Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]13.09.20 18:17

Salon

Mieszczący się na pierwszym, najbardziej przestronnym piętrze salon jest surowy. Na pierwszy rzut oka widać, że Schmidt mieszka tu od niedawna. Znajduje się w nim tylko kilka, najpotrzebniejszych mebli, bez zbędnego przepychu. Właściciel mieszkania nie spędza w nim wiele czasu, nie raz blat stołu czy krzesła okryte są cienką warstwą kurzu oraz psią sierścią. W rogu, niedaleko przejścia do kuchni, znajduje się legowisko psa Friedricha.  


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]22.12.20 12:35
24 sierpnia 1957 roku

Spotkali się na Horizont Alley równo o godzinie dziewiętnastej, zupełnie tak, jak zaplanował szmalcownik wczorajszego dnia, podczas przypadkowego spotkania. Bystre spojrzenie zielonych oczu powiodło po obitej przez niego twarzy i gdzieś w rysach Friedricha dało się zauważyć specyficzną satysfakcję, wywołaną stanem, do jakiego doprowadził go w kilkanaście chwil.
- Trzymaj się blisko. - Mruknął tonem, wskazującym na to, iż lepiej będzie jeśli Herbert nie będzie oddalał się w mroki Nokturnu. Czaiło się tu wiele specyficznych osobistości, wprawiających pięści w ruch równie chętnie co Austriak. I walczących równie nieczysto oraz niehonorowo, w końcu w takim miejscu wszystkie chwyty były dozwolone, czyż nie? Schmidt kroczył pewnie przez nokturnowskie odmęty. Znał te uliczki niezwykle dobrze i już kilka chwil później stali przed drzwiami jego mieszkania, które Schmidt otworzył z klucza. Wsunął się w mroki mieszkania, skrobanie łap dotarło do ich uszu, a Friedrich wyciągnął różdżkę, by rozpalić światło. Dopiero wtedy zrobił kilka kroków w przód, pozwalając Herbertowi wejść do środka.
- Przekręć drzwi. - Polecił mu, samemu ściągając z ramion ciężką, skórzaną kurtkę i odwieszając ją na wieszak. Chwilę później zrzucił z nóg ciężkie, okute buty. Był w końcu we własnym domu, a Hebert z pewnością powinien docenić to zaproszenie - Friedrich Schmidt niezwykle rzadko zapraszał kogoś w swoje progi. Otto zaszczekał, nie znając nowego gościa po czym podszedł nieufnie do Greya, by obwąchać jego nogi. - Hinlegen, Otto. - Szmalcownik wypowiedział polecenie w ojczystym języku, a pies spokojnie powrócił na swoje posłanie, leniwie się na nim rozkładając.
- Siadaj, zaraz coś przyniosę. - Rzucił, po czym udał się do kuchni. Friedrich Schmidt nigdy nie był dobrym gospodarzem, chętnym zaszczycać swoich gości obfitymi opowieściami oraz anegdotkami sprawiającymi, że oni czuli się jak w domu. Bywał małomówny oraz oschły, nigdy jednak nie odmawiał kilku głębszych. Sprawnie odnalazł kilka butelek z przywiezionej ze sobą kolekcji oraz dwie czyste szklanki by w kilka chwil powrócić do Grey'a.
Szklanki znalazły się na blacie stołu, tak samo jak dwie butelki zapowiadające niezwykle wesoły wieczór... No, przynajmniej od momentu, gdy dojdą do połowy pierwszej z nich, mięśnie szmalcownika się rozluźnią a język rozwiąże zachęcony do dłuższych opowieści.
- Piłeś kiedyś austriackiego Schnappsa? Ten tu to dzieło mojego wuja, ma więcej procentów. - Mruknął, rozlewając alkohol po szklankach, jak na dwóch gentelmanów przystało. Następnie uniósł swoje szkło, stuknął delikatnie szklanką o szklankę towarzysza. -Prost! - Wypowiedział niemiecki toast, by wlać w siebie pół szklanki na raz. Ostre rysy wykrzywiły się, przyzwyczajone do delikatnego woltażu Schnappsa, ten jednak, doprawiany przez jego wuja, zdawał się kopać niczym najczystsza z wódek. - Gdzie tym razem cię wywiało? - Rzucił, nigdy nie będąc dobrym w jakichkolwiek rozmowach.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]22.12.20 17:00
Wybiła godzina dziewiętnasta kiedy pojawił się na Horizont Alley zgodnie z ustaleniami jakie zawarł ze Szmidtem. Czy żałował już na początku tej decyzji? Może trochę. Na policzki wciąż widniał siniak jako dowód ich wczorajszego spotkania. Hal poskładał skutecznie brata jednocześnie prosząc aby Herbert tym razem pohamował swoją awanturniczą naturę i nie pchał palca między drzwi. Londyn się zmienił nie do poznania. Było miastem trupów i ruin, a te były dosłownie wszędzie. Ta wolność i siła czarodziejskiego świata wcale nie wyglądała tak wspaniale i majestatycznie. Miasto szczurów – to było pierwsze skojarzenie mężczyzny kiedy przemierzał ulice niegdyś tętniącego życiem miasta. Przynajmniej miał już swoją różdżkę, z która czuł się zdecydowanie pewniej. Ciężka i potężna sylwetka Szmidta oznajmiła mu, że przybył we właściwe miejsce. Prowadzony przez Nokturn czuł wewnętrzny strach i obrzydzenie. Wszyscy wiedzieli, ze tutaj króluje czarna magia. Przez jakiś czas panowała równowaga w świecie magii, nikt nikomu nie wchodził w drogę, aż pojawił się szaleniec, który uznał, że należy wszystko zmienić pod jego dyktando. Szedł za Szmidtem nie odzywając się słowem, a jedynie obserwując okolicę i mijanych ludzi. Herbert cenił sobie słońce, pogodne niebo, świeże powietrze, a to miejsce było zaprzeczeniem wszystkiego co sprawiało mu radość. Zamknął za sobą drzwi zgodnie z prośbą czy raczej zaleceniem Szmidta i zdjął również swoje buty traperskie, gdyż na razie w inne równie wygodne się nie zaopatrzył. Niebieskim spojrzeniem potoczył po skromnym otoczeniu i zerknął na psa, który karnie ulokował się na swoim legowisku. Klapnął na wolnym miejscu i podwinął rękawy ciemnej koszuli, którą miał na sobie i w ciszy czekał na powrót gospodarza. Kiedy szklanki zjawiły się na stole i usłyszał nazwę trunku już wiedział, ze wątroba mu zgnije albo się zakonserwuje tak skutecznie, że nic jej nie ruszy.
-Raz – przyznał szczerze. – Kiedy siedziałem w Bad Gestein i odbierałem zamówienie na szarotki. Zdrowie!
Upił łyk alkoholu i czuł jak przepala mu przełyk. Po takim czymś żaden inny alkohol nie będzie mu straszny. Indianie potrafili robić alkohole, po których były zwidy i biegał po chmurach. Ten wyciskał łzy z oczy. Kaszlnął cicho cieszą się, ze zjadł dużo przed wyjściem z domu. Może to go uratuje przed stoczeniem się pod stół. Kiedy złapał oddech zdecydował się na odpowiedź.
-Siedziałem w Peru, wśród Indian Amazonii. – Spojrzał na trunek jak na potencjalnego sprzymierzeńca. – Wróciłem pod koniec czerwca, na początku lipca.
Gardło go chyba paliło żywym ogniem. Zdecydowanie wolał alkohol z manioku.
-Masz zamiar posiedzieć w Anglii dłużej, czy załatwiasz swoje sprawy i wracasz do Austrii? – Upił kolejny łyk wódki, wypuścił z siebie powietrze z cichym świstem. – Mocne… dobre…
Jeżeli Szmidt położy go też za pomocą alkoholu Grey straci cały szacunek do samego siebie.  Był niemalże tego pewien.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]23.12.20 0:41
Dziwna hybryda uśmiechu pojawiła się na jego twarzy, gdy przyszło im wspominać jego ojczyznę. Friedrich Schmidt był przekonany, że to tam było jego miejsce. Wśród alpejskich szczytów, między wiedeńskimi ulicami, w rodzinnej rezydencji czekającej na jego powrót. I mimo iż jego matka posiadała angielską krew, a jemu przyszło uczyć się w Hogwarcie nie czuł większego powiązania z tym krajem. Anglicy posiadali dziwne nawyki, mówili tak, jakoby mieli pełne usta i wydawali mu się dziwnie rozleźli... Choć jego plany dotyczące powrotu w rodzinne strony odrobinę się ostatnio komplikowały w związku z odnalezieniem przyrodniego brata i znalezieniem narzeczonej.
- Bad Gestein to całkiem przyjemna okolica. Jeździliśmy w tamtejsze strony na polowania. Powinieneś jednak odwiedzić Wiedeń, jako Austriak uważam za niezwykłą obrazę odwiedzenie naszego kraju i pominięcie stolicy. - Mruknął, lecz jego ton głosu nie wskazywał na to, aby zaraz miał rzucić mu się do gardła, nawet jeśli pominięcie stolicy naprawdę jawiło mu się jako wielkie przewinienie. Nie sądził jednak, że ktoś, kto nigdy nie widział stolicy Austrii będzie w stanie zrozumieć jego słowa. Alkohol był mocny, zapewne nieźle doprawiony czystym spirytusem, do którego wuj zdawał się mieć dziwną słabość. To jednak dzisiejszego dnia zdawało się być zaletą - alkohol odprężał, pomagał rozwiązać ostrożne języki. A tego dziś potrzebowali obaj.
- Peru? Chciało Ci się wracać do tej zawszonej Anglii? - Spytał z dziwną zadumą w głosie, samemu nie będąc pewnym, czemu zadawał podobne pytanie. Sam, coraz mocniej, odczuwał chęć powrotu w rodzinne strony. Tu miał narzeczoną, miał i przyrodniego brata, coś jednak w środku co jakiś czas podszeptywało mu, by wrócił do rodzinnego domu. Coś, co za każdym razem zdawało się mówić głośniej.
Pomruk zastanowienia wyrwał się z jego piersi, gdy usłyszał pytanie, jakże pasujące do jego wewnętrznych rozterek. Friedrich uniósł szklankę do ust, żeby upić mocnego alkoholu, który po raz kolejny wykrzywił jego usta.
- Nie wiem. Z początku miałem załatwić swoje sprawy i wracać... Ale sprawy się trochę pokomplikowały. - Mruknął, wzruszając szerokimi ramionami. Sprawy miały to do siebie, że lubiły się komplikować, a coś w ostrych rysach Austriaka mówiło, że coś siedziało mu na duszy. O ile w ogóle takową posiadał.
- No, na drugą nogę. - Rzucił, po czym opróżnił zawartość szklanki. Usta wygięły się nieprzyjemnie, a on od razu rozlał alkoholu ponownie do szklanek. - Często szlajasz się po tych lasach? - Spytał od niechcenia, jakby temat tak naprawdę go nie interesował. Bystre spojrzenie zielonych oczu podpowiadało jednak, że ta kwestia wydaje mu się niezwykle interesująca.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]23.12.20 9:06
Szmidt był dość rozmowny jak na niego, to mocno zaskoczyło Herberta. Gdzieś po drodze ich ścieżki się rozeszły. Każdy poszedł w swoją stronę i żył swoim życiem. Zmienili się. Nie byli już chłopakami, którzy wpadali w kłopoty, unikali zajęć lub zastanawiali się jak ściągać na egzaminach.
-Wiedeń – podchwycił temat. - Pałac Schönbrunn, to miejsce chciałem zobaczyć. Jest wiele miejsc, które chciałbym zobaczyć, odkryć kolejne rośliny, ale funduszy brakuje.
To była bolączka jego życia – środki na wyprawy. Część finansowali Abbotowie, ale teraz mieli na pieńku z Ministerstwem Magii więc nie chcieli się wychylać to i korek się trochę zakręcił. Inne wyprawy finansował z własnej kieszeni, potrafił ekonomicznie podróżować. Największym problemem był przewóz sadzonek i zaszczepek roślin do Anglii. Zmodyfikowany plecak, w którym miał przenośną szklarnię robił robotę, ale nadal wymagał ulepszeń. Nie od parady przykładał się do nauki transmutacji, ale nadal część rzeczy musiał zakupić.
-Każdy czasami musi wrócić do domu – wzruszył ramionami. – Możesz mówić, że jest zawszona, ale to jest mój dom. Tu mam matkę i brata.
Amazonia była jego drugim domem, a za każdym razem jak tam wracał odkrywał nowe jej oblicza. Wdział więcej niż mugole, ale oni sami mieli tak kolorowy świat, że nie musieli widzieć tego magicznego. Skomplikowane sprawy, coś o tym wiedział. Ledwo co wrócił i już musiał zacząć podejmować decyzje. Nie chciał wybierać stron, ale wiedział, ze będzie musiał. Jedno musiał ustalić, po której stronie był Szmidt. Po nim, mógł spodziewać się wszystkiego. Kiedy padło hasło do dalszego picia wychylił kieliszek do końca i skrzywił się czując ponownie ogień  gardle, wręcz zapiekło aż w nosie.
-Dość często – rzucił kąśliwie. – Badam naszą rodzimą przyrodę, często zapominamy, sam to robiłem, o tym jakie cuda nas otaczają i co z nich można robić.
Patrzył jak palący alkohol napełnia znów kieliszek.
-Muszę jednak siąść do przepisywania pamiętników z wypraw. Pewnego dnia chciałbym je wydać. – Dodał po chwili ujmując kieliszek w dłoń i dał znak do kolejnego uchylenia trunku domowej roboty. – W końcu udało ci się… dokończyć twoje poszukiwania, czy jednak zrujnowałem cały twój dzień?
Zapytał starannie dobierając słowa.
-Mnie się udało znaleźć jeszcze jedno skupisko tych grzybów, więc pomimo przesuniętej szczęki i obitych żeber był to dobry dzień.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]26.12.20 2:44
Zielone spojrzenie błysnęło dziwną nostalgią na wspomnienie rodzinnego miasta. Tęsknił za Austrią, tęsknił za Wiedniem, nieświadomie ciągle porównując Londyn do dawnego domu. A ten z pewnością wyglądał gorzej.
- Powinieneś. Trzy ulice dalej jest najlepszy bar w mieście. - Mruknął z rozbawieniem w głosie. Umysł przepełniły wspomnienia wielu wieczorów spędzonych właśnie w tamtym, przepełnionym dymem barze; wszystkich dziewcząt obmacywanych na zapleczu oraz opróżnionych butelek alkoholi. Sentymenty, które zapewne już nigdy nie powrócą do rzeczywistości. Dziwny pomruk opuścił jego pierś, gdy zamyślenie pojawiło się w jego rysach.
- Potrzebujesz pieniędzy? - Spytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Ta informacja wydawała mu się niezwykle... interesująca.
Kiwnął głową w potwierdzeniu jego słów. Każdy musiał kiedyś wrócić do domu, a on miał wielką nadzieję, że i dla niego ten dzień nadejdzie. Dzień, w którym powróci na austriacką ziemię. Marzenia jednak musiały odrobinę poczekać - teraz umysł Schmidta zajęty był innym planem, a informacje, jakie przekazał mu Grey wydały się niezwykle... interesujące. Oraz korzystne dla oferty, która miała dziś paść.
- Interesujące, natknąłeś się na jakiejś ciekawe okazy? - Spytał z zaciekawieniem w głosie, podobnie łapiąc szklankę w swoje dłonie. Nie interesował się roślinami, jedynie próbował wyciągnąć odrobinę więcej wiadomości. - Pamiętniki z wypraw? No, Grey, nie sądziłem, że taki z Ciebie sentymenciarz. - Mruknął z odrobiną rozbawienia w głosie, nawet jeśli był odrobinę ciekaw co też można było znaleźć w Ameryce Południowej, do której wyjechało kilku znajomych ojca z powodów, powiązanych z mugolską wojną.
- Udało się. - Odpowiedział, a zielone spojrzenie błysnęło niepokojąco. Dorwał tamtą szlamę, a jego głowa gniła tam, gdzie wszystkie głowy jakie dostarczał przełożonemu miały okazję gnić. Same głowy, pozbawione ciał, które zwykł palić w gorących płomieniach ognia. - Mogło być gorzej. No, to za Twoją szczękę! - Rzucił, ponownie unosząc szkło w specyficznym toaście, aby wlać kolejną porcję alkoholu w swoje gardło. - Powinieneś popracować nad kondycją. Tak się składa, że szukam towarzysza do treningów, obijanie ludzi po barach zaczyna mi się już nudzić... Co Ty na to? - Rzucił, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. - Jak się zgodzisz, możliwe, że mógłbym pomóc ci zebrać trochę złota... - Dodał jeszcze, wlepiając w niego spojrzenie bystrych, zielonych ślepi w twarzy towarzysza. I doskonale wiedział, jaką ofertę mu złożyć.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]27.12.20 21:09
Planowanie kolejnej podróży było równie ekscytujące jak wyruszenie w drogę z plecakiem na plecach. Snucie planów, układanie grafików, które nigdy nie wypalały, ponieważ w dżungli traciło się poczucie czasu. Indianie większości wypadków nie znali pojęcia czasu. Nie mają pór roku, na księżyc nie zwracają uwagi, a kiedy próbował im wytłumaczyć podział na dni tygodni spojrzeli na niego jak na wariata pytając: „po co to?” Nie wiedzą ile mają lat, a Herbert był przekonany, że Amazonia to jedyne miejsce na ziemi gdzie można przegapić zimowe święta. Raz mu się zdarzyło.
-Nie powiedziałbym, że potrzebuję, ale na pewno ich większa ilość ułatwia kolejne podróże – przyznał Grey, gdyż nie było to tajemnicą, że należało mieć odpowiednie środki na chociażby początek wyprawy. Czasami magia nie wystarczała, a zdarzało się, ze w dżungli zaklęcia nie zawsze działały tak jak to było w Anglii. Nie wiedział od czego to zależy, ale parę razy się zdarzyło, ze musiał korzystać z magii rytualnej tamtejszych szamanów. Jak do tej pory z nikim się tym faktem nie podzielił i na razie trzymał go dla siebie.
-Od kiedy tak interesują cię rośliny? - Zapytał patrząc na Szmidta z ukosa. Zwykle nie wypytywał o takie rzeczy. O ile dobrze pamiętał to Austriak nigdy nie był zbytnio zainteresowany roślinami. - Było parę okazów, które Indianie wykorzystywali na wszelkie możliwe sposoby. Przywiozłem parę zaszczepek zobaczymy czy się nam uda z Halem je wyhodować. Wtedy będę mógł zająć się ich dokładnym badaniem.
Na razie nie było co strzępić języka skoro nie wiele wiedział o owej roślinie. Widział pewne jej zastosowania, ale nadal nie rozumiał wszystkich właściwości. Należało się jej uważnie i na spokojnie przyjrzeć aby wiedzieć z czym ma się do czynienia. Wiedział, że nie raz takie rośliny są bardzo cenne na rynku.
-Moja kondycja woła o pomstę. W dżungli należy szybko biegać, a nie mieć siłę ramion – rozłożył bezradnie dłonie, gdyż w czasie wypraw nie miał zbyt wiele okazji do bójek. Kiedy usłyszał propozycję Szmidta uniósł do góry brwi. - Raczej nie jestem dla ciebie partnerem do sparingów, ale trening by się przydał...
Zaraz stanie się chuchrem godnym politowania. Odruchowo potarł szczękę, która wczoraj miała okazję spotkać się z pięścią towarzysza od kieliszka. Informacja o odrobinie złota go zainteresowała, ale nie odpowiedział od razu tylko wychylił kolejny kieliszek. Tym razem już tak nie palił, a to było zdradliwe. Skoro alkohol zaczął lepiej wchodzić oznaczało to, że już zaczynał na niego bardziej działać.
-Zaintrygowałeś mnie... - Przyznał po chwili. Nie chciał na nic się godzić na ślepo, mogłoby się to skończyć źle. Biorąc pod uwagę to co się właśnie działo w samym Londynie. W Dorset było w miarę spokojnie.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]30.12.20 16:20
Pomruk wyrwał się z austriackiej piersi oznaczając, że mężczyzna przyjął jego słowa do wiadomości. Złoto było językiem, który zdawał się przemawiać do wszystkich, niezależnie od pochodzenia, poglądów bądź przebytej drogi życiowej… A Friedrich doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Sam był łasy na złote krążki otwierające niezwykle wiele dróg, nawet jeśli w Austrii czekał na niego całkiem spory majątek ojca.
Wilczy uśmiech zamajaczył na jego ustach, gdy kolejne pytanie padło w jego stronę.
- Od momentu gdy z ich powodu ktoś wyskoczył na mnie z pięściami. - Odgryzł się, unosząc szkło do swoich ust. Nie rozumiał, co też fascynującego może być w zwykłych roślinach i chyba nigdy tego nie zrozumie. W podobnych kwestiach był zwyczajnym ignorantem, wolącym bardziej praktyczne nauki. - Wszelkie możliwe sposoby? To brzmi już jako interesująca informacja. - Dopytał, a zielone spojrzenie błysnęło. Kto wie, może Herbert miał dostęp do jakiegoś środka, który przydałby się w jego pracy? To już z pewnością wzbudziłoby jego zainteresowanie.
Szmalcownik zmarszczył brwi słysząc jego kolejne słowa.
- Już nie jesteś w dżungli. I osobiście radzę o tym pamiętać, jeśli nie chcesz źle skończyć. - Rzucił ostrożnie, uważnie obserwując jego twarz. Nie groził, lecz ostrzegał. Pewien, że gdyby Herbert natknął się na któregoś z jego kolegów po fachu mógłby już gnić w Tower… bądź pozostać na zawsze ze swoimi grzybkami. Nie wiedział, jak dokładnie było wcześniej w Anglii, doskonale jednak wiedział, jak sprawa wyglądała teraz. Chaos rozlewał się po Londynie ku zadowoleniu oraz chorej satysfakcji Schmidta. Świat powinien płonąć, wojna rozprzestrzeniać się po kolejnych krajach - on nie znał niczego innego niż wojna. I był pewien, że to właśnie to otoczenie sprzyjało wzrostowi silnych jednostek. - Nie muszę znów przestawiać ci szczęki… Chociaż do twarzy ci z obitym pyskiem. - Mruknął z rozbawieniem w głosie. Umiał uderzyć. I doskonale o tym wiedział, niemal codziennie będąc zmuszanym do przemocy… Która coraz mocniej przypadała mu do gustu.
Zielone ślepia błysnęły, pies przeciągnął się na posłaniu, a Friedrich przez chwilę zwyczajnie przyglądał się postaci Grey’a.
- Zapewne zauważyłeś, co dzieje się w Londynie… Ta sytuacja sprzyja powiększaniu zawartości skrytki. Bywasz w miejscach, gdzie nie raz ukrywają się ci, których poszukuję… Układ byłby prosty. Jeśli zauważysz coś, co wskazywałoby na nielegalną kryjówkę informujesz mnie. Ja zajmuję się sprawą a Ty otrzymujesz zapłatę. Hojną, a im ciekawsze informacje będziesz dla mnie miał, tym więcej złota znajdzie się w twojej skrytce. Po za tym planuję… jeszcze jedno przedsięwzięcie. I tu przyda mi się para dodatkowych oczu, a skoro wynajdujesz rośliny, z pewnością jesteś wystarczająco spostrzegawczy, aby się przydać. - Mówił spokojnie, nie odrywając bacznego spojrzenia od twarzy dawnego znajomego. Układ wydawał się być, przynajmniej jak na Schmidta, niezwykle uczciwy. A Herbert jak nikt inny powinien zdawać sobie sprawę z tego, że przychylność szmalcownika nie raz okazywała się niezwykle korzystna. Friedrich nie był jednak pewien, czy mężczyzna będzie na tyle rozsądny aby przyjąć jego propozycję czy też okaże się stać po przeciwnej stronie... A wtedy z pewnością skończy się na czymś więcej, niż przestawiona szczęka bądź kilka siniaków. Jak na potwierdzenie jego myśli oraz słów, Otto podniósł się z posłania by leniwie podejść do kanapy przy której przysiadł.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]31.12.20 11:00
Bywają takie momenty w życiu kiedy bardzo żałujesz podjętej decyzji. Herbert miał parę takich sytuacji i właśnie w jednej się znalazł. Zrozumiał, że znalazł się w osaczeniu i jeden nieodpowiedni ruch i wyląduje u świętego Munga jak dobrze pójdzie. Przemilczał kwestię, że to Szmidt rzucił się na niego z pięściami warcząc niczym pies słowa „zabiję cię”. Wtedy wydawało się słowami wkurzonego człowieka, teraz już wiedział, że dawny znajomy byłby do tego zdolny. Nagle obcowanie z plemieniem jaguara zdawało się być igraszką przy spotkaniu ze Szmidtem.
-Miasto jest wielka dżunglą – odpowiedział siląc się na spokój. – Należy tylko poznać zasady jakimi się rządzi.
Londyn się zmienił. Był dzikim miastem gdzie rządza władzy i chora idea przysłoniła, zdawało się, rozsądnym ludziom prawdziwy obraz sytuacji i zamgliła zdrowy rozsądek. Słowa Szmidta były jednocześnie groźbą i ostrzeżeniem, zależnie od sytuacji i odpowiedzi jaką udzieli sam Grey, a wiedział, że słowa powinien dobierać ostrożnie i rozważnie.
-Wolę abyś już jej nie przestawiał – potarł odruchowo szczękę, którą wczoraj składał Halbert. Czuł na sobie świdrujący wzrok Austriaka i wydawało się, że zaczyna mu brakować powietrza. Kątem oka zarejestrował poruszenie, a potem pies niewinnie przysiadł obok kanapy, którą zajmował Herbert. Mógł to być zwykły przypadek, a mógł być pies tak wytresowany, że odpowiednio reagował na słowa lub tembr głosu Szmidta. Starał się zachować spokój, ale wewnątrz czuł duży niepokój spowodowany słowami szmalcownika. Dopił trunek aby ukryć stres i nie urywajmy pewien strach o własne życie. Donoszenie było ostatnią rzeczą jaką chciałby robić. Zwłaszcza, że ledwo miesiąc temu widział się z Tonksem i Macmillanem. Herbert się nie oszukiwał, Szmidt nie mówiąc mu wprost dał jasno do zrozumienia, że jest po drugiej stronie barykady. Jeżeli Grey chciał wyjść z tego domu cało nie mógł kategorycznie odmówić.
-Bywam w miejscach, ale przyznaję otwarcie, że jeszcze się nie orientuję w całej sytuacji, nie wiem na co zwracać szczególną uwagę – zaczął ostrożnie mówić nie odrywając spojrzenia od Szmidta. Paradoksalnie wydawał się trudniejszym przeciwnikiem niż jego pies. Choć lepiej uważać tez na swoje tyły. Jeżeli dojrzy choć cień zagrożenia będzie uciekał. Czy z domu Szmidta da się deportować? Czy lepiej jednak zrobić to na ulicy? W jakim czasie dopadnie do drzwi albo jak szybko wyciągnie różdżkę?
-Z roślinami zaś nie mam takiego problemu, nie stanowią dla mnie tajemnicy czy zagadki. W tej kwestii mogę zapewnić o swojej pomocy. – Dyplomatą nigdy nie był, ale nie raz gadką udało mu się uniknąć większego poturbowania. Należało liczyć na to, ze tym razem również uratuje to mu w miarę skórę.- Choć pewnie nie o to ci chodzi skoro wspomniałeś o spostrzegawczości… Jednak służę pomocą. Czego potrzebujesz?
Pięknie, kurwa, po prostu bajecznie. Przeklinał swoją głupotę i zaufanie. Świat się zmienił Grey, dawni znajomi mogą z łatwością stać się wrogami. Poza tym miał rodzinę, nie mógł myśleć już tylko o sobie.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]03.01.21 0:25
Osaczenie w pojęciu Schmidta wydawało się być odrobinę na wyrost. Zakaz teleportacji obowiązywał w całym mieście, znajdowali się na Nokturnie w którym, jako jeden z ludzi mroku znał wszystkie zakamarki, nie było jednak tak, że Herbert Grey nie posiadał wyboru. Mógł w tym momencie wstać i wyjść, nie było jednak pewnym, aby w samotni dotarł choćby do granicy z Horizont Alley. Mógł nie przyjąć propozycji, to jednak postawiłoby go ostatecznie w osobnym obozie, co on. A tego Grey z pewnością nie chciał, nawet jeśli w szkolnych latach zdawali się całkiem się lubić. Świat się zmieniał, chaos coraz mocniej panoszył się po świecie ku zadowoleniu szmalcownika. Umiał funkcjonować jedynie w świecie pełnym przemocy oraz konfliktu, nie będąc pewnym, czy w ogóle umiałby odnaleźć się w innej rzeczywistości. Przywykł do podobnego otoczenia, doskonale wiedząc co robić, aby wykorzystać konflikty by zapełnić swoją skrytkę.
- Uważasz, że to wszystko posiada jakiekolwiek zasady? - Spytał z pokerową miną, nie odrywając spojrzenia zielonych ślepi od twarzy dawnego znajomego. Jeśli faktycznie tak sądził, był czarodziejem niezwykle naiwnym. Austriak doskonale wiedział, że w podobnym otoczeniu nie ma żadnych, najmniejszych zasad, a wygrana wiązała się z niezwykle nieczystą grą. A tę przyszło mu na przestrzeni lat doskonale opanować.
- Najpierw potrenujemy. - Mruknął, wykrzywiając usta wilczym uśmiechu. Potrzebował treningów; potrzebował ruchu aby poprawić swoją, już i tak dobrą kondycję - tego wymagał od niego zawód, a relacja z odnalezionym przyrodnim bratem nie była na tyle stabilna, by proponować mu podobne kwestie.
- To nie jest problemem. Ci, których poszukuję nie należą do wybitnie inteligentnych osób. Wszystko co wzbudzi Twoje podejrzenia, co nie pasuje do zwykłego, leśnego otoczenia… Informujesz, a ja płacę. Proste. - Odpowiedział, ponownie rozlewając alkohol po szklankach. Procenty sprzyjały podobnym osobom, a Schmidt miał przeczucie, że podobna współpraca przyniesie mu więcej korzyści, niż pozornie mogłoby się zdawać. Pomruk zamyślenia wyrwał się z jego piersi, gdy kolejne słowa opuściły usta jego towarzysza. Szmalcownik na chwilę zmarszczył brwi przypatrując mu się intensywnie, jakby chciał przejrzeć go na wylot. Dłoń Friedricha spoczęła na psim łbie, a kolejna porcja alkoholu powędrowała do jego ust.
- Nie o to. - Odpowiedział, ważąc słowa, jakie miały opuścić jego usta. Coś w zachowaniu Herberta wzbudziło jego podejrzliwość, a szmalcownik uznał, iż powinien wpierw sprawdzić, na ile może mu ufać. Prywatna sprawa powinna być odpowiednim zadaniem. - Poszukuję miejsca, w którym mógłbym otworzyć biznes. Dobrego, najlepiej w okolicy Londynu, nie wzbudzającego podejrzeń, dogodnego jeśli chodzi o kwestię dotarcia… Nie mam czasu, aby szukać, jeśli więc znajdziesz dla mnie odpowiednie miejsce… Zapłacę. I wyjaśnię inne kwestie, w których mógłbyś mi pomóc. - Nie wyjawił wszystkiego, jak to zwykle miał w zwyczaju mówiąc lakonicznie oraz niezwykle pobieżnie. To nie był czas na szczegóły, to był czas na podjęcie ostatecznej decyzji, której skutki tak czy siak będą ciągnąć się za Herbertem przez długie miesiące. - To jak? - Spytał, unosząc brew ku górze.



Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]03.01.21 1:27
Dopiero co wrócił do kraju. Ledwo co się zadomowił. Halbert miał rację, ze pech  się uwziął na niego i nie opuszczał niczym niechciany towarzysz. Musiał nauczyć się z nim żyć inaczej szybko straci głowę. Czuł napięcie jakie rosło w pomieszczeniu z każdym wypowiedzianym słowem, z każdą minutą przedłużającej się ciszy. Był na Nokturnie, bez Szmidta nie wyjdzie z niego żywy. Miał tego pełną świadomość. Jeśli chciał przetrwać musiał wybrać mniejsze zło, a potem postarać się z niego wyplątać w miarę delikatnie. Niech weźmie mnie moja głupota – kotłowało mu się w głowie. Gest dłoni, która spoczęła na głowie psa nie napawał optymizmem.
-Nawet jeśli tą zasadą jest prawo silniejszego, to tak – odpowiedział na pytanie dawnego znajomego, który już chyba znajomym pozostanie do końca życia. Takim, którego się unika i udaje, ze się nie widzi kiedy pojawia się po drugiej stronie ulicy.
-Jest to niezwykle pocieszające – skomentował fakt wspólnego trenowania. Po co się zgodził? Choć może wyjdzie mu to akurat na dobre i będzie z tego jakiś pozytyw, jednak w tym momencie go nie widział do końca. Ujął kieliszek w dłoń i słuchał uważnie słów Szmidta. Bardzo uważnie. Każde słowo jakie ten wypowiadał miało teraz kluczowe znaczenie. Nadal nie był przekonany co do zgłaszania dziwnych rzeczy w lesie. W głowie odbiły mu się słowa Hala: „Pewnie polował na jakiś mugoli jak w czasach szkolnych”. Wtedy Herbert nie zwracał uwagi na pochodzenie innych uczniów. To starszy brat zwrócił mu uwagę, że jego kumpel Ślizgon, głównie leje tych mugolskiego pochodzenia. Zerkną teraz on uważniej na Szmidta i zmarszczył lekko brwi, czy wtedy polował na kogoś? Zabił? Różdżka była blisko, ale czy mu się teraz przyda?
-Miejsce, w którym będziesz mógł prowadzić biznes, Londyn, bez podejrzeń – powtórzył hasła za Austriakiem po czym uśmiechnął się jakby sztucznie, a uśmiech ten nie objął jego oczu i skinął nieznacznie głową w stronę towarzysza unosząc kieliszek ku górze w geście toastu. - Da się załatwić.
Odparł i wlał całą zawartość w siebie. To była ta propozycja, którą mógł przyjąć bez obawy o własne zdrowie i życie.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]06.01.21 5:30
Czy spotkanie Friedricha było pechem, czy zwykłym szczęściem - ta kwestia mogłaby zostać inaczej oceniona zależnie od tego, kogo by się o nią spytało. Przestawił mu szczękę, składał niewygodne propozycje jednocześnie będąc jedną z niewielu osób, które były w stanie zagwarantować mu nietykalność - był szmalcownikiem, sojusznikiem Rycerzy Walpurgii... Człowiekiem cienia oraz mroku, obracającego się głównie w Nokturnowskim towarzystwie. Wiedział, kto mógł stanowić zagrożenie. I jeszcze lepiej wiedział, jak na takie osobniki wpływać, by te nie sprawiały większych problemów. Herbert mógł zyskać niezwykle wiele... Niezwykle wiele mógł również stracić, jeśli spróbowałby teraz atakować - póki Friedrich widział w nim przyjaciela, nie powinien zamartwiać się na zapas.
- Prawo silniejszego... Tak, to byłby piękny świat. - Mruknął jedynie w zamyśleniu, oczami brutalnej wyobraźni widząc walki na śmierć i życie o wysokie, ministralne posady. Teraz, mimo iż przewagę mieli ci, wierzący w wyższość czystej krwi, nie było aż tak interesująco. A może to ojciec zajmujący się dyplomacją wyrobił w nim podobne poglądy? Nie wiedział.
Schmidt wykrzywił usta w wilczym uśmiechu, na jego kolejną odpowiedź. Trenowanie ze Schmidtem z pewnością wyjdzie mu na dobre - Austriak cieszył się dobrą kondycją, doskonale również wiedział, jak powinno zadawać się ciosy.
- Miejsce pod biznes, Londyn a najlepiej jego okolice, bez podejrzeń... - Uściślił, uważnie obserwując czarodzieja... I wtedy pewna myśl pojawiła się w jego głowie. - W zasadzie, jak będziesz poruszał się po lasach, możesz rozejrzeć się za jeszcze jednym miejscem - oddalonym od osad, a o całkiem przyjemnym otoczeniu. - Dodał w zadumie będąc pewnym, iż i to miejsce mogło mu się przydać, zależnie od tego, co przyniesie psotny los. A Herbert nie był wypaczony wojną, nie podziwiał zniszczenia... Tak, był dobrym poszukiwaczem.
- No, to za interesy! - Schmidt napełnił szklanki, by wznieść kolejny toast i upić mocnego alkoholu. - Jak coś znajdziesz wyślij mi sowę... A gdybyś potrzebował czegoś z Nokturnu... Daj znać. - Dodał, propozycję uznając za potwierdzenie swojej uczciwości. Pomoc za pomoc, oko za oko, ząb za ząb...


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Salon [odnośnik]06.01.21 11:41
Poszukiwanie miejsc dla Szmidta wydawało się bezpieczną opcją. Nie chciał pakować się tam gdzie będzie żałował. Poczucie zagrożenia opadło kiedy Austriak przyjął jego odpowiedź i nie naciskał więcej. Herbert nie wiedział ile jeszcze by wymyślił wykrętów, kontrolnie jednak zerknął na psa. Nie bał się zwierząt, cenił je i z wielką przyjemnością obserwował w naturze. Ten jednak miał wywrzeć na nim pewne wrażenie i to zrobił. Udało mu się z pełnym sukcesem.
-Treningi, jak masz jakieś miejsce gotowe pod to, to dawaj znać. Chętnie się rozruszam. - Dodał jeszcze. Miał trenować również z bratem, ale Szmidt na pewno będzie wyzwaniem, a takich też potrzebował. Być może ta znajomość kiedyś odbije mu się czkawką, ale Herbert czasami tracił swój instynkt samozachowawczy i zamiast uciekać to pchał się w paszczę lwa. Ostatnia prośba go zaś zaintrygowała. Nie spodziewał się, że ten człowieka akurat będzie szukał przyjemnego otoczenia. Kiedy dwie poprzednie prośby miały w sobie ostrzeżenie niebezpieczeństwa, ta była całkowicie niewinna i dość... nietypowa. Mógł ją jednak spokojnie spełnić bez strachu o swoje życie.
-To będzie całkiem przyjemne. - Zapewnił Szmidta i wypiła kolejny kieliszek. W głowie mu już lekko szumiało, czuł, że alkohol zaczyna na niego oddziaływać mocniej niż przypuszczał. Kaszlnął cicho, zdając sobie sprawę, ze to najlepszy moment aby się ulotnić.
-Myślę, że całkiem szybko otrzymasz ode mnie pierwszą sowę – dodał jeszcze wychylając kolejną szklankę. Tym razem zapiekło i to mocno. Ale czy mocniej niż maniok? Miał problem z ocenieniem tego. Pewne kwestie zaczęły się lekko rozmywać.  - Sądzę, że czas na mnie, Friedrich.
Opierając dłonie na blacie stołu powoli podniósł się do pionu. Wcześniej nie czuł tego alkoholu w ciele, teraz poczuł głównie w nogach. Czy to przez stres nie potrafił ocenić tego jak trunek na niego działa? Musi wypić dużo wody, aby następnego dnia nie męczył go kac gigant. Nie miał ochoty kolejnego dnia spędzać z podpuchniętymi oczami. Obiecał Halowi pomóc przy szklarni, jakim by się okazał bratem gdyby go zawiódł i słowa nie dotrzymał?
-Dzięki za alkohol... właśnie go czuję, więc póki nie zwaliłem się pod stół i jeszcze jakoś się trzymam wrócę do siebie.
Liczył jednak na to, że Szmidt wyprowadzi go z Nokturnu, a potem będzie mógł się teleportować do Dorset aby odparować.

|zt x2


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach