Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia pana domu
AutorWiadomość
Sypialnia pana domu [odnośnik]17.01.21 17:57
First topic message reminder :

Sypialnia Corneliusa

Staroświecka sypialnia z ogromnym (zakupionym w marcu 1958, w stylu secesyjnym) łożem z baldachimem, zestawem szachów i dębowymi szafami.
Pułapki:  Fidelius (strażnicy: Dirke Doge, Cornelius Salllow).


Pułapki: Fidelius (strażnicy: Dirke Doge, Cornelius Salllow)


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.



Ostatnio zmieniony przez Cornelius Sallow dnia 31.01.23 14:04, w całości zmieniany 4 razy
Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155

Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]01.12.22 18:09
3.06

Łóżko jest idealnie pościelone, zasłony odsłonięte. Cornelius strzepuje z szachownicy niewidzialny pyłek, żałując, że w domowym budżecie nie ma miejsca na skrzata albo służącą. Pomysł Mulcibera o obdarowaniu bohaterów wojennych własnymi mugolkami brzmi intrygująco, ale biorąc pod uwagę rany z przeszłości, Valerie nie byłaby zachwycona takim rozwiązaniem.
Po ślubie przyszedł czas na chwilę zasłużonego relaksu. Niestety, obowiązki państwowe i zawierucha polityczna na świecie uniemożliwiają im podróż poślubną - poza ofertą spędzenia kilku dni u rodziców, dni podczas których Cornelius oceni koszta niezbędnego remontu Sallow Coppice. Naprawdę zrelaksuje się w Londynie, naprawdę odpoczywali wczoraj, spędziwszy poranek w Pałacu Zimowym i noc w Chelsea. Teraz już oficjalnie, jako mąż i żona.
Dirk dopilnowywał przeprowadzki, a kilka dni temu ukończył nakładanie na dom dodatkowych zabezpieczeń. Cornelius polecił ochroniarzowi zabezpieczyć Mallord Street 31 pułapką Fideliusa, którą ochroniarz cierpliwie tkał przez ostatnie dni maja. Londyn był bezpieczny, ale Cornelius miał zbyt wielu wrogów i zbyt wiele anonimów, by przyjmować gości w domu - tych najważniejszych wprowadzi tutaj sam, a pozostali mogli spotkać się z nim w gabinecie.
Mógł spędzić poranek na nadrobieniu korespondencji i planów na kolejne artykuły - często zabierał pracę do domu, ale dwa dni po ślubie wydawało mu się to jakieś niewłaściwe, nawet pod nieobecność Valerie. Nie mógł się skupić, oczekując powrotu żony i upragnionych wieści - usiłował więc zagłuszyć myśli nad partią szachów, rozgrywaną samemu ze sobą.
Podniósł głowę, gdy weszła do sypialni. Wyczekująco. Milczał, widząc jak Valerie delektuje się własnymi słowami - ale nie zamierzał czekać. Nie, gdy szlifowana przez lata umiejętność pozwalała mu wyprzedzić słowa rozmówcy - zacisnął pod stołem dłoń na różdżce, wyczuwając emocje żony. Przyśpieszone tętno, krążącą energicznie w żyłach krew, falę dobrej adrenaliny.
Dobre wieści.
Dał się ponieść, otumanić, fali jej emocji - bo prawdę mówiąc nie wiedział, jak sam powinien zareagować. Nigdy nie był emocjonalny ani wrażliwy ani dobry w podobnych sprawach.
-Valerie. - ponaglił łagodnie, choć już wiedział. Dlatego, że tego oczekiwała, po to, aby podjąć jej grę. Rozciągnął usta w uśmiechu.
-Wszystko dobrze - bezpiecznie? - upewnił się. -Kiedy termin? - figura szachowa drgnęła w dłoni. Machnął różdżką, uprzątnął szachownice, figury ustawiły się w pedantycznym szeregu. Wstał, aby objąć lekko Valerie, położyć dłoń na jej podbrzuszu.
Nie było wątpliwości.

wyczuwam emocje


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.



Ostatnio zmieniony przez Cornelius Sallow dnia 08.11.23 18:56, w całości zmieniany 1 raz
Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]07.12.22 17:45
Uśmiech wreszcie faluje na wargach, spojrzenie ucieka na krótko pod stół, na którym ustawiona jest szachownica. Lewy kącik ust na sekundę unosi się wyżej, a gdy jeszcze raz ogniskuje spojrzenie na twarzy narzeczonego, wiadome jest, że wie. Nauczyła się już jego gestów, potrafi zrozumieć go bez słów, bo rzecznik ministerstwa magii jest zaskakująco milczący, gdy wypada mu wspomnieć o jego odczuciach. Tylko w ograniczonej liczbie sytuacji nie jest w stanie dostrzec tego charakterystycznego spięcia mięśni, gdy sięga po różdżkę, gdy zaciska na niej palce do pobielenia knykciów — na przykład wtedy, gdy jest na niego okrutnie zła, wtedy żywość emocji i odczuwania bierze górę. Teraz jednak jest kreatorką tej sytuacji, zależy jej na dojrzeniu reakcji. Cornelius jest ostrożny, Cornelius jest n i e c i e r p l i w y i w pewien sposób ta niecierpliwość łaskocze przyjemnie jego żonę, podobnie jak ciepłe ponaglenie, które natychmiast sprawia, że przenosi ciężar ciała z lewej nogi na prawą, jedna z dłoni opiera się na wyeksponowanym przez pozę biodrze, a wszystko po to, by nie dać po sobie poznać, że nogi delikatnie się pod nią ugięły, uwielbiała, gdy mówił w ten sposób.
— Mężu — odpowiada, w to jedno słowo wpuszczając całą swoją czułość. Z jej ust wypływają dźwięki słodkie jak miód, spojrzeniem zaprasza go, by podszedł bliżej, by na chwilę zostawił grę, do której będą mogli powrócić może za chwilę, wspólnie.
Sallow jest dobrym mężem i jak dobry mąż wie, czego pragnie jego żona. Objęta jego ramionami od tyłu, Valerie składa swą głowę na jego ramieniu i przymyka oczy, wzdychając z rozmarzeniem. Czuje się przy nim absolutnie bezpiecznie, zabezpieczenie rzucone na ich wspólny dom na moment przykrywa chociaż jedną warstwę strachu o Hersilię, o dziecię, które nosi pod sercem. Nigdy nie przestanie się przejmować ich losem, zawsze będzie jej towarzyszył przezroczysty płaszcz obaw, ale ten ciężar wygodniej i przyjemniej było nieść we dwoje, niż pojedynczo. Cornelius jest wszak pierwszym mężczyzną, któremu ufa bezgranicznie. Choć widziała jego najgorszą twarz, wykrzywioną pogardą, zmuszającą się do ostatniego słowa, udowodnienia swojej wyższości na każdym możliwym polu — jest jedynym, którego dopuściła do siebie tak blisko, jedynym, który posiadł jej serce w swe władanie, jedynym, którego pragnęła tak silnie, tak mocno, tak prawdziwie, tylko swoją decyzją.
Składa swe drobne dłonie na tę jego, ciepłą, ułożoną na podbrzuszu. Dopiero wtedy unosi leniwie powieki do góry, ciemne rzęsy okalają jasnoniebieskie oczy, które wpatrują się czule, z dołu, w twarz przyszłego ojca. Ojca, który zasługuje przecież na rzeczowe informacje, którego podekscytowanie i troska, pomimo jego największych starań, przebija się przecież przez gesty, ciesząc serce matki.
Jesteś niezwykle wyczekiwane, maleństwo.
— Wszystko bezpiecznie. Serce bije zdrowo i czysto, tak jak powinno. Teraz nasze maleństwo jest jeszcze tylko tak malutkie, jak wiśnia, wiesz? — odpowiada melodyjnie, układając się wygodniej w jego ramionach. Głos niemal iskrzy radością, nie potrzeba wszak magii, żeby dostrzec, że jest niesamowicie szczęśliwa. Spostrzegawczy mąż może widzieć też pierwsze zmiany sylwetki, to, że biust Valerie znacznie pełniej leży w sukni. — Najgorszy czas już za nami, ale jeszcze potrzeba miesiąca, by mieć pewność, że nie stanie się nic... Złego — jest świadoma tego, że nie jest najmłodszą z matek, musi na siebie szczególnie uważać, choć sytuacja nie jest przecież patowa; dwa dni temu skończyła trzydzieści lat i nie spodziewa się pierwszego dziecka. — Wystarczy, że będę wypoczywać — uśmiecha się szeroko, kładąc jedną z dłoni na jego ramieniu, asekuracyjnie. — Pytałam też o występy, o dietę. Nie ma dalszych przeciwwskazań, mogę trzymać liniędodaje, aż wreszcie znów przymyka powieki, wtula nos w zagłębienie jego szyi. — Druga połowa grudnia, mój miły. To... wystarczający czas, aby się przygotować.




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]08.12.22 23:07
-Żono. - ponagla, kontynuując ten teatr dla jej uśmiechu, z naciskiem, żono, zdradź już czy wieści są dobre - choć doskonale wie, że są, choć sprawdził jej emocje, choć ona pewnie się tego domyśla. Pozwala Valerie wtulić się w siebie, trwa chwilę z dłońmi na podbrzuszu, dłońmi na dłoniach. Całuje ją lekko w czubek głowy, a potem pozwala jej zebrać słowa. Nie może się doczekać, ale dzisiaj mają czas, długo wyczekiwany czas. Przez ostatnie miesiące czas biegł szybko. Sallow niecierpliwie wyczekiwał końca żałoby, potem nadszedł moment zaręczyn, rozmów z rodzicami, kupna pierścionka, pierwszych publicznych wystąpień, czasochłonnego planowania ślubu. A to wszystko godził z karierą, z wojną, z czynami godnymi bohatera i odcinaniem kuponów od otrzymanych medali. Był perfekcjonistą, uwierała go myśl, że nie może poświęcić przygotowaniom w Pałacu Zimowym całego wolnego czasu - musiał priorytetyzować, choćby do marca najważniejsze było bezpieczeństwo Shropshire (które zapewniło mu zresztą wsparcie lorda Avery i możliwość organizacji ślubu w pięknym pałacu), więc aż do wczoraj obawiał się, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Dziś ten ciężar spadł mu z ramion, mógł się cieszyć małżeństwem, cieszyć Valerie, odetchnąć. Zagrać w szachy.
I wsłuchać w jej słowa, dobre, niosące nadzieję na świetlaną przyszłość rodziny.
Chyba nie chciał sobie wyobrażać, jak małe jest teraz maleństwo, podobne myśli budziły w nim rodzaj niepokoju, ale pozwolił Valerie mówić. To jej dziecko, jej wrażliwość, jej uzdrowiciel o dziwnych porównaniach do owoców.
-Miesiąca. - powtórzył, marszcząc lekko brwi. Przy pierwszym dziecku o tym nie myślał - może dlatego, że mugolscy uzdrowiciele nie rozprawiali o niebezpieczeństwach aż tak dokładnie, a on w głębi duszy wcale nie chciał tamtego dziecka.
Za dwa tygodnie zbliżał się koncert w Warwick...
-Powinnaś odpoczywać przez ten miesiąc? - da się to zaaranżować, znaleźć zastępstwo. Valerie uprzedza jednak jego troski - tak, ma wypoczywać, ale już dopytała o występy.
-Niepotrzebna ci dieta. - roześmiał się cicho, wierząc, że młodość i naturalna uroda żony są jedynym, co trzyma jej smukłą sylwetkę w ryzach. -Ale w takim razie... rozeznaję się już w temacie remontu Sallow Coppice, ale zostańmy w Londynie, co najmniej jeszcze miesiąc albo do... grudnia. Choć chciałbym, byś urodziła już w Shropshire. - surowa ziemia, silny dziedzic. -I... - nadal trzyma dłonie na podbrzuszu, w głowie rozważając opcje. Marcelius lub Marcella, tak powinno mieć na imię, po drugim imieniu ojca, tradycyjnie.
Ale nie może się na to zdobyć. Już o tym myślał, odkąd dowiedział się w noc poślubną. Chciał nawet utrzymać pozory i nazwać tak oficjalnego pierworodnego. Ale ilekroć próbował się zdecydować, przed oczyma tańczył mu prawdziwy pierworodny, wciąż żywy. Wymazany z jego życia, ale nadać komuś jego imię to tak, jakby wymazać go całkowicie, ze świata.
Żadne z tych dwojga dzieci na to nie zasługiwało.
-...I chciałbym nazwać je po tobie. - zaproponował, romantycznie. Valerie nie będzie wiedzieć i nigdy się nie dowie, że to jedyna opcja po odejściu od tradycji Sallowów, że w tej decyzji jest też pragmatyzm.
Puszcza jej dłonie, przechodzi do przodu, by widzieć jej minę.
-Valerius lub Valerie. - uśmiecha się, podchwytuje jej spojrzenie. Na moment zapada cisza, podniosła, może nieco zbyt podniosła, Cornelius nie lubi poddawać się wzruszeniom.
-Dołączysz do mojej partii? - ogląda się na szachownicę, by machnąć różdżką i uporządkować figury. Przesunął biały pionek, spoglądając na żonę z zachęcającym uśmiechem. Słuchał, gdy opowiadała o nutach i kompozytorach, więc mogłaby spróbować podzielić z nim jego zainteresowania.

rzucam na szachy: postaci przez trzy tury rzucają kością k100, do rzutu dodając bonus (lub karę) z biegłości czarodziejskie szachy. Wyższy wynik ukazuje przewagę jednej z postaci. Zwycięża postać, która ostatecznie otrzyma wyższy wynik, ale musi on wynosić przynajmniej 100.

czarodziejskie szachy I



Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]08.12.22 23:07
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 95
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]26.12.22 17:24
Przeciąga wieści właśnie dlatego, że mają czas. Dziś, pierwszy raz od właściwie zawsze. Odkąd tylko ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą — w podniosłej atmosferze dorosłości — ich życiem rządziły niepodzielnie terminarze i planery, odliczające bezdusznie kolejne upływy czasu. Żałoba po Franzie, okres narzeczeństwa, dzień ślubu. Dziś byli wyłącznie we dwoje, dla siebie, wreszcie zatrzymani względem czasu, który biegł nieubłaganie. Prędzej czy później prowadziliby podobną rozmowę — gdyby nie pierwszokwietniowa sprzeczka, pewnie zostałoby im jeszcze kilka miesięcy, ale stało się. Pod jej sercem rosło dziecko, rósł dziedzic lub dziedziczka, nowe pokolenie rodziny Sallow. Solas nie miał dzieci, przynajmniej tak wydawało się Valerie, zatem dziecko będące owocem unii jej i Corneliusa będzie pierwszym prawowitym wnukiem Tiberiusa i Dianthe. Chciała widzieć ich reakcję na te wieści, ale wiedziała, że nikt nie może dowiedzieć się o ciąży przedwcześnie — a raczej o tym, że dziecko było już w drodze, gdy wobec gości i duchów przodków składali sobie małżeńską przysięgę. Rodzice, czy też teściowie nie byli odstępstwem od planu.
Ale ojciec wiedział, ojciec zawsze musiał wiedzieć. Nie miała przed mężem tajemnic, obiecała mu to jeszcze przed ślubem, wielokrotnie. Zresztą, nie chciała nic przed nim ukrywać. Pragnęła dzielić z nim wszystkie chwile; te dobre i złe, nie miało to znaczenia. Dziś mogli celebrować to, co dobre, celebrować ich wspólną przyszłość, dziedzictwo, które miało popłynąć w żyłach ich wspólnego, wyczekiwanego dziecka.
A i Cornelius był w tym wszystkim zaskakująco troskliwy; nie powinno jej to dziwić, zawsze był rodzinnym człowiekiem, a teraz zarówno Valerie, jak i Hersilia były częścią tejże. Uśmiech wygiął wargi Valerie, a ona stanęła na palcach, składając kolejny pocałunek na krawędzi jego szczęki. Lubiła jego uwagę, lubiła, gdy się nią przejmował, obejmował swoją opieką.
— W domu. Występy nie są przeciwwskazaniem, ale jakbym wpadła na to, żebyśmy znów wybrali się z Dirkiem ganiać za rebeliantami, masz pełne prawo wytknąć mi, że to nierozsądny pomysł — w jej głosie wybrzmiało rozbawienie. Cornelius jednak musiał być — tak samo zresztą, jak ona sama — świadomy, że w momencie, w którym toczyli walkę z tamtą czwórką w mglistym lesie, Valerie już była w ciąży. Na całe szczęście żadne zaklęcie jej nie trafiło, teraz nie mogli już sobie pozwolić na podobną brawurę.
Zaśmiała się, ciepło i perliście, gdy Cornelius uznał, że nie jest jej potrzebna dieta. Dłoń uniosła się wyżej, na kłujący delikatnym zarostem policzek, po czym oderwała się wreszcie od niego, obróciła na obcasach swych butów, zatrzymując się bezpośrednio przed nim. Obrót poruszył włosy i suknię, w powietrzu rozniósł się zapach ciepłych, kwietnych nut jej ulubionych perfum.
— Najmilszy... Nie taka dieta — uśmiechnęła się do niego kątem ust, składając następny, drobny całus wprost na jego wargi. — Chodzi o to, że... Nie może być widać, że oczekujemy dziecka. Nie za prędko — dodała, spoglądając wymownie na swój, jeszcze płaski brzuch. Cornelius musiał być przecież świadomy, że większość jej wieczorowych sukni podkreślała atuty jej sylwetki w sposób niemiecki, opinała ciało dość mocno. Niemniej jednak na pomoc mogły ruszyć sukienki w tradycyjnym kroju angielskim, luźniejsze a przez to także przykrywające pewne pojawiające się wraz z ciążą... Mankamenty.
I w jednym momencie powróciła znów do wcześniejszej pozycji. Sama umieściła jego dłonie na swym podbrzuszu, spoglądając z dołu w zieleń jego oczu. Słuchała go uważnie, widać było, że każde jego słowo sprawia jej olbrzymią radość. Myśl o remoncie Sallow Coppice była szczególnie ekscytująca. Uważała, że dorastanie w Shropshire wpłynie lepiej na rozwój Hersilii. Z daleka od zgiełku miasta, blisko najbliższej rodziny... Silia zasługiwała na szczęśliwe dzieciństwo. Jej nauką mogła się zająć przecież matka i bracia Valerie, znani w Anglii muzycy.
— Czy znów czytasz mi w myślach? — przechyliła główkę w bok, w głosie zabrzmiało rozbawienie. Cornelius niby tłumaczył jej, że nie na tym polega legilimencja, ale Valerie nie zdradzała mu się z własnym życzeniem urodzenia dziecka w Shropshire. Skąd mógł więc wiedzieć? Może po prostu byli tak zgodnym małżeństwem, że podzielali opinię na ten temat? — Im dalej w ciążę, tym bardziej wymagająca będzie przeprowadzka, mój miły. Ale do grudnia dasz radę wszystko zaplanować? — spytała z przejęciem, choć nawet ono nie mogło mierzyć się z tym, co stało się później.
Wzruszenie ściska gardło, czuje, że oczy zachodzą łzami. Tymi szczęśliwymi, zupełnie szczęśliwymi. Mruga kilkukrotnie, zmuszając je do wycofania się, nie pozwoli im popłynąć w dół policzków, jak zawsze. Nigdy nie płakała przy kimś, nawet jeżeli okazja była szczęśliwa, nawet jeżeli tym kimś był jej mąż. Zacisnęła mocniej uchwyt na jego dłoniach.
— Valerius albo Valerie — powtarza po nim, uśmiechając się szeroko. Nie spuszcza wzroku z jego spojrzenia, znów łapie go za dłonie, splata ich palce ze sobą, po czym zaciska lekko, asekuracyjnie. Zachęcająco. — Jeżeli będzie to chłopiec... Chciałabym, by miał też drugie imię, najdroższy — odezwała się wreszcie, tym razem ona chciała sczytać z oczu swego męża reakcję. Jak spodoba mu się jej pomysł? — Solas. Na cześć twojego brata — nie musiała oczywiście tłumaczyć; wiedziała, jak wysoko cenił sobie swego brata Cornelius. Jak za nim tęsknił. Jak jego śmierć wpłynęła na wszystkich, którzy swój początek mieli w Sallow Coppice. Valerius Solas Sallow. — A jeżeli byłaby to dziewczynka, co byś powiedział na drugie imię Cornelia? — pyta wreszcie, nie zapomniałaby przecież o opcji dla córki. Niezaznajomiona jeszcze z tradycją nazewnictwa dzieci Sallowów proponuje przecież te imiona, które coś dla nich znaczą. Które połączyłyby przyszłość z przeszłością. Pokazały dzieciom, że są częścią czegoś większego. Że skumulowane wysiłki pokoleń wcześniej doprowadziły ich do glorii, która stanie się niechybnie ich udziałem.
Wreszcie Cornelius zaprosił ją do partii szachów. Valerie kiwa głową na zgodę, chociaż nie potrafi grać. To zawsze była rozrywka inteligentnych chłopców, dziewczęta zwracały swe oczy ku innym sposobom spędzania wolnego czasu. Ale czego nie robi się dla miłości?
— To będzie krótka partia, mój miły — uśmiecha się szeroko, przesuwając — trochę na wyczucie, trochę losowo — pierwszą z figur. W tym samym czasie trzaśnięcie teleportacji obok stolika oznajmia nadejście kogoś jeszcze.
— Beksa przyniosła państwu poczęstunek — skrzekliwy głos skrzatki domowej rozległ się tuż obok, gdy Beksa ustawiła na stoliku niedaleko szachownicy miseczkę z upieczonymi jadalnymi kasztanami. — Beksa nie chce państwu przeszkadzać, tylko posprząta i już Beksy nie ma — oznajmiła, sprawiając, że Valerie uśmiecha się szerzej. Spojrzała przeciągle na męża. Skrzatka domowa była prezentem ślubnym, w ich sytuacji szczególnie potrzebnym. W dodatku bardzo prędko wydawała się przyjmować nawyki swych państwa, dlatego też Cornelius mógł widzieć, że szczególnie przyglądała się do sprzątania, pozbywając się ze ścielonego łóżka nawet najmniejszej drobiny kurzu.

| czarodziejskie szachy 0




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]26.12.22 17:24
The member 'Valerie Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]29.12.22 19:52
-To nierozsądny pomysł. - odpowiada od razu, z nutą surowego rozbawienia, w sposób w jaki Tiberius zwracał się do Dianthe, ale na szczęście nie musiał jej tego mówić, Valerie była rozsądna. Tamta sprawa, skrzywdzonej kobiety, była dla niej osobista - ale priorytetem było zdrowie i rodzina. Mądrze wybrał żonę, żonę wylewającą emocje w sztuce, znajdującą poklask na scenie - ale oddaną domowemu ognisku, bez nowoczesnych zapędów.
Zbyt wielką cenę zapłacili w młodości za nowoczesność, obydwoje. Błędy przeszłości ciągnęły się za nimi zbyt długo, ale na ich gruzach zbudowali nowy dom.
-Och. - mruga, bo faktycznie, to on jako pierwszy powinien... dokonać obliczeń. Zadbać o opinię publiki. -Ale... - ale jaki byłby z niego ojciec rodziny, gdyby nie kwestionował rad eksperta, uzdrowiciela? Miał w końcu wrażenie, że wie lepiej. ...ale przecież nie możesz się głodzić. Ani dziecka. Może lepiej uszyć luźniejsze suknie? - zacmokał z niezadowoleniem, Valerie nie miała już dwudziestu dwóch lat, powinni być ostrożni.
-Nie na tym polega legilimencja. - śmieje się krótko, czując pod palcami jej podbrzusze, wyobrażając sobie przyszłego dziedzica. -Dam radę. - musiał. Poza tym, sporo logistyki mógł zlecić Dirkowi, o przenoszeniu mebli nie wspominając.
Szuka jej spojrzenia, widzi blask łez, ale i szczęśliwy uśmiech. Jeszcze szerszy niż zazwyczaj. I jego wargi wyginają się w uśmiechu, tym usatysfakcjonowanym, triumfalnym. Trafił z tym imieniem.
Valerie też dotrzymuje mu kroku - choć najpierw Cornelius zatrzymuje na niej uważne spojrzenie, zwykle syn nosi drugie imię ojca, ale chcą wyeliminować Marceliusa zmienili kolejność. Ma nadzieje, że nie zasugeruje jego imienia, to byłoby niezręczne, ale...
...sugestia, choć nie w pełni zaskakująca, jest jednak niespodzianką. Najpiękniejszą.
Mruga prędko, i jego oczy są teraz szkliste.
-Tak. - wydusza, jakby na moment brakło mu słów. -Bardzo bym tego chciał. - przyznaje.
Dopiero po krótkiej chwili przypomina sobie o dziewczynkach. Ma już córkę, bardzo pragnie dziedzica, ale pokocha przecież każde dziecko.
-Valerie Cornelia... - tym razem głos nie brzmi już tak pewnie. -Chciałbym, by syn nazywał się Valerius - ale czy Hersilia nie byłaby zazdrosna o imię siostry? - widział jak zżyta jest dziewczynka z matką, a nie nosiła żadnego z jej imion. O ile chłopiec nie zmieni tej dynamiki, to co z zazdrością o siostrę?
-Spokojnie, najdroższa. Po prostu się skup. - prosi, gdy Valerie siada przy stole szachowym, zna przecież zasady, nie są takie trudne. -Podstawa to skupienie. Wyprzedzanie ruchów przeciwnika. - oczy nadal lśnią, tym razem nie ze wzruszenia, a z ekscytacji. -Szachy są trochę jak polityka. Jak wojna. - ojciec rzadko go za nie chwalił (bo przeważnie nie chwalił wcale), był w tym lepszy nawet od Solasa.
Kiwa krótko głową Beksie, nie odzywając się do skrzatów bez potrzeby - nawyki z rodzinnego domu. Odwzajemnia za to promienny uśmiech Valerie. Odkąd mieszkał sam, brakowało mu skrzatów, prezent od pana Vanity jest wyjątkowo trafiony. Pakuje sobie do ust jadalnego kasztana, śledzi wzrokiem (zbyt pośpieszne) ruchy żony i przełyka przekąskę, wzdychając w duchu.
Ruszyła królową. Zbyt prędko.
-Valerie... - zaczyna, ale gryzie się w język. -Albo, nic. - uśmiecha się przez zaciśnięte usta. Nie będzie jej tego tłumaczył - pokaże jej. Przygotuje kilka ruchów, by zbić królową.





Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]29.12.22 19:52
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 28
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]29.12.22 20:25
Powieki przymykają się powoli, w szczerym rozbawieniu. Ton męża, choć surowy, dźwięczy wesoło rozbawieniem, przecież jest też wypełniony troską i miłością, jest tego pewna. Nie musi słyszeć od niego co rusz wspierających, ciepłych słów; wystarczą przecież te, które daje jej na co dzień, jak teraz. Jest przecudowny. Długie rzęsy przez moment łaskoczą jeszcze policzki, uniesione w górę wraz z szerokim uśmiechem. Zaraz jednak podnosi je, spojrzenie zawiesza wprost w zieleni jego oczu, jest w stanie wyczuć jego ostrożność jeszcze przed tym, zanim po raz pierwszy zabierze głos.
— Kobieta w ciąży nie powinna się objadać, mój miły — zaświergotała, wysuwając palec wskazujący, którym stuknęła go lekko, ze szczerym rozbawieniem w czubek nosa. — I po to właśnie jest dieta. Abyśmy byli zdrowi, ja i maleństwo, ale jednocześnie nie zdradzili się zbyt prędko — tłumaczyła mu ze spokojem, nie był to wszak pierwszy raz, gdy była w ciąży, ale znów — nie miała dwudziestu dwóch lat. Zrzucenie nadprogramowych kilogramów, gdyby te się pojawiły i nie były spowodowane tylko zdrowym rozwojem dziecka, zajęłoby jej trochę czasu, a na to nie mogła sobie pozwolić. — Luźniejsze suknie to wydatek, który musimy ponieść — my, wspólnie — Ale... Nie chciałabym... — dopiero teraz w głosie brzmi niepewność, dopiero teraz przylega do jego boku raz jeszcze, szukając jego oparcia. — Nie chciałabym, byś patrzył na mnie inaczej — przyznaje wreszcie, powoli opuszczając wzrok. Dzień, w którym przestanie być dla niego atrakcyjna stanie się prawdopodobnie najgorszym ze wszystkich dni jej życia. Była artystką, aparycja zewnętrzna była częścią jej pracy. Ale i tak najbardziej liczyło się jego zdanie.
Na całe szczęście na moment mogła pozostawić obawy za sobą. Cornelius poradzi sobie z ich przeprowadzką, z organizowaniem im nowego życia, nowego domu. Ona musiała podołać swojej roli, nie mogła przecież zawieść.
Nie wtedy, gdy widziała w jego oczach szczere wzruszenie. Fala ciepła rozlała się po jej klatce piersiowej, wiedziała już, że trafiła ze swą propozycją w dziesiątkę. Była Sallowem ledwie trzy dni, ale... Miała nim zostać do końca swego życia. I jako pani Sallow pragnęła uhonorować tego, który odszedł za wcześnie.
— Hersilia jest mądrym dzieckiem, najdroższy. Przygotujemy ją do nadejścia jej rodzeństwa, a wtedy jestem pewna, że nie będzie o nie zazdrosna — dobro jedynej dotychczas córki stawiała Valerie ponad dobrem swym własnym, ponad miłością do Corneliusa. Wierzyła, że z odpowiednim podejściem, jej najukochańszy słowik będzie w stanie pojąć wszystko, zrozumieć zwyczaje rodziny, do której zostały przyjęte obie. — To tradycja, Corneliusie. Moi bracia byli zazdrośni o to, że gdy byłam młodsza, rodzice poświęcali mi więcej uwagi. Demetrius połamał mi palce pokrywą od klawiatury fortepianu i właśnie dlatego śpiewam, nie gram — nigdy nie opowiadała mu tej historii, nie zdradziła mu czemu czasami, gdy ściskał jej dłonie, zbyt mocno jej twarz tężała, byle tylko nie wygiąć się w nieprzyjemnym dla oka wyrazie. Bóle palców powracały czasami, zwłaszcza przy gwałtownych zmianach pogody. — Rodzeństwo bywa o siebie zazdrosne. Rolą rodziców jest nawigować w ich relacji. Gdy dasz im dobry, ojcowski przykład, pokażesz kim są Sallowowie i to, że drzewa niesmagane wiatrem rzadko kiedy wyrastają silne i zdrowedłoń sama odnalazła jego serce, skryte pod uszytymi na miarę, eleganckimi szatami. Biło mocno, oby robiło to jak najdłużej; nie mogła sobie wyobrazić przyszłości bez niego. — I gdy ja pokażę im to, że nie ma w świecie drugiej takiej osoby, która będzie zawsze przy tobie trwać, a która nie jest siostrą — tak samo, jak ona wspierała Septimusa i pozostałych braci, pomimo zdrady, za którą stali, bardziej lub mniej świadomie. — Nie sądzisz, że będą najsilniejszymi dziewczętami w historii Shropshire? Zrobię wszystko, by sobie ufały; by jedna czerpała z doświadczeń drugiej. Imię lub nie — nie może tego zmienić. To nasza tradycja, to tradycja naszych przodków. Dzięki nim jesteśmy tutaj i dzięki nim i one wieść będą dostatnie życie.
Chciała w to wierzyć.
W kwestii szachów była jednakże nieskończenie mniej biegła niż w operowaniu pośród rodzinnych relacji. Nawet dzieci Kruegera, choć pochodzący z trzech różnych matek były ze sobą blisko. Za blisko wedle uznania Valerie, pod której skórą wciąż krążył strach, że kiedyś dostrzeże cień Franza. Otto.
Na całe szczęście mogła zająć myśli czymś innym. Szachami.
— Wyprzedzanie ruchów przeciwnika — powtórzyła po nim, marszcząc delikatnie nosek w zamyśleniu. — O ile kroków do przodu? — królowa poruszyła się przecież o trzy pola, wychodząc przed szereg pionków. Trzy to dobra liczba. Dopiero jego kolejna reakcja, ucięta chęć podzielenia się informacją, naprowadzenia w dobrym kierunku sprawiła, że raz jeszcze podniosła na niego wzrok.
Tym razem jednego z pionków ustawiając po lewej stronie królowej.
— Och, jak już zacząłeś, to nie trzymaj mnie w niepewności — poprosiła miękko, wsuwając jednego z kasztanów pomiędzy potraktowane szminką wargi.




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]29.12.22 20:25
The member 'Valerie Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 80
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]31.12.22 7:19
-A nie powinnaś jeść za dwoje, skoro... jest was dwoje? - wciąż nie jest przekonany, krzyżuje ramiona, na czole pojawia się zmarszczka namysłu. Ufa Dirkowi w kwestiach numerologii, choć z trudem, ale nie ufa nikomu, kto lekceważy jego własną hipochondrię, trudno mu wierzyć na słowo jakiemuś uzdrowicielowi. Następnym razem pójdę tam z nią. - decyduje, obawiając się, że może Valerie niedokładnie objaśniła temu medykowi priorytety. Niechcący, chciała przecież dobrze - ale priorytetem nie była ani kariera, ani uroda, ani nawet ich reputacja. Priorytetem było dziecko.
-Oczywiście, że poniesiemy ten wydatek. Poza tym, "Czarownica" i tak zauważy twoje suknie, to niezbędna inwestycja. - poucza żonę, bo choć nie zna się na muzyce to zna się na tym, co ciekawscy dziennikarze piszą o artystkach. Dopiero gdy Valerie wyjawia mu ostatni - prawdziwy? - powód troski o dietę, wyraz jego twarzy łagodnieje, usta unoszą się w rozbawionym uśmiechu.
-Nigdy nie będę patrzył na ciebie inaczej, najdroższa. - w zdrowiu i w chorobie, a ciąża to przecież tylko dziewięć miesięcy. Była sporo młodsza, zgrabna, piękna - ciążowy brzuszek nie mógł tego zmienić. -Podobno - na pewno, ale miał na tyle rozumu, by udawać przy Valerie, że Layla nigdy nie istniała -kobiety w ciąży są najpiękniejsze. - dodaje zachęcająco, ciepło. Prawie uśmiecha się do wspomnień, których nie może zdradzić przed żoną. Zbuduje z nią zresztą nowe.
Próbuje się skupić na wychowawczych radach Valerie, powiedzieć coś o Hersilii, ale narracja zostaje nagle przyćmiona przez fakt, którego nie był świadom. Rozchyla usta z niedowierzaniem, wyraźnie wstrząśnięty. Przykrywa jej dłoń własną, dotyka palców. Wciąż zgrabnych, ale widać nie na tyle, by zawodowo grać na fortepianie. Trudno mu w to uwierzyć, z Solasem zawsze byli jednością - dlatego przez głos przebija się oburzenie.
-Demetrius - jak ukarał go wasz ojciec? - jak śmiał?
Może Valerie wybaczyła już bratu krzywdę sprzed lat, ale Cornelius nie zapominał i nie wybaczał. A o ojcu Valerie nie miał najlepszego zdania, był słaby i wydał ją za Kruegera i żaden skrzat domowy tego nie naprawi.
-To piękny plan. - uśmiecha się blado, chce wierzyć żonie, wyobrazić sobie zjednoczone siostry - choć wie już, że dzieci bywają okrutne.
Z synem byłoby prościej.
Czuje lekką tremę, dzieci są stokroć bardziej skomplikowane niż szachy. Dobrze, że mogą zagrać, zająć czymś myśli. Odstresować się.
-Całą partię do przodu. - uśmiecha się promiennie, przesuwając konia. -Nie myśl tylko o ruchach, najdroższa. Myśl o wojnie.
Unosi lekko brew, może chyba dać jej drobną podpowiedź - skoro tak ładnie prosi.
-I uważaj na swoją królową.



Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]31.12.22 7:19
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 22
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]02.01.23 19:02
Mogła przyzwyczaić się do tego, że niezależnie od poziomu wiedzy męża na dany temat, zawsze wypowiadał się z pozycji eksperta, kwestionując nawet autorytety w danej dziedzinie. Mogła, a jednak to podejście Corneliusa zawsze wywoływało w niej pewnego rodzaju podziw. Jednocześnie zmuszało do zaprzestania walki z wiatrakami — gdy Sallow się na coś upierał, można było poruszyć nawet niebo i ziemię, a tak jego zdanie pozostawało niezmienione. Dlatego też, zamiast próbować przemówić do niego z pozycji rozsądku, dawkując skrupulatnie argumenty, postanowiła zmienić taktykę.
— Następnym razem zabiorę cię ze sobą i będziesz mógł zadać wszystkie pytania osobiście, co ty na to? — pyta słodkim tonem, przechylając lekko głowę w kierunku lewego ramienia. Uśmiech ma zachęcający, bo w głębi serca zależy jej na tym, by Cornelius był aktywnym ojcem. Widzi, jak troszczy się o Hersilię, która przyjęła jego miano pomimo więzów krwi, widzi, jak niepewny wydaje się być w kwestii swego dziedzica. Wizyta u uzdrowiciela nie zaszkodzi i jemu — może obedrze ciążę z krążącego wokół niej mistycyzmu, wskazując na jej prawdziwą naturę, znaną wyłącznie kobietom, ale na pewno zaspokoi jego ciekawość. Nie mogła odmówić mu wszak dostępu do informacji.
— Wiem, że zauważy, ale nie chcę, żeby zauważyła to od razuzniża swój ton, nie odrywając wzroku od jego oczu. Póki mogli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, powinni zmierzać w tym kierunku właśnie, nie zamykać przed sobą ani jednych drzwi. Pozostawanie po dobrej stronie sympatii Czarownicy było w tej chwili priorytetem, tym zawodowym oczywiście. Cornelius mógł czuć się w redakcji Walczącego Maga jak u siebie, lecz to pismo nie trafiało do dusz gospodyń domowych i rozkojarzonych dzierlatek marzących o sławie i karierze, borykających się z bolączkami serca. Tam trafiała Czarownica, która dyktowała im, jak mają żyć, w co się ubierać, jakimi słowami witać tego, kto przypadnie im do gustu. A póki była szansa na przynajmniej uzyskanie przychylności tego pisma, należało wykorzystywać ją tak długo, jak się dało. — Zmiana musi być stopniowa, ale... Och, komu ja to mówię — przesunęła dłonią po szwie ramiennym szaty męża, strącając z niego niewidzialne, nieistniejące pyłki. — Zaraz ubierzesz to w piękną historię o odrodzeniu i patriotyzmie, o obowiązkach względem ojczyzny... — rozmarzony ton nie krył w sobie nut rozbawienia. — Wyszłam przecież za eksperta.
A później szklą jej się oczy, raz jeszcze, naturalna emocjonalność jest wszak podbudowana tą wynikającą z noszenia pod sercem dziecka. Sama składa dłonie na swym brzuchu, w geście protekcjonalności, łączenia się z maleństwem, które stanie się ich siłą.
Masz rację. Jeżeli tak... To nie mam się o co martwić...
Nastrój zmienia się prędko — widzi rozchylone usta Corneliusa, to jak głos uwiądł mu w gardle. To musi być szok, dla niej też był, ale nauczyła się, że każda porażka, każdy ból to szansa. Z połamanych palców wykwitła kariera wielkiej śpiewaczki, z tragicznego małżeństwa — nowe, lepsze życie przy boku tego, który obiecał nigdy jej nie uderzyć.
Czuje jego ciepłe palce na własnych, nie cofa dłoni.
— I on nie jest pianistą — odpowiedziała, mając na myśli Demetriusa. — Został skrzypkiem, słyszałeś nagrania jego koncertu — w dzień, w który umarł Franz, w jej garderobie. — Ojciec był wściekły. Najpierw myślałam, że na mnie, bo nie powinnam pchać się tam, gdzie mnie nie chcą, ale... Wezwał uzdrowiciela, ale nie udało się przywrócić ich do takiej samej sprawności. A ojciec... — nie mogła nie mówić tego z drobnym ukłuciem zimnej sprawiedliwości, z której słynęło Shropshire. Choć kara była okrutna, była także sprawiedliwa. — Połamał i jego palce. Przez to gra w niezwykłej dla skrzypków manierze, powinnam ci kiedyś wskazać, jak trzyma smyczek.
Oko za oko, ząb za ząb.
Ale teraz mogą skupić się na szachach, duże lekcje nie muszą nieść za sobą także fizycznego bólu.
— Jak możesz myśleć całą grę do przodu, jeżeli nie wiesz, jak ktoś gra? — pyta zaciekawiona, wodząc wzrokiem za przesuwanym przez niego koniem. Myśl o wojnie przywodzi ją do sięgnięcia po wieżę, po przesunięcie jej obok królowej, gotową do ataku.
— Czemu na królową, a nie na króla?




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]02.01.23 19:02
The member 'Valerie Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 97
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia pana domu [odnośnik]09.01.23 2:02
-Koniecznie. - zgadza się natychmiast, dziwiąc się, że samemu na to nie wpadł. Ba, powinien iść z nią do uzdrowiciela już dzisiaj, oszczędzić sobie i jej stresu. Może ślub trochę go zmęczył...? Nie, nie był jeszcze stary, nie może wymigiwać się nadmiarem obowiązków. Jego nieustępliwe spojrzenie zdradza, że już wziął ten pomysł za własny i że będzie miał sporo pytań - ale może Valerie znalazła już cierpliwego uzdrowiciela.
Unosi lekko brew, gdy żona zaczyna jemu tłumaczyć coś o "Czarownicy", ale na szczęście Valerie reflektuje się sama. Rozciąga usta w chytrym uśmiechu, kiwa głową.
-Dokładnie. To patriotyczny obowiązek, do którego przystąpiliśmy zaraz po ślubie. - recytuje, choć publice przedstawi to w piękniejszych słowach. -Pamiętaj, najdroższa, że nie jesteśmy już w Niemczech i nie tyczą się ciebie kryteria typowe dla artystów, a również wymagania stawiane przed żonami polityków. Może Celestyna Warbeck ukrywałaby swoją ciążę - wznosi oczy do góry, bo kto chciałby mieć dzieci z Celestyną Warbeck? Zresztą, nowoczesne promugolskie czarownice takie jak ona, pewnie pozbywały się własnych dzieci. -ale nie ty. Powinienem jak najprędzej starać się o dziedzica i weź pod uwagę, że o każdym miesiącu zwłoki też będą plotkować. - nie ubiera tego w ostrzejsze, bezduszne słowa, bo mówi z Valerie, a nie ze swoim stażystą, ale już wyobraża sobie obrzydliwe nagłówki. Czy trzydziestoletnia żona da Sallowowi potomka? (Nawet jeśli nie byli jeszcze na tyle znani by pisano o tym, że nic się u nich nie dzieje - miał bujną i egocentryczną wyobraźnię).
W garderobie myślał o czymś zgoła innym niż skrzypce - myślał o n i e j i zbrodni, która związała ich na zawsze - ale udaje, że pamięta. Powinien pamiętać, stara się przecież, dla niej: zapamiętywać nazwiska i kojarzyć je z melodiami, nauczyć się rozróżniać tenora od falsetu.
Już złości się na pana Vanity, już ogarnia go poczucie niesprawiedliwości, ale... Historia ma nieoczekiwany finał, a postać teścia rośnie minimalnie w oczach Corneliusa. (Szkoda, że lata ogołociły go z podobnego zdecydowania i że z Franzem niż nie zrobił - myśli tylko zgryźliwie).
-Sprawiedliwa kara. - kwituje, nie skrywając nawet satysfakcji. -Choć to dziwne, że pomaga mu to w karierze. - czy to miała na myśli, mówiąc o tym oryginalnym sposobie? -Pokażesz mi, najdroższa? Albo opiszesz? - mimowolnie przesuwa dłonią po własnej prawej dłoni, sprawnej.
Mimowolnie myśli o wdowie z Warwick, tej z odciętą prawicą.
Mimowolnie myśli o Marceliusie.
O tym, że w Tower zrobiono mu to, co mugole - potwory, zwierzęta - robili z czarodziejami.
Wbija wzrok w szachownicę, bo nie może o tym myśleć. Nie może wątpić. Nigdy.
Jego przemówienia były w końcu tym bardziej przekonujące, im bardziej samemu w nie wierzył. Nie w każde słowo, bo słowa to glina, zdolna do lepienia nowej rzeczywistości - ale w ideę, która za nimi stała.
-Istnieją ścisłe reguły poruszania się figur, więc bez kontekstu należy się skupić na nich i przewidywać zgodnie z logiką. Ale, rzecz jasna, najlepiej poznać przeciwnika. - przyznaje, ruszając kolejną figurą by osaczyć królową.
A nie króla.
Marszczy lekko brwi.
-Uhm... - UHHHHHHH....
-...zrozumiałaś zasady. Chyba masz do tego dryg. - kwituje, zszokowany, bo słowa o tym, że Valerie pozbawiła go możliwości matu - i że sama ma kilka ruchów od wygranej, że mogą skończyć partię, bo już wygrała - nie przechodzą mu przez usta.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia pana domu - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Sypialnia pana domu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach