Wydarzenia


Ekipa forum
Sala obrad
AutorWiadomość
Sala obrad [odnośnik]24.03.16 21:32
First topic message reminder :

Sala obrad

Wstęp do sali obrad posiadają wyłącznie członkowie Gwardii Zakonu.

Drzwi, które prowadzą do sali obrad, zupełnie nie pasują do całości starej chaty. Duże, brązowe wrota z ornamentami w kształcie feniksa w płomieniach znacznie bardziej pasowałyby do Hogwartu. Podobnie jak wnętrze i sam charakter tego magicznego pomieszczenia. Przyjmuje ono bowiem rozmiary takie, jakie w danej chwili są potrzebne; stół wydłuża się wraz z przybyciem kolejnych osób. Każdy może liczyć na krzesło. Na tej samej ścianie co drzwi wiszą pióra feniksa, na których, jeśli się przyjrzeć, przeczytać można imię i nazwisko każdego członka Zakonu.
Do sali obrad wejść może każdy członek Gwardii - aby to uczynić, musi położyć na odpowiedniej ścianie w chacie (zaraz naprzeciw drzwi wejściowych) rękę, którą zdobi pierścień Zakonu. Wtedy pod jego dłonią pojawi się klamka, a po jej naciśnięciu - zarys całych wrót. Znikną one jednak zaraz po przekroczeniu progu i ich zatrzaśnięciu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala obrad - Page 19 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala obrad [odnośnik]26.09.18 22:40
W końcu mieli dom. Daleko idąc słownictwo, ale było w nim coś symbolicznie łączącego. Ostatnie spotkania nie napawały entuzjazmem i momentami miało się wrażenie, że wszystko rozsypywało się, jak domek z kart. Jakby zbrakło im solidnego gruntu. A to martwiło Skamandera. Spotkania miały umacniać zakonna więź, a gdzieś po drodze się to dziwnie rozjeżdżało. I przynajmniej chwilowo, nie miał pomysłu, jak wszystko zebrać w całość. Możliwe, że odbudowa starej chaty mogła w tym pomóc. Kto wie?
Zgasił papierosa, rzucając go pod ciężkiego buta. Tytoniowy ognik zamilkł, niknąc w błocie i tym samym zakończyła sie krótka przerwa, jaką zrobił sobie w malowaniu. Całkiem sprawnie poszło mu ogarnięcie jednego z pokoi i czuł spięcie w ramionach od ciągłego machania pędzlem. Co prawda, pomagał sobie magią, ale nie wszędzie było to możliwe. Gdy chodziło o precyzję, musiał działać sam, otrzymując w zamian kilka zamaszystych, blado-błękitnych plam na Czarnej koszuli. I zapewne gdzieś na włosach, gdy przypadkowo odbił pędzel z farbą od framugi.
Wiedział też, że w pomierzeniach obok działali wspólnie Fox i jego kuzyn i zamierzał przed odejściem zajrzeć, ewentualnie pomóc, chociaż rwanie w barku domagało się odpoczynku. Samuel był przyzwyczajony do fizycznej pracy, ale wykonywanie bez końca tej samej czynności, niosło ze sobą sprzeciw zbyt często używanych mięśni.
Nie starał się wyciszyć ciężkich kroków, gdy usłyszał dwa, znajome głosy. Zatrzymał się w progu dawnej sali obrad i rozejrzał się, by przeciągłym gwizdnięciem zaznaczyć swoją obecność - To się rozpędziliście - mruknął, uśmiechając się kącikiem warg - Kuchnia jest ogarnięta, ale mogę się szarpnąć, jeśli komuś sie spieszy - utkwił wzrok w pracujących mężczyznach i oparł barkiem o framugę wejścia, wcześniej pilnując, czy przypadkiem nie spotka się ze świeżo malowaną powierzchnią. Był zmęczony, ale towarzystwem by nie pogardził. Za długo chyba toczył niewidzialne rozmowy w swojej głowie i miał nawet wrażenie, że pierwsze słowa brzmiały nieco zgrzytliwie, z wciąż pozostająca chrypą. A potem przypomniał sobie, że w kieszeni koszuli wciąż trzymał piersiówkę z przyjemną dla języka zawartością - Na pokrzepienie - wysunął przed sobie otwartą "buteleczkę", podając Thonemu, a samemu chwytając w rękę zamoczony w wodzie pędzel.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala obrad - Page 19 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala obrad [odnośnik]27.09.18 16:38
Dociekliwość Anthonego nie miała granic. Potrzebowała jedynie odpowiedniej sposobności by zacząć się snuć i wyciągać swe wyimaginowane wici w stronę niewiedzy przypominającą ciemny, tajemniczy, skłębiony cień. Coś wręcz nakazywało aurorowi wyciągać z obłoku choćby i strzępy informacji. Gwardzista był ich niezaprzeczalnie dobrym źródłem. Sama gwardia była dla niego ciekawym zjawiskiem. Nieco przerażającym, lecz to zapewne z powodu niewiedzy. Niestety Anthony nie miał się dowiedzieć szczegółów, przynajmniej nie prędko. Pojawienie się kuzyna poniekąd przerwało przesłuchanie zdawałoby się lubiącego walczyć o dominację z kobietami szlachcica. Co człek to zwyczaj.
- W dwójkę na takim metrażu nie można było się nie rozpędzić - zauważył przecierając przedramieniem nos który swędził go od dłuższej chwili. Umazana impregnatem ściekającym po uchwycie pędzla dłoń kompletnie się do tego nie nadawała - Właśnie się zastanawialiśmy z Foxem czy uda się nam zabrać za kolejny pokój. Został już ostatni, a ja mam dziś drugą zmianę. Będę musiał się za dwie-trzy godziny się zabrać by zdążyć do Biura. Jakbyś został to dziś można byłoby zamknąć temat związany z malowaniem - mówił, początkowo będąc zwróconym w stronę Samuela, lecz po chwili wrócił do machinalnego przeciągania pędzlem po drewnie. Podniósł chętne spojrzenie na piersiówkę, lecz z wyraźną niechęcią odmówił - Nie, dzięki. Nie wszystkim się podoba mój powrót do Londynu. Nie chcę im dawać pożywki. Do tego jeszcze dałem się sprowokować jakiś czas temu Kierianowi w barze. Przypadkowo na niego trafiłem. Akurat Atteberry wymusił na nim wypad do tego baru jezzowego w okolicy Westminster. Skończyło się jak zwykle - czyli dziwnie niezręcznie. Zrobił minę, jakby przypomniało mu się o uwierającym go w bucie kamyku. Nie mógł się też nie odnieść jakoś konkretniej do powodów odmowy. Co prawda opinia innych na jego temat nigdy mu nie przeszkadzała, lecz jak na ironie wpływała na pracę - wolał więc uniknąć podejrzeń, że ma jakiś problem gdy jakiś jeden czy drugi wyczuje przez ostry zapach impregnatu aromat ognistej. Nawet jeżeli łyk nie miał mieć na niego jakiegokolwiek skutku. Życie. Wspiął się na taboret by sięgnąć deski sąsiadującej z sufitem. Naprawdę niewiele zostało.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Sala obrad [odnośnik]27.09.18 17:43
Mimo, że dostrzegł opary toczonych rozmów, nie ingerował, ani tym bardziej nie wnikał w ich treści. Skupił się na zadaniu, jakie zostało im powierzone i dopóki sytuacja tego nie wymagała, nie interesował się relacyjnością poszczególnych zakonników. Wychodził z założenia, że prywatne sprawy należało rozstrzygać prywatnie. Oczywiście w granicach rozsądku.
Znał Anthonego wystarczająco długo, by rozpoznać charakterystyczne dla jego rozmów znamiona, sam łapał się na tym że przeciąga naleciałości z dawnych lat na swoje życie. Tak, jak próba ciągłej obrony tych, o których chciał dbać. Nawet, jeśli doskonale wiedział, że poradzą sobie sami. Walczył z tym, chociaż natura odzywała się często szybciej, niż zimny głos rozsądku - Zapewne - mruknął lakonicznie, rozglądając się po pomieszczeniu. Brakowało tylko ogarnięcia wszystkiego, sprzątniecie i...być może kolejne spotkanie, dało będzie radę przeprowadzić już tutaj.
- Zostanę - potwierdził kiwnięciem głową - ten tydzień mam poranną zmianę, więc kilka godzin w tę czy inna stronę mnie nie zbawi - poruszył raz jeszcze barkiem, zataczając koło - już w z pędzlem w ręku. Przystanął przy zaczętej i nieskończonej jeszcze, malowanej powierzchni i zaczął równomiernie rozprowadzać farbę pod drugiej stronie. Zerknął na kuzyna, który działał z drugiej strony - Zanim wyjdziesz, skoro już rezygnujesz z dobrodziejstw alkoholi, przynajmniej pozbądź się tych śladów na twarzy - zmarszczył brwi - wyglądasz jak jeden z mugolskich ludów...Indianie? - wygarnął z pamięci wiedza, która gdzieś obiła mu się o uszy - Malowali sobie twarze na wojnę - jeśli się nie mylę - w gruncie rzeczy, coś w tym porównaniu było prawdziwego. W końcu byli na wojnie. Odwrócił spojrzenie, wracając do monotonii kolejnych pociągnięć. Jasny błękit farby przypominał trochę rozcieńczoną pigmentem wodę - A w kwestii powrotów, tyle zdań ile ludzi - Thony nie należał do uległych person, powiedziałby nawet wręcz  - kontrowersyjnych. Ale każdy z obecnych miał świadomość, że przez pryzmat czasów, nikt nie powinien się dziwić, także kontrowersyjnym zabiegom.
Nie skomentował poczynań Kierana. jego aurorski mentor miał  twarda rękę i jeszcze twardsze zasady, które przerzucał na współpracowników. A patrząc na charakter Jackie, także rodzinę.
- Dobra, dopóki jesteśmy wszyscy, idziemy do ostatniego pomieszczenia - rzucił, gdy zbrakło ściany nie zabrudzonej ich malarskimi działaniami. Brakowało naprawdę niewiele do finiszu.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Sala obrad - Page 19 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Sala obrad [odnośnik]27.09.18 21:19
Bardzo entuzjastycznie przyjął informację o tym, że Sam zamierzał zostać. Anthony lubił to uczucie związane ze świadomością, że coś zmierza ku końcowi, jakiemuś finałowi. Żałował jednak trochę, że nie będzie mógł być jednym z tych, którzy dokończą dzieła ani też nie będzie tego świadkiem. Trudno. Służba nie drużba.
Stojąc na taborecie i tak zmuszony był zadzierać głowę, jak i ręce by sięgnąć każdej szczeliny. Pędzlem nie machał tak żwawo, jak z ziemi by farba z włosia nie opryskała mu twarzy. Nie do końca był jednak świadomy, że motoryka dłoni nieco szwankowała i bezwiednie kilkukrotnie przesunął kantem pędzla gdy zanurzał włosie w trzymanej w drugiej ręce farbie. Dlatego gdy też Samuel zwrócil mu uwagę najpierw poruszył brwiami by następnie powstrzymać się od sięgnięcia ku twarzy rękami - co by to w tym momencie dało.
- Fantastycznie... - gdyby przeklinał to w tym momencie zabrzmiałoby siarczyste przekleństwo, lecz jako iż tego nie zwykł czynić - to rozbrzmiała ironia. Dobrze, że mimo wszystko zdjął wierzchnie części ubrań, a rękawy koszuli ze skrupulatnością podwinął - ...ale koszula jest cała? - Dopytał się nieco sfrustrowany. Trochę się rozluźnił, gdy usłyszał potwierdzenie. Dokończył malować felerną belkę. Zszedł na podłogę odkładając narzędzia swojej pracy na chwilę na podłogę. Czekając aż reszta dokończy dzieła zaczął szukać kawałka ścierki i tafli szkła w którym jego obliże mogłoby się zamienić. Przetarł twarz już teraz.
- Wiem kim są Indianie - zmarszczył czoło bo jakby nie było siedział trochę w Ameryce. Zaraz potem zaczął zbierać rzeczy i przenosić je już do kolejnego pomieszczenia którym mieli się zająć zgodnie z sugestią Sama - póki jeszcze byli wszyscy. Wiedział też że młodszy kuzyn lepiej dogadywał się z Kierianem. Poniekąd mu tego zazdrościł czego nigdy nie okazał.
Malowanie pokoju ruszyło z kopyta bo w końcu co trzy chłopy z pędzlem w ręku to nie jeden. Normalnie żadna ściana im się nie opierała pozwalając się zabezpieczać emalią. Gdy nadeszła odpowiednia pora, Thony zostawił gwardzistów samych sobie i uszedł do pracy ze świadomością, że jutro nie będzie trzeba już tu przychodzić z pędzlem.

|zt x3?


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933

Strona 19 z 19 Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19

Sala obrad
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach