Wydarzenia


Ekipa forum
[Sen] Ruiny
AutorWiadomość
[Sen] Ruiny [odnośnik]13.08.17 19:52
First topic message reminder :

Sen czwarty

8 maja

Nie spodziewał się, że tej nocy wróci do niej. Do tego dziwnego świata, który był mu bliżej niż znajomy. Gdy znajdował się wśród nocnych mar, stawały się one dla niego rzeczywistością, a przy okazji nową tożsamością, która już po raz kolejny dawała o sobie znać. Morgoth szukał w starych księgach ojca jakiegoś wspomnienia o powtarzającej się historii, która najwidoczniej nie skończyła się po jednym ani po dwóch snach, a ciągnęła się dalej. Zupełnie jakby chciała go zaprowadzić do określonego miejsca, którego celu jeszcze nie znał, ale wraz z każdym kolejnym przeistoczeniem się był coraz bliżej. Tym razem nie było inaczej.

W dole potężne fale z głuchym łoskotem waliły o skałę, rozsyłając na wszystkie strony strugi słonej wody i obłoki piany. Widok z ziemi może i mógł być zatrważający, jednak z góry mógł być jedynie czymś wspaniałym. I chociaż widział to już setki, tysiące albo nawet miliony razy wciąż doceniał to, co dostawał. Tylko widoki zostały mu w nieskończoności samotności. Spojrzał jeszcze raz, a potem machnął potężnym łbem, patrząc przed siebie - w noc i w ciemność, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, czyli tam, gdzie nawet najdzielniejsze i najwytrwalsze ptaki nie odważyły się szybować. Nad głową miał granatowe niebo poprzetykane diamentami gwiazd, wokół rozrzedzone chłodne powietrze. Pod nim bezkresna tafla oceanu, z jednej tylko strony ograniczona jasnym pasem plaży, za którym migotały światła oddalonego miasta, które wkrótce miało zniknąć z horyzontu tak szybko jak wyłoniło się z ciemności. Nagle poczuł potężny podmuch wiatru, który musiał przezwyciężyć odpowiednim sposobem, by ten nie przerwał mu lotu. Jedno odpowiednie machnięcie ogona, złożenie na chwilę skrzydeł i zapikowanie kilka metrów w dół pozwoliło olbrzymowi uniknąć niepotrzebnych nieprzyjemności. Wyrównał, wyczuwając odpowiedni kierunek nocnych wiatrów i ustawił się w ich podmuchu. Dzięki temu nie musiał się tak męczyć, przebywając długie dystanse. Wiedział, że jego pasażerka zasnęła w końcu wyczerpana niesiona na jego kolczastym grzbiecie. Jej ludzka forma wcale go nie zaskoczyła, a była czymś oczywistym. Postanowił jednak pokazać jej coś, czego na pewno wcześniej nie doświadczyła, a potrzebował dziewczyny całkowicie przytomnej. Smok machnął ponownie głową, wydając z siebie ryk, który poniósł się na wiele dziesiątek kilometrów niesiony przez wodę. Nie bał się jednak tego, co się wydarzy. Jego boki zadrżały pod pracą mięśni, a dziewczyna na jego grzbiecie poruszyła się. Musiała się mocno trzymać, bo stworzenie złożyło skrzydła i przypikowało ku wodzie.  Smok spadał jak ogromny głaz, niesamowicie szybko, powietrze wokół nich po prostu aż piszczało. Kiedy od powierzchni oceanu dzieliły ich już dosłownie sekundy lotu, nagle woda pod cielskiem zakotłowała się i uniosła o dobre kilka metrów. Smok dosłownie w ostatniej chwili rozłożył skrzydła. Już nie pikował, lecz unosił się nad powierzchnią oceanu. Wydawszy z siebie ogłuszający ryk, załopotał skrzydłami i dalej pruł przed siebie nad skłębioną masą wody i piany. Fala rosła i rosła, a kiedy zaczęła się łamać, zgodnie z ruchem wody skierował się w lewo i okazało się, że leciał przez wodny tunel. Kiedy woda u wylotu tunelu znów zaczęła się kłębić, przyśpieszył wyprysnął w górę spośród kłębów piany w chwili, gdy czoło fali zaczęło opadać. Opadło, chyba wściekłe, bo nie natrafiło już na nikogo. Smok wraz z dziewczyną na grzebiecie już dawno unosił się z powrotem w niebo, wznosząc się coraz wyżej i wyżej. Były to ostatnie chwile ich wspólnego lotu, bo niedługo miał nadejść świt, a przebyty przez noc dystans zdecydowanie oddalił ich od zagrożenia. Oboje potrzebowali wypoczynku, więc czarna bestia powoli zaczęła okrążać wzgórze, na którym znajdowały się ruiny dawnego zamczyska. Tym razem jednak nie zamierzał narażać dziewczyny na drastyczne zmiany wysokości, więc delikatnie osiadł na pustym placu pośrodku dawnej budowli, a ziemia dokoła zadrżała pod jego ciężarem.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Re: [Sen] Ruiny [odnośnik]02.09.17 17:41
Nie mogła wiedzieć tego, co smok, a jednak miała wrażenie, że za jego chwilową utratą czujności stoi coś znacznie większego, niż zwykła nieuwaga. Coś potężniejszego i jednocześnie bardziej strasznego, coś, co kazało mu zastygnąć na moment i przypłacić przez to uderzeniem prosto w pysk. Czy była to magia? Być może, choć na pewno nie taka, jaką rzuca się przy pomocy różdżki. Marine czuła, że coś jest bardzo nie tak, bo jakkolwiek dziwne i abstrakcyjne było do tej pory starcie zmiennokształtnego z rycerzem w ruinach sennego zamku, tak brak wyraźnej przewagi tego pierwszego był zdumiewający. Zwierzę tak potężne, że jednym ruchem ogona mogłoby powalić jedną z istniejących tutaj wcześniej kamiennych wież miało teraz nie lada problem. Od kiedy smoki bały się magii? Od kiedy władali nią rycerze w zbrojach?
Lestrange biegła przed siebie, a w myślach nazywała się tchórzem. Nie mogła jednak podjąć innej decyzji; zostawiała towarzysza za sobą tylko dlatego, by ratować ich oboje – siebie przed walącymi się ścianami oraz jego przed kolejną utratą czujności. Dbał o nią i być może nawet w amoku rozejrzałby się, poszukując jej, zamiast zadać ostateczny, finalny cios. Nie mogła na to pozwolić, dlatego teraz prędko omijała gruzy i kupy ziemi, kierując się ku wylotowi. Szukała miejsca dogodnego do wspinaczki, ponieważ nie oczekiwała, że nagle całe te drżące od smoczego ryku podziemia odkryją przed nią schody na powierzchnię. Jedyne wyjście prowadziło w górę, a dzięki różdżce mogła jeszcze cokolwiek zdziałać i pomóc sobie chociaż w małym stopniu. Zaklęciami odrzucała kawałki ścian, walące jej się na głowę, ale przecież nie mogła robić tego ciągle, musiała się wydostać. Szukała najdogodniejszego miejsca na zrealizowanie swojego planu i wreszcie takie znalazła – po górze gruzu wspięła się o niemal jedno piętro, a później szybkim ruchem różdżki uformowała sobie dalszą drogę i choć bardzo pragnęła obejrzeć się za siebie, nie zrobiła tego. Dopiero, gdy jej stopy dotknęły zielonej trawy, pozwoliła sobie na spojrzenie w dół.
Natychmiast odbiegła kilka metrów od wprost ziejącej w ziemi dziury, z której wciąż dochodziły odgłosy walki. Marine miała nadzieję, że dzięki niej wierzchowiec przeciwnika został unicestwiony na dobre; to uczucie również było nowe, jako iż wcześniej nigdy tak mocno nie pragnęła zniszczenia innej żywej istoty, nawet zwierzęcia. Nie miała czasu, by zastanowić się nad tym, jak bardzo przebyte przygody wpływają na jej zachowanie, emocje czy charakter – to wciąż był tylko sen, a śnili ludzie, którzy mieli chociaż resztki sumienia. Nie wszystko było więc dla niej stracone.
Otarła krople potu z czoła i natychmiast rozejrzała się za miejscem, które mogłoby się nadać na kryjówkę. Bardzo chciała śledzić rozwój wydarzeń, ale skoro nie mogła tego robić, musiała zadbać o własne bezpieczeństwo, a ruiny nie były już bezpieczne dla nikogo. Zanim jednak choćby poruszyła głową, smok niemalże wystrzelił spod ziemi, tuż obok wychodzącego na powierzchnię rycerza. Marine odruchowo powiodła spojrzeniem za stworzeniem; majestat w czystej postaci znowu szybował w przestworzach, szykując się do ataku na przeciwnika. Lestrange nie zorientowała się nawet, że uśmiecha się na ten widok, jakby jej podświadomość życzyła sobie walki, krwi, szczęku stali i zwierzęcego ryku.
Buchnął smoczy ogień, a jego gorąco dotarło nawet do niej; obserwując konającego aetona schowała się pomiędzy stertą kamieni, wciąż czujnie obserwując rozwój wydarzeń, od których zależało także jej życie. W ruinach nie było bezpiecznie, lecz smok w swoim szale nie zapomniał o niej – rozłupując ogonem pozostałe jeszcze w pionie ściany, zauważył ją wreszcie i gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, dziewczyna wiedziała, co to oznacza. Poderwała się z ziemi niemal w tym samym momencie, w którym smocza głowa znalazła się przy niej; natychmiast chwyciła się wielkich rogów i starała umościć na znanym już grzbiecie. Przez moment myślała, że za chwilę znowu oboje wzniosą się w przestworza i odlecą daleko przed siebie, w bezpieczne miejsce wolne od zmartwień i wrogów, jednak to byłoby zbyt piękne. Stało się zupełnie inaczej.
Stal błysnęła w słońcu, a miecz przeciął powietrze, zatapiając się w grubej, smoczej skórze. Marine miała wrażenie, że wszystko na moment jakby zamarło, a ona była jedynie widzem, a nie uczestnikiem. Gdy z lewego boku zwierzęcia trysnęła krew, z jej gardła wyrwał się rozpaczliwy okrzyk - miała ochotę sama rzucić się na rycerza, powalić go na ziemię i uderzać własnymi, gołymi pięściami. Zacisnąć dłonie na jego gardle i obserwować, jak wydaje z siebie ostatnie tchnienie. Potraktować serią najgorszych zaklęć, jakie znała. Na zmianę z gniewem wzbierało w niej przerażenie, bo przeciwnik wcale nie przestał przeć do przodu i wciąż wymachiwał swym orężem, próbując zadać kolejne rany.
Smok cofnął się, a wraz z nim Marine, kurczowo trzymająca się rogów zwierzęcia. Niestety zdało się to na nic, bo gdy zmiennokształtny szarpnął głową, zrzucił ją prosto na trawę, zapewne tam właśnie celując. Upadła miękko, lecz nie bezboleśnie, lecz chwilowe mrowienie nie przeszkodziło jej w obserwacji ostatniego, smoczego ataku.
Czarna Bestia naparła na rycerza po raz ostatni, by przy finalnym kroku otworzyć paszczę i zębami zmiażdżyć przeciwnika, a później runąć z nim w dół pieczary, jaka powstała w ziemi.
Wszystko ucichło, jakoby zniknięcie z pola widzenia oznaczało także koniec walki, koniec wroga i… smoka? Marine podniosła się z ziemi tak prędko, że zakręciło jej się w głowie i biegiem pokonała kilkanaście metrów, jakie dzieliły ją od skraju wielkiej wyrwy. Opadła na kolana, dłońmi zapierając się o ziemię i zaglądając prosto w przerażającą otchłań. Serce biło jej zdecydowanie zbyt szybko, była zdezorientowana, przestraszona i nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą się stało. Ze swojej pozycji nie widziała ani nie słyszała niczego, co mogłoby się dziać na dole – ani dalszych odgłosów walki, ani martwych ciał dwójki arcywrogów. Powietrze przeciął tylko jej zduszony jęk, gdy bezsilnie spoglądała w dół.
To szaleństwo, oceniła swoją następną myśl ledwie ta pojawiła się w jej głowie.
Jesteś Lestrange, podpowiadała kolejna.
Dziewczyna otarła więc z policzka jedną łzę, która zdążyła się na nim pojawić, a później stanęła na drżących nogach i zamknęła oczy. Ściskając mocno różdżkę w dłoni, postąpiła o krok do przodu, dzieląc los smoka.


| koniec



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
[Sen] Ruiny - Page 2 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

[Sen] Ruiny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach