, jego planów. Zamierzał jej edukację przenieść na poziom wyższy, poziom nieosiągalny dla wielu alchemików, drastycznie wręcz odległy od dziecięcych zabaw pasjonatów czy samozwańczych ekspertów, których prędzej należałoby wrzucić do gotującego się kotła, by zaprzestali profanacji owej sztuki.
Twarz starca na moment przybrała pochmurny wyraz, gdy młodziutka czarownica postawiła warunek - nazwała go prośbą, jednak Lacework już teraz oczekiwał od niej pełnego podporządkowania -, ale ostatecznie kiwnął do niej z kolejnym niezrozumiałym pomrukiem, wyszeptując do siebie kilka słów. Coś na kształt diabelnego Munga.
- Niech tak będzie - zgodził się. - Za dwa dni pojawisz się w mojej pracowni punktualnie o siódmej nad ranem. Wtedy wszystko też omówimy dokładniej. A teraz sio, Frances. Zdaje się, że masz wiele spraw do załatwienia - pogonił ją teatralnym gestem białej laski, samemu skręcając natomiast w inną alejkę ogrodu, bez prawidłowego pożegnania pozostawiając ją w objęciach własnych rozmyślań.

zt dla lusterka


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zielona Polana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Zielona Polana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach