Wydarzenia


Ekipa forum
Dworzec King Cross
AutorWiadomość
Dworzec King Cross [odnośnik]27.06.15 22:13
First topic message reminder :

Dworzec King Cross

"Przy peronie stał czerwony parowóz, a za nim wagony pełne ludzi. Na tabliczce widniał napis: Pociąg ekspresowy do Hogwartu, godzina jedenasta. Harry spojrzał za siebie i tam, gdzie była barierka, zobaczył łuk z kutego żelaza z napisem: Peron numer dziewięć i trzy czwarte. A więc udało się.
Kłęby dymu z parowozu przepływały nad głowami ludzi, a pomiędzy ich nogami kręciło się mnóstwo kotów różnej maści. Przez zgiełk podnieconych głosów i zgrzyt ciężkich kufrów przebijało się od czasu do czasu pohukiwanie sów. W kilku wagonach było już pełno uczniów. Niektórzy wychylali się przez okna, by porozmawiać ze swoimi rodzinami, inni walczyli o miejsca siedzące. Harry pchał swój wózek wzdłuż pociągu, rozglądając się za wolnym miejscem".
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy i +10 dla Śmierciożerców.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 28.08.18 20:15, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dworzec King Cross [odnośnik]26.06.21 21:20
Jeszcze z duszą na ramieniu pokonywał końcowe schodki, miękko opadając na drewnianą podłogę; rozejrzał się po okolicy z ostrożnością, trzymając się ścian podążył bliżej okien, by ledwie zauważalnie wychylić przez nie jedno oko, rzucając spojrzeniem na krajobraz za nim; szukał śladów policji, goniących go dzikich psów, ochroniarzy Blacków, kimkolwiek ci ludzie właściwie byli, najwyraźniej przybierający na sile deszcz zniechęcił ich do dalszego pościgu. Czy mieli po niego przyjść jutro rano, na Arenę? Czy odpuszczą, jak wtedy? W końcu się doigra, był tego pewien, ale sytuacje takie jak te sprawiały, że ogień jego buntu tylko płonął mocniejszym, silniejszym płomieniem. Już chyba niepowstrzymanym. Z oddali i nie wystawiając swojej sylwetki w całości wpatrywał się w dżdżyste krople deszczu i upewniwszy się, że przez żadne z okien nie dostrzegał żywej duszy, w końcu opadł na kanapę, wykładając się na jej porwanym, cuchnącym materiale. Wyciągnął szyję mocno w tył, zamykając oczy, choć ani ciało ani umysł nie odpoczywały ni trochę. Pozostał czujny, wyciszając pozostałe zmysły starając się wychwycić w powietrzu dźwięki inne niż uderzenia deszczu. Ale żadna ulewa nie trwa wiecznie, deszcz w końcu ustał, a pochmurne niebo zdawało się zapewniać suchą drogę do domu. Powinien wrócić od razu, czy jednak się wstrzymać? Czy będą go szukać na Arenie? Niewerbalne finite wróciło jego naturalny kolor włosów, napił się w kuchni wody, nim wyszedł na ulicę, na której zaczęli pojawiać się czarodzieje. Po raz kolejny od kwietnia tknęła go myśl, jak strasznie to miasto wyglądało bez mugoli.
- Marcel? Wyglądasz jak kocur, który spadł z dachu. - Przeniósł wzrok za znajomym głosem, odnajdując Freddiego; na pustych ulicach znacznie łatwiej było na siebie wpaść, niż wcześniej. Nie widzieli się jakiś czas, parę tygodni, odkąd ostatni raz wspólnie włamywali się do jednej z pobliskich kamienic. Wtedy naprawdę zleciał z dachu, ale w zasadzie nie miał czego żałować, bo kamienica okazała się pusta.
- Blisko - odpowiedział, kiedy uścisnął mu dłoń na powitanie i oboje zwrócili się w górę ulicy, z wolna kierując się w stronę portu. Tylko raz pobieżnie obejrzał się przez ramię, upewniając się, że nikt już za nim nie szedł. Że odeszli. Zniknęli, jak zły sen, który wcale nie był snem. Ta droga została spalona, jeśli chciał jeszcze kiedyś zobaczyć Celine - musiał poszukać innej. - Suka Blacków poszczuła mnie psami - odparł, po tym, jak upewnił się, że wokół nie było nikogo, kto mógłby ich usłyszeć. Szli sami. - Kojarzysz Celine? Każdy ją kojarzy, była... - była półwilą, to zmieniało wszystko. Zwracało na nią uwagę. - Tancerką - zakończył, pobieżnie spoglądając na jego twarz. Dostrzegł skinięcie głowy. - Ale nie tańczyła już od pewnego czasu, służyła u Blacków. Zgarnęli ją z Parszywego parę dni temu, myślałem, że... że ubłagam u niej łaskę dla tej dziewczyny. To głupie, wiem  - Nie sądził przecież, że naprawdę zmięknie jej serce. Nie spodziewał się, że jej zależało. Jak głupi trzymał się ostatniego cienia nadziei, bo innego nie potrafił już znaleźć. - Myślałem, że może jej pomoże. Ale ona poszczuła mnie psami na samo wspomnienie dziewczyny. Gonili mnie przez pół miasta, wygląda na to, że ich zgubiłem. Jak można być tak obłudnym, Freddie? - Ściągnął jasną brew z niedowierzaniem. - Ta suka chce nam się podlizać, słyszałeś? Organizuje akcje dobroczynne, myśli, że zdobędzie naszą wdzięczność. Uwagę. Oddanie. Ludzie się ich boją, bo opanowali całe miasto, ale przecież nie jesteśmy głupi, nikt z nas nie będzie się cieszył, kiedy tacy jak ona plują nam w twarz. Celine ją kochała, zawsze mówiła o niej tak dobrze. A ona... ona nie jest w stanie zdobyć się na choć jeden gest wobec tej dziewczyny, po czym idzie udawać dobroduszną, sądząc, że tacy jak my jej w to uwierzą. Jak bardzo trzeba być oderwanym od rzeczywistości? - Pokręcił głową, wbijając wzrok w płyty mijanego chodnika. Do jego uszu dotarło parę zniesmaczonych przekleństw Freddiego.
- Nie pozwólmy jej omamić sobie oczu, Freddie, nie tak jak omamiła je Celine. Wszyscy powinni wiedzieć. I trzymać się od niej z dala, bo inaczej wszyscy skończymy jak ona - doszedł do konkluzji, a dostrzegłszy skinięcie głowy znajomego, zamilkł, dalszą drogę pokonując zajęty własnymi myślami.

/zt

ps dziękuję mg!


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Dworzec King Cross
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach