Wydarzenia


Ekipa forum
Loże na podwyższeniu
AutorWiadomość
Loże na podwyższeniu [odnośnik]16.04.21 9:44
First topic message reminder :

Loże na podwyższeniu

★★★
Dla gości, którzy wykupili droższe bilety i pragną większej wygody, przeznaczone są specjalne loże z boku sali, blisko głównej sceny, skąd mają doskonały widok na pokazy, a jednocześnie cieszą się większą wygodą miękkiej, obitej perkalem sofy. Po zakończonych występach, na życzenie gości, mogą zostać oddzielone magicznymi kotarami od głównej części sali, aby stworzyć najbardziej dyskretną, intymną atmosferę.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:53, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Loże na podwyższeniu - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Loże na podwyższeniu [odnośnik]23.10.23 21:15
-  Cieszę się, że pozostajesz w dobrym nastroju, Corneliusie – podsumowałam jego donośne parsknięcie, która zapewne słychać i było tam na dole, pomiędzy rozbestwionym ponad kieliszkami towarzystwem. Widać Sallow zaleczył dawny uraz, albo dziś szybko niwelował rozdrapanie starej rany dawką dobitnego szyderstwa. Najwyraźniej niewiele więcej mu pozostawało, kiedy subtelnie muskałam czułe punkty z naszej wspólnej przeszłości. I czyniłam to wszystko głęboko świadoma tego, że wcale może mu się to nie spodobać. Nie obchodziło mnie to. Jeżeli dojrzał, przyjmie to odpowiednio, jeżeli dalej był dzieckiem w skórze podstarzałego urzędasa, trudno, nie był to mój problem. Sama równie ochoczo sięgałam po kolejny łyk, słuchając przy tym jego jakże pogodnego wnioskowania. – Trudno mnie urazić – rozpoczęłam, faktycznie nie czując jakiegokolwiek przejęcia wobec mocy jego słów. – Ale jak mniemam, nie podejmujesz takowych starań. Lecz mimo wszystko… przyznam, że wbrew pozorom nie, nie każdy byłby lepszym wyborem – obwieściłam, dławiąc się na samą myśl o tym, że oto przyszło mi go… bronić? Trudno było jednak nadać tym słowom podobną etykietę. Owszem, Yavor miał kilka cennych cech i stanowczo trwanie u jego boku dało mi siłę. Wiedziałam jednak, że mężczyźni mogli spać jeszcze niżej. Dziś jednak jasne było, że nigdy nie przyjdzie mi ocenić Corneliusa w podobnej roli. Uznałam więc, że podobne dywagacje warto porzucić, zanim sławetny rzecznik w swym przerośniętym ego wejdzie mi na głowę.
- Och, możesz być pewien, że tak się właśnie stanie. Dziedzictwo będzie kontynuowane – podkreśliłam dobitnie, wieńcząc słowa pewnym uśmiechem. Lekko pochylona głowa i rzucone nieco z dołu spojrzenie dekorowało moją postawę. Byłam pewna, czułam godzinę triumfów dla rodziny. Nigdy dotąd nie miałam tak głębokiego przeświadczenia, że znalazłam się we właściwym miejscu. Osobiście pilnowałam tego, co kryło się za tymi słowami. Krajobraz przyszłości szkicowaliśmy naszymi staraniami już dzisiaj. Tymczasem Cornelius przejawiał jakże przyjemną troskę wobec mojego bratanka. Dobrze wiedziałam, co próbuje osiągnąć. – Z całą pewnością może sięgać po więcej. Gdy nadejdzie właściwa pora, świat ujrzy u jego boku odpowiednią kobietę. Podejrzewam, że nie umknie to twej uwadze – przyznałam pogodnie, pozwalając sobie, by duma i spokój wyraźnie wybrzmiały w moim głosie. W tym samym czasie poczułam jednak nieprzyjemny ucisk w klatce. Wiedziałam, że temat był istotny i krążyło wokół niego więcej par oczu, niż mogłabym podejrzewać. Ludzie na niego patrzyli, ziemie musiały mieć opiekunów i nadzieję na płynne kontynuowanie tego panowania.
Z przyjemnością patrzyłam na jego kapitulację. Był durniem, jeżeli sądził, że pozwolę mu obrażać mojego syna, Drew czy kogokolwiek, kto był mi bliski. Choćby miał i pozwolenie od samego ministra – nie obchodziło mnie to. Przegrywał ten, kto biernie przyjmował ciosy. My prezentowaliśmy się jako rodzina silna i takie też były nasze dążenia. Powoli łataliśmy skazy na wielowiekowych fundamentach. Nie było mowy o katastrofie.
- Mówić można jedno, myśleć drugie, Corneliusie. Domyślam się, że ty jako retoryczny profesjonalista coś na ten temat wiesz – zauważyłam, palcem lekko sunąc wzdłuż pustego już, szklanego kształtu. Głowę lekko przechyliłam i ani na moment nie zdjęłam z niego spojrzenia. – Niemniej, to bardzo szlachetne, że tak elegancko mówisz o żonie. Z pewnością znalazłoby się dość liczne grono mężczyzn, które od przyrzeczonej wolałoby dotyk gładkiego uda tancerki – pochwaliłam go, w duchu zastanawiając się, ile jest w tym kłamstwa. Wszystkie jego słowa rozpatrywałam z dozą dodatkowej czujności. Nie ufałam złotej mowie.
- Dziś stoję na straży rodziny. Nie interesuje mnie zawieranie drugiego małżeństwa – przyznałam otwarcie, nie czując już wielkiej wartości w ślubnym kontrakcie. – O wiele więcej ofiarować mogę Macnairom, jeżeli pozostanę z nimi, choć oczywiście żadnej drogi nie potrafię do końca wykluczyć – wyjaśniłam nieco leniwie, w zamyślonym tonie przeciągały się słowa. Gdyby tylko mój ślub miałby znacząco wspomóc krewnych, byłabym skłonna się na to zgodzić. Jednak pośród płodnych, młodych panien niewielką już miałam wartość jako kandydatka na żonę. – Zdaje się, że tancerki wyszły na scenę – wymówiłam, kiedy tylko doleciał do mych uszu wyraźny aplauz publiczności. Chciałam zobaczyć te kurwy, na które on spoglądał z czystą obojętnością. – Chciałabym się im przyjrzeć. Pozwolisz, że cię opuszczę. Być może następnym razem… zobaczymy się w operze – wymówiłam z sugestią i powstałam, przy tym sunąc dłonią po eleganckim blacie stolika. Obróciłam się, by ostatni raz na niego spojrzeć, po czym zniknęłam za kotarą.
Pewne rzeczy wcale się nie zmieniły.

zt x2
Irina Macnair
Irina Macnair
Zawód : Właścicielka domu pogrzebowego
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Ty się boisz śmierci, a ja nazywam ją przyjaciółką. Ja nią jestem.
OPCM : 15 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 22 +6
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8709-irina-macnair-dluga-budowa https://www.morsmordre.net/t8832-pani-macnair#263265 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t9237-skrytka-nr-2063#281040 https://www.morsmordre.net/t9127-irina-macnair#275271

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Loże na podwyższeniu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach