Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]07.05.18 23:30
First topic message reminder :

Kuchnia

★★
Obszerne pomieszczenie, wewnątrz którego niemal zawsze delikatnym płomieniem żarzy się palenisko pod żeliwnym kociołkiem. Większość półek jest otwartych, w słoikach, buteleczkach i drewnianych skrzynkach znajdują się produkty spożywcze różnego pochodzenia. Wewnątrz pachnie mieszaniną ziół specyficzną dla całej lecznicy, wzmocnionej niedźwiedzim czosnkiem przewieszonym wstęgą nad przeważnie odchylonym oknem - w formie ochronnego amuletu. Ustawiony pośrodku dębowy stół nierzadko służy za dodatkowe łóżko, a cztery krzesła, którymi go otoczono, bynajmniej nie są przeznaczone dla domowników - chorzy muszą nabrać sił. Podwieszone pod sufitem grzyby i owoce pachną suszem, wystrój wydaje się surowy, pozbawiony zbędnych ozdób. Kiedy na zewnątrz panuje ciemność, w kuchni mrok rozprasza blask paleniska oraz świece palone na stole. Gliniane naczynko w kącie pomieszczenia przeważnie wypełnione mlekiem wskazuje na obecność kociego łowcy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kuchnia [odnośnik]27.02.19 16:10
Ufał swojemu wewnętrznemu wilkowi na tyle, by wiedzieć, że w chwilach słabości mógł się za nim ukryć i odkryć siłę na nowo. Ile razy już mu się udawało wybrnąć w ten sposób z kłopotów? Gdyby nie czas i energia, które poświęcał na doskonalenie umiejętności animagii, mógłby mieć problem z ocaleniem siebie samego w innej formie magii. Bo prócz transmutacji mało co interesowało go w równym stopniu, co właśnie tajniki przemian jednej materii w drugą. Dość często zagłębiał się we własną, dziką naturę, by nie znaleźć bezpiecznej w niej przystani. Anomalie jeszcze na niego nie oddziaływały i wątpił, by miało to nastąpić, chociaż magia wciąż w całym kraju była niestabilna i ciężko było w jakikolwiek sposób temu stuprocentowo zawierzyć. Aktualny stan był stanem przejściowym - ku dobremu czy ku złemu, tego nie wiedział nikt. Domysły były jedynie domysłami i niczym więcej. Ślepa wiara bez dowodów była pustką, a na niej Morgoth nie zamierzał opierać przyszłości swojej rodziny.
Nie skomentował jej słów, jednak nie oznaczało to, że umknęły jego uwadze. Skrupulatnie zdobywał informacje z obserwacji poszczególnych osób, by następnie samemu wymuskać odpowiednią opinię, nieopierającej się na żadnych obcych przesłankach. Chłodne zawierzenie własnym zmysłom i instynktom towarzyszyło mu od zawsze, a zaufanie do własnego osądu była dla niego zdecydowanie ważniejsza od uwag innych ludzi. Cassandra zdawała się być osobą rzeczową i dokładną, która nie zamierzała tracić czasu na zbędne półśrodki. On też nie miał utrudniać jej pracy. - Czekam na wiadomość - odpowiedział, rozumiejąc, że to wcale nie był koniec ich współpracy. Oboje należeli do czegoś większego niż oni sami i nie mogli poprzestawać jedynie na własnych ambicjach. Zarówno strefa badawcza jak i ta bezpośrednio zaangażowana w starcia musiały współpracować dla ogólnego dobra. Gdy tylko zachęciła go do wypicia, przyłożył do ust naczynie i wypił jego zawartość, nie pozostawiając ani kropli. Na szczęście następny dzień miał pozostawać bez większych planów, dlatego mógł ukryć się przed wszystkimi. I oszczędzić im widoku swojej osoby w niemal agonalnym stanie. Jeśli samo wychodzenie z sinicy było ciężką terapią, co dopiero w połączeniu z Ondyną. Wolał o tym nie myśleć. - Dziękuję - dodał jedynie na koniec, chociaż w jego oczach widać było wdzięczność, której szczędził słów. Nigdy nie należał do wylewnych osób i ktokolwiek mający z nim do czynienia, mógł to wyłapać przy pierwszym spotkaniu. Już wkrótce miało się to zmienić przy mowie na szczycie w Stonehenge, jednak póki co Morgoth pozostawał zdystansowany. Dlatego też w milczeniu pożegnał się skinieniem głowy. Na dzisiaj miał to być koniec, chociaż nadciągała wizja kolejnych etapów.

|zt?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]27.02.19 19:50
Skinęła głową na znak, że przyjęła jego słowa - zamierzała się odezwać, kiedy tylko minie czas odpowiedni na oswojenie się organizmu ze spożytym specyfikiem, kiedy jego moc w pełni wypełni ciało Morgotha, miała nadzieję, że całkowicie eliminując objawy choroby. Włożyła w ten lek naprawdę dużo pracy - i choć wciąż szukała w nim słabości, wad, argumentów przeciw jego skuteczności, nie potrafiła znaleźć innej drogi; mikstura musiała zadziałać - martwiły ją skutki uboczne, ale nad tymi musiała zapanować. I zrobić to w porę - wierzyła, że jeśli coś się zadzieje, Morgoth przyśle jej stosowną wiadomość. Wydawał się rozsądny i konkretny, istniała szansa, że nie podejdzie do sprawy z typową dla mężczyzn niefrasobliwością - czasem lubili zgrywać twardzieli.
Nie potrzebowała wylewniejszego podziękowania, przytaknęła jedynie krótko, dostrzegając w jego oczach emocje - chyba bardziej ufała ludziom, którzy wypowiadali mniej słów: często wtedy uważniej warzyli te, po które sięgali. Była to zresztą raczej cecha ludzi dojrzałych, a tych ceniła. Podczas pracy ceniła konkrety ponad rzucane na wiatr słowa - tym przyjemniejszą zdała się jej współpraca ze śmierciożercą. Pozostali zdali jej się arogantami o większym ego niż możliwościach, Morgoth przełamywał ten schemat - w zamyśleniu zastanowiła się nad tym, czy fakt, że był najmłodszy, mógł mieć na to wpływ. Od razu wzięła ze stołu puste naczynie, przestawiając je na wysoką półkę - miała w domu dziecko i choć było to dziecko mądre, nie zostawiała tak niebezpiecznych specyfików w zasięgu rąk małej Lysy - nigdy.
- Jeśli znużenie stanie się silniejsze, niż potrafisz znieść, jeśli ogarnie cię słabość, której poczujesz, że nie będziesz w stanie zwyciężyć, jeśli poczujesz ból potężniejszy, niż będziesz mógł znieść na stojąco, wezwij mnie - poprosiła jeszcze, w pewien sposób powtarzając swoje słowa, ale uzdrowicielskich nakazów nigdy dość - musiała mieć pewność, że przyjął, dobrze zrozumiał i zapamiętał jej słowa. Zanim wydarzy się tragedia - odpowiadała za niego i za jego chorobę. I za swoją reputację jako uzdrowiciela, ponad nic o nią dbała. Po krótkim pożegnaniu odprowadziła arystokratę za próg, by bez przeszkód mógł minąć niezaznajomionego z nim trolla.

zt :pwease:




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]02.03.19 9:22
Wychodząc z jej lecznicy ostatnim razem, słowa ostrzeżenia były dość wyraźne zaakcentowane. Biły wręcz rozkazem, którego nie powinien był łamać dla swojego, ani cudzego dobra. Wiedział, że powinien był ją wezwać w razie, gdyby coś się stało. Uległo gwałtownej zmianie lub gdyby faktycznie nie dawał już rady. Z założenia wolał tego nie robić, nie lubiąc momentów, w których był całkowicie zdany na łaskę innych ludzi, jednak zawczasu napisał odpowiedni list, który leżał na biurku. Wątpił, żeby był w stanie napisać chociażby parę słów w momencie ataku, jednak Kylo czuwał i w każdym momencie mógł wzbić się w powietrze, by ponieść wiadomość do uzdrowicielki. Morgoth nie zamierzał podejmować ryzykownych decyzji, tylko po to by unieść się dumą. Nie odezwał się jednak do kobiety, chociaż atak był silniejszy niż się spodziewał. Zawczasu wyciszył komnaty. Zamknął je tak, by nikt nie miał prawa do nich wejść. Kazał sobie nie przeszkadzać i nikt nie zadawał zbędnych pytań, które mogłyby paść. Gdy przyszło jednak co do czego... Wolałby tego nigdy ponownie nie przeżywać.
Wraz z listem od uzdrowicielki nadeszła równocześnie zmiana w jego organizmie, gdy w końcu poczuł się silniejszy. Atak wyssał go z praktycznie całej energii, która wracała stopniowo, jednak do tego już przywykł podczas braku możliwości złapania oddechu przez Ondynę. Pamiętał, że po kryzysie przychodził czas regeneracji, którego nie znosił bardziej od samego uderzenia choroby. Bezczynne czekanie nie było dla niego normalnym stanem, gdy preferował działanie w jakiejkolwiek formie. Teraz działo się tak wiele, że zwyczajnie nie było chwil dla zbędnego marnowania czasu. Kolejne planowanie przyszłości, odpowiedzialność i radzenie sobie ze zmianami. Październik jeszcze się nie skończył, a już Yaxley's Hall zaczęło rozszerzać się silniej niż w ostatnich latach. Morgoth stawił się wraz z zaleceniem Cassandry, nie zamierzając szczędzić czasu na zbędne czekanie. Wysłał jej krótką odpowiedź z zapowiedzią swojej wizyty, po czym przeniósł się do Londynu, by odnaleźć znaną już sobie lecznicę.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]02.03.19 15:26
Wiadomość od Morgotha przyniosła jej ulgę, skłamałaby przed sobą samą, gdyby nie obawiała się, że brak wiadomości ze strony czarodzieja oznaczał najgorsze, nie mogła przecież wiedzieć, kogo właściwie poinformował o swojej wizycie i choć mogła zwrócić się do jego krewnych - Cynerika chociażby - nie chciała ani nie zamierzała nastawać nadto na prywatność swojego gościa. Stan zdrowia bywał wrażliwym tematem, zwłaszcza wśród mężczyzn i zwłaszcza wśród mężczyzn takich jak on - dzierżących władzę. Tym mocniej zanurzyła się w rozważaniach o klątwie Ondyny, przez ostatnie dni studiując ze szczególną uwagą przypadki chorych, stosowane terapie, objawy i przebieg choroby; ze zdumieniem odkrywszy, że być istniało rozwiązanie. Nie zamierzała rozciągać przed nim nierealnej wizji nie wiedząc, na ile realną mogła się stać - ale zamierzała dziś pobrać wszystkie niezbędne pomiary i badania. Kiedy rozległo się pukanie - była już gotowa, otulona bawełnianą chustą barwy ciemnej purpury chroniącej przed wieczornym chłodem otworzyła mu drzwi, skinięciem głowy uspokajając mniej nastroszonego niż za pierwszym razem trolla. Po krótkim powitaniu poprowadziła go ponownie ku miejscu, w którym spotkali się za pierwszym razem. Tym razem na jej kotle nie gotowało się nic szczególnego - zamiast tego kuchenny stół zdobiła pękata dynia, w której całkiem zgrabnie wycięty już został złowrogi uśmiech. Nie pozwoliłaby Lysandrze spędzić Nocy Duchów bez odpowiedniej lampy.
- Jak twoje samopoczucie? - zwróciła się ku niemu, wskazując dłonią na pobliskie krzesło - niemo zapraszając, by na nim usiadł. - Pojawiły się skutki uboczne? Muszę znać ich dokładny przebieg - wyjaśniła, z odległości przyglądając się jego twarzy. Zdawało się, że papierowa biel ustępowała, ale być może było to tylko złudzenie wywołane cieplejszym światłem świecy. Większość arystokratów dbała o skórę, bez wątpienia i tak był blady: a Ondyna dodawała swoje trzy knuty. Wzięła z kuchennych szafek szklankę, którą wnet napełniła wodą z pobliskiego wiadra - stawiając ją przed młodym Yaxleyem. - Wypij, proszę - Czy pamiętał o nawodnieniu?




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]02.03.19 18:45
- Zrobiłem, co kazałaś - odezwał się po dłuższej chwili milczenia, gdy weszli do środka - znów do kuchni, w której od ostatniego razu nic się nie zmieniło. Spojrzenie Yaxleya na moment zatrzymało się na pękatej, pomarańczowej dyni, której demoniczny uśmiech miał zwiastować zbliżające się Halloween. Święto Duchów. Samhain jak sam preferował nazywać noc z października na listopad. Wszelkie ozdoby przypominały mu więc o jego własnym ślubie, który w akompaniamencie prastarych ognisk miał się odbyć wraz z zachodem słońca w ostatni dzień aktualnego miesiąca. Yaxley's Hall nie celebrowało guseł większego społeczeństwa, ale skupiało się na korzeniach, a właśnie tym Samhain był. Zaraz jednak jego uwaga została przeniesiona na postawioną przed nim szklankę. Nie patrząc na uzdrowicielkę, po raz kolejny wypełnił jej polecenie bez słowa. - Palenie w przełyku powoli mija - stwierdził, odstawiając naczynie i wracając wspomnieniami do dnia, w którym zaczął się atak. Wpierw jednak ukoił jej ciekawość zawodową tyczącą się jego samopoczucia. - Objawy ustąpiły. Łapię łatwiej powietrze. Serce nie wali już jak oszalałe. Nie pocę się przy każdym drobnym ruchu. - Wcześniej starczyła odrobina wysiłku, by czuł palpitację, by miał urwany dech, by plecy całe pokrywały się potem. - Przemiana była niesamowicie... Utrudniona - zaczął, wiedząc, że zrozumiała, jaką przemianę miał na myśli. Wcześniej zdawała się być wręcz zaznajomiona w tajniki transmutacji w zwierzę, ale nie wnikał w ów temat. Najważniejsze, że była w stanie połączyć fakty w odpowiedni sposób i nie dawać mu żadnej ułudy profesjonalizmu. Cassandra była i miała być osobą konkretną. Nie dostrzegał w niej fałszu, jednak słowa szacunek czy zaufanie były zdecydowanym wyolbrzymieniem w tej sytuacji. Spotykał kobietę drugi raz i wstępnie mógł jedynie uznać, że krystalizacja jego postawy wobec niej kierunkowała się ku stopniom bardziej neutralnym niż negatywnym. Póki co nie dała mu odczuć swoich niekompetencji, a tego by nie zniósł, musząc oddać się w dłonie kogoś, kto nie wiedział, co robił. - Przypominało to bardziej wilkołacze opętanie - odezwał się po chwili. - Czułem łamanie kośćca, a serce jakby zaraz miało wybuchnąć. Z bólu nie docierały do mnie żadne zewnętrzne bodźce. Jedynie wewnętrzny pożar, trwający w nieskończoność. Paraliż kończyn i ułuda topienia się. Tu raczej winię Ondynę. Dopiero gdy wszystko przeszło, zobaczyłem, ile krwi się ze mnie wytoczyło. - Wątpił, by przeżyłby to, będąc pod ludzką postacią.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]02.03.19 19:23
Skinęła głową, wdzięczna za konkretną odpowiedź; jako uzdrowicielka miewała naprawdę różnych pacjentów, wbrew pozorom całkiem spora grupa dorosłych - zdawałoby się - dojrzałych mężczyzn wolała ignorować rozsądne zalecenia uzdrowiciela, samemu wiedząc lepiej. Najczęściej nie widywała ich po raz kolejny - a jeśli, to w stanie wyłączającym możliwość powiedzenia satysfakcjonującego a nie mówiłam. Przytakiwała jego objawom, nie tyle dając znak, że go słyszy, co może bardziej z każdym przytaknięciem pomagając sobie zapamiętać wypowiadane przez niego słowa. Każde jedno miało być istotne - każde jedno mogło stanowić wskazówkę, która nie mogła jej umknąć. Ogólnie wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu - Morgoth stał przed nią o własnych siłach, a objawy, z tego co mówił, wyraźnie zelżały. Spojrzała na niego, słysząc o przemianie.
- Przemiana była utrudniona z powodu osłabienia czy z przyczyn... bardziej niezwykłych? - dopytała z zastanowieniem, wszak wpływ mógł mieć także zbyt wolny przepływ magii, hamowany cząstkami dostarczonymi wraz z eliksirem, mającym stłumić działanie sinicy. Mogły, nie musiały, istotna informacja musiała zostać dokładnie sprawdzona - wówczas mogłaby mieć wpływ na więcej aspektów niż ten jeden. - Interesujące... - zamyśliła się, nie pytała, czy podobne objawy miewał już wcześniej; wiedziała, że nie miało prawa się to stać. - Gdzie krwawiłeś? - Czy to możliwe, by Ondyna reagowała z sinicą silniej, niż sądziła początkowo? Być może siła anomalii w momencie, w którym związała jedną chorobę z drugą, kiedy wywołała atak Ondyny, zmieniła też jej typ - podobnie, jak działo się to z sinicą wywołaną w sposób nienaturalny. To wszystko były to tylko hipotezy, rozmyślania, ale warte dokładnego sprawdzenia. - Ułuda topienia bez wątpienia miała związek z Ondyną, co wbrew pozorom jest bardzo dobrą wiadomością - stwierdziła w końcu na głos, trudno stwierdzić, czy bardziej do siebie, czy może do niego. - Jesteś w stanie oszacować, jak długo to trwało? - Nawet krótkotrwała deprawacja sensoryczna mogła nieść tragiczne konsekwencje. - Proszę, podwiń rękawy - obejrzę twoje ręce. Prawa  - czy reagowała na paraliż tak samo, jak pozostałe trzy kończyny? - Pamiętała, że to na niej ogniskowały się objawy sinicy. - Mówisz o pożarze... - podjęła w skupieniu, jej myśli chaotycznie tańczył wokół wszystkiego, co udało jej się wyciągnąć ze swoich badań na temat sinicy, a także wokół wszystkiego, co dotąd wyczytała o Ondynie. - Ulokowałbyś go w żołądku, w mięśniach, w umyśle...? Jesteś w stanie opisać go dokładnej? - Była świadoma. Świadoma tego, że pacjenci bardzo często mimowolnie sami wyczuwali źródła swoich dolegliwości, uzdrowicieli bardzo często gubił niedokładny wywiad. Naturalnie, myśli pacjentów należało skonfrontować z rzetelnymi badaniami, ale nie można było ich ignorować.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]04.03.19 18:44
Nie spodziewał się, że będzie miał do czynienia z podobnymi zdrowotnymi przewrotami, bo jeśli naprawdę kobieta wyleczyła go z jednej choroby, był to wielki przełom dla każdego, kto zapadł na sinicę. Jednak nie tylko, wszak uzdrowicielstwo zyskiwało większe spektrum i z takim osiągnięciem Vablatsky mogła wiele. Czuł się lepiej, chociaż osiągnięcia pełni sił jeszcze nie odczuwał - nie oznaczało to jednak, że czuł się z tego powodu słabszy. Wręcz przeciwnie. Zawsze był zwolennikiem teorii, że to właśnie cierpienie i znoszenie trudów uszlachetniało, utwardzało osobowość wraz z charakterem. Coś, co zdobywało się łatwo, nie było warte zachodu ani ceny. Zastanowił się przez moment, by opisać jej to, co przeżył. Jak potoczyły się zdarzenia jedno po drugim, uwzględniając jej zapytania. Czy potrafił ubrać w słowa to wszystko? Wiedział, że nic nie mogło się z tym równać, jednak mógł spróbować przekazać coś imitującego ów odczucia. - To było coś... Jakbym chciał się zmienić, ale wewnętrzne zwierzę niekoniecznie - odezwał się po chwili ciszy spokojnym głosem, wpatrując się w nieistniejący punkt na blacie stołu. - Walczyło jak jeszcze nigdy dotąd. Osłabienie mogło mieć swój udział w tym, ale... Myślisz, że nie chciało wystawiać się na anomalie? - spytał, wracając z niebytu myślowego i przenosząc spojrzenie na kobietę. Czy transmutacja ciała była powstrzymywana przez coś innego? Czy to instynkt odzywał się w nim mocniej niż sądził? Jednak skoro tak silniejszy powinien był się objawić, a w tym przypadku był to wilk. - W gardle czułem posmak krwi, jednak miałem zakrwawiony nos. Trwało to... Godzinę? Może kilka, bo po wszystkim odpłynąłem i nie wiedziałem, ile czasu byłem nieprzytomny - odpowiedział, nie zamierzając jej oszukiwać. W końcu podczas tego zajścia poczucie czasu zupełnie się zmieniało. Cierpienie wydłużało wszystko w nieskończoność, a nie obserwował zegara mimo że miał taki zamiar. Nie mógł jednak przewidzieć utraty zmysłów. - Jeśli byłbym w stanie, odciąłbym sobie wtedy prawą rękę - kontynuował raport, wbijając wzrok w Cassandrę. Wszystko się od zaczęło od źródła sinicy, a dopiero później poszerzyło działanie. - Ból z umysłu promieniuje na całe ciało, dlatego ciężko powiedzieć. Na pewno wraz z rozsadzaniem czaszki, odczuwałem najmniejszy powiew powietrza. - Umilkł, pozwalając już czarownicy pracować. Trwało to jakiś moment, gdy sam postanowił poruszyć pewną kwestię. - Antidotum zdołałoby wyleczyć również i chorych, którzy zachorowali przed anomaliami? - spytał, chociaż była to bardziej czysta fascynacja i ciekawość. Jeśli chciała, Cassandra mogła wyczuć w tym jeden z poziomów podziwu i uznania. Nie tego pustego. Zdystansowanego i wyraźnie ukrytego, acz szczerego.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]04.03.19 20:45
Mogła się wydawać zamyślona - nie była jednak oderwana od rzeczywistości, w skupieniu zastanawiała się nad jego słowy, analizując każde słowo, które padło z jego ust. Zastanawiała się - czym mógł być trud przemiany, z czego wynikać? Czynników wewnętrznych, bez wątpienia, ale bijących od której strony? Czy chodziło o umysł, czy o serce? Umysł, jakby nerwy, frustrację, wewnętrzny sprzeciw, zwierzęcą złość na zadany ból. Jakby zwierzęca jaźń szukała ucieczki przed swoim wewnętrznym cierpieniem...
- Mogło się bać - odparła w zamyśleniu - Nie masz czasem wrażenia, że twoje wewnętrzne zwierzę kierowane jest odrębną jaźnią, że żyje sobą, tylko od czasu do czasu łącząc się z twoim umysłem? To tylko zwierzę, kieruje nim instynkt - ból wywołuje płochą ucieczkę. Nie głupią, a wiedzioną rozsądkiem, z dala od tego, co krzywdzi. To może być wina receptury - dodała nieco bardziej ożywiona - Waleriana ma ukoić umysł i przygotować go na wstrząs, ma pomóc utrzymać nerwy na wodzy. Odprężyć się, wyciszyć, w przerwach pomiędzy atakami. Być może powinno być jej kilka gramów więcej, by powstrzymać to na przyszłość. - Przetarła dłonią brodę, skupiając się na własnych słowach: dwa, może trzy gramy więcej - będzie musiała zapisać to jak najszybciej. Kiwnęła głową. - Sinica była jeszcze wtedy silna, dyrygowała anomaliami. Kiedy się zbudziłeś, pamiętasz, czy krew była zaschnięta czy świeża? - Istotne było, jak długo krwawił: czy podczas braku nieprzytomności krwotok wciąż był obfity, czy może ustał, kiedy wzmocnił się snem. To miało znaczenie dla kolejnych poddanych terapii - być może sen działał regenerująco, a być może przeciwnie, mocniej wystawiał niekontrolowane ciało na niebezpieczeństwa. Na moment zatrzymała w płucach oddech, słysząc o bólu jego ręki, musiał być silniejszy, niż przewidywała. Zdecydowanie do eliksiru należało dodać więcej waleriany. - Pokaż mi tę rękę, proszę, podwiń rękaw - poprosiła, podchodząc bliżej; kiedy tylko to uczynił, przesunęła palcem po jej wewnętrznej stronie, przyglądając się głównej żyle - która wyglądała zadziwiająco dobrze. Lek czynił postępy. - Nadwrażliwość na bodźce - sparafrazowała jego słowa własnym językiem, powtarzając je na głos, aby nie zapomnieć. Każda, nawet najmniej pozorna informacja mogła nieść niespodziewane wskazówki. - Wygląda na to, że objawy się wycofują. Pomijając skutki uboczne, lek działa tak, jak powinien. Krwotoki powinny stać się coraz mniej obfite, a przed końcem miesiąca - zniknąć całkiem. -  Wykorzystują chwilę milczenia, odeszła od stołu, krzątając się przy szafkach - do niedużej szklanicy wrzucając szczyptę waleriany, którą wnet zalała wrzącą wodą. Napar winien przynajmniej trochę zniwelować skutki uboczne, choć podany razem z lekiem zadziałałby lepiej. Nie podała jeszcze naczynia Morgothowi - waleriana potrzebowała chwili na uwolnienie swoich właściwości.
- Tak - odparła na jego pytanie - Choć bez anomalii dotarcie do sedna sprawy byłoby znacznie trudniejsze, to one pozwoliły poznać naturę sinicy. Co więcej, prawdopodobnie otworzyły drogę do twojej Ondyny. Jeśli anomalie były w stanie wywołać jej atak - tak jak sinica - prawdopodobnie jej objawy również udałoby się... przynajmniej ograniczyć. Jeśli się zgodzisz, spróbuję się tego podjąć - ostrzegam jednak, że będzie to próba równie eksperymentalna, co ta, przez którą już przeszedłeś. Nie jestem w stanie obiecać, że okaże się równie skuteczna - ale mogę obiecać, że zrobię, co leży w mojej mocy, by tak się stało. Potrzebujemy cię silnego. - My, rycerze.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]05.03.19 14:08
Jej słowa były interesujące. Zupełnie jakby wiedziała o tym jak to było nieść w sobie jeszcze kolejny, oddzielny byt. Może sama lub ktoś bliski posiadał ów dar, jednak Morgoth nie zamierzał się specjalnie w to zagłębiać. Sam nie lubił, gdy ktoś poznawał jego sekrety. Nie mniej jednak postać uzdrowicielki zaczęła mu się jawić jako ktoś zdecydowanie bardziej enigmatyczny niż początkowo mogło się wydawać. Odnajdywał w jej słowach wiele prawdy, dlatego nie przerywał, pozwalając jej mówić. Sam dopiero od tak naprawdę niedawna posiadł umiejętność zmiennokształtności i nie znał wszystkich możliwości, chociaż wilk stawał się silniejszy z każdą przemianą i z każdym zgłębieniem natury transmutacji przez Yaxleya. Jeszcze nie pojawił się między nimi konflikt. Do teraz. - Pierwszy raz stawił mi opór. - Byli jednym i chociaż oddzielnie, wciąż tworzyli nierozerwalną całość. Morgoth pozostawał w pełnej świadomości, będąc pod postacią wilka, a wilk zawsze towarzyszył mu podczas każdego mijającego dnia. Uzewnętrzniając się bardziej lub mniej, ale był tam. Czasem zdawało się Śmierciożercy, że wraz z wyciągnięciem ręki, dostrzegał wilczą łapę. Zupełnie jak teraz gdy Cassandra kazała mu podwinąć rękaw. - Zakrzepła, czarna i niewyschnięte resztki przypominały maź - wyklarował, przypominając sobie jak początkowo nie wiedział, z czym miał do czynienia. Szybko jednak zrozumiał, że była to krew. Jego własna krew. Czyżby przesycona czarną magią nabrała innego koloru czy może sinica miała na to jakiś wpływ? Skinął głową, potwierdzając, że przyjął wszystko, co powiedziała. Pod koniec miesiąca miał brać ślub, a ostatnie czego potrzebował to gwałtownego osłabienia. Sądził, że kontrola sinicy będzie jego jedynym tematem z uzdrowicielką Rycerzy Walpurgii, ale najwidoczniej się pomylił, gdy zaczęła odpowiadać na jego pytanie. Słuchał uważnie, będąc kolejny raz zaskoczony. Odetchnął głęboko, nie odzywając się po jej zamilknięciu od razu. Musiał się nad tym zastanowić, chociaż zdawał sobie sprawę z odpowiedzi. Jaka szansa istniała, że mógł zginąć od eksperymentu, a będąc na misji związanej z organizacją? Związał się z niebezpieczeństwem, a tatuaż na lewym przedramieniu miał mu o tym nieustannie przypominać. Potrzebujemy cię silnego. Rycerze mieli sobie radzić i bez niego. To nie oni potrzebowali go najbardziej. Z nową funkcją przyszło mu nieść odpowiedzialność za rodzinę. Musiał, musiał po prostu odpowiedzieć w jeden sposób. - Czego będziesz potrzebowała?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]06.03.19 1:10
Waleriana powinna się w tym czasie zaparzyć, ujęła szklanicę, zsuwając znad niej talerzyk, przyzywając pod nos woń naparu: była silna, drażniąca, przesycająca powietrze zielnym aromatem. Dość silnym, by zadziałać - przeniosła naczynie arystokracie, skinąwszy głową:
- To powinno pomóc, napar z waleriany pomoże związać moc eliksiru - wyjaśniła spokojnie - ukoić nerwy, uspokoić to, co wściekłe i zajadłe. - Również wewnętrzne zwierzę, z czasem organizm wydali ostatnie cząstki sinicy i dopiero wtedy Morgoth będzie mógł odetchnąć z ulgą, wolny od objawów, skutków ubocznych, wewnętrznych sprzeczności, drobna korekta spożytych składników mogła mu jednak pozwolić wziąć spokojniejszy oddech. Dać ulgę - być może chwilową, być może długotrwale łagodzącą przebieg terapii. Trudno jednoznacznie stwierdzić przy braku danych - ale była pewna, że uzyska je od Yaxleya w satysfakcjonującym ją wymiarze. Kiwnęła lekko głową na znak, że rozumiała: ona i jej wrona frunęły w tym samym kierunku, ale czasem przy sercu czuła trzepot jej skrzydeł, może ostrzegawczy, może rozpaczliwy, może oba na raz. - Gwałtowny wyrzut zakażenia. Dobry znak - skomentowała jego dalsze słowa. Krwotok nie był bezsensowny, jeśli jego ciało opuszczała krew brudna - organizm radził sobie z oczyszczaniem. Prawdopodobnie radził sobie nawet bardzo dobrze. - Oczyszczasz się, wszystko idzie ku dobremu. Wytrzymaj jeszcze trochę - im więcej wydalisz z siebie... tego, tym szybciej ozdrowiejesz i pozbędziesz się ciężaru choroby. - Czuła silną wewnętrzną satysfakcję - dokonała tego. Wszystkie znaki wskazywały na to, że lek, choć wymagał drobnej korekty, działał tak, jak powinien. Plaga sinicy przestała majaczyć nad horyzontem jak śmiertelne plaga, odtąd - potrafili sobie już z nią poradzić. Ona potrafiła. Jego odpowiedź na przedstawioną mu propozycję wydawała się jej rozsądna - nie spodziewała się usłyszeć innej; nawet jeśli jej eksperymenty były naznaczone pewnym ryzykiem, to ufała swojej intuicji i swoim umiejętnościom. Każde ryzyko zwykła kalkulować z wyrachowaniem. I tym razem to zrobi.
Znów cofnęła się parę kroków, by z kuchennego rozgardiaszu wydobyć niewielki słoiczek przypominający pojemnik na przyprawy.
- Być może moja prośba wyda ci się ekscentryczna - zaczęła, przekazując mu słoiczek - ale na początek trzeba mi tylko trochę twojej śliny i dużo mojego czasu.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]06.03.19 11:09
Przywykł już do tego rodzaju naparów. Waleriana była mu znana, podobnie jak serdecznik, melisa czy chmiel, które miały wyciszać nerwy oraz pomagać zasnąć. Pił je od dziecka czy inhalował się ich mieszanką podczas napadów duszności. Dlatego zapach przypominający brudne ubranie wcale go nie odrzucił. Usłuchał po raz kolejny kobiety, sięgając po naczynie i odczekując kilka sekund, by w końcu wypić jego zawartość. Znajomy smak na języku nie wywoływał już dreszczy obrzydzenia, bo nie można było uznać jednak, że waleriana mogła smakować. Było to coś do czego można było przywyknąć, ale na pewno nie zagustować. W międzyczasie Cassandra tłumaczyła mu wszelkie objawy, które przeżywał łącznie z mocnym krwawieniem czarną mazią. Było to uspokajające, gdy podklasyfikowała to jako dobrą oznakę oczyszczania się organizmu. Yaxley nie znał się na uzdrowicielstwie, a jedyne co wiedział to jak radzić sobie z własną chorobą - w teorii, od praktyki miał siostrę, chociaż ona nie miała być angażowana w ogólny konflikt czarodziejów. Nie mogła być. Żałował tylko że inne kobiety musiały być w to włączane - nawet brzemienne. Umysł Vablatsky był jednak organizacji potrzebny i jak widać uskuteczniała swoje ambicje czy oczekiwania innych. Gdy umilkła, Morgoth wodził za nią spojrzeniem przez moment, dostrzegając drobne oznaki samozadowolenia. Nie mógł nie uznać tego obrazu za coś pokrzepiającego i motywującego. Szkoda tylko, że przyszło im trwać w takiej sytuacji i takich czasach. - Gratuluję - odezwał się w końcu, wyłapując wzrok uzdrowicielki, by delikatnie skinąć jej głową w geście uznania. Należało się jej i, jak widać, nie zamierzała zatrzymywać się tak łatwo w swoich dokonaniach. Był to dobry znak. Szczególnie, że wzbudzała w Morgocie pewne nieodgadnione płaszczyzny - zamierzała skupić się na jego chorobie, chociaż nie musiała? Prośba może i była niecodzienna, szczególnie że przy klątwie Ondyny Morgoth nie spotkał się jeszcze z pobieraniem próbek śliny, ale nie zamierzał zadawać pytań. Jeśli tego właśnie potrzebowała, to niech tak będzie. Po wypełnieniu rozkazu, spojrzał jeszcze na nią badawczo. - Pisz, jeśli będziesz potrzebowała czegokolwiek. - Teraz i on wydawał jej zadanie do spełnienia. Poniekąd stawał się równocześnie osobą odpowiedzialną za zapewnienie jej odpowiednich materiałów czy pokrycie kosztów. Teraz jednak musiała odpocząć po dobrze spełnionym obowiązku. Dla niego zadanie dopiero się rozpoczęło.

|zt



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]08.03.19 1:34
Skinęła głową, przyjmując gratulacje; pojęła ich sens, przezwyciężenie choroby nie było proste - zwłaszcza kiedy mówili o chorobie, o której jeszcze do niedawna wierzono, że nie było na nią leku. Dokonała tego, spreparowała lek, przy pomocy pozostałych badaczy i inszego wsparcia ze strony rycerzy rozpracowała sinicę, rozłożyła ją na czynniki pierwsze i wyjęła z niej to, co istotne, umożliwiając jej zniszczenie. Gratulacje były jej należne  - uzdrowiciel nie mógł mieć większej satysfakcji niż wtedy, kiedy dokonywał niemożliwego i przezwyciężał niewidzialne bariery uznawane dotąd za niemożliwe do pokonania. Dziękczynnie kiwnęła głową, przejmując słoiczek wraz z zawartością - wrzucając go do kieszeni, pomiędzy poły spódnicy, by nie zatrzymać go na wierzchu.
- Tak uczynię - zapewniła bez zająknięcia, myślami krążyła już wokół próbki i rytuałów, jakimi zamierzała ją przetestować. Ślina zawierała płyn płucny wydalany w trakcie ataków Ondyny, powinien zawierać większość najważniejszych dla niej informacji - musiała je tylko z niej wydobyć. Co miało nie być łatwe, ale nie - niemożliwe; tak naprawdę lubiła wyzwania, nie czuła się dobrze w sprawach mniejszej wagi, urągających nieco jej talentowi i inteligencji. - Nie przestawaj się obserwować, sir, objawy powinny już raczej opadać, niż się nasilać. Gdyby wydarzyło się coś niespodziewanego, wezwij mnie, proszę. Nie jesteś jeszcze w pełni zdrów, potrzebujesz czasu. - Krótko po tym, jak odprowadziła go pod próg, powróciła do kuchni, by odpocząć; szklany słoiczek odłożyła na blat, wpatrując się w niego wciąż z niemym zamyśleniem. Gdy tylko została sama, uniosła lewą dłoń ku podbrzuszu, składając ją przy dziecku - nieśpiesznie zamykając oczy. Była senna i obolała, źle znosiła tę ciążę. Potrzebowała chwili przerwy, odpoczynku  - napoczęta dynia wciąż zdobiła stół, Cassandra ujęła zabrudzony nią nożyk, idąc dalej za linią cięcia - uzbrajając warzywo w upiorny uśmiech wampira. Dynia wyszła ładnie - czarownica nabierała wprawy, odkrywając w sobie nowy talent. Oby tegoroczna Noc Duchów przyniosła Lysie czyste szczęście - to dla niej robiła to wszystko.
Dosłownie - wszystko.

zt




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]21.03.19 13:59
7 listopada
Kiedy Magnus zdradził się ze swoją propozycją, nie wahała się ani chwili; im bliżej rozwiązania była, tym mocniej zależało jej na rozwiązaniu zagadki anomalii. Musiała się im przyjrzeć, dojść do ich sedna, pojąć, dlaczego dzieci były tak ważne: stanowiły bez wątpienia brakujący element tej enigmy, jednak bez ich namacalnej obecności czuła się bezradna. Być może kontakt z kolejnymi skupiskami mocy mógł zapewnić jej większą skuteczność - zdradzić obszerniejszą wiedzę - i zamierzała z tej możliwości skorzystać. Dla dziecka, które miało przyjść na świat. Choć jej łono coraz wyraźniej odznaczało się pod luźnym materiałem czarnej szaty, nie zamierzała stać bezczynnie. Musiała jedynie mocniej o siebie zadbać - kiedy tylko przyszedł list od Magnusa, zażyła lek przesłany kilka dni temu przez Eir, eliksir brzemienności winien zapewnić ją, że z jej dzieckiem wszystko było w porządku. Ale to trochę za mało, żeby uznać, że przygotowała się do tej wyprawy wystarczająco mocno. Potrzebowała wzmocnienia. Silniejszego. Cicho westchnęła, w oczekiwaniu na Magnusa rozpaliła ogień pod kotłem, w ciszy obserwując wodę, która z czasem jęła bulgotać w jego wnętrzu. Będą musieli podejść na miejsce zdarzenia niepostrzeżenie, po cichu, tak, by nikt ich nie spostrzegł. Były na to mniej naturalne sposoby, które mogły im pomóc. Eliksir kociego kroku bez wątpienia należał do jednego z nich. Sercem eliksiru było żądło mantykory, roztarte między palcami sypnęła do wnętrza kotła, zataczając kręgi nad całą jego szerokością. Mantykora miała zabarwienie neutralne, nie cechowała eliksiru w żaden ze znany jej charakterów; dawało to zarówno pewną wygodę, jak i pewną swobodę działania. Koci krok miał być lekki jak piórko, właśnie dlatego kolejnym dodanym przez nią składnikiem były obdarte pióra świergotnika; kiedy wrzuciła je do wody, nad kotłem coś zapiszczało odbitym echem jego niebezpiecznego śpiewu. Odsunęła się od kotła, dając rozgotować się fragmentów, przywołując od siebie Gwiazdę, z której ogona wyskubała trzy kolejne pióra - i, również obdarte z pierza, wrzuciła pióra swojej sowy do mikstury. Jako ostatnie - nadające miksturze ładną, intensywnie pomarańczową barwę - dodała pióra papugi. Aby uzyskać kwintesencję wszystkich składników, zalała je kilkoma łyżkami oleju z nasion malin, po czym jęła zataczać chochą kręgi, trzy w prawo, dwa w w lewo, jeden znowu w prawo...




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]21.03.19 13:59
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 95
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]22.03.19 12:31
W mieście czuło się nasyconą kotłowaninę. Chodząc do pracy nawykł zażywać krótkich spacerów, ot, stare przyzwyczajenie, które nie lubią się zmieniać. W trakcie przechadzki mógł spokojnie dopalić papierosa (co ostatnio zdarzało mu się częściej niż zwykle; miewał wrażenie, że mocny zapach tytoniu przyćmiewa aromat wody kolońskiej), rozprostować kości przed kilkugodzinnym siedzeniem za biurkiem, zawiesić oko na zbyt krótkiej spódniczce. Z początkiem swej kariery: teraz nie porzucił swego zmysłu obserwatora, po prostu obierał sobie inne cele. Dzieci rzadziej biegały samopas po Pokątnej, zabiedzone oblicza żebraków dyskretniej wychylały się zza popękanych węgłów kamienic - rządy Malfoya znacząco skróciły margines tolerancji - lecz poza tym, każdy nosił różdżkę. I zdaniem Rowle'a, był gotów do jej użycia w błyskawicznym tempie. Atmosfera gęstniała, a oni tkwili w martwym punkcie, borykając się z rozbrykaną magią i doniesieniami, świadczącymi, że opozycja wcale nie złożyła broni a eksminister robi za bohatera rebeliantów. Licho nigdy nie śpi, kiedyś rzekła mu matka i choć miała na myśli konkretnego rezydenta nawiedzonego lasu, Magnus odnosił to do prawdy ogólnej. Też dopadł go problem szeroko rozwartych oczu i wytrzepywania spod powiek piasku po nocy, w której czuwał - źle się działo, a pojawienie się na świecie jego syna wyłącznie wzmogło na nim nacisk, aby temu zaradził. Natychmiast. Rowle nie był głupcem, nie sądził, że poradzi sobie sam, że starczy tydzień albo i nawet trzy lata, lecz zachowanie konsekwencji pozwalało mu na utrzymanie pionu. Liczył, że Cassandra wyświadczy mu tę przysługę, także zobowiązała się Czarnemu Panu, a nade wszystko: również miała dziecko. Nie raz już uratowała mu skórę, po tym jak Zachary podpalił go niczym pochodnię, Vablatsky bezsprzecznie obroniła swoje miejsce w rankingu godnych zaufania uzdrowicieli.
Wkroczył do lecznicy pewnie, tylnymi drzwiami prosto do części mieszkalnej. Proszono go, otrzymał właściwie wskazówki,a troll miał być zajęty. Nie podejrzewał podstępu, po którym jego głowa skończyłaby pęknięta jak zepsuty melon.
-Przyniosłem coś dla dla ciebie - powiedział, omijając powitanie, zaanonsowały go skrzypiące drzwi. Wyjął zza pazuchy papierową torebkę, którą odłożył na jedną z obdrapanych szafek, z dala od buchającego parą kociołka - właściwie dla twojej córki. Daktyle w miodzie. Moje dziewczynki wolą je nawet od czekolady - dodał, patrząc, jak kobieta krząta się przy saganku, przelewając parujący eliksir do szklanych fiolek - Zanim wyjdziemy, spróbuję cię trochę wzmocnić. Na wszelki wypadek - rzekł, wyciągając różdżkę i celując nią w pierś Cassandry - magicus extremos - wypowiedział melodyjnie, pewny swego. Biała magia była wszak bliźniacza z czarną, ciemną i mroczną, jej dopełnieniem, coraz bardziej mu posłusznym.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 4 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach