Ledwo po ataku, Hereward poczuł jak powraca do swojej dawnej formy. Znikało pierze, powracał normalny wygląd twarzy. Wyciągnął się nieco po powrocie do swojej ludzkiej formy. Wyciągając różdżkę z zębów i mierząc we Fredericka na wypadek gdyby jednak chciał atakować. Bardziej w ramach formalności nie spuszczał Gwardzisty z oczu gotów w razie czego jeszcze na obronę.

The member 'Hereward Bartius' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 87

8/125, -70, -10 do werbalnych, zabronione uniki

Siły opuszczały moje ciało z każdym kolejnym atakiem gąsiora. Nie wiedziałem jednak, co sprawia mi większy ból - koniec ptasiego dzioba, czy może moje własne zażenowanie i wstydliwa niemoc. W naturalnym odruchu chciałem odepchnąć zaklętego w zwierzę Bartiusa, świadomość jednak w porę przypomniała mi, że kodeks zakazywał używania własnych mięśni w ten sposób.
Ostatkiem sił uniosłem różdżkę.
- Pyotego! - krzyknąłem niezdarnie - zapewne po raz ostatni tego spotkania, czując, jak powoli słaniam się na nogach.

The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 9

Fox out

Różdżka nie chciała mnie już słuchać - nawet nie drgnęła, a ja po chwili runąłem na posadzkę nieprzytomny. Magomedykom zajęło chwilę, by doprowadzić mnie do porządku; zbyt długą, bym zdołał pogratulować Bartiusowi zwycięstwa. Choć próbowałem upierać się przy tym, że nie odniosłem poważniejszych obrażeń, siłą zostałem wysłany do Munga, skąd wypuszczono mnie dopiero na następny dzień. I choć był to krótki pobyt w szpitalu, stanowił wspaniale ironiczne creme de la creme mojej porażki.

zt