Wydarzenia


Ekipa forum
Przed domem
AutorWiadomość
Przed domem [odnośnik]26.08.16 13:02
First topic message reminder :

Przed domem

Drewniany domek w Dolinie Godryka to miejsce żyjące w zgodzie z naturą. Wejście na posesję to półokrągłe wejście okalane z każdej strony krzakiem róż. Mały domek oświetlany w nocy przez maleńkie światełka. Ma w sobie coś z prostoty, ale także ekstrawagancji, o którą nikt Peony by nie posądził. Usytuowany na lekkim wzniesieniu chwyta wszystkie promienie słońca o każdej porze dnia. To idealne miejsce dla rodziny Sproutów. Pomimo przeżytej tu historii Peony nie mogła wybrać innego miejsca.


[bylobrzydkobedzieladnie]


do not cry because it is over
smile because it happened



Ostatnio zmieniony przez Peony Sprout dnia 11.01.17 18:44, w całości zmieniany 3 razy
Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout

Re: Przed domem [odnośnik]09.03.17 11:45
Jayden nie zawiadomił domowników o swojej obecności. Zapomniał nawet, gdy tak wpatrywał się w roślinność przed domem. Na szczęście gospodyni zauważyła go, chociaż miała... Pewne problemy o których Vane oczywiście nie mógł wiedzieć. Chciał najzwyczajniej w świecie nie musieć siedzieć w swoim domu w Hogsmeade, a brać czynny udział we własnych zajęciach, które teraz zostały odwołane. Odwołane z powodu czegoś tak trywialnego jak przeziębienie. Nie, nie potrafił tego zrozumieć i nawet nie chciał. Udał się właśnie tutaj pod wspomniany adres, by uciec przynajmniej przed panią pielęgniarką, która zamierzała przykuć go do łóżka za wszelką cenę. Ale nie udało się - wymknął się jej i nie zamierzał tak szybko złapać ponownie. Czekał więc cierpliwie pod domem państwa Sprout, nucąc pod nosem pewną usłyszaną niedawno melodię. Była całkiem ładna, ale Jayden nie mógł sobie przypomnieć gdzie ani kiedy ją usłyszał. Ani nawet czyja była. Był jednak optymistą i wiedział, że prędzej czy później się dowie. W ten lub inny sposób, bo przecież zawsze był ze wszystkiego zadowolony. No, chyba że jakaś starsza kobiecina uważała, że nie jest zdolny prowadzić zajęcia. O, nie. Wtedy nie mógł siedzieć cicho i musiał zareagować. Odwrócił się w stronę ulicy przez co stał tyłem do drzwi i nie mógł chwilowo zobaczyć zamieszania w oknach na parterze. Ani też zaciekawionej głowy małego chłopca. Być może gdyby go zauważył, zaraz zacząłby mu opowiadać o gwiazdach z nadzieją, że młody obywatel zrozumie ich fenomen. Na dźwięk otwieranych drzwi i kobiecego głosu obrócił się.
- Merlinie! - wykrzyknął, widząc ów panią, po czym zaraz w sumie się speszył, by odchrząknąć i przeprosić. - Najwyraźniej moda na noszenie koców na głowie nie dotarła jeszcze do Hogwartu - wyjaśnił swoją reakcję, chociaż nawet nie pomyślał, że Peony może mieć coś pod spodem prócz włosów. Ale Jayden brał inaczej rzeczywistość niż inni. - To ze Wschodu? - spytał już luźniej i swobodniej, mając na myśli tamtejsze turbany. Ten tutaj nie wyglądał tak jak tamtejsze, ale może właśnie tak miało być? - Tak. Eliksir wzmacniający, bo widzi pani... Nie dopuszczą mnie do pracy, jeśli go nie wezmę, a bardzo mi na tym zależy - dodał i postukał torbę na ramieniu. - Mam składniki.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Przed domem [odnośnik]09.03.17 23:16
Ah co ona biedna mogła powiedzieć? Nigdy nie odmawiała pomocy innym i nawet to, że nosiła właśnie na głowie wielki koc nie mógł zmienić tego faktu. Wprawdzie nie podejrzewała, że akurat dzisiaj przyjdzie do niej jakiś przystojny pan nauczyciel, ale chyba taki właśnie był urok tego dnia, prawda? Peony nienawidziła tego dnia z całego serca. Jej bracia zwykle robili wszystko by pierwszy dzień kwietnia był dla niej doskonałą odskocznią. Tak jakby nigdy wcześniej, w normalne dni nie robili jej żartów. Potem w szkole była kozłem ofiarnym nie tylko braci, ale także kuzynów i przyjaciół. To tak jakby miała napisane na czole „będę twoim królikiem doświadczalnym, od czego zaczynamy?”. Kiedyś powiedziała o tym Aspenowi a ten wpadł na genialny pomysł by jej taki napis sprezentować więc od tamtego momentu pilnuje się w każdym słowie. Słysząc zaskoczenie w głosie mężczyzny uśmiechnęła się z przepraszającym wyrazem twarzy. - Święto Błazna jak widać to moje ulubione święto. - powiedziała, a w jej głosie brzmiała nutka ironii. - Chociaż właściwie ma Pan rację… mogę być damą ze wschodu. Nie brzmi to aż tak tragicznie. - dodała jeszcze, a zaraz parsknęła śmiechem domyślając się jak irracjonalnie właśnie wyglądała. Już mogła się domyślić co właśnie robił jej syn. Prawdopodobnie słał sowę do wszystkich znanych mu osób z opisem wyglądu mamusi. Kto by się spodziewał, że będzie się tak kiedykolwiek prezentować. To prawdziwa sztuka! - Oh… to musi się pan pewnie czuć okropnie. - zaczęła kręcąc głową z prawdziwym współczuciem wymalowanym na twarzy. - To chyba najgorsza pora by chorować, prawda? Pierwsze ciepłe słońce, wszystko budzi się do życia… dla mnie choroba to prawdziwe utrapienie, a jeszcze w taki dzień jak ten? Chyba bym tego nie zniosła… - mruknęła krzywiąc się. Pokiwała głową by poszedł za nią. Minęli altankę i szopę z narzędziami przechodząc do małej pracowni alchemicznej obok szklarni. - To chwile może jednak potrwać. Ma pan swoje składniki czy mam przygotowywać go z moich? - zapytała. Niektórzy woleli przynieść własne składniki. Nie wiedziała od czego to zależało, ale szanowała ich wybór. Może nie każdy ufał jej doboru ziół chociaż z drugiej strony wtedy wcale nie przychodzili by po eliksiry. Nie była do końca pewna skąd się brał ten brak zaufania, ale nigdy nie pytała. Wiedziała, że bycie ciekawskim zwykle kończy się dość tragicznie. - Jak pan znalazł do mnie drogę? - zapytała uśmiechając się szeroko, ale zaraz wracając do szukania odpowiedniego naczynia i fiolki. Zawsze pytała ludzi skąd wiedzieli o jej alchemicznych wyrobach. Dobrze wiedzieć w jaki sposób najlepiej pozyskiwać klientów.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Przed domem [odnośnik]10.03.17 19:56
Jayden nie miał rodzeństwa. Podobnie zresztą jak kuzynostwa. Może i mógł ktoś stwierdzić, że był pokrzywdzonym dzieckiem, ale miał rodziców i dziadka, a także dobrych kolegów i koleżanki z podwórka. Mieszkali też w takiej okolicy, gdzie znajdowało się naprawdę wiele rodzin czarodziejów przez co państwo Vane nie musieli się bać, że ich syn wyczaruje na dłoni mini słońce albo wywoła nagle śnieg w sierpniu. Spotkania z dziećmi magicznego społeczeństwa wciąż odbijało się w jego myślach niezwykle pozytywnie. W końcu każde z nich pokazywało sobie, co potrafiło wyczarować. Ruszające się figurki żołnierzyków jak zdublowane lody były na porządku dziennym. Szkoda jedynie że słodyczy już nie można było tak sklonować. Jayden nieświadomie uśmiechnął się do kobiety, zupełnie nie słuchając jej słów o owym święcie. Mało go interesowało tak prawdę powiedziawszy, ale jak to on miał w głowie swoją pasję i potrzebę powrotu na zajęcia jak najszybciej. Uwielbiał swoją salę, chociaż wizja, że ktoś inny miał się po niej kręcić podczas jego nieobecności nieco go uwierała.
- Ah, mało mnie interesuje dzienna pogoda - odparł z uśmiechem, wzruszając przy tym ramionami zupełnie niewzruszony. - Niebo nocami o tej porze roku potrafi być kapryśne. Jednak dziś będzie wyjątkowo czyste i sądzę, że będzie to dobra noc na oglądanie Diamentu Panny. Tak. Jak już wspomniałem - mam swoje składniki - dodał, podnosząc głowę, sprawdzając jak wysoko stało Słońce. No, tak. Sądząc po jego ułożeniu, zapewne była jakaś dziewiąta... Dziewiąta trzydzieści kilka. Na pewno nie wybiła jeszcze dziesiąta. - Dostałem namiary od znajomej zielarki - panny Pomony. Uczynna z niej niewiasta i dobra profesor - wyjaśnił, a Sprout stanęła mu przed oczami. Chyba tylko z nią mógł konkurować w całej Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w zjadaniu jak największej liczby słodkości. Podkradanie jedzenia z zamkowej kuchni było dla niego standardem, ale nie mógł o tym powiedzieć nikomu. Jeszcze ktoś chciałby robić to z nim, a on nie zamierzał się dzielić. Uśmiechnął się raz jeszcze do pani domu, nie podejrzewając nawet że pod tym kocem na a la berber z Arabii. - Mogę spytać - ile czasu zajmie zrobienie tego konkretnego eliksiru? - spytał, rozglądając się po ogrodzie i schodząc trochę w jego głąb. Nie, żeby był ciekawski. Po prostu było tu bardzo ładnie.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Przed domem [odnośnik]14.03.17 0:38
Peony nie myślała o tym co mówi. Właściwie mówiła tylko po to by zapomnieć o wielkich rogach na głowie. Nie mogła jednak pozbyć się myśli o tym kto mógłby wyciąć jej takiego psikusa. Wejście do pracowni okazała się być trudniejsza z wielkim kocem na głowie dlatego musiała bardzo uważać, żeby czegoś po drodze nie przewrócić. Jeszcze tylko brakowało, żeby zbiła jakieś drogie mikstury. Nie dość, że mogła wszystkich potruć to jeszcze później musiałaby kupić nowe składniki, na które zapewne nie byłoby jej już stać. Ostatnio chociaż zarabiała więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu miała wiele wydatków dlatego każdy grosz dla niej był niesamowicie ważny. Uśmiechnęła się delikatnie na słowa mężczyzny. - Więc woli Pan noc? - zapytała zaraz w głowie dodając sobie dwa do dwóch. Mówił wcześniej, że moda chodzenia z kocami na głowie nie dotarła jeszcze do Hogwartu, a dodatkowo mówił o gwiazdach jakby był ich prawdziwym pasjonatem. Kto wie. Może nawet bardziej niż pasjonatem. Musiał być w takim razie nauczycielem astronomii. Peony pamiętała swoje lekcje tego przedmiotu. Oczywiście były gorsze dla przykładu wróżbiarstwo. Nie mogła narzekać wypatrywaniu pięknych gwiazd. W domu, w którym się wychowała niebo niemal każdej nocy było idealne. Przepiękne. Można było je obserwować godzinami i wcale nie czuło się zmęczenia. - Tak, oczywiście. Chyba przez ten koc na głowie nie usłyszałam. - powiedziała z rozbawieniem w głosie i skupiła się na wszystkich potrzebnych jej do przygotowania eliksiru składnikach. - Ah… mogłam się domyślić w sumie. Cieszę się w takim razie, że trafił Pan do mnie. - odparła wrzucając wszystkie potrzebne składniki do kociołka i patrząc jak zwiększająca się temperatura zaczyna podgrzewać warzący się już eliksir. Sierść gryfa i sproszkowany pazur gryfa. Właściwie nic takiego, właściwie wywar jak każdy. Nie potrzebowała zbyt dużo czasu na jego przygotowanie. - Oczywiście im dłużej gotujemy eliksir tym jego działanie będzie silniejsze. Zdąży przejść wszystkimi składnikami i wyciągnie z niego wszystko co najlepsze. Jednak ten wywar nie musi być aż tak długo gotowany. Poczekajmy dziesięć minut. Myślę, że wtedy będzie już gotowy. - powiedziała spoglądając na mężczyznę. Widać było, że jest przeziębiony. Nie wyglądał najlepiej. Prawdopodobnie najlepiej by było gdyby spędził kilka dni w łóżku, a nie pchał się od razu do prowadzenia lekcji, ale sama też pewnie nie potrafiłaby usiedzieć w miejscu więc doskonale go rozumiała.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Przed domem [odnośnik]14.03.17 0:38
The member 'Peony Sprout' has done the following action : rzut kością


'k100' : 53
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przed domem - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.17 16:11
Chyba oboje byli trochę... Otępiali? Nieobecni? Cóż. Jayden bardzo często był, ale nie przeszkadzało to najwyraźniej w komunikacji między nimi. No, może nie rozumiał o co chodziło z kocem tej pani, jednak nie wszystko musiał rozumieć. Ktoś kiedyś mu to powiedział, że niech lepiej siedzi w tych swoich gwiazdach. I tak normalny świat nie jest dla ciebie. Dokładnie tak brzmiały te słowa, które wciąż od czasu do czasu pobrzmiewały mu w głowie. Nie było to przecież takie złe, żeby siedział w swojej pasji. Zresztą co normalny świat miał mu do zaoferowania? Vane nie oczekiwał niczego od rzeczywistości, chciał tylko gwiazd, ciał niebieskich i spełniania swoich ambicji. Nie były aż tak wielkie. No, może poza lotem w kosmos, ale czy to nie było piękne marzenie? Marzenie, które uważał, że kiedyś się ziści! Oj, tak. nie zamierzał spoczywać na laurach i zastanawiać się czy opuszczenie Matki Ziemi jest takie niemożliwe znowu.
- Zdecydowanie - odpowiedział na pytanie pani Sprout. - Dzień zaoferuje mi jedynie obserwację Słońca, a nie jest ono jedyną gwiazdą, która mnie interesuje. Wie na przykład pani, że istnieje księżyc lodowy, zbudowany w dużym stopniu z lodu? Nazwano go Hyperion i odkryto ponad sto lat temu. Niesamowite prawda? W samym zeszłym roku na przykład dwadzieścia dziewięć nowych ciał niebieskich. Co za to będziemy wiedzieć jutro? Nie zamierzam tego przegapić - mówił, chociaż nie był pewien czy gospodyni w ogóle go słucha. Jaydenowi do szczęścia wiele nie potrzebowało i przetrwał tyle lat w ciągle niezachwianym pozytywnym nastroju z jakiegoś powodu. Gdyby miał się przejmować każdym człowiekiem, który nie zwracał na niego uwagi, chyba już dawno by wystrzelił się w powietrze. I to dosłownie. Zmarszczył nos na słowa kobiety. Dziesięć minut... Dziesięć. No, dobra. Niech będzie. Podciągnął nosem, ale nie zamierzał pokazywać, że jest w złej formie. O, nie! Nikt go nie zaciągnie do łóżka, żeby zmarnował kolejne godziny, ba!, minuty na użalanie się bezsensowne nad sobą. Miał lekcje do prowadzenia. - Jest pani alchemikiem czy znachorką? - spytał nagle. Z tym kocem na głowie wyglądała na jedną z tych szalonych kobiet z lasu, przy którym mieszkali jego dziadkowie. Były przerażające. Ona jednak nie była przerażająca.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.17 21:32
Peony ceniła ludzi, którzy poświęcali się swoim pasjom. Wbrew wszystkiemu nie jest to wcale takie łatwe. W życiu nie było tak przyjemnie i zwykle pasje były tylko często pomijanym dodatkiem. Mało kto mógł powiedzieć, że realizuje swoje hobby czy spełnia marzenia. Ona zabrała się za to dość późno, ale jak się mówi… chyba lepiej późno niż wcale prawda? On zajmował się astronomią, a do tego nauczał jej w Hogwarcie. Czy istniało coś przyjemniejszego o mówieniu o tym co nas najbardziej zajmuje? Ona też mogłaby zajmować się podobnymi rzeczami. Jednak wiedziała, że nie można w życiu mieć wszystkiego, a ona i tak dostała już wystarczająco ostatnim czasem. Uśmiechnęła się wysłuchując historii o gwiazdach. Miał racje. To było niesamowite. - Nigdy nie miałam okazji do takiego wpatrywania się w gwiazdy. Co wydaje się trochę absurdalne zważywszy na to, że wystarczy spędzić trochę czasu w nocy i popatrzeć w niego. Jednak… Pan się na tym zna. Ja obawiam się, że nie potrafiłabym zobaczyć tak wiele. - odpowiedziała. Ojciec kiedyś pokazywał jej parę gwiazd kiedy była jeszcze dzieckiem, ale on po prostu przekazywał jej to co mówił mu to jego ojciec. To samo ona mogła przekazać synowi. Nic więcej. W końcu nie miała o tym bladego pojęcia. Przemieszała wywar spoglądając jak składniki łączą się w całość. Można było wyczuć już jego charakterystyczny zapach, a może ona potrafiła go wyczuć bo przez ten czas stała się na niego wystarczająco wyczulona? Nie miała pojęcia. Prawdopodobnie potrafiłaby rozpoznać eliksir po jego zapachu chociaż nigdy nie żartowała sobie ze swojej pracy. Przygotowywała niektóre mieszkanki będące bardzo niebezpiecznie. Nie bez powodu zamykała to pomieszczenie tak szczelnie. Na jego pytanie uśmiechnęła się szeroko zastanawiając się czy pije do jej koca na głowie czy pyta tak po prostu. - Alchemikiem. - odparła z pewnością gasząc palnik i sięgając po fiolkę. - Klasyfikowanym alchemikiem jeżeli martwi się Pan o skuteczność mojego wywaru to mogę pokazać  Panu swój dyplom ukończenia. - powiedziała z rozbawieniem w głosie. Wiedziała, że ludzie różnie postrzegali znachorki i szeptunki. Łatwiej było im uwierzyć w cuda niż w to, że te były skuteczne. Ona jednak wierzyła, że te kobiety miały swoją moc. W końcu kto inny miał wierzyć w moc ziół bardziej niż zielarka. Zaczęła przelewać gorący wywar do fiolki.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.17 21:59
Ta pani była całkiem sympatyczna. Musiał przyznać, że pomimo interesującego zamiłowania do mody była ciekawą osobą. Może te koce miały swoją symbolikę? Wolał nie pytać, bo w końcu kobiety to był dość nerwowy lud i różnie bywało. Raz podpytał jakąś dziewczynę w Hogwarcie, dlaczego szkaluje innych za sierść kota na kanapie, skoro swojego trzyma zaraz obok na fotelu. Już więcej nie spytał, bo reakcja była wyjątkowo burzliwa. Nie znał się na kotach ani kocach. Znał się za to na gwiazdach. Uwielbiał je. Kochał ciała niebieskie. Nie sądził, żeby w okolicy był jeszcze tak wielki pasjonata astronomii, chociaż może ta miła niewiasta dorównywała mu entuzjazmem w swojej dziedzinie. Jayden rozpoznawał podstawowe rośliny. Wiedział, co kiedy kwitnie, a przynajmniej jeśli zakwitało w nocy. Wiedział jak trzymać kociołek i na tym jego wiedza o zielarstwie się kończyła. O eliksirach wiedział już więcej, ale rośliny zawsze były jego piętą achillesową. Może powinien nad tym popracować? Ale po co skoro ten czas mógł przeznaczyć na... Pierwszą rzecz o której pomyślał, czyli na obserwowanie nieba? Dokładnie. Kto wybrałby rośliny zamiast gwiazd?! Na pewno nie on. Jayden był wręcz chorobliwie w nie zapatrzony i to dosłownie. Niedługo bo już za dwa dni, jeśli jego obliczenia były poprawne, miał być świadkiem narodzin nowej gwiazdy. Nowego stworzenia! Już był cały podekscytowany na samą myśl o obserwacji niemowlęcej kuli światła.
- To nie takie trudne - odparł, kręcąc głową. - Kiedyś pokażę pani jakie piękne konstelacje widać na tej części nieba. Pański dom stoi naprawdę w świetnym miejscu - dodał, podnosząc wzrok. Tak. To było bardziej niż pewne i chociaż drzewa lekko przysłaniały nieboskłon, nietrudno byłoby wypatrzyć coś cennego z tej perspektywy. Cóż. Dla Vane'a wszystko na niebie było cenne. Postał chwilę w ciszy, po czym przeniósł uwagę na swoją gospodynię. - Są takie dyplomy? - spytał. Jayden w ogóle nie znał żadnej innej profesji niż swojej. No, może cukiernika, bo w sumie pochłaniał słodycze na równi jak kochał ciała niebieskie. Kobieta musiała usłyszeć w jego głosie to zaskoczenie i zobaczyć otwartą buzię jak u pięciolatka. Może i wydawał się naprawdę dziecięcym człowiekiem, ale ktoś z umysłem oderwanym od doczesnych trosk nie mógł być inny. Do tego jego pozytywne nastawienie do wszystkiego sprawiało, że mógł się wydawać innym wręcz nierealny.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.17 23:09
To czym się interesowali mieli szansę poznać w Hogwarcie chociaż  Peony zielarstwo poznawała jeszcze w kołysce. Ponoć jest tak, że niektóre rzeczy po prostu nas kształtują, sprawiają, że jesteśmy tacy a nie inni. Prawdopodobnie to, że urodziła się i wychowała w takiej a nie innej rodzinie sprawiło, że teraz zajmowała się tym czym się zajmowała i była taką kobietą jaką była. Nie mogła nic poradzić na to, że w jej myślach od razu pojawił się znak zapytania. Sprout należała do ciekawskich kobiet chociaż nie w takich nachalny sposób. Owszem, w jej głowie często pojawiały się pytania, na które chętnie uzyskałaby odpowiedzieć, ale zwykle hamowała się w zadawaniu ich głośno. Zastanawiała się co go pchnęło do tego by zainteresować się tak tym co niesie ze sobą noc. Zwykle nie ufała swojej intuicji bo ta zawodziła ją niemalże na każdym kroku, ale nie wiedzieć czemu tym razem miała wrażenie, że pod tym wszystkim kryje się całkiem ciekawa historia. Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała przez okno na niebieskie niebo. - Naprawdę? - uniosła brew. Nigdy się nie zastanawiała nad tym czy dobrze byłoby widać gwiazdy z jej okolicy. Właściwie nie pamięta też żeby kiedykolwiek poświęciła temu czas. Jak łatwo było zapominać o takich prostych rzeczach. - W takim razie trzymam Pana za słowo. - powiedziała z uśmiechem. Zdecydowanie najpierw powinien się wyleczyć i na chwile odpuści sobie oglądanie gwiazd. Chociaż jak tak na niego patrzyła to miała wrażenie, że mężczyzna nie dostosuje się do żadnych zaleceń. Niektórzy już po prostu tak mieli. Zdrowie było ostatnim co się liczyło w ich życiu. Dla Peony jednym z pierwszych tym bardziej, że postanowiła iż zacznie się uczyć magii leczniczej. Kto wie kiedy ta może się jej przydać? Widząc zdziwione spojrzenie mężczyzny uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową. - Oczywiście. Jak inaczej mogłabym przekonywać wszystkich niedowiarków. Proszę uwierzyć, że nie noszę tego wielkiego koca codziennie. To tylko specjalny dodatek na Pana wizytę. - odparła kręcąc głową. Kto wie. Może była po prostu szalona, a może to dzień i te rogi na głowie były dzisiaj szalone. Tego nie potrafiła stwierdzić. Przelała wszystko do fiolki, odpowiednio ją zabezpieczyła, na szyjce przywiesiła karteczkę z nazwą wywaru i podała wszystko ładnie mężczyźnie. - I gotowe. Mam nadzieje, że pomoże. - mruknęła zamykając pojemniki i odstawiając na odpowiednie miejsca w szafce.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.17 23:51
Tak jak ona Jayden został zaznajomiony z astronomią już jako dziecko. Nie potrafił dobrze mówić, a już znał nazwy ważniejszych konstelacji i gwiazd. Do tego wymienienie w odpowiedniej kolejności planet w Układzie Słonecznym nie sprawiało mu żadnych trudności. O Koperniku czy Galileuszu dowiedział się nieco później, chociaż znał ich nazwiska. Jego faworytem był gdański astronom Jan Heweliusz, chociażby za mapę księżycową, którą wykonał, nie mając tak dobrych przyrządów jakie mieli współcześni mu koledzy po fachu. Nie było to jednak żadnym kłamstwem, jeśli powiedziało się, że młody Vane wyrośnie na dobrego naukowca. Do tego rośnięcie pod okiem tak znamienitego podróżnika i astronoma jakim był jego dziadek przesądziło o tej tezie. Ta rodzinna profesja była ich cechą wspólną - jego gospodyni i jego. Nie wiedzieli jednak nic o swoich przeszłościach, chociaż rozmowa była całkiem przyjemna. Jayden spędzał czas najczęściej samotnie lub w określonym gronie - czy to uczniów czy kadry nauczycielskiej Hogwartu, więc nie miał ostatnio okazji do rozmowy z kimś spoza zamku.
- Niestety nie zawsze jest noc, prawda? - mruknął, lekko marszcząc nos, jednak zaraz też się uśmiechnął, słysząc słowa kobiety. No, tak. Wystarczyło okazać odrobinę dobroci, a już Vane potrafił podchwycić ten dobry nastrój, który zawsze nosił ze sobą jak cukierki. - Koniecznie. Proszę się nawet upomnieć. Muszę zresztą wypróbować jedno urządzenia, a pani dach może być idealnym miejscem... - mruczał z każdym słowem coraz ciszej i coraz bardziej do siebie, jednak Peony szybko go przywołała na ziemię odpowiednimi słowami. - Dziękuję bardzo! - wykrzyknął, łapiąc od razy swoją fiolkę. Oh, tak. Tego mu było potrzeba, chociaż z tego co wiedział musiał poczekać dwa dni. No, trudno. Ale będzie miał już ten wywar. Z szerokim i szczerym uśmiechem na ustach zapłacił chyba aż za nadto, ale nie miało to dla niego znaczenia. Tak szybko jak się pojawił u państwa Sprout tak samo szybko zniknął. Z tą różnicą że jak zwykle coś zapodział. W tym przypadku jedną z map nieba.

|zt x2


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Przed domem
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach