Wydarzenia


Ekipa forum
Dom mody "Cynobrowy Świergotnik"
AutorWiadomość
Dom mody "Cynobrowy Świergotnik" [odnośnik]05.03.23 19:04
First topic message reminder :

Dom mody "Cynobrowy Świergotnik"

★★★★
Położony na Ulicy Pokątnej w eleganckiej alejce pasażu Laverne de Montmorency, Cynobrowy Świergotnik to dom mody działający od roku 1812. Ozdobiony wysmakowanym szyldem z ptakiem o pięknych piórach, którego wziął za swój symbol, zaprasza do środka wystawą sezonową kreacji umiejscowionych przy długich, krystalicznie czystych oknach.
W środku unosi się nienachalny, lecz wyczuwalny zapach kwiatów; wnętrze jest czyste, marmurowe, odznacza się minimalistyczną elegancją, by nie walczyć wystrojem o dominację z bajecznymi szatami widocznymi na magicznie ruchomych manekinach. Kroje tradycyjnych szat czarodziejów ozdabiane są tutaj bogato, fantazyjnie, z chirurgiczną precyzją tkając projekty zapierające dech w piersi, prawdziwe dzieła sztuki. Zwykle są to projekty nawiązujące do natury, ale i bezpośrednio do magii, krawcowe w Cynobrowym Świergotniku są bowiem w stanie oddać wszystko, każde marzenie, każdą cechę charakteru. Nie zabraknie tu także kreacji bardziej stonowanych, w których główną rolę odgrywają piękne, drogocenne materiały i dyskretniejsze zdobienia.
Boczne sale, poza typowo krawieckim przeznaczeniem, służą także do spotkań z czarodziejami i czarownicami pragnącymi zamówić specjalnie przygotowane pod siebie stroje. Po przeciwległej stronie przybytku można przejść się po salach z gotowymi projektami, do których bezpośrednio przylegają przestronne i wygodne przymierzalnie z miękkimi fotelami i dużymi, estetycznymi lustrami.
Odzwierciedleniem wysokiej klasy usług świadczonych czarodziejom są tutaj ceny; Cynobrowy Świergotnik służy zamożnej i bogatej klienteli, stroniąc natomiast od średniej kasty społecznej, której na tak wyszukane suknie, szaty lub garnitury zwyczajnie, niestety, nie stać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom mody "Cynobrowy Świergotnik" - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dom mody "Cynobrowy Świergotnik" [odnośnik]03.01.24 12:30
SIERPIEŃ - WRZESIEŃ 1958
Nie mogła pracować w Niedźwiedziej Jamie. Wygaszona magia wciąż nie odpowiadała na jej wołania, czary zawodziły i wyczuwanie delikatnych połączeń między tkaninami oraz stabilności ich właściwości graniczyłoby w tych okolicznościach z cudem. Nad dodatkowymi zleceniami pochylała się zatem w Cynobrowym Świergotniku, przesiadując w atelier na długo po jego zamknięciu, gdy na Pokątnej rozjarzały się światła latarni rozganiające wieczorne cienie. Londyn również nie był teraz w najlepszym stanie, zniszczenia rozpościerały się wzdłuż i wszerz, nie było to jednak obowiązkiem Yeleny, by nad nimi się pochylać. Robiła to najlepiej, jak potrafiła, u boku krewnych i mieszkańców Warwickshire, hrabstwa, nad którym pieczę sprawowali Ramsey oraz Cassandra, odpowiedzialność za stolicę pozostawiając na innych barkach.
Krawiectwo przyjemnie oddalało od niej rozmyślania na temat ponurej przyszłości rysującej się na horyzoncie, przy igle i nici mogła udawać, że nic się nie zmieniło. Symultanicznie pracowała nad kilkoma projektami dla ważnych i cenionych klientów - w tym dla wyjątkowo lubianego Corneliusa Sallowa. Tym razem przeznaczona mu peleryna była znacznie mniej krzykliwa i zwracająca uwagę niż ostatnia koszula. Trzy bele skóry smoka połyskiwały bogatą barwą ciemnej zieleni, niemal zlewającej się z czernią. Yelena upewniła się co do nieskazitelności ich magicznego potencjału, długi czas spędziwszy z różdżką nad rozsuniętymi płachtami, wodząc szpicem nad każdym calem. Dopiero - jak zawsze - przekonawszy się o ich skuteczności zabrała się do pracy. Kołnierz zakończony sztywną stójką miał za zadanie ładnie obramować szyję czarodzieja i nadać mu eleganckiej prezencji, natomiast reszta materiału spływała w dół, sięgając kolan. Dwie poły łączyła klamra na piersi - szykowna, przedstawiająca srebrnego węża, który łączył się lekko pozwijanym ogonem z drugą stroną, oferując zapięcie, wzmocnieniem projektu natomiast stał się goblini galon. Nie miała wobec swej pracy żadnych zastrzeżeń, patrzyła na ułożony na manekinie projekt z zadowoleniem, kilkakrotnie obchodząc go z każdej strony i oglądając szwy. Te były mocne, nienaganne, podtrzymujące w ryzach wytrzymałą tkaninę. Wraz z początkiem września opakowała pelerynę w nieduże czarne pudełko wyłożone równie onyksowym papierem, nawlekła na nie papier zabezpieczający przed warunkami atmosferycznymi i posłała Puszkina z dostawą.
Harlan Avery był równie istotnym klientem jak jego przyjaciel, Cornelius. Tym razem zażyczył sobie elegancką kamizelkę i Yelena odrzuciła od siebie zmęczenie, pochylając się nad zaprezentowanym i zaakceptowanym przez niego szkicem. Świeżo zebrane z arystokraty wymiary odzwierciedlił manekin, czarownica rozmasowała dłonie i innego dnia zabrała się zatem do pracy, wiedząc, że tego wieczoru w Warwickshire mogła nie pojawiać się tak szybko jak zawsze. Ciemnozłota podstawa sylwetki składała się z wytrzymałej skóry reema, podszytej od spodu wełną kudłonia, która tworzyła również złociste kieszenie i lamówki wykończenia głównie w miejscu pachwin. Całość ozdabiały czarne guziki, przypominające swoim błyskiem szlachetne kamienie. Yelena wplotła również delikatnie ciemniejszą nić tworzącą ledwo dostrzegalny ornament, wyraźniejszy jedynie przy odpowiednim kącie padania światła - wysmakowany dodatek, nienachalny, ale akcentujący pewne wyrafinowanie. Była to kolejna paczka, z którą Puszkin udał się w świat, tym razem kierując się do Ludlow, przecinając późnowieczorne niebo.
Imogen, piękna lady Imogen. Wciąż pamiętała jej zaskakującą sympatię z Hogwartu, to, jak wstawiła się w obronie markotnej i ponurej Yeleny, zaskarbiając sobie wdzięczność i przychylność czarownicy na resztę kolejnych lat. Garderoba Traversówny w pewnym momencie stała się jej osobistą ambicją, chciała dodatkowo podkreślać naturalne piękno młodej kobiety, choć to - podkreślenia wcale nie potrzebowało. Imogen zachwycała urodą, a szal, który razem zaplanowały, miał pławić się w błysku tego, czym została obdarzona. Materiały były, zgodnie z oczekiwaniem, drogie i niesamowite. Projekt połączył w sobie tkaninę z włókien włosów wili (o ironio, zastanawiała się, czy te pochodziły od dalekiej krewnej Imogen), połyskując zachwycającym srebrem, a także mysią przędzę, niesamowicie delikatny surowiec, płynnie przemykający przez palce, obdarzony bladym odcieniem najjaśniejszego błękitu, jaki widziała w życiu. Wyglądał niemal jak wile srebro, a obsypany pyłem elfów, drobnymi kryształkami wplecionymi we włókna szala, scalił się z drugą połacią materiału, jakby od początku istnienia stanowiły jedność. Yelena nie mogła napatrzeć się na swoją pracę - pozornie prostą, nieskomplikowaną, jednak prośba Imogen nie wymagała od niej wzorzystości. Obramowała całość pieczołowitym i uważnym szwem, nieco dłużej niż zazwyczaj przetrzymując szal na manekinie. Trudno było się z nim rozstać. Był przepiękny, kusił ją, choć wiedziała doskonale, że w porównaniu do Traversówny, jej nie pasowały tak zwracające uwagę i zachwycające rzeczy. Byłaby myszą obleczoną w jedwabie, nieśmiesznym żartem. Z długim westchnieniem opakowała zatem swoje dzieło w eleganckie pudełko i tym razem odesłała Puszkina do Norfolku, gdzie miał odnaleźć Imogen i dostarczyć przesyłkę.
Sweter dla Igora... Cóż, wiedziała, że nie powinna tak bardzo odkładać w czasie pochylenie się nad jego zamówieniem, jednak nie mogła znaleźć w sobie ani odwagi, ani sił, by zmierzyć się z jego plądrującym sny widmem. Zamącił jej w głowie, wspomnienia odżyły, naszpikowane emocjami, których nie chciała czuć i na jakie nie chciała sobie pozwolić, i za każdym razem, gdy o nim myślała, złościła się na samą siebie za denną dziewczęcą sympatię. Czarna wełna wołała do niej jednak, podobnie jak list, który nadszedł z popędzeniem, na które najpierw spłoniła się w gniewie, a potem uśmiechnęła - niemal natychmiast karcąc się za to w duchu i wyrzucając sobie głupotę. Zbyt długie zwlekanie godziło w jej reputację, z ciężkim sercem zabrała się więc do pracy, z lekkiej i wytrzymałej wełny tworząc sweter zgodny z wymiarami mężczyzny. Wiedziała, że nie życzył sobie wzorów, udziwnień i ornamentów, i chociaż korciło, by z czystej przekory jakkolwiek ozdobić projekt, przymusiła się do zaniechania bezcelowych prób rozdrażnienia go na tyle, by raz na zawsze zapomniał o jej istnieniu. Całość prezentowała się zatem względnie prosto, ale miała za zadanie doskonale podkreślić kształty jego sylwetki, a eleganckie wykończenie zdradzało godziny poświęcone na utkanie zamówionego przez niego ubioru. Gdy już skończyła, przez dobrych kilkanaście minut, jeśli nie dłużej, po prostu wpatrywała się w odzianego manekina. Zastanawiała się, co przemknie przez głowę Igora, gdy odpakuje przesyłkę, z jaką potem wysłała Puszkina, co poczuje, gdy pierwszy raz założy na siebie sweter. Czy cokolwiek? Mogła udawać, że projekt był taki jak wszystkie inne, jednakże jednocześnie odpychała od siebie myśl o tym, jak wiele uwagi i miłości zaangażowania mu poświęciła. Oby przynajmniej Karkaroff docenił brak ornamentów i upiększeń, których tak nie znosił.
Podczas wrześniowego gradobicia, gdy ulewy zalewały ulicę Pokątną i zmywały pył z kamieni brukowych, zwróciła uwagę także na projekt dla matki Igora, Iriny. Długie, czarne pióra połyskiwały elegancko i Yelenie natychmiast wpadł do głowy szkic, który później przedstawiła kobiecie, ciekawa jej zgody i opinii. Długa, sięgająca kolan peleryna miała składać się z samych piór, tak ciemnych, jakby wchłaniały w swoje włókna noc. Niknęło w nich dyskretne zapięcie, w porównaniu do szaty Corneliusa nie zastosowała wysokiego kołnierza, nie czując takiej potrzeby. Całość nie była również przytłaczająca, Mulciber dobierała liczbę piór i wszywała je w podszewkę tak, by te gładko układały się na ciele, zamiast puszyć się na sylwetce i przemieniać ją w nastroszoną kulę. Ostrożnie obchodziła się z gryfim dostojeństwem, przekuwając je w pelerynę godną kobiety tak silnej, stanowczej i zdeterminowanej jak Irina Macnair. Nic tutaj nie było przypadkowe, Yelena upewniła się, że stworzone przez nią odzienie prezentowało się godnie i elegancko i układało się tak, jak sobie to wyobraziła, zamiast przypominać jakąś cyrkową aberrację, po czym przygotowała paczkę dla właścicielki domu pogrzebowego i w połowie września wysłała z nią Puszkina, ze zmęczeniem i purpurą rysującą się pod oczyma wracając do Warwickshire, gdzie chciała spędzić resztę pozostającego jej wieczoru z najbliższymi.

zt

tworzę:
pelerynę przekazaną Corneliusowi
kamizelkę przekazaną Harlanowi
szal przekazany Imogen
sweter przekazany Igorowi
pelerynę przekazaną Irinie


The lessons of the fire as we reach for something higher.
Yelena Mulciber
Yelena Mulciber
Zawód : Krawcowa w Cynobrowym Świergotniku
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
let's live in the land of yesterday, live in the grand imperial heyday.
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 18 +8
CZARNA MAGIA : 4
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11433-yelena-mulciber#353232 https://www.morsmordre.net/t11613-puszkin#359174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11612-skrytka-nr-2496#359171 https://www.morsmordre.net/t11635-yelena-mulciber#359725
Re: Dom mody "Cynobrowy Świergotnik" [odnośnik]30.01.24 22:47
DRUGA POŁOWA SIERPNIA 1958
List od lorda Avery był niespodzianką, ale nie zaskoczeniem. W nie tak dawnej znowuż przeszłości miała okazję doglądać pewnych elementów garderoby szlachetnego jegomościa, człowieka o wymaganiach zrozumiale wysokich i zorientowanych na rodową elegancję, nie wnikając w to, która z krewniaczek zarekomendowała mu Yelenę. Była po prostu szczerze ucieszona możliwością poszerzania krawieckich horyzontów wśród elit. Każde tego typu zlecenie sprawiało, że jej serce rwało się do szybszego tempa uderzeń, a tym razem pozwalało także przez zbawienny moment zapomnieć o zgliszczach, którymi wciąż był świat po Nocy Tysiąca Gwiazd.
Yelena w dalszym ciągu nie pracowała w Niedźwiedziej Jamie. Świergotnika opuszczała późnymi wieczorami, tęskniąc za domową pracownią, jednak póki magia w Warwickshire pozostawała niestabilna, nie mogła z niej korzystać. Lub raczej - mogła, ale w kreacjach niemagicznych, a takimi nie był obecnie zainteresowany Harlan Avery.
Ich ustalenia były krótkie i skrupulatne. Yelena szczegółowo zapoznała się z jego potrzebą odnośnie do szala, jakim zamierzał obdarować małżonkę, nakreśliła wstępny i dość prosty projekt na damskiej sylwetce, który przedstawiła arystokracie, a gdy ten go zaakceptował, zabrała się do pracy. W pierwszej kolejności poczęła wplatać pył elfów w srebro tkaniny z włókien włosów wili. Wymagające precyzji i czasochłonne zadanie ją relaksowało, nawet jeśli musiała przy tym zażywać regularnych przerw na rozmasowanie stężałych mięśni ramion i karku. Wkrótce kryształki oprószyły materiał i podbiły naturalny blask wilego włosa, mieniły się jak krople rosy na pajęczynie, kokieteryjnie przyciągając wzrok, zaś przygotowaną tak płachtę poczęła obszywać ledwo dostrzegalną nicią tworzącą zewnętrzne wykończenie. Szale nie były wymagające w swojej bryle, ot, tworzone z prostego geometrycznego kształtu, toteż Yelena przykładała wagę do kunsztu krawieckiego przejawiającego się w drobnych, na pozór niedostrzegalnych gołym okiem detalach. Musiała się upewnić, że przy żadnym dotyku i ruchu materiał nie zacznie się strzępić, nie wypuści zbłąkanych nitek, ani nie zostanie narażony na przypadkowe sprucie.
Owoc jej nici i igieł miękko przelewał się przez palce, kojarzył się jej z lunarną łuną księżyca chwytaną w dłonie. W efekcie praca zajęła jej kilka długich i żmudnych dni, ale pod koniec sierpnia efekt zdecydowanie zwracał uwagę. Osnuwająca manekina w kuluarach Cynobrowego Świergotnika etola układała się w mnogości lekkich i zwiewnych kombinacji; Mulciberówna wyobrażała sobie jej ułożenie na ramionach lady Avery, bardzo uważnie oceniając każdy cal szwów, a dzięki ujętej w dłoni różdżce upewniała się co do niezachwianej natury zamkniętej w szalu magii. Ta wydawała się nienaganna, przepływała przez całą długość tkaniny w równomiernym natężeniu, satysfakcjonując Yelenę. Złożyła więc materiał w elegancką kostkę, zapakowała go do wyłożonego puchem eleganckiego pudełka, które następnie opakowała w ciemnozielony papier - i kolejną jego warstwę, tym razem magicznie zaklętą przed szkodliwością warunków atmosferycznych. Nakreśliła również list informujący sir Harlana o wykonanym zadaniu oraz nieskazitelnej magii chusty, po czym posłała Puszkina prosto do zamku Ludlow.

zt

tworzę:
szal przekazany Harlanowi


The lessons of the fire as we reach for something higher.
Yelena Mulciber
Yelena Mulciber
Zawód : Krawcowa w Cynobrowym Świergotniku
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
let's live in the land of yesterday, live in the grand imperial heyday.
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 18 +8
CZARNA MAGIA : 4
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11433-yelena-mulciber#353232 https://www.morsmordre.net/t11613-puszkin#359174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11612-skrytka-nr-2496#359171 https://www.morsmordre.net/t11635-yelena-mulciber#359725

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Dom mody "Cynobrowy Świergotnik"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach