Wydarzenia


Ekipa forum
Żabie mokradło
AutorWiadomość
Żabie mokradło [odnośnik]26.10.20 17:48
First topic message reminder :

Żabie mokradło

Po południowej stronie wyspy, niedaleko wybrzeża, porastające tamte tereny drzewa przerzedzają się, tworząc sporej wielkości polanę. Dróżka, która do niej prowadzi, nie należy do najwygodniejszych: teren jest podmokły, poprzecinany głębokimi, wypełnionymi wodą wyrwami, nad którymi póki co nikt nie zbudował jeszcze mostków ani nie przerzucił kładek. Szczeliny nie są szerokie, można je spokojnie przeskoczyć, ale krawędzie bywają śliskie; prawdopodobnie dlatego na porośniętą gęstą trawą polanę zapuszcza się niewielu mieszkańców, a sam teren został uznany za niedający się do wykorzystania pod budowę chat. Łąkę zamieszkują za to - wyjątkowo licznie - żaby, chowające się w wysokiej trawie i umykające spod stóp nieuważnych wędrowców. W ciągu dnia trudno je zauważyć, wieczorami i rankami dają jednak prawdziwe koncerty, a cała okolica wypełnia się kumkaniem. Od niedawna spotkać tu można również - o ile ma się szczęście - parę żabocików, powstałych albo w wyniku nieuważnego zaklęcia, albo na skutek niezwykłej, krążącej w skałach magii.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Żabie mokradło - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Żabie mokradło [odnośnik]20.04.21 23:52
Pojawianie się w Oazie nie było regułą. Sprowadzała go zazwyczaj konieczność, potrzeba lub prośba. Nie starał się zostać dłużej, niż wymagały tego okoliczności. Nie dlatego, że coś przeszkadzało mu w aklimatyzacji. Wolał pozostawać w ruchu, żadnego miejsca nie naznaczać swoją zbyt długą obecnością. Nie, kiedy wciąż nie miał własnego miejsca. Doceniał te, które oferowali mu bliscy, na krótko zatrzymując się, łapiąc oddech i siły. Niezależnie jednak od źródeł - odmawiał. Ostatecznie jednak, pojawił się w okolicach Oazy jeszcze późnym wieczorem, nocując przy źródle, a skoro świt znaleźć się w granicach umówionego, żabiego mokradła.
Listy, które trafiały w jego ręce, nie zawsze odnajdowały go szybko. Nie zawsze był w stanie zabrać ze sobą odzyskaną sówkę. Chociaż ta, mimo swej natury, zdawała się być o wiele łaskawsza na jego pisemne wybryki, niż kiedyś. Niezależnie od powodów (a może przez zbyt częsta obecność agresywnie fochliwej Hrabiny kuzyna), zdawała się woleć jego obecność w pobliżu. W ten sam sposób, otrzymał wieści od Macmillana.
Trening był czymś, czego potrzebował i on. Powrót do czynnej, zakonnej i aurorskiej służby wymagały od niego koniecznej dyspozycyjności, której nie powinna przeszkadzać żadna słabość. Ani fizyczna, ani psychiczna. A te, po powrocie z więzienia, zagryzały na nim szczęki. Pracował nad tym, by odzyskać to co utracił. I zdobyć jeszcze więcej. I nawet jeśli posiłki zazwyczaj nie należały do obfitych, wciąż były rarytasem, w porównaniu do tego, co miał jeszcze miesiąc wcześniej. Nabierał więc sił, wzmacniał ciało i przywracał mu dawną sprawność. Także (a może przede wszystkim) w perspektywie walki.
Chłód nie przeszkadzał mu zbytnio, w jakiś sposób nawet czując się lepiej w perspektywie ożywczej formy powietrza. Ciepło bywało zdradliwe. Usypiało, zbytnio rozluźniało, a przez to, garda czujności zniżała swój ton. Bezpieczeństwo, było przecież pojęciem względnym.
Tylko nawyk kazał mu obejść okolicę, nim zdecydował się na zatrzymanie i rzeczywiste oczekiwanie pojawienia się dzisiejszego, treningowego towarzysza. Sam list był na tyle lakoniczny, że ciężko było wyciągnąć większe wnioski. Znająca jednak temperament Anthonego, mógł postawić przynajmniej kilka założeń. I te same, kazały mu zachować ciszę, gdy zarejestrował najpierw szum wartkich kroków, potem dostrzegając i samą sylwetkę czarodzieja. Coś - czy to własna intuicja, czy zwyczajna natura aurora - zatrzymała go w miejscu, pozwalając na krótką obserwację. Nie starał się przywoływać zaklęć. Wykorzystał cienie świtu, podmokłą okolicę drzew i własne umiejętności, by zachować możliwą ciszę. Pozostawał nieruchomo, nie starając się zakraść bliżej. W skupieniu przyglądał się, jak czarodziej rozpoczyna krótką rozgrzewkę. Być może przemawiało przez niego własne doświadczenie, ale intensywność z jaką rozpoczynał każde z ćwiczeń miało coś więcej niż chęć na trening. Były tam emocje. Ściśnięte. Prawdopodobnie z zapalnikiem, który można było odpalić.
Potwierdzenie przyszło bardzo szybko, w momencie, gdy zdecydował się ruszyć w stronę towarzysza, ujawniając swoja obecność i pozwalając, by pierwsze słowa przecięły dzielący ich dystans - Doprawdy? - cierpkość i zarzut, jaki usłyszał, rozbiły się o suchość, z jaką odpowiedział - Szybko wnioskujesz, nawet jeśli nie masz racji - patrzył na zakonnika nieco chłodniej, ale nie wyrzucał mu - jak zakładał, podszytej emocją oceny. Sam ściągnął płaszcz - Jeśli mam cię trenować, kilka przysiadów, skłonów, czy pompek ci nie wystarczy - kontynuował, tym razem wskazując na dostrzeżone braki i nieco wyraźniej podkreślaj, że widział jego wyczyny - Przebiegniemy się - skwitował, wskazując kierunek, i dopiero, gdy się zrównał z czarodziejem, pozwolił sobie na rzeczywiste powitanie - Ciebie też dobrze widzieć - rzucił, jakby dopiero sobie przypomniał o wypowiedzianych słowach - W porządku. Jak widać - równał słowa do stawianych kroków. Nie potrzebowali prędkości, ale mówienie i kontrolowanie oddechu, także pozwalało się ćwiczyć - Dłoń ci uścisnę, jak się zmęczysz, nabierzesz odrobinę treningowej pokory i... po walce - dodał, tym razem pozbywając się z głosu ostrości i wcześniejszego dystansu - I patrz pod nogi - ostrzegł i zatrzymał się na wydechu, by wysunąć zewnętrzną nogę w bok, a dłonią, lekko pchnąć plecy czarodzieja, wykonując jedną z aurorskich technik, mniej siłowego "partnerowania" przeciwnika. Wykorzystał przy ruchu sam pęd ich biegu i zaskoczenie.

| Z racji działania z zaskoczenia, zakładam od razu udany "atak" z możliwością obrony.
St=70 (k100+2x zwinność)


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Żabie mokradło - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Żabie mokradło [odnośnik]07.05.21 19:50
Złość rzeczywiście była obecna przy każdym jego ruchu. Być może wyglądało to dość komicznie, kiedy dość agresywnie zamachiwał się przy skłonach. Nie dało się ukryć, że zwyczajnie nie potrafił się doczekać albo dania komuś w twarz, albo otrzymania ciosu we własną. Był rozdrażniony i zwyczajnie nie dało się tego ukryć… choć próbował zachowywać pozory. Potrzebował czegokolwiek, dzięki czemu uwolniłby wszystkie swoje negatywne emocje. Nie musiało być to coś szczególnego. Mógł to być po prostu trening, choćby ten na który właśnie czekał. Zwyczajnie potrzebował ruchu, a być może i bólu, który sprowadziłby go myślami na ziemię. Zbyt dużo myślał, a myśli, które przechodziły mu przez głowę, zwyczajnie były przytłaczające. Musiał się ich pozbyć, czym prędzej.
Widok Skamandera nagle zmienił jego nastrój i poprawił odrobinę humor. Zupełnie jak gdyby przed chwilą, po środku mokradła, stał zupełnie inny Anthony Macmillan. Po dostrzeżeniu czarodzieja z którym się umówił na trening, natychmiast starał się zachowywać tak, jak gdyby przed chwilą nie było w nim żadnej ukrytej wściekłości. Uśmiechnął się; starał się być miły, choć być może nie wychodziło mu to tak, jak wtedy kiedy zwyczajnie był w dobrym humorze.
Już pierwsze pytanie sprawiło jednak, że zmarszczył czoło, a na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie. Nie rozumiał, co dokładnie mężczyzna miał na myśli. Czyżby sugerował, że był tu wcześniej? Ale jeżeli tak, to jak? Macmillan przez chwilę rozglądał się po okolicy, próbując dostrzec jakiekolwiek miejsce, którego nie dostrzegł wcześniej, a w którym Skamander mógłby zwyczajnie się przyczaić. Westchnął ciężko, uznając że był wyjątkowo nie spostrzegawczy… albo Samuel zwyczajnie wiedział jak i gdzie się ukryć.
Jasne – odpowiedział mu na zasugerowane rozwiązanie dla poprawienia kondycji. Jogging brzmiał dla niego dobrze. Kiwnął więc głową, zgadzając się na otrzymaną propozycję. Obejrzał się jeszcze w stronę, którą pokazał mu gwardzista, by zrozumieć jaką trasę miał na myśli.
Chwilę potem ruszył we wskazanym kierunku. Nie starał się gnać na złamanie karku. Nie było sensu, żeby wypluwał sobie płuca. Postawił na stałe tempo, które nie byłoby w stanie wymęczyć go po kilkunastu minutach. Nie odzywał się, skupiając się na oddychaniu i na tym, żeby zwyczajnie nie przekroczyć zbyt szybkiego tempa. Szczerszy i przyjemniejszy uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy usłyszał prawdziwe przywitanie i złagodzenie w głosie mężczyzny.
Jasne, ha, ha – odpowiedział mu natychmiast,
Kiedy jednak usłyszał drugą część, na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Nie wiedział od razu, co zamierzał zrobić Skamander… ale szybko się o tym przekonał, dostrzegając wpierw nogę, która za bardzo wysunęła się w jego stronę. Natychmiast postanowił odskoczyć… i ku zaskoczeniu udało mu się to zrobić w porę i nie wywrócić, nawet pomimo dodatkowego pchnięcia dłonią. Natychmiast wlepił nieprzyjemne spojrzenie w mężczyznę.
Co do… – miał już zakląć, wyraźnie oburzony tym nagłym trikiem, ale zrozumiał natychmiast (a przynajmniej chciał w to wierzyć), że była to zapewne zaplanowana część treningu. – Uczą was… tego na… kursach aurorskich? – Pytał przerywanymi słowami, bo wrócił do truchtu.



Moje k76


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Żabie mokradło - Page 2 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Żabie mokradło
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach