Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet
AutorWiadomość
Gabinet [odnośnik]04.07.22 21:16

Gabinet

Pracownia, nad wyraz nazywana gabinetem, jest miejscem, w którym spędza najczęściej dzień; jeśli nie z klientami, to tworząc nowe kadzidła. Znajduje się na parterze a drzwi do niej ukryte są za grubą kotarą jedynie dla wzmocnienia efektu. W środku znajduje się stolik oraz krzesła, cały wachlarz najróżniejszych atrybutów do wróżenia, niewielka biblioteczka i ciąg dalszy ezoterycznych ozdób. W pomieszczeniu najczęściej pachnie ziołami, podczas seansów - zazwyczaj kadzidłami, którymi poniekąd czarownica ułatwia sobie pracę.



* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]04.07.22 22:04
10 czerwca
List od nieznanego mężczyzny z prośbą o pilne spotkanie nie był czymś, z czym czarownica spotykała się na co dzień. Kierowana głównie czystą ciekawością, znalazła czas i przystała na jego propozycję, choć przez pewien czasu dość poważnie rozmyślała, czy dobrze zrobiła zapraszając go bezpośrednio do chaty. W żadnym momencie listu ani nie wspomniał o co chodziło, poza tym, że niósł ważne, niecierpiące zwłoki informacje, ani również ani razu nie pojawiła się wzmianka o seansie wróżbiarskim, co samo w sobie było dla niej zastanawiające, ale nie stanowiło czerwonej flagi. Ile w życiu dostała listów od klientów, którzy nie mówili wprost, albo i wcale, o co chodziło, tak zabrakłoby jej palców u rąk i stóp, by ich zliczyć – zakładała, że trafiła na przypadek, który złamał się dopiero co, być może szukał ostatniej deski ratunku, którą zaskakująco często było wróżbiarstwo, i nie wiedział jeszcze jak do tego wszystkiego podejść. Był zagubioną duszyczką w meandrach znaków i symboli, której zamierzała ochoczo, lecz za odpowiedną opłatą, pomóc. Żyjąc od wczoraj w stuprocentowym przekonaniu do swoich racji, przygotowała się na spotkanie jak na zwykłą wizytę klienta, w żadnym stopniu nie przeczuwając, że w przeciągu paru minut ta rozmowa nabierze dziwnego przebiegu i odwróci się raczej na jej niekorzyść.
Gdy nieznajomy zjawił się o czasie, czarownica zaprowadziła go do gabinetu. Usiadła i ruchem ręki zaprosiła mężczyznę, aby zasiadł przy stole naprzeciwko, na moment zwracając spojrzenie ku kotu, który obudzony z popołudniowej drzemki wyraźnie zainteresował się obcym; bardziej, niż innymi, ale nie na tyle mocno, by ruszyć się z górnej półki. Znany ze swojego lenistwa Lanaval niemal nigdy nie zbliżał się do ludzi kręcących się po domu, jedynie w rzadkich, ciężkich do zdefiniowania okolicznościach. Szybko też zorientowała się, że nie zapaliła żadnego kadzidła, lecz sama mieszanina różnych roślinnych ingrediencji w pomieszczeniu mogła tworzyć specyficzną mieszankę, z całą pewnością woń, która gwałtownie wdzierała się do nosa tuż po przekroczeniu progu.
Rozumiem, że nigdy wcześniej nie byłeś na wizycie u wróżbiarki? Spokojnie, nie ma się czym stresować – zaczęła łagodnie, widząc bardzo charakterystyczny odruch, dotykanie twarzy, które świadczyło najczęściej o ogólnym dyskomforcie i nienachalnie utkwiła spojrzenie w jego dłoni. Gładkiej, a jasnej, bez śladów blizn i fioletowych węzłów żył. Nie wyglądał na kogoś, kto w pracy używał rąk, przynajmniej nie cały czas. – Wiedziałeś, że tak z pozoru nic nie znaczące linie na dłoniach pozwalają poniekąd poznać człowieka? – mówiąc to wyciągnęła ku niemu swoją rękę, zachęcającym ruchem głowy sugerując, by podał jej swoją. Nie przechodziła od razu do sedna; na początku zazwyczaj starała się odgonić stres i wszelkie wątpliwości, procesy myślowe, które zachodziły w ludziach po przeciwnej stronie stołu. Wróżby wróżbami, obserwacja obserwacją – bardzo istotnym elementem było nawiązywanie nici porozumienia, która potrafiła zdziałać cuda.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]21.07.22 22:22
So pay attention now
I'm standing on your porch screaming out
And I won't leave until you come downstairs


Błąd. Tylko to słowo raz po raz odbijało się echem w czaszce Elrica, gdy szukał drogi do domu Milicenty Goshawk, posługując się niejasnymi wskazówkami z listu. Przynajmniej nie mieszkała daleko, nie czuł więc presji idącej za przebywaniem połowy kraju w celu zakłócenia spokoju nieznanej kobiety. Równie dobrze mógł po prostu wpaść do niej na herbatę, znaleźć wymówkę, jeżeli w ostatniej chwili zmieni zdanie, stchórzy. Nie chciał tego robić, bo zasługiwała na prawdę, choć serce ściskało mu się boleśnie na wspomnienie czarno-białego snu oraz idących za nim konsekwencji. Mógł próbować wmówić sobie, że tym razem sen nie będzie tak proroczy jak poprzednie, że go źle zrozumiał - ale ile już lat spędził zmagając się z tym cholernym piętnem, by nadal pozwalać sobie na taką naiwność? Nie, Milicenta, choć zupełnie nie pamiętał jej ze szkoły i gdyby nie mieszkała w Dolinie, pewnie by jej nawet we śnie nie rozpoznał, nie mogła stać się kolejnym wyrzutem sumienia. Zbyt wiele ich już zniósł, plując sobie potem w brodę za bierność. Pomona Vane okazała się kroplą przelewającą czarę goryczy - musiał zrobić cokolwiek, by potem mieć chociaż pocieszenie w postaci podejmowanych prób oszukania przeznaczenia.
Nawet jeżeli wątpił w to, czy los naprawdę dało się oszukać.
Stawiając się o omówionej godzinie pod drzwiami pani Goshawk, miał włosy wciąż wilgotne od deszczu, oczy ponure i poszarzałe, ręce schowane w kieszeniach kurtki, z którą nie rozstawał się nawet w czerwcu. Po wymienieniu krótkich powitań, nic nie znaczących uprzejmości, kobieta od razu zaprowadziła go do gabinetu. Obserwował lekkie falowanie jej ciemnych włosów, przypominając sobie jak wiatr szarpał nimi, gdy frunęła na miotle przez chmury, tracąc orientację i walcząc z nabierającym siły podmuchem. Co ją podkusiło do takiej wyprawy w tak złą pogodę? Nie mógł jej o to zapytać, bo to się przecież jeszcze nie wydarzyło.
- Naprawdę przepraszam, że to wszystkie takie nagłe... sprawa nie cierpi zwłoki - powiedział cicho, niepewny tego jak w ogóle zacząć temat czegoś, o czym nigdy z nikim nie rozmawiał, zawsze wypierał ze świadomości i udawał, że wcale nie jest częścią jego życia.
W nos drażniła go woń rozlicznych ziół, w gabinecie było ciemno i nieco niepokojąco, zdawał sobie jednak sprawę z jej profesji, bo była znana w Dolinie Godryka. Nie żeby kiedykolwiek miał potrzebę korzystać z jej usług; dość miał przepowiadania przyszłości i unikał wróżbiarek jak ognia. Nie wybrał tego przedmiotu w szkole, nie cierpiał go, bo przypominał mu o wszystkim, o czym myśleć nie chciał, dopóki nie musiał.
Co za szkoda, że znów spadło to na niego jak grom z jasnego nieba.
- Hmm. Tak, nie byłem - odparł z uniesioną brwią, nie wiedząc do czego kobieta pije. Zajął jednak wskazane miejsce, bo to nie była rozmowa, którą powinno się przeprowadzać na stojąco. Zmieszał się, gdy wbiła wzrok w jego zaciśnięte na kolanach dłonie i szybko schował je do kieszeni. - Tak myślisz? No nie wiem, ja w to chyba nie wierzę. Ale jeśli chcesz, to możesz spróbować coś z nich odczytać, tyle, że wydaje mi się, że się nie zrozumieliśmy. Nie przyszedłem tutaj po wróżbę, pani Goshawk - sprecyzował, widocznie zestresowany. To on miał dla niej złe wieści, nie sądził, by była je w stanie przebić. Chyba, że również miewała wizje? - Czy jesteś jasnowidzką? Masz... prorocze wizje? - dopytał, choć słowo jasnowidzka wypowiedział niechętnie. Żółć podchodziła mu do gardła na samą myśl o nazwaniu w ten sposób samego siebie.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Gabinet [odnośnik]31.07.22 15:41
Nie wierzył. Już niemal przyszykowała sobie w myślach cały skrypt dlaczego jednak warto uwierzyć, przygotowała przykłady realne, z życia wzięte, kiedy Elric wyraźnie podkreślił, że ani nie przyszedł tu po wróżbę, ani nie podał jej dłoni. Automatycznie cofnęła swoją, wyprostowała się i w chwili milczenia przyjrzała mu uważnie, taksując spojrzeniem jego twarz oraz reakcję. Skoro nie chciał wróżby, nie wiedzieć czemu, skojarzyła, że być może przynosił jakieś informacje o jej rodzinie, ale z drugiej strony gdyby cokolwiek im się przydarzyło, to zjawiłby się tu człowiek, którego zna a nie obca osoba. To samo tyczyło się siostry, z którą utrzymywała regularnie kontakt. Nie chciała jednak wybiegać za bardzo myślami do przodu i oceniać sytuacji przedwcześnie, dlatego z trudem odrzuciła od siebie wszelkie pomysły jaki cel miała ta wizyta – w końcu zamierzał jej to powiedzieć.
Czarownica nie utraciła kontroli nad swoją mimiką, mimo, że siedziała naprzeciwko mężczyzny wewnętrznie coraz bardziej skonfundowana, z początku nie wiedząc i nie mogąc dobrać odpowiednich słów. I tak jak w Elricu narastał stres, w niej narastał paradoksalnie spokój. Co mógł jej takiego przekazać, jeśli z marszu odrzucała sprawy rodzinne, że zadał sobie tyle trudu w odnalezieniu jej i fatygował się aż tu? Że umrze? Cóż, każdy kiedyś umrze, prędzej czy później, a ona chyba tylko ze względu na wykonywaną profesję godziła się ze wszystkim co przynosiło jej życie.
Nie – odparła ze spokojem, na jaki zdobywała się bardzo często w niekoniecznie sprzyjających okolicznościach. Wiele osób zaskakiwała ta postawa, innych denerwowała; ale ona nie zamierzała panikować na zapas. Choć powoli zaczynała się niecierpliwić. – Nie jestem jasnowidzką, jestem jednak bardzo dobra w swojej profesji, do której jasnowidzenie nie jest potrzebne – wyprostowała się i skrzyżowała ręce pod biustem. O ile w mowie ciała często oznaczało to zamkniętą postawę, o tyle w jej przypadku sugerowało to raczej wyjście z przyjaznej i swobodnej otoczki. Nie musiała podnosić głosu, by jej ton nagle zamienił się w szorstki, nieprzyjemny, czego nie zrobiła tym razem celowo.
Zamieniam się w słuch; mój czas jest bardzo cenny – zasugerowała i odetchnęła głęboko, czekając, aż Lovegood wreszcie zbierze się w sobie i wykrztusi to, co miało na niego najwyraźniej bardzo mocny wpływ.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]23.08.22 18:32
To nie tak, że był zupełnym sceptykiem. Istniała spora szansa, że niektóre wróżby szeptuch naprawdę się spełniały - bo na to wskazywało prawdopodobieństwo. Nigdy nie przykładał wagi do wróżbiarstwa, nie uczęszczał na nie w Hogwarcie, bo wychodził z założenia, że dość mu widoków przyszłości w snach i najchętniej o wielu rzeczach nie dowiadywałby się z wyprzedzeniem. Nie wtedy, gdy były niemożliwe do powstrzymania; los splatał się przecież kapryśnie własnymi nićmi i stawać mu na drodze to zazwyczaj prosta droga do jeszcze większej krzywdy. Co on tu dziś właściwie robił? Dlaczego uznał, że to dobry pomysł? Czy poczucie winy naprawdę mogło popchnąć go aż tak daleko?
Widział przecież, że ją zaskoczył, może rozzłościł. Liczyła na zysk, kolejnego klienta, który umożliwi jej włożenie jedzenia do garnka. Może powinien mimo wszystko zostawić jej grosza lub dwa? I tak już czuł się źle z tym, że stał się posłańcem najgorszych wieści. Pot spływał mu po karku na myśl o łamaniu tej najświętszej z zasad. Nikt nie powinien znać przyszłości.
Z jakiegoś powodu jednak urodził się taki, a nie inny, prawda? Nie pozwoli, by Milicenta stała się drugą Pomoną, choćby i dotąd nie utrzymywali kontaktu.
- Nie potrzebujesz widzieć przyszłości, by przepowiedzieć przyszłość? - spytał z powątpiewaniem, przeciągając nieuniknione. Był też zaciekawiony, a głównie to sceptyczny. Nigdy nie rozumiał fenomenu kart tarota, czytania z wnętrzności, czy innych takich przypadkowych rzeczy. Z drugiej strony, w czym sny były lepsze od fusów na dnie kawy? Chyba tylko w tym, że one nigdy nie były chciane. - Rozumiem. Jeśli będzie trzeba, zapłacę - podkreślił w końcu z rezygnacją. Miał dla niej wieści ważne przede wszystkim dla niej, nie dla niego. Złapał ją jednak z zaskoczenia, nieproszony. - Sprawa, o której chciałbym z tobą porozmawiać, jest bardzo delikatna. Zrozumiem, jeśli zwątpisz, byłbym jednak wdzięczny, gdybyś wysłuchała mnie do końca. Pytałem cię o jasnowidzenie, ponieważ sam wywodzę się z... Jestem Lovegood i miewałem wśród przodków jasnowidzów. I czasami w swoich snach widzę rzeczy, które mają miejsce. I gdy śnię o nich w bardzo specjalny sposób, nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby ta wizja się nie ziściła. - Przygryzł policzek od środka i niespokojnie poruszył palcami po blacie stołu. Zapach kadzideł i ziół otumaniał go, zaczynał odczuwać mdłości. Nigdy dotąd nikomu nie wyjawił prawdy o swoich zdolnościach. Do cholery, czy nie popełniał błędu?



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Gabinet [odnośnik]24.08.22 8:26
Nie była zła z powodu tego, że nie zarobi. Właściwie w ogóle nie była zła, bardziej zaskoczona i rzeczywiście nastawiona nieco bojowo – a to z dość prozaicznego powodu. Sama w swojej przyszłości niespecjalnie grzebała i wolała, żeby nikt tego za nią nie robił. Nie chciała wiedzieć co się stanie, w jakich okolicznościach i być może kiedy, właśnie dlatego, żeby uniknąć konsekwencji od momentu dowiedzenia się do momentu wydarzenia. Czuła, że po tym co usłyszy, nagle wszystko wokół zacznie wydawać się podejrzliwe, potencjalnie niebezpieczne – bo raczej gdyby miał dobre wieści to nie miałby tak zmartwionej miny – i sama na własne życzenie się nakręci. Chociaż sama sobie przyszłości nie mogła przepowiedzieć, umiała czytać znaki i symbole. Gdy raz przed laty spróbowała, niemal zwariowała. Ale wtedy nie była szczególnie doświadczona i postanowiła nigdy więcej tego nie robić, o ile intuicja jej wyraźnie nie podpowie, że powinna. A ta z kolei bardzo rzadko się myliła.
Chętnie bym z tobą porozmawiała o wróżeniu bez daru jasnowidzenia – odparła siląc się na spokój, dopiero teraz zauważając, że chyba już powoli zaczynała się stresować – ale w obecnej sytuacji to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę – nie była niemiła, opryskliwa. W gruncie rzeczy mógł się spodziewać, że nieznajoma, której chce przekazać złe wieści, może zareagować podobnie a zakładała, że to i tak była w miarę łagodna reakcja. Zawsze przecież mogła zacząć krzyczeć, wyzywać, czy wyrzucić go z domu. Albo w ogóle go do tego domu nie wpuścić i uznać, że nie poświęci mu czasu. Poprawiła się na swoim miejscu, czując jak niektóre z mięśni spięły się, poza twarzą, na której ledwo zauważalnie pojawiały się oznaki stresu, jak choćby zaciśnięte zęby i linia żuchwy. Później nie powiedziała nic, dała mu chwilę na pozbieranie myśli i nie przerwała w żadnym momencie.
Rozumiem, że w tym proroczym śnie widziałeś akurat mnie – dopowiedziała za niego, dając znać, że rozumie wszystko, co do niej mówi. Zauważyła też, że chyba niespecjalnie dobrze znosił zapach mocnych kadzideł i wcale mu się nie dziwiła; sama czasami miała z nimi problem. Podniosła się więc tylko po to, by otworzyć okno i wpuścić do środka trochę świeżego powietrza, które najwidoczniej przydałoby się im obojgu. – I równie dobrze rozumiem, że nie było to nic dobrego, skoro fatygowałeś się do mnie aż z Londynu – z początku nie wiedziała czego się spodziewać, chociaż w tym momencie chyba bardzo egoistycznie chciała, aby wizja nie dotyczyła jej osoby, tylko kogoś bliskiego, niezależnie od tego co miał do powiedzenia.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]01.09.22 18:03
Był w stanie zrozumieć niechęć przed wejrzeniem we własną przyszłość. Cholera, sam nie cierpiał tego przeklętego dziedzictwa, które otrzymał wraz z krwią! Oddałby całe złoto, jakie zarobił przez całe życie, aby już nigdy nie mieć żadnego snu. Zazdrościł tym, którzy po zaśnięciu widzieli jedynie niegroźne obrazy, może nawet przyjemne. Mu noc zawsze kojarzyła się źle, wolał mieć wieczorne godziny pracy, bo im bardziej zmęczony się kładł, tym większa szansa, że szczęście dopisze i nic mu się nie przyśni. Igranie z przeznaczeniem nigdy nie było właściwe, tak mówiono, ale właściwie skąd brało się to przekonanie? Czy lepiej było siedzieć z założonymi rękami i czekać na najgorsze? Czy nie to doprowadziło do tragicznego losu Pomony - tragiczniejszego nawet niż spodziewał się po swoim śnie o mrocznej celi i krzykach cierpienia?
Na samą myśl miał ochotę wyrzucić z siebie wszystko, byle tylko pozbyć się ciężaru wyrzutów sumienia. Ale jeśli już podzieli się z Milicentą tą wiedzą - czy nie powinien zostać i jakoś jej pomóc? Czy nie to byłoby uczciwe?
- Rozumiem. Nie dziwię ci się - wymamrotał, podświadomie unikając jej wzroku, jakby zjawił się tu, by tłumaczyć z jakiejś przewiny. Jakby to on był odpowiedzialny za wszelkie nieszczęścia, które miały ją spotkać, choć na logikę wiedział, że to nie miało sensu. Gdyby nigdy tu nie przyszedł, to i tak by się stało. Zawsze tak było; obserwował ten cykl wielokrotnie na przestrzeni długich lat swojego życia. - Tak, masz rację. - Oczywiście, że chodziło o nią. Po co bowiem by tu przyszedł? - Czy chcesz... jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę odejść, ale wydaje mi się, że najlepiej by było, gdybyś jednak usłuchała, co mam do powiedzenia. Na twoim miejscu chciałbym wiedzieć. - To była słaba zagrywka, poniżej jego poziomu, do tego kłamstwo, co pewnie potrafiła dostrzec. Nie był najlepszym kłamcą, chciał jednak jakoś się usprawiedliwić.
Odetchnął z ulgą, gdy otworzyła okno. Kadzidła wprawiały go w znużenie i otępienie, które nie sprzyjały zachowaniu twardego postanowienia.
- Z Londynu? Nie, ja mieszkam tu... już teraz tutaj, kiedyś mieszkałem w Londynie - sprostował, choć nie miał pojęcia, dlaczego kobieta miałaby go kojarzyć akurat stamtąd. Czy się wówczas spotkali? Z zażenowaniem musiał przyznać, że nie pamiętał. Zmienił więc temat. Nie było powodu zwlekać. - Milicento, jeśli mogę się tak do ciebie zwrócić, widziałem cię we śnie lecącą na miotle. Sen był czarno-biały, większość tych snów taka jest, czarno-biała i rozmyta. Leciałaś na miotle, uciekając przed cieniami... albo dymem, nie mam pewności. W dole płonął pożar, choć nie mogę powiedzieć co płonęło. Uciekałaś prędko, pewnie trzymałaś się miotły, ale wiał silny wiatr. Zaczynała się ulewa. Przez jakiś czas widać było tylko wodę i gasnące płomienie i całą masę białego dymu. Kiedy dym się rozwiał, została sama miotła, bez ciebie. Może z niej spadłaś, nie wiem. Wizje nigdy nie są dokładne. Ale nigdy też się nie mylą. - Spocił się, choć przez cały czas starał zachować spokojny, poważny ton, by nie wyczuła, jak wielkim stresem napawa go zdradzanie się z tym co zobaczył; jakby w ten sposób uczynił ten obraz bardziej realnym, przyspieszył jego pojawienie się. Nie miał jej do zaoferowania żadnych szczegółów ani dat, musiała sobie z tego zdawać sprawę. Jeśli chciał jej pomóc, oboje będą mieć ciężki orzech do zgryzienia.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Gabinet [odnośnik]26.10.22 21:27
Och, jak ona chciała mieć prawdziwy dar jasnowidzenia! Szczerze zazdrościła jasnowidzom, podziwiała ich, nie patrząc na drugą stronę medalu – tę ciemną, która nierzadko była nazywana przez nich przekleństwem. Niestety nie zdawała sobie z tego sprawy, wszak nigdy nie miała okazji porozmawiać z żadnym prorokiem na ten temat, dość prywatny i subtelny, jak mogłoby się wydawać. W tej chwili wykazywała się zwykłą niechęcią nie dlatego, że chciał jej pewnie pomóc, lecz dlatego, że bardzo rzadko sama sobie próbowała czytać przyszłość. Wolała jej nie znać, ot, po prostu, bo wiedziała jak działają niektóre mechanizmy w ludzkim umyśle – często bywało tak, że ludzie podświadomie fiksowali się na złym znaku i dopatrywali się go wszędzie, nawet gdy nie to mieli zapisane w kartach, trochę przez takie zachowanie świrując.
Ale nie jesteś na moim miejscu – odparła machinalnie, nieco opryskliwie – jestem zwolennikiem nieznania swojej przyszłości i dawania się zaskakiwać – skrzyżowała ręce pod biustem, nie spuszczając wzroku z Elrica. Mimo to, nie była na tyle wredna, żeby go wyrzucić z domu, w związku z tym też ostatecznie zgodziła się, by przekazał jej to, co widział, ale tego, co usłyszała akurat się nie spodziewała nawet w najśmielszym śnie.
Zamilkła, dłuższą chwilę trawiąc w duchu to, co ją najprawdopodobniej czekało. Od dawna nie latała na miotle, tak jak miewała to w zwyczaju, ale fakt, że mogła z niej spaść niekoniecznie ją zaskoczył – ileż to razy wykazała się lekkomyślnością, kierowaniem się emocjami i wsiadaniem na miotłę pod ich wpływem? Wyrzucała w ten sposób z siebie negatywne emocje, niekoniecznie zważając na swoje bezpieczeństwo. W tej sytuacji spotkanie niebezpiecznych istot, które gdzieś ciągle grasowały, wydawało się kwestią czasu. Ale ogień? Spalony las, Dolina Godryka? Czy to było aż tak zaskakujące i niemożliwe? W obecnych czasach, nie. Może chodziło o jej dom? Zafiksowana na punkcie sprawdzania wszelkich rzeczy nie sądziła, ze mogłaby kiedykolwiek doprowadzić do pożaru, ale... czy pożar musiał wynikać z jej niedopatrzenia? Odetchnęła głęboko, podnosząc się z miejsca, jakby sama zaskoczona swoją reakcją – zaprzeczeniem. Nie podzieliła się otwarcie tym, że szczerze wątpi w zasadność tej przepowiedni i na pewno nic takiego jej się nie przytrafi.
I co teraz? – spytała, wyczuwając, że chyba przekazanie tych informacji kosztowało Lovegooda dość dużo. – Przekazałeś mi wizję, ale czego oczekujesz? Co mam zrobić? Jaki masz w tym cel? – dodała nieco podejrzliwie, podchodząc do okna. Wyjrzawszy za nie przesunęła spojrzeniem po linii lasu, nie zamierzając okłamywać siebie, że mimo zaprzeczenia, nie potrafiła odrzucić od siebie natrętnej myśli co by było gdyby. – Nie jestem jasnowidzem, jestem wróżbitką, ale podobnie jak jasnowidze wiem, że oszukiwanie losu to ciężka gra i nierzadko niewarta, bo prędzej czy później to, co ci zapisane, cię dopadnie – zerknęła nań przez ramię, sprawdzając, czy jeszcze tam siedział.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]30.10.22 15:31
Gdyby tylko miał taką możliwość, oddałby swój specjalny dar bez chwili zawahania. Nie oczekiwałby żadnej rekompensaty, może by nawet zapłacił. Niektórzy powiedzieliby, że jest dzięki niemu mądrzejszy, że tajemna wiedza pozwala na to, by z większą pewnością ruszać w przyszłość. Trzeba było nie mieć nigdy żadnej styczności z wizjami, by w ten sposób myśleć. Może by współczuł takim niedoszłym jasnowidzom, gdyby nie czuł się tak cholernie zmęczony.
Czy Milicenta była z tych rozpalonych zazdrością, czy zwyczajnie wykorzystujących pasję i okazję do zarabiania pieniędzy, nie mógł wiedzieć. Ale dla jej własnego dobra miał nadzieję, że to drugie. Nawet by jej nie oceniał.
Nie była zresztą chętna, by usłyszeć co ma do powiedzenia - nie czuł się zaskoczony, może tylko zawiedziony. Nie przyszedłby tu, po raz pierwszy od zawsze, gdyby nie liczył na to, że może tym razem... może coś się wreszcie zmieni.
- Nie zamierzam nalegać, to twój wybór - wyrzucił z siebie niechętnie, unikając jej spojrzenia przez dłuższy czas i czując się bardziej adwokatem diabła niż kiedykolwiek dotąd. Nieświadomie chyba trochę ją podpuszczał, choć nie miał takiego zamiaru. Czuł się rozdarty między potrzebą działania a dobrze znaną bezradnością. Bezczynność była wygodna, ale nie przyniosła mu nigdy niczego poza wstydem. - Nie musisz nic z tym robić ani nawet mi wierzyć. - Rozłożył ręce, bo ostatecznie się zgodziła.
Zgodziła się, żeby mamrotał słowa z widoczną niezdarnością, nieumiejętnością ubrania tych nadnaturalnych, ulotnych obrazów w słowa. Najchętniej wymazałby jej pamięć i uciekł, ale to byłoby tchórzostwem, a on nie był tchórzem, nawet jeśli Tiara uznała go za Krukona. Poza tym, i tak nie umiał rzucać takich subtelnych zaklęć.
- Nie wiem - przyznał z westchnieniem, kiedy wstała i odeszła w stronę okna. Wiedział jednak, że taka odpowiedź jej nie zadowoli. - Chciałem choć raz pozbyć się ciężaru. Może uznasz mnie za egoistę, ale bezczynność czyni mnie współwinnym. Nawet jeśli jestem skazany na porażkę, musiałem spróbować, ten jeden raz. - Żebyś nie została drugą Pomoną. - Niczego od ciebie nie oczekuję i jeśli zechcesz, dam ci spokój. Ale jeśli uznasz, że mogę ci pomóc, to to zrobię. Nie wiem jak ale, mieszkam blisko, to się nie zmieni, przynajmniej nie na razie. - Ze znużeniem potarł czubek nosa. - Chyba powinnaś unikać mioteł.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Gabinet [odnośnik]01.11.22 14:31
Uśmiechnęła się pod nosem, ledwo zresztą zauważalnie, gdy przyznał, że to jej wybór, bo czy aby na pewno tak było w tej chwili? Skutecznie robił podchody, by zrzucić z siebie ciężar tego, co ujrzał i nie miała mu tego za złe – nie podejrzewała, że za jego intencjami stało w tym momencie coś innego, niż osobista pobudka, ale nie zamierzała zagłębiać się w temat. Może kiedyś, jeśli szczęśliwie dożyje następnego razu, zapyta go o to, czy poza egoistyczną nutą kryło się coś więcej, czy być może przeżył coś podobnego i zignorował, co skończyło się tragicznie. Potrafiła go jednak zrozumieć.
Rozumiem – stwierdziła, choć może niezbyt przekonująco, więc dla podkreślenia, że rzeczywiście rozumie, kontynuowała – raz w życiu miałam bardzo silne przeczucia, że coś niedobrego się wydarzy i je zignorowałam; niewiele później moja babka zmarła – w dalszym ciągu wmawiała sobie, że mogła pośrednio temu zapobiec; pośrednio, bo nie potrafiła dokładnie określić co się stanie i kiedy, chociaż intuicja mocno podpowiadała jej, że wydarzy się coś niedobrego, kiedy tylko widziała swoją babkę na oczy. Pamiętała, że raz tylko powtórzyła sobie to, co mówią niedowiarkowie: to tylko przeczucia, to tylko karty, nic się nie wydarzy – i potem gorzko pożałowała swoich myśli. – I tu powstaje pytanie, czy mój brak reakcji w tamtym czasie czyni mnie współwinną, czy gdybym zaingerowała, to i tak by się to stało – westchnęła na koniec swojej filozoficznej myśli, za którą stało zawoalowane stwierdzenie, czy na pewno uda im się ją uratować. Wróciła w końcu do stolika, opierając się biodrami o jego krawędź a ręce skrzyżowała na biuście.
A ogień? – uniosła brew – w jaki sposób mam unikać ognia, skoro wykorzystuję chociażby świece? – podejrzewała, że podobnie jak ona, nie miał na to pomysłu i poza zwiększoną ostrożnością niewiele mogli na to poradzić. – W gruncie rzeczy powinieneś być jak mój cień, bo w każdej chwili coś może się stać, nawet dzisiaj, jak wrócisz do siebie... czy to oznacza kontrolne listy w określonych godzinach? – pochyliła się ku niemu niby w konspiracyjnym geście, próbując nieco rozluźnić atmosferę i sprawić, żeby czuł się mniej spięty. Na dobrą sprawę powiedział to, co mu ciążyło od dłuższego czasu na sercu, ale pozostawała druga strona metalu – stres związany z tym, czy ta jakże altruistyczna misja się powiedzie.

zt

[bylobrzydkobedzieladnie]


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.


Ostatnio zmieniony przez Millicenta Goshawk dnia 13.11.22 14:06, w całości zmieniany 1 raz
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +4
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Gabinet [odnośnik]08.11.22 19:51
Pewnie go przejrzała, pewnie dokopała się do tej smugi egoizmu i interesowności, którą od najmłodszych lat starał się zmazać w przeświadczeniu, że biorąc cały ciężar wizji na siebie staje się bohaterem w cudzych sprawach. Tylko, że w ten sposób nie dało się żyć, nie, gdy ciągle obserwował ten sam rezultat - nieszczęścia, o których wiedział, że nie byłby im w stanie zapobiec, a jednak... a jednak poczucie winy nie odpuszczało i wciskało się z korzeniami w najbardziej bolesne miejsca.
- To brzmi... - zaciął się, nie wiedział jak odpowiedzieć na niespodziewane wyznanie. Było szczere, czuł to, i może powinien być za nie wdzięczny, ale wciąż nie opuszczały go gorzki smutek i rozdrażnienie. - ...jak nad wyraz rozwinięty instynkt. - Bo przecież nie wizje, przeczucia miał każdy, sam doznał czegoś takiego, gdy w jego dłoniach znalazł się wciąż nieotwarty list od ojca, ten, który przyniósł wieści o zdradzie i siatce tajemnic. Niemniej jednak spojrzał na nią nieco łagodniej, pewniej przy tym, nie uciekając już wzrokiem. Pewnie nie chciała współczucia, ale i tak je czuł. - Nie mam pojęcia. Przykro mi z powodu tego co cię spotkało, ale myślę, że nie powinnaś się gryźć. Nie miałaś pojęcia... w ogóle nie mogłaś wiedzieć. - Wizja, którą jej przyniósł, nie była dokładna, ale zdawał sobie przynajmniej sprawę z tego, kogo próbuje ochronić. Nieokreślone uczucie nadchodzącej tragedii było zbyt ulotne, by dało się na jego podstawie cokolwiek zdziałać.
Wzruszył nieco ramieniem i wstał. Nie wiedział, jak odpowiedzieć na jej pytania i przeczuwał, że nie jest mile widziany. Być może nie był od początku, a może ona po prostu taka zawsze była. Przecież jej nie znał, nie naprawdę.
- Po prostu uważaj z ogniem. I obserwuj znaki. Wiesz co się może stać, będziesz wiedziała, kiedy zareagować i kiedy poprosić o pomoc. A ja odpowiem niezależnie od dnia i godziny - zapewnił, bo skoro już ruszył tą drogą, skoro już zrzucił na nią tę cholerną świadomość, nie mógł od tak się wycofać i ją porzucić. To byłoby nawet gorsze od obojętności, taki bezczelny cynizm. - Możemy zacząć do siebie pisać, jeśli chcesz. Jeśli wtedy poczujesz się bezpieczniej - Uśmiechnął się niemrawo, odsuwając instynktownie, gdy próbowała się do niego nachylić. Mimowolnie też zaczął ją traktować jak kolejną osobę wymagającą jego opieki i troski, jak to zwykle robił z kobietami zanim przekonywał się, że są zupełnie różne od stereotypów. - Powinienem już iść. Wiesz, gdzie mieszkam, prawda? - Przyjrzał się jej uważniej na odchodnym.
Ta rozmowa zmęczyła go bardziej niż jakakolwiek smocza misja w terenie.

/zt Sad



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Gabinet [odnośnik]23.02.24 19:03
/ 30 sierpnia '58

Była dziwnym dzieckiem. Dziwnie spokojnym, dziwnie złośliwym, dziwnie dorosłym. Mogłaby zrzucić to na karb wymagającego ojca i dziada, na matkę, której krew odebrała im szansę na życie w chwale, na dążenie do perfekcji, dzięki, której odnajdywała w sobie choć namiastkę wartości, ale to chyba wciąż nie było to. Bezsenność od zawsze była częścią jej życia. Pamiętała nawet dzień, w którym do niej przyszła. Wraz z bratem bliźniakiem dzielili wspólnie każdy sen, każdą zmorę. Ich więź była odmienna od wszelkich jakie przyszło jej spotkać na swojej drodze. Pewnej nocy, gdy niczego nieświadomi spali w swoich łóżkach, przyszedł: złowrogi, odbierający dech, paraliżujący. Koszmar. Obudziła się z krzykiem zastygniętym na ustach, ciałem lepkim od potu i dłońmi zaciśniętymi w pięść. Zobaczyła oczy brata wykrzywione w tym samym dziecięcym przerażeniu i poczekała aż zaśnie, bo sama nie mogła już spać. Przez lata zapomniała już o tym czego dotyczył ten sen, zapomniała czym ją tak przeraził, ale to co tamtej nocy zostało jej odebrane nie wróciło już nigdy. Przechodziła przez różne etapy: najpierw bała się powiedzieć o problemie, który ją spotkał, bo w jej domu nie mówiło się o słabościach, udawała więc, że śpi, a później niczym duch słaniała się na nogach. W szkole dostrzegła w tym atut, bo gdy inni spali ona mogła pozyskiwać nową wiedzę, zdobywać przewagę. Wkrótce po szkole odkryła wspaniałe działanie wróżkowego pyłu, dzięki któremu nie odczuwała już zmęczenia, nie potrzebowała snu, funkcjonowała na najwyższych obrotach nie musząc obawiać się zdemaskowania. Ta beztroska nie mogła trwać długo, bo jej organizm w końcu zaczął upominać się o uwagę. Nie zostało jej nic. Wyjechała chcąc się zregenerować, pozbyć się nałogu, który według wszystkich niszczył jej świadomość, ale ona tak wcale nie uważała. Był ratunkiem.
Po powrocie do Londynu nauczyła się funkcjonować. Pozbyła się ze swojego ciała resztek zżerającej ją substancji, odbudowała ciało, które zdążyło opaść na zdrowiu – nie było to wcale tak trudne. W końcu magia lecznicza nie była dla niej aż tak wielką tajemnicą. W momencie, gdy ponownie odzyskała władzę nad swoim życiem ponownie wszystko legło w gruzach, a tym razem skończyła bita, torturowana, opluwana w mugolskim więzieniu dla czarodziejów. Kolejny koszmar, zmora, piętrzący się w jej ciele wstyd. Kolejny powód do niezmrużenia oka. Wracała do starych nawyków i było jej to w niesmak – nie dlatego, że potępiała jakiekolwiek używki, ale dlatego, że to one miały kontrolę nad nią, a nie odwrotnie. Na to nie dawała sobie przyzwolenia. Nigdy.
Nigdy nie myślała o szukaniu pomocy u fanatyków wróżbiarstwa, nie sądziła, że przyjdzie jej prosić o kadzidło, ale kiedy jedna z jej klientek wspomniała o kobiecie parającej się tego typu profesją postanowiła spróbować. Dość sceptyczna, mało chętna, ale zdeterminowana. Umówiła się z kobietą na spotkanie nie podając przy tym swoim personaliów, wolała pozostać anonimowa, jeśli jednak postanowi się rozmyślić co przecież było wielce prawdopodobne. Finalnie dotarła na umówione spotkanie z dozą lęku w sobie, którego nie miała zamiaru okazywać. Skryta pod szerokim kapturem szaty zastukała kilkukrotnie w drewniane drzwi. Niecierpliwa.



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Gabinet
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach